Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    179
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    259

Entries in this blog

rafałek

155. Ciekawe czy zdążą?

 

 


Dziś zgodnie z zapewnieniami tepsy powinien pojawić się kurier z zestawem do neostrady. Mam jednak pewne wątpliwości. Do dziś moje przeniesienie figuruje jako w trakcie realizacji i nikt nie wie, że mam telefon... Z jednej strony się cieszę ale jak można mieć zaufanie do takiego operatorka?

rafałek

154. Mam telefon na kabelku...

 

 


... a na błekitnej linii nikt o tym nie wie . Ale może od początku.

 

 


W poniedziałek zgodnie z obietnicą wrócili panowie od kładzenia kabelka (nie mylić ich z TPSA - bardzo mili podwykonawcy podwykonawcy).

 

 


Przyjechała mała koparka i zaczło się dziać. Panowie poprosili o wrzątek i cherbatę dla kolegi bo on kawy nie pije. Czemu nie. Po południu wróciła córka z przedszkola i szybko zaprzyjaźniłą się z Panami. Skutecznie spryskała ich środkiem na meszki (dla mnie już nie starczyło). Za to przejechałą się ich małą koparką - czego to teraz dziweczyny nie robią .

 


W efekcie dotarli do mojej skrzynki prądowej przy której kończył się MÓJ kabel. W miłej atmosferze uzgodniliśmy pod które moje pary mają podłączyć swoje, zasypali wszystko, pograbili i pojechali. Niestety nie podłączyli mnie na słupku, bo na to nie mieli zlecenia, nawet by nie wiedzieli pod co... Dzwonię znowu na 9393 a tam panika, bo nikt nie wie, że mam przenoszony telefon... Jakoś mnie to nie dziwi. Dostałem się do lokalnych "podwykonawców" którzy obiecali mnie przełączyć na słupku (ze starego mieszkania na nowy kabel). Wracam do domu i sprawdzam. Jednaq para - cisza, druga... coś słychać: "Abonent czasowo wyłaczony...". Dzwonię znowu na 9393 i pytam co mam teraz zrobić... 1. nikt nic nie wie o przenoszeniu, ale jeśli mówię, że tak jest to coś w tym może i jest... . 2. Co mam zrobić to oni nie wiedzą, bo trzeba mnie odblokować na centrali... 3. W międzyczasie dzwoni Pan od Neostrady i twierdzi, że nie może przyjąć zlecenia, bo mam zawiesozny telefon na czas przenoszenia (dobrze, że on chociaż wie o przenoszeniu) i że w związku z tym nie jest włądny nic zrobić i anuluje zamówienie

 


Co tu robić dalej... nikt nic nie wie więc i nic nie chce robić. Uderzam znowu "nisko" i dzwonię do panów którzy włączyli mnie na słupku. Obiecują coś zadziałać. W efekcie po godzinie ze słuchawki dochodzi buczenie... jest postęp - do mnie można dzwonić i ja mogę dzwonić.

 


Kolejny dzień - znowu przez WWW zamawiam neostradę. Po południu znowu dzwoni Pan od neostrady i znowu mówi, że mam zawieszony telefon. No to proszę by oddzwonił na stacjonarny... Trochę się zdziwił, ale przyjął zgłoszenie i obiecał, że jak tak to w poniedziałek kurier przyniesie modem - zobaczymy. W efekcie mam telefon, do mnie dzwonią, ja mogę dzwonić, ale jak wchodzę na stronie TPSA i sprawdzam moje osobiste konto to mam ciągle przenoszenie w trakcie realizacji. No cóż - pewnie ktoś się nie dodzwonił...

 

 


W międzyczasie spiąłem się i pospinałem moje kabelki na poddaszu. Na ścianie zawiesiłem szafkę 19" w którek w jednym ciągu wpiąłęm kable od komputera, w kolejnym od telefonu. Cały panel pięknie przykręciłem i działa, na dole wsadziłęm Switcha od TV. No to mam namiastkę władzy w domu. Do czasu jak tylko ja mam klucze do szafki to tylko JA decyduję go ma telefon, internet lub TV a co mi tam.

 

 


Ciekawe co będzie dalej.

 

 


Pozdrawiam

rafałek

153. Chować się.... TPSA idzie...

 

 


Dziś po południowej burzy zaatakowała TPSA. Burza była solidna z błyskami gradem i lejącym deszczem więc wejście mieli solidne.

 


Ekipa (podwykonawcy) zajechali prosto na brzeg trawnika który lekko rozryli o czym powiadomiła mnie czym prędzej małżonka. Wjechaliśmy z kolegą i co widzę, brzeg posianej i rozmiękłej po ulewie trawy rozryty i zagrabiony. Pytam pierwszego z brzegu wyglądającego na posiadającego jakąś włądzę co się stało - trzeba przyznać, że umięjętnie palili głupa. Nokt nic nie wie. Co robić - nic - ten kawałek i tak leży w drodze, a trawa dopiero zaczęła wschodzić - dosieję po południu.

 


No więc przystępuję do rozmów. Nawet wiedzą, gdzie mają dociągnąć - przy skrzynce z prądem jest "moja końcówka" kabla. Dogadaliśmy się, że mają wszystko łądnie zrobić i powiedzieć pod która parę się podłączą - obiecali zawołąć mnie na testy. Może dziś, a jak nie to w poniedziałek może będzie telefon = będzie normalny internet. Od ręki by nie narobili szkody powiedziałęm im gdzie jakie kable idą i na jakich głębokościach (telefon sąsiada idzie na sztych w ziemi, a taśma leży na kablu).

 


Ekipa też nieźle przygotowana, szczególnie w dokumentację - kartka z zeszytu z odręcznym szkicem, zero uzgodnień z właścicielami terenuów przez które przechodzą... moze by ich przyblokować ?

 

 


Co będzie - zobaczymy.

 

 


Pozdrawiam

rafałek

152. Bo chciały zjeść las...

 

 


Coraz więcej ugorów otacza nasze lasy. Niestety sprzyja to pladze chrabąszcza majowego. W związku z tym kolejny raz wykonano w naszej okolicy zabiegi ratownicze zwalczające tego owaga w najbardziej zagrożonych miejscach.

 

 


http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20060516_01.jpg

 


http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20060516_02.jpg

 


A u mnie ciągle plaga meszek już miałem nadzieję, że mija, ale niestety, zrobić coś na dworze to wielka sprawa...

rafałek

151. Trawniki cd.

 

Dopiero wczoraj z powodu meszek skończyłem sianie trawy od frontu (pozostał kawałek od szczytu garażu, ale tam trzeba najpierw wszystko uładzić). Pragnę zakomunikować, że trawa z pierwszego siewu właśnie zaczęła wschodzić. Od soboty przenoszę się na tyły domu.

rafałek

150. Robimy ogródek cd.

 

 


Coś nic nie komentujecie od dawna a ja coś nie mogę się zabrać do pisania, ale co tu pisać. Miałem ciąć drewno i w zasadzie robiłem to jeden dzień, resztę poświęcam ogrodowi który czekać nie może. Przygotowałem grządki i posiałem co się dało i już widać efekty - do słoneczka już podąża i groszek i marchewka i cebula i buraczki i sałata i co tam jeszcze jest. W tym tygodniu posadzę pomidory i kalarepę, może kapustę no i posieję ogórki. Krzaczki (agresty i porzeczki) pięknie rosnną i kwitną aż się zdziwiłem. Drzewka też ładnie puszczają tylko na gruszy mam rdzę i trzeba będzie popryskać. W czerwcu przyjdzą robić płot i może dzięki temu ogród się uratuje przed pozostałymi mieszkańcami lasu. Niestety odwiedził nas koziołek (samiec sarny) i osmyczył (obdarł z kory) czarną porzeczkę. Nie całą, ale szkoda bo dopiero co posadzona.

 

 


Obecnie popołudniami dłubię trawnik - na razie z przodu domu, a jak skończę - może dzić zabiorę się za tyły czyli nasz pole golfowe. tam już dzięki ciężkiej pracy mojej małżonki usunięte zostały kamienie i kawałki darni - jestem bardzo dumny w tego jej wyczynu. Żona ma swoją rabatkę z kwiatkami i całe szczęscie, że jej wychodzą, bo szczerze się martwiłem, że coś będzie nie tak i się zniechęci. Jak zakwitną kwiaty na pewno zrobię jakieś fotki.

 

 


A teraz kilka archiwalnych (znalazłem jeden niewywołany film (taki z 2004 r ) i dwie nowe fotki z warzywniaka i początków trawnika.

 

 


Komin czeka na obłożenie płytkami

 


http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20060510_01.jpg

 


Prototyp klatki schodowej

 


http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20060510_02.jpg

 


Widok od sąsiada (wszystkie 3 fotki to rok 2004)

 


http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20060510_03.jpg

 


Tu będzie trwanik... (mam nadzieję)

 


http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20060510_04.jpg

 


A tu już jest warzywniak...

 


http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20060510_05.jpg

 

 


I jak się Wam to podoba?

rafałek

149. Jak miło wstać skoro świt...

 

Wiosna u zwierzaczków na całego mimo porannych przymrozków. Przez to pewnie nie jest tak zielono. Ja ciągle wybieram kamienie z ogrodu... kurcze skąd ich tam tyle? Czyżby ktoś w nocy je podrzucał?. W tym tygodniu mam zaplanowane wznowienie uprawy ogrodu (orki, talerzowanie czy co tam będzie?), mam tylko nadzieję, że skończę do tego czasu wybierać kamienie by potem było ich mniej do dalszego wybierania.

Po świetach palnuję urlop i cięcie i rąbanie drewna. Wcześniej chcę wysypać teren na szczycie garażu gdyż ciągle wystaje mi tam glina wyrzucona przy wykonaniu kanalizacji i przyłącza wodociągowego. Udało mi się zorganizować małą wywrotkę (tatra - podobno 14 ton) za jedyne 50 zł. Może to i nie super ziemia, ale pod trawnik wystarczy no i ta cena... Normalnie za przyczepę ciągnikową wołąją od 100 zł w górę. Roztaczkuję te 14 ton i zobaczę co dalej. Trochę kusi mnie dowiezienie kolejnej wywrotki puki jest z czego (ziemia pochodzi z miejsca gdzie budują parking - wcześniej były ogródki działkowe a po nich ugory), ale boję się że się zawalę i będzie kłopot.

Mam już nakupione trochę nasion, oraz sadzonki truskawek. Ciągle jest chłodno więc jakoś się nie boję, że wegetacja mnie zaskoczy. Szykam agrestu (niestety bez skutku) oraz porzeczki. Porzeczkę rozmnożę chyba sam, ale będzie to rok w plecy. Wiem już że posadzę sobie śliwkę węgierkę (taką starą odmianę). Co jeszcze z drzewek? Zastanawiam się.

Zona za to ciągle główkuje nad kwiatkami, ale ciągle widzę, że nie ma koncepcji ogrodu.

 

A jak wyglada wiosna u Was? Widzę po dziennikach, że sezon budowlany ruszył z kopyta.

 

Pozdrawiam

rafałek

148. Jest na pewno (wiosna) a ja się zabrałem już do roboty

 

 


Wiosna ruszyła i mam nadzieję, że nie zawiedzie moich oczekiwań. Praca cała masa. Do tej pory to było w zasadzie cicho i spokojnie. Czyściłem znowu komin (od grudnia uzbierało się wiadro sadzy która nieźle się spaliła), wywapnowałem ogród. Z wapnowaniem podzieliłm prace na dwa etapy. Obecnie ciągle ogród mamy w ostrej bruździe więc nie chciałęm wysypywać wszystkiego by przy dalszej uprawie wapno nie wyjądowało zbyt głeboko. Po kulytywatorowaniu a przed bronowaniem zrobię kolejne podejście. Obecnie jestem na etapie wybierania kamieni. Kurcze nie lubię lodowca który je tam zostawił... a tak na marginesie nie chcecie kamieni? oddam za darmo, ale trzeba sobie samemu nazbierać . Prace z wybieraniem potrwają pewnie kilka popołudni. Drobne wysypuję na drogę i topnę w szybkoschnącym błotku, większe odkładam na bok - pewnie się przydadzą przy urządzaniu ogrodu. Przypadkiem spotkałem lokalnego producenta sziatki i umówiłem się z nim na negocjacje które chcę podeprzeć cenami konkurencji. Mam nadzieję, że trochę urwę z ceny i umówię już termin wykonania płotu. Jednak wcześniej trzeba będzie pociąć część drewna które leży w granicy działki.

 


Co do wiosny to jest bajecznie, aż chce siępracować koło domu. Dookoła dobiega śpiew ptaków, wieczorem słychać żurawie w oddali. Nad głowami ciągną klucze ptasiej grypy . Do planów na ten rok dodaliśmy położenie gresu w garażu. Znajomy wstępnie obiecał nam położenie za 18 zł/m2 - to chyba przyzwoita cena. Trzeba będzie jeszcze załatwić kilka przyczep ziemi na glinę w szczycie garażu bo teraz zrobiło się tam niezłe błotko. Mimo rozbieżności zdań planuję w kwietniu posiać trawę (no chyba, że będą częste i mocne przymrozki) Planuję posiać mieszankę pastwiskową (może i brzydsza, ale odporniejsza na dzieciaki) z domieszkami (koniczyna i coś tam jeszcze). Mam nadzieję, że będzie to przypominać łąkę a nie pole golfowe.

 


Ocieplenie poprawiło ekonomię ogrzewania. Obecnie przepalam 2x dziennie po pół kociołka. To w zupełności wystarcza by CWU było pod dostatkiem a w domu panowała ciepła atmosfera (niektórzy uważają, że nawet za ciepła) W efekcie spala od kilku dni spalam tak niewielkie ilości drewna, że mam nadzieję na to, że obecny zapas starczy do końca kwietnia (może nawet połowy maja).

 

 


A co u Was?

 

 


Pozdrawiam serdecznie

rafałek

147. A zima nie chce odejść

 

 


Zima niby najpierw dała za wygraną, ale to była jakaś zmyłka i ciągle niestety nam panuje. Ptaszyska przeprosiły się z karmikiem a ja ciągle spogladam na zapasy drewna i zastanawiam się czy starczą, czy też będzie trzeba użyć rezerwy. No dobrze że są jakieś rezerwy .

 


Długo oczekiwana wycena ogrodzenia w końcu przyszła w zamawianych wersjach. Wychodzi od 5 do 9 tys czyli rozrzut spory. Najdrozej wychodzi z murkiem z krawężników drogowych najtaniej sama siatka bez niczego na dole. Wybierzemy chyba wariant pośredni (ok 8 tys). W tym wariancie pod siatkę przychodzi jeden panel o rozmiarach obrzeża trawnikowego ale długi na całe przęsło (2,3 m). Myślę, że to będzie najlepsze i najłatwiejsze do poprawiania gdyby coś się stało.

 


A teraz takie małe przemyślenia - porównuję ocieplenie podłogi 5 i 10 cm styropianu i albo jestem tak tolerancyjny ale nie widzę różnicy. Same płytki zawsze są chłodne co jest raczej normalne, ale te pod którymi jest 10 cm styropianu wcale nie są zimniejsze od tych co mają 5 cm. Fakt, że mam ocieploną ściankę fundamentową.

 

 


Pozdrawiam

rafałek

146. Szczęście trwało tylko chwilę...

 

 


Już się zacząłem cieszyć, że w naszym domku wszystko jest OK a tu nie... w końcu to dziś mamy 13'tego... Przychodzi żona i mówi, że w pokoju córki pęka ściana... no myślę sobie, tylu ludziom pęka bo coś osiada to i nam czemu by nie miało pękać... Ale idę zobaczyć, bo niepokój w sercu rośnie... Szukam i nie nie widzę, w końcu po dłuższym poszukiwaniu dostrzegam pod samym sufitem, ale nie w pionie tylko w poziomie... No co robić, przechodzę do pokoju po drugiej stronie... też lekka rysa na styku sufitu i ściany... no myślę sobie nieźle się zaczyna, tylko co to może być? Po wnikliwej lustracji sufitu wyłąpałem jeszcze 2 rysy. Tu zaczyna mi coś świtać... płyty klawiszują... Liczyłem, że to nas nie spotka - w końcu wylewane były poduchy betonowe, między płyty wkładali jakieś zbrojenia, ale jak widać co komu pisane to go nie minie. Rysa na łączeniu muru z sufitem wychodzi idealnie w moduł płyty... Co robić, na razie mam nadzieję, że nie będzie się to powiększać, a przy najbliższym malowaniu (dzieciaki sumiennie przyśpieszają ten proces) trzeba będzie jakoś temu zaradzić.

 

 


Ogólnie mam jż dość kłopotów... 100% rodziny choruje (na co nam ta odwilż?), mi się nic nie chce... ech, żeby już wiosna zazieleniła okolicę...

 

 


A co u Was? Napiszcie co robicie tej zimy? jakie plany na przyszłość?

 

 


Pozdrawiam

rafałek

145. Roztopy i przygotowania do nowego sezonu...

 

U nas słoneczko świeci dziarsko i wszystko się topi zalewając nas aż miło. Z niecierpliwością czekam aż puści ziemia i zacznie to wpijać...

Wraz z tym ociepleniem pojawił się kandydat na wykonanie ogrodzenia. Zadzwonił sam, kiedyś ja dzwoniłem do niego a teraz on do mnie, aż dziw, że pamiętał. Zapytał grzecznie na kiedy mi pasuje i przyjechał o umówionej godzinie. Obeszliśmy nasze posiadłości, ustaliliśmy jaka ma być wysokość siatki, jakie oczka, jaka grubość drutu. Wycenę ma zrobić dla wariantu z wylewanym murkiem (ma swoje szalunki), z krawężnikami i z krawężnikiem szerokości obrzeża trawnikowego, ale jak mówił ma takie gotowe elementy po 2,4m długie i kosztują około 22 złotych za szt. Ciekawe co mu wyjdzie?

 

Wcześniej rozmawiałem z pewnym producentem siatki który zaocznie zaproponował wykonanie ogrodzenia za ok 35 zł za mb bez murka, za to z jego robocizną i materiałami. Jeśli miał by być murek to miało wyjść około 55-60 zł za mb, ale to były takie spekulacje.

 

Czekam więc na wyceny.

 

Co do Suczki - dziś się nie pojawiłą... coraz bardziej się utwierdzam, że ucieka od kogoś by podjeść i się pobawić... Co sądzicie o takim zachowaniu? Czy to bezdomny pies czy tylko wędrownik? Zobaczymy co będzie dalej.

 

Pozdrawiam

rafałek

144. Kandydatka na nowego domownika

 

 


Od pewnego czasu pojawia się koło naszego domu suczka. Wygląda całkiem całkiem, wielorasowa i najczęściej głodna. Zaczęła się pojawiać w wielkie mrozy - zjadała wszystko co się jej dało, ale do domu wejść się bała. Po jakimś czasie udało się ją nam zaprosić do środka. W końcu zapadła decyzja (taka trochę nieśmiała) że jak już przychodzi to niech będzie nasza. Nakarmiliśmy ją i została umieszczona w garażu. Ogólnie psisko bardzo miłe, lubi dzieciaki. Wieczorem postanowiłem ją wyprowadzić - najpierw ogon pod siebie i nie chciała wyjść, potem wyszła i schowała się przy okapie. Jak chciałęm zabrać ją do domu uciekła... Przychodziła codziennie o róznych godzinach, coś zjadłą i odchodziłą, niekiedy wpuszczaliśmy ją do domu. Sami już nie wiemy czy ten pies jest niczyj, czy przychodzi na gościnne występy. Dziś rano o 6 była pod naszymi drzwiami... Co o tym sądzicie? Pies bez obroży, strasznie chudy nie jest, ale podjada u nas regularnie, zaczyna się pchać do mieszkania. Nie chciał bym sobie przygarnąć czyjegoś psa, ale też nie chcę by jako bezpańska wałęsała się po okolicy. Do tego to suczka więc za jakiś czas będzie ich więcej... Obecnie postanowiłem, że w czwartek jeśli będzie się pojawiać zabiorę ją do weterynarza. Niech ją obejrzy i zaszczepi.

 

 


A w innych sprawach. Po kolejnym ataku zimy mamy totalną odwilż. Wszędzie mokro i teraz dopiero doceniam odprowadzenia od rynien do kanalizacji. Tam gdzie są jest ładnie, dwie pominięte rynny to źródła małego potopu.

 


Śnieg z dachu schodzi lawinami. Wrażenie jest niesamowite jak stoi się woknie i na to patrzy... trzeba to przeżyć samemu. Jedna z lawin zjechała mi przed garaż - trzeba było trochę namachać się szuflą by rano można było bezproblemowo wyjechać.

 

 


Mam nadzieję, że wiosna przyjdzie już niebawem. Zrobimy płot i zabierzemy się za ogród a potem wiatka na drewno i trzeba będzie przygotować opał na przyszłość... tak tak. W planach mam zgromadzenie drewna na 2 lata by potem dokupywać tylko połowę (na jeden sezon).

 

 


I to by było na tyle. A jak Wasze przygotowania do wiosny?

rafałek

143. Odwilż...

 

Zrobiło się cieplej... temperatura rano ok 0, w dzień na plus. Rano obudziłą nas lawina z południowej połaci dachu. Niesamowite przeżycie. Udałęm się na górę by sprawdzić czy nic złego się nie stało. Ogólnie jest OK, ale zauważyłem wilgotne plamy na kominach wentylacyjnych. Plamy te występują tylko na tych kominach i jak wydedukowałem wynikają z osadzania się pary wodnej w czasie ostatnich silnych mrozów. Teraz to wszystko się topi i wnika w komina wyłażąc w środku. Mam nadzieję, że jak ocieplimy górę i zaczniemy ogrzewać efekt zniknie.

 

Z pozytywnych aspektów ocieplenia wymienię mniejsze spalanie drewna. Temperatura na kociołku w wysokości 50 stopni wystarcza do komfortowej temperatury w domu. W zasadzie przy zerze wystarczy przepalić 2x dziennie, ale niestety za każdym razem trzeba rozpalać od nowa, no w zasadzie trzeba dobrze przegarnąć popiół, nałożyć drobnego sosnowego i pali się od nowa.

No i najważniejsza sprawa - odmarzł nam kran w garażu.

 

Pozdrawiam

rafałek

142. I nas też dopadło...

 

 


Dziś znacznie się ociepliło - rano było tylko -20, w kociołku masa żaru i ze dwa drewka niedopalone czyli OK.

 

 


Ale żeby nie było tak sodko...

 


Z pracy zaciągnął mnie kolega, akumulator po próbach był stanie agonalnym, więc od wczoraj się ładuje... Dziś przyjdzie kolej na akumulator w samochodzie żony - lepiej podładować niż ją potem holować

 


Z ciekawostek - zamarzł mi kran w garażu. Jest ok 30 zm od bramy i ściana całkiem przyjemna, ale podmarzłą mi posadzka w której idzie woda i myślę, że tam włąśnie jest zator... Wodę ogrodową (już dawno spuszczoną) i tą w garażu mam rozprowadzoną takim wężem/rurą koloru niebieskiego. Taką samą jak przyłącze tylko mniejszej średnicy więc myślę, że jakoś przetrwa zimowy czas. W garażu zrobiło się znacznie chłodniej - nie da się już za bardzo chodzić bez grubszej koszuli (conajmniej).

 


Rano zauważyłem że w kuchni (brak grzejników), na bocznych oknach w wykuszu i na dole drzwi na taras nie mam już skroplin tylko lód. To i tak dobry wynik, bo wiele osób w pracy tak miało już wczoraj.... trzeba będzie chyba na noc podnieść temperaturę.

 


Najlepsza przygoda przytrafiła się w spiżarce. Tam miałem cały czas rozszczelnione okno i... okno się doszczelniło. Na dole ramy zwisały sopelki a szczelina zatkała się lodem... chyba zrezygnuję z tego rozszczelniania

 


Doniosłem drewna i czekam na ocieplenie... Zima z -5 to zima jak dla mnie optymalna.

 

 


Gorąco pozdrawiam

rafałek

141. Chyba mamy prawdziwą zime...

 

 


Dawno nie było o czym pisać, a tu nagle mamy prawdziwą zimę... Dziś w nocy temperatura spadła poniżej 20 stopni (dokładnie to o 5:30 - moja ulubiona godzina ) i co widzę: -24 dodam, że miejsce przy samym oknie i bardzo zaciszne.

 


No co robić dokłądam do kociołka... obecnie (poniedziałek), palę drewnem które miało iść we wtorek wieczorem, a może nawet w środę rano, ale co robić... jak czytam, że niektórym wychodzi 40m3 gazu na dobę to jakoś to przeboleję. Od czasu jak temperatura spadłą poniżej -15 dokłądania 4x na dobę okazało się niezbędne do zachowania jakiegoś tam komfortu cieplnego. Oznacza to temperaturę w zakresie 21-22 stopnie. Na noc zostawiłem 55 na kociołku, ostatnie dołądowanie o 23 i co... 5:30 i w kociołku gorąco i masa żaru (do wysokości dyszy, a po bokach i więcej...). Kurcze - dobry ten nasz FEX - pierwszy rok i już taka próba... Jednak widzę, że jak się pogoda nie zmieni to trzeba będzie dowieźć kolejny transport żelaznego zapasu drewna skłądowanego u rodziców. Dobrze, że mam żelazne zapasy a ten transport nie zmniejszy go drastycznie....

 


Okna w sypialni i łazience pocą się znaczniej, ale opisywanego przez niektórych kapania jeszcze nie zauważyłem. Za to w sypialni przy drzwiach balkonowych zauważyłem szron na listwie przypodłogowej... i tu mała konsternacja... olśniło mnie. Tu był klin. Po wyjęciu go zawsze obiecywałem sobie że zapiankuję to miejsce i co... i nic... może zamarznie i będzie spokój

 


Nasz kot siedzi na parapecie i bacznie obserwuje ptaki w karmiku... niby chce wyjść, ale jakoś robi to bez przekonania. Kot kiedyś lubił wysiadywać w dużych donicach na parapecie w wykuszu. Nie wiedziałem co tam jest, ale wyszło, że kot wysiedział jakieś kawiaty posadzone przez teściową... Teraz pp ciężkiej rodzicielskiej pracy jes szykanowany jak usiłuje dalej wysiadywać... co robić

 


A jak Wy radzicie sobie z mrozami? Cipły garaż to jest to. Nikt mnie już nie przekona do garażu nieogrzewanego można i obmyć samochód, i coś w nim pogrzebać, jednak po wyjeżdzie pojawiają się kłopoty. Dziś do pracy dotarłem bez kłopotu, jednak po kilku godzinach nie mogę już uruchomić silnika. Prąd jest, rozrusznik kręci, ale jakby silnik lekko stężał... co robić - mam nadzieję, że przed końcem ktoś mnie zaciągnie...

 

 

 


Pozdrawiam gorąco.

rafałek

140. Święta...

 

 


Nadeszły święta. Jak na Święta wypada zamordowaliśmy zielone drzewko (w naszym przypadku była to daglezja) i przynieśliśmy do domy. To dość koszmarny zwyczaj, by najpierw mordować, a potem przystrajać, ale co robić - tradycja.

 


W ubieraniu duży udział miały dziecie więc na przyszły rok na pewno dokupimy nowych bombek

 


Przy okazji choinki wyszło, że mamy albo za mały domek, alebo nie do końca przemyślany. Początkowo choinka miałą stać w miejscu przyszłego kominka, ale tam stoi regał z ksiażkami i choinka albo go zasłania, albo wchodzi w telewizor. W efekcie czego choinka stanęła w wykuszu zajmując miejsce kojca. Ten okazał się już nieprzydatny o czym przekonaliśmy się po kilku udanych ucieczkach Bartłomieja. Obecnie nawiewa nawet z łóżeczka więc dla jego bezpieczeństwa i naszego spokoju zrobiłem mu drogę ewakuacyjną wyjmując z łóżeczka dwa szczebelki.

 

 


A tak wygląda nasza choinka:

 

 


http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051231_01.jpg

 


No ale święta to nie tylko choinka. Pierwszy śnieg odszedł w niepamięć zaraz przed Wigilją, ale tylko na chwilę. Po kilkudniowej przerwie dopadało nam z naddatkiem.

 

 


http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051231_02.jpg

 


http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051231_03.jpg

 


Tu przytrafiło mi się coś niespotykanego. Nasza boczna droga (na poniższej fotce) dochodzi do drogi z płyt betonowych która mimo, że uczęszczana jest zapomniana przez wszelakie służby. I tu zaskoczenie. W wyniku zbiegu okoliczności i mojej pomysłowości zagotowałem wodę w kociołku (w końcu nimus 10 tu już coś). Akcja ratunkowa rozpoczęła się o 1 w nocy i w trakcie, jak sytuacja została już opanowana dostrzegłem jakieś dziwne pomarańczowe migotanie. No łądnie myślę, pewnie pogotowie albo policja, ale zaraz oddaliłem to przypuszczenie - oni nie migają na pomarańczowo... więc co? Pozostają tylko KOSMICI. UFO wyjądowało nieopodal i świecie swym dziwnym światłem usiłuje nas zahipnotyzować. Zebrałęm się na odwagę - w końcu jak już przeżyłem podgotowanie wody w kociołku to nic mnie nie ruszy - i wyszedłęm przed dom. I co widzę. Na skrzyżowaniu stoi pługopiaskarka i z mozołem zawraca - pewnie to UFO je przywiozło i przerażony kierowca usiłuje uciec do bazy - bo innego powodu dla jakiego się tu znalazł nie potrafiłem sobie wymyślić. Pługopiaskarka ossaliła się w padającym śniegu (który do rana zniweczył jej pracę), a ja wróciłęm do domu gdzie już spokojny kociołej pracował jakby nigdy nic. (dodam na marginesie, że dziś chyba też UFO londowało w mojej okolicy, bo droga byłą posypana piaskiem. Lepiej późno niż wcale - w końcu od wczoraj odwilż.

 

 


http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051231_04.jpg

 


Nagły atak zimy zmobilizował mnie do dalszych zakupów drewna. Mam już trochę buka i trochę dębu. Przy buku była niezła przygoda. Przyjechał w chwili największej odwilży między atakami zmimy. Facet z pełną przyczepą wjechał w miejsce gdzie zakopana jest kanaliza i... na szczęście po jakimś czasie wyjechał. Drugi rzut trafił już na teren podmrożony i obyło się bez komplikacji. W efekcie mam juz 50% planowanej masy koło domu reszta w styczniu i lutym. Widzę jednak, że trzeba będzie zacisnąć pasa i pobudować w tym roku solidną wiatę na drewno.

 

 


http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051231_05.jpg

 


Mały spacer po najbliższej okolicy...

 

 


http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051231_06.jpg

 


Tak wygląda nasz dom patrząc z południa.

 

 


http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051231_07.jpg

 


Fotka słaba bo na dużym zbliżeniu i robiona z ręki - trzeba będzie nabyć jakiś statyw (i aparat, bo ciągle robię pożyczonym )

 

 


http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051231_08.jpg

 


A co u Was? Śpicie snem zimowym czy też układacie plany na przyszły sezon? A może zbieracie siły po syklwestrowej zabawie? Ja z córką przywitaliśmy Nowy rok dłośno ostrzeliwując między innymi dom sąsiada - mam nadzieję, że nie będzie nam kazał zbierać patyków z ogrodu - W końcu człowiek lont zapala, a...

 

 


Pozdrawiam i dziękuję WSZYSTKIM za życzenia. Oby obecny Nowy Rok nie był gorszy, oby nadpłącony VAT spłynął do naszych nadwątlonych kieszeni, dzieci rosły zdrowo i... czego tylko zapragniecie.

rafałek

139. Zima zima...

 

W ubiegłym tygodniu koło domu ożywiło się dość mocno. Dowiozłęm kolejną porcję drena do palenia (dotychczas składowanego u rodziców, obecnie mam u siebie połowę zapasu). Mój eurofarmer wyraził nagle ochotę zaorania ogrodu co wywołało moją radość. W efekcie za oknami mam obraz jak po bitwie. Kupiłem wapno magnezowe i kompleksor 1. Jednak nagły nawrót zimy wstrzymał prace ogrodowe.

W piątek w ostatniej chwili dojechał transport drobnych kamieni na wysypanie podjazdu przed garazem. Po deszczach zaczęło robić się bagienko. W piątek po pracy przemogłem się i rozsypałem jedną przyczepę którą kazałem wysypać przed bramą. Rano zamiast topienia podsypki w błocie przezyłem lekkie zaskoczenie - nagły powrót zimy zmroził wszystko. W efekcie górna warstwa leży luźno bo dolna nie zdążyła utonąć w błotku. Mam nadzieję, że na wiosnę to siądzie, jak nie to wsypię przyczepę pospółki i się to jakoś zwiąże.

Daszek nad wejściem przyozdobiłęm lampkami - niestety fotka albo wychodzi za ciemna, albo poruszona - powieszę tą ciemniejszą.

Za to praszyska śmigają do karmika aż miło - jak to trochę śniegu potrafi je zmobilizować do pokazania się...

 

 

Po zaoraniu - pod śniegiem

 

http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051219_01.jpg" rel="external nofollow">http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051219_01.jpg

http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051219_02.jpg" rel="external nofollow">http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051219_02.jpg

 

Odwiedzają nas sójki, sikorki, kowaliki... oj można by pisać

 

http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051219_03.jpg" rel="external nofollow">http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051219_03.jpg

http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051219_04.jpg" rel="external nofollow">http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051219_04.jpg

http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051219_05.jpg" rel="external nofollow">http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051219_05.jpg

http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051219_06.jpg" rel="external nofollow">http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051219_06.jpg

 

Podjazd po zysypaniu

 

http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051219_07.jpg" rel="external nofollow">http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051219_07.jpg

 

Idą święta - szkoda, że tak kiepskie zdjęcie.

 

http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051219_08.jpg" rel="external nofollow">http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051219_08.jpg

 

I znowu pada śnieg... szufla w garść i bierzemy się za odśnieżanie.

 

http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051219_09.jpg" rel="external nofollow">http://www.bestfirma.pl/katastrofa/20051219_09.jpg

rafałek

138. Kolejne pomiary...

 

Kupiłem termometr i mierzę temperaturę w domu. Wieczorem wacha się między 21-22 stopnie, rano 19-20 (obniżam na noc temperaturę na kotle). Co jest ciekawe to nieraz wydaje nam się że jest chłodniej, mimo, że temperatura wzrasta... Nie wiem czym to wytłumaczyć poza subiektywnymi odczuciami...

Od 5 grudnia palimy drewnem akacjowym. Różnica diametralna - przy tej samej temperaturze ilość spalanego grewna zmalało o conajmniej połowę (tak na oko), fakt, że się ociepliło, ale różnica jest zauważalna.

Dzięki ociepleniu odżyła nadzieja na zaoranie ogrodu. Może uda mi się przed powrotem mrozów tego dokonać.

Rozeznaje się w sprawach ogrodzenia. Pierwsza wstępna wycena 130m siatki wysokości 1,5m to ok 7,5 tys. W tym ma być wykonanie podmurówki, ale nie wiem czy z ich materiałem (na podmurówkę). Namierzyłem inną firmę i zobaczę co tam będzie. W najbliższym czasie spodziewam się wizji lokalnej włąściciela z pierwszej to powyższa wycena jest bardzo zaoczna...

Znalazłęm też firmę która robi płoty drewniane - gotowe przesło długości 2m bez malowania ma kosztować 40 zł...

 

Pozdrawiam

rafałek

137. Kolejny miesiąc za nami...

 

 


Kolejny miesiąc za nami więc czas na małe podsumowanie...

 

 


Ostatnio zimna wymogły intensywniejsze opalanie. Tu opał ciągle ten sam (czyli ciagle nie pierwszy sort) a postępy wynikają z coraz lepszej techniki palenia. Ale jak podliczyć to koszt ogrzania domu i CWU za ostatni miesiąc zamknął się poniżej 50 zł .

 


Jak już pisałem wcześniej problem nawiewu z okapu został rozwiązany. Zużycie wody w tym miesiącu nieco wyższe - 9m3 czyli niestety ścieki będą wyglądały tak samo... Nie sprawdzam prądu, a chyba by trzeba zacząć - jak nie zapomnę to dziś spiszę licznik i za miesiąc będą kolejne dane do statystyk. Jak kupie termometr(y) to będę śledził też rozkład temperatur w domu. Tu sprawa ależna jest od różnych czynników i jeden z nich wykryłem wczoraj - chodzi mianowicie o firany. temperatura na kotle 70 stopni, za oknem cieplej niż ostatnio i w domu jakoś chłodno (brak termometru, więc odczucia subiektywne (ale pokrywające się z odczuciami żony). Co to może być... Okazuje się, że duży wpływ mają firany. Normalnie sięgają górnek krawędzi grzejników i są praktycznie zlicowane z przednią płytą. Wystarczy jednak założyć je na parapet i już zaczyna się robić ciepło, żeby nie powiedzieć gorąco (tu odczucia subiektywne moje i zony nie pokrywają się - mi jest gorąco - czyżby to wpływ mojej zony ).

 


Nie udało się nam zaorać ogrodu, ale dziś zrobiło się cieplej więc może jeszcze się uda za to wczoraj wkopałem karmik dla ptaków (ładnie pomalowany na zielono) i napełnilismy go wspólnie z moją córką. Głównie to skwarki i słonina otrzymane z okolicznej masarni.

 


Co do przygotowań do świąt - kupiłem w końcu te lampki - 10m długości, kolorowe, 8 programów migotań, i coś około 180 punktów świetlnych. Cena 78 zł, gwarancja 1 rok. tylko, że oryginalnie nie ma możliwości wymiany żarówek, więc jak się przepalą to najlepiej żeby jeszcze były na gwarancji - trzeba będzie sprawdzić odpowiednio wcześniej w przyszłym roku .

 


i to by było na tyle w pierwszy grudniowy i co najlepsze słoneczny dzień.

 

 


Pozdrawiam Was wszystkich.

rafałek

136. Idzie zima...

 

 


Tak tak, za oknami robi się biało i z tego faktu jako jedyna cieszy się córka. W domu ciepło, a po ostatniej sobotniej wyprawie coraz cieplej. Zaradziłem nawiewaniu zimnego powierza przez okap. Dom jest za szczelny i ostatnio wypraktykowaliśmy, że jak chcemy włączyć okap to koniecznie trzeba rozszczelnić lub nawet uchylić okna w kuchni. W przeciwnym wypadku zmienia się ciąg w kanałach wentylacyjnych który na szczęście samoistnie wraca do normy. Po radach z forum zaczałem poszukiwać albo wstawki w rurę z taką zastawką jednokierunkową, albo kratki z automatycznym zamknięciem. Kratkę znalazłem, ale działąjącą w przeciwnym kiedunku niż mi było potrzebne więc sobie odpuściłem. Wstawkę znalazłem, i owszem, ale w ostatnim punkcie moich wyjazdów - swoją drogą była to hurtownia w której kupiliśmy 100% instalacji do hydrauliki i kanalizy - aż wstyd, że nie pojechałem tam na początku. Bajerek kosztował 7 zł a ile radości. Wstawiłem go w rurę na zwenątrz i uszczelniłem silikonem. To działa ! . Jak włączę okap to klapka się ładnie otwiera, jak wyłaczę to zamyka i już nic nie ciągnie.

 


Za to zaobserwowałem większe wianie z rury do powietrza od kominka. Na razie zatkana jest papierami, ale przesunąłem w to miejsce legowisko dla kota i problem jakby zaniknął .

 


W zimniejsze dni obserwuję lekkie zaparowywanie dołu okien tak do 3 cm. Jest intensywniejsze w sypialni i kuchni. Na razie to staram się ścierać, ale w ciagu dnia zanika samoistnie.

 


Ogólnie z wentylacji jestem bardzo zadowolony, szczególnie w łazience i WC. W łazience okno lekko zaparowuje przy kożystaniu z prysznica, ale też szybko znika samoistnie. W WC "zapaszki" znikają błyskawicznie - szybciej niż w starym mieszkaniu przy wentylatorze.

 


Z paleniem mam coraz lepsze wyniki - ostatnio po załadowaniu ok 1/3 komory o godzinie 23 rano o 7:30 miałem jeszcze całkiem sporo żaru więc nie trzeba było rozpalać tylko dołożyć. Do tego palę ciągle drewnem nienajlepszym (reszta zapasów mojej gałęziówki) więc zimy się na pewno nie boję...

 


W piatek wykonałem samodzielne czyszczenie komina - poszło całkiem sprawnie. Zauważyłęm, że najwięcej sadzy zebrane było w rurze łączącej kociołek z kominem.

 


W sobotę pomalowałem nasz stary karmik. Mam nadzieję, że jak odpuści uda mi się go wkopać przed oknem córki... W sobitę mieliśmy też zaorać ogród, ale... może się załąpiemy na jakąś odwilż lub przejściowe ocieplenie, ajk nie to pozostaje tylko czekać na wiosnę...

 


I tak jakoś leci, w domu ciepło, w garażu też. Jesteśmy zachwyceni napędem do bramy dzięki któremu nie trzeba wysiadać przy wyjeżdzaniu z i powrotach do domu. Niby bajer, ale jaki uzyteczny. Jak się ogrodzimy od frontu to brama na 100% będzie na pilota.

 


W sobotę też (jaki to fajny dzień ) przymierzałęm się do zakupu lampek do przyozdobienia domu na święta. Węże wszelakiej maści są dość drogie (u nas 12-14 zł/m) ale znalazłęm ądny zestaw (zewnętrzny) długości 10m za 80 zł. CHyba zaszaleję - w końcu to będą pierwsze święta w nowym domku więc chyba warto.

 

 


I to by było na tyle...

 

 


Pozdrawiam

rafałek

135. Nowiny

 

 


Nowy dzień w pracy, a ja czuję, że mnie coś bierze... szkoda gadać... , za to na osłodę dowiedziałęm się właśnie, ża mamy mieć oświetloną całą drogę dojazdową między szosą a naszym osiedlem, jedna latarnia ma stanąć nawet przed moją działką (po drugiej stronie uliczki) na wprost wjazdu do garażu. W zasadzie to się cieszę, mam tylko nadzieję, że nocne świecenie nie będzie przeszkadzało synkowi który ma pokój po tej stronie.

 


Z jednej strony będzie fajnie, ale już nie tak romantycznie jak dotychczas.

 

 


W sobotę mocniej popadał śnieg. Co prawda zaraz się stopił, ale wywołał falę radości u córki. Dziwne, ale ja jakoś się nie cieszyłem...

 


W sobotę popaliłem korę jaka zostałą po ułożeniu pierwszej partii zimowego drewna. Ale była zadyma... . Dobrze, że sąsiedzi palą drewnem, jakoś są przez to bardziej tolerancyjni na dym. Dymi sie tylko przy rozpalanu, jak kociołek wejdzie na obroty to dym znika i pojawia się tylko w chwilach przedmuchów.

 


Zabrałem się za "zabawę" szybrem i efekty są zachęcające - przy tej samej ilości spalonego drewna mam rano jeszcze żar w piecu przez to zamiast rozpalać wystarczy tylko dołozyć drewna i w domu znowu ciepełko.

 


I to by było na tyle na początku nowego tygodnia.

 

 


Pozdrawiam

rafałek

134. Mieszkania CD.

 

 


Na wstępie napiszę może z czym walczę. Walczę ciągle z naszym telekomem. Telefonu w domu nie mam, internet mam za sprawą sieci PLUS GSM (wolno, ale z braku czegoś innego jestem i tak zadowolony) Za to ciągle nasz telekom chce mi podesłać faktury do zapłacenia. Ja je reklamuję oni nawet reklamacje uznają ale i tak wysyłają nowe faktury. Ludzie co to za chora firma... Będzie telefon, internet będą pieniądze. Dobrze, że zlikwidowałem polecenie zapłaty dla nich... Majciekawsze jest to, że telefon niby zablokowany, ja dawno nie mieszkam, mieszkanie puste (na 100%) a na fakturze widnieją opłaty za połączenia... ciekawe jak oni to wytłumaczą... .

 


Teraz w sprawie drzwi wewnętrznych. Jak już pisałem wcześniej kupiliś,my surówki i postanowiliśmy je wykończyć we włąsnym zakresie. Wiem, jak bardzo są niedoskonałe, ale wyglądają ładnie (nam się podobają, gością też), a do tego wyliczyliśmy koszt jednostkowy. Po doliczeniu wszystkich dodatków, klamek i szklenia koszt za skrzydło zamknął się w 451 zł z VAT. Ze szkleniem wyszła niezła historia. Dostaliśmy od jednego z fachowców namiar na taniego szklarza. No fajnie. Przyjechał pomierzył najpierw lustro, i pojechał. Przyjechał po jakimś czasie wkleić lustro w łazience i przywiózł próbki szkła do szklenia drzwi. Lustro wyszło świetnie więc definitywnie umówiliśmy się na szklenie drzwi. Po wybranu wzoru szyby (szynszyl) umówiliśmy się orientacyjnie na termin. Termin z naszej winy się przesunął, potem on nie mógł, w końcu przyjechał, zabrał drzwi i obiecał, że oszkli je na następny dzień. Domówiliśmy jednocześnie wymianę szyby w drzwiach z mieszkania które opuścilismy. Na drugi dzień przyjechał ternimowo i przywiózł drzwi. Przyjechał z jakimś dziwnym facetem, który pomagał mu zabrać drzwi. Wnoszą, wstawiają, jest pięknie. Przy zdrejnowaniu zaznaczyli gdzie jakie drzwi więc wszystko im pasuje. Jednak przy bliższych oględzinach wyszło, że 2 skrzydłą mają źle docięte górne szybki (te z łuczkiem) - miedzy szybą a drzwiami jest małą szczelina. Zwróciliśmy na to uwagę. Pan odrzekł, że sprawdzi, ten drugi zabrał się nawet za rozkręcanie drzwi i przy bliższym rozeznaniu wyszło, że nasz niby szklarz szklarzem raczej nie jest (jak się potem okazało prowadzi różne interesy na zasadzie pośrednika), a szkleniem zajmuje się ten drugi, ze skłonnosciami do szkła i to nie w drzwiach... Efekt był taki, że w pośpiechu załądowali felerne drzwi na samochód i z obietnicą, że wrócą za godzinę odjechali w pośpiechu. No ładnie. Zaczęły nas ogarniać czarne myśli. jednak po około 2 godzinach pojawili się przed domem z poprawionymi drzwiami. Drzwi ostro śmierdziały silikonem, ale szyby były już OK. Jednak to nie koniec. Umówieni byliśmy na 400 zł za całość, doszły jeszcze drzwi z mieszkania, ale chyba facetowi było wstyd za wpadkę bo zamiast dopłacić za dodatkowe drzwi facet sam opuścił cenę o 50 zł . Może wszystko wyglądało dziwnie, ale trzeba mu oddać, że jest uczciwy. Była to najprzyjemniejsza fuszerka jaka się trafiła w naszym domu. Jednak wpadki są i po mojej stronie. Malując drzwi nie pomyslałem o tym by malować wewnętrzbe krawędzie gdzie przychodzi szyba. Efekt jest taki, że patrząc pod kątem widać te niedomalowania. Nigdy bym nie pomyślał, że będzie to widoczne... . Planuję, ze przy pierwszym malowaniu wyjmę szyby i pomaluję te miejsca... Za to nafi "szklarze" zasilikonowali szyby na przeźroczysty silikon przez co jest on prawie niewidoczny i przyznam, że to rozwiązanie bardziej mi pasuje niż wykonanie na silikon brązowy.

 

 


W miedzyczasie planowałem zamontować progi i co ? Dociąłem aluminowe listwy ale postanowiłem zamisat na styk wsunąć je pod futrynę. W tym celu zakupiłem dłuto (a nawet cały tani kopmlet) i zabieram się do pracy. Po kilku uderzeniach młotka i całkowitym braku efektu zorientowałem się, że dłuta (wszystkie) nie należą do zbyt ostrych. Znowu przerwa i planowany zakup pilnika. Obecnie pilnik już jest, ale jakoś nie mogę się zabrać za te progi...

 

 


Wczoraj przewieźliśmy ierwszą partię drewna jakie mamy przygotowane na obecną zimę. Pogoda wyszła paskudna - padał śnieg z deszczem, ale byliśmy nieugięci i nieprzemakalni (za wyjątkiem moich starych adidasów ) i zadanie zostało wykonane. Drewno jest pięknie złożone pod okapem domu i czeka na swoją kolej. Jednak w najbliższym czasie planuję kolejny transport. Do przewiezienia wynająłem znajomego z ciągnikiem i dwoma przyczepami i przyznam szczerze, że w ciągu całej budowy to był pierwszy przypadek, że goniłem kogoś by mu zapłacić. czyżby wizja przyszłej pracy przy oraniu ogródka tak na niego podziałała? Zobaczymy ile weźmie za tamte prace i czy uda się to wykonać przed mrozami? Na działce planuję usunięcie dzikiej gruszy (jednak, choć myślałem, że się ją ocali), oraz trzeba przepchnąć dwa kopce przegniłych wióró które jak się okazało leżą jeszcze w moich granicach. Jednak chcemy je rozgarnąć na działce i zaorać. Teraz pozostało mi jeszcze (wreszcze) wyliczyć ile kupić wapna do zawapnowania działki - ziemia jest tu doć kwaśna.

 

 


A teraz kilka fotek...

 

 


Poniżej jak widać prawie ukończony podjazd do garażu. Resztę planuję wysypać grubym żwirem i tak jakoś przebiedować do czasu jak będą pieniądze na coś lepszego.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_01.jpg

 


Tu za to widać jak przydatnym jest czyszczak przy rynnie. Co by było gdyby te liście zatkały kiedyś zakopane rury od kanalizacji deszczowej? Osobiście nie planuję w najbliższym czasie rozkopywać jej ponownie

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_02.jpg

 


A tak wygląda obecnie nasza działka. Jest zupełnie pusto, deski zostały już przeniesione w inne miejsce. Mam nadzieję, że do końca przyszłego tygodnia uda mi się ją zaorać (no nie osobiście). Potem wkopię słupek do karmika dla ptaktów i można spokojnie czekać na zimę.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_03.jpg

 


Nie licząc kilku krokiewek które złożone są gdzie indziej tyle nam zostało z budowy domu. Nie wiem co zrobię z pustakami - coś wymyślę, deski i łaty zuzyjemy na wiatę na drewno, płytę planuje zakopać w miejscu gdzie kiedyć będzie wjazd na działkę.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_04.jpg

 


A tak wygląda nasz prowizoryczny chodnik. Jaki jest taki jest, ale nie planuję brnąć w błocie i wodzie by dojść do domu. Będzie kasa - będzie coś lepszego

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_05.jpg

 


A tak wyglądają nasze "łapaszcze" fal radiowych. Osobiście bardzo mi się podoba osiągnięty efekt - wygląda to moim zdaniem całkiem imponująco i co najważniejsze - DZIAŁA! .

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_06.jpg

 


A tutaj "ktoś" zderzył się chyba z naszą anteną... Ciekawe kto to taki

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_07.jpg

 


A tu drugi koniec tej instalacji. Mam tu telefon, sieć komputerową (zastosowanie może być też i inne), RTV (w tym SAT), i zasilanie - oczywiście na osobnym obwodzie...

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_16.jpg

 


Nasz opał na jesień. Jak na razie zużycie poniżej ilości planowanych

 


W piątek przetransportowaliśmy 2 przyczepy akacji która dotychczas czekałą u moich rodziców. W wolnej chwili planujemy kolejne transporty.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_08.jpg

 


Już się pali...

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_09.jpg

 


... za chwilę będzie ciepło w całym domu...

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_10.jpg

 


...gorącej wody nie zabraknie dla nikogo. Szkoda tylko, że ten termometr nie pokazuje temperatury w stopniach. Jednak woda leci zawsze za gorąca i trzeba ostro dodawać zimnej .

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_11.jpg

 


Ten obraz dedykuję wszystkim fanom braku wyczystki. Jak widać uzbierało się tego trochę... Jest to efekt palenia wiórami i rozpalania kartonami, ale normalnie też by się uzbierało, ale w dłuższym czasie.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_15.jpg

 


Tak wyglądają drzwi pełne. Przyznam, że te są tylko malowane 1x. W przyszłości dostaną jeszcze szlif i dwie warstwy podobnie jak futryny. Wszystko to za sprawą deficytu wolnego czasu.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_12.jpg

 


Tak wyglądają drzwi pokojowe...

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_13.jpg

 


a tak do łazienki, WC i spiżarki.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_14.jpg

 


Za pomocą takich wieszaków z IKEI rozwiązaliśmy problem składowania rowerów. Rozwiązanie wygodne, eleganckie i w przyzwoitej cenie.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_17.jpg

 


Ciągle najpopularniejszy model lampy w naszym domu

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_18.jpg

 


Uczymy się literek. Kolekcja zostałą mocno uszczuplona przez naszą córkę. Gdzie ona wyniosłą większość literek?

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_19.jpg

 


Dzieciaki nie lubią głądkich ścian... tylko czemu rysują kredkami świecowymi? Czy znacie sposób na usunięcie czegoś takiego ze ściany? Normalne kredki się zmywają, ale nie świecowe...

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_20.jpg

 


A to nasz myszołap. Z autopsji wiem, że dobrze radzi sobie z okolicznymi ptakami, jednak mysz to już nie atrakcja. Pozbyliśmy się pierwszego gryzonia za pomocą łapki na myszy. Kocica ciągle nie wykazuje zainteresowania myszami. Może co w domu to swoje? A może traktowała tą mysz jako rezerwę na czarną godzinę?

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_21.jpg

 


W nagrodę za wkład w łapanie (a właściwie nie łapanie) myszy otrzymałą swój ustronny kącik.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051118_22.jpg

 


I jak się Wam podoba teraz? Napiszcie co o tym myślicie?

rafałek

133. Rozstania

 

 


Dziś ewidentnie zakończyliśmy pewien etap w naszym życiu, a mianowicie rozstaliśmy się naszym starym firmowym mieszkaniem. Zostało komisyjnie zdane. Odbyło się to dopiero dziś, bo ciągle coś było do zrobienia lub do wyniesienia. Mieszkanie jak mieszkanie - tu problemem były niechciane meble, które w końcu upłynniliśmy, ale jakoś nie jestem finansowo usatysfakcjonowany . Inna sprawa to oczyszczenie piwnicy i garaży... Kurcze blade - czego to my tu nie trzymaliśmy , mało tego ale po co my to wszystko trzymaliśmy - na to pytanie nikt nie zna odpowiedzi.. Ale co by nie pisać - wszystko zostało wyczyszczone i wyniesione. Samo wynoszenie to nawet nie problem, ale posortowanie, by nie wywalić czegoś potrzebnego...

 


W garażach (tak tak - mieliśmy dwa garaże) znalazłem nawet mały składzik drewna. Po pewnym zastanowieniu okazało się, że to kawałki pieńków z hubami zbieranymi w celach edukacyjnych. No ale - edukacja gdzieś zaginęła a eksponaty zostały przeklasyfikowane na opał i zostaną w najbliższym czasie przepuszczone przez komin...

 


W domu też pewne postępy, ale... postaram się o tym napisać jutro. Może zdążę nawet coś pokazać .

 

 


Pozdarwiam i mam nadzieję, że jeszcze niekiedy TU zaglądacie a może już nie?

 

 


Pozdrawiam

rafałek

132. Już ponad miesiąc na swoim...

 

 


Już ponad miesiac na swoim a roboty ciągle cała masa. Codziennie dziergam popołudniami, przerobiłem ponad tydzień urlopu i końca nie widać. Co mam zrobione. Mam już podjazd do garażu. Wylany betonowy, na nim 1 cm piasku na którym ułożyłem płyty (takie w kratkę jak na parkingach). Docelowo będzie coś innego, ale kiedy? kto to wie.

 


W domu większe zmiany. Najbardziej wykończona jest kuchnia. To mamy komplet oswietlenia i w zasadzie sam nie wiem czego może brakować?

 


Skończyłem malowanie drzwi (3x lakierobejca) ale szklarz przyjdzie dopiero 7 więc drzwi są ale jakby ich nie było. Na cały dom mamy 2 klamki - docelowych nie zakładam bo po co za chwilę odkręcać, a boję się, że przy szkleniu mogą zostać uszkodzone. Po oszkleniu zostanie nam założenie listew progowych. Jakoś nie czujemy zbytniego dyskomfortu bez nich. W wiatrołapie mamy piękną szafę z suwanymi drzwiami i łądnym pawlaczem. Dzięki temu pawlaczowi łądowność szafy wzrosłą diametralnie a drzwi z lustrem załatwiły problem podziwiania się przed wyjściem do pracy .

 


Przez 2 dni walczyłem dzielnie przy skręcaniu mebli dla córki. Ogólnie było ok, poza brakiem kilku wkrętów w jednej paczce. Ilość się zgadzałą, ale były za długie - niestety połapałem się jak pierwsza partia przeszłą na wylot. Było to przy przykręcaniu kółek do szuflady od łóżka więc wizualnie jakoś się nie pogorsyzło. Ogólnie jesteśmy zadowoleni z tych mebli. Cały dom za wyjątkiem łazienki, wykuszu i spiżarki jest wyfirankowany. Ja zamocowałem karnisze, reszta to zasługa babć i mojej nieocenionej małżonki. W minioną sobotę ukończyłęm regały w spiżarce ku uciesze wszystkich domowników (mocno rozluźniło się w domu i garażu ). Regał wykonałem z pozostałych łąt od dachu oraz rozebranej starej szafy którą kiedyś dostałęm od sąsiada. Efekt jest świetny. Politurowane półki są bardzo praktyczne. Jak ktoś ma stary mebel to polecam.

 


Udało mi się założyć plastikową (jakby gumową) listwę na połączeniu płytek i paneli w salonie. Zabawa była szybka ale dość siłowa. Mimo wymoczenia w gorącej wodzie końcówkę gięło sie już opornie. Ale jestem zadowolonu - wygląda to ładnie. Teraz pewna uwaga dla kupujących listwy w Castoramie. Mozna tam dostać długie (7m) listwy w różnych kolorach. Mocuje je się w korytku założonym na styku obu podłóg i wciska w nie listwę rozgrzaną wcześniej w gorącej wodzie. Idzie to sprawnie, ale stygnąca listwa wchodzi i układa się opornie. Jednak cały efekt zależy od odpowiedniego ułożenia listew. Jeśli promienie łuków są duże trzeba listwy docinać i co najważniejsze nie żałować wkrętów (można przyklejać na odpowiedni klej do betonowej posadzki). Przy większych łukach warto listwy ponacinać by łuki były łągodniejsze. U mnie w kilku miejsach nie wyszły idealnie i jak ktoś by się dobrze przykrzał widać osrzejsze załamania. nie jest to jakoś widoczne, ale jak się wie czego sukać to można wyłapać te miejsca.

 


Większość czasu poświęciliśmy jednak na rozpakowywaniu i układaniu naszego dobytku.

 


W domku zrobiło się miło i przyjemnie. Jest bardzo ciepło - mam ciepłolubną rodzinkę - więc przepalam rano i wieczorem. Dzięki temu ciepłęj wody mamy pod dostatkiem, a że jest to efekt uboczny ogrzewania domu to jakoś zużywanie tej wody jest milsze (brak wizji wysokich rachunków). Wstępnie policzyłem, że koszt kąpieli w wannie (zakładając, ze napełniam ją w 100%) to ok. 1,5 zł. Jest to koszt samej wody i ścieków .

 


Co do samego mieszkania to odczuwam jednak pewien dyskomfort związany z brakiem ogrodzenia. Trzeba będzie zimą zacisnąć pasa i odłożyć na jakiś płot - szkoda, że przez miedzę nie mam nikogo do współfinansowania tej inwestycji.

 


I to by było na tyle po pierwszym miesiącu który minął błyskawicznie.

 

 


i kilka fotek...

 

 


Rzut oka na pokój córki. Jest z niego bardzo dumna i często stara się zamykać przed młodszym bratem który ciągle ją odwiedza

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051103_01.jpg

 


A tak wygląda moja listwa między podłogami...

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051103_02.jpg

 


Kuchnia - najbardziej wykończone pomieszczenie w domu.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20051103_03.jpg

 


Pozdrawiam

rafałek

131. Po pracowitym urlopie czyli od miesiąca na swoim.

 

Właśnie wróciłem z pracowitego urlopu. Myślę, że teraz trochę podgonię. Do tego udało mi się rozwiązać tymczasowo problem z TPSA czyli brak internetu, ale może szerzej napiszę jutro.

 

Pozdrawiam



×
×
  • Dodaj nową pozycję...