Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    181
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    228

Entries in this blog

magi

Magi - czekając na wiosnę ...

08-09-2004

 

 


środa

 

 


Irytujący jest ten bezruch na budowie. Wszystko idzie nie tak jak powinno. Czekamy na speca dwa tygodnie a on mówi, że będzie koło 20

 

 


Zaczęliśmy rozglądać się za kaflami. W końcu pośpiechu nie ma ale jakaś koncepcja by się przydała Po pierwszych odwiedzinach i oględzinach z moją ukochaną drugą połówką widzę, że BĘDZIE CIĘŻKO !!! Jeśli nie tragicznie.

 

 


10-09-2004

 

 


piątek

 

 


Zdecydowanie zaczęliśmy poszukiwania drzwi wewnętrznych. Salon Tras był pierwszy. Cena . Pani dała nam katalog /porta/ i namówiła nas na spotkanie na budowie w celu obmierzenia dziur. Pan ma przyjechać jutro.

 


Jutro jedziemy po k-gipsy. Wodoodporne na łazienkę, wucecik i pomieszczenie oraz ognioochronne na pozostałą część domu. Zamówione były już dawno a ostatnio mieliśmy cynka, że drożeją.

 

 


13-09-2004

 

 


poniedziałek

 

 


Bardzo "lubię" poniedziałki, a szczególnie te co przypadają w trzynasty dzień miesiąca. Brrr.

 

 


W sobotę umówieni byliśmy na obmiar otworów na drzwi ale pan zadzwonił, że się nie wyrobi i przyjedzie w poniedziałek po 15:00. Czekaliśmy na działce do bladego wieczora ale nikt się nie pojawił. Oto gdzie ma firma potencjalnego klienta. W d... .

 

 

 


Małża tchnęło /chyba to brak zajęcia/ i wymyślił, że przewiezie palety z ytongiem, które nota bene mieli odebrać na pocztku września, bliżej bramy i siatki, żeby transport miał dogodne warunki do odbioru. Poprosił kolegę, który posiada odpowiedni sprzęt a mianowicie traktor, aby przyjechał i przewiózł ten nieszczęsny balast. Przyjechał. Stałam i z ciekawości patrzałam na ich poczynania i było coraz ciekawiej a oni mieli coraz lepsze pomysły. Tak sobie pomyślałam, kurka zaraz ta paleta padnie. Po mniej więcej kwadransie tak też się stało. Paleta huknęła jak długa. Małżek na mnie, kolega na Małża, ja na nich. Paleta się rozleciała ale to nie jedyna przyczyna ponieważ pod ciężarem wygiął się podnośnik. No to teraz mamy 1/5 problemu z głowy. Jeszcze kilka podejść i ytong nie będzie miał co odbierać i może dobrze bo i tak nie ma ochoty. Z drugiej strony, nie wiem czy Małżek jeszcze będzie chciał słyszeć o ytongu. Tak to około 400 zł jesteśmy do tyłu. Po całym zdarzeniu poszłam się odstresować szlifowaniem moich kuchennych okienek.

 

 


Wieczorem skrobnęłam pismo do Ytonga ze skargą na przedstawiciela i dystrybutora. Czara goryczy się przepełniła. Czekam już pół roku a oni podają kolejne terminy /oczywiście na moje notoryczne i upierdliwe telefony/. Dość tego. Jutro faksik do Warszawy i czekam na odzew.

 

 


cdn

magi

Magi - czekając na wiosnę ...

04-09-2004

 

 


sobota

 

 


Foliowanie, czas zacząć :)To zadanie zcedowalam na Małża a sama zajęłam się trocinami na poddaszu, które od jakiegoś czasu nie dawały mi spać. Pomyślałam, że zamieść to ja tego nie zdołam, więc wtargałam odkurzacz na górę i zaczęłam sprzątanko. Trzy razy wymieniałam worki. W końcu jednak zakończyłam swoją "misję".

 


Co do foliowania to z czasem Małżek dochodził do wprawy. Zaczął od salonu, największego pomieszczenia/rzuciał się na głęboką wodę / i trochę miałam zastrzeżenia ale oczywiście ani mru mru. Dalej szło mu znacznie lepiej. Jak się okazało zabrakło folii. Kupiliśmy za mało o 25 metrów kw albo źle nam wyliczyli. Musimy dokupić w poniedziałek.

 

 


06-09-2004

 

 


poniedziałek

 

 


Ostatnio na tapecie były rynny. Jeździliśmy po sklepach i zbieraliśmy wyceny. Rozpiętość od 2120 do 2750 PLN-ów. Najlepej było w jednym sklepie, gdzie pan miał mnie dosyć. Co chwilę zwracałam mu uwagę, że coś źle obliczył a to np wyszło mu mniej metrów rynien, a to pominął jeden spust, w końcu nieśmiało przedstawił cenę. Nie powiem atrakcyjnie niską /i może to jest zastanawiające/ ale te pomyłki eliminują go z dalszego etapu. Zołza jestem i tyle

 

 


Ponadto dokupiliśmy folii i Małżek znów miał robotę. Stropik nie dość, że w wełniaczku to jeszcze zabezpieczony. Namawiałm Małża, żebyśmy sami k-gipsy założyli ale nawet o tym nie chce słyszeć Oszczędność byłaby niebylejaka ale co zrobić, uparł się i koniec.

 

 


cdn

magi

Magi - czekając na wiosnę ...

01-09-2004

 

 


środa

 

 


Zracji pracowitego wtorku, do wełny wróciliśmy dopiero dzisiaj po pracy. Nauczeni wcześniejszym kłuciem, zaopatrzyliśmy się w długie rekawy i nogawki a dla Małża jeszcze czapeczkę. Wzięliśmy na siebie najgorsze-salon. Stwierdziliśmy, że to chcemy mieć już za sobą. Małżek doszedł do wprawy. W miarę szybciutko nam to szło. Jednak zdążyliśmy zrobić jeszcze kuchnię. Ponad połowa domu już w wełnianym sweterku . Powiem, że dzisiaj znów mieliśmy dośyć wełny. Zosytała jeszcze perspektywa jednego gryzącego dnia :) .

 

 

 


03-09-2004

 

 


piątek

 

 


Czwartek znów pracowity. Po jednodniowym odpoczynku znów wełna .

 


Mieliśmy ambitny plan. Dzisiaj reszta - koniec i kropka. Pozostał pokój gościnny, łazienka, wc, pom.gosp i korytarz. Pracowaliśmy jak mróweczki, z początku hihy śmichy ale pod koniec znów humory nam się popsuły, nosy na kwintę i tylko burczeliśmy do siebie o ile w ogóle coś burczeliśmy. Tylko robota i robota. Oj nie było mi do śmiechu. Całe szczęście skończyliśmy.

 

 


cdn

magi

Magi - czekając na wiosnę ...

To zaczynam się uzupełniać

 

 


23-08-2004

 

 


poniedziałek

 

 


Umówieni montażyści przyjechali prawie punktualnie (no proszę jak chcą to potrafią, nadmienię, że wcześniej potrafili mieć półtoragodzinny poślisg). Z miejsca wzięli się do pracy a łatwego zadania nie mieli, bo cały czas czuli Małża oddech na swoich plecach a gały na rękach Ja w ramach odstresowania zajęłam się pieleniem mojej jedynej rabatki a właściwie mini szpalerka z krzaczkami

 


Na odchodne zapytali Małża, czy mają zagipsować te dziury. Małżek na to, że on może to zrobić ale jego godzina pracy kosztuje 100 zł. Panowie nic nie odpowiedzieli i wzięli się do pracy .

 

 


Aby upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu, umówiliśmy się dzisiaj z naszym przyszłym kafelkarzem i k-gipsarzem, od rana na oględziny miejsca "zbrodni" To jest nasz "czarny koń" (a przynajmniej mamy taką nadzieję) sprawdzony na poprzednim mieszkaniu. Dobry fachowiec, uczciwy, uczynny, przystępny ceną a najważniejsze pracuje od świtu do nocy. A i jeszcze doradzi w wielu sprawach. Gdy mu nadaliśmy, że w październiku chcemy się przeprowadzić, odpowiedział coś w stylu "damy radę". Nic więcej nie chciałm usłyszeć .Gorzej z terminem. Ma czas od połowy września. Kawał czasu

 


To jesteśmy umówieni na k-gipsy, kafelki, parapety zewnętrzne. Parapety będą z klinkierku brązowego. Taki jest zamysł .

 

 

 


26-08-2004

 

 


środa

 

 


Czekamy, byczymy się na działce. Mieliśmy ruszyć z wykończeniówką ale czekamy do połowy września i gryziemy pazurki, a czas ucieka. Już śni mi się po nocach, że nie zdążymy

 

 

 


30-08-2004

 

 


poniedziałek

 

 


Tydzień rozpoczeliśmy od narady małżeńskiej. Efektem było zakupienie wełny i folii i przystąpienie do ocieplania stropu. W domku trochę nas tchnęło, że mogliśmy zakupić wełnę szeroką na 80 cm (a nie 120 cm) i byłoby prościej ją upychać między belki. Nic to, będziemy przycinać. Ja byłam od przycinania Małżek od upychania Z ochotą i dobrymi humorami wzięliśmy się do pracy. Po godzinie miny nam zrzedły i humor się popsuł ponieważ to cholerswo tak gryzło, że mieliśmy dosyć tej roboty. No a to dopiero początek roboty przed nami jeszcze od groma. Dodam, że nie wiedzieliśmy z czym mamy do czynienia i do pracy przystąpiliśmy w krótkich gaciach i na krótki rękawek

 


Zrobiliśmy dwa pokoje i skończyliśmy na dziaiaj ponieważ wieczór nas łapał.

 


Kąpiel, po pracy w takich strojach jak nasze, nie należała do najmilszych. Kłucie na całym prawie ciele.

 

 


cdn

magi

Magi - czekając na wiosnę ...

21-08-2004

 

 


sobota

 

 


Wczoraj czyli piątek dostałam cynk, że dzisiaj będą nareszcie montować te nieszczęsne rolety /mam wrażenie, że już to pisałam, deja vu / i mają wszystkie niezbędne części. Dwa razy się upewniałam czy rzeczywiście są przygotowani, bo Małżek jest na nich cięty

 


Panowie wymienili lamery, zaczęli wymieniać tasiemki na sznurki ale zapomnieli, że dziurska są jak do tasiemek. Oj jak się wkurzyłam. Zrobiłam awanturę, zadzwoniłam do salonu, napyskowałam i od razu znalazło się rozwiązanie. Mają kupić jakieś sprężyny, opiankować i ma być gites. Może i trochę przesadzam .

 

 


Dzisiaj rano /sobota/ miałam telefon, że jednak nie będzie finiszu ponieważ nie mogą dostać tych sprężyn. Jak tłumaczył sklep jest zamknięty. Szczerze w to wątpię ale nich im będzie. Koniec z roletowcami czyli rozstanie z firmą ma nastąpić w poniedziałek i albo to będzie koniec montażu albo montażystów Zaduszę

 

 


Ostatnio strasznie monotematyczny staje się dziennik ale mam nadzieję, że z tym koniec Trzymajcie kciuki.

 

 


Muszę powiedzieć, że zaczyna się gorący okres. Zaczynamy z Małżem ustalać detale wykończenia i ten teges zaczynają się "sprzeczki" czyli średnio ostra wymiana zdań Mamy odmienne zdania czy raczej gusty. Wcześniej było powiedziane, że wykańczaniem domu, a nie Małża , miałam zająć się ja. A mówią, że to kobiety są zmienne .

 

 


cdn

 


http://www.addis-welt.de/smilie/smilie/diverse/wave.gif

magi

Magi - czekając na wiosnę ...

19-08-2004

 

 


czwartek

 

 


Rolety, rolety, ach rolety

 


Dzisiaj Małżek dostał przed południem telefon, że panowie jadą do nas na montaż. Chybcikiem rwał się z pracy żeby dotrzeć na działkę. Po jakimś czasie odebrałam telefon, że ich mój spokojny i opanowany Małżek wyrzucił na zbity pysk. Musieli go nieeeeeźżżżllllle wkurzyć.

 


Po czasie dowiedziałam się o co poszło, właściwie zobaczyłam na własne oczy. To jakaś paranoja. Przyjechali z dwoma puszkami innym niż mamy przy pozostałych roletach . Mieli wymienić na sznurki zostały tasiemki, które po prostu po schrzanionym montażu się okręcają i ciężko podnieść roletę a na końcu zaczęli wciskać mojemu kochanemu, że tak musi być i to jest dobrze.

 


Jeszcze powiem, że panowie tak montują rolety i nie mieli żadnej reklamacji

 

 


Po wyrzuceniu montażystów do Małża zadzwonili z salonu, że oczywiście poprawią tylko kiedy? My od trzech tygodni nic nie robimy tylko czekamy. Już naprawdę brakuje mi słów i sił.

 


Tak na dobrą sprawę możemy wziąć inną firmę do zamontowania bo lamery przywieźli i zostawili a ich obciązyć kosztami poprawek. Na razie taki pomysł zaświtał ale jeszcze zobaczymy co powiedzą w piątek, kiedy mają dać odpowiedź kiedy po raz setny przyjadą na poprawki

 

 


cdn

magi

Magi - czekając na wiosnę ...

18-08-2004

 

 


środa

 

 


Wczoraj przezornie zadzwoniliśmy, w sprawie rolet, czy na pewno się zjawią. Wcześniej dostaliśmy promes, że to będzie w środę. Wszyscy w tej firmie myślą, że my nic nie robimy tylko siedzimy na działce i czekamy na rolety Chcieli przyjechać rano, nasza praca to nic najważniejsze rolety . Koniec końcem umówiliśmy się na 14:30 czyli po pracy biegusiem na działkę.

 


Przyjechali o 16:20. Jesu normalnie chyba zacznę kąsać Ponad półtorej godzny poślizgu. To jednak nic zagipsowali dziurska i pojechali . Nadmienię jednak, że w ogóle nie wiedzieli o jutrzejszej wymianie lamer . Śmierdzi mi to.

 

 


cdn

magi

Magi - czekając na wiosnę ...

11-08-2004

 

 


środa

 

 


Doczekaliśmy się. Przyjechał pan na reklamację. Miał przyjechać do 16:00 ale tym razem zadzwonił i uprzedził, że będzie później. Obejrzał, zrobił zdjęcia. Powiedział, że gdyby nie zobaczył to nie uwierzyłby. Świetnie ale mnie interesowały konkrety. Chcę mieć jak najszybciej zakończoną sprawę rolet. Powiedzieliśmy, że chcemy mieć załatwioną sprawę do końca tygodnia jeśli bez lamer albo do środy z lamerami. Gostek ma oddzwonić jutro. Zobaczymy.

 


Małżek wraz z sympatycznym kolegą-pomocnikiem , po dwudniowej batalii zakończyli dzisiaj nabijanie desek na strop. Można więc wejść na poddasze i pospacerować po nim. Jeszcze tego nie robiłam ponieważ wolę stać obiema nogami na stabilnym gruncie. Jakoś mnie tam nie ciągnie .

 

 

 


12-08-2004

 

 


czwartek

 

 


Oczywiście nie zadzwonili

 

 


Dzisiaj chyba pierwszy raz od jakiegoś czasu w ogóle nie byliśmy na działce. Totalny zastój.

 

 


13-08-2004

 

 


piątek

 

 


Dzisiaj wzięłam czarnego kota ze sobą do pracy bo to piątek 13. Dla odwrócenia pecha.

 

 


Rolety cd

 


Zadzwoniłam. Pan do 14:00 ma mi dać odpowiedź - kiedy? Taka już jestem wściekła, że jak tak dalej będą postępować to ruszę sprawę w inny sposób

 

 


Tym razem się facet postarał i wywiązał z obietnic. W środę wszystko ma być poprawione i rolety wymienione. Oby.

 

 


cdn

magi

Magi - czekając na wiosnę ...

05-08-2004

 

 


czwartek

 

 


Czekamy za telefonem...

 

 


Wczoraj naszła nas koncepcja, żeby zacząć przygotowywać podłoże pod taras. Po długich negocjacjach doszliśmy do kompromisu i taras będzie jak na razie z kostki. Gdyby w przyszłości naszedł nas inny pomysł łatwo można będzie dokonać metamorfozy . Całe środowe popołudnie nawoziliśmy gruz. Najpierw chciałam mieć schodek z domu na taras, potem nie, jednak po namyśle chyba jednak tak. Cholerka fajnie jest mieć taras równo z trawą. Cały czwartek rozbijałam resztki ytonga. Dłonie mam obolałe i zapęcherzone od siekierki i młotka ale dałam radę Zobaczymy jak jutro z podnoszeniem ręki. Małżek natomiast zabawiał się w betoniarkę - robił beton na obmurówkę w około tarasu. Tak żeby było solidniej i nie rozchodził się ten gruz na boki. Wcześniej oczywiście porobił szalunki. Tak mniemam, że krawężniki wyszłyby na to samo ale jak miał ochotę to co ja będę na drodze do szczęścia i radości stać

 

 

 

 


06-08-2004

 

 


piątek

 

 


Czekamy za telefonem...

 

 


Ponadto postanowiliśmy popełnić /jak to powiedziałaby Ania/ pierwszą noc w naszym nowym domu. Taka byłam podeskscytowana, że już o 8:00 rano byłam spakowana i gotowa do wyjazdu na działkę czyli poszłam po wszystkie niezbędne zakupy do sklepu i wpakowałam do samochodu dwa materace+zestaw pościeli+niezbędne akcesoraia i fatałaszki zawarte w torbie podróżnej średniej wielkości Trochęnalatałam się po schodach a i sąsiedzi pewnie mieli ubaw. Na działce to byłam wcześniej niż kiedykolwiek. Coś musiałam zrobić z wypełniającą mnie energią więć wzięłam się za nawożenie piasku na nasz wymarzony taras. No trochę mi to zajęło tym bardziej, żę pełna taczka woziła mnie a nie odwrotnie więc jeżdziłam na pół pełno Ciągle odliczałam ostatnich pięć taczek.

 


Małżek się zdziwił.

 

 


Wieczorkiem kupiliśmy po browarku, zapaliliśmy świece antycośtam i siedzieliśmy do późna w nocy. Wesoło było.

 

 


Na jutro mamy plan. Jezdiemy kupić wc, umywalkę i będziemy znowu spać.

 

 

 

 


07 i 08-08-2004

 

 


sobota, niedziela

 

 


Ostatnie dni to my czekaliśmy na telefon. Dzisiaj mieliśmy zadzwinić ale stwerdziliśmy, żę nie będziemy sobie psuć tak miłego łikendu i się wnerwiać na głupie rolety. Muszę powiedzieć, żę kiedy o tym pomyślę to mnie nerwa taka bierze i szlak trafia Cholewa. 1,2,3,4,...10

 

 


Rano zebraliśmy się po śniadanku na powietrzu i pojechaliśmy zażyć prysznica domowego a potem na zakupy. Dokonaliśmy zakupu pięknego wucecika, umywaleczki, postumenciku i mnóstwa rurek, nakrętek itp. Gdyby ktoś myślał, że to taka prosta sprawa zakupić wc to się grubo myli . Oj ścieżki tam wydrepaiśmy a ile głowy temu miłemu panu natruliśmy. Najważniejsze, że popołudniem zakupy znalazły się na miejscu i niemałą zasługę miał w tym mój kochany braciszek.

 


Mają takie podstawowe sprzęty postanowiliśmy "popełnić" kolejną noc w naszym własnym domu. To jednak nie za bardzo spodobało się robalom i innym im podobnym mieszkającym w naszym a właściwie Julki pokoju. Chodziły za dylatacją i nie tylko brrrr. Nie uszanowały naszej intymności i ok 4 nad ranem wynieśliśmy się spać do samochodu. Łomatko ale wstałam połamana. Ja to jeszcze pół biedy 164 cm wzrostu ale Mażek 190 cm. On to dopiero narzekał. Oczywiście jednogłośnie stwierdziliśmy, że dopóki jako tako się nie urządzimy to o spaniu nie ma mowy.

 


Po czasie zauważyliśmy, że robaki dostają się do domu w rogach pokojów, gdzie nie można było dojść betonem. Niedziela /między innymi/ upłynęła nam na wycinaniu dylatacji i zatykaniu rogów.

 

 

 

 


09-08-2004

 

 


poniedziałek

 

 


Dzisij nie czekając na telefon zadzwoniłam do firmy od rolet i zapytałam grzecznie czy w ogóle przyjadą i kiedy bo sobota to już dawno minęła. Pani odpowiedział, że jutro od rana będą u niej spece, to około południa dotrą do mnie. No świetnie ale zarówno ja jak i Małżek jesteśmy w pracy i nie zamierzam brać kolejnego dnia urlopu, żeby wystawili mnie do wiatru. Umówiliśmy się na jutro na telefon z informacją, o której do nas dojadą.

 

 

 

 


10-08-2004

 

 


wtorek

 

 


Czekamy na telefon ...

 

 


Około południa Małżek dzwoni-mają przyjechać między 15:00 a 16:00. Straszie nam to smierdzi a wręcz cuchnie.

 

 


Po 16:00 telefon. Tym razem dzwoni pan. Przekazuje mi jak to powiedział "złą wiadomość", a mianowicie, nikt do mnie nie przyjedzie. Powód?. Coś zaczął wymyślać nawet nie słuchałm tylko mu powiedziałm kilka słów. Jutro do 10:00 rano mam dostać odpowiedź - co dalej.

 


Teraz to ja się zastanawiam - co dalej zrobić? To już jakaś paranoja.

 


Przyjeżdżają na montaż "montażyści"-niewykwalifikowani, rypią montaż i mnie tynki przy okazji, bez odpowiednich akcesoriów a teraz jeszcze nie mogę się doprosić, żeby ktoś przyjechał na reklamację.

 


Jakby ktoś miał jakiegoś pomysła to czekam.

 

 


cdn

magi

02-08-2004

 

 


poniedziałek

 

 


Dzisiaj z racji urlopu mogłabym pospać dłużej ale wcześniej umówiony montaż rolet niestety zniweczył moje leniuchowanie. Mieli być o 9:00 rano. Ściągnęłam dziecko i siebie z wyra i jazda na działkę. Pogoda nie była nadzwyczajna. Co jakiś czas Julcia zmieniała buty na kalosze i odwrotnie. O 11:00 się wkurzyłam i wysłałm smsa do Małża, żeby dryndnął czy się pojawią. Okazało się, że nikt nie przjedzie i jakoś zapomnieli mnie poinformować. Małżek przytomny umówił mnie na jutro o 10:30.

 

 


03-08-2004

 

 


wtorek

 

 


Nauczona wczorajszym dzisiaj przed wyjazdem na działkę dzwonię z zapytaniem czy aby na pewno przyjadą rolety. Dostałam potwierdzenie więc pakuję się i jadę. Czekam dłużej niż godzinę ale w końcu panowie się pojawiają. Rozkładają się i wyciągają moje długo oczekiwane rolety ale co się okazuje. Rolety są dwukolorowe. Puszka inny i lameta /chyba tak to się nazywa/ inny Chodzę i oglądam. Nie pasuje mi to w ogóle. Podpytuję montażystów czy to normalne? Odpowiedają, że u nich puszki w standardzie są takie a te lamety to się dobiera. Kurde czy jak ktoś kupuje samochód to dwukolorowy. Wiadomo, że jak mam puszki na zewnątrz to wszystko chcę mieć jednakowe a nie jakiś "bubel" dwukolorowy. Dzwonię do salonu i kawa na ławę, że nikt mi nie mówił, że będą inne kolory. Mówię, że nie wiem co zrobić i chyba odeślę je spowrotem. Pan uprzejmie tłumaczy, że niech zamontują puszki a lamety można zawsze wymienić. On już będzie miał to na uwadze. Panowie przystępują do montażu co zabiera im kilka godzinek.

 


Nauczona poprzednimi doświadczeniami powinnam nad nimi stać jak kara, bo po zamontowaniu widzę, że ten montaż to jakaś największa fuszerka na mojej budowie. Nie umiem tego wytłumaczyć ale co oni nawyprawiali to przechodzi ludzkie pojęcie. Nigdy w życiu nie uda mi się tego przykręcić do ściany. Ponadto panowie mało przejęli się moimi tynkami. w niektórych miejscach mam taaaaaakie dziury. Na koniec oznajmili mi, że dwie rolety będę miała bez mechanizmów do zwijania bo im zabrakło. Ludzkie pojęcie przechodzi. Poprostu ręcę opadają.

 


Firma traktuje mnie jak niechcianego klienta i intruza, nie dość, że zamówili inne rolety niż chciałam, umówili się na montaż nie przyjechali, jak przyjechali to z dwukolorowym bublem i jeszcze bez jakiś tam części do montażu a na koniec spieprzyli montaż

 

 


Wieczorem jeszcze jedziemy do znajomych zobaczyć jak u nich zamontowali rolety. Pięknie. Wszystko idealnie przylega do ściany.

 


Załamałam się. Czy u mnie nic nie może być normalnie?

 

 


04-08-2004

 

 


środa

 

 


Małżek wczoraj tak się zdenerwował, że dzisiaj sam postanowił zadzwonić w sprawie rolet. Do soboty wszystko ma być załatwione a co do montażu to czekamy na specjalistę i jego oględziny.

 

 


cdn

magi

30-07-2004

 

 


piątek

 

 


Właściwie nic się nie dzieje. Wylewki schną a my porządkujemy teren. Wozimy piasek i ziemię z jednego miejsca na drugie. Poczyniamy takie zabiegi, żeby można było spokojnie wjechać na działkę no i do garażu. Palimy śmieci, których wywóz można uniknąć.

 


Wczoraj się wkurzyłam i przestawiłam wc w inne miejsce. Zaczynało trącić nieświeżością. Wykopałam nowy dołek większy i głębszy. Tak właściwie to można było tego uniknąć bo niedługo wstawimy pewnie kibelek w domu, ale jak się kobieta uprze to wiadomo .

 


Tak sobie pomyślałam, że nie mam żadnnego zdjęcia tej startegicznej budowli. Trzeba to zmienić.

 

 


Cały sierpień chcemy poczekać aż wszystko uschnie i zaczynamy wykańczające /z tego co słyszę/ wykańczanie. Nie jest mi do śmiechu ponieważ trochę przeliczyliśmy się z kosztami a może ten Vat , i musimy poczekać na zastrzyk gotówki. Pewnie nieprędko coś napiszę.

 

 


cdn

magi

28-07-2004

 

 


W tamtym tygodniu umówiliśmy się wstępnie na dzisiaj na montaż rolet. Wtępnie bo jeszcze miał ktoś zadzwonić i potwierdzić no i powiedzieć o której? Z racji wylewanych podłóg i tak montaż dzisiaj jest niemożliwy. Dzwonię więc do salonu, żeby się zorientować jak sprawa wygląda a pan mówi, że chłopaki się właśnie pakują i zaraz u mnie będą. Na co ja, że żaden montaż się dzisiaj nie odbędzie bo po pierwsze to ktoś miał potwierdzić ten montaż, po drugie to ja jestem w pracy a tam nie ma nikogo a po trzecie to mam wylane podłogi i nici z tego. Pan sobie chyba przyjął, że nie pracujemy i tylko czekamy na ten montaż. Kiedy sobie chcą to przyjadą. Koniec końcem montaż w poniedziałek.

 

 


Wczoraj wylewkarze mieli skończyć wszystko ale klucze oddać dzisiaj rano koło 11:00. Mieli przyjechać rano i pozabierać swoje klamoty. Jak się okazało przywieźli klucze o 14:00. Ciekawe co oni tak długo robili bo napewno nie sprzątali. Zajechaliśmy popołudniem a tam burdel taki, że głowa mnie zabolała. Worki po cemencie porozpierdzielane po całej działce, druty wszędzie. Styropian co prawda ułożyli przy garażu ale reszta nie ruszona. Wczoraj dostali kasę to sie nie przemęczali. Nauczka na przyszłość. Kasa po robocie. A my co? Zakasaliśmy rękawy i do roboty.

 


Teraz nastąpi prezentacja wylewek

 

 


salon

 

 


http://www.magibudowa1.photosite.com/~photos/tn/8_348.ts1136667451419.jpg

 


korytarz

 

 


http://www.magibudowa1.photosite.com/~photos/tn/9_348.ts1136667459131.jpg

 


http://www.magibudowa1.photosite.com/~photos/tn/10_348.ts1136667466488.jpg

 


garaż

 

 


http://www.magibudowa1.photosite.com/~photos/tn/87_348.ts1136720233230.jpg

 


zdjęcia wylewek w pokojach brak - za krótka klisza

 

 


cdn

magi

24-07-2004

 

 


sobota

 

 


Dzisiaj dojechała II partia drewna, więc na zimę jesteśmy jako tako zaopatrzeni. Pan od drewna mówił, że jakby brakło to on dowiezie - wystarczy telefon. Fajnie.

 


Wylewkarze okryli już chudziaczka kołderką styropianową.

 

 


http://www.magibudowa1.photosite.com/~photos/tn/6_348.ts1136667434637.jpg

 


http://www.magibudowa1.photosite.com/~photos/tn/6_1024.ts1136667434637.jpg" rel="external nofollow">powiększenie

 

 


Tak za bardzo się dzisiaj nie męczyli, chyba tylko przy podnoszeniu piwka. Oj pijawice to straszne.

 

 


Jak tynkarzo-wylewkarze pojechali przyjechali znajomi i popełniliśmy /jakby to napisała Ania/ pierwszego grilla na tymczasowym tarasie, który został sklecony przez Małża z łaty w murze jaka straszyła zamiast okna tarasowego jeszcze do wczoraj . Małżek wziął się ostro do roboty i poprzycinał deski, zajęło mu to dobre 5 min.

 

 


http://www.magibudowa1.photosite.com/~photos/tn/4_348.ts1136667416574.jpg

 


http://www.magibudowa1.photosite.com/~photos/tn/4_1024.ts1136667416574.jpg" rel="external nofollow">powiększenie

 

 


Najważnniejsze, że mieliśmy co zjeść i czym popić . Warunki trochę spartańskie ale było na czym zjeść /stół turystyczny/i na czym usiąść /krzesła plastikowe zakupione już dawno temu/ a wynalazek w postaci naczyń plastikowych to istna rewelacja .

 


Trochę przeszkadzały muszki, których akurat był nalot. Kleiły się do ciała i "szmyrały", że człowiek chciał się zadrapać. Pomimo to było fantastycznie. Wieczorem żal było odjeżdżać.

 

 

 


26-07-2004

 

 


poniedziałek

 

 


Dzisiaj zajeżdżamy na budowę a tu jeden pan pracuje a pozostali siedzą i piwko popijają. No ładnie mówimy, tak dla żartów, jeden porządny, a inni to tylko piwko popijają. Daje się pan tak wykorzystywać. A on rzeczywiście taki sympatyczny i uczynny i mówi śmiesznie z gwarą.

 


Własnie skończone były wylewki w pokojach, łazience i części korytarza. Mówili, że będą robić dwa dni i chyba tak wyjdzie. Zresztą mnie się nie spieszy byle wszystkie były równiutkie i dopieszczone .

 

 

 


27-04-2007

 

 


wtorek

 

 


Kolejne wylewki się robią czyli salon kuchnia, korytarz i garaż. Ja dzisiaj już mogłam wejść do swojej sypialni. Trochę mi się wydawało, że parapety mam za nisko więc letę po miarkę i co się okazuje 86 cm. Normalnie. Spodziewać się można wszystkiego po moim murarzu. Jak już piszę o murarzu to pojechaliśmy się z nim rozmówić w sprawiew odszalowania szamba i okna. Kosztowała nas przeróbka okna 300 zł. Ma nam coś zrobić w zamian. Nie wiem czy dawać mu robotę, a jak znowu coś schrzani. Wszystko jest możliwe a może jestem przewrażliwiona.

 

 


cdn

magi

23-07-2004

 

 


piątek

 

 


Rano dotarło drewno. Taka mała kupka i ma być 5 kubików Cienko to widzę. Oczywiście pan - wielka pierdoła się zakopał i trzeba było ściągać ciągnik, żeby go wyciągnąć. Jutro dojedzie drugie 5 kubików.

 

 


Pojechałam podpisać umowę z kominkarzem. Facet wydaje się być fachowcem i w dodatku z sercem. W razie jakichkolwiek trudności daje trzy raty Ostatnie pieniądze opuszczają sakiewkę. Termin realizacji do końca października. Pan chce mi wcisnąć marmur tu i ówdzie a mnie nie bardzo się to podoba. Zobaczymy.

 

 


Wczoraj dogadaliśmy się z tynkarzami, że zrobią nam wylewkę. Normalnie biorą 10 zł za m2 a mówili, że coś opuszczą. Zrobią na sucho i od ręki. Małżek musiał pozałatwiać materiały na wylewkę czyli styropian, siatkę i cement. Bez żadnych problemów materiały zostały dostarczone na działkę jeszcze tego samego dnia. Jutro zaczynamy robić podłogi

 

 


O 19:00 nasz dom został prawdziwym domem. Ma wszystkie okna i drzwi. Okno tarasowe znajdło się na właściwym miejscu czyli w naszej nieszczęsnej dziurze. Całe. Po długich wojażach. Byłam wzruszona. nareszcie wyjrzalam na ogród. W takich chwilach zapomina się o wszystkich problemach. Jest git.

 

 


Własciwie to było drugie wzruszenie tego dnia bo pierwsze było po obejrzeniu zamontowanych parapetów . Wszystko zaczyna jakoś wyglądać. Zbliża się dzień "0", taki wyczekiwany i upragniony, wielkimi krokami. Już słyszę .

 

 


P.S. Ostatnio Małżek przeczytał cały dziennik i zarzuciał mi, że mało o nim piszę a on się tak stara. Kochanie jesteś wielki.

 

 


Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.

 

 


cdn

magi

22-07-2004

 

 


Czwartek

 

 


Wczoraj mieliśmy telefon, że drzwi dotarły więc udaliśmy się na wizję lokalną. Drzwi się podobają. Trochę było srachu, czy montaż będzie dzisiaj ale akcja się powiodła i zostały zamontowane. Montażysta miał być ok południa więc po pracy prosto śmigaliśmy na działkę, coś ok 15:00. Jakież było moje rozczarowanie gdy zobaczyłam czarną dziurę zamiast moich pięknych drzwi Nawrotka i do domu. Telefon do miłej pani z salonu . Montażysta właśnie wyjechał. Obiad w biegu i powrót na działkę. Są drzwi. Wmontowane . Super. Trochę drżeliśmy czy wejdą ale wszystko weszło i wyszło pomyśnie .

 


Dzisiaj rano zakupiłam klamkę, za całe 50 zł i od razu została zamontowana. Jedyne o czym nie pomyśleliśmy to zamki.

 

 


Dzisiaj mieliśmy, w końcu, zamykać stan surowy otwarty. Niestety. Jak jedno z górki to drugie pod. Transport z oknem i parapetami dotarł dopiero późnym wieczorem. Już wczoraj Małżek umówił się z chłopakami na montaż na dzisiaj ale zostało to przełożone na piątek. Tak na marginesie to damy im 50 zł za ten montaż, nie wiem czy nie za mało/ Jutro zamykamy stan surowy, chociaż w naszym przypadku, już nie taki surowy

 

 


Tynki prawie skończone. Panowie naprawdę idą ekspresowo. Zostawili sobie salon na jutro poza tym wszystko skończone. Zobaczymy ile puszek z kabelkami mi zniknęło Na szczęście cała rolka kliszy się przyda. W domu straszny zaduch przez to tynkowanie. Normalnie siekiera w powietrzu wisi Duszę się we własnym domu

 

 


Wczoraj panowie zagadali, że chcieliby małą zaliczkę. Bagatela 1000 zł. No myślę sobie, niektórzy cały miesiąc na to pracują, ale słowem się nie odezwałam.

 

 


Podczas tego całego zamętu zapomnieliśmy o drewnie do kominka, które zamówiliśmy, no właśnie nie pamiętam już kiedy, muszę chyba sprawdzić, więc Małżek dzwonił do gościa wczoraj a on mu na to, że drewna nie ma i już nie będzie. Ręce z gaciami opadają, bluźnilismy na niego cały wieczór i chyba go uszy piekły bo dzisiaj zadzwonił do Małża z numerem telefonu do innego gościa. Suma sumarom drewno miało przyjechać dzisiaj ok 19:00 za 120 zł za kubik olcha ale się rozpadało i przyjedzie jutro rano-punkt 7:00.

 

 


Ostatnia sprawa na dziś. Spotkanie z kominkarzem. Trochę musieliśmy go pogonić z projektem i w końcu zadzwonił do nas, że gotów jest do dyskusji. Przechodząc do sedna. Koszty rozprowadzenia 3200 odudowa 7500. Razem 10.700 PLN Pan mi nadmienił gdyby nie ten drugi /czytaj koszowy/ komin i zamienione miejscami przewód kominowy z wentylacyjnym to obudowa byłaby o wiele tańsza. Kominek o pół metra można by wcisnąć jeszcze w narożnik. Znów wychodzi robota murarza. Przy pierwszym kominie przyjechał kominkarz i powiedział gdzie ma być przewód kominowy /czyli bliżej narożnika/ natomiast przy drugim murarz oczywiście nie pomyślał Trochę w tym mojej winy więc mam za swoje. Kominkarz chce podpisać umowę z zaliczką 1000 zł. Zastanawiam się czy szukać tańszego. Ostatnio się przekonuję, że to co tańsze wychodzi dwa razy drożej więc chyba zostanę przy tym co jest.

 

 


cdn

magi

19-07-2004

 

 


poniedziałek

 

 


Rano z racji urlopu zrobiliśmy nalot tynkarzom. Praca pali im się w rękach. Oczywiście zostałm ochrzczona przez agregat-tynkiem Wszyscy stoją ramię w ramię ale kto dostał glacą? Oczywiście ja. Zastrzelili nas. Bo w sobotę chcą skończyć Mieli tytnkować 10 dni a tu schodzą do 5 czy 6. Czy z tego nie będzie jakiś gniotów . Odpytują mnie kiedy będzie okno tarasowe a ja męczę przedstawiciela telefonami a dzisiaj nawet pojechaliśmy do sklepu, żeby wymęczyć jakiś ostateczny termin a nie wielką niewiadomą. Oj niedobrze. Pan powiedział, że okno nie jest jeszcze ruszone. Ma być skracane w tym tygodniu a transport jest do nas w środę więc najwcześniej będzie w czwartek. O ile ktoś się nim zajmie i to w tempie ekspresowym. Jutro rano łapię za telefon i molestowanka cd. Problem będzie jak nie dojedzie bo gdzie ja później będę szukać tynkarzy.

 

 


Wieczorkiem jeszcze bryknęlam sie na działkę w celu wyczyszczenia samochodu z tony piasku, którą mi naniosła moja Julcia. Tynkarze jeszcze pracowali. Nie powiem, moje sprzątanko trwało jakieś trzy godziny a oni jeszcze pracują. Zagadnęłam więc czy dzisiaj tutaj stróżują a oni, że czasami do 23 pracują od samego rana. W sumie wiedzą na co pracują bo za tydzień pracy u mnie dostaną 3500 na czterach takich tygodni jest 4 no może 3 to i tak niezła sumka, a człowiek głupi się uczył, żeby za biurkiem siedzieć

 

 


Jak na razie ten tynk to nijak wygląda. Jakaś mazia na ścianie ale fakt faktem gładka, że mucha może się ześlizgnąć . Mam nadzieję, że jak wyschnie to będzie git. Dzisiaj też zauważyłam, że myli okno po tynkowaniu. To naprawdę dobrze o nich świadczy.

 

 


20-07-2004

 

 


wtorek

 

 


Rano wizyta w salonie M&S. Stękania i męczenia cd. Jak się okazuje - skutecznego . Okno ma być dzisiaj skróceone, jutro zapakowane a w czwartek dostarczone uff. To jednak nie koniec problemów, jak się okazało, bo nawet jeśli to okno dotrze to zamontować najszybciej mogą w przyszłym tygodniu. Tu jednak Małżek wpadł na gienijalny pomysł, aby porozmawiać z chłopakami-montażystami, żeby zrobili u nas po godzinach, a my im zapłacimy ekstra. Dostaliśmy numery ale pan prosił byśmy zadzwonili jutro albo dopiero w czwartek nie mam pojęcia co to zmieni.

 

 


Aha. Najważniejsze. Wybraliśmy parapety, niestety nie najładniejsze ale będą ekspresowo bo razem z oknem w czwartek. Padło na konglomerat.

 

 


http://www.ms.pl/ms02/images/kam/ko/tra/calacatta_.jpg

 


Marzyłam o drewnianych. No cóż jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.

 

 


W temacie drzwi zewnętrzne to dostałam info, że mają dojechać jutro /jestem ciekawa jakie będą/ a montaż w czwartek. Mam nadzieję, że nie będzie problemu.

 

 


cdn

magi

12-07-2004

 

 


poniedziałek

 

 


Dzisiaj Małżek umówił się z tynkarzami na oględziny naszego domu. Brygada przyjechała i wytknęła nam jeszcze jeden feler. Prawdopodobnie otwór na drzwi wewnętrzne jest za mały. Zaniepokojeni tymi sugestiami pojechaliśmy w poszukiwaniu drzwi. Mieliśmy to zrobić już dawno ale czekając na okno jakoś nie mieliśmy dopingu. Wybór był z góry przesądzony. Musieliśmy wybrać jak najmniejsze drzwi. Padło na Euronord. Robią drzwi na wysokość 2,06. Już po zamówieniu dopadło nas zwątpienie czy aby to był dobry wybór Okaże się w przyszłym tygodniu.

 

 


Wracając do tynkarzy, w przyszły poniedziałek zaczynają i najważniejsze biorą 10 zł za/m2. Może nie najtaniej ale dobrzy. Tak mniemam. Doszliśmy do wniosku, że wytynkujemy też łazienkę i wc bo jak na razie nie wiemy czy będą kafelki od góry do dołu czy tylko w strefach. Ja mam wizję raczej tej drugiej możliwości. Zobaczymy. W sumie po obmiarach wyszło 354 m, niemało.

 

 


14-07-2004

 

 


środa

 

 


Wczoraj zamówiliśmy drugą partę knaufa. Wcześniejsza 2,2 t dotarła już dawno ale wykupiliśmy wszystko i czekaliśmy na telefon, kiedy przyjedzie nowa dostawa. Więc wzieliśmy jeszcze 1,5 t. Knauf 75L polski + jakiś grundiermittel /drogie to cholerstwo/ do gruntowania + listwy i jakieś tam inne niezbędne akcesoria kosztowały nas 3436 PLN plus robota 3500, ładnie upadniemy.

 

 


Na placu boju siedzi elektryk i dłubie sobie pomalutku a jutro ma być finish. Kabelków mamy oj mamy, a jak on w tym wszystkim się łapie to zostaje zagadką. Kilkanaście a może i więcej kabelków zwisa w garażu i czeka na podłączenie do skrzynki. Trochę było decyzji do podjęcia a czy były trafne to wyjdzie w praniu. Cała rolka filmu poszła na kabelki. Chyba zwariowałam

 

 


Dzisiaj też przyjechał piasek zamówiony już do wylewek. 18 t /tak mówi dostawca/ 250 zł. Takie koszty to mnie cieszą. Z piachu cieszy się również Julka. Ma radochę jak zjeżdża na dupie z górki.

 

 


Wieczorem mieliśmy telefon od tynkarzy. Jutro przywożą cieżki sprzęt i zaczynają Miłało być od poniedziałku a my ani kabelków pod TV ani kabli do telefonu. Ponadto miałm pozaklejać dziury cud miód klajstrem, którym mnie obdarował ytong. Słabo nam idzie aktualnie z organizacją pracy własnej. Jakoś spoczęlismy na laurach.

 

 

 


15-07-2004

 

 


czwartek

 

 


Po pracy jazda po kable z akcesoriami i na budowę. Zakasamy rękawki i do pracy. Małżek zajął się instalacjami a ja klejeniem dziurek. Jakoś nam to poszło. Kabel przewlekliśmy przez komin wentylacyjny w garażu gdzie miała być kotłownia i zaczepiliśmy o komin. Koszt materiału 130 zł.

 

 


Dzisiaj uregulowaliśmy koszt materiałów elektrycznych całość 2300 natomiast robocizna 2500. Z elektrykiem jeszcze się sportkamy w sobotę ponieważ nie zdążył wszystkiego zapiąć na ostatni guzik.

 

 


Tynkarze zwieźli machinę. Jakoś inaczej to wszystko sobie wyobrażałam.

 

 

 


16-07-2004

 

 


piątek

 

 


Tynkarze zagruntowali część pokoi. Obrzydliwie to wygląda. Żółte ściany a fe. Moja córcia jak to zobaczyła to omal się nie rozpłakała, bo ona chciała mieć różowy pokój

 


Tynkowanie od poniedziałku.

 


Muszę powiedzieć, że panowie się rozgościli u nas. Zrobili sobie kącik jadalny i powbijali gwoździe w garażu na swoje rzeczy. Każdy ma przydział po dwa gwoździe. Mam nadzieję, że tacy porządnidcy będą przy tynkowaniu

 

 


Dzisiaj mieliśmy podłączenie prądu do domu. Nareszcie.

 

 


Odwiedział nas też pan od wylewek. Jesteśmy umówieni za dwa tygodnie. Koszt 8 zł za m. Ma też obrobić okna bo na razie nie będziemy tynkować na zewnątrz.

 

 

 


17-07-2004

 

 


sobota

 

 


No i stało się światło . Na razie tylko w garażu ale jest. Czy mogę już napisać, że mam dom ?

 

 


cdn

 

 


PS Miałam trochę kłopotów ze stronką ale już wszystko opanowane. Gdyby ktoś chciał pooglądać zapraszam http://republika.pl/mmagi/8.html" rel="external nofollow">tutaj.

magi

07-07-2004

 

 


środa

 

 


Wczoraj zadzwoniłam i umówiłam się z naszym kierownikiem. Chciałam upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Po perwsze musiałam uregulować kierownictwo /pozbyć się miedziaków, chociaż czy zasłużenie?/, po drugie chciałam porozmawiać nt tego nieszczęsnego okna. Już z projektu wiedziałam, że murarz schrzanił sprawę, ale jeszcze chciałam potwierdzenia. Od kierownika nie mogłam usłyszeć nic innego, jak to, że otwór jest za mały. Nie wiem czy już o tym pisałam,.że nadproża mam na różnym poziomie a powinny być na jednym. Ponadto kierownik uświadomił mnie, że mogłam zawołać murarza i kazać mu to poprawić. Wyciągnęli by nadproże, podparli wszystko jakimiś belkami i wstawili na dobrej wysokości. Czy byłoby to bezpieczne dla mojego dachu? Tylko akurat teraz jest za późno bo okno właśnie dzisiaj ruszyło nad morze, do Słupska.

 

 

 


08-07-2004

 

 


czwartek

 

 


Dzisiaj mieliśmy wiadomość, że dotarła nasza Tarnawa i od razu ściągnęliśmy kominkarza na plac boju, żeby wszystko sobie poobmierzał. Oczywiście powstał problem bo musieliśmy wybrać obudowę. Wcześniej już rozmawialiśmy z Małżem o tym jaka nam się marzy i na szczęście byliśmy zgodni. Prosta, półokrągła obudowa. Jednak jak pan zaczął nam takowe pokazywać mieliśmy niezły orzech do zgryzienia. Po jakiś 15 minutach trafiliśmy na naszą. Minerwa. Poprostu cudo

 

 


http://www.canpol-kominki.pl/obudowy/minerva.jpg

 


Zaczęliśmy rozmawiać nt montażu rozprowadzenia i kominka i pan nas zastrzelił. Najbliższy wolny termin ma w połowie października , kiedy my już chcemy raczej tam osiąść, więc jest problem. Powiedzieliśmy, żeby nas wpisał na ten wolny termin a jak da się szybciej to jesteśmy chętni.

 


Musze jechać obejrzeć ten swój kominek czy rzeczywiście taki toporny

 

 


cdn

magi

06-07-2004

 

wtorek

 

Wszystko tak mnie męczyło, że rano dzwonię do murarza. Mówię, że dał ciała z otworem balkonowym, który ma dokładnie tyle samo co okno i jak zrobię wylewkę to okno będę uchylać bo napewno nie otworzę.i nie wyjdę na taras. Oczywiście facet nie czuje się winny /jak mogło być inaczej/ dla niego wszytsko jest super. Okno, chociaż nawet się nie pofatygował jak było montowane i Małżek do niego dzwonił, pasuje jak ulał. Winę mogę mieć do montażysty, który nie zna się na robocie oraz jest to wina projektu, według którego robił. Wyjechał mi bowiem z punktem zero, który akurat nie ma tutaj nic do rzeczy. Dyskusja była kilkuminutowa i bezowocna. Facet nie poczuwa się do winy i kręci. Oczywiście trochę skoloryzowałam sprawę i powiedziałam, że przeróbka będzie kosztować ok 500 zł ale jeszcze nie wiem dokładnie ile. Fakt jest faktem, że ok 2 tygodni sobie poczekam. Chciałam sprawę załatwić polubownie tzn facet zrobiłby mi za to schody i byłoby po sprawie a teraz jestem na niego wkurzona i nie popuszczę. Najpierw zaczął coś kombinować z bloczkami i docinać bo będę miała za wysoki dom, później mu się już nie chciało docinać i wyszło jak wyszło. Po kilku dniach dopiero zauważyliśmy, że musiałby docinać bloczki na wysokość, o te 6 cm, o które musimy skracać okno więc wolał cały bloczek murować na nadprożu.

 

Coraz bardziej mam dosyć tej budowy i tych nerwów. Podziwiam ludzi, którzy budują latami. Chociaż z drugiej strony może to stres związany z naglącym terminem przeprowadzki.

 

cdn

magi

05-07-2004

 

 


poniedziałek

 

 


W sobotę elektryk zjawił się na scenie jak i zresztą bramy. Brązowiutkie, wiśniewskiego, po 960 za sztukę+150 montaż. Zamontowane. Przetestowane.

 


Elektryk rozpoczął okablowywanie. Trochę czasu to mu zajmie ale facet myśli, co mnie cieszy.

 

 


Od dzisiaj chyba zacznę wierzyć, że mam ph czyli pecha. Rano o 9:00 jesteśmy na działce. Specjalnie wzięłam urlop i chyba przewidziałam, że będą problemy. Panowie spóźnieni ok 45 min ale oni mają czas W końcu są i pierwsze co mówią, że mamy źle pobudowane nadproża. Co się okazuje zamawialiśmy rolety zewnętrzne a dostaliśmy zewnętrzne kompaktowe. Miały być brązowe a są białe. Co śmieszniejsze przed budowaniem nadproży byliśmy u ich specjalisty, żeby nam wytłumaczył jak trzeba to zrobić.

 


Montażysta dzwoni po szefa. Rozgościli się i zacżeli mierzyć otwory. Okazało się, że drzwi balkonowe są za duże albo otwór za mały Drzwi wchodzą na styk. Jesli zamontujemy tak jak jest, to wylewki nie zrobimy. Chodzimy i myślimy, myslimy i liczymy. W międzyczasie przyjeżdza szef. Dochodzimy do wniosku, że trzeba zmniejszyć okna. Inaczej przerobić. Koszt bliżej nieokreślony, pan strzela 350 zł no i poczekamy 2 tyg., około Jaka szkoda, że ja właśnie w piątek rozliczyłam się z murarzem bo inaczej potrąciłabym mu z "gaży" zresztą i tak wygórowanej. Teraz zamiast wyjścia na taras mam otwór zabity dechami. Bomba.

 


Najlepsze dopiero przeczytacie. Murarz do okien 565 x 565 zrobił otwory o 10 cm za duże Ręce z gaciami opadają. Wiecie aż się boję co jeszcze wyjdzie w praniu. Wniosek jest taki, że jak samemu nie zrobisz to musisz chodzić i sprawdzać, sprawdzać i jeszcze raz sprawdzać.

 

 


cdn

magi

02-07-2004

 

 


piątek

 

 


Dzisiaj dekarze dokończyli dach. Wszystko idealnie. Pięknie to wygląda. Na razie musicie mi uwierzyć na słowo Panowie skasolwali 5 tys. a właściwie 4.900 bo podobno jest taki zwyczaj, że stówkę się oddaje

 


Na końcu po sobie posprzątali. Idealni

 

 


Rozliczyliśmy się ostatecznie z murarzem. Myśląc, że coś wytarguję pojechałam z Małżem na końcowe rozliczenie ale niestety, nic nie dał sobie wyrwać. Oczywiście szambo według niego jest dobrze. Za wylewki chudego 107 m2 policzył 1.600 zł. Mam najdroższy chudziak w oklicy, chyba.

 

 


Plan na sobotę to wejście elektryka oraz montaż bram. Punkt 9:00.

 


W poniedziałek zamykamy stan surowy

 

 


cdn

magi

Czary się dzieją na tym forum Dzienniki znikają to się znajdują. Klawiatura wariuje a jeszcze jakieś błędy

 

 


01-07-2004

 

 


Dzisiaj juz ok 15 mam telefon od pana dachówka:

 


Braknie dachówki. Jeszcze nie wiem ile, ale braknie gdzieś ok 40 sztuk. Czy mąz mógłby przyjechac na budowę.

 


Jeju wszystkiego brakuje a bloczków zostało. Kurde, nie mogą jakimś bloczkiem zastapić

 


Dzwonię do hurtowni, z której brałam dachówki ale pani nie wie czy mają dachówkę na stanie Mówi: dzwoń pani do tego, który załatwiał czyli właściciela.

 


Dzwonię i już mnie to irytuje. Pan mówi, że dzisiaj jest poza firmą i mam zadzwonić o 16:00. O nie, myślę sobie, otwieram necik i szukam przedstawicieli brassa. Dzwonię do następnej i jest od ręki, ile sztuk chcę. Miałam w ogóle nie dzwonić do pana nr 1 ale zostałay mi pewne rzeczy od dachu i pomyślałam, zapytam czy mogę to zwrócić? On wspaniałomyślnie mówi, że może mi dać nr do jakiegoś pana, któremu zostały dachówki /pewnie tak jak mnie jakieś inne rzeczy/ i mogę z nim zagadać. Oczywiście o żadnych zwrotach nie ma mowy.

 


To sa same zalety kupowania przed majem. Czytaj - Vat 22%.

 


Pojechaliśmy do hurtowni i kupiliśmy. Bez problemu. A panu nr 1 nie dam już zarobić na mnie ani złotówki.

 

 


Odezwał się też murarz "nieterminowa robota", że chce pieniądze. Mówiliśmy, że dostanie w lipcu, dzisiaj jest pierwszy, facet jest szybki. Chciał jutro o 8:00. Zwariował.

 


Jeszcze dzisiaj chodziliśmy nad szambem i zajarzyliśmy, że zrobił je za wysoko. Nie da się tam zasadzić żadnej trawki, bo musielibyśmy ziemi nawieść sporo centymetrów. I co ztym fantem zrobić?

 

 


Niebawem będą zdjęcia.

 

 


cdn



×
×
  • Dodaj nową pozycję...