Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    31
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    77

Entries in this blog

Ballah

Następna. Hektar piachu porośniętego sosenkami 3 km od miasteczka, pod lasem, do przystanku 2 km, do sklepu 2 km, do lasu 15 m, do wody 10 m, do prądu też. Jedyne 70 tys. O lotnisku ani słowa - jest nadzieja !

 

Ale po co nam hektar piachu? Owszem miło by było - lasek, ptaszki, odpada kłopot z koszeniem trawnika - bo nic nie urośnie.

Ballah

W międzyczasie, znów z polecenia znajomego architekta - świetna działka na wsi 5 km dalej. Jedziemy. Właściciel mieszka pośrodku wsi i może sprzedać pół podwórkeczka po którym teraz chodzą kury i kaczki. Szerokość - jakieś 12 metrów.

Nawet nie pytamy o cenę.

Ballah

Dowiaduję się przypadkiem od znajomej że jest taka działka, duuuża, szeroooka, uzbrojona w pięknym miejscu, daleko od wścibskich sąsiadów, no naprawdę super, brać nie narzekać, każdy by taką chciał mieć... Full wypas słowem. No i jej kuzynki, tanio policzy po znajomości...

 

 


Jedziemy. Jedyne co się zgadza to to, że niedaleko. Około 15 metrów szerokości, 50 długości, wciśnięta między warsztat naprawy ciężarówek z jednej, skład opału z drugiej, skup złomu z trzeciej

 


Okazyjna cena - jedyne 150 kawałków bo lotnisko będzie pod Kielcami

Ballah

No dobrze, ostatecznie możemy się obyć bez tych gór i jezior.

Szukamy działki. Oczywiście w najbliższej okolicy, abyśmy mieli blisko do pracy, blisko do sklepu, blisko do szkoły. I jeszcze żeby sąsiedzi z racji bezpieczeństwa byli blisko a ze względów prywatności żeby byli daleko.

Ballah

Następny domek okazał się zmurszałą pochyloną ruderą , następny również, następny...

 


Ilekroć dostaliśmy od znajomych cynk że "jest do sprzedania domek gotowy do zamieszkania w super stanie" - okazywało się że owszem, ale pod warunkiem że się go wyburzy i postawi nowy. A cena oczywiście jak za pałac.

 


Ewentualnie bywały też gospodarstwa pośrodku wsi ze stodołą, chlewikiem i chmarą pijaczkówi pod jedynym sklepem

 


I tak powoli wykruszały się zasoby domków do kupna w najbliższej okolicy.

 

 


Po kolejnej porażce pomyśleliśmy - chyba przyjdzie nam się pobudować.

 

 


HUURRRAAAA ! Będziemy mieli śliczny domek na wielkiej działce z ogrodem z widokiem na góry lub jezioro ! Cudownie ! Od dziecka o takim marzyłem !

 

 


Zaraz, zaraz, u nas nie ma jeziora ani widoku na góry...

Ballah

Mieszkamy w małym miasteczku, w bloku - 50 metrów w starym budownictwie - sufity na wysokości prawie 3 metrów. Blokowisko stoi 5 metrów od ruchliwej trasy, do ryku ciężarówek o 23:50 w niedzielę po czterdziestu latach nie zdążyłem się jeszcze przyzwyczaić .

 

 


W styczniu tego roku, żonka rzuciła hasło: KUPUJEMY DOM !

 


Dobre sobie. Niby proste. Troszkę oszczędności, "jakiś" kredyt i już. Jest. Własne podwórko, grill, ogródek, pietruszka...

 


Tak to w teorii ma wyglądać.

 


Po czterdziestce człowiekowi różne głupoty do głowy zaczynają przychodzić.

 


Więc zaczynamy się rozglądać za domkiem do remontu. Ma być nieduży, ładny, z poddaszem, 5 pokoi, ma być blisko, na ładnej działce, do małej rozbudowy czy remontu....

 

 


Kwestia co to znaczy blisko. Obecnie do sklepu mamy 40 metrów, do centrum i do kościołą 4 minuty na piechotę, dzieci do szkoły 3 minuty pieszo, my do pracy 5 minut "z buta", a w przypadku stacji CPN to mogę napluć do dystrubutora z balkonu. I to dla nas znaczy blisko.

 


Moja znajoma wybudowała się obok Kielc i też twierdzi, że ma blisko: Ona do pracy i dziecko do szkoły 35 minut własnym samochodem, MPK "trochę" dłużej, do sklepu niespożywczego 35 minut itd. Bywa, że dziennie robi 7 kursów - do pracy, po męża do pracy, po męża z pracy, z dzieckiem do szkoły, z dzieckiem ze szkoły, z dzieckiem na angielski i na basen, z dzieckiem po angielskim i basenem... .

 


Jak dla mnie to chyba nie jest blisko, za bardzośmy się przyzwyczaili do tego, że można się zupełnie obyć bez samochodu Taki jest urok małych miasteczek. Dlatego też nasze poszukiwania domku skupiły się w promieniu 3 kilometrów od obecnego miejsca zamieszkania.

 


No i co - skutek był łatwy do przewidzenia. Zwiedziliśmy kilka ruin, ominęliśmy szerokim łukiem 300 metrowy klocek za 1 mln zł . Na pobliskiej wsi znaleźliśmy coś co wydawało nam się rajem na ziemi: duża działka (15 arów trawnika), na niej fajny mały domek, z tyłu stodoła (przyda się na coś, albo rozbierzemy, albo przerobimy na mega altankę). To było piękne. Do czasu wizji lokalnej. Okazało się, że z jednej strony działki jest staw który co roku wysycha i śmierdzi, z drugiej strony jest regularne gospodarstwo rolne ze świnkami i gnojownikiem a domek z pokracznymi przybudówkami i piwnicą wysokości 80 cm nadaje się do wyburzenia a całość ze względu na to że w nieokreślonej przyszłości pod Kielcami ma powstać lotnisko ceni się na 200 tys.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...