Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    34
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    155

Entries in this blog

Oksymoron

Nasz dziennik;)

Bylam na budowie, pana kierownika nie bylo,ale pelna ekipa , grucha z betonem , lali te wydzieline z gruchy prosto w fundamenty na folie,ale do pelna,a myslalam,ze chudy beton to jest mala ilosc,a tu po brzegi....

 


i co i wstydzilam sie zapytac

 

 

 


nie znam sie na tym tak bardzo,ze czuje,ze mnie to przerosnie

 


mam dola , ide na pisankowe spotkanie do przedszkola... nie wiem czy wroce

Oksymoron

Nasz dziennik;)

http://fotoforum.gazeta.pl/photo/8/gb/eh/92la/7b5iRN3vNf9kOBK9zB.jpg

 


http://fotoforum.gazeta.pl/photo/8/gb/eh/92la/i2pzw82949KB1xJQrB.jpg

 

 

 


aaaaaaaaaaaaaaaa

 


czy to zawsze tak wyglada, czy tylko ja mam wraznie,ze na takim pobojowisku nigdy nic nie powstanie

 

 

 


dzis leja chudy beton i mam jechac rzucicmonete ...na szczescie

 


chyba to zrobie, moze wtedy Stoen uda mi sie zalatwic wreszcie

 

 


napisze cos wiecej pozniej, bo Gustaw chce jesc

Oksymoron

Nasz dziennik;)

oho, zaczely sie schody.... Mial byc prąd i pradu nie ma,a pan fachman nie odbiera telefonu

 

 


a wykonawca dzwoni,ze ludzie kopia i co , no jak ... herbaty sie napic muszą...dobrze w sumie,ze herbaty,a nie czegos innego ,ale o herbate trudno bez prądu

 

 


aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

Oksymoron

Nasz dziennik;)

Hmm, okazuje sie ,ze nie ma lekko. Chyba wiatr w oczy to moje fatum. Pan wykonawca zgarnal humus tydzien temu ponad ,a tu zima postanowila popisac sie na odchodnym i z naszej dzialki zrobilo sie bagno

 

 


Teraz czekamy ,az wyschnie, obeschnie i zaczna kopac fundamenty.

 


Pierwsze 2 tygodnie opoznienia z powodow meteorologicznych:evil:

Oksymoron

Nasz dziennik;)

Heh, Gustaw slodko spi, Pola bawi sie w berka z tata,a ja jako swieza powtorna mama chcialam tylko napisac,ze pan wykonawca obejrzxal dzialke, pojeczal troche i w przyszlym tygodniu ruszamy

 


Tak sie przyzwyczailam do stanu " oczekiwania na pozwolenie na budowe",ze teraz nie wierze,nie dociera do mniez,e juz po 9 miesiacach budowa ruszy. Swoja droga na pozwolenie czekalismy rowno tyle , co na narodziny Gucia. Ale chyba juz o tym pisalam. Nic to.

Oksymoron

Nasz dziennik;)

http://fotoforum.gazeta.pl/photo/8/gb/eh/92la/QlJNSXfXV1jASBN6NX.jpg" rel="external nofollow">http://fotoforum.gazeta.pl/photo/8/gb/eh/92la/QlJNSXfXV1jASBN6NX.jpg

 

 

http://fotoforum.gazeta.pl/photo/8/gb/eh/92la/4FHak9ZGO22Ayg4dZX.jpg" rel="external nofollow">http://fotoforum.gazeta.pl/photo/8/gb/eh/92la/4FHak9ZGO22Ayg4dZX.jpg

 

http://fotoforum.gazeta.pl/photo/8/gb/eh/92la/RFHCKCpth1P4RVXuiX.jpg" rel="external nofollow">http://fotoforum.gazeta.pl/photo/8/gb/eh/92la/RFHCKCpth1P4RVXuiX.jpg

Oksymoron

Nasz dziennik;)

Postanowilam zaczac dziennik, w dniu odebrania papierowego dziennika. Czyli dzisiaj.

 


Wniosek o pozwolenie na budowe w gminie Mokotow zlozylam po raz pierwszy w lipcu 2008. Dzis jest 20 luty, 2009.

 

 


Zaczne od poczatku. W kwietniu 2008 kupilismy dzialke. Mialo byc lekko , latwo i przyjemnie. Liczylismy,ze zdazymy jesienia zaczac. O jakze sie mylilsmy

 


Jako,ze architektura jest mi bliskim tematem,od razu wiedzialam,ze ten projekt nie moze byc zwykly i typowy. Musial nosic znamioma dobrej architektury, miec duzo okien i plaski dach / sprawdzilam wymogi co do dachu przed zakupem dzialki/.

 


Razem z moja przyjaciolka architektem rzezbilysmy rzuty, potem ona dorobila cudna elewacje, po niecalych trzech miesiacach pognalysmy do urzedu.

 


Pani na Rakowieckiej powiedziala,ze w ciagu miesiaca pewnie bedzie. Wprawdzie moja przyjaciolka studzila moj zachwyt , mowiac,ze na pewno do czegos sie przyczepią,ze to na pewno dluzje potrwa,ale opierdzilam ja solidnie, bo skoro ta mila pani z urzedu mowi, to chyba wie o ja naiwna, naiwna to malo...gooopia po prostu!!

 

 


tuz przed uplywem 65 dni, kiedy juz zaczynalam budowac dom niemal zadzwonila pani inspektor/ /nasz aniol stroz,ale to sie okazalo duzo pozniej/

 


mowiac,ze niestety nie mamy drogi do dzialki i nie dostaniemy PnB.

 


Jak nie mamy pomyslalam, jak mamy Droga jest przecie!

 

 


Okazalo sie,ze nie jest to droga publiczna ani gminna tylko nalezaca do Skarbu Panstwa. A na taka musimy posiadac nie mniej nie wiecej tylko Sluzebnosc Wieczysta od Biura Obrotu Nieruchmosciami /BON/Miasta Stolecznego.

 


Ha. Luzik, pomyslalam. Lece tam i zaraz podpiszemy sobie kwitek

 


W BON oslablam. Pani powiedziala,ze trzeba zlozyc wniosek. Oki, zlozylam i grzecznie sie pytam kiedy mam sie zglosic,a pani mi wyjasnila,ze jak juz to podpisze ona , naczelnik , wojewoda, ktos w Ministerstwie jakims tam, Pani Prezydent Miasta Stolecznego/HGW/ , to oddadza to do wyceny, potem napisza opinie, spisza umowe i dostaniemy wezwanie do stawienia do aktu notarialnego JUZ za jakies pol roku.

 


Po czym dodala ,ze TAK SZYBKO to bedzie, dzieki temu,ze juz podpisali niedawno jedna sluzebnosc przy tej ulicy i maja faze przygotowawcza, wstepna ulatwiona.

 

 


Poszlam ze spuszczona glowa wycofac wniosek o pozwolenie na budowe i tak pani Inspektor mnie dobila informacja,ze wg inUrzedowej interpretacji planu miejscowego musimy zmniejszyc budynek, bo nam wychodzi za duza intensywnosc. Zapytalam grzecznie o co biega z interpretacja,a ona grzecznie powiedziala,ze ta droga , ktorej sluzbenosci nie mamy , bedzie w planach poszerzona za lat X , co oznacza,ze oni licza intensywnosc zabudowy wg dzialki pomniejszonej kiedys tam w przyszlosci o pasek na droge.

 


Podpowiedziala mi,zebym wystapila do Biura Planowania Przestrzennego / autora planu/ o interpretacje, bo moze Pałac / tak potocznie sie mowi na BPP, bo zlokalizowany jest w PKiN / przychyli sie do interpretacji po mojej mysli.

 

 


Poszlam do Palacu, zlozylam zapytanie. Pani z Palacu niezadowolona byla. Mowi,ze oni oddali plan gminie i gmina sobie interpretuje jak chce. Wyjasnilam,ze gmina niestety interpretuje tak jak ja nie chce i bardzo prosze o ustosunkowanie sie do zapytania. Moja przyjacilolka arch. zrobila badania w srodowisku i zdania byly podzielone. CO tez Palac nam odpowie nie wiedzial nikt. Wiekszosc byla sceptyczna.

 


Przy okazji zapytania do autora planu chcialysmy jeszcze zahaczyc temat 5 metrowej linni zabudowy, bo w opisie planu nieprzekraczalna linia zabudowy to 5 m,a na planie ta linia nie byla wrysowana,wiec sie uczepilysmy nadziei,ze moze to co narysowane jest wazniejsze niz to co napisane.

 


Jak sie pozniej okazlo -daremnie

 

 


Byl koniec wrzesnia. Wiedzialam,ze tej jesieni łopaty nie wbijemy.

 

 


Rozpoczelam oczekiwanie. Czekalam na opinie z Palacu, miala byc za 3 tygodnie. W sprawie drogi nie dzownilam, bo wiedzialam,ze pol roku to pol roku.

 


W miedzyczasie zlozylam o warunki w gazowni. a moze sie uda Powiedzieli,ze pol roku sie czeka,ale po dwoch miesiach zadzwonil na chybil trafil i okazlo sie,ze juz są i to pozytwne.

 

 


Poczlapalam do Palacu po 4 tygodniach,zeby nie bylo,ze jestem upierdem. PAni oburzona powiedziala, ze jeszcze nie miala czasu zajrzec do tego, bo wszyscy by chcieli od reki wszystko

 


Zapytalam , podobno niegrzecznie,czemu powiedziala,ze bedzie za 3 tygodnie Wzruszyla ramionami. Jak ja nie lubieeeeee zalatwiac takich spraw

 


Ale ,ale to nie byl najgorszy dzien. Wychodzac z pokoju w drzwiach spotkalam moja kolezanke z liceum, ktora jest architektem i ktora pracuje w Palacu Pogadalysmy chwile, szepnela slowko i za tydzien pani zadzwonila,ze opinia jest gotowa do odbioru . Ot po prostu, czary mary.

 

 


W miedzyczasie moja kochana ELizka wpadla na pomysl,ze BON w oczekiwaniu na sluzebnosci zalatwienie moze na wydzierzawic te piekielna droga przez meke. Ku mojemu zdziwieniu zgodzili sie Wydzierzawia nam droge na czas oczekiwania,zebysmy mogli zlozyc wniosek o pozwolenie.

 


Jedynie dwa miesiace przygotowywali umowe dzierzawy / byly tam jeszcze jakies turbulencje/ i juz 22 grudnia zlozylam wniosek o pozwolenie na budowe ponownie

 

 


w styczniu a to parafki na mapie brakowalo, a to projektu szamba nie wlaczylysmy do dokumentacji, ot takie tam drobiazgi,a moje cisnienie 220/180 juz nie robilo wrazenia. Powinnam chyba dodac,ze w poniedzialek mam termin porodu i wedrowanie po urzedach w ostatnich dniach ciazy jest nie lada wyzwaniem

 

 


Przed wczoraj zadzwonila Pani Inspektor, ktora caly czas mnie wspierala i podpowiedalaa jak co i gdzie. MAMY POZWOLENIE.

 

 


Obebralam, napisalam oswiadczenie,ze nie bedziemy sie odwolywac i dostalismy dziennik budowy. Tadam, tadam.

 


W przede dniu porodu , udalo sie!!

 

 


Siedze sobie wlasnie w domu. Przeszedl mąż i oglada z rodziawiona buzia i czyta na glos tytul,a ja zdretwialam. Nieeeeeeeeeeeeeee, jest blad w decyzji.

 


Wystepowalismy o Pozwolenie na budowe dwoch domow jednorodzinnych w zabudowie blizniaczej,a dostalismy Pozwolenie na Budowe domu jednorodzinnego w zabudowie blizniaczej czyli na pol blizniaka

 

 


Teraz w poniedzialek musze tam isc to odkrecic,ale boje sie,ze to nie zostanie potraktowane jako przejezycznie,ze moglam zle napisac we wniosku o pozwolenie,ze .....

 

 


Cos czulam,ze to nie koniec. COs tak czulam

 


 

 

 


reasumujac, urzedami to panstwo stoi!!



×
×
  • Dodaj nową pozycję...