Kilka słów historii o tym jak kupiliśmy nasz domek.
Dylematy o różnistym zamieszkiwaniu i pomieszkiwaniu ciągnęły się dość długo. Głownym sprawcą owych były niejasne plany siostry młodego, z powodu których decyzja o kupnie czegokolwiek nie zapadała ponad 3 lata.
Domek czekał na nas 2 lata. Kupcy przychodzili i odchodzili, ale nikt nie mógł się zdecydować. :) :) :)
W końcu mowiedziałam basta nie będę czekać na cudze niezdecydowanie, bo mi życie ucieka przez palce.
Zaczęły się analizy i umawiania w sprawie domku. Oczywiście dużo słów zniechęcających i że w ogóle na zewnątrz to jest ok, a w środku i że skąd tyle kasy weźmiecie itp itd.
Okazało się, że dziadziunio, który domek sprzedaje nie do końca jest jego właścicielem, właścicielem jest gmina, a przekazuje za odpłatnością dom w zamian za mienie zaburzańskie. I dziadziowi, który nie był właścicielem brakowało 15 000 gotówki i pomocy przy poręczeniu pożyczki w banku (dziadzio miał jeszcze parę działek w zastaw, ale miał ponad 80 lat ).
Spisaliśmy umowę przedwstępną z dziadziuniem i w obecności przedstawicieli banku, że jak on tylko stanie się właścicielem czyli kupi działkę i dom i otrzyma księgę wieczystą, to w tym samym dniu my kupujemy toto od dziadunia, a bank zamyka jedną pożyczkę dziadziowi, a nam otwiera nowy kredyt.
Więc na ryzyk fizyk z zerowym kontem bankowym wybrałam cały limit debetowy, jaki mi wtedy przysługiwał i pożyczyłam dziadziowi kasę na otwarcie kredytu w banku. Dziadzio dziłkę kupił, założył księgę wieczystą i zaraz jak założył pytał się czy kupujemy, bo teraz to on już dużo więcej kupców ma i za większe pieniądze. Stanowczo powiedziałam dziadziowi, że dom uważam za kupiony .
Dziadziusiowa jak podpisywała umowę u notariusza, to jeszcze się zastanawiała, ale umowę podpisała.
Okazało się, że za działkę jest zapłacona cała kwota dzierżawy wieczystej do 99 roku. Kwotę tę oczywiście dziadunio chciał odzyskać, ale już po podpisaniu umowy znów powiedziałam, że umawiałam się na taką, a nie inną kwotę i więcej nie zapłacę. Z tej dzierżawy to parę stóweczek wyszło
No i mamy domek
Po podpisaniu tej umowy przez ponad miesiąc przychodzili do nas ludzie z zapytaniem, czy sprzedajemy ten dom