Nie wytrzymałam.
Miałam zacząć dziennik jak dostanę pozwolenie no i prawdziwy dziennik budowy, ale co mi tam. Ponudzę Was trochę.
Zaczynam.
Prolog
Z tą decyzją o kupnie działki to było ciekawie.
Znajomi a właściwie przyjaciele po projekcji filmu, gdy już wyszliśmy z kina i siedzieliśmy przy browarku, wspomnieli, że kupują działkę. Nam też tak radzą zrobić, ponieważ od nowego roku wchodzi vat 22% itd. Nie pamiętam dokładnie daty, ale to była majowa sobota 2003. My oczywiście, że z chęcią byśmy kupili, ale to nierealne. Za co?. Nie stać nas na ziemię a tym bardziej na budowę. Temat się skończył.
Muszę dodać, że nie za bardzo idzie nam siedzenie w jednym miejscu lubimy utrudniać sobie życie. Średnio, co dwa lata się przeprowadzamy /teraz to już będzie trzy jak mieszkamy – niesamowite- pewnie dlatego przyszedł nam do głowy dom. Najpierw było mieszkanie z rodzicami. Później kawalerka i teraz mieszkanie, kiedyś tak marzyliśmy o 3 pokojach.Apetyt rośnie w miarę jedzenia.
W niedzielę mój ukochany Małżek pojechał do mamuni i wrócił z rewelacyjną wiadomością MAMA POŻYCZY NAM NA POŁOWĘ DZIAŁKI. No to inna rozmowa – drugie pół skombinujemy. I tak się zaczęło. Złapaliśmy haczyk: „zakup działki i budowa domu”.
Jakiś rok wcześniej też mieliśmy myśl, żeby kupić działkę, ale porzuciliśmy ją wraz z mijającymi tygodniami wiosny. Lato na działce. Temat wrócił dopiero teraz.
Zaczął się szał na oglądanie ogłoszeń w gazecie, internecie i wszędzie gdzie było można. Nasi znajomi mieli już działkę upatrzoną 5 km od centrum. Nam tam jakoś nie pasowałoło. Zaczęliśmy wydziwiać, że nie tak blisko i okolica nie taka.
Dzisiaj wiem, że nas od razu przyciągała tamto miejsce. Wioska, w której będziemy mieszkać. Nawet nie wiem, dlaczego? Chyba cena uczyniła cuda /dwa razy tańsza/. Zwykła mała miejscowość, ani żadnych zabytków, ani nic podobnego. Porozklejaliśmy ogłoszenia, że kupimy ziemię i czekaliśmy. Trochę pomógł nam mój brat, który zamieszkał tam kilka lat temu i pobudował dom. (Wtedy nigdy bym nie pomyślała, że tam będę mieszkać. A gdyby ktoś mi powiedział w tamtym okresie, że tam kupię kawałek globu to popukałabym go w czoło i powiedziała NIE!!!) To on znalazł mi telefon do tego gościa właściciela ziemi. Nazwijmy go Gospodarzem. Zadzwoniliśmy, jego nie było. Żona nawet nie wiedziała za ile ani ile ziemi chcą sprzedać. To był poniedziałek a Gospodarz wracał w niedzielę. Tydzień ciągnął się strasznie. Zadzwoniliśmy w niedzielę, ale on chciał sprzedać 1000 m2 najmniej a my chcieliśmy od 600 do 800. Więc podziękowaliśmy i rozmowa się skończyła. Strasznie nas to męczyło. Nie pamiętam, czy później minęło dużo czasu i kiedy się zdecydowaliśmy, ale w końcu tak się stało.
Pojechaliśmy, pokazał nam ten skrawek swojego pola i podpisaliśmy umowę przedwstępną. No i oczywiście zaliczka. Później czekaliśmy, czekaliśmy i czekaliśmy, dzwoniliśmy, dzwoniliśmy i dzwoniliśmy aż doczekaliśmy się telefonu od Gospodarza: „ przyjedźcie to zobaczycie jak geodeta ma wydzielić działkę”. Trochę nam nie pasowało, działka w kształcie jakiegoś kopniętego prostokąta.
http://republika.pl/magibudowa/images/Szkic.jpg
Mówił, co prawda o kawałeczku a tu wyszło ok. 500 m2./ tak mówi geodeta, ale mi się wierzyć nie chce, że to aż tyle/ Przyjechaliśmy wkurzeni. Co zrobić? Tańszej nie znajdziemy poza tym przyzwyczailiśmy się do tego miejsca, gdzie indziej nie chcemy. Postanowiliśmy, że wydzierżawimy od gminy albo odkupimy ten kawałek. Chcieliśmy zrobić wjazd z drogi, ale teraz nie wiadomo. Umowa spisana, działka wydzielona czekamy na dokumenty z gminy i wszystkie papiery potrzebne do notariusza. Ciągnęło się to strasznie.
cdn