Dzisiaj tytuł mojego dziennika jest na topie :)
WYBUCHŁAM .....
Uwierzcie mi ale święty by nie wytrzymał.
Nawet nie wiem czy mam siłę to wszystko napisać.
CHodzi o moją , naszą sławetną ekipę od stanu surowego otwartego.
Tylko na pozór nasza przygoda z panem Grzegorzem się zakończyła.
Umowę podpisaliśmy na stan surowy otwarty (z dachem, ale jak wiecie musieliśmy wziąć innego dekarza).
Prace powiedzmy zostały zakończone, w ich trakcie było parę nieporozumień, które zresztą już tu opisywałam - chodzi o rozbieżność w pracach, które były w umowie, a których ekipa nie wykonała i na odwrót.
Po ostatniej wizycie pana G. na budowie rozliczyliśmy się z nim prawie do końca, gdyż został jeszcze do zrobienia taras i schody wejściowe. Zostało na tamten dzień do zapłaty 2 tys. zł, które miał dostać po wykonaniu tych prac.
I tu .... uwaga ... wybuch pierwszy : mój mąż 3 tyg temu przekazał mu (niestety nie informując mnie o tym ) te pozostałe pieniądze, bo przecież i tak przyjedzie zrobi i dokończy prace. Awantura była ... powiedziałam: zobaczysz zostawi nas z tym tarasem.
Od tego czasu dzwonimy i umawiamy się na dokończenie prac: a to na ten dzień, a to na następny ... i co: wkońcu: jutro będzie. Mąż załatwia bloczki, cement, piach, będą o 7 rano na budowie. I tu eksplozja druga. Godzina 18.00 dostajemy sms'a: ponieważ jesteśmy tak skrupulatni w rozliczaniu prac zgodnie z harmonogramem, to jego dzieło zakończone bo w harmonogramie mowy o tarasie i schodach nie ma ... Na razie.
Nosz q...wa mać
Dzwonię do gościa. I pytam czy wie co to projekt budowlany i czy wie że to integralna część umowy? Czy zdaje sobie sprawę , że prace miały zakończyć się do 30 czerwca? Czy przyjedzie i dobrowolnie wykona dalsze prace czy mam podjąć inne kroki?
Wreszcie daję ultimatum: przyjeżdża albo oddaje te 2 tysiące.
Jutro rano ma oddzwonić. Nie wiem co powie.
Jedno wiem: już nigdy nikomu nie zaufam. I rozliczać "fachowców" choćby uczciwych będę od dzisiaj ja.
Mój mąż to dobry, uczciwy człowiek i myśli że każdy jest taki.
O wynikach jutrzejszej rozmowy dam znać.... ale odpowiednią pozycję na liście czarnej Trójmiasta ma zapewnioną
Eshhh życie ...