Po urodzeniu dziecka zdarza się baby blues.
Po wybudowaniu domu coś na kształt house blues :)
No ok-mieszkamy
Ale gdzie ta pełnia szczęścia.
Tyle jeszcze trzeba zrobić.
W zasadzie nie wiadomo od czego zacząć.
Tyle kasy wydaliśmy / na co właściwie poszło tyle kasy /
Przynajmniej mnie coś takiego dopadło.Na jakieś dwa dni :)
No ale potem zaświeciło słońce i połaziłam z psem po okolicznych polach.
Któregoś dnia przez okno zobaczyłam dwie sarny.
Do wiosny coraz bliżej.
No i nie jestem typem biadolącej i użalającej się :)
Wręcz przeciwnie.
Więc szybko przeszło.
Cały czas chodzimy z Tomkiem i powtarzamy- no co?chyba nie daliśmy aż tak bardzo ciała?
W ubiegłym tygodniu w Wysokich Obcasach był ciekawy artykuł na temat budowania i urządzania się w Polsce i na świecie.
O tym ,że w Polsce dom buduje się jeden w życiu i dla pokoleń. W związku z tym wszystko musi być naj, naj, naj.
A gdzie indziej ludzie są bardziej mobilni . domy / mieszkania/ zmieniają co parę lat-więc najważniejsze żeby wszystko było funkcjonalne.
Widać to też w niektórych dyskusjach na forum. To dążenie do naj.
:)
Te niezwykle serio i do krwi ostatniej prowadzone dyskusje na temat stosowania takich lub innych rozwiązań.
Prawie obrażanie tego kto ma inne zdanie lub chce budować inaczej.
Dlaczego to wszystko piszę?-Może wstyd się przyznać i nie powinnam tego robić
ale my budowaliśmy nasz dom --hmmm-jakby to powiedzieć -w dużej mierze intuicyjnie
Nie opieraliśmy się na jakichś szczegółowych wyliczeniach, wykresach, pomiarach.
Założyliśmy, że dom ma być stosunkowo mały , prosty, dobrze ocieplony.
I dlatego napisałam wcześniej, że chyba nie daliśmy ciała.
Miał być ciepły i chyba jest.
Przy obecnych temperaturach kominek odpalamy dopiero wieczorem.
W zupełności wystarcza podłogówka / maty/ w kuchni, hallu, łazience +promiennik w gabinecie/ obecnie sypialni Filipa/
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że przy trzaskających mrozach sytuacja wyglądałaby trochę inaczej.
No i nie zamieszkujemy jeszcze góry.Ale też nie działa jeszcze rozprowadzenie ciepła i w pełni reku.
No właśnie wentylacja.
Kiedyś napisałam ,że jako chwilowy środek zastępczy mamy stosownej mocy wentylator.
Różnicę zauważyliśmy następnego dnia po zamontowaniu.Na plus oczywiście.
Dom jest dobrze wentylowany i pozbawiony wszelkiego rodzaju zapaszków.
W zasadzie nie muszę otwierać okien.
Resztki skroplin na oknach zniknęły bez śladu.
Kolejna rzecz porotherm.Tego nie wiedzieliśmy-okazało się , że porotherm jest świetnym materiałem jeżeli chodzi o akustykę.
Nawet w pustych pomieszczeniach pozbawionych mebli, zasłon -nie ma efektu studni.
No i to co nam ratuje tyłki cały czas-szczegółowa, fotograficzna dokumentacja wszystkich przewodów.
Teraz przymierzamy się do zabudowy kanałów rekuperatora.
Gdyby nie zdjęcia-dopiero moglibyśmy dać ciała
:) :)