Witam wszystkich forumowiczów budujących,już wybudowanych i przyszłych inwestorów. Dziś gdy przyjechał samochód z "SOLBETEM" betonem komórkowym - widząc,że na placu budowy coś zaczyna się dziać postanowiłem podobnie jak inni budowlańcy na forum podzielić się uwagami,spostrzeżeniami,prośbami z wyzwania jakim jest BUDOWA własnego domku.Będzie ciężko,ale jak to mówią do odważnych świat należy a życie różami usłane nie jest.Jak większość miałem różne perypetie życiowe ze znalezieniem własnego kąta do zamieszkania.Z moją ukochaną żonką i trójką pociech ciężko było coś znaleźć. Hmmm na logikę to należałoby najpierw zacząć od jakiegoś lokum a później myśleć o zakładaniu rodziny.Los jednak różne pisze scenariusze,a po drugie mogłoby się później okazać,że na dzieci to już za późno.Powoli zaczęliśmy szukać miejsca na domek,a po jego znalezieniu zaczęliśmy całą kwitologię.Najlepiej zlecić to osobie która ma pojęcie o budowaniu i załatwianiu papierków,gdyż jako samotni inwestorzy w gąszczu przepisów daleko nie zabrniemy.Jak ktoś ma znajomości,czas i pieniążki to może próbować,znam takich co dali radę......Po opłaceniu pana i upływie około 8 miesięcy mieliśmy magiczne pozwolenie na budowę.Tak minął rok 2008.W roku 2009 zaczęliśmy walkę z bankami.Większość zna co to jest.Tu brakuje takiego kwitka,tam brak zdolności,w tym zarobki w walucie itp,itd.W październiku udało się jest pozytywna decyzja jednego z banków i są pieniążki startujemy.Rozpoznanie wśród wykonawców i wszyscy są w trakcie prac i zajęci,a termin wolny wiosna 2010.Zaczęliśmy kupno materiałów podstawy bloczki,pręty,cement i przyszła zima,minął kolejny rok....Nastała wiosna,dziś dojechał solbet a murarze jeszcze śpią.Mimo tego w duszy człowiek jakoś się cieszy,coś już drgnęło w budowaniu i spłata kredytu przez 30 lat nie jest w stanie tego popsuć.Pozdrawiam wszystkich i postaram się odrabiać lekcje.....