Ostatnie dni minęły mi bardzo pracowicie.
Zaraz po przyjeździe z wakacji i rozpakowaniu "tobołków", zrobiłam sobie listę spraw do załatwienia
I wyobraźcie sobie, że wszystke punkty z w/w listy udało mi się zrealizować. Tak więc:
1.Odebrałam prawomocne pozwolenie, które prawomocności nabyło już 8.08, a ja na wywczasach nic o tym fakcie nie wiedziałam - ale, nic to
2.Zakupiłam za całe 8 PLN dziennik budowy, który miła pani w starostwie opisała i opieczątkowała.
3.Odbyłam spotkanie z naszą ekipą i obejrzałam ich obecne dzieło (zostałam po raz kolejny utwierdzona w tym, że właśnie ta ekipa ma wybudować nasz dom) Szef ekipy, który będzie zwany dalej w moich relacjach Majstrem M. podał ile należy zakupić stali, gwoździ, zamówić betonu i co ekipie zapewnić. Wszystko skrzętnie zapisałam i powiedziałam : "Zrobi się"- Majstrowi M. bardzo spodobała się taka postawa Inwestorki Po powrocie do domu przez dobrą godzinę analizowałam z mężem zalecenia Majstra M. i przeglądałam projekt
4.Wizytacja działki - trawsko niestety znowu urosło
5.Spotkaliśmy się z naszym kierownikiem budowy zwanym dalej Wielkim Szefem. Omówiliśmy z nim wszystkie wytyczne Majstra M. Potwierdził i jest O.K Następnie Wielki Szef dał nam wszystkie zaświadczenia o swoich uprawnieniach i wypełnił oświadczenie o podjęciu obowiązków kierownika budowy naszego domu. Acha, pochwalił jeszcze ciasto, którym go poczęstowałam
6.Przygotowałam już wszystkie dokumenty do PINB więc jadę jutro zgłosić rozpoczęcie budowy i według przepisów po siedmiu dniach od zgłoszenia możemy ruszać z robotą. Ale fajnie!!!
Ciśnienie mi skacze, ręce drżą, myślę tylko o... budowie Tak czułam się ostatnio tuż przed ślubem Dziwne, mąż takich objawów nie ma, ale i wtedy ich nie miał. Po prostu niespotykanie spokojny człowiek
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających
B&S