Tak przejrzałam sobie ten mój Dzienniczek
i stwierdziłam, że nie ma nic o kuchni lub zbyt mało:)
A miałam z nią ogromne przejścia.
Mebelki zamówiłam w firmie, która nie robi mebli
pod prywatnych odbiorców, ale po znajomości... owszem :)
Ale co to za znajomość... może tylko cena dużo niższa...
Bo mieliśmy z nią olbrzymie przejścia.
Zaczęło się od koloru frontów...
Miał być fornir dębowy robiony na wenge, ale nie takie za ciemne
(bo wyszłoby za czarne). Jak zaczęli montować szafki,
to włosy mi dęba stanęły. Każda kolejna szafka (a raczej front)
inaczej wyglądała od poprzedniej: przebarwienia, pasy jasne, ciemne...
szok! Na nasze uwagi (tak w skrócie powiedziane) wymieniono
nam część frontów (nie chcieliśmy firmy puścić z torbami, wymieniając
wszystkie fronty - wszak załatwiane to było po znajomości...),
ale po kilku miesiącach obcowania z tą kuchnią, przyzwyczaiłam się
do tej jej inności :) (tak powiedziała mi koleżanka, po obejrzeniu
mebelków: Będziesz miała inną kuchnię!).
Potem były przejścia z blachą na ścianie :)
Blacha była zakupiona przez wykonawcę jeszcze w styczniu
i nie wiadomo, w jakich warunkach u niego przeleżała,
ponieważ jak ją powiesili na ścianie, to była porysowana
(sami też się przyczynili do tego porysowania, wycinając
wyrzynarką!!! otwory pod gniazdka). Potem próbowali to
naprawiać polerując ją (trąc papierem ściernym!) równomiernie
poziomo, żeby porysowanie było jednolite (HA!), ale niestety
w ten sposób wyszły inne braki... wgięcia blachy.
Pozostało niestety wymienić blachę, która została obcięta
w specjalistycznym zakładzie i tam też wycięto otwory pod gniazdka.
Uff... i wreszcie jest... ale jeszcze nie zdjęto folii zabezpieczającej ją :)
Sądzę jednak, że będzie ok...
Był jeszcze numer z profilem aluminiowym, takim, na którym można wieszać różne zawieszki (my chcemy tam mieć wieszak na ręczniczki papierowe
i zwykłe haczyli). Profil ten był przyklejony przez glazurnika pod rzędem
płytek na ścianie a nad blachą. Panowie od kuchni i blachy stwierdzili,
że płytki i profil ten są krzywo przyklejone (idą w górę ściany)
i musieli odkleić częściowo ten profil, a powstałą przerwę
(drobiazg: 7 mm!) mieliśmy zakleić fugą lub silikonem w kolorze fugi.
Całę szczęście (w nieszczęściu), że okazało się, że blacha musi
być wymieniona, bo mogłam wymienić profil, który okazał się
być przyklejony... do góry nogami!!! Mój ręczniczek i haczyki wisiałyby
do góry nogami :) Nikt tego nie zauważył wcześniej,
dopiero, jak kupiłam próbnie taki haczyk innej firmy,
(tańszy) żeby sprawdzić, czy pasuje do mojego profilu,
okazało się, że ten haczyk pasowałby (ale nie do końca,
bo nie dało się go wcisnąć, był za gruby do tego profilu),
ale gdybym go założyła w drugą stronę :)
Stąd decyzja o zdjęciu starego profilu i zakup nowego, tego,
do którego są tańsze zawieszki. (czekaliśmy na niego 3 tyg!!!)
Howk! Mebelki w kuchni już pomyte, pozostały tylko kosmetyczne
drobiazgi (podłączenie zmywarki i zlewozmywaka i dopasowanie
listwy przypodłogowej do wysuwanej szuflady w cokole)
i można przeprowadzać kuchenne graty :)