Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    122
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    424

Entries in this blog

Moira

dziennik Moiry

Uzupełniłam we wcześniejszych postach zdjęcia

 


A teraz jeszcze raz kominek

 


http://foto.onet.pl/upload/15/87/_553578_n.jpg

 


Niestety, chyba coś jest z nim nie tak, bo strasznie się dymi przy otwieraniu drzwiczek.

 


Coś mi się zdaje, że ekipa polecana przez Darka B chyba coś tu sknociła.

 


Aby to jednak stwierdzić z całą pełnością najpier czeka nas przedłużenie komina - może poprawimy cug i będzie dobrze, jeśli nie to czeka nas malowanie co roku.

Moira

dziennik Moiry

Nie mam już o czym pisać. Budowa prawie skończona Zostało parę rzeczy, ale ci co już mieszkają w domu wiedzą, że w domu zawsze jest coś do zrobienia.

Hymnów pochwalnych na ceść mieszkania w domu nie mam co wam śpiewać, bo i tak wszystkich nas łączy to samo - DOM.

Ogród też jako tako przygotowany do rekreacji.

Więc chyba pora na zrobienie pa, pa.

Moira

dziennik Moiry

Rozpisałam się tak na temat minusów nie z racji pesymistycznego nastawienia do zycia, ale co by inni nie mieli szansy popełnić tych samych błędów.

Dom - własny dom - to zawsze morze radości. Ale przede wszystkim radość z wolności i prywatności.

Co prawda gdy otworzę okna to słyszę odgłosy dochodzące z sąsiednich działek, ale nikt mi nie tupie nad głową ani nie wali od dołu szczotą w podłogę. Ponadto mogę wyjść o trzeciej nad ranem na tarasik i podziwiać świat nocą.

Bardzo krótko mieszkałam w bloku i wiem jaka to katorga społeczna dzielić życie codzienne z ludźmi o innych przyzwyczajeniach.

Czyli w skórcie BARDZO SIĘ CIESZĘ ZE SWOJEGO MIEJSCA NA ZIEMI.

 

Dla praktycznych - przyszedł pierwszy rachunek za gaz z butli (opcja opłat miesięcznych w Gaspolu) 225 zł razem z dzierżawą (2 dzieci + 2 dorosłych + brak zmywarki więc woda ciepła się dość często leje). Chyba nieźle - za prąd w czasach termy (50 L) płaciliśmy 350 zł miesięcznie. Więc to chyba duża oszczędność.

Zobaczymy jeszcze jak wyjdzie nam gaz gdy przyjdzie chłód. Na szczęście mamy kominek. Choć mój mąż twierdzi, że po przeliczeniu kosztów materiałów i pracy własnej (rąbanie drewna) to wcale nie wychodzi dużo taniej.

Moira

dziennik Moiry

Ateraz plus - co by nie było, że jestem maruda.

 


Wczoraj z racji przymrozków gruntowych odbyło się pierwsze rodzinne rozpalenie ogniska - tj. kominka. Oh jak bosko

Moira

dziennik Moiry

Niestety muszę o kolejnym minusie.

 


Elektryka padła - robił ją mój brat cioteczny z kolegami, więc to tylko dowód na to, że z rodziną ....

 


Pomijam odciski stópek, pomijam konieczność przygipsowania paru miejsc (kontakty nie chciały wejść), pogodziłam se nawet z nieczynnym gniazdkiem w miejscu gdzie miała stać piękna lampa (taki kontakt atrapa - a nikt nie wie dlaczego). Ale wczoraj poniosło mnie - przyjechał specjalista od telewizji, bo mój mąż pomimo wysiłków nie mógł podłączyć telewizji do gniazdek antenowych - nie chciały działać. I co si okazało, że naprawdę nie działają, kolejne atrapy I zamiast porządku z kabelkami, mam teraz kabelek wystający ze ściany i ciągnący się po podłodze. To po cholerę mi te gniazdka za ileś tam złotych!

 


Wczoraj też chcieliśmy montować żyrandol w pokoju córki i też włącznik dwustopniowy, ale instalacja już jednostopniowa.

 


Oj nieładnie braciszku, nieładnie.

Moira

dziennik Moiry

cdn. plusy/minusy

 


Plus - DUŻY plus - to łazienka - duża przestronna i z podwójna umywalką. Starszył nas kolega, że umywalki blatowe są bardzo niewygodne - bo to daleko i głowy umyć nie można - ano nie można, ale głowę mogę umyć w wannie. Za to wygodny blat to podstawa - mieści się cały asortyment kobieco-drogeryjny i wszystko w zasięgu ręki.

 


Jak jestem sama mogę wybrać umywalkę, jak jest nas więcej plujemy każdy do swojej (oczywiście przy myciu ząbków). I jest super.

 


Drugi plus to dolna łazienka i prysznic, z którego to mój mąż miał nie korzystać bo on to woli się pluskać. Akurat! Teraz to jego główne kąpielisko, ja niestety nie mogę korzystać z wrażeń prysznicowych z uwagi na wymienione wcześniej minusy.

 


cdn.

 


Na razie pozdrawiam - jadę cieszyć się dalej nowym domem.

Moira

dziennik Moiry

krótkie podsumowanie po trzech tygodniach mieszkania:

 


Najpierw minusy -

 


1) Hydraulika - w dolnej łazience prawie wszystko jest nie tak - zamienione rurki z wodą, tam gdzie powinna być ciepła i na odwót - A PRZECIEŻ RURKI SZŁY W KOLOROWYCH PESZELACH - daltoniści !Oczywiście o tym że są zamienione doszłam po tygodniu płakania, że coś jest nie tak z piecem bo tak długo się leje woda a tu nie ma ciągle ciepłej. Następną sprawą jest prysznic - nie dość że brodzik to szczyt kilimandżaro - trzeba wysoko podnieść nogi by wejść - to jeszcze panel prysznicowy z masażem zamontowano na takiej wysokości że górne dysze masują mi mózg, a nie plecy. A przecież mówiłam setki razy, żeby brali pod uwagę mój mikry wzrost.

 


Coś chyba jest nie tak z podłogówką - włączyliśmy ją pierwszego dnia bo wydawało nam się trochę zimno w nowym domu (to pewnie brak atmosfery, a nie temperatury) - trochę chyba za mocno grzeje - sprawdzimy to w sezonie.

 


W górnej łazience oczywiście znowu im się coś pomerdało z tym wzrostem i kibelek jak usiądę to mogę nóżkami pomachać - trochę to odmładza, czuję się jak przedszkolak. Na szczęście mogę użyć podnóżka córki.

 


To chyba na tyle z narzekań na hydraulików - najgorsze że to znajomi mojego brata i miało być super.

 


2) Okna - tutaj moja wina, moja wielka wina - ale na poddaszu zamontowali drzwi balkonowe bez uchyłu, bo wydawało mi się to zbędne. Niestety po niewczasie stwierdzam, że jest to niezbędne. Okna w sypialni mam nad łóżkiem i jak otworzę na noc to strasznie wieje po głowie - a w czapce spałam tylko raz na kwaterze w górach, gdzie właściciel oszczędzał na koksie (od razu stracił klientów - oczywiście). To samo w pokoju córki, u niej wprawdzie łóżko nie stoi pod oknem, ale okno ma połaciowe, a z doświadczenia wiem że jak napada śnieg trudno jest je uchylać. Więc pozostaje mi tylko przednocne wietrzenie.

 


3) Podłaczenie okapu i wentylacji w jednym ciągu. Nie wiem jak to działa u innych, ale ostatnio przy smażeniu wątróbki z cebulką okap ładnie wyciągał smrodek z nad kuchenki, aby potem ten sam skondensowany smrodek wypchać kratką wentylacyjną.

 


cdn.

Moira

dziennik Moiry

Dziś opowiem o kontaktach.

 


Już rok temu kupiłam parę kontaktów do pokoju córki (palnowałam kupować co miesiąć parę sztuk, aby finansowo na koniec budowy nie zbankrutować). Kupiłam je w OBI - takie jakie mi się podobały z tak zwanej niższej półki cenowej.

 


I kontakty czekały.

 


W końcu tuż przed przybyciem elektryków na początku sierpnia mąż kupił już do całego domu kontakty Berkera.

 


Jak zobaczyłam na fakturze cenę kontaktu - to mało nie zedlałam - 20 zł za sztukę Te w OBI kosztowały po 8 zł. Za duża różnica jak na mój gust.

 


Więc zaczęłam truć mężowi, że jest rozpasany finansowo - i ja tu oszczędzam, a on tak lekką reką itp.....

 


No i co - musiałam w końcu go grzecznie przeprosić.

 


Te za 8 zł to najgorszy szajs jaki widziałam - Jeden kontakt rozsypał się w ręku elektryka. Te które w końcu zostały założone po tygodniu mieszkania wyłażą ze ściany. Czyli trzeba wymienić na Berkera.

 


Jeszcze jeden dowód na to że oszczędzanie nie zawsze przynosi spodziewane efekty.

Moira

dziennik Moiry

Cały czas błogostan

 


Nawet najmłodszy, który pomimo 9 miesięcy mieszkania w małym domku - sporo protestował na nowe warunki już się super zaklimatyzował

Moira

dziennik Moiry

BOSKO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

 


 


mieszkam. Nawet nie ptrafię ująć w słowa tej radości jaką czuję przestępując próg nowego domu, jaką czyję gdy licytuję się z mężem kto gdzie się myje, jaką czuję gdy robię śniadanie bez obijania się o męża, itp.. jest wiele powodów do radości.

 


Jednak chyba główny to radość z zakończenia budowy. Od wczoraj zaczeliśmy żyć jak normalna rodzina. Wstajemy rano i pytanie co dziś robimy - i tutaj szaleństwo - nie musimy już malować, szlifować, przykręcać - możemy się normalnie wybrać na wycieczkę

 


Oczywiście jeszcze nie wysztko skończone, czeka nas jeszcze parę robótek wykończeniowych - jak choćby listwy przypodłogowe - ale to już nie teraz, bez tego mogę żyć i cieszyć się domem klucząć po pokojach, wędrując po schodach z góry na dół.

 


Jestem naprawdę szczęśliwym człowiekiem.

 


Pozdrowienia dla wszystkich dążących do celu.

Moira

dziennik Moiry

O przypomniało mi się, że jeszcze muszę zmyć odciski stópek naszych elektryków. Mąż im kazał chodzić bez bucików co by schodów i podłóg nie porysowali to teraz mam przy każdym kontakcie odcisk bosych stópek - obu
Moira

dziennik Moiry

Przeprowadzka w trakcie. Ciągle jest coś jeszcze do zrobienia, zwłaszacza że mój mężuś to ten typ pedanta, co chodzi i ciągle wynajduje jekieś nowe niedoróbki. Teraz stwierdził, że parapety należy pomalować po raz trzeci. A przed malowaniem należy je oczywiście zmatowić

 


A ja już przebieram nóżkami.

 


A jeszcze ten bałagan. Tam bałagan, tu bałagan, a ja do bałaganu nie przywykła.

Moira

dziennik Moiry

Od wczoraj mam zasłonki w łazience na górze co by sąsiadom gołym ciałkiem nie świecić - oczywiście w niedalekiej przyszłości.

 


JESZCZE tam nie mieszkamy.

 


Wczoraj przyjechał brat i wycinał dziury w nowym blacie aby zamontować zlew i płytę.

 


Szafek jak już na wspominałam nie będziemy mieć - oczywiście narazie, jak przybędzie pieniążków to będziemy myśleć.

 

 


Pomalowaliśmy wczoraj już do końca wszystkie drzwi i futryny na górze. Na dole niestety już nie mieliśmy siły, ponadto to malowanie to żmudny proces - jedna strona, odczekać, druga strona - odczekać, znowu pierwsza strona itp

 


W zwiazku z tym dolne drzwi (na szczęście tylko 3 szt.) poczeka.

 


Teściu wczoraj w ramach rozrywki zamontował mi także żyrandol w przedpokoju - niestety darowanemu koniowi ... - trochę krzywo mu to wyszło, ale nie będę głośno tego mówić.

 

 


Dziś musimy jeszcze kupić deski WC no i powoli, powoli jak żółw ociężale zacząć znosić manatki.

Moira

dziennik Moiry

Przeprowadzka w sobotę - ciągle w sobotę tylko w końcu którą.

 


W tą mąż miał zawody strzeleckie - więc oczywiście sama zostałam na posterunku, a tu trzech chłopa do nakarmienia i zabawiania - co by im się dobrze te kontakty montowało.

 


Na koniec dnia mąż z pucharem przyjechał i jeszcze przywiózł kolegów - towarzystwo się rozbawiło, a ja posłusznie do domku kąpiać i usypiać Maciusia.

 


Po tej nocnej hulancie elektrycy do pracy wrócili dopiero po południu - dobre i to - najważniejsze że w końcu skończyli.

 


mamy już kontakty - teraz musimy tylko polakierować drzwi do końca - a niełatwa to sprawa - dalej mieszkać.

 


Czuję się jakoś tak nierealnie - pięć lat mieszkania obok - ten nowy dom jest jakiś obcy - pomimo że mój i taki jak chciałam. Ale ciągle z przerażeniem wynajduję kolejne minusy - tak jak bym się bała tej przestrzeni. A to Weronika będzie się bała sama spać w swoim pokoju, a to tyle okien do mycia, a to tyle sprzątania, a to , a to....

 


No nic i tak tam zamieszkamy.

Moira

dziennik Moiry

Znowu pal licho przeprowadzkę w tą sobote. Ciągle jesteśmy w lesie. Mąż z teściwą malują drzwi wewnętrzne - a bardzo pedantyczni są

 


Ale nareszcie wybrałam i już nawet zamówiłam sprzęt AGD. Dziś mi się nawet śnił. Oczywiście dzięki forumowiczom skorzystałam ze sklepu internetowego - zobaczymy jak wyjdzie - przyjazd sprzętu w piątek.

 


A w końcu wybrałam piekarnik i płytę Siemensa, a okap Teki NC 90. Fajnie tak kupować i podotykać

 


Kupowałam tak już lodówkę - w sklepie nie mieli tego modelu, więc zamówiłam w ciemno - i wcale nie byłam rozczarowana, powiem więcej bardzo ją lubię - tą lodówkę.

 


Wczoraj mąż dokonał też pierwszej ścinki trawy. Ładnie wygląda teraz nasz ogródek.

Moira

dziennik Moiry

Przeprowadzka, tuż tuż. Przynajmniej mam taką wcale nie cichą nadzieję.

 


Dzisiaj córka wyjeźdża z babcią nad morze i już jej przykazałam pożegnać się ze starym kątem w małym domku, bo jak wróci to będziemy mieszkać w dużym domu. Tak postanowiłam. WOW.

 


Tylko nagle dopadają mnie jakieś myśli, że przeprowadzka w tydzień to nierealne - niezdążę.

 


Jak to zrobić, by ze wszystkim zdążyć.

 


Przeniesienie rzeczy to najmniejszy problem.

 


Problem w tym, że muszę kupić płytę i piekarnik i jeszcze okap , zamontować to na niekupionym jeszcze blacie (mebli kuchennych mieć na razie nie będziemy). A jak zamontować piekarnik? Kupić jakąś najtańszą szafkę, czy co?????????

 


Kontakty zamówione, montaż w piątek za tydzień.

 


A w związku z tym, że podobno przeprowadzać się trzeba w sobotę, alebo w środę. To jak tylko brat zamontuje kontakty to w sobotę za tydzień musimy tam zacząć mieszkać.

Moira

dziennik Moiry

Nareszcie parę fotek mogę wkleić.

Zmieniłam też logo - dla niezbyt uważnych.

 

łazienka górna z mężem w tle - widok od strony połaci dachowej

http://foto.onet.pl/upload/18/63/_553574_n.jpg" rel="external nofollow">http://foto.onet.pl/upload/18/63/_553574_n.jpg

łazienka górna widok od strony luster na wannę

http://foto.onet.pl/upload/34/51/_553575_n.jpg" rel="external nofollow">http://foto.onet.pl/upload/34/51/_553575_n.jpg

kominek

http://foto.onet.pl/upload/15/87/_553578_n.jpg" rel="external nofollow">http://foto.onet.pl/upload/15/87/_553578_n.jpg

schody

http://foto.onet.pl/upload/16/35/_553572_n.jpg" rel="external nofollow">http://foto.onet.pl/upload/16/35/_553572_n.jpg

pokój myśliwski

http://foto.onet.pl/upload/45/79/_553573_n.jpg" rel="external nofollow">http://foto.onet.pl/upload/45/79/_553573_n.jpg

Moira

dziennik Moiry

Mąż wybrał kontakty Berkera - super, tylko cena niezbyt ujmująca. Za całość (nie wiem ile ale na pewno ponad 100) 1600 zł. - bez głośnikowych, bo te podobno po 300 za szt.

 


Umówiliśmy się z moim bratem ciotecznym na montaż od 29 lipca. A ponieważ przeprowadzać się trzeba w sobotę albo w środę. Więc wczoraj ustaliłam, choć może raczej nakazałam się mężowi przyzwyczajać do tej myśli, że przeprowadzka 30 lipca.

 


Najwyżej będziemy kursować od domu do domku po rzeczy na codzień. '

 


Ale 30 chcę spać w mojej sypialni.

Moira

dziennik Moiry

Zupełna załamka z tym ogrodem. To kara za śmichy-chichy z sąsiada, który z pędzelkiem łazi po trawniku i smaruje.

 


My chyba też będziemy musieli zabawić się w malarzy impresjonistów.

 


Trawa ładnie rośnie, lecz niestety nie samotnie. Ognicha i dzika trawa rośnie dużo bujniej.

 


Postanowiliśmy pielić.

 


Całe życie w domu z ogródkiem mieszkałam, ale nigdy nie pieliłam trawnika. Przeliczyłam 1 godzina pielenie - 3 m2 opielone. A mały Maciuś akurat stwierdził, że w weekend trzeba z mamą dłużej pobyć i nie zamierzał spać cały dzień.

 


W tym tempie pracy to jak opielę resztę przed zimą to będzie dobrze.

 


Trzeba znaleźć inny sposób - tylko jaki?

Moira

dziennik Moiry

Nic mi się nie chce, nawet przeglądać forum - a to już oznaka poważnej chandry. Gdyby nie Ivonesca to nawet bym nie skrobneła, ale jej komentarz mnie jakoś tak zmobilizował.

 


Więc donoszę:

 


Trawa rośnie - zieloniutko - tylko nie wiem czy bardziej od trawy czy od ognichy - która rośnie w równej proporcji co trawa. Dziś mąż ma kupić jakiś środek na to ładne acz chwastne zielsko.

 


Szukamy kontaktów - to znaczy mąż szuka - mi się już nie chce. Niech sam wybiera, a co niech się trochę pomęczy z tą różnorodnością.

 


Wczoraj był nowy sąsiad z propozycją wspólnej inwestycji w wodociąg. On musi bo wody nie ma na działce, a już we wrześniu chce mieszkać. My wszyscy mamy wodę, ale niezbyt dobrą - ale kasy też już nie mamy. Dodatkowo sąsiedzi z obu naszych boków nie chcą wodociągu (pewnie aspekt ekonomiczny) więc my też się nie zdecydujemy. Kupą było by raźniej, ale kupa nie chce to ...

 


Wracając do sąsiada społecznika to ta jego przeprowadzka we wrześniu , aż mi się głupio zrobiło. Jego domek stan surowy otwarty, a u nas tylko kontakty i ciągle nie możemy. Coś chyba zapał nam się wyczerpał. Tak mi się nie chce, że nawet nie chce mi się zacząć sprzątać przed przeprowadzką.

 


No proszę nic mi się nie chce, a tak się rozpisałam.

 


No nic kończę i idę dalej kręcić nosem nad własnym losem.

Moira

dziennik Moiry

Siedzę w pracy i próbuję zrobić porządek w rachunkach i zapiskach z budowy za okres kiedy byłam na macierzyńskim.

Popuściłam lejce i teraz nie mogę się odnaleźć.

Sumuję, sumuję i strasznie dużo tego wychodzi, a jeszcze kupę rzeczy kupowaliśmy bez faktur - bo ulga już pa, pa w siną dal odeszła.

Moira

dziennik Moiry

Melduję zakończenie akcji pt. ogród.

 


Wczoraj widziałam narastającą nienawiść pomieszaną z rezygnacją w oczach pomagającego nam sąsiada (aczkolwiek nie charytatywnie, stąd ta nienawiść w oczach, a nie w sercu). Ten sam wzrok widziałam od kilku dni u męża, ale u niego mnie to jakoś nie przerażało już się zdążyłam przyzwyczaić przez te kilka lat małżeństwa.

 


Wzrok sąsiada jednak to nie to samo, obudził we mnie wyrzuty sumienia. Na moje nieśmiałe sugestie, że może jak się wygada to mu ulży - stwierdził dyplomatycznie, że do takiego stanu potrafią doprowadzić tylko kobiety. i nic więcej nie powiedział. Oj ciężko mu musiało być - tak mocno zacisnął zęby.

 


Nie mały szok przeżyły też nasze psy. Biedne takie ograniczenie ich swobody - zupełnie głupiały. Zupełnie je rozumiem sam nie mogę uwierzyć własnym oczom - tak bardzo się zmieniło w ciągu tygodnia. Przez pięć lat pieski biegały po ugorku, tam gdzie chciały to siusiały, itp., trochę truskawek, malinek i jabłek podskubały. A tu teraz jakieś korytarze, ścieżki i wybiegi:o Pozostaje im obiegnięcie działki dookoła - jak w cyrku. No cóż, ale nareszcie ja będę się czuła jak pani na włościach. Do tej pory miałam często wrażenie ta działka to nie moja tylko psów. Ileż to krzaków i drzewek zostało zniszczonych, ile par skarpetek i innych ciuszków, ile zabawek dziecięcych rozniesionych na strzępy. Może z czasem zatęsknię za nagłym wybudzeniem się ze snu, gdy przypomni mi się że prania nie zdjęłam - i tak jak ostatnio o 5 nad ranem szukałam swoich ulubionych dzinsów po ogródku - jak była radość gdy je znalazłam potargane, ale nie porozrywane

 


Teraz będę już mogła z czystym sumieniem nie zgarniać dobytu na noc do domu - bo psy. Ach jak cudownie



×
×
  • Dodaj nową pozycję...