Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    41
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    145

Entries in this blog

aleksandrzak

masz babo... domek.

styropian, wełna mineralna, siatka zbrojeniowa, cegły, piasek, cement...

 


dumni i bladzi, po dokonaniu zakupów dojechaliśmy pod nasz przyszły_dom.

 


i wtedy... okazało się, że skoro mamy wylewać posadzki, to:

 


- potrzebna betoniarka

 


- warto poprowadzić rurę kanalizacyjną, aby z tydzień nie kuć świeżo wylanej posadzki...

 

 


dobra.

 


mąż-wąż wykazał się czujnością rewolucyjną, przypomniał sobie o dawnym koledze, który betoniarkę posiada i... wielka, stara betoniara wjechała dumnie na przyczepie czerwonego traktora.

 


jako, że mamy siłę (bo w nas drzemie siła), mąż-wąż ochoczo zabrał się za podłączanie bębna. ale... wtyczka nie ta. teraz technika poszła do przodu i wtyki mają 5 bolców. a ten ma tylko 4.

 


...

 


szybka akcja organizacyjna: autobus, umówiony kolega-kierowca, azymut - market budowlany.

 


jak się okazało, wtyczki są dwie: mniejsza i większa. jaka potrzebna? nie wiadomo - bierzemy obie. któraś MUSI pasować.

 


do tego 10 metrów rur pcv, kolanka, kilka stalowych prętów i błyskawiczny come back do domu.

 

 


a tam co? NIC. pan_grześ za pół godziny ma autobus, betoniarka wymaga reanimacji kablowo-wtyczkowej, a na dworze się zmierzcha.

 


posadzki nadal więc tylko w sferze planów - ale za to... pierwsze ognisko na własnej działce i pieczone ziemniaki. a wszystko za sprawą zalegającego na podwórku siana i ściętych gałęzi. pyyyysznie było

aleksandrzak

masz babo... domek.

pan_edzio - wersja podstawowa uciekł.

wziął i się zwinął, tłumacząc przeprowadzką.

nie wziął reszty kasy, ale i tak mu się nie należała - bo zakres deklarowanych prac, z generalnego remontu skurczył mu się niesamowicie.

położył blachodachówkę. i to nie do końca.

nie tęsknię.

co więcej - odetchnęliśmy z ulgą. uff...

 

na placu boju został pan_grześ. dobrze mu z oczu patrzy i liczę, że skoro kolega-dezaktywator zniknął, to pan_grześ poczuje przypływ MOCY.

 

zasililiśmy solidnie konta operatorów sieci komórkowych, wykonując dziesiątki połączeń, poszukując godnych następców legendarnego edzia.

teoretycznie się udało - mamy ugadany duet kartongipsowo-gładziowy oraz pogotowie_ratunkowo-dachowe (poprawki, finalizacja, okno dachowe).

 

tym samym dokonujemy przesunięć personalnych - pan_grześ przechodzi do działu "posadzki i wylewki", na stanowisko "chudziak".

nie ma to jak budowlana ścieżka kariery.

 

plany na jutro: bieg katorżnika, czyli rekonesans po sklepach z wiadomym asortymentem (a wolałabym pooglądać jesienne swetry i szale. szkoda).

aleksandrzak

masz babo... domek.

panowie_edziowie lubią spać... znaczy, że do pracy przychodzą na południe. a potem rozpaczają, że trzeba tyrać do nocy. no... baaaaardzo im współczuję.

 

 


dziś mieli kończyć dach. ale jak im pójdzie, tego nie wie nikt. nawet mąż-wąż, który zgodnie z wytycznymi panów_edziów organizował dziś błyskawiczny zakup/transport płyt KG. bo płyty potrzebne będą na później - ale gdy się zamknie dach - będzie problem z ich wniesieniem przez wąskie wejście. nasi magicy życzyli sobie dostawy na ósmą rano. tymczasem o godzinie 11 jeszcze nie było ich na placu boju. czy panowie_edziowie mają jakieś problemy z pojmowaniem? może to fachowcy specjalnej troski?

 


...ci, którzy budowali i remontowali studzili dziś nasze wzburzenie - ponoć to standard. naprawdę???

 

 


ps. kredyt dziś uruchomiony. można ruszać z kopyta

aleksandrzak

masz babo... domek.

no, zapał koszeniowo-grabieniowy odzywa się dziś bólem wszystkich mięśni.

a i tak trzeba będzie działkę przeorać, wyrównać - trawnik i krzaczyska rosną bowiem na tajemniczym podłożu, po dawnych, szklarniowych tunelach.

spod ziemi wyglądają sparciałe foliowe worki, worki jutowe, pokruszone doniczki, szkło, pasy gumy, która służyła chyba za szklarniowe "alejki"...

taki trawnik, to niedościgły ideał:

http://img338.imageshack.us/img338/8899/dscn0843yh1.jpg" rel="external nofollow">http://img338.imageshack.us/img338/8899/dscn0843yh1.jpg

(a ta zieloność, to szkolne boisko opodal naszego nowego prawie_domu)

aleksandrzak

masz babo... domek.

panowie_edziowie pracują. tak, tak - po ciemku. trochę sie boję tego, że zobaczę rano.

 


pan_edzio (ta wersja główna) oczywiście znów przecenił swoje możliwości.

 


dachu jest pół. i choć jest to piękne pół dachu - to jednak nie czuję sie usatysfakcjonowana.

 

 


http://img512.imageshack.us/img512/3526/dscn0855aj3.jpg

 


pierwsze wrażenie jest znakomite - bo gotowe pół dachu jest od frontu. to niegotowe - z tyłu, a aby obejrzeć tę część, której nie ma - trzeba przedzierać się przez bzowe zarośla. aleśmy się z mężem przedarli i wiemy. ach.

 


w sumie gotowa połowa też nie jest GOTOWA W PEŁNI - okno dachowe póki co leżakuje w jednej z naszych krytych piaskownic - przepraszam: w jednym z pokoi.

 


...lada moment tymczasem panowie_edziowie przyjdą PO ZALICZKĘ. tak zapowiedzieli nawołując z dachu. czekamy - rozmowa może być interesująca.

 

 


ps. (godzinę później) no, miękka jestem zaliczkę dałam. ale - wytargowałam trochę. o.

aleksandrzak

masz babo... domek.

działka wykoszona. prawie cała - wiem, wiem: prawie robi różnicę... - ale w tym przypadku różnica, nawet "prawie" jest kolosalna.

 


teraz widzę, że mamy całkiem ładną działkę - oprócz górującego nad domem wiązu i szpaleru bzów lilaków, mamy rachityczną gruszę, młodziutki klon, dwie kępy leszczyny i kilka krzaków czarnego bzu.

 


...no i kilkanaście stogów (no, nie przesadzajmy - stożków raczej) skoszonej trawy+badyli. ach cóż za duet: mąż-kosiarkowy, ja - grabiowa. efekty imponujące plus skrzypiący kręgosłup mężowy, moja chrypa (tak, tak - nie należy rozbierać się do rosołu w czasie intensywnej pracy fizycznej w wieczornym chłodzie) i pęcherze na dłoniach. no cóż - twarde, wiejskie życie

 

 


http://img120.imageshack.us/img120/6823/dscn0853wj2.jpg

aleksandrzak

masz babo... domek.

od dziś nie będzie trzeba nosić prądu w wiaderkach.

magicy_elektrycy z energetyki dziś podłączą kabel.

matko - chyba ich wyściskam: wczoraj przyszli po godzinach i wykopali rów pod kabel (koparka bez faktury - 350 złotych), kabel położyli, zasypali tę elektryczną fosę - i dziś przyjdą oficjalnie podłączyć zgrabną skrzyneczkę (jakieś 700 zeta. ach, zaledwie). no.

 

...a na koncie mam jakoś tak baaardzo dziurawo.

 

 

ps. mąż-wąż dziś nabył drogą kupna kanister, zatankował i... będzie likwidował dżunglę naszych 1700 metrach kwadratowych. pokrzywowemu buszowi teletubisie mówią "papa!".

aleksandrzak

masz babo... domek.

pan_edzio jutro kończy.

teoretycznie i według jego zapowiedzi.

hm. obawiam się, że prędzej skończy ze sobą niż z dachem, ale nie skreślajmy pana_edzia przed zachodem słońca.

***

jak się miewa nasz kredyt?

wyśmienicie. leży i pachnie.

tzn. dziś miał być uruchomiony - czyli w języku ojczystym oznacza to, że kasa powinna być na koncie.

NIE MA.

za to jutro BĘDZIE pan_oglądacz z banku, który ma przeprowadzić inspekcję.

oznacza to, że najwcześniej - i tylko przy dobrym wietrze - konto napęcznieje w poniedziałek.

ale, ale - nie wątpmy w inwencję bankowców - przecież zawsze mogą coś jeszcze skomplikować na finiszu, prawda?

aleksandrzak

masz babo... domek.

no, najgorzej to usiąść i myśleć.

wymyślać.

przemyśliwać.

analizować...

bo tak - jakby policzyć, ile już zostało zrobione, zsumować ile czasu to zajęło, porównać z tym czasem, który do przeprowadzki nam został, to jakoś groźnie się robi.

nie chciałabym być złym prorokiem, ale wizja ogniska na środku pokoju i sikania do wiadra robi się dziwnie wyraźna.

 

mąż-wąż znów dzwonił (w sumie to miłe być żoną na telefon, prawda?) - tym razem lekko zrezygnowany. jakoś mu nie idzie: podjął się wykopania rowka o głębokości 60 cm, długości (bagatela!) 80 metrów. spodziewał się, że pójdzie szybciej. a nie idzie.

 

starszy potomek (lat 9 z niewielkim hakiem), wraz z babcią robią za nadzór inwestycyjny. babcia wygląda mało profesjonalnie, choć niewątpliwie uroczo. młody - to co innego: pomarańczowy kask (leroy, przecena, 10,99 zł - dziwne, niebieskich nie przecenili. tylko białe, żółte, pomarańczowe, czerwone i zielone. dlaczego?) budzi respekt. a co.

aleksandrzak

masz babo... domek.

US i sąd załatwione.

(na marginesie - czasami mam nieodparte wrażenie, że na niektóre stanowiska urzędnicze celowo prowadzony jest tzw. dobór negatywny...)

 

mąż mój szanowny, który z okazji jednodniowego urlopu obiega dziś energetykę i pokrewne, dzwonił dziś bladym świtem, by donieść, że mamy już jeden wymurowany komin i wąski pas blachodachówki.

ach. pierwsze widoczne efekty in plus.

aleksandrzak

masz babo... domek.

...taki wyrok, to się chyba za morderstwo dostaje, nieprawdaż?

przez 25 lat, miesiąc w miesiąc będziemy się kłaniać bankowi, odnosząc daninę.

Mój syn będzie wtedy kilka lat starszy ode mnie dziś, a córka - niewiele młodsza ode moi na tę chwilę.

no, daj Boże spadek po nieznanym wujku zza oceanu albo szóstkę w totka.

 

ale nie ma co narzekać - pierwsza porcja grubej kasy wpłynie na nowiutkie, pachnące świeżością, wspólne "kredytowe" konto być może już w piątek. trzeba jeszcze tylko truchtem jutro udać się do US i sądu, dokonać ostatnich papierowych formalności.

 

a potem - kupować, dokumentować, poganiać panów_edziów, śledzić, zatwierdzać...

 

no, teraz to dopiero się zacznie, prawda?

aleksandrzak

masz babo... domek.

dokonałam dziś dziwnego zakupu. dziwnego - bo dotychczas takich nie czyniłam.

 


mąż-wąż wyszperał na allegro zgrabną kosę spalinową. wraz z linkiem do owej kosy (tak, tak, między pokojami, przez ścianę rozmawiamy najczęściej na gg - polecam szczególnie w prowadzeniu ewentualnych małżeńskich sporów: brak drażniącej mimiki i obfitej gestykulacji przyspiesza zawieszenie broni) przysłał prostą kalkulację, w której znalazły się stawki pana_marysia_za_koszenie oraz oczywiste symulacje zwrotu kosztów, w razie nabycia kosy. plus deklaracja "będę kosił".

 


na piśmie to mam, więc przystałam

 

 


hmm... jak sądzę, to dopiero początek nietypowych i mało kobiecych zakupów. na allegro (namiastka wędrówek po sklepach dla tych, którzy cierpią na niedomiar czasu) omijam obecnie dział "odzież i biżuteria", "zdrowie i uroda", jak i "dla dzieci", aby zadomowić(!) się w jakże romantycznej alejce wirtualnej galerii handlowej "remont i budowa". z pasją przeglądam "murowaną" ofertę, wzdycham nad przęsłami ogrodzeń, studiuję skład preparatów do przydomowych oczyszczalni ścieków.

 


...a nocą śni mi się dach.

aleksandrzak

masz babo... domek.

i nie jest to uczucie bezpodstawne.

gdy mieszka się ponad 30 km od przyszłego domu, nie dysponuje się samochodem (prawo jazdy - podejście drugie, poprawione), remont prowadzi się... na telefon - to niepokój jest uczuciem stałym, podskórnie obecnym.

 

ale dziś - dziś byłam, widziałam. oniemiałam.

pan_edzio & company zakładał kilka dni temu membranę na dach. choćby po to, aby nie napadało do środka. blachodachówka karnie czeka na swoje 5 minut - w kolejce przed nią są bowiem jeszcze między innymi kominy - te dotychczasowe choć urocze, to jednak były nazbyt ażurowe.

...ale dziś byłam, widziałam... membrana, zamiast kryć szczelnie nasze cenne stropy łopotała dumnie na wietrze. i byłabym tym widokiem zachwycona - gdyby chodziło o dumne żagle. zgrany duet: wiatr i membrana pracowicie odsłoniły blisko ćwierć powierzchni dachu, nie omieszkawszy zafundować poetyckiego rozdarcia.

...

wrrr...

przy okazji niedzieli, nie posłałam więc pana_edzia do diabła - a zaledwie na dach. ...i tłukąc się do domu (czytaj: mieszkania, w którym możemy zostać do końca października) podmiejskim autobusem, z usypiającym dzieckiem na rękach, zastanawiałam się, czy ulewa, która nadciągnęła niespodziewanie, bardzo przeszkadza panu_edziowi w mocowaniu membrany na kozłach.

 

***

ps. we wtorek mamy podpisać umowę kredytową w banku.

papiery miały być gotowe na piątek - wzięłam urlop, mąż przełożył piątkowe zadania na niedzielę, spakowaliśmy dziecko+pieluchy, zafundowaliśmy sobie wycieczkę do sąsiedniego miasta taksówką... i wszystko po to, aby usłyszeć, że... dokumenty nie są gotowe, bo rzeczoznawca podał niezbędne kwoty nie o godzinie 14.00, a o 15.15. system ponoć DŁUGO LICZY. i nie policzy do zamknięcia banku. klops.

bank wskazał nam doradca kredytowy. ...a priorytetem był CZAS.

aleksandrzak

masz babo... domek.

...a ja jestem w kropce.

 


bo tymczasem wygląda na to, że "do tyłu".

 


fachowcy wpadli w wir pracy - demontaż, rozsypka.

 


Najpierw zerwali podłogi, bo stare dechy mogły kryć wątpliwej urody niespodzianki. Teraz w każdym z trzech pokoi mamy więc piaskownice. Dobre na deszczowe dni - bo kryte stropem.

 

 


mieliśmy też inwazję obcych - ci fachowo zdjęli eternitowy dach, wzbudzając przy tym nie lada sensację wśród rdzennych mieszkańców sioła. a widok był iście kosmiczny - po dachu wędrowali "przybysze z zaprzyjaźnionej galaktyki" odziani w białe kombinezony, a całość spowijała romantyczna chmura azbestowego pyłu.

 

 


...a jeśli chodzi o fachowców, to... (chwileczkę. muszę zaparzyć melisę) - pan_edzio (moment, muszę głęboko pooddychać, licząc do 10).

 


pan_edzio to fachowiec "od wszystkiego i do niczego". chodzi, stęka, planuje i robi wszystko, abyśmy dobrowolnie z niego zrezygnowali. bo ma inną, lżejszą i z pewnościa lepiej płatną robotę nagraną w drugim końcu naszego malowniczego kraju. ...więc jak tylko zdoła poprawnie ułożyć blachodachówkę, własnoręcznie przygotuję mu kanapki na podróż i pomacham białą chusteczką na pożegnanie. panom_edziom mówimy "nie!".

 

 


pan_hydraulik natomiast zapowiada się dobrze. i więcej nie napiszę, żeby potem nie odszczekiwać

 

 


http://img253.imageshack.us/img253/579/dscf0290sl9.jpg

aleksandrzak

masz babo... domek.

"Panie, widziałem tę pańską ruinę" - rzecze hydraulik do męża.

...i frasobliwie drapie się po łysinie.

Po łysinach/czuprynach drapią się (frasobliwie) kolejni fachowcy.

Jedni wymawiają się nawałem pracy, inni litościwie obiecują zakasać rękawy.

 

50-letnia skorupka na wsi, w której trzeba wymienić/wyremontować/dorobić wszystko prócz murów (w skorupce, nie we wsi - takich ambicji nie mamy), na przełomie października i listopada ma stać się naszym domem.

 

http://img262.imageshack.us/img262/3603/czescprawaisrodkowafo0.jpg" rel="external nofollow">http://img262.imageshack.us/img262/3603/czescprawaisrodkowafo0.jpg

 

Działamy zgodnie z zasadą: "sprawy niemożliwe załatwiam od ręki, na cuda potrzebuję kilku dni".

 

...a jak będzie? no, to się okaże.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...