Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    12
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    39

Entries in this blog

quickfox

Trochę ostatnio nie pisałem, ale niestety nie miałem czasu. Na budowie niestety pojawiły się problemy. Wykonawca się zbiesił. Stawiali sobie ścianki i ni stąd ni z owąd zaczęli przebąkiwać o tym, że mają do zrobienia most u bliżej niokreślonego klienta i w związku z tym planują tydzień przerwy u mnie. Trochę się skrzywiłem, ale ok. Poprosiłem żeby dociągnęli mury do końca i mogą sobie wyskoczyć na tą robótkę. Na początku wyglądało wszystko nieźle, aż do tego poniedziłku. Ekipa miała wpaść kończyć mury, a ja uzgodniłem transport stali na budowę.

 


7 rano jadę sobie spokojnie do roboty, a tu telefon z transportu z informacją że auto czeka na rozładunek a na budowie nikogo nie ma... Dzownili do kierownika budowy, ale ten stwierdził że dzisiaj na budowie ich nie będzie. Co ciekawe z kochanym kierownikiem uzgadniałem to że przyjedzie transport w czwartek w poprzednim tygodniu. Dzwonię do gościa, a ten zaczyna wzruszającą opowieść jak to się ludziska popili i nie przyszli mu do roboty w poniedziałek. No ok trudno... zadzoniłem do ludzi z transportu, że mają zabierać cały ładunek i przywieźć go następnego dnia. Kierownik obiecał mi, że się na pewno pojawią.

 


Następny dzień rano ta sama historia - ładunek przyjechał ekipy nie ma. Kurde pomyślałem sobie to chyba jakieś deja vu? Coś zmieniają w Matrixie? Dzwonię do chłopa już mocno wkurzony nie odbiera komórki wogóle. No nic to. Zadzwoniłem do niego z innego telefonu i od razu usłyszałem jego beztroskie "hallo" :). No nieładnie. Trochę się zmartwił tym, że jestem taki podły i podszedłem go w prosty sposób, ale od razu powtórzył historię o tym, że jego ludzie akurat są w transie alkoholowym i nic na to nie poradzi. Na pytanie czy nie mógł do mnie z tym zadzownić odpowiedział, że jakoś mu wypadło z głowy (sic!). Szkoda gadki rozłączyłem się. Auto znowu wiezie stal do magazynu. Chyba zaczynam mieć u nich przechlapane, ale równocześnie zamawiam transprot na środę. Profilaktycznie wziąłem z rana wolne. Bladym świtem ekipy nia ma transprt jest! Zakasałem rękawy i wygibałem sam 1,5 tony stali na działce. Zajęło mi to 3 godzinki z okładem z przeciąganiem prętów bo dłużyca nie mogła wjechać w moją drogę dojazdową. Za transport oczywiście zapłaciłem X 3 :) . Po skończonej robocie pogratulowałem sobie, że żyję w kraju gdzie nie można tak łatwo kupić broni, bo inaczej w gazetach można by przeczytać o masakrze budowlańców. Dodatkowo wkurzył mnie fakt, że kierowca opowiedział mi ze szczegółami jak wyglądała gadka w poniedziałek. Kierownik budowy powiedział mu, że co prawda się umawiał na transport, ale nie przyjedzie i tyle. Na pytanie co mają zrobić z trasportem poradził im, żeby zadzwonili do właściciela i cytuję "niech on się martwi".

 


Trochę się uspokoiłem wewnętrznie, żeby nie robić chamówki i zadzwoniłem do klienta. Tym razem odebrał. Pytam grzecznie czy w tym tygodniu wogóle przyjadą. Odpowiedź - raczej nie. Może w następnym. Chłop łga na całego, bo z tyłu słychać pogłos budowy - znaczy się rożne niecenzuralne słowa bo coś im tam spadło. He he he. To mnie juz rozbawiło zupełnie. Facet traktuje mnie jak idiotę i jeszcze wierzy że kupię na pniu jego historie. Bajek naczytałem się dużo w dzieciństwie. Chwilowo mi starczy.

 


Konkluzja:

 


Jak starasz się podchodzić do spraw fair, to w oczach niektórych jesteś frajerem. Na budowie zadbałem o zaplecze o wszystko łącznie z kupowaniem wody i napojów na własny koszt. Widocznie to ich utwierdziło w przekonaniu, że jestem wdzięczny, że u mnie pracują :). Pieniądze zawsze wypłacałem w dniu przyjęcia poszczególnych prac, a w dwóch przypadkach nawet wcześniej. Wynika z tego, że w takich sprawach trzeba być nieczułym sukinsynem dbającym tylko o własny interes. Jednym słowem trzeba zmienić politykę o 180 stopni i to właśnie zamierzam zrobić. Dalszy ciąg budowy będzie zatem bardziej ekscytujący ^^

quickfox

Dotychczas chwaliłem swoją ekipę, ale tym razem doszło do starcia na budowie. Kierownik budowy wybył na parę godzin, a jego pracownicy odwalili kawał muru. Popatrzyłem na to wszystko i stwierdziłem, że przewiązania między warstwami są do kitu, czyli za blisko siebie prawie w jednej linii. Przy stawianiu ścian z Porothermu producent wyraźnie mówi że "spoiny pionowe w sąsiadujących ze sobą warstwach w żadnym wypadku nie mogą się pokrywać, lecz muszą być przesunięte o co najmniej 0,4 hu (gdzie hu jest wysokością pustaka) tj. o 10 cm. Zwróciłem na to uwagę kierownikowi budowy po powrocie, lecz ten stwierdził, że jest ok i murują dalej. Uprzedziłem go, że w przypadku potwierdzenia nieprawidłowości przez inspektora, będą rozbierać cały mur i obciążę ich za materiał. Nie przejęli się. Na poniedziałek zorganizuję inspekację.

 

Zobaczymy jak cała sprawa potoczy się dalej.

 

 

http://img367.imageshack.us/img367/6517/spartolonymur2cg0.jpg" rel="external nofollow">http://img367.imageshack.us/img367/6517/spartolonymur2cg0.jpg

 

 

http://img389.imageshack.us/img389/2995/spartolonymurrp7.jpg" rel="external nofollow">http://img389.imageshack.us/img389/2995/spartolonymurrp7.jpg

quickfox

Ostatnio mamy przerwę technologiczną... po prostu leje jak z cebra i stawianie murów się odwleka. Wczoraj zgrzyt na budowie. Zamówiłem paletę cementu i inne duperele w pobliskiej hurtowni wraz z transportem. Transport dotarł i się rozładował. Chłopek roztropek po prostu zrzucił z wywrotki paletę cementu i pojechał. Efekt jest taki, że paleta rozsypała się w drobny mak. Cement wala się na działce z poprutych worków a na to co jeszcze zostało pada deszcz. Wpadłem na działkę i zacząłem ratować resztki z tego co się jeszcze dało uratować. Na własne nieszczęście zapłaciłem gnojkom z góry za wszystko, bo inaczej nie ruszyłbym palcem. W szale przeniosłem tonę cementu w czasie rekordowym nawet dla strong menów. Ubabrany cementem od stóp do głowy od razu zadzowniłem do hurtowni. A tam sielanka. Nie podoba się rozładunek to trza se było samemu paletę ściągnąć z wywrotki. Nie działa na nich mój argument, że ani moja matka ani ojciec nie byli wóżkami widłowymi, a ja się jakoś nie wyrodziłem i nie posiadam odpowiednich zmian genetycznych. Pytam czy to normalne, że tak traktują towar klienta za który zapłacił. Obraza że wogóle mam jakieś uwagi, a kasy to na pewno nie oddadzą nawet częściowo za zniszczony towar. Pytam się chłopa czy wie co teraz zrobię. Po chwili milczenia koleś niepewnie odpowiada, że nie... Mówię mu że ode mnie nie dostanie już złamanego obola, a dodatkowo będę odradzał ich pseudo firmę innym. Widocznie mu ulżyło, bo pewnie bał się, że właśnie chwytam za siekierę i jadę do niego. W sumie niezły pomysł, bo na pewno ktoś na tej podstawie nakręciłby niezły film, a może nie był pewny co to jest obol i myślał że dostanie ode mnie bejsbolem. Kij im w oko. Dla zainteresowanych podaję adres, jakby ktoś chciał stracić trochę kasy i się podenerwować:

FHU "Tadeusz" Skład Budowlany

ul. Armii Krajowej 298

Katowice

quickfox
To będziemy prawie sąsiadami :) Dzięki za komentarz. Jakby trzeba było w czymś pomóc to proszę o kontakt. Informacja dla innych odwiedzających: komentarze proszę umieszczać w poście komentarze do dziennika. Link jest dostępny, pod każdym moim postem. Z góry dzięki. Co do ekipy to jestem na razie bardzo zadowolony. Nawet mój inspektor nadzoru twierdzi, że rzadko spotyka się z taką dokładnością. Przy okazji szczerze polecam zatrudnić inspektora nadzoru. Wydaje się trochę kasy więcej, ale zaoszczędzić można masę kasy i nerwów, szczególnie jeśli trafi się na partacką ekipę. Wtedy gość od razu ich wybada. Co do wolnych terminów to wiem, że moja ekipa ma już nagraną budowę w Belgii. Oglądałem ostatnio projekty domów, które mają zbudować. Pokazywali mi w ramach ciekawostek :)
quickfox

1. Pod płytę włożyliśmy 3 warstwy hydroizolacyjne. Na nie warstwy ocieplające z polistyrenu ekstrudowanego grubości 20 cm, układane na mijankę w celu uniknięcia mostków cieplnych. Wytrzymałość płyt jest naprawdę niezła - 7,5 tony nacisku na metr kwadratowy. Całkowicie odporne na czynniki zewnętrzne.

 

 


http://img411.imageshack.us/img411/7604/izolacjaplytyal3.jpg

 


Na warstwie ocieplenia dodatkowa warstwa hydroizolacyjna

 

 


2. Rozpoczynamy zbrojenie płyty siatkami zbrojeniowymi. Dwie warstwy górna i dolna.

 

 


http://img511.imageshack.us/img511/6613/izolacjaplyty2rx5.jpg

 


Więcej zbrojenia....

 

 


http://img221.imageshack.us/img221/6804/zbrojenie2xd5.jpg

 


i jeszcze więcej zbrojenia....

 

 


http://img210.imageshack.us/img210/4779/zbrojenie3lj4.jpg

 


3. W końcu z dawien oczekiwane wylanie płyty :)

 

 


http://img186.imageshack.us/img186/7324/zalewanieplytygx0.jpg

 


i końcowy efekt

 

 


http://img210.imageshack.us/img210/3110/efektzalaniaplytyfm0.jpg

quickfox

No tak trochę się zapuściłem w prowadzeniu dziennika... Od rana do wieczora na budowie, lub w pogoni za materiałem. Od tego momentu dziennik będę prowadził bez wodolejstwa :)

 

 


Poszczególne prace do tej pory:

 

 


1. Płyta fundamentowa na gruncie. Pierwszy etap prac usunięcie warstwy humusu do ziemi rodzimej.

 

 


http://img87.imageshack.us/img87/8100/usunieciehumusuag5.jpg

 


2. Humus należy zastąpić podsypką minimum 30 cm. Materiał na podsypkę powinien nie powodować podciągania kapilarnego wody pod płytę. Najlepszym materiałem jest tłuczeń najczęściej stosowany w Szwecji. W Polsce mało popularny ze względu na wysoką cenę. Zamiennie stosuje się pospółkę. W moim przypadku humus został zastąpiony tłuczniem. Ze względu na nieznaczny spadek terenu w jednym miejscu wyszło ok 70 cm wysokości podsypki. Tłuczeń należy zagęścić przed wylaniem płyty.

 

 


http://img87.imageshack.us/img87/4928/tluczenkg6.jpg

 


3. Projektantowy płyty wyszło, iż w miejscach ścian nośnych należy płytę pogrubić i dodatkowo zazbroić. Ok niech będzie. Na początku nie podobało mi się to, ale biorąc pod uwagę możliwość wystąpienia w przyszłości na moim terenie szkód góniczych, chyba będzie tak rozsądniej.

 

 


http://img241.imageshack.us/img241/4205/deskowanievj4.jpg

 


Wykonawca co prawda marudził, że to niepotrzebne, ale co tam. Zbrojenie wypadło zadziwiająco dobrze i fundament podobno będzie w stanie przetrzymać bezpośrednie uderzenie atomowe. Ok przynajmniej coś po nas zostanie na tej ziemi.

 

 


http://img87.imageshack.us/img87/2778/zbrojeniefv1.jpg

quickfox

Choć ostatnio same obsuwki to zachowuję spokój zewnętrzny. 14.04 był start budowy. Spotkaliśmy się w trójkę na działce - ja, ispektor nadzoru i kierownik budowy. Ustaliliśmy co i jak i po wzajemym uściśnięciu rąk rozeszliśmy się do domów. Fajerwerków nie było. Okazuje się że jest jeszcze kupa rzeczy do zamównienia. Zdecydowaliśmy się na pełną płytę fundamentową na gruncie. Rzecz nietypowa w naszym kraju, lecz dość powszechna za granicą. Na szczęście wykonawca ma doświadczenie w tym względzie. Budował podobno na nich domy w Austrii. Nie jest źle, choć z drugiej strony w takiej płycie mało co da się schrzanić. Koszt jest wyższy od zwykłego fundamentu, ale odchodzi masa innych kosztów. Zobaczymy czy w sumie wyjdzie to nieco drożej, drożej lub też niebotycznie drogo :) . I tak jestem zdania, że w fundament warto zainwestować.

 

 


W środę miał być wykop lecz były problemy ze sprzętem. W zasadzie nie ze sprzętem bo tego jest pełno, ale z operatorem. Potężną kopara zajechała dopiero w piątek rano czyli dzisiaj 18.04. Operator miał zjawić się o 12:00. Spóźnił się 3 godziny, ale oni teraz są jak bogowie. Inni dostarczają im i zabierają sprzęt a oni łaskawie robią wykop. Chłop rzucił okiem, zapytał łaskawie co gdzie ma być. Na prośbę o dodatkową pomoc w usunięciu pni, kiwnął łaskawie ręką jak Cezar ... veni vidi ... może się zrobi. Wsiadł do maszyny i zaczęła się jazda. Trzeba przyznać, że szczęki wszyskim poopadały, bo klient manewrował sprzętem z gracją tancerza baletowego. Ławice ustawione przez geodetę mijał o jakieś 2 cm i nawet nie zwalniał. Całość zajęła mu niespełna godzinę. Opuścił pojazd pozdrowił gestem i wsiadł do wcześniej podstawionego samochodu z kierowcą, który miał go zawieżć na kolejną budowę z podstawionym sprzętem. TOTALNY ODJAZD. Oto do czego doprowadziła emigracja zarobkowa. Podobno sprzętu wala się tonami, a nie ma go kto obsługiwać.

quickfox
Przed dniem ZERO typowa flauta. Mało się dzieje, pozostaje tylko dopięcie wszystkiego na ostatni guzik. Zamówiłem garaż blaszak na plac budowy. Trzeba przecież gdzieś trzymać materiały - przynajmniej te bardziej chodliwe. Chłopakom budowlańcom wynająłem też ToiToikę. Dla niezorientowanych przenośny kibelek. Wynajem wyszedł prawie tak samo, jak zakup - ale ma te zalety, że chłopaki obsługują ten przybytek raz na dwa tygodnie (czyszczenie i wywóz nieczystości) zatem nie będę musiał samemu się babrać. Dzisiaj dzwonił Vattenfall z pytaniem ile kilowatów będzie mi potrzebne na tymczasowe przyłącze... Wypytałem o najniższą stawkę i wychodzi, że muszę brać 10KW na miesiąc. Nieziemsko dużo z racji tego, że nie zużyję nawet 10% z tego. Szkoda że święta minęły, bo zarzuciłbym lampki na wszystkie okoliczne drzewa. Dzisiaj pozostało jescze spotkanie z kierownikiem budowy, a jutro z inspektorem nadzoru. Chłopaki zaczną za niedługo zwozić sprzęt na działkę więc zapowiada się pracowity weekend związany z jej przygotowaniem.
quickfox

Dzisiaj od samego rana bieganina. Na początku telefon do urzędu, kiedy można się spodziewać decyzji w sprawie pozwolenia na budowę. Odpowiedź: dzisiaj za godzinę właśnie miałam do Pana dzwonić. Jest bosko! Przede wszystkim z tego względu, że o godzinie 14 mam podpisać umowę z wykonawcą. Termin rozpoczęcia prac wyznaczyliśmy na 14 kwietnia. Gdyby decyzja się przeciągnęła mogłoby być krucho z czasem.

 


Przed odbiorem szybka wizyta u kandydata na inspektora nadzoru inwestorskiego. 35 km korkowej jazdy samochodem, ale udało się zdążyć na czas. Wrażenia ze spotkania raczej pozytywne. Inspektor chwilowo jest kierownikiem budowy i stawia piekielnie dużą halę produkcyjną. W zasadzie to był zdziwiony, że dla budowy domku jednorodzinnego chcemy zatrudniać inspektora nadzoru, lecz generalnie uważa że to dobry pomysł. A jakże, w końcu to robota dla niego :). Cena tej przyjemności 1500 pln. Pal sześć. W kosztach budowy całego domu to znikomy procent, a potrzebuję bata na wykonawcę i człowieka, który będzie mu patrzył na ręce. Ewentualne poprawki mogą nas dużo więcej kosztować.

 


Po spotkaniu jazda po upragnione zezwolenie. W końcu jest nagroda za trzymiesięczną bieganinę z wywieszonym ozorem i nieskończone telefony.

 


Przy okazji kupiłem jeszcze dziennik budowy i tablicę informacyjną, że będzie stawiało się dom na pohybel sąsiadom. Koszt 43 PLN razem. Do tego muszę dokupić sobie mazak niezmywalny.

 


Godzina 14:00 zjawia się wykonawca. Po długiej rozmowie i wyjaśnieniu pewnych wątpliwości podpisujemy wypracowany kompromis. Robocizna wyniesie 74.500 pln. Czas realizacji 4 miesięce. Generalnie - zagranie w ciemno. Firma mała i mało znana. Dzwoniłem do paru ludzi, którym budowali i podobno było ok. I tak płacę im dopiero po zakończeniu poszczególnych etapów, więc mało ryzykuję. Jak się okaże, że partolą to się ich wyrzuci. Inspektor nadzoru będzie zatem nieodzowny - będę mógł spać spokojniej. Cena robocizny ze środkowej półki. Dostałem kilka ofert. Odrzuciłem najwyższe i najniższe. Po co mam ścigać potem chłopa, który stwiedzi że przeholował i będzie partolił żeby nie dokładać do interesu. Wolę żeby wszyscy byli zadowoleni. Zresztą najwyższa cena nie oznacza w końcu luksusów. 95 tysięcy rzuciła mi firma, opisana na tym forum jako skończeni partacze. Moi budowali ostatnio domy w Austrii - sprawdziem to i rzeczywiście. Skoro tam ich przełknęli to mam nadzieję, że mnie nie staną w gardle.

quickfox

Pozwolenie na budowę w Katowicach, a w zasadzie jego uzyskanie nie należy do rzeczy przyjemnych ani łatwych. Na początku poszedłem do Urzędu Miasta i poprosiłem o ściągawkę jakie dokumenty są mi potrzebne. Ściągawki nie ma - radź sobie sam, albo wynajmij specjalistę. Jako zę wolę to pierwsze, bo specjaliści są w większości na "zachodzie" nie dałem za wygraną. W efekcie okazuje się że należy zdobyć:

- zapewnienie dostawy wody i odprowadzania ścieków - 78 zł do zapłacy za decyzję.

- zapewnienie o dostawie prądu. Vattenfall dał za free.

- zapewnienie o dostawie gazu. PGNiG też dało za darmo.

- decyzja o przyłączeniu do drogi publicznej. Pal licho że działka ma bramę i utwardzony wjazd na nią, a w księdze wieczystej stoi jak byk, że każdoczesny właściciel ma prawo do korzystania z drogi. Biurokracji pieczątkowej musi stać się zadość.

- decyzja z OUG dla niewtajemniczonych z Okręgowego Urzędu Górniczego o warunkach górniczo geologicznych na danym terenie. Dla uproszczenia chodzi o to czy akurat kombajn górniczy nie jeździ ci pod chatyną i za chwilę nie znajdziesz się z całą rodziną na poziomie -500. Dali za free. Tutaj masz dwa rozwiązania jak nie jeździ to oddychasz z ulgą. Jak jeździ to masz przechlapane, bo musisz przeprojektować fundamenty, a to kosztuje. Przeprojektowane fundamenty kosztują jeszcze więcej niestety.

- Jak na działce rosną ci drzewa do wycinki to zgoda z Wydziału Kształtowania Środowiska na ich wycinkę. Nie radzę wycinać samemu. Życzliwy sąsiad zawsze się znajdzie. Cena za samowolne rzeźbienie w drzewie waha się od 30.000 do 180.000 pln. To nie żart. Sama decyzja za darmochę chyba że stawiasz hotel, elektrownię itp..

- Geolog też powinien dokonać odwiertów i stwierdzić nośność gruntu. Cena od 500 pln w górę. Mnie udało się za 500 akurat a pan geolog nie dość że był miły to jeszcze słowny, a pracę odwalił rzetelnie jakbym miał na działce stawiać elektrownię atomową. Pierwsze miłe zaskoczenie.

- Geodeta powinien zaktualizować mapy do celów projektowych. Boże co się działo to przechodzi ludzkie pojęcie. Chłop do pracy zabrał się od razu, ale w urzędzie w Katowicach czeka się potem na mapy TRZY miesiące. Babska tam pracujące mogłyby grać w barze z filmu "Miś" bez przeszkolenia. Głęboki komunizm jednym słowem. Nie podoba się czekać to poczekasz dłużej. Jak chcesz sobie pisać skargę na działanie urzędu to możesz sobie pisać mają to gdzieś - kwitują to po prostu szyderczym uśmieszkiem. Cena map od 700 - 2300 pln zależy od pogody i firmy której zlecasz.

Po zdobyciu upragnionych map należy znaleźć uprawnionego architekta, który sporządzi adaptację projektu gotowego i zrobi zagospodarowanie terenu. Ceny różne. Generalnie od 1000 pln. Ja trafiłem najgorzej jak mogłem. Nie dość że zrobił z błędami to o poprawki nie można się było doprosić. Wniosek na przyszłość połowa kasy zaliczkowo a połowa jak wszystko przełkną w urzędzie. Dodatkowo skorzystaj z opcji szukaj na forum wpisz tam nazwisko klienta. Ja trafiłem na notowanego. Jutro składam ponownie projekt z poprawkami zobaczymy czy przejdzie tym razem.

quickfox

Projekt kupiliśmy w lustrzanym odbiciu. Wyborem kierowaliśmy się w opaciu o nasze dotychczasowe doświadczenia. Są ona zupełnie odmienne od zaleceń specjalistów, no ale w końcu to my będziemy mieszkać w tym domu a nie owi spece.

Z nietypowych wyborów to usytuowanie salonu od północy i wschodu. Wszystkie sypialnie są od strony północnej, wschodniej i zachodniej.

Dlaczego tak a nie inaczej? W końcu wszyscy zalecają aby salon był od południa i zbierał jak najwięcej światła. Ano obecnie mieszkamy w domu gdzie salon jest wystawiony na południe. Nie należymy do stworzeń przesadnie ciepłolubnych, a w lecie w salonie po prostu nie da się wytrzymać. Temperatura zabiłaby nawet sudańskiego palacza w kotłach na parowcu. Klimat zmienia się na coraz gorętszy, a przeżyć jakoś trzeba - szczególnie latem po pracy człowiekowi należy się trochę wypoczynku. Leżenie niczym zdyszany pies w salonie zdecydowanie odbiega od tego co nazywamy relaksem.

Na dachu od strony południowej przewidujemy montaż baterii słonecznej. Niech coś się praży latem byle nie my. Straty ciepła w zimie pewnie będą większe, ale postaramy się je skompensować lepszym ociepleniem budynku, lepszymi oknami i pompą ciepła. Podobnież ustrojstwo to w lecie może podawać chłodniejsze powietrze a w zimie dogrzewać.

quickfox

Nasza przygoda z budową rozpoczęła się od działki, którą otrzymaliśmy dość niespodziewanie w Katowicach Podlesiu. Skoro była już działka, to postanowiliśmy na niej coś postawić oprócz stolika z parasolem dwóch krzeseł i wody mineralnej.

 


Pierwszy problem wystąpił przy wyborze projektu, gdyż postanowiliśmy skorzystać z gotowca. Jest ich po prostu za dużo :) Taka była nasza pierwsza konkluzja. Później dopiero okazało się, że jest ich bardzo mało... przynajmniej tych pasujących do naszej działki i warunków zagospodarowania. Działeczka mianowicie jest nieco wąska i po nerwowych pomiarach taśmą mierniczą okazało się, że ma jedynie 20,5 metra szerokości. Geodeta co prawda uparcie twierdzi że 20,25 m ale w końcu my mierzyliśmy kilka razy a on tylko raz więc i tak na pewno się myli

 


Po przejrzeniu tak z tysiączka projektów wyselekcjonawaliśmy po ciężkich bojach i dyskusjach jeden z nich. Nasz wybór padł na Z27 z projekty Z500. Przed zakupem postanowiliśmy jednak zasięgnąć opini kamikaze, który wcześniej kupił ten projekt. I tutaj znowu rozczarowanie, a w zasadzie kubeł zimnej wody. Podobno projekt ten ma wady i w trakcie budowy natrafia się na różnego rodzaju niespodzianki. Jako, że niespodzianki i tak nas będą czekać, a chcieliśmy uniknąć w miarę możliwości tych stresujących - zweryfikowaliśmy nasze plany. Nasz wybór padł na inny projekt, w którym zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia. "Dom w orchideach" z firmy Archon rozbudził nasze marzenia na nowo. Poniżej jak one wyglądają:

 

 


Dom w orchideach :

 

 


http://img442.imageshack.us/my.php?image=119156555069bfb8344c71eto2.jpg" rel="external nofollow">http://img442.imageshack.us/img442/1769/119156555069bfb8344c71eto2.th.jpg http://img442.imageshack.us/my.php?image=11785214087ac83c7faf25atx6.gif" rel="external nofollow">http://img442.imageshack.us/img442/6475/11785214087ac83c7faf25atx6.th.gif http://img442.imageshack.us/my.php?image=1151405345fe6dbcb8d01f4bw1.gif" rel="external nofollow">http://img442.imageshack.us/img442/2485/1151405345fe6dbcb8d01f4bw1.th.gif



×
×
  • Dodaj nową pozycję...