Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    117
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    367

Entries in this blog

_bogus_

Chłopcy styropian położyli, kołkami zamocowali, siatką owineli, klejem pociągneli, listwy przy oknach i drzwiach zamocowli... Ale teraz do soboty przerwa - poprzedni inwestor chce się wprowadzać - więc do niego na jakis końcowy szlif. Oj, gdyby ten inwestor to nie był mój znajomy - to bym ich tak łatwo nie puścił. Ale nadzieja że znowu zaczną od poniedziałku bo zamówiony tynk akrylowy czeka oj czeka ....

 

 


Ps. Kupiliśmy sobie, w prezencie, na rocznicę ślubu, aparacik cyfrowy. Co by tu teraz sfotografować

 

 


Pozdrawiam

_bogus_

Chłopcy dalej działają - dom już cały biały. Dziwnie wygląda. Ale już zamówiłem tynk - bardzo ciemny więc mam nadzieją że niedługo dom wróci do normy. A jak by się okazało że się nie podoba - to za kilka lat obrośniemy winobluszczem i będzie OK

 

 


Od rana wiercenie kołków, szlifowanie styropianu, zapychanie dziur i robienie obróbek wokół okien.

 

 


Ps. W ostatnim Muratorze ankieta - pt. co będzie w wymarzonym domu. Strasznie chyba nietypowi jesteśmy bo w naszym wymarzonym (tj. tym który powstał/czy też powstaje) z 10 wymienionych w ankiecie pozycji mamy tylko 3 (w tym pozycja "inne")

_bogus_

Ubiegły tydzień - ja na urlopie bo miał być kominkarz oraz ekipa do ociepleń. Z tego kominkarz przyszedł - a ekipa do ociepleń dopiero w sobotę. Niestety ich poprzedni inwestor, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, dostał przypływ gotówki i postanowił jeszcze otynkować swój dom a nie odkładać tego na przyszłość. Stąd opóźnienie.

 

 


Ale po kolei:

 


Kominkarz pojawił się w poniedziałek, wymurował podstawę i wyjechał.

 


Pojawił się znowu, jak zapowiadał, w środę. Pracowali chłopcy dwa dni i skończyli w czwartek.

 

 


Kominek prościutki - żadnych półeczek, marmurów czy innych ozdóbek. Z zewnątrz gips-karton pomalowany na biało - w środku zamiast wełny - ocieplenie z tzw. prostki (taka cegła która pływa w wodzie - sprawdzałem).

 

 


Od razu napaliliśmy - naprawdę super :). Chyba jedyny kominek którym można grzać plecy jednocześnie patrząc w ogień (bo ogień odbija się w szybie wykuszu)

 

 


Oczywiście przy pierwszym paleniu śmierdziała farba termoutwardzalna - ale po 3 napaleniach już nic nie czułem.

 

 


Odnośnie ocieplenia - panowie pojawili się w sobotę. We 2 obłożyli styropianem 1/2 domu (jeszcze bez kołków itd.). Dzisiaj od rana znów działają - jadę zobaczyć efekt ...

 

 


Pozdrawiam

_bogus_

Lato się kończy - co mobilizuje do zrobienia w końcu rzeczy wielokrotnie odkładanych. Uzgodniliśmy z wykonawcami i na razie plany są następujące:

1) Druga połowa września - na tydzień wchodzi kominkarz. Wkład stoi już 3 miesiące - teraz zostanie podłączony i obudowany. Chcemy taką maksymalnie prostą obudowę tylko nie z gips-karton tylko to się chyba prostka nazywa ...

2) Za 2 tyg powinna wejść ekipa do ociepleń. Dom już ma U=0,29 więc jest nieźle. Tym niemniej trzeba co najmniej otynkować i pomalować - więc łamię się z myślami czy w ogóle ocieplać, a jeśli już to ile tego ocieplenia dać ...

3) Początek października umówiony człowiek do ułożenia gips-kartonu na poddaszu (na razie jest, z powodu kłopotów z wykonawcami, samo ocieplenie). Tu też jest pewna ciekawostka gdyż płyty leżą w salonie, przykryte kocami itp. i robią za takie duuuuże siedzisko. Bardzo się ono podobało wielu naszym gościom.

_bogus_

Tym razem nie będzie nic o budowie (bo się nic nie działo). Będzie osobiście - więc można post pominąć.

 

 


W czwartek 29 lipca żona wyjechała w delegację na Kaszuby. Zupełnie z zaskoczenia trafiła na do szpitala i natychmiast na stół operacyjny. Operacja się udała. Podobno niewiele brakowało a wszystko skończyłoby się śmiercią. A całe zdarzenie miało bezpośredni związek z operacją którą żona przeszła jak miała 2 lata . Nieszczęście mogło się przydarzyć zarówno 10 lat temu jak i nigdy. Ale zdarzyło się akurat tego dnia. I dzięki trafieniu do dobrego szpitala i na dobrego lekarza - zakończyło się szczęśliwie.

 

 


Gdy żona wychodziła ze szpitala 5 sierpnia - ja z kolei leżałem na stole operacyjnym. Co prawda w moim przypadku było to planowane już dawno temu i nie było zagrożenia życia. Operacja też się udała i wróciłem do domu w poniedziałek.

 

 


I tak dziwnym zrządzeniem losu - obydwoje jesteśmy rekonwalescentami. Poruszamy się powoli i ostrożnie, ale zdrowiejemy z każdym dniem. Jak na razie, odpukać, wygląda że dowiedzieliśmy się o sobie więcej i mamy szansę być zdrowsi niż byliśmy 2 tyg. temu.

 

 


Dziwny jest ten świat, nieprawdaż?

_bogus_

Parapetówa się udała. Żona gotuje i piecze znakomicie – szkoda tylko że zwykle na to czasu nie ma. Na szczęście jeszcze dwie imprezy przed nami - dla kolegów z mojej pracy i druga - dla sąsiadów. Ale to już może jak wyjdę ze szpitala.

 

 


Stoliczek skończony. Nieźle wyszedł (przynajmniej naszym zdaniem). Testowaliśmy wykorzystanie w sposób niestandardowy parkietów przemysłowych. Więc skoro wyszło - następne w kolejce są drzwi zasłaniające w łazience wnękę z bojlerem. A później coś a la boazeria na ścianie przy łóżku.

 

 


Na razie jednak zajmuję się rzeczami koniecznymi. Są nimi:

 


1) wykończenie wentylacji (wcześniej jeno zrobiłem rozprowadzenie przewodów - teraz wentylatory, sterowniki, wyrzutnie i filtry)

 


2) rozbudowa alarmu (z oczywistych względów - bez szczegółów )

 

 


Walczę też z ZE. Chyba zmienię podpis na napis "Zakład Energetyczny w Pruszkowie musi zostać zamknięty!"

 

 


Pozdrawiam

_bogus_

Ot mieszkamy sobie i tak powoli coś tam dłubiemy. Wczoraj zamontowaliśmy (tj. na razie położyliśmy żeby być dokładnym) ostatni parapet. W kuchni. Więc jutro parapetówka! (pierwsza poważna z dłuuuugiej serii - zapowiada się 15 osób na jutro).

 

 


Parapet kosztował nas 0 zł (słownie: zero złotych) bo pan od szafy stwierdził że takiego właśnie wymiaru i w takim kolorze został mu "ścinek" (tak z 1,8 m) z blatu do kuchni który właśnie robi dla klienta Więc skorzystaliśmy, a co

 

 


W pracy mam takie urwanie głowy że dobrze że już pobudowałem - teraz to budować by mi czasu nie starczyło A wieczorkami (tak po 22:00) robię od 2 dni stoliczek na kawę do salonu. Już stoi - teraz ma być do tego ładny

_bogus_

Chyba na forum otworzę nowy temat: co zrobić jak na działce zalęgną się ... krowy

 

 


Przyjeżdżam ci ja wieczorkiem, a tu pod oknami trawa stratowana. Odkurzam swoje wspomnienia z harcerstwa, wzorem Indian badam ślady - i już wiem - to były krowy. Wypatrzyłem gdzie obecnie się pasą, poczatowałem na właścicielkę i karczemną awanturę zrobiłem. Mam nadzieję że do kobiety dotarło - zwłaszcza chyba zrobiło na niej wrażenie że mogły mi zniszczyć oczyszczalnię która kosztowała ponad 5 000 zł. Zobaczymy dzisiaj.

 

 


To jednak zastanawiające - ten brak poszanowania dla cudzej własności w narodzie. W efekcie ja, zagorzały przeciwnik wszelkich ogrodzeń, płot stawiać muszę.

_bogus_

Od piątku mam już szafę z drzwiami przesuwnymi. W sypialni. Ponieważ sypialnia mała - obecnie zrobiła się takim sześcianikiem ale z duuuuużą ilością drzwi - wejściowe, drzwi na taras i do szafy . Ale wszystko się zmieściło (w końcu pod łóżkiem nic nie leży) i nawet mamy jeszcze wolne miejsce

 

 


I zrobiliśmy kolejną półkę na książki. Czyli obecnie to jest ok. 30 m bieżących półek (półtorej ściany). Książki które są w domu - udało się postawić w całości Super. Gabinet połączony z biblioteką stał się taki jakiś przytulny. Nie wiem czy tylko na mnie taki pokój z całymi ścianami zastawionymi książkami działa strasznie uspokajająco.

_bogus_

Przetestowałem doręczanie listów. Jest tak jak mówiła Ivo - listonosz zawsze trafi. Jakoś nie zawiesiłem jeszcze tabliczki - a list doszedł. Super.

 

 


"Skończyliśmy" półki. Napisałem w cudzysłowie bo okazało się że doszliśmy do K. A jeszcze ksiązki u mnie w domu i u żony. Zapada decyzja że to co miało być całością jest tak naprawdę zaledwie połową. Więc powtórka z rozrywki - robimy drugie tyle półek.

 

 


Aż mnie to trochę przeraża. Policzyłem że dotychczasowe półki, razem z książkami, ważą ok. 800 kg. Więcej niż kominek z obudową z marmuru . Wszędzie piszą że z kominkami trzeba uważać, trzeba wcześniej przewidzieć, wzmocnić fundamenty itd. A tu głupie książki - i prawie tona. A szykuje się następna ...

_bogus_

No i dzisiaj przy śniadaniu uświadomiliśmy sobie że to właśnie mija pierwszy miesiąc w nowym domu. Bogowie moi - jak ten czas leci. I cały czas mamy wrażenie że jesteśmy zajęci (przez ten miesiąc nie tylko telewizji nie oglądaliśmy - nota bene - nie mamy telewizora - widok za oknem ciekawszy, a w zimie liczymy na kominek - ale i żadnego filmu na DVD nie obejrzeliśmy - to ostatnie jednak z powodu sterty książek na podłodze w gabinecie - musielibyśmy oglądać film z odległości 1 m co zdecydowanie nie jest OK - ale na szczęście nowe półeczki w drodze - "tymi ręcami" je robimy - więc już w wkrótce ...) - a jak tak się zastanowić co robiliśmy - to ciężko powiedzieć - a już zupełnie ciężko uwierzyć że to zajęło tyle czas. Ale mówiąc otwarcie - dobrze mi z tym.

 

 


I dostaliśmy pierwszy list w nowej skrzynce. Zastanawialiśmy się co to będzie. A okazało się, jakżeby inaczej, że to rachunek za elektryczność To tak żebyśmy pamiętali że świat o nas nie zapomniał.

_bogus_

No cóż - dawno nie pisałem. Bo niby dom wykończony - ale ciągle jest coś do zrobienia. Coś mi się wydaje że z siedzeniem na tarasie to poczekam przynajmniej do emerytury Prawdę mówiąc – to do tego siedzenia na tarasie nie śpieszy mi się.

 

 


Ogólnie nie są to rzeczy wielkie. Zmieniam coś w alarmie (tu ostrzeżenie dla żon - taki alarm to zabawka jedna z lepszych jakimi się bawiłem) lub robimy półki na książki. To ostatnie z wielu względów mnie zaskoczyło. I tak:

 

 


1) Zrobiliśmy połowę planowanej ilości (czyli 10 m bieżących z planowanych 20) i okazało się że doszliśmy jedynie do literki 'D'. Chyba więc będzie trzeba powiększyć ilość półek i np. zaanektować kolejną ścianę.

 


2) Nie zdawałem sobie sprawy że tak odczujemy (pozytywnie) jak książki staną na półkach zamiast leżeć w stosach na podłodze. Dom stał się od razu jakiś taki bardziej "uporządkowany". Mimo że dopiero po północy skończyliśmy układać książki – a żona przez ostatnie 12 godzin szlifowała i malowała półki - humory mieliśmy znakomite.

 

 


Pozdrawiam

_bogus_

Przedłużony week-end pod znakiem drzwi i wykańczania pomieszczenia technicznego.

 

 


Odnośnie drzwi - zakończyliśmy mocowanie wszystkich (niby tylko pięciu) drzwi. Nawet nieźle nam wyszło. Teraz, mimo że minęło jeno kilka dni, już nie mogę sobie przypomnieć że kiedyś mieszkałem bez drzwi.

 

 


Zakończyliśmy też (prawie) budowę czegoś w rodzaju zlewu + obudowa pralki w pomieszczeniu technicznym. Strasznie to jakoś opornie nam szło i na koniec też pojawiła się niespodzianka - po dosunięciu do ściany rozszczelniła się złączka na głównej rurze wodociągowej. Przed wszystkimi zaworami w domu więc jedyna możliwość zakręcenie w studzience wodociągowej. A tam 2 m wody To do marketu - zakup pompy i pompujemy. Hydraulik w niedzielę nieosiągalny. Więc na noc wyłączanie wody. Do mycia włączamy rano i później z powrotem wyłączenie. Na szczęście hydraulik przyjedzie wieczorem.

 

 


Śmiejemy się że teraz przerabiamy "pierwsze" rzeczy. Był pierwszy dzień w domu, pierwsza noc, pierwszy tydzień itd. Teraz przyszła kolej na pierwszą awarię

 

 


Żona w końcu się złamała - zaczęła sadzić kwiatki mimo że zapewniała że dopiero po postawieniu płotu.

 

 


Mieliśmy też poważną rozmowę i zapadła decyzja ("prawie" ostateczna) że zbudujemy w ogrodzie staw kąpielowy.

 

 


Aha - i wyszło nam że na jednej ścianie gabinetu zmieści się jedynie ok. 600 książek. Teraz te półeczki przed nami. Zobaczymy ile książek pozostanie po zbudowania półek (innymi słowy – w ilu warstwach półki stawiać będziemu musieli)

 

 


I jeszcze zamówiliśmy szafę z drzwiami przesuwnymi do sypialni (takie na całą ścianę od podłogi do sufitu).

 

 


No to chyba już wszystko ...

 

 


Ps. Pozdrowienia dla budowniczych Zaciszy (i nie tylko).

_bogus_

Meble w kuchni skończone - odebrałem zaległy panel do zmywarki i zamontowaliśmy go wieczorem. Nieźle wyszło i już nie trzeba przytrzymywać kolanem drzwiczek zmywarki by się same nie zamknęły.

 

Śmieszne że późnym wieczorem mieliśmy kolejne odwiedziny przyszłego inwestora (dziewczyna z małą córeczką). I jak zwykle dwa zdziwienia: "ale on duży jest od środka - bo z zewnątrz taki mały się wydawał ..." i drugie "to mówią Państwo że 100 kzł to za mało na taki dom?"

 

A w domu ciągle przewaga prac progresywnych nad antyregresywnymi (mówiąc po ludzku: ciągle więcej nowych rzeczy robimy niż naprawiamy starych). I pewnie tak będzie jeszcze długo. Jest to dla mnie duży atut nowych domów bo prace progresywne są milsze - czegoś nie było a jest. Ale prace antyregresywne są konieczne i być może jeszcze ważniejsze acz mniej dostrzegalne (widzimy że coś nie działa lub jest nie sprzątnięte, natomiast nie widzimy że dobrze działa i jest posprzątane).

 

Pozdrawiam

_bogus_

Kolejny week-end budowlany - zamontowaliśmy 3 z pięciu drzwi. Nawet to sprawnie i dobrze wychodzi, trzeba jeno zorganizować sobie materiały i narzędzia zastępcze (w oryginalnej instrukcji jest opis jak instalować z uszyciem takiego ścisku montażowego o którym w żadnym markecie budowlanym nie słyszeli - jak próbowałem tłumaczyć to takie oczy rolili: )

 

 


Dom od razu inaczej wygląda. I oczywiście są zarówno pozytywy (dom wydaje się obecnie taki bardziej "uporządkowany", w końcu w ciszy i spokoju można posiedzieć w łazience, nie informując domowników o fakcie konieczności skorzystania z tejże, nie trzeba przed kąpielą pracowicie czyścić śladów kocich łapek z całej wanny - kot czasami traktuje wannę jak stadion biegając w kółko po jej ściankach) jak i negatywy (w łączniku pomiędzy pokojami zrobiło się ciemniej więc światło się tam często palić będzie - a już myślałem że niepotrzebnie instalowałem tam żyrandol + włączniki schodowe bo tego żyrandola nigdy dotychczas się nie zapalało)

 

 


Idąc za ciosem zakupiliśmy też i zamontowaliśmy skrzynkę na listy. Zamówiona została też (do odbioru w czwartek) tabliczka z nazwą ulicy i numerem domu. Będzie to chyba pierwsza tabliczka na której pojawi się nazwa ulicy - ale tubylcy będą zaskoczeni że to to ma jakąś nazwę

_bogus_

No i wyobraźcie sobie - szukam po forum, pytam wszystkich, którzy mogą coś na ten temat wiedzieć o możliwość ustalenia nr domu przed odebraniem budowy - i coraz bardziej się przekonuję że nic się nie da w temacie zrobić.

 

 


Aż tu dzisiaj dzwonię do Gminy w innej sprawie. Przez pomyłkę połączyłem się nie z tym numerem i rozmowa też przypadkiem zeszła na temat numerów domów. Pan poinformował mnie że w Gminie, w ramach nadawania nowych nazw ulic, "wstępnie" przypisano nr domów do nr działek Nie chciałem wierzyć ale zadzwoniłem do odpowiedniej komówki w Gminie i podano mi od ręki nr domu przypisany do mojej działki

 

 


Po prostu mnie zatkało - mogę już podać na poczcie przekierowanie na nowy adres, zacząć wstawiać go w zeznaniach podatkowych itd.

_bogus_

Przy oględzinach okien przez ekipę serwisową okazało się że próbowano się włamać do wszystkich 4 okien na ścianie od drogii. Tylko palant długo i namiętnie męczył się z pierwszym (uszkadzając je) a następne tylko dla formalności, z coraz mniejszym przekonaniem, "zachaczył" pozostałe łomem. W efekcie tylko jedno okno do wymiany a pozostałe do "przeszlifowania". Dobrze jednak że okna białe a nie inny kolor. I koszt może nie będzie horrendalny bo da się wykorzystać przy wymianie zarówno oszklenie jak i okucia.

 

Jak nad sprawą się głębiej zastanowiłem to stwierdziłem że ma też swoje dobre strony:

1) Okazało się że opłaciło się zainwestowanie w P4 + okucia antywłamaniowe. Jak już jestem, po poprzednim włamaniu, uaktywniłem zabezpieczenia, to okazało się że palant nie jest w stanie nawet uruchomić alarmu że nie wspomnę o wejściu do domu.

2) Mam motywację do dalszych działań zabezpieczających. Jeśli tendencja zostanie utrzymana to następnym razem może palanta da się złapać. Tak bedzie nailepiej dla wszystkich - bo na razie uważam że bezkarność go rozzuchwala - i jak u mnie nic nie będzie mógł ukraść to pójdzie do innych.

_bogus_

A u mnie mniej radości z zamieszkania. Rano stwierdziłem pęknięcie ramy okna. W rogu. Myślałem że to wada okna albo dom się osuwa. Ale nie - oględziny z zewnątrz wykazały że to JAKIŚ PALANT Z ŁOMEM próbował się WŁAMAĆ

 

 


Wszystko wskazuje że próba była podjęta w nocy. My spaliśmy w tym domu! Włamywacz wiedział że jesteśmy w domu bo samochód stał 2 m od okna przez które się włamywał!!!

 

 


Okna się sprawdziły (P4 + okucia antywłamaniowe 2 stopnia) i do środka nie wszedł i nawet nie otworzył okna. Ale okno zniszczył i wszystko wskazuje że będę musiał je wymienić wraz z ościeżnicą. Kolejne 2 tyś zł w kieszeni mniej.

 

 


Podsumowując - próba włamania do domu w którym śpią ludzie, przez okno od strony ulicy. Do asfaltowej ulicy 8 m, żadnej osłony, wszystko widać na dłoni. Świecą się lampy uliczne. Bezczelność ludzi granic nie zna.

_bogus_

Akcja przeprowadzka - całkowicie zakończona. Dzisiaj biorę ostatnie kwiaty z balkonu i finito. Wszystko się jakoś kolanem upchało w naszym Zaciszu. Jednak posiadanie użytkowego poddasza jest super - zwłaszcza jak nie ma garażu i innej komórki....

 

 


Zadzwoniła do mnie też w końcu firma od drzwi. Właśnie ościeżnice wyładowali z samochodu. Firma, w ramach rekompensaty za opóźnienia, przewiezie mi drzwi do domu. Umówiliśmy się na jutro wieczorem. Strasznie się ucieszyłem że w końcu coś się w sprawie ruszyło

 

 


Żona na dzisiaj umówiła się z facetem od szaf z drzwiami przesuwnymi. Zobaczymy ile to cudo może kosztować

_bogus_

Kolejny wieczór remontu "starego" mieszkania. Jednak w takim przypadku zawsze coś wychodzi. Tu okazało się że po zdjęciu tapety nie da się bezpośrednio malować - trzeba by najpier ponaprawiać tynk. Być może nawet skuwając go i kładąc powtórnie - nie znam się na tym aż tak. W końcu dom jeszcze z przed wojny, a obecni właściciele, młode małżeństwo w moim wieku, remontowało go samodzielnie z pomocą rodziny. Zobaczymy jak przyjmą to właściciele ...

 

 


Przy okazji przewieźliśmy ostatecznie piwnicę. Pozostał jedynie materiał (drzewo) z pomieszczenia technicznego.

 

 


Prawdę mówiąc zaskoczyło mnie, gdy wróciłem do domu, jak do niego się już przyzwyczaiłem. W końcu mieszkamy jedynie trochę dłużej niż tydzień, a stare mieszkanie odbieram już jako coś obcego. Czuję się tak jakbym w obecnym domu mieszkał "od zawsze".

 

 


Drzwi ciągle nie ma.

_bogus_

Sytuacja się odwróciła: przez 3 lata mieszkaliśmy w wynajętym domu a z tego przez jakieś 7 miesięcy budowaliśmy własny dom. Teraz mieszkamy we własnym domu a remontujemy ten który wynajmowaliśmy. No może za dużo powiedziane - remontujemy. Ot sprzątanie, zrywanie tapet i malowanie.

 

 


W każdym razie już wszystko z pomieszczeń mieszkalnych przewieźliśmy. Podobnie większą część piwnicy. Przy okazji poznajdowały się rzeczy zapomniane od lat.

 

 


A później sprzątanie, zrywanie tapet (nawet szybko to szło - nowoczesne środki to jednak działają) i malowanie. Ogólnie dwa dni (sobota i niedziela) po 8 godzin ciężkiej harówki. Pozostało jeszcze roboty na dzisiaj i jutro. W czwartek oddajemy klucze, a ponieważ właściciele przyjeżdżają z Francji na 3 dni z zamiarem sprzedaży - staramy się zrobić wszystko jak najlepiej. Jednak ukryć faktu że dach potrzebuje kapitalnego remontu nie zdołamy

 

 


W efekcie niestety ani w domu nic nie zrobiliśmy, ani zdjęć nie zeskanowałem ...

_bogus_

Jeszcze wczoraj nieźle się ubawiłem czytając instrukcje do sprzętów. Na przykład instrukcja zmywarki po opisie czynności, np. naciśnięciu przycisku, "symuluje" odgłos jaki ta czynność powoduje (np. klik)

 

 


Ale jeszcze śmieszniejsza jest instrukcja do pralki. Zawiera dokładnie następujące zdanie:

 


"(...) średnica wewnętrzna rury odpływowej musi być większa niż średnica zewnętrzna rury odpływowej." (podkreślenia moje).

 

 


Trzy razy czytałem myśląc że źle czytam ale nie ma wątpliwości - tak jest dosłownie napisane !. Nic to że w naszym wszechświecie jest to raczej nierealizowalne Ale może w jakimś innym

 

 


Najśmieszniejsze że w instrukcji jest też zapis o nieważności gwarancji w przypadku używania niezgodnie z instrukcją. A skoro instrukcja nierealizowalna to zawsze można nie honorować gwarancji.

 

 


A na poważnie - sięgnąłem do angielskiej wersji i okazało się że to tłumacz dał ciała. Po angielsku jest mowa o rurze odpływowej i przewodzie odpływowym (w wolnym tłumaczeniu). I wtedy to ma sens, ale nie jest śmieszne

 

 


Morał: chcecie się zabawić - czytajcie instrukcje!

_bogus_

A jednak udało się - prawie w 100%. Cały sprzęt AGD (zmywarka, kuchnia i pralka) przyjechał przedwczoraj o 22:00. A wczoraj o 9:00 przyjechali Panowie z meblami kuchennymi. Do 15 zmontowali wszystko. No - prawie wszystko - bo ze względu na wymianę zmywarki niezabudowanej na zabudowaną nie udało się wyprodukować i dostarczyć na czas frontu do zmywarki. Będzie w przyszłym tygodniu. Tym niemniej mam już prawie skończoną kuchnię Zdjęcia porobiłem ale nie zeskanowałem (nie mam aparatu cyfrowego). Nie wiem kiedy w końcu znajdę czas na skanowanie. I tak siedzę do 24.

 

 


Dla ciekawych - mebelki firmy Rust Mebel. Zestaw Nebraska, fornir Venga. Czyli ciemny bardzo brązowy, do tego aluminiowe okucia.

 

 


Starasznie śmieszne są zamknięcia szuflad i drzwi. Nie da się nimi trzasnąć - są takie, chyba pneumatyczne, "przyciski", które amortyzują i domykają drzwi i szuflady.

 

 


Żona pierwsze co zrobiła to przetestowała zmywarkę. Co prawda zmywarka bez panelu ma tendencję by się sama zamykać więc przy wkładaniu naczyń trzeba drzwiczki przytrzymywać kolanem, ale poza tem działa. I kuchnia też działa. Sprawdziłem - nawet przy włączonych wszystkich palnikach korków nie wywala

 

 


Przewieśliśmy już i poukładaliśmy większość sprzętów kuchennych. Zostało w szafkach jeszcze duuużo miejsca.

 

 


Dzisiaj czeka mnie m.in. dokończenie instalacji pralki. Byłoby wczoraj ale znowu się okazało że brak jednego klucza. Trzeba dzisiaj kupić.

_bogus_

A jeszcze jedno. Mam jeszcze jedną rozrywkę którą polecam wszystkim na poprawę humoru. Potrzebne są tanie i powszechnie dostępne ingrediencje a efekt murowany za każdym razem. Należy wziąć:

 


1) drabina drewniana - sztuk 1

 


2) kotka, najlepiej taka duuuża, puchata i tłuściutka - sztuk 1

 

 


Drabinę stawiamy tak by sięgała do stropu. Siadamy wygodnie i obserwujemy. Opisać się tego nie da - a zwłaszcza jak taka mała kuleczka schodzi na dół

 

 


Pozdrawiam

_bogus_

Jak widzę wszystkich uśpiła pogoda. 0 postów A ja ciągle nie wiem jak szybko sprawdzić swój nr domu

 

 


Na pocieszenie mam inne rozrywki. Siedzę ci ja z żoneczką przy porannej kawie i wyglądam przez wielki oszklony wykusz i co widzę? Przez środek mojego podwórka, jakby nigdy nic, dwoje tubylców prowadzi dwie dorodne krasule

 

 


Drzwi wewnętrznych ciągle nie ma. Może w pod koniec tygodnia będę wiedzieć kiedy będą. Doszedłem już do poziomu prezesa mojego dostawcy firmy Sykomat.

 

 


I czkawką odbija mi się włamanie. Coraz to chcę coś zrobić a tu okazuje się że nie mam koniecznej części bo skradziono ją. Np. wczoraj chciałem wywiercić dzirę pod gniazdko, wiertło oczkowe jest, ale co z tego skoro wiertło prowadzące skradzione Analogicznie dzisiaj - meble kuchenne przyjeżdżają pojutrze a tu okazuje się że prawdopodobnie kuchni elektrycznej do tego czasu nie będzie....

 

 


Ale nic to - mieszka się nieźle. I zabawy w majsterkowanie będę miał do emerytury A jeszcze do tego jest ogród

 

 


Pozdrawiam



×
×
  • Dodaj nową pozycję...