Tym razem piszę bezpośrednio z "placu boju". Dziś mam wziąłem sobie urlop by przypilnować elektryków. Elektrycy przybyli o dziwo o umówionej porze i zrobili prawie wszystko co chciałem by zrobili, znaczy położyli kable: do sterowania bramą garażową, do czujki pogodowej, do oświetlenia obrysowego i do włącznika funkcji pańka (znaczy "włącz wszystko"). Rozumiem dlaczego nie podłązyli w rodzielnicy kabli do oświetlenia obrysowego i jasne jest też, że kabel do czujki z braku owej oraz kotła sobie tylko wisi, ale czemu tych pozostałych nie wpieli w rozdzielnicy gdzie trzeba to nie wiem - fakt, zamiast snuć sie po działce i udawać że coś robię trza było im dokładniej patrzeć na ręce.
A propo moich dzisiejszych działań, to oprócz pilnowania elektryków chciałem jeszcze pociąć palety. Kiedy już byłem na działce to tak mi się nie chciało robić... ale sumienie mnie ruszyło więc się wziąłem i... przy drugiej palecie współpracy odmówiła piła - toż to ewidentny znak, że dziś robić nie jest mi dane.
Poza tym miał dotrzeć transport płyt G-K, ale nie dotrze.
No to opisałem co dziś sie działo, a przecież wspominałem, że szwagrowie weszli już tydzień temu. Przez ten czas zrobili zewnętrzne schody, wyprwki tynkarskie, wymienili te feralne profile wokół okien w ścianach szczytowych i zaczęli akcję "sucha zabudowa".
A jeszcze warto wspomnieć o poprzdniej wizycie elektryków. Przyjechali, bo uparłem się by posprawdzać wszystkie obwody na parterze. I co się okazało? Ano gniazdka ok, światła sterowane luxorem ok, ale do reszty prąd nie dochodzi. Chodzili, sprawdzali, mierzyli a prądu ani widu, ani słychu. Już prawie zaczynali twierdzić, że to ci od wentylacji przecieli jakiś newralgiczny kabel, ale w końcu znaleźli powód - coś nie tak połączone w rozdzielnicy. I tak oto mści się ich "oszczędny" system kładzenia kabli z wykorzystaniem puszek. No i nie oznaczanie kabli...
No i na koniec przydałoby się trochę zdjęć - będą później - mam nazieję, że jutro raniutko zajadę na działkę i zrobię małą sesję fotograficzną.