Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    161
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    223

Entries in this blog

madmegs

 

Czwartek, Boże Ciało 2010, zdaje się że 3 czerwca....

 

 

Zaświeciło słońce, byliśmy w końcu na działce.

 

 

Nie działo się wiele, oprócz tego że mamy prywatne jumanji

 

 

Nawet zdjęcia zrobiłam, ale chwilowo nie czuję się na siłach by je zgrać i wysłać. Zresztą pewnie i tak dziennik mi spadł w jakieś bliżej nieokreślone czeluści forum, więc spoko. Tyle nie pisałam to jeszcze trochę mnie nie zbawi. Ani nikogo

 

 

Dla pamięci zapisze sobie tylko, żeby nie zapomnieć o kilku sprawach do opisania:

 

1. jumanji

 

2. metoda na niekopanie w polu

 

3. inicjatywa sąsiedzka czyli jak udupić sąsiada

 

4. desperados i buty z Bronxu

 

5. sobota i Jack Terminator

 

6. plan odkurzacza czyli jak mały dom mamy

 

7. co mówi bank a co sobie myśli

 

8. dlaczego ja chciałam się budować

 

9. co robią żołędzie kiedy się nudzą

 

10. dzień rolnika czyli posłać babę do krów

madmegs

DB Pewnej Szalonej Rodziny

Rany boskie Co się stało z forum? Nie umiem nigdzie wejść Tutaj trafiłam przypadkiem ... Czemu linki pod postami nie działają? Jak trafić do tych wszystkich gdzie zawsze łaziłam? Powiadomień nie dostaję na pocztę, stare linki nie działają, a w dziennikach budowy mnie mnie ma. Bleee

 


Jak Wy sobie dajecie radę? Jak ja nie lubię takich zmian

madmegs

Styczeń , luty , marzec 2010 roku

 


czyli ile jeszcze białego goowna na dom nam nasypie?

 

 


ślicznie oszronione gałęzie. Określenie "ślicznie" odnosi się ściśle do miesiąca stycznia :

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/x/1/6/1/53421239_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/x/2/5/8/53421660_d.jpg

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/x/5/1/2/53421173_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/x/0/9/0/53421202_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/x/0/9/0/53421209_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/x/2/8/9/53421654_d.jpg

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/x/9/9/4/53421228_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/x/9/4/1/53421650_d.jpg


ścieżki dzikich zwierząt w moim ogrodku różanym

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/x/2/9/8/53421230_d.jpg

 


i na koniec szare okno balkonowe. Uparta zima w tle ...

 

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/x/8/2/3/53421661_d.jpg

 


pozdrawiam i zyczę nam wszystkim cudnej wiosny - ciepłej, pachnącej, słonecznej. I krótkiej Bo zaraz potem pragnę dłuuugiego lata

madmegs

Jak wieść gminna niesie, szesnastego lutego o godzinie piętnastej, Roku Pańskiego 2010, (nota bene w dniu urodzin Innwestora ) w sopelkiewiczowej chałupie stała się JASNOŚĆ

 

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/3/0/9/53803020_d.jpg


Yuuuuuhuuuuuuu!!! Ludziska, mamy prund!

 

 


Och, mogę już zacząć myśleć o pięknych lampach, zabudowanycm sprzęcie AGD, pralko-szuszarce, TV, komputerze, zapachach do kontaktów i co mi się tylko zamarzy... Może jakaś cyrkularka, stół stolarski.... Oświetlenie ogrodu, pompka do oczka wodnego...

 

 


Jeeeromeczku, jakam szczęśliwa!

 

 


Co prawda została do zapłacenia kara za opóźnienie (370 zł za 31 dni ), ale co tam, MAMY ELEKTRYCZNOŚĆ, cud techniki, który przysporzył nam chyba dotąd (tfu tfu psia doopa ) najwięcej zmartwień - więc radość tym większa.

 

 


Dzięki wszytkim za kciuki, rady i wsparcie

 


Gdyby nie Wy - załamałabym się już z 200 razy...

madmegs

wtorek, 16 lutego 2010 r.

 

 


Wiesci z ostatniej chwili: dziś o godzinie 14.00 ma nadejść wiekopomna chwila... Jak nadejdzie , to zdradzę szczegóły. Co by nie zapeszyć, tfu tfu...

 


Tymczasem, kto ma trochę litości niech trzyma kciuki

madmegs

DB Pewnej Szalonej Rodziny

Wtorek, 19 stycznia 2010 r.

 

 


Będzie o prądzie.

 


Uprzedzam, że niektóre szczegóły mogą być drastyczne….

 


Z gatunku tych mrożących krew w żylakach…

 

 


Staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami wewnętrznej instalacji elektrycznej, której mózgiem jest ta oto piękna skrzyneczka:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/8/7/5/52913150_d.jpg


Losy serca na razie są nieznane… Będzie o tym później.

 

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/7/6/5/52913154_d.jpg


A to co kryje się pod niewinnie wyglądającą obudową

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/0/6/8/52913146_d.jpg


i zbliżenie:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/3/7/0/52913132_d.jpg


pierwsze moje skojarzenie to Zabójcza Broń i Mel Gibson rozbrajający bombę w sedesie, na którym siedzi Danny Glover – który kabelek przeciąć?

 

 


Ku własnej blond pamięci:

 


Brązowy kabel to fazowy

 


Niebieski kabel to neutralny

 


A żółty to ochronny

 

 


Mam nadzieję , że ta wiedza NIGDY nie będzie mi potrzebna…

 

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/7/8/4/52913067_d.jpg


a to ma być co miesiąc sprawdzane, czy coś takiego… Ale to chyba nie ja?

 

 


W ogóle to ja oświadczam wszem i wobec, że prądu:

 


Primo: nie rozumiem

 


( bo jak to tak, że on w tych kablach płynie, co to za materia jest? Nie widziałam prądu na oczy więc nie bardzo umiem w niego uwierzyć. Ja szkiełko i oko jestem. Zresztą z innymi rzeczami mam ten sam problem: na przykład jak działa fax? O telewizji i Internecie, zwłaszcza bezprzewodowym nawet nie mówię. Działanie faksu nawet kiedyś, jeden zaprzyjaźniony facet próbował mi wytłumaczyć, ale się poddał. Widać uznał że lepiej ze mną zatańczyć, niż tracić czas na na tłumaczenie mi jak krowie na miedzy. I tak za Chiny Ludowe tego nie zrozumiem! Co nie znaczy że nie zamierzam używać…

 


Secundo: boję się.

 


(jako panna, samodzielna młoda singielka, wybite korki zmieniałam ubrana w gumowce (tak, tak święte różowiaki ) i gumowe żółte rękawice do szorowania muszli klozetowej (całkiem możliwe, że to były rękawice z przeznaczeniem do zmywania naczyń, ale ja jestem nienormalna i zawsze lubiłam myć gary i tylko gołymi rękami. Zboczenie takie. A na dowód, że szurnięta masochistka ze mnie, jakieś dwa lata po ślubie kupiłam sobie zmywarkę. Widać za dużo szczęścia miałam, albo co… No ale dygresja w dygresji mi się zrobiła, normalnie zamotałam się kompletnie….) ) Tej gumy tyle na sobie miałam, bo gdzieś wyczytałam, że to chroni… Na szczęście nie miałam zbyt wielu okazji testować tego stroju ochronnego i mocy jego działania, bo dość szybko wyszłam za mąż i odtąd w razie awarii małżonek jako łowca, zdobywca i obrońca ogniska domowego skutecznie przywracał utraconą jasność. Uff

 

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/4/5/3/52913155_d.jpg


tutaj podobno MAM opisane który wyłącznik do których urządzeń jest i jak mi wywali to podobno MOGĘ sobie włączyć… No w zasadzie to taki pstryczek, jednym palcem się da… To może mnie nie pokopie? To przecież nie jest zapieczony przytopiony korek który trzeba wykręcać jedną ręką , drugą trzymając obluzowaną obsadkę….

 

 


Wracając do tematu instalacji elektrycznej, można powiedzieć, że jest gotowa i takie oto widoki pomieszania z poplątaniem należą już do przeszłości :

 

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/1/6/8/52913109_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/5/0/7/52913089_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/x/7/0/9/52919072_d.jpg

 


opisane kabelki:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/7/9/2/52918605_d.jpg


i z drugiego końca:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/7/3/6/52919056_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/0/4/1/52919091_d.jpg

 


Kable przymocowane, zatynkowane, co trzeba rozprowadzone, połączone, opuszkowane, ogipsowane i wszystko byłoby super, gdyby nie to, że do tej naszej cudownej instalacji dzieła małżonka mojego arcyzdolnego , nie mamy kompletnej dokumentacji, aby wreszcie móc ją złożyć do energetyki i odetchnąć od groźby miecza damoklesowego.

 

 


Wszystko już było skompletowane, pokserowane, podpisane, rozrysowane, opieczętowane, podpisane, wreszcie zawiezione do żądnej krwi instytucji pałającej się dystrybucją prądu, gdy na miejscu okazało się, że nie mamy jednej pieczątki opatrzonej podpisem.

 


Jak to? Wszystko przecież jest jak należy! Uprawniony wykonawca wszystko odebrał, podpisał itepe, a tu się okazuje, że nie, chała , przepisy się im ponoć jakoś zmieniły w nieznanym bliżej międzyczasie i teraz, oprócz tego co mamy, potrzebujemy jeszcze świętszą pieczątkę, tym razem inżyniera jakiegoś. Żeby potwierdził, że ten uprawniony (dokumenty okazał, dyplomy i zaświadczenia stosowne, więc wiem, że umocowany jak należy ) się nie pomylił, albo co…

 


I tu szlag normalnie mało mnie nie trafił! Cóż to znowu za głupota! Jeszcze do niedawna wystarczało wszystkim instytucjom, że uprawnieni robili, odbierali i zaświadczali, teraz, goowno, nie da rady. Co jest? Lobby inżynierów na bezrobocie cierpiało? Nie mam nic do inżynierów, nawet zazdroszczę zrozumienia natury technicznej, ale dlaczego ja mam latać za takim i jeszcze prosić żeby łaskawie za kilka ciężko zarobionych stów przybił pieczątkę i autograf, niczym gwiazda rocka złożył. Ja się nie zgadzam na takie coś!!!!

 


Oczywiście powściekałam się, potupałam nogami, zalałam wściekłość, przespałam smutki i przyznałam niechętnie, że trzeba będzie ulec i zadośćuczynić fanaberiom ustawodawcy popychanego, zapewne grubymi zwitkami banknotów, przez monopolistyczne pijawy.

 

 


Nie wiem czy wytypowany przez „wykonawcę” inżynier wyczuł naszą niechęć, czy co , ale się z tym przybiciem pieczątki miga. Ma przyjechać. Po czym nie przyjeżdża. Umawia się telefonicznie na przyjazd z pieczątką. Nie przyjeżdża. Wydzwoniony, mówi, że właśnie jedzie. Mijają dwie godziny. Jego net… Dzwonimy. Nie odbiera. W końcu nazajutrz dzwoni, przeprasza i mówi że przyjedzie ale instalację by może jednak sobie obejrzał. OK. Umawiamy się na oglądanie instalacji. Nie dociera. Telefonów nie odbiera. W końcu po kilku dniach odbiera. I jednak nie chce nic oglądać, tylko z pieczątką przyjedzie… I tak w koło Macieja… Żeby było śmieszniej to te wszystkie zabiegi przez zaprzyjaźnionego wykonawcę się odbywają

 


Skąd ja to znam... Jestem kłębkiem nerwów. Ktoś pamięta historię użerania się z Maestro, naszym pierwszym wykonawcą? Jakbym miała de ja vu… tfu tfu psia doopa

 


Oczywiście cała dokumentacja u gościa. Jak z nią nie daj boże przepadnie to mnie szlag trafi. Chyba zmienię testament. Pod groźbą wydziedziczenia nakażę spadkobiercom dorwać gada i mordę za moją krzywdę obić… Tyle mojego będzie na tamtym świecie…

 

 


Na czym póki co stoimy?

 


Miesięczne opóźnienie z oddaniem instalacji do energetyki. Kary umowne już ostrzą sobie zęby na nasze marne resztki przytulone do konta bankowego…

 


Oby tylko Jego Wysokonapięciowa Monopolowość się nie wściekła i umowy z nami nie rozwiązała. Bo płacenia drugi raz za przyłączenie, albo siedzenia po tych wszystkich przejściach przy ogarku nie zdzierżę…

 

 


Uprzedzałam, że historie będą z gatunku tych mrożących krew...

 

 


A skoro już tak niewesoło nam, to nie żałujmy sobie grobowych wieści… najnowsza to taka, że nam Cappo di Tutti Cappi zszedł z tego padołu.

 

 


Świeć Panie nad jego dobrą duszą, bo wielce porządny człowiek z niego był. Chylimy czoła.

 

 


Niemniej, jakby nie było straciliśmy wspaniałego kierownika budowy i projektanta (wszystkie zmiany do projektu nam robił i niestety nie wszystko co wyszło „w praniu” poprawił nam na projekcie. Nie zdążył.) Jak sobie przypomnę, jak co chwilę jeździł i Maestra (w mordę niemytą kopanego ) pilnował… Święty człowiek! Dobrze przynajmniej, że rozliczaliśmy się na bieżąco, więc nie zostaliśmy z żadnym długiem. Głupio by było.

 


Nic teraz musimy znaleźć innego kierownika, jakieś zgłoszenia poczynić w urzędzie i takie tam.

 

 


Nie wiem jaki będzie ten rok... Ale jak pomyślę jak się zaczyna...

 

 


Oprócz końskiego zdrowia i worka pieniędzy najbardziej nam chyba w tym roku przydałyby się: fura szczęścia i moc pozytywnej energii. Elektrownia pozytywnej energii.

madmegs

DB Pewnej Szalonej Rodziny

Środa 13 stycznia 2010 r.

 

 


Prąd dawno zrobiony, a odbioru nie ma Nadal brakuje jakiejś jednej pieczątki od inżyniera, który ciągle przekłada spotkanie i takie tam A ma tylko klepnąć pieczątkę i zainkasować kilka stów

 

 


A już prawie zapomniałam jak wkurzające są trudy budowy...

madmegs

DB Pewnej Szalonej Rodziny

Czwartek, 31 grudnia 2009 r.

 

 


Czas na posumowanie drugiego roku naszej budowy.

 

 


Jaki był ten rok, co przyniósł, czego nas nauczył?

 

 


Przywitaliśmy go naszym bunkrem na budowie:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/s/2/9/4/43851956_d.jpg

 


Żegnamy go takim już domkiem:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/5/6/9/52090885_d.jpg


nota bene oba zdjęcia są robione ósmego grudnia tylko rok po roku...

 

 


Możemy powiedzieć tyle, że mieliśmy ogromne szczęście!

 

 


Wczesną wiosną jeszcze nic nie zapowiadało, by bunkier, nasza ceramiczna poczwarka, miała się w tym roku przeobrazić w motyla. A jednak… Wiosną, dzięki pewnym dziwnym, wydarzeniom, naszej (mojej …) nieobliczalnej naturze i przede wszystkim dzięki wsparciu całej naszej nieocenionej rodziny – jeszcze raz bardzo Wam kochani dziękujemy – nasz bunkier dorobił się ścian kolankowych, więźby, kominów i pokrycia dachowego. Ba! Nawet rynien! 29 kwietnia 2009 r. szaleliśmy z radości, że mamy stan surowy otwarty.

 

 


Później lato minęło na weekendowych „parapetówkach” na budowie – niezapomnianych grillach na prowizorycznym ruszcie, duszonkach wcinanych na pokrywie studni, służącej za stół i piwie chłodzonym w wiadrze spuszczonym na linie do studni…

 


Urlop zapisał się pod znakiem nierównej walki z suchą, twardą jak skała gliną . Sopelkiewicz kopał rów pod przyłącze prądu i szamba oraz dołki pod słupki ogrodzeniowe, ja zaś pod umęczone upałem korzenie róż i innych trofiejnych krzaków. Łaska boska że prawie wszystko się przyjęło... Widać opatrzność czuwa nad głupimi…

 

 


Jesień w tym roku była długa. Zarówno pod względem temperatur, jak i natłoku pracy, zamieszania ze szkołą i takie tam…

 


Poza tym, było trochę nerwów z rowem mariańskim i decyzją co do zamykania w tym roku stanu otwartego. W końcu, po wielu debatach, chwilach niepewności, kalkulacjach i zrywach romantycznej duszy (mojej oczywiście ) zamknęliśmy, a raczej „przymknęliśmy” ten nasz SSO. Dokładnie rok po położeniu stropu. Lubię okrągłe rocznice…

 


No i instalację elektryczną w zasadzie mamy…. (Ale cicho sza, żeby nie zapeszyć. )

 


I jesienią, jakoś tak, na sharą shaybę zapadłam... Ach te jesienne choroby... Ale to osobna historia

 

 


Wreszcie zima, niezimowa taka, całkiem jesiennie ciepła, postraszywszy tylko kilkudniowym mrozem i śniegiem, co zniknął w okamgnieniu , nadeszła świętami w rodzinnym uszczuplonym niestety gronie i przywitała deszczem Nowy Rok.

 


A my?

 


My, we czwórkę witaliśmy Nowy Rok na rynku naszego city , może mokrzy, może zmęczeni, ale szczęśliwi. Pierwszy raz wzięliśmy ze sobą dzieci, by nie z okien (skąd nota bene najlepiej widać) ale na żywo zobaczyły pokaz sztucznych ogni, przystrojone świątecznie nocne miasto i jego mieszkańców - bawiących się, wesołych, życzliwych, rozentuzjazmowanych chwilą i alkoholem, ale i niestety czasem agresywnych, wulgarnych i nieobliczalnych. Tacy są ludzie. Takie jest życie. Nie mogę przecież do końca życia trzymać dzieci pod kloszem. Niech wiedzą jak się można bawić i jak bawić się jest fajnie, a jak nie.

 

 


Jaki będzie ten Nowy Rok?

 


Mając na uwadze to, jak zapowiadał się 2009 rok, a jaki był, muszę stwierdzić, że budowlanie był niezwykle udany. Przerósł nasze oczekiwania, zaskoczył nas wielce pozytywnie. Mimo to, że tak naprawdę życiowo był bardzo dla naszej rodziny trudny. Osobiście, zawodowo i rodzinnie.

 


Ponieważ w życiu nie ma nic za darmo , za osiągnięcia tego roku przyjdzie nam jeszcze jakiś czas płacić. Płacić sensu stricte.

 


Zatem nie oczekuję od Nowego Roku wiele. Nie, pod względem inwestycji. Ten rok będzie rokiem spłaty zobowiązań, wytężonej pracy i wielu wyrzeczeń. Ale przecież tego właśnie chcieliśmy. No to chyba warto... :)

 


Tak więc odnośnie Nowego 2010 Roku mogę mieć jedynie tzw. pobożne życzenia i to zapewne w innych, niż budowlane, dyscyplinach…

 


Zatem, niech ten Nowy Rok będzie rokiem konsekwentnej realizacji wcześniejszych zamierzeń, rokiem dostatnim, zrównoważonym finansowo i statecznym zawodowo. No chyba, że miałby ochotę nas zaskoczyć ekstra awansem i niespodziewanym przypływem gotówki…


Tak czy siak, najważniejsze, aby nie pędził tak zwariowanie, jak 2009 rok, by pozwolił nacieszyć się niezapomnianymi wrażeniami, ulotnymi chwilami, głęboką i szczęśliwą miłością. Aby sprawił, że wypełni nas radość życia i pragnienie więcej. MORE. W najlepszym tego słowa znaczeniu.

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/x/5/5/0/52051813_d.jpg


Tego sobie, a Wam moi kochani, tego i jeszcze więcej życzę

madmegs

DB Pewnej Szalonej Rodziny

poniedziałek 14 grudnia - czwartek 31 grudnia 2009 r.

 


z przerwą świąteczną

 

 


Sopelkiewicz miał wolne, z prądem diełał

 

 


oto efekt jego pracy:

 

 


światło, nie będę wrzucać wszystkich pomieszczeń

 


na razie fotki poglądowe, jak będzie skończone i odebrane, będzie więcej

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/7/5/0/52090889_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/3/9/3/52090909_d.jpg


tu ma być moja robocza kuchnia w gospodarczym :

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/0/7/9/52090822_d.jpg


kotłownia:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/7/5/2/52090821_d.jpg


przedpokój:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/0/6/4/52090476_d.jpg

 


dooobra, chyba wystarczy... Nuudne te kable

 

 


ale nie martwcie się.

 


to be continued...

madmegs

DB Pewnej Szalonej Rodziny

wtorek, 15 grudnia 2009 r.

 

 


Dziś mija rok i tydzień od chwili gdy dorobiliśmy się bunkra.

 


A zaledwie tydzień temu staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami Stanu Surowego Przymkniętego

 

 


A niebudowlanie, za to jubileuszowo ...dzisiaj jest 19 rocznica naszego poznania się z Sopelkiewiczem...

 


Spojrzałam na niego, powiedział mi cześć z drugiego końca pokoju kumpla ... i pomyślałam, że właśnie spotkałam miłość mojego życia

 

 


Dżizas, ale mnie filozoficzny nastrój ogarnął...

 


Normalnie całe nasze życie mi przewija się przed oczami

 


I kto by pomyślał...

 

 


Chociaż nie...nasze razem jest jak najbardziej budowlanie... Całe życie coś budujemy, remontujemy, wyburzamy, urządzamy... Szajba taka...

madmegs

DB Pewnej Szalonej Rodziny

Sobota, 12 grudnia 2009 r.

 

 


No, wreszcie udało mi się naocznie obadać kolor moich nowych okien. Na przykładzie kuchennego Bo tylko to na razie jest odfoliowane, jakieś bowiem jeszcze dopiankowania Sopelkiewicz przewiduje

 

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/1/5/7/51361709_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/3/6/5/51361660_d.jpg


Tak więc niniejszym ogłaszam, że jestem odnośnie koloru okna jestem całkowicie i do wypęku ustysfakcjonowana Jest po prostu śliczniutkie, arcyszarutkie, ani za ciemne ani za jasne. Po prostu w sam raz!

 


Przyznaję , na kolana nie padłam, bo... straszne błoto było za to rzetelnie rozwarłam koparę (czytaj jamę ustną ) z zachwytu

 

 


Dzisiejszy dzień poświęciliśmy:

 


-Sopelkiewicz - na czynienie światłości na budowie ( w sensie prac elektrycznych )

 

 


Tymi ręcami , małżonek, przestrzegając zasad BHP ściany pruł w celu uczynienia prądu

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/3/2/8/51361803_d.jpg

 


-Sopelkiewiczowa - na stworzenie ogniska domowego w wydaniu budowlanym Znaczy się w kozie paliłam

 

 


oto dowód:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/0/9/3/51361583_d.jpg


nawet obiad ugotowałam Gorący bigosik to był strzał w dziesiątkę

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/4/5/6/51361794_d.jpg

 


Poza tym ogród na zimę zabezpieczony:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/3/2/5/51361777_d.jpg

 


W ramach odkrywania nowych zastosowań dla europalet takie oto eleganckie schody do domu sobie zrobiliśmy

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/8/8/8/51361726_d.jpg


Nota bene przez kotłownię się do domu wchodzi. Jak szaleć z elegancją to konsekwentnie...

madmegs

Poniedziałek, 7 grudnia 2009 r.

 

 


Wielki dzień!

 


O ósmej, zajechaliśmy pod fabrykę okien, co by odebrać nasze wyczekane, wymarzone, wytęsknione szare okna

 


Panowie załadowali w czterech rzeczone okna na pakę i poszli sobie precz Kierowca zasiadł za kółkiem i kazał się prowadzić na nasze włości. Zamknęłam drzwi naszej nieboszczki (yyyy… toyoty chciałam powiedzieć ) i syczę w panice do Sopelkiewicza: "Tyyyy, widzisz, że on sam jedzie? Ja cię kochanie błagam ty leć tam i powiedz mu, żeby kogoś ze sobą zabrał! Kto to bowiem do chałupy wniesie?"

 


Facet odpalił silnik, więc nie czekając, aż się małżonek namyśli, wyskoczyłam jak oparzona z auta i lecę do faceta.

 


I taką z nim konwersację prowadzę:

 


„a pan tak sam jedzie”

 


A on na to: „no sam”.

 


Ja (obłudnie z udawanym podziwem i zdziwieniem): „a to pan tak sam to wniesie do środka?”

 


A on: „A to nie ma tam ekipy montażowej?

 


Na co ja (niewinnie i nadal kłamliwie8)) „aaa, nieee, jeszcze ich nie będzie…, to co, może pan zwoła z magazynu jakiegoś kolegę?”

 


Cóż miał pan zrobić. Poszedł i zawołał. Nawet dwóch

 


Dojechaliśmy na działkę, panowie dygowali okna do środka, ja podawałam deseczki i papierki do podłożenia (zgodnie z zapobiegliwymi poleceniami panów )

 


Wszystko było fajnie, zanim doszli do potrójnego przeszklonego okna balkonowego. Zamontowali przyssawki, dźwignęli, a okno jakoś nie bardzo chciało się ruszyć. Patrząc na taki obrót sprawy, Sopelkiewicz popędził im pomóc. We czwórkę jakoś dźwignęli to okno, w ostatniej chwili jeszcze zdążyłam wrzasnąć rozdzierająco ( już widziałam te obdarte szare ramy…): panowie NIE drzwiami!!!!! Dookoła, po błocie, otworem balkonowym je wnieścieeeee!

 


Panowie nie byli uparci, sprzeczać się nie zamierzali (całkiem możliwe, że ciężko im było ) i wnieśli jak chciałam. Bez szkód. W majątku i zasobach ludzkich

 


Po czym w wersalskich ukłonach, zaopatrzeni w fundusze na „halbę” (po takich stresach kuracja dla poratowania zdrowia nieodzowna przecież ) poszli sobie precz.

 


A my zostaliśmy z tymi oknami, szczęśliwi i przerażeni, z wrażenia nawet nie czuliśmy specjalnie przejmującego zimna i hulającego w surowych murach wiatru…

 


Tak zastał nas mój tato, którego w przypływie geniuszu i odruchu rozpaczy poprosiłam dzień wcześniej o jakąkolwiek pomoc przy tych oknach. (uprzedzając może zdarzenia, powiem, że chyba opatrzność nade mną czuwała w chwili, gdy dnia poprzedniego wybierałam do niego numer… We dwójkę za Chiny Ludowe nie dalibyśmy sobie rady! Choćby skały srały, jak mawia moja przyjaciółka )

 

 


Teraz króciutka relacja fotograficzna.

 


Od razu uprzedzam, że mało co widać, bo i mgła i brak słońca i baterie słabe w aparacie… Koloru wogóle nie widać, bo nie miałam ani czasu ani głowy do tego byt folie z okien zdzierać. Mieliśmy jakieś 6 godzin do zmroku, siedem do pełnej ciemności. Zero sztucznego oświetlenia. Siedem okien do wprawienia. W tym jedno podwójne i jedno potrójne balkonowe… Krowę nie okno! W dodatku nad wyraz narowistą i oporną I jeszcze drzwi do zrobienia. I tylko trzy pary rąk do pracy. Z czego dwie lekko wybrakowane , zwłaszcza pod względem siły - jedna z racji wieku, druga z racji płci. Ta ostatnia jeszcze upośledzona dodatkowo z uwagi na wiadomy kolor koafiury

 

 


Oto mężczyźni mojego życia przy pracy (noo… dwie trzecie. Młodego Soplęcia nie było. Dzięki Bogu! )

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/u/1/3/7/50996214_d.jpg


Ja pełniłam zaszczytną funkcję w stylu: „miał sługa lokaja” :

 


"Tato, podaj mi wiertarkę" - mówi Sopelkiewicz z drabiny. Stojący obok rodziciel woła: "Megs - podaj mu tę wiertarkę"

 


No to podawałam. Ktoś w końcu musiał, nie?

 


Ale poważnie: Oni we dwójkę dźwigali, ja mierzyłam, asekurowałam, dopasowywałam, podawałam te poziomice, kotwy, śruby, wiertła, kliny… Tworzyliśmy naprawdę dobry team

 


I w życiu mi tak nie smakowała surowa parówka z Biedronki, zagryzana pączkiem i lodowatą sałatką jarzynową produkcji mojego taty, spożywana wprost ze słoika (sałatka, nie parówka ), na stojąco, ze zgrabiałymi z zimna palcami, ale w pierwszym pokoju z zamkniętym oknem

 


(Nota bene aż się dziwię, że nie zaszkodziło mi popijanie lodowatą mineralką… wydawało mi się dotąd, że ja raczej delikatny przewód pokarmowy posiadam )

 

 


Nooo, dobra, bo znowu się rozgadałam Już daję te foty :

 


Mało co widać, bo mgła była iście londyńska… Oczywiście mam na myśli XIX wieczny Londyn

 


Nasze wprawione już okna:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/m/6/7/8/50996246_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/m/9/1/0/50996278_d.jpg


I od środka:

 


Oto Jego Praktyczność Okno Kuchenne:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/1/1/6/50996329_d.jpg


A to Salonowa Akwariowa Arystokracja

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/m/8/6/9/50996415_d.jpg


Mam nadzieję, że będzie pięknie widać ogród.

 


Bo na razie jedyne co widać, to różnicę w grubości nadproży nam w mordę niemytą kopany świętej pamięci Maestro zrobił

 


No, ale nic to , zakupi się styropian i różnice zostaną zniwelowane

 

 


Tu jeszcze okno łazienkowe od północy i trofiejne spadkowe drzwi do kotłowni. Stalowe, blacha jak nic odzysk z produkcji radzieckich czołgów. Mało mnie nie zabiły podczas wprawiania. Ciężkie jak cholera! Ale to osobna historia, opowiadania tutaj nie warta, skoro drzwi wprawione już, a ja nadal żyję , tylko kolano trochę mnie boli i czapkę oraz kurtkę z błota muszę wyprać… Ale od czego mamy różową siłę

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/u/8/4/4/50996301_d.jpg

 


I na koniec nasze wystrzałowe i wielce eleganckie drzwi wejściowe Wrota raczej hyhy

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/3/8/0/50996563_d.jpg


Robione po ciemku, z obłędem w oczach i potem spływającym po tyłku… Byle tylko ten stan surowy… zamknąć… Znaczy przymknąć :

 


(Może jeszcze później opiszę, jak zdjełaliśmy te drzwi, jak to mało nie naraziliśmy się na sąsiedzką dintojrę i o tym jak ciężka praca, wygwizdów i brak alkoholu we krwi wpływa negatywnie na procesy myślowe Tymczasem już nie mogę się doczekać, aby móc się pochwalić, hyhy : )

 

 


Zatem, porzuciwszy (tymczasem : ) gadulskie zapędy -

 

 


mogę już uroczyście ogłosić, że mamy SSP


(czytaj: Stan Surowy Przymknięty ).

 


Bo każdy widzi, że do Zamkniętego jeszcze troszkę mu brakuje Na przykład porządnych drzwi

 

 


A o tym czy jestem szczęśliwa, czy okna mi się podobają i jak wyglądają na fotkach opowiem jak się przekonam. Może w sobotę będzie jakaś namiastka słońca i uda mi się poodklejać taśmy, przyjrzeć się, porobić porządne zdjęcia. I paść na kolana (z wrażenia oczywiście ) oraz wybuchnąć płaczem (ze szczęścia, jakżeby inaczej ), czy też tfu tfu psia doopa, jak mawiała babcia nieboszczka na odwrót Mam nadzieję, że to pierwsze, bo okna już wprawione i zapłacone. Odwrotu nie ma

madmegs

czwartek, 3 grudnia 2009 r.

 

 


trzy dni do dostawy okien.... I teraz już sama nie wiem.... Normalnie mam mętlik w głowie

 


- czy jednak tych okien nie zamówiliśmy za jasnych?

 


- czy nie należało wziąć faktury drewnopodobnej zamiast gładkiej?

 


- jakie wogóle wyjdą te okna? Co jeśli nie rzucą mnie na kolana? Albo gorzej - okażą sie okropne (tfu tfu psia doopa )

 


- czy z tego naszego salonu nie zrobi się piep...one akwarium?

 


- gdzie ja jaka sofę postawię?

 


- czy przy tej ilości okien kiedykolwiek będzie tam ciepło?

 

 


A najgorsze, że jak coś okaże nie tak, to będzie na mnie Sama sobie to wszytko wymyśliłam, zaparłam się przednimi i zadnimi łapami i nie odpuściłam Przecież jak teraz jekne chociaż, to mnie Sopelkiewicz gołymi rękami udusi I każdy sędzia go uniewinni Też bym uniewinniła...

 

 


Ło matko, normalnie cała chora jestem. Niech już będzie poniedzialek. Chce to mieć za sobą! Wszystko przez to czekanie za długo się to ciągnie, entuzjazm upadł niczym komuna i nachodzą mnie tylko coraz to nowe wątpilwości... Oszaleję normalnie!

madmegs

listopad 2009 r.

 

 


generalnie nie dzieje się zbyt wiele...

 

 


po pierwsze primo :

 


nadal mamy stan surowy otwarty

 

 


okna miały być, już już, potem jakieś święto było, więc nie zamówili profili z Germanii, później Niemcy święto mieli, więc ich nie zrobili, następnie u nas było święto wskutek czego profili nie miał kto odebrać i tak w koło macieja I jak tu nie ma być kryzysu jak wszędzie tylko fiesta, nikt nie pracuje

 

 


Jest nadzieja jednak, bo końcu profile do Polski przyjechały i okna się robią. Ludzkimi polskimi rękami Mają być (okna, nie polskie ręce ) w tym tygodniu, znaczy w okolicach Mikołaja

 

 


kolor wybieraliśmy spośród takich opcji:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/v/8/9/9/50489620_d.jpg


na zdjęciu jest przekłamany, nie dało się uchwycić rzeczywistego ani w słońcu ani z lampą błyskową

 


Wybór padł na pierwszy od lewej. Chciałam drugi od prawej, ale Sopelkiewicz uznał, że w realu może wyjść za ciemny... Prawie czarny Przyjdą okna, zobaczymy jak będzie...

 

 


po drugie primo :

 

 


nasze ogrodowe słupki, za sprawą męża allmighty'iego dorobiły się szarych kapturków. Już im nie będzie padało do środka

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/9/1/1/50489170_d.jpg


ale siatki nadal njet i ostatnio sąsiad zrył mi traktorem wyrównaną za ciężkie pieniądze (ziemia plus koparka) działkę. Skrót sobie skubany zrobił Wjechał po moim nowym podjeździe (mam nadzieję że nic się nie załamało w środku ) objechał dom z TRZECH stron i lawirując między posadzonymi różami i słupkami pojechał na swoją działkę Teraz mam 15 cm koleiny Brak mi słów... Tyle dobrego, że krzaków nie połamał... :)

 

 


po trzecie i ostatnie primo :

 

 


mąż nadal allmighty zrobił mi piękne okno balkonowe w salonie. Dziurę znaczy się No ale bądźmy optymistami i ujrzyjmy oczyma duszy piękne wyjście na wschodni drewniany taras na palach

 

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/0/2/6/50489187_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/v/6/9/6/50489198_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/v/3/1/8/50489263_d.jpg

 


jak się jasno w salonie zrobiło! (i nieco wietrznie... ):

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/2/8/4/50489272_d.jpg


Co prawda już się nasłuchałam, że dom jeszcze nieskończony, a ja już przebudowy robię ale cóż...kobieta zmienna jest Widziały gały, co brały

 

 


przedtem dom od południowego wschodu wyglądał tak:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/5/3/3/50488986_d.jpg


a teraz tak:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/v/1/4/2/50489252_d.jpg


i tu będzie mój taras-weranda. Cichutki, niewidoczny od ulicy, zadaszony, obarierkowany A na balustradach pnące róże, pelargonie i clematis Moje sanktuarium Będę tam mogła...wszystko!

 

 


I na koniec parę fotek polskiej złotej jesieni, po której dzisiaj już ślad nie pozostał :

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/2/9/4/50488863_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/7/8/5/50488894_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/7/3/4/50488935_d.jpg

madmegs

DB Pewnej Szalonej Rodziny

sobota, 17 października 2009 r.

 

 


mam wreszcie to strasznie drogie czarne grube cudo!!!!

 


czyli kabel prądowy niosący cywilizację do wiejskiej zagrody

 


(no, na razie mam go w formie wielkiej splątanej pętli, ukrytej przed złodziejami, ale zakopanie go i podłączenie to tylko kwestia czasu )

 

 


Poza tym mamy te wszystkie puszki, kable trójżyłowe, skrzynkę i takie tam elektificzjeskie ustrojstwa

 

 


I w dodatku po suuuper cenie dzięki mojej nieocenionej Kruczowłosej Przyjaciółce i Jej Wspaniałemu Mężowi. :) Dzięki wielkie kochani!

 

 


Będzie prąd, będzie prąd, tralalalallalalala

madmegs

DB Pewnej Szalonej Rodziny

Piątek, 16 października 2009 r.

 

 


Okna zamówione!

 


Jednostronnie średnio szare (kocham Cię mężu! )


 


1x podwójne balkonowe

 


1x potrójne (fix/otwieralno-uchylne/fix)

 


3x okna dwudzielne, w tym jedno otwieralno-uchylne, drugie otwieralne

 


2x okna otwieralno-uchylne (spiżarkowo-łazienkowe0 :)

 

 


Yuuuuhhhuuuuu, jaka jestem szczęśliwa!

 


Podobno będą już za dwa tygodnie

 


Kurde, chyba se zaraz po wprawieniu je umyję i firanki zawieszę

madmegs

DB Pewnej Szalonej Rodziny

Środa, 7 października 2009 r.

 

 


Jutro wielki dzień. Odbędą się bowiem pomiary okien do naszego Skrzacika

 


Poprzednią noc ( w zasadzie całe dwie godziny, hyhy ) spałam z próbnikami koloru Taka to namiętność, że musiałam zabrać je do alkowy

 

 


Na 99,9% (nie zarzekam się, bo kto wie co mi jeszcze w czasie pomiędzy pomiarami a wprawieniem strzeli do łba ) będą szare okna :)

 


Nie jasnoszare (wiadomo - za jasne , nie antracyt, jak dach (bo za ciemnie ) tylko takie jakby grafitowe....

 


Coś takiego:

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/9/2/6/48495683_d.jpg

 


Niestety będą musiały być jednostronnie szare

 


Sopelkiewicz się nie zgodził na moje szare fanaberie od wewnątrz

 


Więc mają być białe... A tak się cieszyłam, ze nie będę musiała z obłędem w oczach latać ciągle ze szmatą...

 


Ale rację mu muszę przyznać ( aczkolwiek robię to z wielkim ociąganiem i nadzwyczaj niechętnie ), że primo wyjdzie to taniej, a secundo, przy moim umiłowaniu do zmian wszelakich , zwłaszcza wnętrzarskich , będzie to najbardziej bezpieczne rozwiązanie...

 

 


Póki co nad elewacją myślę, że albo będzie ceglano-drewniana, albo zwykły, w jakimś ciepłym odcieniu, tynk. Pożyjemy zobaczymy...

 

 


No a teraz pora na dylemat z ostatniej chwili:


 


W salonie jest potrójne okno balkonowe na południe i podwójne okno zwykłe na wschód.

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/7/6/7/44504744_d.jpg

 


Przedostatnia wersja to taka, że okno na wschód wykujemy do dołu i będzie podwójne balkonowe, a południowe na południe zamurujemy w 1/3 i też będzie podwójne.

 

 


Teraz tak sobie myślę, że szkoda mi tego południowego słońca, w zasadzie jedynego prawdziwie ożywczego światła w salonie ( okno z kuchni wychodzi na zachód, ale tam zawsze ciemno jest, bo las...) a balkonowe na wschód jest pod dużym zadaszeniem i też niewiele tam świeci....

 

 


No to sobie wymyśliłam , że wschód kujemy zgodnie z planem, a południe zostaje 3-drzwiowe. Nie wiem gdzie postawię jaką sofę, będę się martwić później Najwyżej będzie stała trochę w świetle okna....

 

 


Małżonek nawet dość ochoczo się zgodził na to rozwiązanie No...widzę przecież, że strasznie mu się nie chce murować... No to przecież nie będę się nad nim znęcała, nie? Taaaaka wspaniała żona jestem!

 

 


Tylko jak tu ustalić otwieralność tych wszystkich pięciu drzwi?

 

 


No, na wschód prosto - podwójne otwierane i tyle. Może jedna część uchylna dodatkowo.

 


Ale na południe? 3 x otwierane? Czy jedne otwieralno-uchylne, a dwoje jako podwójne otwieralne? I które gdzie? Z lewej czy prawej strony? Jak kanapa ma zastawiać to okno z lewej, to może dobrze, żeby lewe było pojedyncze uchylne? Zaś jeśli to podwójne z prawej ma się szeroko otwierać, to czy stół z krzesłami nie będzie przeszkadzał? (eee, stół zawsze można przesunąć )

 

 


No i jeszcze cena. Czy nie pójść po kosztach, skoro już szaleję z kolorem i nie zrobić tego okna na południe tak:

 


od lewej: szyba fix( nie otwieralna wogóle ) środek otwieralno-uchylny i po prawej tez fix. Wtedy fixy można zastawić sofą z lewej a stołem z prawej a wychodzić na zewnątrz środkiem...

 


Jedno co mi się tak naprawdę nie podoba w tym rozwiązaniu, to to, że łączenie fixów z "normalnymi" drzwiami niespecjalnie wygląda ze względu na inną grubość ram okna. Ale podobno do wszystkiego można się przyzwyczaić... )

 


Pomierzymy, dostanę wycenę i jak znam życie...decyzja sama się podejmie...

 

 


Zakręcona jestem okrutnie


Pomóżcie!!! Rady, komentarze i uwagi mile widziane w Klachańsku

madmegs

DB Pewnej Szalonej Rodziny

Okazuje się że to Akebia. Nastka79 wiedziała. Toż to normalnie szok, co o tej roślinie piszą:

 

 


"pochodzi z dalekiego wschodu (Chiny, Japonia, Korea). Jest pnącym krzewem, owijającym się pędami, z owalnymi 5 listkowymi, ciemnozielonymi, palczasto złożonymi liśćmi (podobnymi do liści szeflery). Liście są półzimozielone i opadają dopiero po silnych mrozach. Akebia dorasta do 5-10m wysokości, wytwarzając rocznie 1-3 m przyrosty."

 

 


http://www.clematis.com.pl/graph/ph_roslina0205_akebia_kwiaty.jpg


dokładnie takie!

 

 


"Kwiaty wydają lekki korzenny zapach, co może być dodatkową atrakcją, gdy akebia rośnie koło okna, furtki lub oplata altanę. Rozwijają się w końcu kwietnia – maju."

 

 


Jasne, super atrakcją jest wyrżnięcie się na mordę w wyniku poślizgnięcia się na tych opadających na chodnik ślimakowatych owoców :0

 

 


"W październiku dojrzewają owoce, zebrane najczęściej po 2-3 (czasem dużo więcej) w owocostany. Owocem są podłużne jagody długości 10-13 cm, przypominające kształtem grube parówki. Z zewnątrz są fioletowe a po dojrzeniu pękają odsłaniając biały miąższ z czarnymi pestkami. Z owocu tylko miąższ nadaje się do jedzenia, jest słodki, z melonowatym posmakiem."

 

 


http://www.clematis.com.pl/graph/ph_roslina0205_akebia_owoc.jpg


dżizas, te owoce naprawdę są wielkie, kosmiczne i straszne! Ja tam specjalnie obrzydliwa nie jestem, i ślimaki jadłam i nie przeszkadzają mi w potrawach oczy, szczypce i czułki , ale te fioletowe parówy są potężnie odrażające :0

 


Na zdjęciu nie widać, ale ten szary pestkowany środek pokryty jest jakby takim kożuchem pleśni mieniącej się w słońcu jakby smugami śluzu... Błeeee....

 

 


Hyhy, ciekawe z jaką szybkością zeszłabym z tego świata, gdybym zaproponowała mamie produkcję dżemiku...

 

 


"Akebie najobficiej owocują gdy nastąpi krzyżowe zapylenie, dlatego w pobliżu siebie dobrze jest sadzić różne odmiany lub gatunki. Chcąc zwiększyć plon owoców, można kwiaty zapylić samemu, w pełni rozkwitu, pocierając kwiaty męskie jednej odmiany o żeńskie innej. "

 


źródło: http://www.clematis.com.pl/wms/1144.html" rel="external nofollow">http://www.clematis.com.pl/wms/1144.html


 


No to już nie wiem, czym moja rodzicielka je pociera.... bo rośnie u niej tylko jedna sztuka, za to owoców jest tyle że można byłoby kilka taczek tego załadować

 

 


Ale i tak draństwo sobie posadzę Tylko zdala od ścieżek, za garażem. Niech sobie rośnie, zieleni się zimą, a owoce niech sobie spadają w chaszcze...

madmegs

DB Pewnej Szalonej Rodziny

nie wiedziałam gdzie o tym napisać, więc piszę tutaj:

 

 


U moich rodziców rośnie takie coś:

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/9/3/5/48597261_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/0/4/1/48597294_d.jpg


Rośnie to na gołej skale, w szczelinie w pędzi ziemi

 


Cały rok ma zielone liście :0, późną wiosną mikre kwiatki, niespecjalne, za to w październiku wielkie fioletowe kosmiczne i co tu ukrywać lepkie obrzydliwe kapiące sokiem owoce:

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/6/8/7/48597307_d.jpg


Rośnie jak chwast, 5 razy było to ścinane - odrosło znowu , nie straszna temu ani susza ani mróz.

 


Z drugiej strony rozmnożyć się tego chyba nie da (moja mająca złotą rękę do badyli rodzicielka próbowała kilkakrotnie - różnymi metodami).

 


Dodam, ze nikt tego u moich rodziców nie sadził. Samo wyrosło Dziwne, bo na krajowe to nie wygląda. Raczej na wielce egzotyczne... Zgoła kosmiczne

 

 


Czy ktoś wie, co to jest???

 

 


Ze względu na odporność posadziłabym to sobie na garażu. tam mi te oślizgłe owoce przeszkadzać nie będą, a zieleń all year long - bezcenna

madmegs

DB Pewnej Szalonej Rodziny

madmegs

 


ELITA FORUM (min. 1000)

 


http://lh4.ggpht.com/strzaleczka/SHX51FRaG2I/AAAAAAAAB5c/wG5oGP2CHPY/s144/chojrak.jpg


Dołączył: 20 Lut 2008

 


Posty: 1000

 

 

 


właśnie zorientowałam się, że popełniłam tysięczny post i zostałam ELITĄ FORUM hahahhaha

 


kurcze blade...ale mi ta kariera w ostatnich dniach w zawrotnym tempie się rozwija... Tu "Elita", tam tytuły dworskie hahhahahah Normalnie szał ciał i rozpusta! to co, trzeba to oblać?

madmegs

DB Pewnej Szalonej Rodziny

sobota 26 września 2009 r.

 

 


jeszcze jedno wydarzenie w sobotę było. Naszą skromną budowę odwiedziła w celach wizytacyjno-szpiegowsko - poznawczych niejaka forumowa mysza44 z małżonkiem i dwójką latorośli płci męskiej :)

 

 


Przybyli obejrzeli pojechali. Przesympatyczni, mili i WOGÓLE. Teraz mają przes...ane, bo skoro zdecydowali się na Skrzata, to będą musieli:

 


primo:

 


założyć dziennik :) i na bieżąco nam pisać co u Nich

 


nie ma lekko

 


secundo:

 


brać udział w dziwnych czasem dyskusjach w wątku pogaduchowym ( zdaje się, że mówiłam, że nie ma lekko? )

 


tertio:

 


z uwagi na fakt, że osobiście zgodziłam się ich gościć u siebie - pod karą śmierci nie ujawniać mojej tożsamości itp., tudzież z trudem powstrzymywać się od uwag na temat osobistego wrażenia związanego z obcowaniem z moją wybrakowaną nieco, nader szaloną i cokolwiek pokręconą osobą

 

 

 


K&R pozdrawiamy i 3mamy kciuki za spełnienie Waszych budowlanych marzeń

madmegs

DB Pewnej Szalonej Rodziny

Weekend 26-27 września 2009 r.

 

 


Ostatni już chyba tak cudowny słoneczny weekend tego roku.:) Ale co by nie mówić, jesień się nam udała. Piękna, ciepła i słoneczna

 

 


Takie rzeczy w ogrodzie się podziały:

 


rhododendron następca

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/2/6/7/48348544_d.jpg


Zaczątki jarzębiny – mojego ulubionego komunistycznego drzewka

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/5/5/2/48348639_d.jpg

 

 


Moja pierwsza angielka – Othello – niegrzeczna i z kopczyka wykiełkowała. Niedobrze…

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/7/9/9/48350041_d.jpg


Krzewuszka, pięknie się przyjęła

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/6/1/5/48350064_d.jpg


Nawet wyszabrowany od ciotki z ogrodu kwiatek zakwitł:

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/1/0/9/48350088_d.jpg

 

 


Nota bene, mój ukochany facet wie jak uszczęśliwić dziewczynę… Kopaczkę mi kupił w prezencie Co prawda bez dzioba, dziwne jakieś teraz produkują ale co zrobić…

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/3/5/2/48349951_d.jpg

 

 


Teraz smróda, hę, tego oczko wodne Sopelkiewicza:

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/1/5/1/48348467_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/4/5/1/48349588_d.jpg


Jak to kiedyś będzie przejrzyste i romantycznie zarośnięte tatarakiem, liliami i skalnikiem wokół, to przysięgam, publicznie wszystko odszczekam

 

 


Widoki ogólne domku:

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/9/9/9/48349848_d.jpg


Tu pięknie widać jak Sopelkiewiczowa odisprobitowała wyblakłe już ze starości ściany fundamentowe… W kuckii w pocie czoła… Dziwnie na mnie nazajutrz w pracy patrzyli… Długie pomalowane na różowo paznokcie, a dłonie i ręce całe w czarne kropki. Co niektóry podejrzliwie spoglądał, podejrzewając zapewne jakąś zaraźliwą tropikalną chorobę…

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/6/6/8/48349977_d.jpg


I moje ulubione ujęcie domku … Widać piękny świeżutki disprobit, nieprawdaż?

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/4/3/7/48349994_d.jpg

 

 


Sopelkiewicz wprawił drzwi do kotłowni.

 


Drzwi stalowe, komunistyczne, odziedziczone po tacie ( z tatą wszystko w porządku, po prostu za życia, po własnym w domu remoncie, podarował nam drzwi ) Zdaje się że te drzwi nas wszystkich przeżyją. Porządna gierkowska robota Nie to co ten dzisiejszy chłam z Republiki Chińskiej

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/8/5/0/48350128_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/6/9/1/48348330_d.jpg

 


Jeszcze dzieci wygrabiły i wyzbierały żołędzie spod dębu

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/2/6/2/48350450_d.jpg


Oj będzie z tym utrapienie… nawet teściowa zbierała, wór uzbierali ( dla dzików - przyda się na dokarmianie zimą ) ale to jest kropla w morzu potrzeb… Zarówno dzików jak iI moich, by tego ustrojstwa z trawy się pozbyć

 

 


I na koniec inne takie zajęcia... Widać, że nie tylko mnie głupoty w głowie. Oto dowód, że to jest dziedziczne:

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/4/8/9/48348352_d.jpg

 


Tym optymistycznym akcentem kończę nadrabianie zaległości dziennikowych :)D Uffff…

madmegs

DB Pewnej Szalonej Rodziny

Weekend 18-20 września 2009 r.

 

 


Niewdzięczna żona, matka dzieciom niedobra, porzuciłam rodzinę i poszłam zaczerpnąć powietrza na szczycie świata. No, na szczycie naszego kraju…

 

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/6/2/9/48351170_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/5/9/6/48351186_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/5/5/7/48351194_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/8/5/5/48351228_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/2/0/7/48351208_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/5/5/4/48351162_d.jpg

 


Widoki i wrażenia warte wszystkich pieniędzy świata

 


Ilość endorfin wydzielonych do organizmu w czasie wysiłku – niewiarygodna!

 


Poczucie szczęścia i doznania estetyczne – nieocenione.

 


Za wszystko inne podobno można jakąś karta zapłacić…

 

 


Na marginesie – odkryłam u siebie mięśnie, których istnienia nawet nie podejrzewałam…

 


madmegs

DB Pewnej Szalonej Rodziny

Poniedziałek 7 września - środa 16 września 2009 r.


czyli reszta urlopowych dokonań Sopelkiewicza

 

 


1. szambo - ciąg dalszy

 

 


Spad jest, może nic się nigdy nam nie zapcha…

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/0/7/7/48349889_d.jpg


Tędy popłynie do szambka to co zdołamy wyprodukować w łazience, kuchni I za przeproszeniem wc…

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/3/4/5/48349868_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/3/8/6/48348686_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/2/1/4/48348810_d.jpg

 


2. podjazd:

 

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/8/6/2/48348415_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/3/9/9/48348438_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/5/9/5/48348834_d.jpg


Nasz rów mariański i przepust – duma małżonka – w tle

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/1/0/3/48350010_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/1/5/8/48349919_d.jpg


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/3/3/7/48349829_d.jpg


Jeszcze nieutwardzony, ale wjechać się da, więc nie pyskuję

 

 


3. Ogrodzenie:

 


Jakby kto nie wiedział tak wygląda dziura pod słupek. Najpierw Sopelkiewicz dłubał sztychówką ( wiertło, pożyczone przez uczynną sąsiadkę , nie dało Celinie rady ) a potem taką małą patelnią wybierał. :0 Taki mini wok – aż mi się żal zrobiło, bo naczynie byłoby to doskonałe na jednoosobową chińszczyznę…

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/9/8/5/48348724_d.jpg


Faktem jest, że teraz to mógłby uciekać z jakiego Alcatraz, chociaż Alcatraz może nie bo to na skale zbudowane… ale z bardziej przyjaźnie położonego więzienia. W kopaniu za pomocą kuchennych utensyliów jest wprawiony… Nie żeby potrzebował, ale jak to mówią każda nowa umiejętność w życiu bezcenna…

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/4/9/0/48348759_d.jpg


Przy okazji widać mój nowy nabytek. Oczywiście podarunek od mojej różanej przyjaciółki Stokrotne dzięki Beatka :) Aaaaa! Tfu tfu za kwiatki się nie dziękuję, bo nie urosną... Zatem stokrotne NIE-DZIĘKI

 


Ogrodzenie od strony wschodniej:

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/3/7/8/48349279_d.jpg


I południowej:

 


Przymiarki:

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/7/3/4/48349627_d.jpg


I gotowiec:

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/4/4/0/48350027_d.jpg


I detal – nakrętki przyspawane przez mężusia, co by było przez co drut naciągowy przewlec. Pomalować tylko to muszę…

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/6/7/1/48349320_d.jpg

 


Naprawdę, uroczyście i publicznie ogłaszam, że mąż mój, Sopelkiewicz, arcyrobotny i zdolny facet jest i jestem z niego strasznie okropnie niesamowicie dumna!

 


 


Tyle, że swój urlop skwitował słowami: to teraz jadę do roboty, żeby se w końcu odpocząć po urlopie...

madmegs

DB Pewnej Szalonej Rodziny

(bajzel straszny się zrobił w dzienniku, ale cóż ja mogę na to poradzić )

 

 


Ciąg dalszy Sopelkiewiczowych rozkoszy w czasie urlopu

 

 


Relacja na szybko i bardziej obrazkowa niż słowna, ale trudno, lepsze to niż nic. Towarzyszące wydarzeniom anegdotki opowiem kiedy indziej Teraz najważniejsze, by nie piętrzyć zaległości

 

 


Równanie kopca Kościuszki:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/5/3/0/47901712_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/2/1/9/47902308_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/3/6/7/47902341_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/6/5/4/47902442_d.jpg

 

 


Kopanie dziury na szambo:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/1/3/8/47902474_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/2/9/2/47903339_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/3/4/8/47903372_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/7/0/8/47903386_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/2/4/6/47903425_d.jpg


tu jest wyjście rury z domu do szamba ( gdzieś tam w dole pod żółtą rurą drenarską )

 

 


Teraz trzeba przekopać rów na rurę PCV łączącą dom z szambem. Pokleić szambo, zalać betonem dno i osmołować wszystko porządnie, co by było szczelne i ziemi nam nie zanieczyszczało :)

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/5/8/4/47902481_d.jpg

 

 

 


Rów już jest, teraz trzeba przekopać przejazd. Jak pomyślę sobie że my tam całe auto kamienia nawieźliśmy, to coś mi się w środku robi

 

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/6/1/7/47902775_d.jpg


oczywiście w międzyczasie popadało i rów się zapełnił wodą. Po co przecież kopać w suchej glinie, skoro można taplać się w błocie?

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/4/5/2/47902781_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/8/1/8/47903111_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/3/6/9/47903167_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/0/0/7/47903170_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/4/2/4/47903327_d.jpg


Zapewne nie budzi niczyich wątpliwości fakt, równanie i pogłębianie przypadło w udziale Sopelkiewiczowi. Potem będzie musiał wymurować „policzki” przepustu i zasypać wszystko... Ale dzielny ten mój mąż strasznie i bardzo jestem z Niego dumna! :) Wieczorem nie mógł się z bólu ruszać, ale nazajutrz i tak pojechał na działkę :0

 

 


A tu nowa dostawa kruszyw na przepust w rowie i betonowanie słupków. Nauczeni doświadczeniem cement kupujemy codziennie po kilka worków i sukcesywnie zużywamy…

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/9/9/0/47903317_d.jpg

 


Tyle zostało ze starego piachu:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/w/0/1/8/47903380_d.jpg


no… zawsze się mnie głupoty trzymały

 

 


CDN zapewne niebawem



×
×
  • Dodaj nową pozycję...