Nie jestem pewna czy nie zaczynam za wcześnie, bo nadal czekam na decyzję ws. warunków zabudowy, nie wiem też czy będę wytrwała w pisaniu o naszej planowanej budowie, mam jednak nadzieję że tak. I tylko tyle, nie będę składać żadnych obietnic, choć myślałam o tym po przeczytaniu dziennika Tabalugi, która swoją Pistację już zbudowała - zazdroszczę!!! Będzie co będzie, a będzie dobrze!
Więc zaczynam:
W marcu kupiliśmy projekt Archona "Dom pod pistacją". 3 kwietnia wystąpiliśmy z wnioskiem o warunki zabudowy. W tym czasie udało nam się zrobić makietę naszego domku (prawie , bo jakoś nie możemy się zmobilizować żeby zakończyć ją), a także przemyśleliśmy zmiany, jakie postanowiliśmy wprowadzić w projekcie.
Zmiany są następujące:
1. rezygnacja z lukarny - bo nie wnosi zbyt wiele (naszym zdaniem), a czas jej wykonania istotnie wydłuża proces budowy, no i koszty;
2. rezygnacja z tylnego balkonu - niemiły widok na działkę sąsiada, no i fakt że to strona północna
3. powiększenie garażu na dwa samochody - bo dzięki temu sypialnia nad garażem stanie się naprawdę duża i będę mogła w niej umieścić moją wymarzoną duuuuużą wannę (jeszcze nie wiem czy okrągłą czy kwadratową )
I to tyle. Chcieliśmy przesunąć garaż do tyłu bo w obecnej propozycji projektu miejsce za garażem nie będzie dobrze wykorzystane, ale okazuje się że pociągnęłoby to za sobą zbyt wiele dalszych zmian.
No więc jesteśmy na etapie:
- kończenia naszej makiety (zostało zrobić: ścianki wewnętrzne, duży dach oraz pomalować)
- prawie prawie już w garści mamy decyzję ws warunków zabudowy.
I teraz powód dla którego to właśnie DZIŚ postanowiłam rozpocząć ten dziennik - otóż dziś jest mój szczęśliwy dzień - pani z gminy powiedziała że już zabiera się za moją sprawę (a miała to zrobić dopiero za 2 miesiące !!!!), a także pani z gazowni do mnie zadzwoniła i powiedziała że papiery są do odbioru, mimo że jeszcze wczoraj straszyła mnie że to bardzo długo trwa huuuuraaaaa!!!! Więc skoro to szczęśliwy dzień, i skoro zaczynam ten dziennik, to także mam nadzieję że cały proces dochodzenia do wymarzonego domku również będzie udanym, wspaniałym, cudownym i radosnym przeżyciem
Tak przynajmiej zakładam, a wolę założyć to lepsze niż to gorsze, zwłaszcza w takim szczęśliwym dniu.
A więc teraz pozostaje mi odebrać papiery z gazowni, dostarczyć je do gminy i czekać, czekać, czekać na decyzję. Potem mapki, geodeta, odrolnienie..... ojej, kończę już, bo humor mi się popsuje i nie będę mogła zasnąć, a sen przy prawie czteromiesięcznym dzieciątku to rzecz cenna!