Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    135
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    252

Entries in this blog

betina71

*Iskierka*

A tymczasem ......

 

Trwaja prace przy wjeździe. Rów melioracyjny odtworzony, kręgi włożone i zasypane, złożone łuki. Wszystko pod nadzorem szanownego inspektora, który zainkasuje niezłą sumkę . Teraz kładą kostkę i myślę, że do wieczora wjazd będzie skończony.

 

Szczęśliwi ci, którzy nie muszą wykonywać wjazdów (czytaj: koszt ogromny).

 

To na zewnątrz, a w środku układa się glazura.

 

 

Pędraki załatwiły tym razem świerk.

betina71

*Iskierka*

Systematyczność nie jest chyba moją mocną stroną - znów zaległości...

 

Dziwne to lato, bo zamiast codziennych wypadów nad nasze ulubione jeziorko odwiedzamy sklepy, markety, hurtownie.

 

Dzieciaki już się na nas boczą, bo nie mamy dla nich czasu. Wciąż się dopytują : Kiedy pojedziemy nad wodę? Kiedy pojeździmy na rowerach? I dlaczego znów jedziemy na działkę?

 

A nasze urlopy? Jakie urlopy?

 

Niejednokrotnie czytając dzienniki innych forumowiczów dziwiło mnie stwierdzenie, że najgorszym okresem jest wykończeniówka. Cóż .... potwierdzam i dołączam do tego grona.

 

Owszem cieszy mnie, że już bliżej niż dalej, ale smutne jest to, że wielu z nas nie wprowadzi się do takiego domku do jakiego chciałby, tylko do takiego na jaki go w danym momencie stać.

 

I u nas zaczęło się gorączkowe przeliczanie pozostałych srodków finansowych , a co za tym idzie rezygnacja z tego bez czego możemy sie obejsć.

 

Tym samym: nie będzie kominka , nie będzie mebli kuchennych pod zabudowę, nie bedzie pompy ciepła, nie będzie kostki na podwórku, nie wspomnę o armaturze, glazurze, panelach i wielu innych rzeczach, które mi się podobają (czytaj te droższe), a które zostaną zastąpione nieco innymi.

 

Nie ma co jednak za bardzo narzekać, bo przecież nie jest tak źle skoro przed nami wizja wprowadzenia się wtym roku

 

No więc powolutku brniemy do przodu.

 

Mąż walczy dzielnie z płytami gipsowo kartonowymi. Podziwiam, bo trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby przy tych upałach i przy bliskiej obecności gryzącej wełny mineralnej , męczyć się na poddaszu. Ale czego się nie robi dla kochanej małżonki i dzieciaków. Oczywiście poza tym, jeździ, załatwia, telefonuje, koryguje, odbiera towar i ........ od ponad miesiąca stróżuje w naszym domku.

 

Na działce pojawiły się elementy wjazdu:

 

http://lh5.ggpht.com/_S5vq_8MdNnA/SmM5FimjK_I/AAAAAAAAAD4/xIHBEuEnWcc/s512/PICT7471.JPG" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_S5vq_8MdNnA/SmM5FimjK_I/AAAAAAAAAD4/xIHBEuEnWcc/s512/PICT7471.JPG

oraz kostka na opaskę

 

http://lh3.ggpht.com/_S5vq_8MdNnA/SmM5JPCnCqI/AAAAAAAAAD8/FDDY0bxRJKE/s512/PICT7472.JPG" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_S5vq_8MdNnA/SmM5JPCnCqI/AAAAAAAAAD8/FDDY0bxRJKE/s512/PICT7472.JPG

Nie obyło się bez zamieszania.

 

Ustaliliśmy z wykonawcą, ze opaska dookoła domu będzie wykonana z brązowej kostki o grubości 4 cm, a podjazdowa do garażu z 6 cm. Najpierw przywieżli tę opaskową a po kilku dniach tę drugą. No i ......... różniły się znaczaco kolorem. Czterocentymetrowa wpadała w odcień czerwieni, sześciocentymetrowa była brązowa. Jedną robiła inna firma, drugą inna. No i się zapieniłam bo sprzedawca nie uprzedził mnie o takiej różnicy. Mąż odkręcał. Ale jaki miał argument tłumaczył gościowi, że rozumie ,iż to dla niego jest problem, ale niechże i on zrozumie męki jakie będzie przechodził słysząc ode mnie przez ileś tam lat, że kostka jest nie taka. Ładnie to o mnie świadczy, nie ma co ......

 

A teraz się chwalę:

 

http://lh4.ggpht.com/_S5vq_8MdNnA/SmM431-JSjI/AAAAAAAAADk/xwq29YrUHmI/s512/PICT7450.JPG" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_S5vq_8MdNnA/SmM431-JSjI/AAAAAAAAADk/xwq29YrUHmI/s512/PICT7450.JPG

 

http://lh3.ggpht.com/_S5vq_8MdNnA/SmM47X6-MgI/AAAAAAAAADo/gsoFaaCvmCE/s512/PICT7462.JPG" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_S5vq_8MdNnA/SmM47X6-MgI/AAAAAAAAADo/gsoFaaCvmCE/s512/PICT7462.JPG

Podoba mi się!!!! I co ważne zrobiona niedrogo - tak myślę.

 

 

Wybrałam płytki.

 

Te ida do kuchni, holu i wiatrołapu

 

http://lh4.ggpht.com/_S5vq_8MdNnA/SmM49YBn0hI/AAAAAAAAADs/o9QVoDeqX9s/s512/PICT7455.JPG" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_S5vq_8MdNnA/SmM49YBn0hI/AAAAAAAAADs/o9QVoDeqX9s/s512/PICT7455.JPG

 

Takie będą w dolnej łazience

 

http://lh5.ggpht.com/_S5vq_8MdNnA/SmM5Bzxug3I/AAAAAAAAAD0/NFRywyMY9gE/s512/PICT7460.JPG" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_S5vq_8MdNnA/SmM5Bzxug3I/AAAAAAAAAD0/NFRywyMY9gE/s512/PICT7460.JPG

 

 

A te w łazience na górze

 

http://lh6.ggpht.com/_S5vq_8MdNnA/SmM4_ek1ieI/AAAAAAAAADw/f7T2uxkLfDI/s512/PICT7458.JPG" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_S5vq_8MdNnA/SmM4_ek1ieI/AAAAAAAAADw/f7T2uxkLfDI/s512/PICT7458.JPG

 

Na razie bez dekorów. Pewnie ich nie bedzie.

 

 

Co jeszcze? Zamówione i zaliczkowane drzwi wewnętrzne

 

http://www.drzwi.pl/files/Product/b9oeggn06u3b4k/drzwiidea50_site.jpg" rel="external nofollow">http://www.drzwi.pl/files/Product/b9oeggn06u3b4k/drzwiidea50_site.jpg

http://www.drzwi.pl/files/Product/pinadgc06u44re/drzwideco30_site.jpg" rel="external nofollow">http://www.drzwi.pl/files/Product/pinadgc06u44re/drzwideco30_site.jpg

Wszystkie orzechowe.

 

Zakupiona wanna, sedesy umywalka. Zamówiona kabina.

 

Czekamy na glazurnika i ekipę do ułożenia wjazdu i opaski .

 

 

Mamy pierwsze i jedyne owoce z naszej działki - malinki.

 

Mamy też nieproszonych gości - pedraki. Zeżarły nam derenia. Trzeba jakoś zabezpieczyć pozostałe rośliny, bo obawiam się, że to dopiero początek ich uczty.

betina71

*Iskierka*

Odpuściłam sobie trochę.... nie miałam serca ani ochoty pisać, bo niby o czym ... większych zmian nie ma.

 

O elewacji już trochę pisałam. Praca przebiegała sprawnie, bez żadnych obsówek. Było kilka niedoróbek, które poprawili więc się nie czepiałam.

 

Niestety po intensywnych deszczach stwierdziliśmy białe zacieki na oknie pod balkonem. Doszlismy do wniosku, że balkon musi być nieszczelny i wraz z woda wypłukuje się podkład gruntujący.

 

Mąż zaopatrzył się w silikon i uszczelnił balkon. Jak dotychczas nie widac nowych zacieków.

 

Wyszorowałam ramy okienneale przyznaję, że było nielekko. Niestety nie udało się pozbyć tego świństwa z parapetu.

 

 

Z kolei po upałach pojawiło się pęknięcie wzdłuż podbitki na daszku. Na razie nic z tym nie robimy. Poczekamy.

 

http://lh6.ggpht.com/_S5vq_8MdNnA/SlHBjaIjbiI/AAAAAAAAACs/-zyzIVha2Tk/s512/PICT7328.JPG" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_S5vq_8MdNnA/SlHBjaIjbiI/AAAAAAAAACs/-zyzIVha2Tk/s512/PICT7328.JPG

 

Hydraulicy zrobili co mieli zrobić i najchętniej zapomniałabym o ich istnieniu ale pozostała jeszcze nierozwiązana kwestia kotłowni. Oby jak najszybciej...

 

Posadzka wylana. Dosycha.

 

 

Tynkarze powrócili na reklamację. Skuli ścianę w garażu i położyli nowy tynk. Przy okazji pozalepiali wszyskie otwory pohydrauliczne.Żeby jednak nie było tak różowo pojawiły się pęknięcia (kolejne znienawidzone przeze mnie słowo) na stycznej posadzki i tynku na klatce schodowej. Cóż... komuś sie nie chciało i nie założył tam siatki. Będzie kolejna reklamacja, zresztą już dzwoniłam.

 

 

Tymczasem : przed mężem etap mocowania płyt g-k, a przede mną wybór glazury (brrrr) i wszystkich akcesoriów łazienkowych.

betina71

*Iskierka*

Panowie hydraulicy zadzwonili w piątek około godziny 13tej, żeby mnie poinformować o swojej nieobecności. Jakie to normalne .... Już nawet się nie irytuję.

 

Dzisiaj widziałam ich samochód - znaczy są ...

 

 

A to druga , jeszcze nie skończona strona domu

 

http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT7231-1.jpg" rel="external nofollow">http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT7231-1.jpg

 

Taki widok mamy z sypialni - oczywiście ten jest znacznie przybliżony

 

http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT7253.jpg" rel="external nofollow">http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT7253.jpg

 

http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT7261.jpg" rel="external nofollow">http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT7261.jpg

betina71

*Iskierka*

Nie chcę zapeszać, ale takiej sprawnej ekipy jak panowie od elewacji jeszcze nie miałam. Są terminowi, nie muszę do nich wydzwaniać, nie muszę interweniować, pokazywac paluchem tego i owego i co ważne jak robią to tylko u ciebie. Pogoda jak na prace elewacyjne niezła - czasem słońce czasem deszcz, tylko ten wiatr . . .

 

Jaskólkę mieliśmy zabudowac panelami. Pojechałiśmy do hurtowni, zobaczyłam dostępny asortyment i pewnie minę miałam nietęgą, bo zaraz przyszedł człowiek sprawdzić co jest .... Pokazałam mu swój podręczny próbnik, na który składa się:

 

- kawałek blachy dachowej

 

- kawałek podbitki

 

- kawałek okna

 

człowiek popatrzył i stwierdził, że chyba najlepszym rozwiązaniem byłoby wykonać jakiś stelaż, do niego przymocować styropian i położyć taką strukturę jak na domku. Tak uczynimy!

 

 

A żeby mi nie bylo tak dobrze to dla równowagi szarpię się z hydraulikami.

 

Nie mogę powiedzieć, że oni u mnie są - oni u mnie bywają. Wczoraj całe cztery godziny .

 

 

Żeby jednak nie kończyć w minorowym nastroju wrzucę fotkę:

 

 

http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT7154.jpg" rel="external nofollow">http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT7154.jpg

betina71

*Iskierka*

Dużo się nie zmieniło, bo deszczowa pogoda uniemożliwiła prace na zewnątrz, nie mniej jednak klejenie styropianu rozpoczęło się.

 

Na szczęście dziś nie pada i ekipa spokojnie pracuje. Tempo jest jak na mój gust niezłe i kto wie może juz wieczorem domek zostanie pokryty styropianowym płaszczykiem?

 

W ogóle cały etap elewacyjny miał być realizowany we wrześniu, ale zbieg okoliczności sprawił, że ocieplamy teraz. No i dopadł nas dziki pęd, bo trzeba było szybko wybrać kolory, parapety, podbitkę.

 

Przy okazji wynikła sprawa balkonu. Deszcz spływając po oknach balkonowych wciekał nam do pokoi, skutkiem czego były podmoczone ściany.

 

Hydraulicy zasugerowali, żeby zabezpieczyć go przed wodą poprzez naklejenie papy. Szukaliśmy szybko kogoś kto będzie dysponował palnikiem. Teraz papa jest podłożona pod drzwi i już nie wcieka do wnętrza.

 

Zawezwałam tynkarza na reklamację.

 

Przyjechał, obejrzał i przyznał się do błędu. Będzie więc skuwana jedna ściana w garażu. A ponadto obrobią glify przy drzwiach i policzki na holu.

 

Wstępnie umówiliśmy się, że wejdą po hydraulikach. Dobrze, bo przy okazji załatają to, co zmajstrują ci pierwsi.

 

Do wieczora mam czas na ostateczne decyzje co do rozmieszczenia grzejników, układu w łazienkach itp, bo jutro wchodzą hydraulicy .

 

Cały czas głowimy się jak zakończyć jaskółkę. Wzywalismy stolarza - odradził nam drewno i sugeruje pcv Jak na stolarza to trochę dziwne.

 

I to tyle .....

betina71

*Iskierka*

Pora podsumować wczorajsze popołudnie:

 

 

Hydraulicy przybyli na spotkanie! Zapiszę to złotymi zgłoskami - Hydraulicy przybyli na spotkanie. Ale żeby nie było tak wesoło to mi przykopali, bo przełożyli (nienawidzę tego słowa) instalacje na poniedziałek - wtorek. Oczywiście nie omieszkałam zapytać "Na który?"

 

Znając ich zapędy to jak dobrze pójdzie zjawią się może koło środy

 

Niestety rozwiali moje marzenia dotyczące prysznica i będzie normalny tj. z brodzikiem. W ogóle te moje wymarzone łazienki to będą ni przypiął ni przyłatał.

 

Poza tym ich ekipa wykonywała pierwszą wylewkę i zdaje się, że wylali ją nieco wyżej niz miało być, skutkiem czego będą teraz kombinacje z grubością styropianu.

 

Żeby jednak tak nie zasmęcać..........

 

Tadam.......

 

Nastąpiło przesunięcie w kolejności prac i ..........zaczynamy ocieplenie i elewację!!!!!!!!!!!!!!

 

I tym optymistycznym akcentem ......

betina71

*Iskierka*

Boszeeee, zabiję tych hydraulików i pójdę siedzieć!!! Przynajmniej będę miała spokój a nie wahania nastrojów.

 

Mieli zaczynać w zeszłym tygodniu. Pomyślałam sobie dobrze będzie na początku tygodnia przypomnieć się i radośnie dzwonię. Chwilkę później po mojej radości nie ma śladu , bo zostaję poinformowana, że przekładają robotę, gdyż rodzina go prosi o zrobienie hydrauliki ble, ble, ble.........

 

No i jakie mam wyjście??? Chyba tylko podziękować. Ale gdzie ja teraz znajdę fachowca na już?

 

Zgrzytnęło mi niemiłosiernie coś między zębami i dobrodusznie wyraziłam zgodę, umawiając się jednakowoż na spotkanie, w celu obgadania kosztorysu itp.

 

Niestety pan nie raczył się zjawic o umówionej porze a po telefonie mojego męża stwierdził, że się nie wyrobi więc spotkanie zostało przełożone. Na dziś!!!!

 

Pewnie znów będziemy czekać jak te kołki w płocie .

 

Wkurza mnie to podwójnie bo nie dość, że prace są przekładane to jeszcze gość nie potrafi do nas zadzwonić i powiedzieć o zaistniałych , nieprzewidzianych okolicznościach.

 

Przemiły człowiek a taki niesłowny.......

 

I bądź tu radosnym inwestorem, skoro tak jakoś nie idzie.

 

Wlokę sie na samym iskierkowym końcu

 

A mój dziennik niebawem zostanie przemianowany na książkę skarg i zazaleń, której to już nikt nie zechce czytać.

betina71

*Iskierka*

O matko!!! Prawie miesiąc obsuwy! A miał być dziennik .....

 

Tak więc nadrabiam zaległości.

 

Tynki:

 

Generalnie mamy gipsowe za wyjątkiem obu łazienek, kotłowni i garażu.

 

Nie było to po mojej myśli, ale jak wiadomo dużej grupie inwestorów, którzy zawarli pakt z bankiem, cena robi swoje.

 

Tynki dość szybko wyschły i wyglądają nieżle. Oczywiscie trzeba uważać, bo łatwo o uszkodzenia, zwłaszcza gdy wnosi się do domu jakieś płyty, profile i takie tam.....

 

Niestety w garażu na cementowyn tynku pojawiła się siateczka spękań.

 

Dzwoniłam do wykonawcy i usłyszałam, że może sa ruchy budynku, może cenent za szybko wysychał, może .......... zero konkretów. A czego się spodziewałam??? Nie mniej jednak wolałam go poinformować, żeby potem nie było zwalania winy na hydraulików albo innych ludzieńków.

 

http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT0473.jpg" rel="external nofollow">http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT0473.jpg

 

http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT0551.jpg" rel="external nofollow">http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT0551.jpg

 

Ocieplenię:

 

Zaczęło się od reklamacji, o czym już pisałam.

 

Wełna została wymieniona, a przy okazji dygresja mojego męża - gdyby ocieplenie robił nam ktoś obcy to nawet nie wiedzielibyśmy, że nie dość, że była to 10-tka to jeszcze z wadliwej partii.

 

Co jeszcze .... poszczególne rolki róznią sie od siebie nie tylko barwą ale także sztywnością. Sa takie, których nie trzeba wcale podwiązywać, ale i takie , gdzie bez sznurka ani rusz.

 

Obecnie mamy połozona pierwsza warstwę wełny na całości, a małżonek pracuje nad drugą warstwą .

 

http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT0555.jpg" rel="external nofollow">http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT0555.jpg

 

Drzwi i brama garażowa:

 

Zamontowane w terminie, z czego się niezmiernie cieszę.

 

 

Wejście

 

http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT0543.jpg" rel="external nofollow">http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT0543.jpg

 

Kotłownia

 

http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT0544.jpg" rel="external nofollow">http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT0544.jpg

 

I w całosci:

 

http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT0548.jpg" rel="external nofollow">http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT0548.jpg

 

Posadziliśmy trochę roślin ale przez ten brak deszczu jakos słabo się "ruszają". Dziwnym trafem chmury nas omijały. W sasiednich miejscowościach padało a u nas nie. Szczęściem dzis w nocy deszcz sobie o nas przypomniał.

 

A to wychuchany kasztanowiec mojego syna.

 

Zaczęło sie od kiełkującego kasztanka a teraz ku radości synia .......

 

http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT0519.jpg" rel="external nofollow">http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT0519.jpg

rośnie juz u nas.

betina71

*Iskierka*

No to sobie małżonek nie poszalał, bo ......... okazało się, że zakupiona przez nas wełna mineralna nie jest 15tką tylko 10tką zapakowaną jak 15tka. Taki numer. Jutro wymiana .
betina71

*Iskierka*

Wiosenny temat powtarza się w wielu dziennnikach więc i u mnie nie może go zabraknąć, zwłaszcza, że "przyroda pcha sie rękami i nogami"

 

Generalnie na działce zieleni brak, jako, że małżonek w ubiegłym roku skutecznie walczył ze wszystkim co zielone. Ale jak się okazuje roślinki to cwane bestyjki i tam gdzie leżały pęki zboża wyrwanego spod siatki wyrosły ciekawskie ździebełka.

 

Ciągniki na sasiednich polach wydobywają spod ziemi bogactwo wszelkiego robactwa to i bażant do nas zawędrował. Mąż sie śmiał, że obiad do nas idzie.

 

Pliszki i szpaki to już stali bywalcy, a wróbel - cholernik - postanowił uwić sobie gniazdo w naszym dachu. Wybacz wróblu, ale na razie lokatorów nie przyjmujemy.

 

Czekam na drapieżniki, których lot magnetycznie przyciąga wzrok. Jak do tej pory latają w znacznej odległosci od nas.

 

Pewnie pożywienie jeszcze nie dotarło w nasze rejony.

 

Ciekawi mnie jeszcze czy wrócą do nas jaszczurki, które w ubiegłe lato miały gniazdo pod wyrwanym korzeniem jabłoni.

 

Poczekamy - zobaczymy.

 

A wieczorami ...... żaby dają koncerty.

 

 

Tymczasem tynki schną, a mój małżonek szaleje na poddaszu.

 

I tym optymistycznym akcentem kończę na dziś

betina71

*Iskierka*

Tynkowanie zmierza ku końcowi. Jeszcze tylko jutro i zamknę kolejny rozdział.

 

Echo niesie po domu ..... I jakoś tak się trochę skurczyło????

 

Panowie sprzątają po sobie elegancko - szkoda tylko ze zrobili kolejną górkę gruzu na działce (co ekipa to nastepna wyrasta).

 

Po zastanowieniu doszliśmy do wniosku, że nie bedziemy wyrównywać sufitu w wiatrołapie bo wygląda ciekawie z takim uskokiem.

 

Brama i drzwi zaliczkowane toteż uzbrajamy się w cierpliwość i czekamy. Co prawda brama byłaby wczesniej ale stwierdziliśmy, że za jednym zamachem zamontujemy całość.

 

Słońce grzeje fantastycznie i aż ręce swierzbią coby troche popracować na działeczce, nastąpi to zapewne dopiero po świętach, bo tymczasem trzeba oczyścić nieco "krakowskie przedmiescie" w domu.

betina71

*Iskierka*

Taka ciekawostka....

 

W niedzielę po obiadku wybraliśmy się na spacer. Gdzie? Łatwo zgadnąć ... Pogoda co prawda nie sprzyjała, ale co tam kaptury na głowy i w drogę.

 

Akurat coś tam sobie oglądaliśmy -gdy usłyszałam wyraźnie zwalniający samochód. Odwracam się.....policja.....wolniutko przejechała przed naszą działką, a stwierdziwszy,że osobnicy nie rzucają się nerwowo do ucieczki tylko gapią się na nich jak sroka w gnat, pojechali dalej.

 

Miłe to, że ktoś czasem czuwa.

 

 

A tymczasem ...

 

Ekipa tynkarska kończy u sasiadów i od poniedziałku przechodzi do nas.

betina71

*Iskierka*

Pora na podsumowanie zeszłego tygodnia.

 

Kanalizacja zrobiona i podłączona, co daje się wyczuć organoleptycznie .

 

Niestety panowie nie pomyśleli o zaślepkach.

 

Nie chodzę już po piasku.

 

http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT0317.jpg" rel="external nofollow">http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT0317.jpg

Rozpoczęto wstępne przygotowania pod instalację wody i c.o.

 

Jaki to inwestor nieuświadomiony. Cieszy się, że mury rosną, sprawdza czy sa w miarę proste, a potem mu serce krwawi, bo instalatorzy te ściany kują, ryją, drążą ...... Jeden muruje - drugi "rujnuje"....

 

 

Ten tydzień upłynie na drobnych pracach, przygotowujących dom do kolejnego etapu czyli tynkowania.

 

Trzeba obmurowć murłatę od strony wewnętrznej, pozalepiać istniejące dziury, a zwłaszcza taka jedną, która pozostała po szafce rozdzielacza c.o., a którą po mojej interwencji przeniesiono w inne miejsce.

 

Coś mnie podkusiło, żeby na chwilke podjechać na działkę. Wchodzę iiii....... obok wejścia do salonu widzę jakieś ustrojstwo.

 

A to co?? - pytam

 

Szafka. - odpowiada hydraulik

 

A czemu tu? - ja

 

A gdzie? - hudraulik

 

A pod schodami!!!! - ja

 

Nie zaprzeczę, że miałam wyrzuty sumienia, bo szkoda mi było roboty chłopiny, ale świadomość, że przez całe życie to ustrojstwo będzie mi się rzucało w oczy przechyliła szalę.

 

Wychodze z założenia, że pewne elementy powinny być usytuowane w miejscach mało widocznych i nie wiem czym się kierował hydraulik podejmując taką decyzję. Może nasze pierwotne ustalenia były nieprecyzyjne, choć jak dla mnie jasne.

 

A to bohaterka dziennika:

 

http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT0278.jpg" rel="external nofollow">http://i660.photobucket.com/albums/uu321/_betina_/PICT0278.jpg

betina71

*Iskierka*

Kwestię elektryczną można już odłożyć na półkę, co prawda podręczną - bo pozostała jeszcze ważna kwestia podłączenia całości i wykonania pomiarów.

 

W sumie wyszło nam około 70punktów. Nie wydziwiałam, nie cudowałam - myślę, że ograniaczyłam się do niezbędnej ilości. Już wiem, że w przynajmniej dwóch miejscach nie do końca przemyślałam swoje decyzje, ale jak to będzie okaże się w przyszłości.

 

Korzystając z tego, iż elektryk kończył pokusiłam się i wykonałam telefon do hydraulika.

 

Pytam: Kiedy przyjdą skończyć kanalizację?

 

Słyszę: W poniedziałek.

 

Ooooooo ............ No to pieknie - myślę.

 

Mąż w pracy, ja w pracy. Oj nie po nosie mi było. Co robić? Hmm...

 

W poniedziałek rano, składając się pięknie jak scyzoryk, prosiłam szefa o urlop. Dał. Chwała mu za to.

 

No i co - dobrze, że byłam na budowie, bo okazało się, że o sedesach ze stelażem mogłabym tylko pomarzyć, gdyż odprowadzenie ścieków było przygotowane pod tradycyjne.

 

Trochę się pokręciłam, popytałam, poprzeszkadzałam. Zmarszczyłam nos na widok kolejnych "otworów" w ścianach. A na koniec troche sie wkurzyłam, bo panowie zakończyli pracę o 14tej, gdyż skończyły im się rurki. Ręce opadają.

 

I cóż pojechali ... zostawiając nie tylko bałagan, ale również porozrzucane własne narzędzia. A ja głupia grzecznie je poskładałam.

 

Dzisiaj mieli kończyć i zalewać chudziak.

 

Dzwonią wczoraj wieczorem - Nie przyjadą, bo ekipa od chudziaku nie wyrobiła sie z robotą. Ok - przełożyliśmy.

 

Dzwonią dziś rano - Przyjadą sami dokończyć hydraulikę. Ok - mąz pojechał na działkę.

 

Dzwonią przed południem - Nie przyjadą, bo jakiemuś gościowi pękła rura i błaga o pomoc.

 

 

Ponownie przełożone.

 

I tyle ...

betina71

*Iskierka*

Elektrycy byli, ....... ale jeszcze nie skończyli. Tym samym czeka nas kolejna elektryczna sobota. A mieli się uwinąć z robotą w dwa dni. Co więcej - wyszli z założenia, że w takim małym domku nie powinno być więcej niż 50 punktów. Biedni - nie znali jeszcze wtedy zapędów żeńskiej połowy inwestorów, a inwestorka biedna, bo nie wiedziała, że bedzie trzeba wydać tyle kasy.

 

A tymczasem zima powróciła i póki co trzyma. Co odmarzło to na powrót zamarzło. Przynajmniej nie będe wynosic mojej cennej ziemi na obuwiu

betina71

*Iskierka*

I znów zbliża się sobota czyli dzień elektryka. Ciekawe czy tym razem znów mu coś nie wyskoczy. Mam jeszcze szansę na ewentualne dołożenie gniazdek - co oczywiście chodzi mi pogłowie.

 

Mieliśmy jednodniową wizytę panów hydraulików, którzy położyli rury kanalizacyjne. Pierwotnie mówili, ze będą dwa dni, a skończyło się na jednym.

 

Jestem zła, że w czasie ich roboty nie było ani mnie, ani męża, bo gdy zajrzałam do łazienki to nie wiedziałam czy kląć czy płakać. Panowie chyba nie przewidzieli, że ścianka działowa jest z cienkiego pustaka i niefrasobliwie zastosowali mocne uderzenia przy wkuwaniu rurek kanalizacyjnych do umywalki i pralki. Efekt? Trzy dziury na wylot!!! .........

 

 

Kurcze! Żebyśmy jeszcze zobaczyli to przy zdawaniu kluczy na działce. Nie! Panowie przezornie przywieźli mi klucze do domu... Nienawidzę rozwiazywania takich sytuacji po fakcie. "Na świeżo" jest inna rozmowa.

 

 

Hydraulik coś planował, żeby prace na piętrze poszły po tynkach. Chyba po to, zeby nie utrudniać tynkarzom prac przy pionie kanalizacyjnym. Ale po takiej obsuwie mówię zdecydowane NIE! Niech najpierw wyprowadzi wszystkie rurki w ścianach a potem dopiero będziemy tynkować. Bo coby to było, gdybym pewnego pięknego dnia na wytynkowanyćh scianach dostrzegła ziejące dziury? Strach pomyśleć...

betina71

*Iskierka*

"... para buch, koła w ruch. Najpierw powoli, jak żółw ociężale, ruszyła maszyna po szynach ospale, szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem..."

 

No to ruszyliśmy! Zaczął elektryk ( co prawda już dwa tygodnie temu), ale , że pracuje jedynie w systemie sobotnim to ciągnie i ciagnie te kabelki.

 

Pierwotnie mówił,ze wyrobi się w dwa dni , co przyjęłam dość sceptycznie, jednak nie dał rady.Mam nadzieję, że w tę sobotę skończy. I zostanie jeszcze podlączenie całego ustrojstwa.

 

Jak zwykle nakombinowałam z gniazdkami i włącznikami, ale czy zrobiłam to dobrze? - wyjdzie w praniu

 

Nasz dom WIDZI!!!! Bo mamy wstawione okna.

 

I to tyle nowości, a ponieważ śnieg zaczyna się topić pora zabrać sie za hydraulikę, co niniejszym zamierzam uczynić.

betina71

*Iskierka*

Pewnie nie jestem jedynym forumowiczem, któremu taka pogoda jest nie po nosie.

 

Posypało śniegiem , sypie nadal i pewnie na tym sie nie skończy...

 

No i plany się rypły .... Na dziś miał byc montaż okiem - przełożony ...

 

Elektryk .... ech...

 

Jedynie dzieciaki maja radochę, bo zawzięły się i szaleją z łopatami po podwórku. A mój małżonek każe mi się powoli oswajać z myślą, że odśnieżanie na działce to bedzie moja fucha, bo na własne życzenie obróciłam dom wejściem od podwórka

betina71

*Iskierka*

Proszę bardzo:

 

Supoerx 24 - 1200 szt - zostało około 60 szt

 

Suporex 12- 450 szt. - dokupowaliśmy 60szt.

 

Stal 6-tka 120kg

 

Stal 8-ka 100kg

 

Stal 12-tka 880kg

 

Ze stalą jest tak, że ilość zalezy od tego co będziesz z niej robić

 

W naszym przypadku kierownk sugerował, żeby zbrojenie schodów robić z 8-ki a majster zrobił z 12-tki . Dlatego też 12-tki nam zabrakło (2szt.), a 8-ki zostało ponad połowę

 

Bloczki betonowe -wszystko zależy od tego czy masz podpiwniczenie i na jaką głębokość kopiesz fundament.

 

Nam poszło około 1260szt.

 

Pozdrawiam

betina71

*Iskierka*

Dni sobie mijają, mijają ..... czas płynie leniwie, robi się sennie ...... a wczoraj ciśnienie mi podskoczyło.......

 

Rok się kończy a my jeszcze nie mamy żadnej faktury za prąd, chociaż podłączenie zrobione w kwietniu. Dzwoniłam co prawda do zakładu energetycznego gdzieś w okolicach września - kazano mi czekać cierpliwie, dzwoniłam w listopadzie - stwierdzili, że nie maja mnie w ewidencji, elektryk czegoś pewnie nie dopełnił i polecono mi kontaktować się bezposrednio z nim. No to dzwonię do elektryka, a on na zwolnieniu lekarskim i każe mi się przypomnieć na początku grudnia. Poczekałam -dzwonię. Dowiaduję się, że ruszył sprawę, bo to nie on zawinił tylko w zakładzie przyrzucili moje papiery.

 

Faktury nadal nie ma, a ja chcę "wyjść na czysto" z końcem roku. Toteż wczoraj dzwonię znów do zakładu i przypominam się. Co się okazuje? Że nadal nie figurujemy w ewidencji, nie ma naszych papierów, nie ma numeru naszego licznika i pani daje mi do zrozumienia, że może nie podpisaliśmy umowy na pobór energii, a tym samym mamy nielegalny pobór prądu? Upss..

 

W końcu stwierdziła, że jak ona się nie ruszy to nikt tego nie wyjaśni.

 

Dziś mąż pojechał do ZE, żeby sprawdzić co się dzieje.

 

Kobitka, z którą miałam przyjemność rozmawiać zrobiła wczoraj raban i nasze papiery sie odnalazły.

 

No to cóż - znów czekam na fakturę ........



×
×
  • Dodaj nową pozycję...