Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    181
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    295

Entries in this blog

magi

Wiosna idzie

 


Dobrze bo nam się drewno kończy

 


W wekend ma już być słyszeliście?

 


Muszę iść pooglądac ogród :)

 

 


Wczoraj Pani u Julki w szkole sobie zażyczyła, żeby dzieci przyniosły zdjęcia rodzeństwa. Całe popołudnie wybierała zdjęcia...Dinusia

 

 


To dziecko mnie cały czas zaskakuje. Ostatnio mi zadała pytanie "co to jest seks? Uzasadniając to pytanie "bo tu seks tam seks"

magi
I jeszcze jedno mi przyszło ostatnio do głowy. Ale to następnym razem 8)

 

:o :roll: :o :-? :x skleroza :evil: zapomniałam o czym miałam napisać :evil: A śmieję się z Małża. A propos Małżek grasuje po forum :D Zapisał się normalnie :roll:

Kochanie buźka :)

 

Dzisiaj przyjeżdżam do domu a ty somsiada ściany chałupy stoją :o A jeszcze jak wyjeżdzałam fundamenty były i żadnych ruchów :) A jak przyjechałam montowali puzzle i nawet okna wstawione. Ciekawe, ciekawe. Oczywiście pójdę na zwiady jak nie będzie nikogo.

 

cdn

magi

No to "wiatrołap story" jest THE END

 


Całą zeszłą niedzielę latałam z drzwiami w te i we wte (ło matko jak to się pisze ) ale najważniejsze CIEPEŁKO JEST

 


Jak się okazało drzwi się różnią ramkami wokół okienek. Kiedyś produkowali ładniejsze a tera poszli na łatwiznę . Jednak jak ja to zauważyłam to było po ptokach . Drzwi były podcięte i zakotwiczone

 


Jak żeśmy to zrobili to wyjszło parę takich tam A myślałam, że wszystko przemyślałam

 


włącznik jest nie po tej stronie przy drzwiach w kuchni i trzeba przeciągnąć kabelek oraz poprawić płytki w progu

 


Na cholerę mi były inne płytki w korytarzu i inne w kuchni i salonie no jakąś pomroczność jasną chyba miałam

 


Zadzwoniłam tysz do pana-kuchni żeby mi te fronty dowiózł bo ile można W maju będzie rok a on mi na to, że front mu się zepsuł nowy jak No spadło mu cuś i tak się popsuło Bidula No se myślę taka ściema, że lepszej nie ma Poczekamyi zadzwonimy za tydzień

 


I jeszcze jedno mi przyszło ostatnio do głowy. Ale to następnym razem

 

 


cdn

magi

Zagadka poniedziałkowo połikendowa

 

 


Czym się różnią te drzwi?

 

 


http://picasaweb.google.co.uk/magibudowa/Remont/photo#5165392700542170402" rel="external nofollow">http://lh5.google.co.uk/magibudowa/R68pSzE2NSI/AAAAAAAAAas/Tl9JLR5Ejhk/s144/2008-02%20003.jpg http://picasaweb.google.co.uk/magibudowa/Remont/photo#5165392730606941490" rel="external nofollow">http://lh4.google.co.uk/magibudowa/R68pUjE2NTI/AAAAAAAAAa0/LZFBH0NQaio/s144/2008-02%20004.jpg

magi

A u mnie never ending wiatrołap story I z czego ja się cieszę

 

 


Pokażę Wam jak mi wierzba mandżurska się zieleni. Nabyłam je-sztuk trzy na alusku za 2,5 za sztukę. Kupiłam se doniczusie do każdej ale oczywiście na oko i były za małe więc posadziłam je w garażowym wiadrze. Najpierw stały w garażu a jak przyszły chłodniejsze dni to je wstawiłam do domku. I oto co się stało.

 

 


http://picasaweb.google.co.uk/magibudowa/Zima2007/photo#5158376992926537362" rel="external nofollow">http://lh5.google.co.uk/magibudowa/R5Y8i3jvFpI/AAAAAAAAAS0/Xb0YWApykE4/s144/magus%20083.jpg

 


I teraz jak otworzę oczy rano to widzę piękną zieleń

 

 


cdn

magi

Magi - czekając na wiosnę ...

A tu jak była zima

 

 


http://picasaweb.google.co.uk/magibudowa/Zima2007/photo#5158376580609676754" rel="external nofollow">http://lh5.google.co.uk/magibudowa/R5Y8K3jvFdI/AAAAAAAAARQ/D7oJwWAz7LI/s144/magus%20030.jpg

 


http://picasaweb.google.co.uk/magibudowa/Zima2007/photo#5158376632149284322" rel="external nofollow">http://lh5.google.co.uk/magibudowa/R5Y8N3jvFeI/AAAAAAAAARY/1ybNHKHi4nc/s144/magus%20029.jpg

magi

Magi - czekając na wiosnę ...

No patrzę teraz na zdjęcie i co widzę ten mój pies to na każdym zdjęciu musi być Model

 

 


A ostatnio słyszałam, że u moich sąsiadów otruli pasa. Myślę, może i ja będę miała takie szczęście Nie mam ostatnio cierpliwości do niego i jak idę i słyszę paisek pod łapciami to

magi

Magi - czekając na wiosnę ...

Jakoś z końcem zeszłego roku przybył nam całkiem nowy sąsiad :) Tamci "starzy" mieszkają już więc jest nam rażniej Tylko pies udaje, że nic o tym nie wie i na nich szczeka

 

 


W rezultacie mamy:

 


1' rozjeżdzoną naszą drogę(tymi rencami nawoziłam szlaką)

 


2' dziurę w płocie (tymi rencami ten plot stawiamlam)

 


3' straciliśmy troche nerwów (tymi rencami bym zadusiła)

 

 


Rozjeżdzona wiadomo, cięzarówy jak jeżdżą w tą i spowrotem a tam dwie wywrotki żużla wysypane i wcale nie utwrdzone pod sprzęt ciężki to wiadomo koleiny się zrobią nie ma siły

 


A płot pan wjeżdzał kamazem tyłem i całe szczęście w nieszczęściu Małżek był w domu bo akurat pan od szamba przyjechał. Dorwał gościa Spisali oświadczenie i czekamy, aż pan łaskawie nam zrobi ten płot. Miało byc po świętach. Tak se myślę. Czy grudzień 2008 to też jest po świętach czy już przed?

 


Teraz więc podczas tych jesiennych dni kiedy wysiadam z samochodu wpadam w piekne koleiny a piękne błotko omywa mi trzewiki Ale twardym trzeba być nie miętkim

 

 


http://picasaweb.google.co.uk/magibudowa/Zima2007/photo#5158376709458695682" rel="external nofollow">http://lh3.google.co.uk/magibudowa/R5Y8SXjvFgI/AAAAAAAAARo/Gw63C3rZPH4/s144/magus%20024.jpg

 


http://picasaweb.google.co.uk/magibudowa/Zima2007/photo#5158376657919088114" rel="external nofollow">http://lh3.google.co.uk/magibudowa/R5Y8PXjvFfI/AAAAAAAAARg/c-Z8QF6mDqQ/s144/magus%20023.jpg

 


Dojrzeliśmy do wiatrołapu. Robi się Małżek działa w tej kwestii. Zakupiliśmy drzwi. Miały być na początku lutego a były już po dwóch tygodniach Nadmienię tylko, że nie braliśmy u "starego dostawcy" bo jak tam zadzwoniliśmy to kazał nam czekać 6 tygodni a jego tłumaczenie było następujące: "...wie pan, zima jest..." chyba w Norwegii bo u nas to raczej jeszcze nie

 


Ale najważniejsze chcemy montować drzwi, wszystko podcięte wkładamy ościeżnicę a tam luka Nasz ulubiony pan murarz no cuś mu nie wyjszło i zrobił 100 cm a powinno być 90. No ale czego ja się czepiam to tylko 10 cm. No i cóź było robić? Małżek bawił się w murarza :)

 


Zdjęcia niebawem

 

 


cdn

magi

Magi - czekając na wiosnę ...

05-11-2007

 

 


No i znowu czekam na wiosnę ...

 

 


Będzie mi brakowało relaksu na tarasie

 


http://picasaweb.google.com/magibudowa/MojeMiejsceNaZiemi/photo#5136792551579447554" rel="external nofollow">http://lh5.google.com/magibudowa/R0mNnBnD8QI/AAAAAAAAAHY/zaAMzza2LbY/s144/2006-12-19%20027.jpg

 


http://picasaweb.google.co.uk/magibudowa/Kuchnia/photo#5136792182212260066" rel="external nofollow">http://lh3.google.com/magibudowa/R0mN2hnD8WI/AAAAAAAAAII/i_w67gpj_ic/s144/100_0290.jpg

 


No to dodam te zdjęcia kuchni. Co prawda będą dwie poprawki (ciekawe czy ktoś odgadnie jakie )ale na chwilę obecną nie mogę się pana doprosić żeby przyjechał.

 

 


http://picasaweb.google.com/magibudowa/Kuchnia/photo#5136792152147488978" rel="external nofollow">http://lh4.google.com/magibudowa/R0mNPxnD8NI/AAAAAAAAAGs/Gt2RIb47jlI/s144/04-11-07%20016.jpg

 


http://picasaweb.google.co.uk/magibudowa/Kuchnia/photo#5136792117787750594" rel="external nofollow">http://lh4.google.co.uk/magibudowa/R0mNNxnD8MI/AAAAAAAAAGg/2a4Z5ow6V54/s144/04-11-07%20009.jpg

 


http://picasaweb.google.co.uk/magibudowa/Kuchnia/photo#5136792182212260066" rel="external nofollow">http://lh3.google.co.uk/magibudowa/R0mNRhnD8OI/AAAAAAAAAG0/AD5JM0nYS7M/s144/04-11-07%20007.jpg


Pod oknem między ściereczkami a koszyczkami ukryta jest zmywarka a pod płytą kiedyś będzie piekarnik. Reszta to szafki lub szuflady. Standard :)

 

 


Buzka

magi

03-05-2007

 

 


Oj nawet nieźle :) Jeszcze trochę a byłby okrągły roczek jak nic nie nabazgroliłam No to potem co się dziwić, że nie mogę znaleźć swojego dziennika i muszę użyć funkcji szukaj :)

 

 


Właściwie to nic wielkiego się nie działo to nie było o czym pisać Zaczynamy właśnie remont po ponad dwóch latach użytkowania naszego domku.

 

 


Drzwi w wiatrołapie nie założyliśmy bo w sumie nie było konieczności. Zima była wyjątkowo łaskawa. Śnieg to u nas chyba tylko raz padał. Oczywiście mnie akurat pasowało. Nie lubię tego białego paskudztwa.

 

 


Na kostkę uzbieraliśmy ale w międzyczasie okazało się, że musimy wydać na coś innego więc kostki w tym roku nie będzie. Przeżyłam dwa lata to przeżyję jeszcze i rok :)

 

 


Będą natomiast meble w kuchni :) Zamówiliśmy je dwa miesiące temu. Mają być montowane w połowie maja. No jak na razie stolarz zainkasował zaliczkę i jakoś milczy Jednak jestem dobrej myśli :)

 

 


Ogród mnie w ogóle nie interesuje co Małża doprowadza do wściekłości. Nie mam jakoś ciągotek w tym kierunku a może to poprostu brak czasu. Po co kosić trawę jak można powygrzewać stare kości na słoneczku. Uwielbiam to

 

 


Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie

 

 


cdn

magi

Magi - czekając na wiosnę ...

25-28.09.2006

 

 


We wtorek przychodzę z pracy a tu jakiś Czereśniak (zbieżność nazwisk przypadkowa) wysypuje nam pisaek za ogrodzenem. Oczywiście Małżek widząc to pędzi do facia a i ja mocno zainteresowana też podchodzę blisko płotu. No więc Małżek grzecznie pyta czy ma on pozwolenie z gminy. Facet odpowiada, że oczywiście ma , o taki czołg mi tu jedzie jak on je ma, i akurat przyjechał po 16-tej kiedy nie można tego sprawdzić Ludzie mają brzydki zwyczaj wyrzucania śmieci gdzie popadnie. A szczególnie u nas w lasku, jak to nazywamy ten kawałek, który jeszcze należy do gminy a o który się staramy od, kurka niech pomyślę , chyba 3 lat Małżek walczy z takimi "wyrzucaczami" nieczystości. Pyta się Pana Cz. czy to wyrówna i trochę się tłumacząc mówi, że to nie jest zbyt ładny widok z tarasu. Pan wysypuje całe kopce i obiecując, że to wyrówna odjeżdża.

 


No i tyle go widzieliśmy

 


Pan się nie pokazał już więcej potem zaczął wysypywać gdzie indziej. Małżek przeprowadził już dochodzenie kim jest Pan Cz. i mówi, że w poniedziałek zacznie działać . Telefon do przyjaciela

 

 


Sami rzućcie okiem

 

 


http://republika.pl/magibudowa/images/100_0213.jpg

 


http://republika.pl/magibudowa/images/100_0224.jpg

 


Na dworze piękne słoneczko ale czuć już jesień. Nie wiem jak u Was ale u mnie nawet liście jeszcze nie brązowieją.

 

 


Tynkarze oczywiście się nie pokazali i nadal nie mam skończonego tynkowania fundamentów. Jednak teraz inaczej do tego podchodzę. Nie denerwuję się tak jak drzewniej bywało.

 

 


Mamy problem z kominem . Pewnego dnia, po obfitych opadach, na początku września, pojawił się zaciek w kuchni z tyłu komina. Tu wychodzi brak wkładu . Dlaczego ja nie zrobiłam zdjęcia Zaczeliśmy się dowiadywać o wkład ale w tym roku niestety nie damy rady. Małżek więc skuł swoje pierwsze tynkowanie i otynkował drugi raz (jakimś podobno dobrym specyfikiem) i oby do wiosny.

 

 


Na razie założyliśmy strażaka

 


Nie lubi bć fotografowany???

 

 


http://republika.pl/magibudowa/images/100_0222.jpg

 


Wczoraj zauważyłam, że "nasze" kuropatwy, mają potomstwo. Niestety nie dały się sfotografować. Paskudy.

 

 


A dzisiaj czekam na Shreka. Oglądałam go ze 150 razy ale z przyjemnością obejrzę jeszcze raz

 

 


cdn

magi

Magi - czekając na wiosnę ...

A kuku

 

 


Mój dziennik spadł na samo dno

 


Trzeba coś z tym zrobić

 

 


Powiem jedno jest co opowiadać :)

 

 


Na początek najważniejsze.

 


Znowu zostałam mamusią

 

 


Diana przyszla na świat 18 czerwca 2006

 

 


http://republika.pl/magibudowa/images/DSC00060.jpg

 


Aktualnie jest 13 tygodniowym szczeniaczkiem bokserka.

 

 


Wchodzi nam na głowę i nie tylko nam

 

 


http://republika.pl/magibudowa/images/DSC00092.jpg

 


Więcej zdjęć na http://republika.pl/magibudowa/dinostr1.html" rel="external nofollow">stronie

 

 


Julia została pierwszoklasistką. To był przełom w naszym życiu. Myślałam, że jest jeszcze za malutka ale okazało się, że grubo się myliłam. No i w końcu ma koleżanki na moje nieszczęście.

 


Dumna Mamusia z Córką

 

 


http://republika.pl/magibudowa/images/100_0008.jpg

 


Z ziarenek tuji niestety nic nie wyrosło a właściwie wyrósł jeden zieleniak i pielegnowaliśmy go długo, długo aż przejeżdżając gdzieś zobaczyliśmy taki sam na poboczu

 


Oj jaki mieliśmy ubaw, że wszelich starań dokładaliśmy aby wyróśł nam piękny i dorodny chwast

 

 


Dom został wytynkowany. Mam piękną zieleń. Niestety zdjęcia tego nie oddają. Jeszcze zostały do otynkowania fudamenty i mam nadzieję, że będzie to dzisiaj zrobione. Tynk mineralny Greinplasta, założony baranek 2,0(jak to mówi Julia) i wszystko pomalowane farbą silikatową.

 


Przy wycenach i zamawianiu tynków było trochę nerwów ale wszystko dobrze się skończyło.

 

 


http://republika.pl/magibudowa/images/100_0118.jpg

 


http://republika.pl/magibudowa/images/100_0121.jpg

 


http://republika.pl/magibudowa/images/100_0115.jpg

 


Schodek doczekał się wykończenia . Teraz zbieramy kasę na kostkę

 

 


http://republika.pl/magibudowa/images/100_0058.jpg

 


Część naszych zapasów na zimę:

 

 


http://republika.pl/magibudowa/images/100_0116.jpg

 


Jak na razie plan na ten rok został wykonany w 90 % Brakuje nam drzwi w wiatrołapie. Mam nadzieję, że jeszcze damy radę je zrobić.

 

 


Mam dużo zaległości w czytaniu. Muszę nadgonić.

 


Pozdrawiam wszystkich

 

 


cdn

magi

Nowy taras, nowe możliwości czyli jak kupić meble ogrodowe i nie zwariować …

 

 


Kiedy wyjeżdżałam poprzedniej wiosny na stanie inwentarza było osiem krzeseł plastkowych a jak wróciłam jesienią zostało jedno . Jak pytać Małża to robi ośli wzrok i mówi, że nie wie co się z nimi stało, ale nie trzeba być Rutkowskim, żeby się domyślać. Natomiast stół, przetrwał ale zrobił się koloru szarego z granatu. Trzeba było więc pomyśleć o czymś nowym. Plastików nie ma sensu kupować co roku nowych więc wczesną wiosną postanowiliśmy, że zakupimy krzesła drewniane. Małżek z racji swego allegrowania wynalazł w pewną niedzielę komplet 6 krzeseł i stół. Pokazał mi je. Nie powiem, żeby to był szczyt marzeń ale ccc czyli cena czyni cuda. Próbował skontaktować się ze sprzedawcą ale facet milczał a ponieważ aukcja dobiegała końca więc wcisnął enter i poszło w świat. Jednak coś go cały czas męczyło. Snuł się nerwowo od netu przed TV ponadto mętny wzrok i majaczenie. Wiecie jak to jest. Po jakimś czasie odebrał telefon od miłej Pani, która połknęła haczyk, tak jak on. Okazało się, że sprzedawca to prawdziwy Polak. Patrzy jakby tu zarobić, żeby się nie narobić. Niesumienny a towar marnej jakości. Jednym słowem nie warte ceny no i nie wiadomo czy nie podzieliłyby losu „plastików”. Historia zakończyła się na szczęście hepi endem. Pan się długo nie odzywał a jak się w końcu odezwał to Małżek powiedział, że może się ugryźć bo on już zamówił gdzie indziej meble. Dobry bajer.

 


Później powróciła zima i zapomnieliśmy na jakiś czas o meblach. Jednak

 


z promykami słońca, nowym tarasem wróciło pragnienie usadzenia dupki na czymś jej wartym . Znów łikend w necie, szukanie po gazetkach promocyjnych, wypad do najbliższych marketów ale nic ciekawego nie znaleźliśmy. Jak stół ładny to krzesła do kitu i odwrotnie.

 


Normalnie tyrada jakaś mi wyjdzie nt mebli ogrodowych.

 


Któregoś dnia w pracy przypomniało mi się, że jest jeszcze jysk. Weszłam na stronkę i … jest. Cudo. Od razu wiadomość do Małża z załącznikiem. Dobrze, że są stałe łącza. Na odpowiedź długo nie czekałam. Jemu też przypadły do gustu. Ponieważ sklep jest w miejscowości oddalonej od naszej jakieś 20 km, umówiliśmy, że po pracy pojedziemy. Pojechaliśmy ale oczywiście u nas to nic nie jest z górki zawsze pod górkę i wiatr w oczy. Mamy ph. Naturalne. Nie było. Dostawa za dwa dni. Pan kazał zadzwonić. Gdy zadzwoniliśmy w umówiony dzień też nie było a ponieważ byliśmy zauroczeni tymi meblami a w dostawie nie było i promocja się kończyła Małżek wymyślił, że zadzwoni do Poznania. I tak we wtorek po powrocie z pracy dowiedziałam się, że jutro jedziemy po meble. Zamówione. Czekają. I tak się stało. Pojechaliśmy w środę przed długim majowym łikendem myśleliśmy, że będzie ładnie to je wykorzystamy. W dodatku nie swoim samochodem. Meble się nie zmieściły do samochodu i prawie cały łikend stały w domu bo padało. Jednak to wszystko nie ważne. Najważniejsze, że mam teraz tarasik i na czym dupkę uczapić. Siedzimy sobie teraz i obserwujemy Ptaszki ćwierkają, słoneczko ech, super. Ostatnio obserwujemy parę bażańcią/chyba/, a może to ona nas obserwuje. Codziennie weczorem przylatuje na drzewo, siada i spogląda na nas z góry

 

 


Teraz prezentacja

 

 


Widok w stronę sąsiada. Tutaj staną pergole coby nikt nie był za ciekawski

 

 


http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/1131267_1024.ts1147280756400.jpg" rel="external nofollow">http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/1131267_200.ts1147280756400.jpg

 


http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/1131278_1024.ts1147280814936.jpg" rel="external nofollow">http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/1131278_200.ts1147280814936.jpg

 


Widok na ogród

 

 


http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/1131269_1024.ts1147280765863.jpg" rel="external nofollow">http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/1131269_200.ts1147280765863.jpg

 


Widok na drogę. Ostatnio jak jechałam na rowerze to zauważyłam, że ja widzę więcej przez te drzewa jak siedzę w ogrodzie niż ludzie na drodze. Co mnie cieszy

 

 


http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/1131271_1024.ts1147280776182.jpg" rel="external nofollow">http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/1131271_200.ts1147280776182.jpg

 


http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/1131274_1024.ts1147280785983.jpg" rel="external nofollow">http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/1131274_200.ts1147280785983.jpg

 


Moje ostatnie dzieło

 

 


http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/1131275_1024.ts1147280795478.jpg" rel="external nofollow">http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/1131275_200.ts1147280795478.jpg

 


A tutaj dowód na to jakim ogrodnikiem stał się Małżek Hoduje tuje od ziarenka

 

 


http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/1131312_1024.ts1147281156984.jpg" rel="external nofollow">http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/1131312_200.ts1147281156984.jpg

 


http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/1131313_1024.ts1147281166837.jpg" rel="external nofollow">http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/1131313_200.ts1147281166837.jpg

 


cdn

magi

Długo mnie nie było bo zapomniałam co trzeba nacisnąć, żeby dodać wpis

 

 


Wiosna przyszła …

 


Siedzimy na trawce i snujemy plany, roztaczamy wizję naszego przyszłego ogrodu. Oczywiście nasze wizje nie są zbieżne, niestety. Staje na tym, że ja jestem od siedzenia na tarasie i opalania się a Małżek od roboty . Skoro wszystko ma być po jego myśli czyli tak jak on chce to niech sobie sam wszystko robi. Ja palcem nie kiwnę. Kurcze, kiedy on się stał taki?

 


Fakt faktem, że naprawdę mam teraz Małża-Ogrodnika. Jeździ cały czas po jakiś ogrodniczych sklepach, kupuje krzewy. Potem do mnie dzwoni, cały uradowany i opowiada, jakie to „skarby” nabył . Jeszcze nie dawno rzuciłam tak od niechcenia że może byśmy sprzedali dom i zaczęli od nowa tzn budować od nowa, zgodnie z powiedzeniem, że pierwszy dom dla wroga, drugi …. Spojrzał na mnie, skarcił mnie wzrokiem jakby chciał powiedzieć, że każdy kamyk i każde ździebełko jest jego dziełem i jakby on mógł to wszystko zostawić.

 

 


Mamy jeszcze dużo do zrobienia na działce i w domu. Jednak wpierw dojrzeliśmy do tarasu. Zakładamy kostkę. Najpierw bujaliśmy się z myślą, że wylejemy beton. Mieliśmy już uszykowane podłoże. Utwardziliśmy kiedyś gruzem potem nawieźliśmy piasku i takim sposobem mieliśmy plażę przed domem a i nie tylko, bo tony piasku przez to wnosiło się do domu. Miał być betonowy a potem wykafelkowany ale pewnego zimowego/wiosennego wieczoru stwierdziliśmy, że jednak będzie kostka. Jak tylko zrobiło się w miarę ciepło na dworze, puściły śniegi /czyli całkiem niedawno/ zakasaliśmy rękawki i wybraliśmy cały gruz i piasek. Przerzuciliśmy go na drogę. Tak to szukamy sobie zajęć, żeby się nie nudzić. Najpierw kupę czasu zwoziliśmy gruz, żeby teraz go wywieźć. Gdybyśmy wtedy wylali byłoby po sprawie a tak to koncepcja się zmieniła i trzeba było zweryfikować rzeczywistość. :)

 

 


Kasting na zakładaczy kostki trwał bardzo krótko. Właściwie to w ogóle go nie było. Zadzwoniliśmy do faceta z ogłoszenia, przyjechał na rozmowę i rekonesans i się umówiliśmy, że jak tylko będzie kostka u nas na działce to on się „dopasuje” i przyjedzie założyć. Rzeczywiście żadnych ansów nie było. Wybór kostki też był prosty. Powiem Wam, dlaczego. Dostałam wolną rękę. Ja wybrałam a Małżek pojechał i kupił. Pewnie jakby mu się nie podobała to byłby sprzeciw ale, że wpadła mu w oko to nie „stawiał się”. Kostka 35 zł kupiona bez Vatu. Do tego robocizna 22 zł za metr.

 


Facet umówił się z nami na Wielki Piątek. Małżek akurat miał wolne, na malowanie jajek a ja niestety musiałam iść do pracy. Panowie przyjechali chwilę przed moim odjazdem więc moja wizja lokalna była dopiero popołudniem. Wyraźnie tłumaczyłam Małżowi, że taras ma być na poziomie trawy. Przyjeżdżam a tam niespodzianka. Taras wystaje nad. Krew zaczęła krążyć szybciej, adrenalina pokazała full a para poszła uszami. Wykrzyczałam Małżowi to i owo, zupełnie niepotrzebnie, ale jak mi powiedział, że inaczej się nie dało i nawieziemy ziemi to po prostu nie wytrzymałam. Ja będę tysiąc metrów nawozić i podwyższać bo panom się nie chciało dwa centymetry niżej kopać. Zołza jestem, wiem. Tak się cieszyłam na ten taras. I dostałam „takiego” zajączka. Pan ma jeszcze kłaść kostkę na podjeździe w późniejszym terminie jednak nie wiem czy z niego nie zrezygnujemy i nie poszukamy innego. Jak nie będzie mu się chciało kopać a podjazd to bagatela 90 m2.

 

 


cdn

magi

18 lutego 2006

 

 


Przyszła odwilż i temperatura powyżej zera, zaświeciło słonko i życie znów jest piękne

 

 


Chociaż droga do nas niekoniecznie. Dziury, że zawieszenie można urwać i się dziwię, że jeszcze jeździ moja bryka... cała

 

 


No i coraz więcej robczków. Dzisiaj już wybiłam pierwszą muchę

 

 


W tym tygodniu nareszcie pozbyłam się wniosku o zwrot Vatu. Wymęczył mnie on strasznie Ale co ciekawsze. Jak się dowiedziałam, od znajomej z urzędu, to i tak na razie nie mają wytycznych i wszystko leży i czeka... na lepsze czasy.

 

 


W tym roku planujemy tynkowanie na zewnątrz i założenie nowej bramy z furtką, więc zaczęliśmy grzebać i szukać. Zawsze myślałam, że kolor będzie jakiś żółtawy albo kawa z mlekiem ale teraz nie jestem tego taka pewna :) Chociaż nie jest wesoło.Przejrzałam setki a może tysiące elewacji i jestem załamana. Nie ma takiej, która rzuciałaby mnie na kolana

 

 

 


cdn

magi

11 lutego 2006

 

 


Od miesiąca albo nawet lepiej próbuję wypełnić wniosek o zwrot Vatu i jakoś nie mogę tego skończyć. To – tzn. ten wniosek działa na mnie wyjątkowo odrzucająco. Na co dzień jestem wprawiona z deklaracjami urzędowymi, ale ta wyzwala we mnie najgorsze uczucia. Pewnie dlatego, że na wstępie jestem traktowana jako oszust, wyłudzacz i złodziej. Milion rubryk do wypełnienia, data, nip itd. Wszystkie faktury trzeba mieć i tak skserowane, więc nie wiem, dlaczego pani X muszę to wszystko wypisywać. Mogłaby po prostu do tego zajrzeć. Jak zwykle zostaną zarzuceni toną niepotrzebnego papieru. Jeszcze i tak pewnie tysiąc razy będą mnie wzywać, ech szkoda gadać.

 

 


Dzisiaj za oknem pruszył śnieg a my z Małżem postanowiliśmy popełnić grilla. Pierwszy raz w tym roku. Z racji tego, że ja bardzo lubię grilować zostałam Pierwszym Grilowaczem a Małż Pomocnikiem. Gdyby nie padało postawilibyśmy grila na tarasie a tak to musiał stać przy garażu i nie było atmosfery. Pewnie sąsiedzi patrząc na nas pukali się ostro w głowę i mieli niezły ubaw ale co tam.

 

 


http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/97_348.ts1139683089309.jpg

 


http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/98_348.ts1139683093880.jpg

 


Widzicie tą kropę na Małżu? To jakaś kropla albo śnieżynka. Fajnie wyszło

 

 


Ponieważ nudziło mi się między przewracaniem kiełbasek to postanowiłam sobie poodśnieżać Przyjemne z pożytecznym

 

 


http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/96_348.ts1139683084088.jpg

 


Jeszcze chciałam Wam pokazać jaką hałdę zrobiliśmy zodśnieżanego śniegu ale nie za bardzo widać W kazdym razie można ugrzęznąć po kolanka i stracić kapcioszki

 

 


http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/99_348.ts1139683098989.jpg

 


cdn

magi

Człowiek przychodzi z pracy, styrany /czy ztyrany?, nie wiem/ sponiewierany Chciałby sobie odocząć, gazetkę poczytać, w neciku porzebać a tu Dzieciaki żyć nie dają...

 


Jedno piszczy /Dino/, drugie marudzi /Julka/, cały czas latają nad głowami. Poprostu tryskają energią, która nie może znależć ujścia w zimowe popołudnia

 

 

 


Wiosno gdzie jesteś...

magi

Magi - czekając na wiosnę ...

Wstaję dzisiaj rano a tu nie ma wody . Myślę sobie, pewnie znowu przez te mrozy awaria i wyłączyli Wczoraj też wyłączylina całe dopołudnie. Jakoś tak, już to mnie zaniepokoiło ale jeszcze nie dostałam wystarczająco mocno po głowie. Dopiero jak zadzwonił do mnie Małżek i spytał się czy jest u nas woda, bo u naszego znajomego jest , no to dopiero wtedy do mnie dotarło. Coś jest nie tak. Łapię za słuchaweczkę i dzwonię, jak to się ładnie u nas nazywa, Konsewatora na nasz rejon czy jest awaria czy jej nie ma.

 


NIE MA ŻADNEJ AWARII!

 


Pan lekko głuchawy wykrzykuje mi w słuchawkę. Mina mi zrzedła. Niestety nic już nie zdążyłam zrobić, musiałam jechać do pracy, oprócz wykonania telefonu do Małża. W końcu niech się też trochę pomartwi, może wtedy ja przestanę się tak martwić

 


W pracy rozmawiam z koleżanką a ona mówi, żeby tylko rur nie wysadziło Znów telefon do Małża. Jednak nie powinno wysadzić. Ufff. Trochę mnie to uspokaja i rzucam się w wir pracy Dopiero po południu dostaję smsa, że wszystko naprawione. Nic się nie stało. Wsio ok. Zamarzła woda w garażu przy liczniku. Garaż mamy nie ocieplany a przy taaakich mrozach pewnie i tam było grubo pod minusem. Co prawda rury były owinięte starymi ręcznikami i kocami ale na wiosnę trzeba będzie pomyśleć o jakimś docelowym ociepleniu. Na razie zostały obłożone styropianem i pozostałością ytonga. Mam nadzieję, że już wszystko będzie w porządku i rano człowiek się umyje jak na XXI wiek przystało

 

 


cdn

magi

Magi - czekając na wiosnę ...

Napiszę o tym jak skończyła się zima, ubiegłego roku Pomarzę troszkę, ech Teraz o zakończeniu tych paskudnych mrozów marzę Słyszłam, że ma być -26 st. Kurcze takich zim to nawet najstarsi górale z Wielkopolski nie pamietają

 


Do rzeczy.

 


Zima miała się ku końcowi i czas się wziąć za trawę. Dino jak przychodził z dworu, po opadach, to była makabra Do tej pory piasek wnosi ale już nie błoto

 


Zaczeliśmy z Małżem przygotowywać podłoże Nadmienię jeszcze, nie wiem czy już wcześniej wspominałam, że kiedyś tam jeszcze przed przeprowadzką, zaorano nam całą działkę. Małzek miał zakładać panele, a ja się chyba pakowałam /w moje ukochane kartoniki/ i miałam dołączyć do Małża wieczorem. Przyjeżdżam a tam cała działka zaorana. Ciemno jak w d... Nic nie widać. Jednak jak się wejdzie dalej niż wjazd do garażu to się kapcioszki zapadają Powiedział mi, że przyjechał taki i zaorał.

 


No więc sami widzicie, jak miał Dino błota nie wnosić ? Na wiosnę zaczęło się wyrównywanie terenu, gabienie, chuchanie, dmuchanie itd. Pewnego wiosennego popołudnia jak już wszystko było zapięte na ostatni guzik, pojechałam do sklepu i nakupiłam cały bagażnik, łe co ja tam gadam, cały samochód trawy, (dokładnie sadziliśmy według przepisu - co do ziarenka , wembley czy jakoś tam- nie pamiętam) drzewka i krzaczki i zwiezłam to na nasze rancho.

 


No i zaczęło się. Tego do końca życia nie zapomnę - siania trawy. Najpierw wszystko wyrownaj, potem posiej, potem znów wszystko zagrab, potem ubij, potem polej. Dajcie spokój. Pod koniec to już ściemniałam jak się dało tak mialam tej roboty dosyć. Jednak gdy zobaczy się efekt to już inna sprawa. No własnymi renkoma to robiliśmy Na samą myśl o powtórnej takiej robocie mam ciarki

 

 


http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/80_1024.ts1136711851991.jpg" rel="external nofollow">http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/80_348.ts1136711851991.jpg

 


cdn

magi

Przyszło i przeszło Boże Narodzenie. Po raz pierwszy mieliśmy żywą choinkę. Piękna była. Niestety po wkopaniu się nie przyjęła. Nie wiem dlaczego Sylwester. Pierwszego sylwestra spędziliśmy w domku z przyjaciółmi. Ciesząc się piciem szampana w garażu i patrząc na zimne ognie puszczane z pobliskiej restauracji. Naprawdę było wesoło.

 

 


Objawił się minus, mieszkania na wsi. Kurka trzeba sobie poodśnieżać. Czasami jak odśnieżam to sobie myślę: mogłaś siedzieć w swoim mieszkanku, mieć cieplutko, ciepłą wodę na zawołanie, żadnych śmierdzących spraw w domu i za oknem, żadnych problemów z paleniem i na co Ci to było. Jacy my-budujący jesteśmy beznadziejni /nie chcę nikogo urazić/ ale tak sobie komplikujemy życie na własne życzenie i jeszcze się z tego cieszymy, ba nawet jesteśmy dumni.

 

 


Przypomina mi się jedna sytuacja. Jak Małżek wyjechał jak zawsze do pracy rano i po ujechaniu 100 metrów a nie możności przejechania dalej /nawiało śnieg z pól/ musiał się wrócić po nasz najlepszy sprzęt do odśnieżania i sam sobie odśnieżyć. Potem zapakował odśnieżarkę do bagażnika i pojechał do pracy. Tak to było zabawne.

 

 


Zresztą w tym roku też przez ostanie dwa tygodnie nie było za wesoło. Ten ciągły padający śnieg. Fuj. Jak ja nie lubię zimy. Chociaż teraz to w całym kraju zima zaskoczyła wszystkich. Z drugiej stronie to jest budowanie, sezon trwa do grudnia. Ostatnio sobie pomyślałam, jak przejeżdżałam obok budowy nowego salonu samochodowego. Człowiek się martwił jak zaczynał, żeby nie było przymrozków, żeby pogoda dopisała a tacy to jadą równo z budową na okrągło i wszystko maja w nosie.

 

 


Na dzisiaj chyba skończę, bo Was zanudzę na maxa

 

 


cdn

 

 


pzdr

 


magi

magi

Kominek

 

 


Jak już pamiętacie, a jak nie pamiętacie, to ja Wam przypomnę , że nabyliśmy 10 kubików drewna latem (jak nam się wydawało ). Po oględzinach rodzinnych i przyjacielskich okazało się, że tych kubików to może być pięć góra sześć. Wtedy niewiele to dla nas znaczyło. Przyjeliśmy to do wiadomości i na tym się skończyło. Właściwie to może i lepiej, że tak stało. Z perspektywy czasu tak sobie teraz myślę, że to była nauczka na całe życie. Jakoś to drewno poszło w rekordowym tempie. Nie pamiętam, kiedy pierwszy raz domówiliśmy drewno /oczywiście mokrego/ ale w sumie domówiliśmy sześć albo osiem kubików. Grzaliśmy cały czas a nie mogliśmy uzyskać temperatury większej niż 20 stopni. Przeważnie było 18 st. Dla mnie jako pierwszego zmarzlucha w rodzinie to była MAKABRA!!!.

 

 


Jednak było szczęście w nieszczęściu, bo jak się okazało drewniarz /handlujący drewnem ) to znajomy Małża i teraz jak ma dobre i suche drewno to daje cynk i nam przywozi. Wracając do kominka pod koniec sezonu grzewczego zaczął nam dym uciekać do domu. Jak się okazało komin był zapchany tak, że była tylko mała dziureczka do odprowadzania dymu, ponadto komin na poddaszu był nie otynkowany i zaczęły nam wychodzić zacieki na kominie i w domu. Nieciekawie. Małżek się strasznie na mnie zbiesił, bo gdzieś wyczytał, że musimy założyć wkład stalowy a to wiadomo dodatkowe koszty i bałagan od nowa. Z tego, co pamiętałam to nikt do kominka nie zakładał wkładu i próbowałam mu to przetłumaczyć, ale on swoje wkład i wkład i końcu się poddałam i zadzwoniłam do naszego kominiarza i dowiedziałam się co i jak. Tak czy tak trzeba było poczekać do lata. Jeszcze inna sprawa, że ten nasz murarz, od siedmiu boleści, nie wiadomo czy dobrze wymurował ten komin, ale tu już samo nasuwa się pytanie: gdzie był kierownik budowy i za co wziął kasę?

 


Trzeba było zaczekać do końca grzania a wtedy to już inne sprawy były na głowie. Koniec końcem komin został otynkowany. Zaciek zatuszowany. Na razie spokój. Nie myślimy o wkładzie.

 

 


Było pieruńsko zimno. Pierwsza sprawa to to, że paliliśmy mokrym drewnem a druga to taka, że dom nie był w ogóle wyschnięty trzecia to taka, że daliśmy ciała nie zakładając drzwi do wiatrołapu, oczywiście chcieliśmy zaoszczędzić, i wyszło szydło z worka. Jak zwykle co ma wyjść taniej wychodzi dwa razy drożej. Tyle już mieliśmy nauczek i nic.

 

 


Już wiosną zadzwoniliśmy do kominiarza, żeby nam przeciścił komin Małżek jak zobaczył jak on to robi to powiedział, że on mu za wejście na dach płacił nie będzie i sam zainwestował w sprzęt do czyszczenia komina. Teraz sobie pomyślałam, że jakiś sknerowaty się stał. No więc jak ma taką potrzebę to sobie wchodzi na dach, wrzuca jakieś coś i czyści komin. Po drugim razie sprzęt się zwrócił. Tutaj chyba powinnam przeprosić wszystkich kominiarzy. Czy ja w ogóle powinnam pisać takie rzeczy?

 

 


Teraz, tzn w tym roku, z ciepłem w domu jest zdecydowanie lepiej, ale powodów tego może być kilka. Po pierwsze drewno zamówiliśmy już w kwietniu, więc całe lato się suszyło. Wiem, że to i tak niedługo ale zawsze lepiej paić takim drewnem niż przywiezionym prosto z lasu. Po drugie dom jest drugoroczny, co penie też ma swój wpływ. Po trzecie w tamtym roku paliłam ja a w tym roku pali Małżek . Ja się tego nie tykam. Szczerze mówiąc w tamtym roku redukowałam powietrze do minimum myśląc, że tak jest dobrze, ale chyba tak za dobrze nie było.

 

 


cdn

magi

Na początku było bardzo spartańsko ale i tak lepiej niż w blokach, przynajmniej nie słychać w nocy sąsiada jak załatwia swoje potrzeby w wc Nie mieliśmy drzwi. Niedokończone kafelki. Potwierdziło się ‘’pośpiech nie jest dobrym doradcą’’ Nasz kafelkarz przychodził do nas jeszcze po przeprowadzce i kończył a co mnie najbardziej śmieszyło, przynosił własne łapcie :) Bardzo ładnie z jego strony ale dla mnie to było śmieszne.

 


Podsumowując. Ja sobie wbiłam, że do listopada się wprowadzę i się wprowadziłam. Jednak teraz myślę, że trzeba było trochę poczekać i przeprowadzić się do wykończonego domku. No nie całkiem bo np. do tej pory nie mam jeszcze tarasu ale mówię o niezbędnym minimum. Chociaż dla każdego z nas pojęcie niezbędne minimum będzie inne, w każdym razie chodzi mi w moim konkretnym przypadku o założenie drzwi i skończenie kafelkowania.

 

 


cdn



×
×
  • Dodaj nową pozycję...