Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    135
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    167

Entries in this blog

betina71

*Iskierka*

Mamy już pustaki (już albo dopiero - jak kto woli).

 

Przywieżli je w sobotę i był to chyba ostatni dzwonek, bo w niedzielę nie dało się już wjechać na działkę.

 

Rozładunek trwał cały dzień, bo zamiast wziąć większy samochód to kursowali małymi, przez co ostatnie pustaki układane były przy niesprzyjającym oświetleniu. Na skutki nie trzeba było czekać... W poniedziałek pierwszy telefon od sąsiada, że folia okrywająca materiał fruwa, we wtorek drugi telefon od sasiada, że część pustaków przewróciła się Nie dość, że zdarli z nas za rozładunek to jeszcze spartaczyli robotę. Fachmani...

 

Nadal poszukujemy kierownika budowy. Ciekawe jak długo jeszcze...

betina71

*Iskierka*

Wczoraj rozliczyliśmy się z architektem, mogę więc zamknąć rozdział papierologii. Jutro rozmowa z murarzem -uff , a w przyszłym tygodniu rozpoczynamy batalię kredytową.

 

Podjęliśmy też pewne decyzje związane z budową:

 

-nie podnosimy ścianki kolankowej

 

-likwidujemy stopień w sypialni

 

-przenosimy drzwi kotłowni na ścianę boczną

 

-musimy przeforsować ławy, bo murarz proponuje tylko fundamenty

 

Inne zmiany w negocjacji

 

 

Z perspektywy czasu (krótkiego ), mogę stwierdzić, że popełniliśmy błąd angażując architekta z zewnątrz. Swojemu, czytaj ze starostwa lub powiatu, nie rzucają kłód pod nogi, nie wymyślają cudów-dziwów i wszystko idzie dużo sprawniej. W naszym przypadku oprócz kierownika budowy musimy miec też inspektora nadzoru inwestorskiego ze specjalnością drogową. Chodzi o zjadz z drogi powiatowej. Dziwne jest to, że mojemu kuzynowi nikogo takiego nie kazali wyznaczać, a jest to ta sama droga (ale projekt robił mu pan ze starostwa). Znajomi tez robia wielkie oczy. Cóz... pan kazał sługa musi.

betina71

*Iskierka*

Po wielu długich dniach oczekiwania dostalismy pozwolenie na budowę

 

Dziwne tylko, że na decyzji jest data 12XII i nikt nie był od tamtej pory łaskaw nas powiadomić, że już ją wydano. Żeby mąż do nich nie zadzwonił, to dalej nic byśmy nie wiedzieli.

 

Wniosek jest prosty: jak sam nie wychodzisz to nic nie bedziesz miał.

 

Zakupilismy dziennik budowy i tablicę informacyjną i cóż trzeba się brać za kolejny etap: kredyt, materiały, doprecyzować murarzy, przyłącza etc.

betina71

*Iskierka*

A u nas wszystko toczy się spokojnym - leniwy trybem.

 

Wczoraj otrzymaliśmy pisemko o wszczęciu postępowania w związku z PnB. Osoby zainteresowane mają 14 dni na wgląd w dokumentacje. Poza tym nasz architekt nie ma uprawnień do wykonywania projektów wjazdu Ma nas skontaktować ze swoim znajomym (oczywiście jak w każdej branży jeden znajomy drugiemu znajomemu...). Zobaczymy jak to dalej pójdzie.

betina71

*Iskierka*

Zadzwoniłam wczoraj do starostwa z pytaniem co z moim PnB.

 

Dowiedziałam się, że nie uiściłam jakiejś opłaty skarbowej, brak w dokumentacji zewnętrznej instalacji gazowej i generalnie jest coś niejasnego z naszymi oświadczeniami. I tu nie moge pominąć faktu, że te oświadczenia pisane były w obecności panienki z wydziału budownictwa, która szczególnie nas uczulała na poprawność ich wypełnienia.

 

Poza tym we wniosku o PnB też mu coś nie grało.

 

Umówiliśmy się na dzień dzisiejszy.

 

Pan wręczył nam pismo przygotowane dla nas dnia poprzedniego - pewnie gdybym nie zadzwoniła to długo zbierałby się do jego napisania i wysłania.

 

Okazało się, że:

 

1 - trzeba poprawić wniosek, bo jest nieprecyzyjny i rozbieżny z projektem

 

Czy ja jestem specjalistę w dziedzinie fachowego nazewnictwa? Cholera mnie bierze, gdy słyszę od znajomych, że te wszystkie sprawy załatwia im architekt. Poprawiliśmy ten wniosek, tym samym okazało się, że kwestia inst. gazowej juz nas nie dotyczy.

 

2 - trzeba poprawić oświadczenia - poprawiliśmy, tyklo po co ta panienka tam pracuje, skoro nie potrafi pomóc w poprawnym wypełniemiu dokumentów

 

3 - uiściliśmy opłatę skarbową - dziwne , bo przy poprzedniej wizycie w urzędzie poinformowano nas, że tej opłaty nie będzie.

 

4 - okazało się, że nasz architekt nie uzgodnił w ZDP przejścia przyłaczy wod.kan. pod drogą. Mąż musiał sam tachać dokumentację do ZDP i wrysowywać rury. I znów mam pretensję do architekta, bo ani razu nie pofatygował się, żeby cokolwiek uzgadniać i wszystko musieliśmy robić sami.

 

5 - na końcu wynikła sprawa zjazdu z drogi powiatowej...

 

Nasz Pan Architekt nie wykonał projektu zjazdu...

 

Mamy więc teraz dwa rozwiązania: albo dołączymy ów projekt i sprawa nabiera biegu, albo wykreślamy z wniosku zjazd tylko, że opłata skarbowa , o której wspominałm powyżej jest teraz bezcelowa

 

Biorąc pod uwagę, że wcześniej czy później i tak ten zjazd musi być zrobiony , a procedura urzedowa byłaby ta sama zdecydowaliśmy się na rozwiazanie nr 1. Niestety wiąże się to oczywiście ze zleceniem wykonania projektu. Ciekawe ile tym razem to potrwa...

betina71

*Iskierka*

Na linii Wydział Budownictwa - My jak dotychczas cisza... Trzeba uzbroić się w cierpliwość - to chyba podstawa w całym "procesie budowlanym".

 

 

Dochodzą mnie słuchy, że murarzom, z którymi sie umawialiśmy zamarzyła sie praca w firmie budowlanej

 

Z jednej strony rozumię, bo: 8-o godzinna praca, 3 tys. zarobki, ubezpieczenie etc., ale z drugiej strony jak się z kimś umawiasz, to wypadałoby dotrzymac słowa Pewnie to z mojej strony dość naiwne, bo teraz rządzą fachowcy. Nie wiem co będzie.

 

Nie chce mi się nawet z nimi kontaktować, choć zdaję sobie sprawę, że muszę to zrobić.

 

 

Niedawno zdałam sobie sprawę jakim błogosławieństwem są dla mojego umysłu weekendy."Program Iskierka "wyłącza się, a restart następuje dopiero w poniedziałek.

betina71

*Iskierka*

No to zaczynamy dziennik

 

Co prawda jeszcze nie budowy, bo do tego dalekooo..., jednak mam nadzieję, że za jakiś czas będzie go można tak nazwać.

 

Mam też nadzieję, że za kilka lat pośmieję się i z siebie, i z perypeti jakie mieliśmy po drodze.

 

 

Temat budowy wałkowaliśmy przez kilka lat, zawsze było nam nie po drodze. W końcu doszliśmy do wniosku, że o ile nic się nie zmieni , na lepsze oczywiście, to podejmujemy tę kwestię z początkiem 2007r.

 

 

Zakup działki nas nie dotyczył, bo takową posiadamy (całe 0.80ha), zaczęliśmy więc od papierków.

 

Murarzy klepnęliśmy w lutym, nie wiedząc jeszcze jaki projekt wybierzemy.

 

Długo nie mogliśmy się zdecydować na konkretny projekt, generalnie to ja marudziłam, bo jak większość kobiet mam swoje wymagania. Mąż miał w końcu dosyć. Pozostała nam Iskierka i Południowa, wybraliśmy tę pierwszą z uwagi na niższy koszt budowy.

 

Projekt został zakupiony w marcu, a my dalej leniwie brnęliśmy przez papierki.

 

 

Założenia na ten rok były takie:

 

- prąd

 

- woda

 

- ogrodzenie

 

- fundamenty

 

- wjazd

 

 

Na przełomie maja i czerwca wszystko, czym dysponowaliśmy trafiło do architekta.

 

Pewnego czerwcowego dnia oświecilo mnie , że nie dopełniłam formalności i nie podpisałam umowy z Zakładem Energetycznym . Pojechałam tam i co... czekała mnie niemiła niespodzianka - zmieniło się prawo

 

Do tej pory Inwestor umawiał sie z uprawnioną osobą i to ona robiła wszystko, począwszy od papierów, poprzez wykonawstwo, a skończywszy na rozliczeniu się z ZE.

 

Teraz wszystko robi ZE. Ma na to 2 lata od podpisania umowy.

 

Przez nasza działkę przechodzi łącze energetyczne i my chcemy się tylko w nie wpiąć, ale jak stwierdził pan z ZE nas również te 2 lata dotyczą.

 

Nie ukrywam, że wydzwaniałam trochę do dyrektora naszego ZE i udało mi się załatwić , że podłączą nas w tym roku, ale po rozmowie z gościem, który dostał wykonawstwo, doszliśmy do wniosku, że nie ma to sensu, bo będziemy niepotrzebnie płacić abonament. Dlatego też kwestię prądu przełożyliśmy do wiosny.

 

 

Architekt trzymał nasze papiery do 4 października!

 

8 X zawieźliśmy dokumentację do starostwa, ale od razu okazało się, że musimy zmienić kilka rzeczy, przede wszystkim dołączyć męża jako Inwestora, bo może być problem z kredytem.

 

Poza tym trzeba jeszcze odrolnić działkę

 

 

10X okazało się, że naszą ekipe murarską opuszcza jeden z majstrów. Ręce opadają. To dopiero początek, a już tyle niepowodzeń.

 

 

11 X dokumentacja została złożona w starostwie i czekamy...

 

 

16 X mąż miał się dowiedzieć co z odrolnieniem działki - dzwoni do mnie i mówi, że pod wniosek podpięłam nie ten dokument co trzeba

 

 

I to tyle jak do tej pory.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...