Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    179
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    262

Entries in this blog

rafałek

Babie Lato w Królestwie Pruskim

130. Mieszkamy !!! czyli do przeprowadzki -3 dni

 

 


Od soboty mieszkamy !!! niby nic , ale mieszkamy. W sobotę odbyła się główna część przeprowadzki. Ale co to za przeprowadzka bez przygotowań - były (i jeszcze są) pudła, worki i kartoniki. Wszystko dobrze przemyślane i popakowane, wszystko dopracowane do ostatniego detalu, wszystko dopiete na ostatni guzik... no dobrze przestanę ściemniać, bo pewnie i tak nie uwierzycie. A tak na serio - wiekszość gratów do natychmiastowego przeniesienia przygotowana. Dzieciaki "sprzedane" do rodziców. Ja w piątek montowałem jeszcze z hydraulikiem kanalizę deszczową - do jednej z rynien zabrakło nam ok 1m. Szkoda nam było ciąć długiej i umówiliśmy się że przywiezie w sobotę i dowiezie. Ja wieczorem zabrałem się za montowanie listew w pokojach dzieciaków. Około 9 okazało się, że coś źle policzyłem i listew zabrakło . Za salon nawet się nie zabierałem. Wróciłem do domu i zabrałem sie za rozkręcanie wielkogabarytowych mebli.

 


Poszedłem spać na rozkręconym łóżku (żona spałą już na kanapie), przykryłem się jakimś wynalezionym kocem - totalny bajzel.

 


Ranek wstał niewyraźny - mgła i wilgoć. Szybko zjedliśmy coś na prędce i czekamy. Start przewidzieliśmy na 8 rano. Zgodnie z umową na chwilę przed zaczęli przybywać umówieni znajomi i mój brat. Jako, że nasz środek transportu nie dojechał zabraliśmy się za noszenie (przeprowadzka na ca 100m) co lżejszych mebli. Chwilę po tym nadjechał sąsiad i zostawił nam samochód.

 


Zaczyna się noszenie co ciekawszych mebli. Kurcze - czemu nie zabrałem sznuró do wiązania np łóżek (ciągle się otwierały). W trakcie nadwyrężyłem dobie prawą rękę. Kurcze co za obciach . W efelcie nosiłem co lżejsze przedmioty nie mogąc podnieść ręki powyżej pasa.

 


Do godziny 11:30 przetransportowaliśmy wszystkie ciężkie graty. Z mebli została tylko stara kuchnia i meblościanka. Obie czekają na kupca.

 


Do popołudnia zostało noszenie paczek i kartonów.

 


Późnym popołudniem zabrałem się za montowanie anten. Cała procedura trochę trwała. TV naziemna i radio poszły bezproblemowo. Potem zaczęły się jaja z satelitą. Instalacja przygotowana na multiswitcha, ale nie testowana. Dla ułatwienia postanowiłem założyć stary konwerter i szukać satelity. Niby proste, ale w sobotę to go chyba ktoś strącił . Po prawie godzinie machania anteną w końcu sukces. Z resztą sobie odpuściłem do niedzieli, kabel poszedł przez okno. Wieczorem palenie w piecu i odpoczynek w ciepłym domu

 


W niedzielę wlasłem ponownie na dach i zacząłem zabawę z kablami - zmiana konwertera i przeciąganie kabli. W efekcie mam w każdym punkcie domu możliwość podłączenia TV. Sprawdzone i działą - pełny sukces. W międzyczasie przy pomocy mojego brata przetransportowaliśmy książki. Co za radość.

 

 


Tyle z przeprowadzki. Dużo zrobiliśmy, ale jeszcze sporo zostało (np. cała piwnica).

 


Co do zrobienia na ten tydzień?

 


1. Zasypać resztki wykopów po deszczówce

 


2. Przygotować i przeszklić drzwi wewnętrzne.

 


3. Skończyć salon

 

 


Czekamy na meble do pokoju córki - miały być na sobotę

 

 


I to by było na tyle. Może na jutro będą jakieś fotki

rafałek

128. Miły akcent

 

Z samego rana złożyłem papiery w moim ZE na przyłączenie domu do sieci i zmianę taryfy na domową (G). Pan szybko przejżał papiery i stwierdził, że wszystko jest OK. Za kilka dni ktoś podjedzie, spisze licznik i przywiezie nową umowę do podpisania. I to mi się podoba. Od samego początku mój ZE wykazuje bardzo dobrą wolę i dobre wyniki - szybko podłącza i szybko działa.

rafałek

127. Wszystko się wali...

 

 


Od czego by tu zacząć. Może od złego a tego trochę się wali na głowę. Momo robienia ciągłęgo rabanu i systematycznego nękania TPSA nie chce mi założyć kablowego telefonu. Chyba za blisko chcę się przenieść, bo wg jednego pomiaru trzeba by dociągnąć 110 m kabla a wg innych poniżej 100. Jedno ciągnięcie to od słupka przy drodze, ale trzeba przejść pod podjazdem 9wybetonowanym) u sąsiada, drugie to wyjście z bloku gdzie obecnie mam telefon. Jednak i jedno i drugie przekracza możliwości takiej małej firmy jak TPSA. Ostatnio przez telefon są nawet bardzo mili (co to można osiągnąć jak się dobrze kogoś opier...), ale co mi z tego. Na dziś wiem, ze telefon na radiu mnie nie urządza (brak internetu) i do tego przyjęcie takiego rozwiązania pewnie ich zniechęci do dalszych starań. Efekt jest taki, że od 1 mam mieć zawieszony telefon i mam czekać do 18 miesięcy na jakiś ich pomysł (abonamentu mam nie płacić). Tak sobie myślę, że jeśli chcą to im ten kabel sam zakopię...

 


Co do kopania - wyryłem wykopy pod deszczówkę i tu mnie zjeżył hydraulik. Z jednej strony domu stwierdził, że za głęboko, z innej że za pytko - efekt taki, że tu zakopywałem a tam wykopywałem... ech jak ja to lubię.

 


Hydraulik męczy biały montarz, a ja robię podłogę w salonie i wykańczam drzwi. Do tego pakowanie itp. Żeby było śmieszniej mój ukochany szef odwołał mnie z urlopu - pewnie, żeby mi było łatwiej ze wszystkim się wyrobić...

 


Kuchnia już jest w zasadzie wykończona. Z niespodzianek wyszły 3. Jeden front ma rysy (mało widoczne, ale zawsze) - reklamaca przyjęta. Do tego w oryginalnie zapaczkowanym zlewozmywaku zabrakó kratki do przelewu, a przy szafkach jeden uchwyt nie dawał się przykręcić. Dziś wszystko zostału już uzupełnione więc jesteśmy jak na razie zadowoleni - czekamy tylko na wymianę frontu - tam może potrwać do miesiąca - mamy nadzieję, że firma nie zepsuje miłego wrażenia z dotychczasowej współpracy.

 


Z dobrych wiadomości - kończę papierologię do zmiany taryfy za prąd. Znowu pogoń za pieczątką. Tak sobie myślę, że każdy na początku budowy powinien sobie wyrobić komplet różnych pieczęci - to by znacznie ułatwiło życie - a jakie by dało wymierne oszczędności finansowe .

 


I to by było na tyle.

 

 


Pozdrawiam

rafałek

126. za 6 dni przeprowadzka

 

 


Czasu coraz mniej a ja mam ciągłe zaległości. Drzwi dla szklarza ciągle niegotowe. Podłoga do salonu dopiero bedzie we wtorek. Za to gniazdla i wyłączniki mam już prawie wszystkie. Co ciekawe - w jednej puszcze gdzie trafił wyłącznik krzyżowy zostały mi wolne 2 kable. Nie mam pojęcia do czego one są? Napięcia w nich nie ma, a co ciekawsze wszystko działą (nie sprawdzałem tylko oświetlenia przed domem) - chyba zadzwonię do elektryka i zapytam co tam miał na myśli - w opisach jakoś się nie mogę doszukać.

 


A co jeszcze...

 


Kuchnia prawie gotowa, ale... przy montarzu wyszło, że jednego uchwytu nie da się dokręcić (jakby nie miał gwintu) - będzie na wtorek. Do tego przy zlewozmywaku nie było kratki od przelewu. Zlewozmywak przyjechał fabrycznie zapakowany, do tego wszystko w woreczkach i nic. Razem otwieraliśmy... - ma być na wtorek. Na jednych drzwiczkach lekkie jakby wgniecenia - reklamacja przyjęta - ma być za miesiąc. Ogólnie Jest świetnie - zobaczymy co będzie

 


W sobotę przyjechał hydraulik. Ja jak dziki zając kopałem tą kanalizę, a on mi przyjechał po 14 i założył tylko grzejniki, zaworki pod umywalki itp. oraz baterię przy wannie. Dobre i to, bo mogę palić w kociołku i w domu robi się ciepło, no i ciepłej wody mam ile dusza zapragnie. Woda w bojlerze długo trzyma temperaturę, ale bez cyrkulacji (jeszcze nie uruchomiłem). W łazience trzeba sporo odczekać, aż popłynie ciepła - jutro z tym zawalczę.

 


Wracając jeszcze do kanalizy deszczowej. Kopiąc na początku trafiłem na glinę zmiesznaą z grubym żwirem i kamieniami. Potem była sama glina więc pomyslałem, że będzie już z górki - nic takiego. Na jakieś 5m od studzienki kamlotów jakby kto nasiał. Każdy trzeba było nieźle obkopać i wydobyć - gdyby nie kryzys finansowy zawezwał bym mojego koparkowego, ale teraz każdy pieniądz na wagę złota . W środę powinniśmy zrobić podjazd do garażu. Nasz już były wykonawca na pozyczyć betoniarkę i człowieka. Koszt - dniówka dla człowieka (5 zł/h).

 


I to by było na tyle...

 

 


Pozdrawiam serdecznie

rafałek

125. Trochę nadrobię zaległości...

 

 


Zacznę od obiecanych fotek, a potem troszkę opisówki...

 

 


Robi sie kuchnia. Robi się już 3 dzień, ale za to z perfekcyjną dokładnością. Mamy nadzieję, że efekt końcowy będzie suuuper.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050923_1.jpg

 


Tak obecnie wygląda jadalnia w wykuszu

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050923_2.jpg

 


A tak salon. Nie ma jeszcze podłogi, ale z tym jest pewien problem - brakuje pieniążków. W związku z tym odpuszczamy sobie PERGO i w niedzielę jedziemy szukać jakiegoś substytutu.

 

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050923_3.jpg

 


Tak wyglądają pokoje - pierwszy to nasza sypialnia a zielony jest w obu pokojach dzieci.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050923_4.jpg


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050923_5.jpg

 


Kopię pod kanalizację deszczową

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050923_6.jpg

 


Budowlane śmieci zniknęły z naszego krajobrazu...

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050923_7.jpg

 

 


A co u nas... dzieje się dużo i bardzo szybko. To główny powód mojego niepisania.

 


Walczę ciągle z TPSA, ale to oni dzwonią do mnie i biją się w piersi. Ciekawe co z tego bicia wyjdzie?

 


A teraz najważniejsze - 21 września dostaliśmy zaświadczenie, że budynek został przyjęty do eksploatacji dzięki czemu jak mi wyjaśniono nie trzeba odczekiwać po złożeniu papierów do odbioru. Mówiąc krótko jesteśmy po odbiorze, a w przyszłą sobotę przeprowadzka.

 


Jak widać kuchnia już prawie ukończona, podłoga do położenia w salonie, w pokojach u dzieci listwy przypodłogowe. W niedzielę jedziemy na wielkie zakupy - wybór nowej podłogi do salonu i różne takie niezbędne do przeprowadzki sprawy. Od tygodnia noszę kartony - kurcze - ale się tego nazbierało...

 


W poniedziałęk lub wtorek wylewamy podjazd do garażu, mam nadzieję, że uda mi się ułożyć prowizoryczny chodnik przed wejściem. W sobotę biały montarz i wreszcie będzie można napalić i się wykąpać w cieple - w bloku w którym jeszcze mieszkamy jest strasznie zimno.

 

 


I to by było na tyle...

 

 


Po przeprowadzce postaram się napisać coś więcej i o malowaniu i o podłogach...

 

 


Pozdrawiam

rafałek

124. TPSA ciag dalszy

 

Chęć wypowiedzenia umowy może zdaiałąć cuda. Wczoraj jeszcze trwały podjazdy pod TPSA i przekonywanie o bezsensowności stwierdzeń dziś telefon od panów którzy przyjechali na miejscu ustalić czy są możliwości techniczne na przeniesienie telefonu. Pochodzili, pogadali i sami byli bardzo zdziwieni czemu by nie miało być takiej możliwości. Nie onieszkałęm ich zapytać czy wcześniej załatwiali tą sprawę, bo zgaje się są monopolistami na moją okolicę od tych spraw. Odpowiedzieli z całym spokojem, że nie, dopiero dziś dostali zlecenie. Czyli co? Albo ktoś ijał się z prawdą, albo lest za leniwy, albo system do d..y.. Koniec końców telefon będzie przeniesiony - i o to przecież chodziło.

Jak będziecie mieli kłopoty to spokojnie wypowiadajcie umowę to daje duuuuuuże możliwości.

 

Pozdrawiam

rafałek

123. Ale jaja (z TPSA)

 

 


W sierpniu złożyłem wniosek o przeniesienie nr telefonu. Dla jasności - przeprowadzam się z nr 25 do nr 24. Jest to odległość w poziomie ok 100m. Kabel (mój obecny) przebiega od domu w odległości ok 30-40m, mało tego w drodze przed domem idzie kabel do sąsiada.

 


Czekam już 2 tydgodnie więc postanowiłem zadzwonić pod 9393 by sprawdzić co się dzieje... Miły pan (to mu trzeba oddać) sprawdził w systemie i:

 


1. Zapytał czy zgadzam się płacić 73 zł za zachowanie nr... . Ja na to na jakiej podstawie. On mi grzecznie wyłuszczył, że jeśli przenoszę nr między centralami itd... a ja na to że pozostaję w centrali, powiecie gminie i co tam jeszcze i że przenoszę się na podaną powyżej odległość... I tu facet stwierdził

 


2...że niestety nie ma możliwości technicznej na przeniesienie nr.

 

 


 

 


Po wyjaśnieniu sobie spraw geopolitycznych pan skierował wniosek do dalszego rozpatrzenia.

 

 


Co dalej. Stwierdziłem, że po co mi telefon w miejscu gdzie już nie mieszkam. Dzwonię znowu pod ulubiony (dobrze, że darmowy) nr telefonu. Pytam o rozwiązanie umowy - zostaję przełączony do odpowiedniej osoby. Tu wyłuszczam sprawę, ale... pani mówi, że sprawa jest ciągle rozpartywana (chyba od nowa ) i że na pewno się znajdą w obecnej sytuacji możliwości techniczne. Stwierdziłą, że napisze do kogoś kto się tym zajmuje i mi oddzwoni. Poprosiłem o pośpiech, bo sprawa jest nagląca.

 

 


Po kilkunastu minutach mam telefon gdzie inna miła pani aż się rozpływa i twierdzi, że na pewno da się przenieść nr i że ponownie wyślą ekipę, a zamówienie zostało anulowane, bo... nie mieli ze mną kontaktu. Zaraz zaraz - mają przecież mój stacjonarny, a jak chcą mi coś wcisnąć to nawet wiedzą o jakiej godzinie zadzwonić, mają moją komórkę (bo im podałęm) i mają mojego maila, bo im też podałem... Pani jeszcze raz powiedziałą, że na pewno uda im się przenieść ten telefon i że wznawia procedurę i z żalem dodała, że już wniosłem skargę... (tego sobie nie przypominam - widocznie tak odebrano mój telefon).

 

 


Ciekawe jak się sprawa zakończy. Mi wystarczy komórka, żonie też, a telefon to w zasadzie potrzebny jest nam tylko do internetu. Chyba kończy się epoka monopolu...

 

 


+++++++++++++++++++++

 

 


Tak sobie myślę, że chyba zadzwonię i ich przeproszę, że nie mieli tego kontaktu...

rafałek

122. Podłoga prototyppowa położona

 

 


W sobotę położyłem prototypową podłogę w salonie. Zaczynało się powoli, ale z każą deską szło mi coraz szybciej. Tylko... że teść miał ochotę pomagać, a ja starałęm się tej pomocy unikać Jak teraz wybrnąć z opresji ? Chyba przyjdzie powiedzieć mu prawdę. I tak też zrobiłem - przyjął to dzielnie. Jednak, żeby nie wyszło, że jestem kiepskim zięciem obiecałem mu, że przy kolejnych pokojach zawezmę go do siebie. (Jemu tak na prawdę nie chodzi o pomoc tylko o podszkolenie się na moich ewentualnych błędach. Niebawem będzie kład panele u siebie). Dziś jedziemy dobrać listwy do podłogi (w CASTORAMIE nie znalazłem odpowiednich). Zastanawiam się nad VOX'em SMART. Co o nich sądzicie?

 


Jutro postaram się zamieścić fotki z nowej podłogi.

 


W sprawie malowania... malarz z łapanki niestety uciekł mi na wcześniej umówioną pracę do niemiec . Wiedziałęm o tym, ale miałęm nadzieję, że zrobi troszkę więcej. Ma wrócić na 100% za 2 tygodnie, ale jest nadzieja, że wpadnie już za tydzień.

 


Obecnie mamy wymalowaną 3 pokoje, kuchnię i spiżarkę oraz wszystkie sufity. Postaram się zaprezentować to na fotkach.

rafałek

121. Do przeprowadzki 21 dni...

 

 


Tak tak, czas ucieka nieubłaganie. Wczoraj byłem w Castoramie po panele do sypialni i pokoi dzieciaków - tu wariant oszczędnościowy - tani CLASSEN - wiąz deska. Pergo do salonu mam wycenione, ale jeszcze chwilkę poczekam czy starczy pieniędzy.

 

 


Wczoraj potwierdziłem zamówienie okapu - ma przyjść w ciągu kilku dni, a dziś potwierdziłem piekarnik, płytę gazową i zmywarkę - mają być na poniedziałek. Dzwonił pan od mebli kuchennych, że może być kilkudniowy poślizg, bo frontów nie dostanie na czas - ale mamy nadzieję, że przed przeprowadzką się wyrobią

rafałek

120. Dalsze bieganie

 

 


Dziś znowu załatwianie. Zawiozłem wyciąg z wykazu zmian gruntowych do KW, bo trzeba osobiście podpisać wniosek. Może nie chodzi o te podpisanie co o te znaczki skarbowe za 30 zł... Wniosek złożyłem to zaraz zażyczyłem sobie zaktualizowanego wypisu z KW. Tu bez zmian znaczek za 6 zł. Było nie było lekko poszło -36 zł.

 

 


W międzyczasie zadzwonił malarz, mało farby i pigmentów. Dowiozłem i znowy minus iles tam złotych...

 


Żona była na wizji kolorów - sypialnia wyszła troszkę za ciemna - kolejna warstwa ma być jaśniejsza. Po malowaniu przestały jej się podobać tynki. No fakt, już nie są tak piekne jak przed malowaniem, ale... malarz swierdził, że złe nie są jak na tynki tego typu a farba zawsze uwypukla różne niedoskonałości. Zresztą kto będzie chodził z nosem przy ścianie?

 

 


Malarz zażyczył sobie zamykane wiaderka tak ze 2-3 litry na farby. Dorabia na swoje i nasze oko, więc kolory sa raczej niepowtarzalne. A tak będzie na uszkodzenia przy przeprowadzce. I co się okazało - załatwić takie wiaderka to nie takie proste. Wiaderka na surówki są zwrotne i sklepy płącą podobno za nie kaucję. Ktoś poradził mi szukać popkornu, ale tu wiadro ma 5l - trozkę za duże) i jakoś nie są ostatnio do dostania. Pozostał sklep rybny. Tu pełęn sukces. WIaderka od koloru do wyboru - ale za 2 zł za szt. Wstępnie wymyte. Co robić - kupiłem i teraz trzeba będzuie doszorować. Zastanawiałem się czy nie zużyć wiader po farbach, ale zdaniem malarza są za duże i na takie małe ilości farby nieodpowiednie. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

rafałek

119. Do przeprowadzki 24 dni

 

 


Dni uciekają szybko. Do przeprowadzki coraz bliżej. Mam już wszystkie papiery w tym aż 6 map od geodety. Co ja z nimi zrobię?

 


Dom na mapie wygląda tak:

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/mapa_po.jpg

 


Malarz ciągle maluje. Wczoraj małżonka dobierała kolory. O pół tonu nie chodzi więc dla oszczędności malarz będzie mieszał sam. Ciekawe jak on wymiesza tego gęstego duluxa? Ale to już jego problem. Mówi że się da to chyba wie. Tak na marginesie to pierwszy majster (rzemieślnik) który ma tablicę na domu - taką cechową. Jest strasznie dokłądny - nawet za dokładny . Dziś zwrócił mi uwagę, że źle zagruntowałem sufit i zachlapałem fugę między płytką a sufitem. Stanęło na tym, że będziemy jeszcze raz kleić i zamalowywać na biało. Porównałem z WC i wygląda to ciekawie.

 


Dziś ostatecznie uprzątneliśmy działkę. No zostało jeszcze troszkę żwiru i piasku, ale ten półdzie po połowie miesiąca w podjazd. Za to śmieci już nie ma... Samotnie stoi sztapel z deskami (trzeba będzie go przestawić przed zaoraniem ogrodu). Najpierw będzie oranie, a potem płot - tak będzie łątwiej. Przed oraniem chcemy rozsypać po działce przegnitych wiurów - dadzą zawsze trochę próchnicy. Ziemia jest kwaśna więc i tak trzeba będzie wapnować. Planuję na zimę zostawić działkę w ostrej skibie i wywapnowaną a z ogrodem ruszyć dopiero na wiosnę. Ogólnie zrobiło się pusto i spokojnie.

 


Dziś dostałęm wycenę na panele - na stronie z panelami cena chyba nieaktualna, bo dostałem na maila niższą i jeszcze 5% rabatu. O dowozie gratis nie wspomnę

 


I tak z każdym dniem coraz bliżej własnego domku czego i Wam życzymy.

rafałek

118. Malowanie...

Dziś rani pojawił się zgodnie z zapowiedzią malarz - no morze nie dokońca zgodnie, bo miał być o 8:00 a przyjechał kwadrans po i się rozmineliśmy. Po godzinie dzwonię do niego i co słyszę... "Przepraszamy ale wybrany abonent jest nieosiągalny..." No łądnie myślę sobie. Pewnie maluje gdzie indziej i mnie olewa. Jednak miło się zdziwiłem gdy przyjechałem kolejny raz a on maluje już kolejny sufit. Okazało się, że w domu nie mam zasięgu w Idei...

 

Dziś nie ma fotek domu, za to dla oglądaczy mam fotki robione parę kilometrów na zachód od domu. Jak widac prawdziwa sucha puszcza...

 

Pozdrawiam

 

http://www.europartner.com.pl/katastrofa/o_01.jpg" rel="external nofollow">http://www.europartner.com.pl/katastrofa/o_01.jpg

 

http://www.europartner.com.pl/katastrofa/o_02.jpg" rel="external nofollow">http://www.europartner.com.pl/katastrofa/o_02.jpg

 

http://www.europartner.com.pl/katastrofa/o_03.jpg" rel="external nofollow">http://www.europartner.com.pl/katastrofa/o_03.jpg

 

http://www.europartner.com.pl/katastrofa/o_04.jpg" rel="external nofollow">http://www.europartner.com.pl/katastrofa/o_04.jpg

 

http://www.europartner.com.pl/katastrofa/o_05.jpg" rel="external nofollow">http://www.europartner.com.pl/katastrofa/o_05.jpg

rafałek

117. Nowe fotki - niekoniecznie budowlane

 

 


Fotki niekoniecznie budowlane, bo mało co jest pokazywać. Najefektowniejsze są daszki które zostały obklejone styropianem z siatką. Zastanawiamy się tylko czy gzymsów nie zrobić większych? Co o tym sądzicie. Decyzję trzeba będzie podjąc przed tynkami a te jak dobrze będzie szło może będziemy robić w przyszłym roku...

 

 


Tak wyglądają teraz daszki - następna zmiana po tynkach, tylko kiedy to będzie?

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050902_01.jpg


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050902_02.jpg

 


Z obrzynów została tylko kora ale i ta pójdzie przez komin na grzanie wody

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050902_03.jpg

 


Owoce czeremchy czekają na amatorów... może zrobić winko

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050902_04.jpg

 


Wrotysz kwitnie na całego znaczy, że lato się już kończy...

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050902_05.jpg

 


Amatorzy pułku zbierają zapasy na zimę

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050902_09.jpg

 


Inni zjadacze zielenizny.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050902_06.jpg

 


Brzoza przystrojona na złoto...

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050902_07.jpg

 


Oset przygotowany do desantu ma nasze włości.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050902_08.jpg

 


I tak oto kończy się dzień.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050902_10.jpg

 


Koło domu spotkałem kozła (samiec sarny). Popatrzył na mnie, ale zanim sięgnąłem po aparat uciekł w zarośla i obszczekiwał mnie zawzięcie Może dorwę go innym razem.

 

 


A ja czekam za geodetą. Dziś ma przynieść papiery - zobaczymy czy dotrze.

rafałek

116. Był geodeta!!!

 

 


Był geodeta. Pomierzył, policzył. Najdłużej nam zeszło na szukanie zaworu na przyłączu wodociagowym - strasznie zarósł trawą). Mapki i paiery mają być na piątek (może na jutro).

 


Coraz bliżej przeprowadzki...

rafałek

115. Przygotowań do odbioru ciąg dalszy.

 

 


W tym tygodniu powinienem mieć wszystkie papiery od geodety - niestety znowu trzeba będzie wydać pieniążki których z każdym dniem coraz mniej

 


Wysłąłem pismo do TEPSY o przeniesienie nr telefonu. Tu jak się można domyśleć już zaczyna się nieźle zapowiadać:

 


1. Dzwonię na 9393.... pytam jak to załatwić - pani odsyła mnie do telepunktu. Pytam o najbliższy... mam podać miasto... dostaję nr telepunktu.

 


2. Dzwonię... (plum plum plum..."aobnent ma uszkodzoną linię telefoniczną...) - zapowiada się ciekawie...

 


3. Dzwonię znowu na 9393... Pani przyjmuje zgłoszenie awarii obu lini do telepunktu i... po dłuższej chwili mówi, że przeniesienie trzeba załatwić listownie (tylko i wyłacznie) wysyłając wniosek tylko i wyłacznie do Katowic. Mało tego tym razem potrafi podać mi nawet adres na jaki można to wysłać.

 


Ciekawe jak będzie dalej?

 

 


A teraz najbardziej brzemienna decyzja: złożyłem wypowiedzenie umowy najmu obecnego mieszkania. Termin 30 września.

rafałek

114. Takie tam z majstrem rozmowy

 

 


Z majstrem to w zasadzie skończyliśmy. Prowadzi on lekkie poprawki i doróbki. Największą były daszki nad tarasami które trzeba było obkleić styropianem i wtopić siatkę. Jak wyszło postaram się pokazać po niedzieli na fotkach. Za to miałęm w zasadzie śmieszną rozmowę o płytkach, a wyglądało to tak.

 


Umówiłem się z majstrem na ostatnie szlify. Oprowadziłęm go po domu i powiedziałęm gdzie co i jak. Przy kuchni wyszło, że okap będzie 90'tka więc wypadało by poszerzyć fartuch o 2 rzędy płytek (co istotne - w pionie). Był, widział, wysłuchał czemu i jak. Wczoraj przychodzę - rzuk oka i widzę że nic się nie poszerzyło. Dziś dzwonię i z lekką naganą w głosie pytam: "co z tymi płytkami". Majster na to, że przecież są położone. ja na to że byłem i nie widać. A on mówi, że przecież położyli, a o ścianie z oknami nic nie było mowy. Ściana z oknami . Przecież okap jest na innej. To jak wy połozyliście? A on na to, że jak było mówione - 2 rzędy (tylko w poziomie). No ładnie. A czy teraz starczy płytek na te 2x w pionie? Powinno słyszę w odpowiedzi (na szczęście kupiłem więcej (10% plus zaokrągliłem do pełnego kartonu). Po chwili słyszę niepewny głos w słuchawce - "a tamte to mamy skuwać?" Jeszcze czego myślę sobie. Ciekawe czym by się to jeszcze skończyło.

 


W końcu umówiliśmy się prawdopodobnie na jutro... - Jutro się zobaczy co wyjdzie - w końcu to ja mam pieniądze dla niego, a on ich chyba potrzebuje

 


Miałem też jeszcze jedną przygodę - zostało trochę pianki w puszkach (takie resztki). Postanowiłęm je wypsikać pod parapetami zewnętrznymi. Pianka jednak był pistoletowa a ja miałem tylko końcówkę od zwykłej. I do tego niezbyt pasującą. Skończyło się na tym, że piankę wypsikałem w wiadomym celu, ale przez cały wieczór skubałęm piankę z ręki - jeszcze do dziś mam ślady (tak się upiankować ).

 


Jutro mam nadzieję, że skończę ciąć resztki drewna (obrzyny). Jesli tak to do porządkowania niewiele już pozostanie.

 

 


Pozdrawiam.

rafałek

113. Po urlopie

Tak na szybcika, a w wolnech chwili postaram się więcej.

 

1. Jestem po urlopie - może w końcu odpocznę...

2. Nie zdążyłem z malowaniem - skończyło się na pierwszym racie... malarz przyjdzie na początku września

3. Teren w okół domu robi się coraz bardziej wysprzątany (dzieki temu jest coraz więcej do palenia na zimę)

4. Jutro chyba ostatnie poprawki ekipy wykończeniowej.

5. Mamy nadany nr domu - 24

6. Piszę wypowiedzenie umowy najmu obecnego mieszkania

7. Uruchomiłem geodetę na inwentaryzację.

8. Zamówiliśmy kuchnię - miałem robić sam... ale czasu brak.

 

I to by było na tyle. W palanch przeprowadzka - ale dopiero na koniec września.

rafałek

112. Nocne koszmary.

 

 


Znowy śniły mi się koszmary. Ostatnio wszystkie na jeden temat - pieniądze a dokładnie ich totalny brak. Rano sprawdziłęm stan konta - chyba wystarczy, ale koniez z ekstrawagancjami. Kuchnia i potem totalne zaciskanie pasa. Zona ciągle wybiera sprzęt do kuchni. Sprawa nie jest prosta, bo nie chodzi tylko o to by było tanio - chodzi również o to by było dobrze i po roku nie marudzić, że kuchenka nie ma jakiejś opcji a by się przydała lub że ma coś czego nie używamy. Mam cichą nadzieję, że kuchnia zmieści się w ok 12 tys i są na to widoki. Zostały podłogi w pokojach, malowanie i szklenie drzwi wewnętrznych. Pomijam takie sprawy jak lampy czy firanki. Firanki sa ważne ale pewnie jakoś sobie poradzimy a zamiast lamp można mieszkać przy papierowym abażurku z IKEI - na razie. Jestem totalnie wykończony myśleniem i liczeniem i zastanawianiem się. a właśnie przecież trzeba jeszcze zrobić podjazd do garażo bo inaczej utoniemy w jesiennym błocie. Uff mam dość.

 

 


A co do drzwi - jak się Wam podobają nasze wejściowe? Czyżby takie brzydkie? bo liczyłem na słóko a tu nic

 

 


Pozdrawiam

rafałek

111. Wyprawa po złote runo czyli szukamy mebli kuchennych

 

 


Ostatnie dwa dni minęły na przemian leniwie i pracowice. W piątek jak co dzień postanowiłem pogruntować ściany domu. Niby nic, ale powoli mam dosyć tego malowania (a to dopiero grunt). Na całeszczęscie przyjechały kolejne wizytacje i w efekcie prawie skończyłem tylko sypialnię (pokój Bartka nietknięty). Żoan bacznie się rozgląda za meblami do kuchni i sprzętem AGD. Ze staroci zabieramy tylko lodówkę (jeszcze się nie zamortyzowała) choć istnieją duże naciski by kupić nową i większą (większa zamrażarka) - zastanawiam się tylko za co? Może ktoś wymieni na kota

 


Wiekszość potencjalnych producentów kuchni siedzi na wakacjach... ci to mają dobrze. Kuchnię zamierzałem zrobić sam, ale... 1. Totalny btak wolnego czasu i mam pewne wątpliwości czy do przeprowadzki dostanę urlop. 2. Do końca nie wiem czy bym podołał .

 


Żona przegląda sklepy internetowe i strony producentów. Typy zmieniają się częściej niż liczby w totolotku, ale powoli wyłąnia się jakiś obraz... Faworyt TEKA przeistoczył się w ELEKTROLUXA. Zobaczymy na czym skończymy .

 


W międzyczasie żona manierzyła producenta mebli kuchennych w Mrowinie (namiar zdaje się z postów Lukrecji). Zapadłą decyzja o wyprawie zwiadowczej połączonej (a jakże, zero pustych przebiegów) z misją poszukiwawczą paneli podłogowych. W zasadzie mamy swój typ (PERGO) ale pozostaje jeszcze wzór. Żonie marzy się jakaś wiśnia, ale co będzie to się okaże.

 


Ranek zaczął się optymistycznie - leje aż miło. Leżę w łóżku i myślę jak by tu przekonać żonę o zarządzeniu wakacji? To chyba nierealne. Mimo tródności z załatwieniem opieki nad dziećmi - z nimi nie sposób załatwić cokolwiek) słyszę, że urobiłą teściową (moja mama ma brak wolnych miejsc - goście) żeby zaopiekowałą się naszymi nadwyraz "spokojnymi" dziećmi. Sprawa przesądzona - jedziemy choćby kamienie z nieba leciały. W przelocie widzę na stacji benzynowej kolejną podwyżkę Czemy tak "mało"

 


Podróż w zasadzie mija szybko. Miejscowość znam tylko z dawnych czasó z okien pociągu, jednak okazuje się, że poszukiwana ulica jest od strony z której jedziemy. Deszcz pada... wchodzimy do przyjemnego biura. Siedzi jakaś pani, druga stoi i ostro dyskutują z panią przy komputerze i panem (chyba szef). Po chwili już wiem, że to mama z córką wybierają dla córki kuchnię. To nie ich pierwsza wizyta... . Facet (mąż córki) to wyraźny szczęściaż. Nikt go się nie pyta co sądzi o tych czy innych frontach lub jakie mają być szuflady... Już widzę spojrzenie mojej żony jak to przeczyta Znowu bez obiadu

 


W końcu przychodzi nasza chwila. Wyjmujemy moje wczorajsze szkice, chwilę tłumaczę pani co miałem na mysli i.... nasza kuchnia powoli pojawia się na ekranie komputera. Najpierw ściany, potem nieśmiało wkraczają meble. Żona zgłąsza swoje propozycje, pani sprawnie poprawia coś w komputerze i po nawet nie godzinie jest pierwsza wersja.... hmmm no całkiem ładnie, ale to nie wszystko. Zaczyna się zabawa koncepcyjna, przesuwamy zmywarkę, jakieś szafki, widzę, że żona ciągle niezadowolona z efektu. W międzyczasie wybieramy fronty - znaczy się ja w końcu akceptuję wybór zony... (oj znowu mi się dostanie). Drzwi fornirowane olchą wybarwione na jakiś ciemny kolor... No wygląda to ładnie, a że fronty są mydełkami powinny być praktyczne. W międzyczasie trwa rozmowa na temat sprzętu. Pan nie może znaleźć w katalogu tego co wybrała żona. Są podobne, ale nie to samo (co do literki) Pan wysnówa tezę, że może to być model robiony na takie sklepy (może mieć mniej funkcji dla zbicia ceny - czy słyszeliście podobne opinie bo nie wiem co o tym myśleć?). W końcu "rodzi" się kuchnia. No całkiem całkiem. Teraz czekamy na wstępną cenę. Po dłuższym liczeniu i wyborze okuć cena oscyluje między 5-6 tysięcy z dowozem i montarzem. Jest to cena samych mebli bez kuchenki, zmywarki itp. Cena miło nas zaskakuje - jednak termin oczekiwania minimum 6 tygodni od podpisania umowy. Zadowoleni pędzimy do Poznania oglądać panele. Tu dość szybko wybór pada na http://www.sklep.nobless.pl/towar.php?t=86" rel="external nofollow">Dąb z Virginii PO 24802. W trakcie rozmowy pytam panią (bardzo miła obsługa - sklep z linku) czy może polecić coś innego. Ona z rozbrajającą szczerością mówi, że klienci którzy mieli już PERGO niezbyt chcą zmieniać firmę, tak są zadowoleni. Hmmm taka dobra . Takie przynajmniej słyszeliśmy opinie - oby się sprawdziły.

 


Po tym wracamy do domu odwiedzając Leroy Merlin. Ja kupuję butelki do wina (w końcu trzeba je rozlać ) i szukam mosiężnych wkrętów na potrzeby wykańczania drzwi wewnętrznych. Żona jakoś dziś nie ma sprecyzowanych tematów do zwiedzenia. Na koniec kupujemy najtańszą farbę emulsyjną. No 19 zł za 10l? Mam nadzieję, ze do gruntowania się nada choć brat się śmieje, że może odpaść razem z tynkiem. Koniec i kropka wracamy do domu.

rafałek

110. Drzwi i inne fotki

 

 


Z drzwiami była pewna przeprawa, ale zakończona szczęśliwie. W umówionym dniu przyjechała ekipa. Wyładowała się wymontowała drzwi zastępcze i przyniosła docelowe. Wszystko pieknie, ładnie, świeci słońce, a małżonka biega w okół drzwi i ogląda... jak mozna przypuszczać czegoś się tam dopatrzyła. Tu zdania są podzielone, bo ja uważam, że ryska na krawędzi futryny nie jest istotna, bo i tak zniknie pod tynkiem, zona twierdzi że za te pieniądze drzwi powinny być "wylizane". Wylizane wywołało stosowne dowcipy ze strony monterów, ale... przyłożyli, wbili kliny i... po bokach zostało po około 1cm. Ktoś powie, że to dobrze. Niby tak, tylko czemu odstęp jest do tynku, a nie do muru . Prawdopodobnie ekipa pomiarowa coś źle pomierzyła. Telefon do firmy... sprawa rys załątwiona szybkim rabatem, sprawa wymiatrów wywołąłą lekka konsternację. W końcu padłą propozycja, że dołożą opaskę za dwa dni. Opaska.... hmmmm co robić, drzwi w sumie śliczne. OK niech będzie, ale pieniądze po opasce. Sprawa załatwiona, drzwi zamontowane. Mijają dwa dni i zgodnie z obietnicą przyjeżdza ekipa i zakłada opaskę w stosownym kolorze i z odpowiedniego drewna (drzwi mahoniowe i opaska też). Czyli ufff wszystko skończyło się dobrze, tym bardziej, że drzwi z tą opaską wyglądają slicznie. Mają piękny zamek na dwie wkładki i tu mały problem... co zamyka górna wkładka? Jak się okazuje ona nic nie zamyka tylko blokuje dolną... więcej niec nie napiszę... bo i po co ułatwiać

 

 


A teraz obiecane fotki:

 

 


Drzwi z bliska

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050805_01.jpg

 


Drzwi z daleka... coś fotka nienajlepsza (jak nie zapomnę to wymienię).

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050805_02.jpg

 


Podłoga wyfugowana

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050805_03.jpg

 


I łazienka też

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050805_04.jpg

 


Efekt gruntowania ściany.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050805_05.jpg

 


W kuchni będą 2 kratki (po co komin ma być niewykożystany Do tego jeszcze będzie okap z kratką przez mur na ścianie.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050805_06.jpg

 


I pojawił się kłopot... po ostatniej porze deszczowej do komina napadało tyle wody, że mamy plamy. Jesienią nie było, wiosną nie było, zimą sprawdzałem śnieg i był w śladowych ilościach a tu taka "niespodzianka". Trzeba będzie zatkać komin a na przyszłość (po podłączeniu kominka) założyć jakiś stosowny daszek. Widocznie nie wszystko może się układać bezproblemowo.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050805_07.jpg

rafałek

109. Początki malowania

 

Fachowcy powoli opuszczają naszą budowę. ędą teraz przychodzić na poprawki.

Ja zaczynam malowania a dokładnie gruntowanie ścian. Zużywam do tego starą (przeterminowaną o 2 lata) białą emulsję, ale za to oryginalnie i szczelnie zamkniętą. Rozrabiam ją z wodą 1:1.

Od 2 dni mamy już drzwi wejściowe. Są śliczne choć nie wszystko odbyło się bez zgrzytów... ale o tym w następnym odcinku (fotki też będą).

rafałek

108. Zaczynamy sprzątanie

 

Na wstępie oficjalnie zaprzeczam, jakoby w dzisiejszym odcinku miały być jakieś fotki.

 

Sierpień za pasem, drewno do palenia czeka, tylko, że pod chmurką. Na obecną chwilę nie posiadamy środków na budowę wiaty na drewno, więc... trzeba było wysprzątać i wyremontować szopę budowlaną. Wykorzystałęm pomoc brata który na całe szczęscie pojawił się na 3 dniowe wakacje i zabraliśmy się do pracy. Szopka jak szopka, stoi dzielnie, ale jako budowla tymczasowa z założenia miała stać około jednego sezomu. W efekcie jednosezonowa konstrukcja trochę się skręciła i przekrzywiła. Co robić. Wywaliliśmy wszystkie graty ze środka - trochę się tego uzbierało (mam 1,5 worka zaprawy Schiedla do kominów - czy macie może pomysł do czego do zużyć?). Przesortowaliśmy wszystko na to co przydatne, zbędę i pozostałe śmieci. Zbędne może wydamy, ze śmieci wybraliśmy plastiki i metal. Przyszła kolej na rostowanie szopki która awansowała na drewutnię. Po dłuższym przepuchaniu ścian i zabijaniu ukośnymi podporami całość zaczęła przypominać pierwowzór sprzed ponad roku. Jako, że przy intensywnych deszczach potrafiłą się w środku pojawiać woda wyłożyliśmy na ziemi palety, których za nic nikt nie chciał zabrać. W rezultacie mamy podłogę która dodatkowo zapewni przewiew od spodu. Jesteśmy przygotowani na zimowanie, tylko, że to ciągle za mało. Część będzie ustawiona pod okapem. Dziś mam zamiar usunąć przeciek na dachu szopki. Mam andzieję, ze łata z papy i lepik na zimno wystarczy.

rafałek

107. Może wróci słońce?

 

 


Pogoda zaczyna się poprawiać, w końcu najlepszy jest "złoty środek". Błotko przed domem zasypane, a to co zostało powoli się osusza. Wilgoći jedna ciągle dużo co widać po inwazji ślimaków.

 

 

 


Przygotowania do zimy...

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050724_01.jpg

 


Inwazja ślimaków

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050724_02.jpg


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050724_03.jpg

 


Coś miłego dla oka

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050724_04.jpg

 

 


Pozdrawiam

rafałek

106. Pora deszczowa

 

 


Zaczęła się pora deszczowa. Za oknami co chwilę pada, ale to dobrze, po fali upałów i suszy deszcz jest bardzo potrzebny (szczególnie tym co kopią fundamenty lub dopiero wznoszą mury ).

 


Majster widzę ma powoli dosyć. Niby jest fajnie, ale najchętniej już by sobie poszedł... Proponował jakiegoś taniego fachowca do paneli, ale jesteśmy na etapie gdzie na żadnego fachowca nie ma pieniędzy. Osobiście ciągle mam nadzieję, że starczy na płot. No dobrze teraz może kilka fotek... bo chyba to lubicie najbardziej

 

 


Jak na porę deszczową przystało mamy przed (i z boku) domu małe rozlewisko. Już wiem na pewno, że rozłożenie rur od kanalizacji deszczowej będzie koniecznością...

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050722_01.jpg

 


A takiego essssa będziemy mieli między jadalnią, holem i salonem. Przez to "wejście" płytek do salonu strasznie się nam się zmniejszyła podłoga w salonie - ale co robić... trzeba się przygotowywać na kominek - może ktoś nam go zasponsoruje na gwiazdkę?

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050722_02.jpg

 


Drzwi do wiatrołapu - jeszcze nieoszklone.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050722_03.jpg

 


Z pozostałych po remoncie mieszkania płytek daliśmy zrobić fartuch w garażu. Tu będzie umywalka i pralka.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050722_04.jpg

 


Prawie wszędzie mamy już cokoły.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050722_05.jpg

 


Ostatnie poprawki przy drzwiach. Okazuje się że płyty GK też można filcować po wcześniejszym przesmarowaniu ich jakimś klejem czy czymś takim .

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/20050722_06.jpg

 

 


W najbliższym czasie czeka nas kolejna wyprawa w poszukiwaniu paneli. Jest już prawie pewne, że w salonie będą Pergo... tylko kto je przytnie do tego esssa

 

 


Pozdrawiam

rafałek

105. Nowy dzień, nowe wyzwania

 

 


Kolejny dzień szarpaniny. W domu coraz bardziej swojsko. Dziś ciągle wykańczają płytki - Cięcie w karo produkuje masę odpadu, ale też masę pracy przy docinaniu i doklejaniu tych małych trójkącików. Dziś też się wzięli za cokoły. Z cokołami jest ciekawa sprawa - miało ich nie być za za to miały wszędzie być założone równe listwy. Jednak w ostatniej chwili nastąpiłą zmiana decyzji która jak się można domyślać pociągnęła za sobą poważne konsekwencje. Zabrakło płytek do pomieszczenia przy kotłowni. No ale ta sprawa nie jest priorytetowa. Rozwiązanie jest bardzo proste - należy dokupić najtańszych (górny pułap to 20 zł/m2) i sprytnie wymieszać z naszymi. A co się będziemy martwić. Doszła też inna płytkowa nowość. W kącie w garażu, zaraz przy drzwiach do kotłowni jest miejsce na umywalkę i pralkę. Umywalka pewnie jeszcze sobie poczeka, ale pralka będzie tam garażować i pracować długi czas (pralnia ma być na górze, a na górę brak kasiorki ) Aby upodobnić to miejsce do swoich funkcji postanowiliśmy położyć tam fartuch z płytek, a skąd płytki... ano wyszperałem półtora kartona z piwnicy - są to pozosta łości poremoncie naszej obecnej łazienki. Tak więc mamy już pierwsze płytki w garażu. Dziś miałem w planach porządkowanie okolicy domu, jednak przelotny deszcz jakoś wybił mi to z głowy. Zamiast tego zabrałem się za zasypywanie kałuż (jednak trzeba będzie zrobić kanalizację deszczową).

 


Dziś też przyjechała ekipa wyczyścić zamuloną studzienkę kanalizacyjną (przy drodze). Ekipa przyjechałą, przepłukałą i pojechała, a betonowa klapa została byle jak założona nad wejściem do studzienki. Efekt - przy kolejnym deszczy potok z drogi naniósł nowe porcje piasku do środka. Nie było na co czekać. Zamieniłem podstępnie betonową płytę na żeliwną przykrywę. W efekcie klapa podniosłą się o około 15 cm. W przyszłości trzeba będzie obetonować kołnierz, ale na razie powinno wystarczyć solidne obsypanie go piaskiem do poziomu drogi.

 


A tymczasem w domu żona wyprodukowała kolejną porcję soku porzeczkowego. Będą miały dzieciaki co popijać jesienią i zimą. To już kolejna porcja do naszej już nowej spiżarki.

 

 


Pozdrawiam

 

 


A Wy robicie jakieś zapasy na zimę? Nasze dzieci niezbyt lubią soki z kartonów.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...