Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    16
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    67

Entries in this blog

MOLLAN

No i zamieszkałem.

Nie było łatwo, nie było szybko, ale w sumie chyba na to nikt nie liczył, no może oprócz mojej żony (w szczególności na to szybko). Żeby nie ten zakichany bank, to pewnie już bym pół roku temu robił ten wpis.

Ciekawe jest to, że w kraju, gdzie wszyscy psioczą na budowlańców, moi okazali się najbardziej słowni ze wszytkich co maczali palce w budowie.

Tak się zastanawiam czy ktoś inny od porojektanta, geodety, po facetów od wykończenia (głównie mojego portfela) i innych pseudoprzedsiębiorców wyrobił się w terminie i chyba nie (- ale schodziarze nie mieli dużego poślizgu: więc są na II miejscu)

MOLLAN

Przeczytałem co się dało na ten temat i chyba rzeczywiście nie będę cofał kijem Warty i zrobię glazurę w salonie choć nie do końca mnie ta wizja satysfakcjonuje.

Poza tym z wielka ulgą myślę sobie o tym, że w czas się dogadałem ze swoim bankiem, bo teraz to chyba budowa by stanęła i tyle, a tak miałem tylko trochę poślizgu, co wykonawca przyjął z dużym spokojem.

Tak czy inaczej przystępujemy do robienia elewacji.

nie wiedziałem, że tego styropianu, aż tak dużo potrzeba, nie było juz gdzie go kłaść.

MOLLAN

Odkrywam nowe pasje i powołania. Nakręciłem film krótkometrażowy - w sumie to dokument, wkomponowany w scenerię mojego powstającego domostwa. Niestety ze względu na skromny budżet zabrakło ról pierwszoplanowych, a i drugo też nie ma. W zasadzie były tylko same przewody, na szczęscie nie nagie.

Tak więc instalacja elektryczna wykonana i utrwalona na taśmie od A do Z - tymi rencami.

MOLLAN

Ruszyło się. A rzekłbym nawet, że momentami było jak na budowie galerii nad maltą. Naliczyłem na mojej skromnej budowie 15 robotników: ekipa od tarasów, ekipa od ścianek działowych ekipa od okien i jeszcze inna od bramy garażowej. Na szczęście nie wszyscy na raz ale i tak jednego dnia było ich 11 sztuk. Nie mam nic przeciwko, żeby to tak dalej się toczyło.

Tym sposobem mogę się już w domu zamknąć(, ale generalnie nie polecam bo zimno jak ….) i przechadzać wśród mocno zmniejszonych ściankami działowymi powierzchni. Niestety autem do garażu nie wjadę, bo choć brama garażowa zalotnie otwiera się na pilota to podjazdu brak. Korzystanie z tarasu jest na razie mocno wątpliwe ze względu na aurę, która nie promuje miłośników wylegiwania się na leżaku (a szkoda bo to moje niedawno odkryte hobby).

Tak czy inaczej prace idą pełną parą nawet, szybciej niż zakładał harmonogram mojego wykonawcy.

Dzisiaj spędziłem poranek na budowie z elektrykami, bo od poniedziałku ruszają.

MOLLAN

Na budowie cisza, spokój i nuda jak w polskim kinie. Ale mam nadzieje, ze już nie długo. Wczoraj ostatecznie dogadałem się z wykonawcą co do stanu deweloperskiego. Na jesień powiedział mi ile mnie wyniesie deweloperski i w zasadzie chyba ceny nie poszły, bo mniej więcej jest jak miało być, albo raczej byłoby, gdybym jednak nie poszedł w kondensat.

Wobec powyższego od jutra koniec ciszy i koniec spokoju, niech się dzieje – budowlańcy wracają. Investdom się odgraża, że do końca sierpnia kończą. Jutro zaczynają od tarasów, a na koniec tygodnia przyjadą okna i brama garażowa.

MOLLAN

W sumie zupełnie mi nie przeszkadza jak ktoś mi pisze w moim dzienniku:)

Na budowie ostatnio dużo się działo, tak dużo że nie miałem czasu napisać o postępie prac. A postęp jest.

Jestem dumnym posiadaczem domu w stanie surowym otwartym.

Końcówka poszła mojemu wykonawcy po prostu migiem.

Więźbę robili jakiś tydzień. A potem przyszła pora na dach, który też mniej więcej tyle zajął. Gdzieś czytałem na forum, że ekipa od dachu Investdomu jest liczna, ale tego co widziałem się nie spodziewałem. Miałem poważne problemy, żeby ich policzyć na dachu, bo wciąż mi się ruszali. Naliczyłem ich 12, ale dane te nie są pewne. Dach obleźli mi jak mrówki.

Stan surowy skończony 11 dni przed czasem.

Teraz negocjuje stan deweloperski, choć nie bardzo mogę się spieszyć, bo bank cos wymyśla i sprawa wypłaty kolejnej transzy się przeciąga. Jak ktoś bierze w Milenium to niech się zastanowi.

MOLLAN

No i stało sie strop zalany i ja też. W poniedziałek mój wykonawca do mnie zadzwonił z rana, że mam wszystko rzucać i wsiadać w samochód, bo beton jedzie. Niestety nie mogłem, za to wieczorem podjechałem z 2 kolegami i zalalismy powtórnie. Uważam ze to pierwsze zalanie było sensowniejsze, bo po drugim nie czułem się najlepiej na drugi dzień.

Tak czy inaczej mamy teraz co najmniej tydzień przerwy technologicznej.

MOLLAN

Byłem dzisiaj na działce. Wszytko przygotowane do zalania stropu; stoi i marznie. Na szczęściwe za duzo śniegu nie napadało więc mam nadzieję że w nadchodzącym tygodniu będzie można dokończyć prace.

Stoi to w oczywistej sprzecznosci z oczekiwaniami mojego syna, który codzień żąda wożenia na sankach:)

I kto na rację?, albo czyje racje są ważniejsze?

MOLLAN

Mój wykonawca idzie jak burza. We wtorek odbieraliśmy ściany parteru. Zresztą to chyba ostatni moment, bo na święta zima idzie i murowanie byłoby niemożliwe. Pomimo mrozu prace nie stanęły - układają strop i jak pogoda pozwoli będą zalewać po świętach. Różne rzeczy słyszałem (zresztą na tym forum) o moim wykonawcy, co do terminowości prac; u mnie jednak tempo jest porażające. Rozmawiałem nawet z kierownikiem czy nie za szybko – ponoć jest OK. Ale i tak mi to jakoś nie daje spokoju. Chyba jestem inwestorem idealnym: jak za wolno to się denerwuję , jak za szybko nie mogę w nocy spać .

 


Życzę wszystkim pogodnych i rodzinnych (najlepiej we własnym domu ) Świąt Bożego Narodzenia oraz nowego roku bez trosk o przykrótki budżet i krzywe tynki.

MOLLAN

Dzisiaj chciałbym nadgonić, tak żeby być już na bieżąco.

 


Panowie zaczęli stawiać ściany fundamentowe. Spowodowało to niemałą konsternację, gdyż dowiedziałem się, że w zasadzie powinienem znać już przynajmniej ogólnie rozmieszczenie punktów wody i kanalizacji w domu. W ścianach fundamentowych muszą być ponoć przepusty na inst. wod-kan. Po przemyśleniu sprawy trudno odmówić moim budowlańcom rozwagi w tej kwestii. Łatwiej zrobić to teraz, niżby mieli kuć podbetonu w przyszłym roku. (Na razie podpisałem umowę na stan surowy, ale jak się dogadam z Investdomem to może podpiszemy umowę także na stan developerski i pewnie stąd ta zapobiegliwość ).

 


Burza mózgów (głównie żony) wytworzyła ogólna koncepcję przepływu wody (i innych substancji pod posadzką), boję się tylko, że koncepcje mają to do siebie, że dość szybko się zmieniają, szczególnie gdy są autorstwa żony inwestora (tzw. inwestorski), który pierwszy raz się buduję.

 


Na razie jednak jest jak jest i budowlańcy z werwą ruszyli ze ścianami fundamentowymi. Jak na rasowego inwestora przystało pomagałem im przy tym …. dobrym słowem. Próbowałem podnieść jeden bloczek – jak się dowiedziałem tzw. kanold - i lekko pobladłem.

 


Dobrze, że Mama do szkół wysłała.

 


Trzy dni walczyli z tymi szarymi potworami.

 


W międzyczasie na budowie pojawił się materiał na ściany – poroton, nie myślałem, że tak dużo tego towaru trzeba na moją skromną chałupę.

 


Po ścianach fundamentowych przyszła kolej na robienie w środku wielkiej piaskownicy, Mojemu małemu pewnie by się podobało. 8 wywrotek pisaku załatwiło sprawę. Po drodze ubijali piasek zagęszczarką – kierownik budowy (który jest na mojej budowie pracownikiem wykonawcy) był przy tym cały czas i co mnie wtedy dziwiło, a teraz już mniej, pilnował tego ubijania jakby to była kluczowa sprawa dla całego budynku. Potem mi wyjaśnił, że po części jest.

 


Tak więc Panowie z Investdomu ubijali warstwa po warstwie przez 2 dni.

 


Jak już w mojej piaskownicy nie dało się robić babek, znowu przyjechała grucha z betonem. Tym razem nie musiałem wołać certyfikatu na beton, bo zgodnie z projektem miał być B7,5. Ale z tego co wiem to i tak był B10 bo ponoć przez pompę gorszy nie chce iść.

 


Tym sposobem dorobiłem się stanu zerowego.

 


Chodzę dookoła i myślę, że skoro to stan „0” to czemu do cholery tylko kosztuje.

MOLLAN

Działkę mamy w Kamionkach k/Poznania.

Po jakimś tygodniu uzgodnień podpisałem umowę z wykonawcą.

Niestety cena nie jest może jak z gazetki tesco, powiem więcej czuję ją raczej jak kamień u szyi, ale pozostałe oferty, a raczej oferenci nie rokowali, że po pierwszym przelewie ich jeszcze kiedykolwiek zobaczę.

Sama umowa mi się podoba, ponieważ cenę i zakres prac mam dokładnie określone, a płacę wykonawcy dopiero po odebraniu danego etapu.

Przed podpisaniem umowy pojechałem na 2 budowy, które prowadzi aktualnie mój wykonawca (Investdom) i wyglądały…, no właśnie stan surowy nie wygląda jakoś szczególnie okazale, ale przyjąłem, że tak musi być.

Na drugi dzień po podpisaniu umowy po mojej działce, z którą zdarzyłem się silnie związać emocjonalnie (głównie ze względu na cenę) jeździła żółta trawożerna maszyna i usuwała humus (to będzie coś po łacinie jak sądzę i chyba nie chodzi o wodę święconą).

Potem za moimi plecami Panowie kopali jakieś rowy i układali w nich żelastwo.

Żarty żartami ale na koniec tygodnia, przyjechały dwie gruszki i popłynął beton.

Wykazałem się rewolucyjną czujnością i zażądałem, żeby wykonawca okazał mi fakturę albo certyfikat, że to był B-20, a nie B7,5.

Tym sposobem stałem się dumnym posiadaczem ław fundamentowych.

Cała rodzina je oglądała w weekend, choć powiem szczerze, że obiektywnie rzecz ujmując to zbyt efektownie to takie ławy nie wyglądają.

Ale i tak byłem w niebo wzięty, że budowa idzie, o to szybko.

MOLLAN

Witam, wszystkich tych co tu zaglądacie. Rozpocząłem budowę domu C30 Serdeczny z Muratora.

Nie będę pisał o wszystkich perturbacjach z zakupem działki (a raczej uzyskaniem kredytu), bo jeszcze nie jestem na to gotowy.

Za to mogę juz opisać pierwsze wrażenia z budowy, bowiem mój dziennik zaczynam z pewnym opóźnieniem- rano zadzwonił do mnie mój wykonawca i oświadczył że na jutro mam szykować kasę za stan "0".

Ale może od początku.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...