No i są bloczki wymurowane, już parę dni sobie tak stoją tylko nie miałem czasu napisać.
Murowanie szło kilka dni, nie uczestniczyliśmy w tej zabawie, byliśmy może dwa razy wytyczyć chłopakom sznurki przy wykuszu bo się pogubili w wymiarach (przypominam że nie mieliśmy geodety).
Potem chłopaki posmarowali wnętrze fundamentów warstwą roztworu asfaltowego jako grunt - skończył się w połowie smarowania...
Nie mogłem uwierzyć że pomyliłem się w wyliczeniach o 100%, po krótkim dochodzeniu wyszło że chłopaki smarowali grubo jak warstwą izolacyjną a nie jak gruntem a po drugie było chłodno (około 5°) a w tej temperaturze znacznie rośnie gęstość roztworu i więcej schodzi. Tak że przez kilka dni szukałem gdzie dokupić 20 litrów.
Chłopaki w tym czasie uciekli na inną budowę (za naszym przyzwoleniem) bo i tak pogoda nie pozwalała na dalsze prace - za dużo deszczu a część izolacji jest wodo-rozcieńczalna. Musimy czekać aż wyschną mury a tu ciągle pada...
W poniedziałek podeschły dlatego we wtorek sami się wybraliśmy i mimo burzy Poznaniu u nas spadło kilka kropli - położyliśmy ważniejszą część tej czarnej smołowatej mazi.
We wspomniany poniedziałek musiałem własnoręcznie przekopać kawałek ogródka (wewnątrz domu) w celu wyprowadzenia rury z woda we właściwe miejsce - tak to bywa jak się robi na raty. Ktoś nie zauważył że rura jest za nisko i nie przejdzie przez posadzki do garażu...