Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    179
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    263

Entries in this blog

rafałek

54. Ustalenia i zakupy

 

 


W piatek dotarł elektryk. Wstępnie omówiliśmy nasze wizje, dodaliśmy jeszcze troszkę roboty co nie powinno wpłynąć na cenę . Przy omawianiu spraw telefonu pam sam przypomniał, że cena obejmuje zgodnie z wcześniejszymi umowami telefon (powalająca uczciwość). Skończyliśmy na tym, że pan przychodzi na dobre we wtorek (dobrze, że nie w poniedziałek - nie mogę dostać urlopu).

 


W niedzielę pojechaliśmy po umywalkę - wybraliśmy Klaudię z szafką od Hubnera. Mamy nadzieję, że będziemy zadowoleni. Ciągle zastanawiamy się nad umywalką do WC (jaka szerokość będzie najodpowiedniejsza).

 

 


A co wy robicie o tej porze? Za oknami śnieg - czyżby Was zasypał? bo drogowców na pewno zaskoczył - kto by się spodziewał - połowa lutego i śnieg?

rafałek

53. UWAGA !!! Ruszamy !!!

 

Wczoraj dzwonił elektryk. Chce przyjść w piątek i omówić szczegóły... (PANIKA - co gdzie, na jakiej wysokości), Jak się uda od poniedziałku zaczyna... Boję się tego startu, ale z drugiej strony cieszę, że coś rusza.

W domu trzeba będzie poczynić ostatnie przmiarki i przemyślenia.

 

Do roboty....

rafałek

52. Jaka brama garażowa?

 

To pytanie gnębi nas od dawna. Typy były różne. Hormana i Wiśniowskiego do obecnie KRISPOL'u. Ostatni typ tu nasz obecny czarny koń - cena niższa od Wiśnioskiego o około 1500 zł (o rabatach jeszcze nawet nie rozmawialiśmy), ma dobre notowania na forum. MOże z takich oszczędności uzbiera się nam na nową kuchnię? A co Wy o tym wyborze sądzicie?

rafałek

51. Po wyjeździe terenowym

 

 


W sobotę zrobiliśmy sobie wyjazd terenowy. Pojechaliśmy oglądać kociołek i po drodze podziwiać płytki. Z kociołkiem powstało kilka wątpliwości, jednak szybko rozwiałęm je w rozmowach na forum. Z płytkami jest dużo gorzej. Jak wytypujemy płytkę w necie, to w katalogu wygląda inaczej, jednak w salonie wygląda też inaczej i co dziwne w następnym salonie wygląda jeszcze inaczej Tak jak różniece pomiędzy netem, drykiem i realem są raczej oczywiste to różnice między salonami wywołały nasze zdziwienie. Potem doszliśmy jednak do wniosku, że wynikają one z różnic w oświetleniu ekspozycji... I jak tu wybierać i porónywać. Ja nawet wpadłem na prostszy sposób rozwiązania naszych kłopotów. Mamy listę faworytów. Teraz wystarczy tylko wykonać losy, zwołać komisję i przeprowadzić bezstronne losowani. I co wypadnie to kupić... Problem z wyborem to nie tylko sprawa ceny. Przez pomyłkę weszliśmy do salonu gdzie płytki zaczynały się od 250-300 zł za m2 . Niby łądne, ale za takie pieniądze nigdy byśmy chyba nie kupili. I co jeszcze ciekawsze - jeśli nawet byłoby nas stać na nie to i tak byśmy mieli problem z wyborem czyli wracamy do punktu wyjścia. A tak na marginesie, to przypomniało mi się jak w pośpiechu opuszczaliśmy salon z tymi ekskluzywnymi płytkami, to przy drzwiach podchodzi do nas pani i z uśmiecham na ustach oznajmia, że możemy jeszce pooglądać ekspozycję na górze... podziękowaliśmy, tylko do dziś się zastanawiam, a może tam na górze były płytki w naszym przediale cenowym?

rafałek

50. Nowy rok, a my ciągle w starym mieszkaniu...

 

I niby się nic nie zmienia. Żona ciągle szuka płytek do łązienki i kuchni - nowy dzień nowe typy. Ja ciągle główkuję nad piecem do CO. Niby coraz bliżej ale jakoś euforii w nas nie widać. Może jak ta "zima" która bardziej przypomina jesień przeminie i pierwsze stuki dobiegną z placu boju...

 

Zobaczymy...

rafałek

49. Zakupy czas zaczynać

 

Wczoraj podjeliśmy nieśmiałą decyzję o zakupie styropianu. Nie jest to decyzja bardzo wiążaca, ale zawsze to jakaś decyzja. Zadzwonili do mnie z naszej hurtowni czy byśmy nie chcieli kupić styropianu. Po dokładniej rozmowie wyszło, że planują większe zamówienie i jeśli chcemy to mogą dobrać to co chcemy i w ilościach przez nas preferowanych. Jeśli nie odbierzemy to się nic nie stanie... I tak coś by zamówili. Tak więc to taka forma rezerwacji a nie zakupu, ale zawsze to już jakaś decyzja.

Na dzień dzisiejszy mamy kupione płytki na podłogi, drzwi wewnętrzne, zaklepany styropian, grzejniki. Trzeba będzie przyśpieszać te zakupy by na wiosnę wszystko było OK. Dziś umawiam się z hydraulikiem by podjąć jakąś decyzję w sprawie kotła do CO. Co wyjdzie? Zobaczymy. Na razie mój faworyt wygląda tak:

http://www.ekokotly.com.pl/page.php?oferta=4" rel="external nofollow">http://www.ekokotly.com.pl/page.php?oferta=4

Co o nim sądzicie?

rafałek

48. Za kilka dni święta...

 

 


Za kilka dni święta. Budowa stoi, leży, odpoczywa, osiada czy co kto jeszcze wymyśli. Co jakiś czas wizyta, zwiedzanie... a potem pustka, cisza i karmienie kota.

 

 


Mam do podpisania umowę na przyszły rok, tylko jakoś się nie mogę za nią zabrać. Dzwoniłęm do tynkarzo-posadzkarza, że termin ciągle aktualny, ale z lenistwa nie mogę się zabrać za papiery. Wstępnie uzgodniliśmy, że jak się uda to postara się wejść wcześniej niż na początku kwietnia - w końcu kto to wie jaka będzie wiosna?

 


W piątek mam się umówić z hudraulikiem, w celu ostatecznej konsultacji nt. zakupu kotła.

 


I tak jakoś czas ucieka.

 


W pracy załatwiłem sobie pożyczkę - starczy na bramę do garażu - zawsze to coś - staję się coraz bardziej związany z firmą

 

 


Za kilka dni choinka i prezenty... może będzie tam i styropian pod wylewki, może płytki do łazienki, może panele albo meble do kuchni, no może jakaś kasiorka.... Święty Mikołaju, Gwiazdorze czy jak kto Ciebie nazywa... nie jestem wybredny przynieś choćby farbę na ściany albo ...

 


Trzeba mieć w końcu swoją godność. Przyniesie co będzie chciał - tylko jak on tyle styropiany wsadzi to dtych swoich sań? Ale to już jego problem.

rafałek

47. Fotki fotki...

 

Fotki z daszkami z OSB

 

http://www.europartner.com.pl/katastrofa/daszek_1.jpg" rel="external nofollow">http://www.europartner.com.pl/katastrofa/daszek_1.jpg

 

Widok z przodu

 

http://www.europartner.com.pl/katastrofa/daszek_2.jpg" rel="external nofollow">http://www.europartner.com.pl/katastrofa/daszek_2.jpg

 

Widok z tyłu. Zwracam uwagę na gustowne okna z szybami antywłamaniowymi.

 

http://www.europartner.com.pl/katastrofa/daszek_3.jpg" rel="external nofollow">http://www.europartner.com.pl/katastrofa/daszek_3.jpg

 

Salon od środka.

rafałek

46. A śnieg ciągle pada,

 

 


Śnieg ciągle pada przez co dookołą domu robi się bagienko. Woda wsiąka coraz słabiej.

 

 


Wczoraj odbyliśmy debatę z naszym murarzem który zaostanie tynkarzo/płytkarzem.

 


Cena uzgodniona. Nie zbiliśmy ceny tylko dorzuciliśmy roboty. Skończyło się na tym, że zrobi nam posadzki (z izolacjami), tynki (filcowane), to samo na poddaszu, posadzki i tynki w garażu, ociepli strop w garażu (nie chcemy robić posadzki na stryszku, a ocieplić od góry jakoś trzeba. Wstawi nam wszystkie drzwi, położy wszystkie płytki (ściany i podłogi), zrobi schody wejściowe, zaślepi regipsem klatkę schodową (poza tynkami i posadzkami, elektryką i wyprowadzeniem hydrauliki na górę) nie mamy pieniędzy. Wszystko dogadane łącznie z terminem. Pozostało przelanie tego na papier i podpisanie. Cieszymy się, że to ciągle ten sam wykonawca. Dzięki temu unikniemy marudzenia, że poprzednik coś pokręcił. Dziś przychodzi elektryk i chyba dogadamy się z nim do końca.

rafałek

45. Pierwszy śnieg i zakupy

 

 


Po wczorajszych wiatrach spadł pierwszy śnieg. Śnieg poprzedziły silne wiatry. Szkody żadnej nie zrobiły poza wepchnięciem jednego "okna" mojej roboty. W otwory powstawiałem ramy z naciągniętą folią i by sobie uprośćić zamocowałęm je na kliny. Jedno mocowanie było chyba zbyt słabe bo rano moje okno leżało w środku. Na szczęście nic się nie stało.

 


Śnieg na dachu topi się szybko a okolica zaczyna wyglądać paskudnie - kałuże i błotko.

 


Dziś przyjechały płytki na podłogi. Małżowinka wybrała CERSANIT - ARSEN BROWN czy jakoś tak. Wyglądają pięknie. Na razie będą przelegiwać w naszym garażu (starym) który powoli przekształca się w skłąd budowlany . Cena chyba dobra - płytki w I jakości, 4 klasa ścieralności wyszły nam po 28.8 zł za m2 z VAT i dowozem. Mamy też do odebrania drzwi wewnętrzne. Są to surówki więc zimą będę miał zajęcie... .

 


Kotka miewa się dobrze, je i rośnie (ostatnio głównie w szerz).

rafałek

44. A za oknami paskudnie...

 

 


Snowdwarf - niby jesteś domownik, a piszesz w dzienniku a nie w komentarzach... Domniemam, że to przez roztargnienie.

 

 


A co na budowie. Niby nic. Kot ucieka gdzie popadnie - micha pełna, a on(a) biega do sąsiadó, bo tam i kiełbaskę dostanie i inny smakołyk - bez honoru.... już nie pamięta kto go przygarnął.

 

 


No ale może w temacie domu. Jeżdzimy po hurtowniach i wybieramy płytki. Hudraulik już nas wciągnął na przyszły rok, elektryk już też prawie wybrany - najtańszy (1200 zł za całość) i facet twierdzi, że może nawet spisać umowę. Jeśli się zgodzi, że dostanie wypłatę po odbiorze przez ZE to już ma tą robotę. Referencje ma dobre.

 


Przez spiski na innych budowach prawie byśmy stracili tymkarza. Ma to być nasz murarz - współpraca ukłądała się dobrze, ma dobre referencje z wykończeniówki więc chyba lepiej by był to ten sam... (brak spychologii). A jak go mieliśmy stracić? Na jakiejś innej budowie (robił tam nasz dekarz) inwestor nagadał swojemu murarzowi (by zbić cenę), że my chcieliśmy wyrolować naszego murarza. A jak? Facet miał lekki obsuw terminowy z kominem. Dogadaliśmy się, że zrobi je do stropu i tak zostawi, a skończy po więźbie. Wszystko dogadane, on zadowolony, nam się nie śpieszy więc po co toczyć wojnę. No i inwestor N opowiedział taką historię. Aby obniżyć koszty My mieliśmy ponoć zaproponować dekarzocieśli (panu L) wykonanie kominów. Od naszego murarza mielibyśmy za to ściągnąć 6 tys zł (ciekawe z czego, bo oddać by pewnie nie oddał, a winni mu byliśmy mniej). Z tych pieniędzy dekarz L miał by wziąść 2 tys za kominy a 4 my wkładamy do kieszeni. Czemu miałą służyć ta opowieść? Chyba zbiciu ceny ale jak nie wiem do dziś. Po rozmowie z inwestorem N otrzymałem przeprosiny i zapewnienie wyprostowania sprawy, bo wykonawca inwestora N pan H poszedł do naszego murarza - obecnie najpewniejszego wykonawcę dalszych prac z płytkami włącznie - i wszystko mu powtórzył. Nasz murarz pan O strasznie się wkurzył i nie chciał gadać o dalszej współpracy. Jednak spokojnie z nim porozmawiałem i stwierdził, że nie licząc faktu o poślizgu z kominem to się nic za bardzo kupy nie trzyma. Ale sprawa nabrałą dalszych rumieńców, bo od pana O dowiedzieliśmy się, że wykonawca H po donosie zaproponował naszemu panu O zakablowanie dekarza L (miał on ponoć wykonać jakieś prace na budowie inwestora N) do US. Czyli wyszło szydło z worka, jeden nie ma pieniędzy na prace (inwestor N), a wykonawca H chce się przy okazji pozbyć konkurencji.

 


Na całe szczęście sprawę rozwikłąliśmy i mamy znowy naszego majstra. Jednak sprawa jest paskudna. Wiem że napisane to jest zawile, ale wyprostowanie wszystkiego zajęło mi ( ) prawie 3 dni. tylko czemu to ja miałem prostować, skoro ani nic nie nagadałem, anie nie chciałem nikogo wyrolować? Samo życie - chciałem mieć sprawdzonego majstra i tyle.

 

 


Koniec ze spiskami. Teraz szukam kotła do CO, płytki już prawie wybrane - co jest dobre to to, że jesteśmy z moją małżonką dość zgodni w tych wyborach. Byle pieniędzy starczyło.

rafałek

Babie Lato w Królestwie Pruskim

43. A deszcz pada i pada

 

Wszystko zastygło w oczekiwaniu. My szukamy ekip, materiałów, dom czeka. Deszcz pada i pada. rynny pięknie zbierają wodę ale... zaczynają się schody, albo jeziora - jak kto woli. To dziwne, ale woda nie chce mimo najlepszych chęci płynąć pod górkę. W związku z tą dziwną przypadłością roszpocząłem prace melioracyjne w celu odwodnienia okolic domu. Wykopałem rowki dla knąbrnej wody i teraz mam nadzieję, że nas nie będzie zalewać - co najwyżej w dalszej okolicy zrobią się bajora albo mokradła, może pojawi się upiór z bagien, alebo jak klimat się wreszcie ociepli posadzę ryż.

 

Tak na marginesie kot je jak najęty, jescze chwila i jak mawia moja mama będzie szerszy niż dłuższy. Coągle jest NONAME, ale jakoś nam to nie przeszkadza.

rafałek

Babie Lato w Królestwie Pruskim

42. Poprawki

 

 


Przyjechali na poprawki - dekarze . Pytam co tak szybko - oni na to, że pieniądze by im się przydałey. Przyszli, wzięli klucze i robią. Jeden montuje rynienki nad oknami, reszta obija płytami OSB daszki nad tarasikami. Kot biega to tu to tam i wszystkiemu się przygląda.

rafałek

Babie Lato w Królestwie Pruskim

41. Dekarze skończyli, ale...

 

 


Dla miłych czytelników mały prezent na zamknięcie sezonu 2003 - krótki film z domkiem - głównie poddasze. UWAGA film ma 8 MB.

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/dom.avi" rel="external nofollow">http://www.europartner.com.pl/katastrofa/dom.avi

 

 


A co na dachu - wstawili nam okienka - wyszło tego 8 szt plus wyłaz bo dołożyliśmy w łazience. Jest wysoko, ale za to mamy piękną jasną łązienkę. Romili szybko i sprawnie, ale... nie założyli pod dachówką takich małych rynienek które mają zatrzymywać wodę która skrapla się pod dachówką i ścieka po papie. Twierdzili, że wody będzie mało, ale jeśli chcę to założą - czyli ogólnie jest OK. Wymienili kilka wyszczerbionych dachówek (efekt ciągłego chodzenia po dachu) i dachówkę którą sam rozdeptałem. Do tego zauważyłem, że na zakończeniu jednego z koszy (ostatnie 5 cm) jest drobna nieszczelność przez co woda lekko skapuje przed rynną. Ogólnie jestem zadowolony. Na poprawki dałem im czas do końca miesiąca - trzeba być człowiekiem. Tym bardziej, że robili co im się kazało, nie marudzili, nie filozofowali. Jednak zatrzymałem im 2 tys z wypłaty do czasu ww poprawek. Przyjeli to ze spokojem.

 

 


Ja zaczynam robić porządki przed zimą. Zabezpieczyłem wejścia na górę, niedługo wciągnę schodki (zaraz jak zakończymy casting na tynkarzy i elektryków). Na koniec pozabijam drzwi i okna i chyba zapadnę w sen zimowy.

 

 


Kot bardzo urósł. Penetruje już cały NASZ teren. Dostał piękną gęstą sierść. Mam nadzieję, że się bardziej zaokrągli i przezimuje w szopie. Na razie jego karton wstawiłęm do większego i zrobiłem mu otwór na 1/4 ścianki. Na zimę mam zamiar obłożyć jego legowisko workami ze ścinkami wełny mineralnej jakie zostały ze ścian. Chyba będzie my ciepło - w końcu klimat ponoć się ociepla (tylko czemu tego nie czuć? )

 


Jutro jedziemy zamawiać okna i chyba lada dzień kupimy drzwi wewnętrzne. Kupujemy surówki do malowania. Ponoć będą podwyżki - w końcu drewno poszło drakońsko w górę.

rafałek

Babie Lato w Królestwie Pruskim

40. Jesień, jesień.

 

Wszystko zastyga w bezruchu. Kot rośnie i mruczy aż miło, sierść mu lśni. Robi się wybredny. Prawie natychmiast zjada jedzenie z puszek i saszetek, grymasi przy suchym. Przejawia coraz większe talenty myśliwskie (niestety) - upolował sikorkę. Bawił się jej zwłokami i w nocy chyba pożarł, bo rano pozostało tylko kilka piórek. Batman odleciał - wynika z tego, że zima jeszcze nie nadejdzie i będą ciepłe dni.

Chodzę dookoła domu i robię pożądki. Co mogę chowam i zabezpieczam. W najbliższym czasie planuję pozabijać okna i drzwi. Chodzi mi tylko o to, by zimą nie zawiewało śniegu, okapy są tak szerokie, że deszczu się nie boję.

Po niedzieli mają przyjść dekarze wstawiać okna. Ciekawe ile im to czasu zajmie? Mam już wszystko do zabezpieczenia poddasza. Mam nadzieję, że nie będzie testowane w warunkach bojowych. Obszedłem wiele ubezpieczalni i nic. Nie podchodzę pod ich przepisy.

Jak coś drgnie odezwę się znowu. Mam nadzieję, że będą już fotki dachu z oknami. Dziś wybieramy się rodzinnie by ostalić dolną wysokość okna (by każdemu było miło). Okna są tak duże (160 cm wysokości), że każdy powinien wejść pod otwarte okno i wyjrzeć na zewnątrz. Zobaczymy jak to wyjdzie.

rafałek

38. Pierwsza próba włamania

 

Tytuł może trochę zbyt dramatyczny ale dla celów reklamy najlepszy.

Rano gdzy szedłem nakarmić kota zauważyłem próby włąmania do szopki na budowie. Ktoć/coś robiło podkop pod drzwiami - ślady były drobne więc wykluczam lisa, psa lub borsuka. Ale nie ma wątpliwości - ktoś/coś chciało się dobrać do michy kota. Jednak twarda ziemia była wystarczającym zebezpieczeniem i podkop nie przyniósł oczekiwanego efektu - micha ocalała. Mam nadzieję, że bardziej dramatycznych przygód nie będzie.

rafałek

37. Kilka fotek i o nowym zwierzaku

 

 


Na wstępie może o tym nowym. Kończą się ciepłe dni i coraz z rzadziej wychodzę na dach. W chodzeniu po dachu jest coś niesamowitego: widok, przestrzeń, to jest zbliżone do chodzenia po górach (wiem, że to nie to samo). Zimą będzie mi tego brakować, ale chociaż popatrzę sobie przez okno w dachu...

 


No to wracamy na ziemię a właściwie na dach. Chodząc ostatnio po dachu przyglądałem się gąsiorom. Trójniki jeszcze nie są przykręcone, dekarze czekają na brakującą taśmę i kominki, a przykręcenie trójników zostawili na koniec. Tak więc podnoszę ten trójnik i co widzę pod nim... no właśnie, pod nim siedzi coś małęgo, brązowego, jakby mysz. No dobrze mam kota mogę mieć i mysz, ale co ta mysz robi na dachu i do tego jakaś dziwna... ojej ona ma skrzydła . No mysz ze skrzydłami to już lekkie przegięcie, co się dzieje na tym świecie, jakich to czasów dożyliśmy. Jednak po chwili zaczęło mi coś świtać w głowie. Mówili chyba o tym w szkole. Ta moja mysz to chyba jest TOPERZ no bo jak NIE TOPERZ to ja już nie wiem co .

 


Myślę, że teraz dom będzie bezpieczny - od ziemi pilnuje go kot stróżujący, od góry siły powietrzne - to mi się podoba, szkoda, że kota trzeba karmić - tak by było całkowicie bez kosztów .

 


A tak na poważnie zastanawiam się czy nie przenieść TOPERZA (bo jak NIE TOPERZ to co?) na strych. Nie zasnął on jeszcze, ruszał się i chodził pod gąsiorem, a boję się, że dekarze mogą go przykręcić do dachu , a to by mu na dobre nie wyszło.

 

 


A teraz kilka fotek:

 

 


Dom prawie pod dachem. Jeszcze tylko okna - te zostawiam na koniec, by po wszystkim pozabijać wszelkie drogi dojścia. Dekarze pytali, czy się nie boję... boję i to jeszcze jak, ale jak mają kraść, to mogą i na wiosnę . A tak dołożę światła, jakiś alarm i dam na tacę... ech...

 

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/dach_1.jpg

 


A tu zbliżenie na część dachu. Na garażu może kiedyś będą kolektory słoneczne do grzania CWU. Na razie wybieram się na konferencję na ten temat do Poznania (30.09).

 


Dach jest jeszcze trochę brudny od pyłu z ciętej dachówki. Na koniec będą go myli - no chyba, że będzie padać i się sam umyje, ale jeden deszcz nie wystarczy...

 

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/dach_2.jpg

 


A tak wygląda mój śmietnik po sprzątaniu. Pozostały obrzyny desek, które jak się zwolni szopka pójdą tam na zimowanie (ciekawe co kot na to powie? ). Papę wykorzystam w ogrodzie.

 

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/dach_3.jpg

 


I to by było tyle...

rafałek

36. Stanęło na dobre

 

 


Dach w zasadzie skończony. W zasadzie, bo zabrakło taśmy pod gąsiory... Niby nie ma problemu, ale taśma była kupiona już w marcu. Do tego dwa miesiące temu zamówiłem dachóki z kominkiem do odpowietrzania kanalizy i też nic. Zawaliła hurtownia. Taśmę (brakujące 22m) sprzedali (jak mogli sprzedać moją taśmę), a kominków jakoś nie mogą ściągnąć (ciekawe czy próbowali? ). Ja jestem zły, żona wściekła. Dekarze już by chcieli wziąść kasę i iść na inny dach. I co ja mam zrobić? Mam jeszcze trochę niezapłaconych drobiazgów i chyba ONI (hurtownia) będą czekali na te ostatnie pieniądze jak ja czekam na materiał od nich. Dodatkowo sprowadziłem sobie okno do łązienki na poddaszu. Okna tego nie było w projekcie, ale to zawsze i oświetlenie i wentylacja.

 


Tak więc my czekamy za taśmą i dachówkami z kominkiem (szt. 2), dekarz czeka za kasą i materiałem i wszyscy jesteśmy

 


Dobrze, że w tym roku już koniec. Trzeba będzie trochę pooszczędzać i odpocząć od budowy.

 

 


Korzystając z przerwy posprzątaliśmy trochę na działce. Pozbierałem folie i wcisnąłem do kontenera na plastik. Ścinki blach do kubełka po impregnacie, drewno na kupę (będzie do palenia) i spaliłem worki po wapnie, cemencie i co tam jeszcze było. Najlepiej paliły się rury z szalunków od kolumienek. Co oni do tego dodają? Jak się rozpaliło to podejść można było nie bliżej jak na 2-3 m.

 


Po skończonej zabawie popiół z gruzem poszedł na wyrównanie dziur na drodze i tak się zakończył miniony tydzień.

 


W planie mamy skończenie tego dachu - jak hurtownia dostarczy co się słusznie należy, a potem... potem już chyba tylko sem jesiennozimowy i negocjacje z ekipami na rok przyszły.

rafałek

35. Coś mi zwolnili...

 

 


Dekarze coś zwolnili tempo. Robi teraz tylko 3. MOże to i byłby kłopot, ale dom pod papą, a z dachówkami mi się nie śpieszy - lepiej, żeby było dokładnie. Dekarze swoje, a my swoje. Szykamliśmy hydraulika i elektryka (na przyszły rok). Hydraulika już mamy. Namówił nas by przed podwyżką kupić grzejniki. Grzejniki kupione - rabat 27% - PURMO, teraz już jest po podwyżce czyli wyszło nieźle. Byłoby wspaniale, ale w hurtowni zgubili projekt. Trochę to nas wnerwiło - żona przeżyłą to chyba bardziej niż ja. Na dziś już wiadomo gdzie jest - trafił do innej hurtowni (pewnie ktoś wziął przez pomyłkę), ale ja tam nie pójdę - niech ONI to zrobią - mam nadzieję, na lepsze rabaty za kłopot. Hydraulik już jak pisałem wytypowany. Umówiliśmy się co do ceny, omawiamy technologie. Wychodzi taniej niż myśleliśmy na wstępie. Namawia nas na podłogówkę w holu i chyba się na to zgodzimy. Pozostaje jeszcze elektryk - powinni zacząć razem wczesną wiosną. Do tego czasu trzeba będzie wszystko kupić do środka.

 


Kotka (ciągle nie ma imienia) zaprzyjaźniła się z dekarzami. W sobotę zabrałem ją na szczepienie do weterynarza, ale go nie było Tylko niepotrzebny stres dla zwierzaka.

 


Dekarze robią wolno, ale dokładnie. Dach jest mocno przypylony od ciętej dachówki, ale obiecali mi go umyć na koniec. Przyniosłem wąż i przy polewaniu okazało się, że przy mocnym laniu do kosza woda z impetem spływa na dół, wpada do rynny i się z niej przelewa. Wiem, że to będzie miało miejsce tylko przy silnym deszczu, ale kazałem im coś z tym zrobić. Na drugi dzień wykąbinowali osłonę która rozwiązała problem. Mają to zamontować we wszystkich 4 koszach. W sobotę i w niedzielę popadało i miałem okazję potestować dach. Tam gdzie mają skończone jest OK. Tam gdzie robią zacieka przy kominach, ale w końcu nie ma opierzeń więc to logiczne.

 


W domu ciągłe dabaty na temat następnego roku - co kupić, co załątwić - dobrze, że zima to martwy okres. Kupiliśmy płytę OSB. Cena w CASTORAMIE było dużo niższa niż w lokalnych hurtowniach. W efekcie mamy 300 zł w kieszeni .

 


Postaram się niebawem o nowe fotki z dachu...

rafałek

34. Nowe fotki

 

 


Przedstawiam kolekcję nowych fotek.

 

 

 


Podbitka/nadbitka - czyli powód do dumy

 


Piękne krokiewki, podobają się całej rodzinie.

 

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/PICT2696n.jpg

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/PICT2697n.jpg

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/PICT2698n.jpg

 


Dach "wyłatany". Dekarze zaczynają wciągać dachówkę.

 

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/PICT2700n.jpg

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/PICT2701n.jpg

 


A to nasze "małe zwierzę" czyli kot stróżująco-obronny. Już wygląda na przywiązanego do terenu. Śpi w szopie w kartonie wyłożonym porzuconymi ubraniami murarzy (spodnie i bluza - z polarkiem ).

 

 


http://www.europartner.com.pl/katastrofa/PICT2704n.jpg

rafałek

33. patataj patataj... idzie do przodu...

 

Pogoda dopisuje, kot pilnuje, skacze po drzewach, łazi po ścianach i co mu tam jeszcze przyjdzie do głowy. W najbliższych dniach planuję zawieźć go do weterynarza.

Dekarze robą jak szaleni. W sobotę szykowali rynny. Trochę wyzywali, ale przeczytałem im z ulotki, że monarz jest prosty. Chyba uwierzyli, bo zaczęło im wychodzić.

Najbardziej mnie zdziwili, jak przyszli wczoraj (niedziela). Rynniarz rozmierzał dalej rynny, a reszta wciągała dachówki na dach. Chyba jest dobrze bo na 4 palety mamy 6 uszkodzonych z tego 2 pęknięte w poprzek, a 4 wyszczerbione na rogach. Te ostatnie wykorzystaą w koszach, a te w poprzek też postarają się gdzieś upchnąć jak będą pasowały.

rafałek

32. Małe zwierzę

 

 


Zaczęło się bardzo niewinnie. Wracając z budowy zobaczyłem jak córka sąsiadów ściga małego kotka. No znowu ktoś naciągnął rodziców, tylko co zrobi te małę zwierzę na 2 piętrze. Kociak prześliczny - szarobury dachowiec, prążkowany - po prostu klasyka.

 


Wieczorem siedząc przy ciężko zapracowanej pizzy usłyszeliśmy miauczenie. Okazało się, że widziany wcześniek kotek (a włąściwie kociczka) jest podrzutkiem, a córce sąsiadów nie udałą się adopcja. Brr pomyśleliśmy, skąd się biorą ci sadyści wywozący małe kocięta z dala od domu. Takiego to wywieżć pod dziurawy most i przywiązać. Serce boli, ale wpóściliśmy (właściwie to wprysł jak pocisk) do domu. No łądnie myślę sobie. Kot w bloku. Dostał mleka i po kilkunastu minutach zapadła decyzja o adopcji. Kot będzie nasz. Szkoda, że tak wcześnie - za rok byłoby idealnie. Warunek tylko jeden - zamieszka w szopie na budowie. WYniosłem malucha do szopy, postawiłem miseczkę z mlekiem i wróciłem do domu. W nocy około 1-2 usłyszałem pod drzwiami miauczenie, no ładnie. ale nie uległem. Kot ma znać swoje miejsce. Rano nie wytrzymałem i otworzyłem drzwi. Znowy rytuał z wczoraj. Mleczko, konserwa (nie miałem nic innego) i doszopy. Po pracy jadę od razu na budowę. Szukam patrzę, i nic. Dekarze robią swoje a kota wcięło. Chodzę i wypytuję sąsiadów ale nikt go od wczoraj nie widział. W końcu pytam dekarzy. Zaczęli się śmiać. Mówią, że tak wygłodniałego kota nie widzieli (jadł od nich pomidora). No fak był trochę wklęsły. Okazało się, że kot śpi w szopie na skrawkach wełny mineralnej . Postawiłęm miseczkę z kocim jedzeniem (nabytą w drodze z pracy), do spodeczka dolałęm mleka i to zwabiło malucha do wyjścia z kryjówki. Pojadł, popił, pogrzebał w piasku... wiecie o co mi chodzi . W trakcie popopudnia odwiedziłą nas żona z dzieciakami. No efekt był do przewidzenia - kociczkę trzeba było ochraniać przed miłością ze strony córki.

 


Dzień minął. Kot wydaje się osfojony. Śpi w szopie (niestety nie na swoim legowisku tylko ciągle w wełnie (mam nadzieję, że mu nie zaszkodzi). Je i pije i chodzi koło garażu na piaseczek. Wychodzi na to, że mamy pierwszego zwierzaka. Trzeba będzie mu przygotować miejsce w szopie do przezimowania.

 

 


A tak na marginesie ogłaszam konkurs na imię dla niej bo przypominam, że to kociczka. Żona chce ją nazwać TEQUILLA ale ja czekam na wasze typy. Może wymyślicie coś ciekawszego?

 

 


Pozdrawiam

rafałek

31. O puszczaniu dymu z komina czyli próbne rozpalanie

 

 


Nie wytrzymałem i uległem pokusie. Zaraz jak dekarze po przybiciu ostatniej deski wyjechali z naszej posiadłości zebrałem papier z papy, połupałem kilka deseczek z podbitki i poszedłem rozpalać w kominie. Dosłownie w kominie, bo jako piec użyłem wyczystki. trochę się bałem, bo to i straszyli słabym ciągiem itp itd. A tu miłe zaskoczenie. Papier lekko wilgotny, więc palić jakoś się nie chciał, ale w końcu uległ i przy trzeciej zapałce zaczął się palić. Przy trzeciej bo ciąg niby niemrawy, ale pożerał ogień z moich zapałek. Po chwili ciąg jakby wzrósł. Dołożyłem kawałęczki drewna. To była frajda. W kominie lekko dudniło a górą wychodził lekki dymen. W środku czysto i bezdymowo. . Przyznam się, że pobiegłem na dach i obserwowałem to zjawisko z góry wędząc się z lekka, ale to w końcu mój dym!! . Niby nic wielkiego się nie spaliło, ale komin się "rozkręcił". Małe kawałki papieru porywane przez ciąg leciały ku górze i wylatywały kominem. To był widok. A to dopiero niższy komin od kotłowni. Od kominka ma ponad metr więcej.

 


Może teraz o kolorze ognia bo ten był ciekawy. Od zielonkawego przechodził w niebieski. Myślę, że to pod wpływem związków chemicznych z papy którą ten pepier owijał. Pokrzepiony pełnym sukcesem wróciłem do domu y zdać relację żonie. Ona przyjęła wiadomość z radością, choć mój entuzjazm był jej już obcy, a po wysłuchaniu o tym, jak wchodziłem na dach by z góry komina przyjrzeć się temu ślicznemu zjawisku zaczęła się mi jakoś dziwnie przyglądać . Co robić

 

 


Pozdrawiam czytelników bardzo serdecznie

 

 


uwędzony.

rafałek

30. Dechy kładą

 

 


Dechy kłądą aż miło, wczoraj z podbitki zaczęli robić okapy. Pomalowane Sadolinem extra (połysk) na palisander. Są śliczne, wygląda to dużo lepiej niż normalna podbitka - jesteśmy zachwyceni (fotki w terminie późniejszym).

 

 


A teraz nowy serwis foto:

 

 


1. Najlepszy punkt widokowy:

 


http://republika.pl/babie_lato/foto/deskowanie-1.jpg

 


2. Komin na dachu

 


http://republika.pl/babie_lato/foto/deskowanie-2.jpg

 


3. Od dołu...

 


http://republika.pl/babie_lato/foto/deskowanie-3.jpg

 


4. Od frontu...

 


http://republika.pl/babie_lato/foto/deskowanie-4.jpg

 


I to by było na tyle z placu boju...

 

 


Pozdrawiam wszystkich czytelników.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...