Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    117
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    368

Entries in this blog

_bogus_

Dawno nie pisałem ale po prostu niewiele się działo. Ale w końcu się ruszyło.

Transport materiałów przeszedł przez cło. Już tak się przyzwyczaiłem że na działce nic się nie dzieje że jak przyjechałem wczoraj o 21:00 i zobaczyłem jakieś światła to pełne zaskoczenie.

A jednak był to rzeczywisty TIR z którego pracowicie zdejmowano wózkiem widłowym palety z pustakami. Wrażenie olbrzymiej ilości palet.

Płyty filigran też już zostały zrobione i czekają na odbiór u producenta.

Teraz tylko trzymać kciuki za pogodę i szybkość ekipy montarzystów.

_bogus_

No to buduję - kolejny inwestor

Temperatury niskie więc dla bezpieczeństwa dam betonowi jeszcze tydzień. W końcu czasy wiązania (jak mi powiedziano) podają wszędzie dla 18 C a tu jest znacznie niżej. Niestety.

 

Przy okazji po wczorajszej wizycie u kardiologa muszę przemyśleć jak tu dostosować dom dla osoby niepełnosprawnej (częściowo sparaliżowanej). Ot tak na wszelki wypadek ...

_bogus_

No to buduję - kolejny inwestor

Beton wiąże, folia leży a ja myślę co robić dalej. W końcu to podobno jeden z najlepszych momentów do zimowej przerwy w budowaniu. Ścian i stropu to się tak bardzo nie boję. To (odpukać) mniej jest wrażliwe na pogodę. Ale więźba dachowa - tu może być problem. Bo jak pogoda się zepsuje to w połowie listopada kto mi wejdzie na dach i będzie krył. A jak patrzę na te tzw. „długookresowe prognozy pogody” które zmieniają się z dnia na dzień – widzę że to czysta loteria przewidywać prognozę na połowę listopada.

 

Tym niemniej na razie przyjąłem że zaryzykuję i ściany ze stropem postawię. Ten tydzień przeznaczam na ustalanie kto i co zrobi w przyszłym tygodniu, jak ten beton uzyska wymagane minimum.

_bogus_

No to buduję - kolejny inwestor

Beton zalano mi jednak w piątek od rana do 14. Niestety mogłem popatrzeć tylko z rana bo później praca. Oczywiście nie obyło się bez przygód. Przy napełnianiu ostatniej gruszki w betoniarni wyłączyli prąd bo był pożar w elektrowni. Ale wydaje się że ta częściowo napełniona gruszka wystarczyła.

 

Zmrożeni prognozą pogody (zapowiadali do -6 przy gruncie) za radą kierownika budowy przykryliśmy beton folią. Robiliśmy to sami około 22 bo wcześniej beton był za miękki. I tak jak się dobrze człowiek przyjrzy to ślad trampka znajdzie ... Że nie wspomnę o jakimś piesku czy lisie który się przespacerował po betonie (na szczęście tylko po wykuszu).

_bogus_

No to buduję - kolejny inwestor

Długo nie pisałem - wziąłem kilka dni urlopu i raczej zajmowałem się budową i egzaminem. Ale w końcu w pracy więc mogę pisać dalej.

 

Obecny stan:

1) Kredyt wzięty, może nawet uda się zaoszczędzić na ubezpieczeniu bo hipoteka już wpisana.

2) Projekt oczyszczalni zrobiony, jutro zawożę do urzędu.

3) Płyta legalett (odpukać) będzie zalewana w czwartek.

 

Było trochę opóźnień (poprzednia budowa wykonawców przeciągnęła się o kilka dni, później całkiem rozwalił im się silnik w samochodzie, później trochę pogoda nie dopisywała) ale już widać koniec (fundamentów). Roboty ziemne wykonane, to co w ziemi - zakopane, styropian rozłożony, zbrojenie rozłożone - nadzieja że w czwartek zalewanie betonem.

 

Obecnie wygląda to jak las sterczących różnokolorowych przewodów. Bo ładowałem wszystko co mi przyszło do głowy. Jest i kanaliza (pełna), rura do kominka, rura do rekuperatora, rury do pompy cieplnej, doprowadzenie prądu, doprowadzenie wody, rozprowadzenie centralnego odkurzania. Nie udało się rozprowadzić wody bo mój hydraulik akurat nie miał we właściwym momencie mocy przerobowych. No to będzie w ścianach.

 

Teraz kłopot z wyborem betonu. Sprawdziłem - różnice w cenie +/- 10%, wszyscy mają atesty, więc nie wiadomo kogo wybrać. Bo jak ocenić który lepszy? Po prostu wziąć najtańszy? Muszę pogadać z kimś mądrym.

_bogus_

Nie pisałem kilka dni. Co dokładnie się działo w międzyczasie nie będę opisywał. Tylko ogólnie:

 

Z firmą z w-wy rozwiązaliśmy polubownie umowę (za obopólną zgodą) wczoraj po południu. Niniejszym dziękuję za współpracę i przepraszam wszystkich którzy poczuli się urażeni moimi postami. Nie było moim celem by komukolwiek sprawiać przykrość.

 

Jednym słowem najpierw rozwiązałem umowę a później zacząłem myśleć co dalej. Jednego byłem pewien - decyzji nie zmienię. Natomiast co dalej z budową ...

 

Na szczęście (o kim to mówią że zawsze ma szczęście?) udało się znaleźć ekipę która wejdzie na budowę od poniedziałku. Wstępnie też znalazłem wykonawcę na oczyszczalnię przydomową zaraz po zakończeniu fundamentów.

 

Obecnie widzę sytuację tak:

1) Plan minimum na ten rok (co muszę zrobić) - fundament i oczyszczalnia.

2) Plan maksimum na ten rok (co bardzo chciałbym zrobić) - zamieszkać na gwiazdkę.

 

Wszystko pomiędzy uznam za tzw. częściowy sukces. Oczywiście wtedy też poniosę jakieś dodatkowe koszty zabezpieczenia na zimę.

 

Będę może musiał więcej rzeczy robić sam (w sensie koordynacji) ale zbytnio się tego nie boję po doświadczeniach ostatnich 2 tygodni. Z drugiej strony chyba powinienem jeśli się weźmie pod uwagę że pracuję na pełen etat (w praktyce po 9-10 godzin dziennie), a dodatkowo od 2 miesięcy przygotowuję się do poważnego egzaminu 11 października (co najmniej 2 godziny intensywnej nauki każdego wieczora). Ale z drugiej strony: czuję że żyję.

 

Tak na marginesie to z punktu widzenia moich kontaktów z bankiem rozwiązałem umowę w najgorszym momencie. Dzień później i wszystko byłoby cudownie. Bank wykazuje duży rozsądek i tylko muszę uaktualnić kosztorysy i harmonogramy. Wydłuży to tylko sprawę o kilka dni co nie jest dla mnie istotne. Kredyt nie jest mi potrzebny na wykonywane obecnie prace (mam własną forsę na fundament i oczyszczalnię). Tym niemniej nie mogę odhaczyć kolejnej pozycji w harmonogramie (i zmniejszyć salda na koncie o prowizję za udzielenie kredytu - hi hi hi).

_bogus_

Przed chwilą dostaję telefon od pana który przedstawia się jako kierownik ekipy która będzie mi ten fundament stawiać. Był już z moim kierownikiem budowy na mojej działce. Będzie lepiej czy tylko tak się wydaje? I co pomogło - czy to że w końcu sam zadzwoniłem do kierownika budowy czy że wysłałem do W-wy pismo opisujące ich działania i przedstawiające moje dalsze kroki?

 

W każdym razie rozpoczęcie robót najwcześniej w środę. Bo projekt we wtorek. Gdyby jeszcze ktoś był mi w stanie wyjaśnić przyczyny... Ja żadnej racjonalnej nie widzę. Ja tracę czas i zdrowie, oni pieniądze które bym im płacił i czas na odpowiadanie na moje telefony z prośbą o wyjaśnienia... Może to jakiś rodzaj masochizmu i po prostu sprawia im to przyjemność.

_bogus_

Po kilku telefonach udało mi się skontaktować z kierownikiem budowy.

Ten informuje: że ma u mnie budować dowiedział się dzień przed planowanym terminem rozpoczęcia budowy. (Ciekawostka nr jeden). I że aby rozpocząć musi mieć projekt fundamentów i jutro ustali czy taki projekt jest.

 

Rzeczywiście dzwoni dzisiaj jak obiecał i informuje że dowiedział się że projektu jeszcze nie ma. Będzie poniedziałek-wtorek. A on może zacząć 24 godziny po otrzymaniu projektu.

 

Dzwonie do Pana Łukasza który teoretycznie to wszystko koordynuje. Pytam o co w tym wszystkim chodzi. Przecież gadamy już od 2 tygodni. Spotkaliśmy się całe dwa razy i za każdym razem słyszałem że nie śpieszy się i wyznaczano mi spotkanie za tydzień (mimo że za każdym razem ja jestem gotowy spotkać się następnego dnia). Nie potrafi mi nic wyjaśnić. Obiecuje zadzwonić do Legalettu. Później do mnie. Przyznam się że zupełnie nie wiem co o tym myśleć.

_bogus_

Korzystając z wymuszonej przerwy muszę poważnie podejść do kilku tematów:

1) Oczyszczalnia - projekt i zwalczenie obiekcji sąsiada

2) Doprowadzenie powietrza do kominka (rura pod ziemią)

3) Wentylacja (same rury - rekuperator jak będzie kasa)

4) Odkurzacz centralny (to co z wentylacją)

5) Rury w Legalecie do pompy cieplnej (na razie tylko tyle - z pompą się zobaczy - czyli jak powyżej)

 

Marzy mi się jeszcze wanna wpuszczona w podłogę ale żona puka się w czoło a Legalet twierdzi że jeszcze tego nie robił więc chyba nie będę ryzykował.

 

Widać że wszystkim tym muszę się zając sam bo na pomoc od wykonawcy nie ma co liczyć.

_bogus_

Najnowsze wiadomości są takie że budowa rozpocznie się w sobotę. I zakończy się w planowanym wcześniej terminie. Poczekam, zobaczę. (Ulubione powiedzonko mojego ojca: obiecanki cacanki a głupiemu radość).

 

Dzisiaj płatności dla człowieka od wody, elektryczności i geodety. Kilka złotych w kieszeni mniej, ale robotę zrobili dobrze i na czas więc im się należy.

 

Trochę kłopotów z kredytem, ale wygląda na to że już jest OK. Facet od wyceny podał kwotę która dla moich potrzeb trochę za niska była. W efekcie gdyby nie to że wcześniej ponegocjowałem ceny z Praefą, miałbym duży kłopot. A tak to tylko nieco zmieniłem kosztorys, zwiększyłem wkład własny i wygląda na to że kredyt dostanę na początku przyszłego tygodnia.

Jak mówiła mi mądra pracownica banku: przy kredycie człowiek cieszy się 2 razy - pierwszy jak go bierze, drugi - jak spłaca ostatnią ratę. No to wygląda że ucieszę się w przyszłym tygodniu a później za 20 lat ...

_bogus_

W skrócie:

to co zależało ode mnie - OK. To co miała zrobić Praefa W-wa - Zero:

 

Elektryk prowizorkę założył.

Facet od wody podłączył do wodociągu.

Geodeta dom wytyczył (nawet więcej punktów niż miało być bo zrobił 12 zamiast 8 - zgodnie ze sztuką - wygląda to wszystko za ładnie żeby było prawdą więc jeszcze sam wymierzę)

 

Natomiast Praefa Warszawa (czy też Leka jak chcą się obecnie nazywać) - nawala. Dopiero przed chwilą telefon że nie zaczną jutro jak było planowane.

Jutro powiedzą mi kiedy zaczną. Może w sobotę, a może za tydzień ...

 

Czysty profesjonalizm.

_bogus_

Praefa jeszcze przed podpisaniem umowy zrobiła badania geologiczne (bo legalett) i ubezpieczyła budowę.

 

Mam dwa tygodnie na elektrykę, wodę i tyczenie domu. Na szczęście wszystkie papiery już sobie wcześniej załatwiłem odbieram tylko zatwierdzony projekt przyłącza do wodociągu z gminy w poniedziałek. Znajduję sobie w miarę taniego wykonawcę elektryki, wody i geodetę. Ostatniego wczoraj. Tu kilka zaskoczeń:

 

1) Do środy (niecały tydzień) powinienem mieć wszystko (prowizorkę, studzienkę z wodomierzem i kranem, wytyczony dom tak jak chciała Praefa - 8 a nie 4 punkty - dodatkowy koszt). Wydaje mi się to ekspresowe tempo.

2) Żaden z 3 różnych wykonawców (woda, prąd, geodeta) NIE chce zaliczki. Wszyscy - podają cenę, mówią kiedy zrobią, płatność po odbiorze roboty. Co to sie porobiło.

3) Mimo tego że mam wodociąg wzdłuż działki przyłącze będzie mnie łącznie kosztować ok. 4000 zł. Z tego prawie 1 300 idzie dla wodociągów za jakieś uzgodnienia, nadzór oraz za dołączenie się do istniejącego wodociągu.

 

Teraz idę do domu. Jutro oglądam okna i będę rozmawiał na temat rekuperatora.

_bogus_

Po dwu tygodniach z Praefy nie ma jeszcze wyceny. Czekam dalej. Po tygodniu wycena jest. Przeraża mnie swoją wysokością. 270 tyś brutto.

Za 150 m użytkowej bez białego montażu.

 

W tym samym czasie dostaje pozwolenie na budowę. Czyli wycena trwała tyle co w Grodzisku załatwienie pozwolenia. W ogóle albo mam szczęście albo w Grodzisku gmina i starostwo nie zniechęca do budowania.

 

Zaczynam negocjować. Idzie opornie. Wysyłam do fabryki. Przychodzi wycena ścian w 2 dni o 5 tyś niższa. W Praefa W-wa tłumaczą że to przez niedokładność fax-u. Może.

 

Ostatecznie zbijam cenę do ok. 220 tyś (np. rezygnuję ze ścianek na górze).

 

Wrażenia z firmy: dużo zamówień, nie wyrabiają się. Najprostsze działania trwają tygodniami. Może to taka taktyka negocjacyjna - w końcu to mnie zależy na czasie.

 

Przyjmuję że będzie lepiej jak zaczną budować i podpisuję umowę. Mają rozpocząć od 17 września.

_bogus_

Czekając występujemy o warunki zabudowy. Na dom i oddzielnie na oczyszczalnię przydomową.

 

W kwietniu okazuje się że nowe projekty dopiero w maju.

Czekamy do maja. Jedziemy jeszcze raz. Rozmawiamy. Mają kilka

nowych projektów ale jeszcze nie jest to finał. Jemy obiad u Nowiny (jedyny pozytyw wyjazdu bo jedzenie jak zwykle dobre) i wracamy. Dajemy sobie spokój. Nasze subiektywne wrażenie - firmie nie zależy na sprzedaży. Zamiast tym zajmują się spotkaniami zarządu.

 

Dostajemy warunki zabudowy. Co do oczyszczalni - sąsiad oprotestował.

 

Szukamy dalej. Już mało czasu. Znajomy po pobycie w Dani mówi o technologii z gotowych elementów keramzytowych. Zaczynamy rozmawiać z firmą Praefa. Potrzebują projekt. Przeglądamy ok. 800 gotowych. Szukamy zgrabnego, 150 m, z użytkowym poddaszem, bez piwnicy, z możliwością zrobienia góry w późniejszym terminie (jak będą dzieci).

Działka 30x40 więc nie ogranicza. Wybieramy 3. Ostatecznie decydujemy się na najprostszy z myślą że będzie najtańszy. Zacisze z Białegostoku. Zamawiamy i za 3 dni mam.

 

Idziemy z projektem do wyceny w Praefa. Dopiero za 2 tyg. Aby nie czekać występujemy o pozwolenie na budowę. Brat robi gratis projekt zagospodarowania terenu.

_bogus_

No i nie udaje się kupić w 2002 więc się budujemy.

 

Pierwsza rzecz - działka - jest. Niby nie za blisko (Grodzisk Mazowiecki) i

może nie za ładna (to kwestia gustu - fakt że nie stoi w środku lasu ma też

zalety, a do domu sąsiada który chyba jest daltonistą bo piękny dom drewniany udało mu się kolorami zamienić w potworka - może się przyzwyczaimy (tylko nie to!) albo czymś zasłonimy - np. żywopłotem)

 

Chcemy szybko zamieszkać np. na gwiazdkę itd. Więc na początek szybkie

technologie: kanadyjczyk albo może z gotowych elementów?

 

Zaczynamy od kanadyjczyka. Jakoś tak przez przypadek trafiamy na firmę. Nie będę za bardzo reklamował więc na razie nie podam nazwy. Wzbudza zaufanie, 10 lat doświadczeń na rynku, od razu adresy poprzednich inwestycji, wizyta w domu właściciela itd. Ich własny architekt w cenie 25 zł/m^2 robi projekt indywidualny (teraz wiem że albo się przesłyszałem albo są bardzo tani). Tym niemniej cena całości wydaje mi duża - 1500 zł/m^2 więc rezygnujemy. Do dzisiaj właściciel co jakiś czas do nas dzwoni i pyta jak tam nasza budowa.

 

Szukamy czegoś tańszego więc znajdujemy firmę w Krakowie robiącą z gotowych elementów. Szkielet metalowy. Ceny konkurencyjne bo gotowy wykończony dom ok. 100 m^2 za 160 tyś. W 3 tygodnie z wykończeniem.

 

Jedziemy do Krakowa (luty - zawieja), oglądamy, rozmawiamy. Wygląda, wbrew naszym obawom - bardzo solidnie. Oglądamy projekty. Zaden nam nie pasuje, ale na początku kwietnia mają być nowe projekty. Trudno - poczekamy.

_bogus_

O budowie zaczęliśmy myśleć (żona i ja) w roku ubiegłym.

Od lat wynajmujemy mieszkania, wcześniej hotel asystencki.

Za sobą mieliśmy doświadczenie z budową mieszkania przez dewelopera (1999 rok - wpłaciliśmy niezłą forsę - bankructwo firmy, od 2 lat syndyk przejada jej cały majątek, my nie mamy z tego ani złotówki, a po stronie zysków jedynie doświadczenie w prawie upadłościowym).

 

Zona chciała dom bo ogródek. Wynajmujemy ostatnio piętro domku pod

W-wą i jej się spodobało że można trawę skosić, w ogródku coś posadzić, własne brzoskwinie zjeść na spółkę z mrówkami (jedną mrówki - drugą my).

 

Więc najpierw próbujemy kupić. Mili ludzie z agencji, week-endy spędzone w rozjazdach. Ale wszystko albo za drogie, albo za daleko (60 km), albo do niczego.

 

W końcu dochodzę z żoną do porozumienia - jeśli do końca 2002 nic nie kupimy - będziemy się budować.

_bogus_

Witam,

 

Postanowiłem na tym forum poprowadzić dziennik z budowy.

Nadzieja - szybkiej tak by jeszcze w tym roku mieszkać.

Skoro pierwsze prace ziemne na działce będą w poniedziałek

(15 września - wodociąg) muszę być albo bardzo naiwny albo

po prostu głupi. Wydaje mi się jednak że po prostu podaje plan

maksimum - plan minimum to to co się rzeczywiście uda zrobić.

 

Wszelkie komentarze mile widziane na http://www.murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=15267" rel="external nofollow">http://www.murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=15267



×
×
  • Dodaj nową pozycję...