Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    18
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    69

Entries in this blog

Józia S.

Wczoraj z Józiem odbyliśmy rozmowę wstępną z murarzem. Jestem zadowolona, bo facet zna się na rzeczy. Jak się sprawdzi to będę go polecać innym z moich stron.

Jego cena to 18 tys. za stan surowy (fundamenty, podpiwniczenie, ściany konstrukcyjne, działowe, chudziaki, schody, kominy).

Zapowiedziałam, że jeszcze będziemy negocjować, ale, że do rozpoczęcia budowy zostało jakieś 1,5 miesiąca to ponegocjujemy potem.

Józia S.

Witam znowu.

 

Już od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem założenia kolejnego dziennika budowy i... w myśl zasady "od zamysłu do czynu" - jest!!!

Wprawdzie na razie tylko kolejny dziennik w trakcie pisania, ale w niedługim czasie stanie również nowy domek - azyl spokoju i szczęścia - mam nadzieję.

 

Wszystko co najważniejsze mam, tzn. chęci do pracy, dwie ręce. Brakuje kasy, ale to drobny problem - nie warto wspominać.

 

A co na froncie? Jest działka: piękna na zboczu, można pofantazjować przy zagospodarowaniu. Są warunki zabudowy, warunki przyłącza elektrycznego, a warunki przyłącza wodnego będą lada dzień. Mam nadzieję do końca bieżącego miesiąca skompletować papiery do pozwolenia na budowę i ...

 

...ruszamy. Pomimo trudności jestem chyba w czepku urodzona, bo już znalazłam kupca na domek i załatwiam papiery, aby sfinalizować sprzedaż.

 

Ooo - właśnie dostałam telefon z PUK-u, że moje warunki przyłącza wodnego są gotowe do odebrania. Teraz zlecę zrobienie projektów. Fajnie.

 

To tyle. Proszę o komentarze.

Józia S.

Dziennik Józi S.

Czas, żeby coś naskrobać po urlopie...

 

 


Urlop, jak prawie u wszystkich budujących, spędzony na budowie.

 


Ale nie narzekam. Zawsze aktywnie spędzałam urlop, więc wszystko ok.

 

 


To po kolei:

 


Prace odbywały się wewnątrz budynku (hihihi , jak to brzmi urzędowo), tzn. Józio (mąż) kafelkował a ja malowałam ściany i sufity z pomocą każdego kto wpadł nieopatrznie w moje łapki.

 


Mój harmonogram przewidywał koniec tychże robót po upływie jakiegoś tygodnia, ale minęły już trzy i trwają dalej (wprawdzie z przerwami na relaks np. przy montowaniu świateł, wanny i innnych), choć widać koniec.

 

 


Dom staje się coraz bardziej podobny do domu co niezmiernie cieszy, zwłaszcza, że działa już pierwszy stolarz przy montowaniu schodów a drugi zapowiedział rychły montaż kuchni (dzisiaj mam mu dać pieniądze na sprzęt).

 

 


Zawsze priorytetową sprawą było dla mnie zagospodarowanie terenu wokół domu i .... stało się

 


Również dzisiaj zaczęło się stawiać ogrodzenie i fundament pod zbiornik na gaz

 

 


Pełnię szczęścia zakłóca jedynie sprawa banalna - brak kasy, ale, że pewnie Ameryki nie odkryłam, to więcej nie narzekam.

Józia S.

Dziennik Józi S.

Ciągle obiecuję nowe zdjęcia i ...nie mam na to czasu. Tyle się dzieje. Generalnie to chyba dobrze jak się dzieje, ale u mnie nerwowo się dzieje, no.. nie za dobrze się dzieje.

 

 


W nastrój do narzekania wprawiły mnie ciągle pozostawiające wiele do życzenia stosunki z rodziną od drugiej połowy bliźniaka i partactwo wykonawców

 


Konkretnie tym razem chodzi o drzwi wejściowe. Panowie "fachowcy" od daszku nad tymi schodami zniszczyli je, że mało wczoraj nie płakałam, tzn.

 


1. pochlapali brązowym altaksinem (takie malowidło do podbitki),

 


2. pochlapali czymś innym niewiadomego pochodzenia, jakby lakierem, bo to takie żółte i wstrętne

 


3. zdarli farbę z fragmentem drewna - chyba rusztowaniem.

 

 


No, szlag mnie trafi, a folia leży sobie i prosi, żeby ją użyć

 

 


Co w takim wypadku zrobić? Jak dochodzić swoich praw.

 

 


Mam ochotę oprócz kary finansowej rąbnąć w mordę.

Józia S.

Dziennik Józi S.

Pan Pawełek walnął cenę na meble do przełknięcia:

 


1. kuchnia - 4,8k + sprzęt, ale kupowany w sierpniu, bo producenci mają podobno promocje,

 


2. szafa w wiatrołapie - 1,1k,

 


3. garderoba - 3,2k,

 


4. szafka w kibelku - 0,25k,

 


5. meble do pokoju Ali - ok. 2k.

 

 


Już pisałam, a właściwie żaliłam się na wykonawców, że mają mnie z tzw. dojną krowę i proszę...!! Na potwierdzenie: "zgodziliśmy" się swojego czasu na cenę docieplenia zewnętrznego z pucem na 3,5k, z czego 1,75k już zainkasowali. Teoretycznie do zapłaty zostało jeszcze kolejne 1,75k, ale tylko teoretycznie, bo podobno nie uwzględnili balkonu (gówno prawda ) za 100zł.

 


Natomiast cenę kolumn - w związku z kłopotliwym nakładaniem pucu należy wg panów fachowców zwiększyć o 150zł.

 


I z 1,75k. zrobiło się 2k.

 

 


Poczekam spokojnie do końca prac i zapłacę kwotę ustaloną pierwotnie, a w przypadku odmowy wykonania ww. prac potrącę z ustalonej kwoty owe 250zł.

 


Poprzednio chcieli również dodatkowo za wstawienie parapetów tylko 200zł, chociaż mieliśmy ustaloną cenę za tynkowanie ze wszelkimi obróbkami wszelkich otworów i wstawieniem ościeżnic. Wtedy darowałam im te parapety, ale zapłaciłam całość, chociaż zgrzytałam zębami ze złości. I może to był błąd, bo panowie się widać przyzwyczaili. Najgorsze jest to, że na wstępie rokowań uprzedzałam, że nie znam pojęcia robót nieprzewidzianych, niezaplanowanych, itp. Ostrzegałam, że dla własnego dobra wszystko mają przewidzieć. Mam już ich dość. Zwłaszcza, że z moich zobowiązań wywiązuję się zawsze.

 


No i co mają mnie za dojną krowę czy nie?

Józia S.

Dziennik Józi S.

Wczorajszy plan dnia został zrealizowany w 100%, a nawet w 130%.

 

 


W Castoramie oprócz kafli kupiliśmy 11 płyt OSB na strych (1 tys. zł. ) i wannę narożną z osprzętem. Co tam, jak szaleć to szaleć. I tak trzeba było zapłacić za transport powyżej 1 tony (120zł)

 

 


Dzisiaj trzeba:

 


- powiesić hydraulika, bo znowu przeciął 2 kable (cielę majowe),

 


- przyjąć transport z Castoramy i co za tym idzie kupić kszynkę piwa za pomoc w rozładunku,

 


- dopilnować rozbiórki budynków gospodarczych,

 


- i załatwić wiele innych drobnych spraw, których nie sposób wyliczyć.

 

 


Aaaa..

 


I jeszcze przyjeżdża pan Pawełek od mebli. Zobaczymy jaką walnie cenę.

Józia S.

Dziennik Józi S.

No to robota idzie dalej.

 

Wszyscy w komplecie na stanowiskach. Ale...

No właśnie, zauważyłam, że do "grubszej" roboty wszyscy się garnęli a teraz przy wykończeniach zaczynają się fochy.

A to, że mało płatne, a to, że czasochłonne, że w zasadzie to woleliby nie robić. Na razie tłumaczę, że się podjęli wcześniej i niech się wywiązują, ale powoli zaczyna mi brakować cierpliwości. Boję się, że w końcu wypalę: "Kończyć to, co zaczęte i wynocha!"

 

Chyba podświadomie przygotowałam się na taką ewentualność, bo umówiłam od jutra ludzi do rozbiórki budynków gospodarczych, ale takich co mają pojęcie i o układaniu regipsów i polbruku i wybudować potrafią. Jedyny kłopot, to taki, że trzeba ich przywieźć i odwieźć, bo dojazd kiepski...

Ale taki kłopot, to nie kłopot. Żeby tylko chciało im się robić. No cóż, jutro zobaczymy.

 

A dzisiaj jeszcze tylko muszę:

- załatwić formalności ze zrzeczeniem się członkowstwa w spółdzielni mieszkaniowej.

- Zapłacić stolarzowi 2000zł. zaliczki na schody,

- kupić kafelki w Castoramie.

 

Generalnie - nie jest źle.

Józia S.

Dziennik Józi S.

Trochę mnie tu nie było, no ale już jestem.

 


Zaległości porobiło się w dzienniku co niemiara, więc zaczynam.

 

 


Najpierw trochę o kosztach. Wczoraj wprowadziłam do komputera kolejne (ostatnie) faktury. Koszt budowy wyniósł do tej pory 153.000,00zł. Skąd ja miałam tyle pieniędzy?

 

 


W zasadzie już jestem na etapie wykańczania (konieczne będą zdjęcia - to później), ale otoczenie domu przeraża ogromem prac do wykonania. Czekają nas rozbiórki trzech budynków gospodarczych i blaszanej wiaty, uprzątnięcie ogromnej hałdy torfu, zniwelowanie terenu, postawienie fundamentu na zbiornik gazu, instalacja oczyszczalni ścieków i...

 

 


dopiero to co najprzyjemniejsze, czyli poprawianie urody domku. mam na myśli opaskę z klinkieru, wyłożenie płytkami schodów i tarasu, chodniki, podjazdy i, oczywiście, ogrodzenie.

 

 


Mam tynki na ścianach - tradycyjne, cementowo-wapienne. Koledzy - budowlańcy z pracy namawiają mnie, żeby wygładzić gipsem, ale ze względu na koszty i mój ośli upór pozostanę przy tych co są.

 

 


Elektryk i hydraulik zrobili swoje i skasowali ile mogli.

 

 


Posadzkarz przyjechał i zrobił piękną, równiutką posadzkę - tu ukłony w stronę Ivette i czupurka - z waszego polecenia.

 

 


Dzisiaj murarze (w dalszym ciągu) docieplają i "pucują" a dachowa brygada zakłada stelaż pod regipsy (w końcu ).

 

 


Nasza wspólna znajoma - Jolly trudzi się nad barierkami na balkon (jutro do odbioru ) i też będzie zdjęcie.

 

 


Czupurku, już będę cię słuchać i uzupełniać dziennik na bieżąco. To co napisałam, to suche fakty. Brak emocji. Postaram się, żeby zdjęcia podkreśliły radość, trud i nasze wysiłki w urzeczywistnianiu marzeń o domu.

Józia S.

Dziennik Józi S.

Wróciłam właśnie z budowy i:

 


- Piece są piękniusie,

 


- Beton przyjechał, ale zabrakło 2 kubiki i musieli dowieźć - na następny strop od razu trzeba zamówić 12 m3. Pociągnęło to za sobą dodatkowy koszt przestoju pompy. W sumie - 420,00zł z dojazdem.

 

 


Niby wszystko idzie jak trzeba, ale coś zakłóca moje szczęście i chyba wiem co: wydaliśmy tylko dzisiaj 14.200,00 zł. Niby trzeba podzielić na dwa, ale zawsze

Józia S.

Dziennik Józi S.

Upłynął tydzień od mojego poprzedniego wpisu, a tu tyle się wydarzyło.

 

 


1) Jutro wylewają kolejny stropik, ale , niestety, nie na mojej połowie bliźniaka. Wyszło z obliczeń 10,6 m3/158,00zł. netto.

 

 


2) Również jutro przywożą 2 piece Buderus Classic po 5284,00zł. brutto.

 

 


3) Po raz kolejny przekonałam się, jak dobrze opowiadać komu się da o swoich wątpliwościach. Dotyczy schodów. Mam w projekcie żelbetowe zabiegowe bez spocznika, i z tychże schodów jest wejście do pokoju/strychu, znajdującego się nad garażem, a więc na tzw. półpiętrze. Jakby było mało, to wchodząc do tego pokoju/strychu trzeba jeszcze pokonać próg o wys. 11 cm. Projektant - geniusz.

 


Co zrobiłam? Nigdy nie wpadłabym na to sama - poprosiłam o radę mojego kierownika budowy/inspektora nadzoru. Pomierzył, pomyślał i ...mamy schody ze spocznikiem. Zmienię o nim zdanie - porządny chłop.

 

 


A już nadrukowałam sobie materiału z internetu, żeby zrobić przyśpieszony kurs projektowania schodów.

 


A tak poczytam z ciekawości a nie z konieczności.

 

 


Będą nowe zdjęcia stropu i schodów Mam nadzieję, że oglądacie z zainteresowaniem.

Józia S.

Dziennik Józi S.

Wczoraj wieczorem odwiedził nas hydraulik i pomimo, że śmieszny, to się trochę wkurzyłam

 


Umówiłam się z nim na 300zł. od domu za położenie kanalizacji. Byłam przekonana, że to również koszt podłączenia oczyszczalni ścieków. Niestety nie, to jedynie koszt instalacji położonej w domu, pan wyraził tylko zdziwienie, że się nie targowałam. Za oczyszczalnię pan chciał 1000zł, ale zbiłam do 500,00zł. I ustaliliśmy cenę za punkt, tzn. każdy kaloryfer - punkt, umywalka - punkt, pralka - punkt, itd., na 85,00zł.

 


Wyszło na to, że całość ma mnie kosztować: 300 + 250 + 27 x 85,- = 2845,00zł. Za to mam mieć wszystko: inst. wod-kan i co z piecem.

 


Wprawdzie spytałam, czy nie zrobiłby za darmo, ale uzależnił to od wygranej w Totka. Pozostaje mi tylko trzymać za niego kciuki.

Józia S.

Dziennik Józi S.

No to pierwszy stropik wylany. Co ja bym zrobiła bez mojego Boba. Spójrzcie, jak on pracuje:

http://212.244.189.200/jozias/003.jpg" rel="external nofollow">http://212.244.189.200/jozias/003.jpg

Kosztowało nas to (beton + pompa) 1530zł. na dwa, bo siostra połowę odda. Józio pięknie zdylatował kominy, aż nasz kierownik budowy go pochwalił.

Byli też hydraulicy. Kładą kanalizację. Widać, że się kręci. Na dzisiaj jeszcze zostało: odebrać i zapłacić faktury za kominy i ...odpocząć.

Józia S.

Dziennik Józi S.

Zdjęcie powżej oczywiście nie pokazuje kompletnego stanu zero. Uwierzcie na słowo, że stan zero był: ocieplony, zabezpieczony przed mrozem, słowem miodzio

 

 


Dotrwaliśmy do wiosny i ... murarze ledwo rozpoczęli, już musieli się zwijać.

 


http://212.244.189.200/jozias/029.jpghttp://212.244.189.200/jozias/012.jpg


Zima wróciła.

 


Ja, jak reszta forumowiczów, zostałam szamanką i zaklinałam:

 


precz zimo, precz.. Zima poszła precz a ja musiałam sobie podkręcić motorek. Wspólnota bliźniacza okrzyknęła mnie WIELKIM INWESTOREM a mojego męża BOBEM BUDOWNICZYM i ciągniemy bliźniaczą budowę we dwójkę.

 

 


Inwestycja jest rzeczywiście ogromna, a ja po raz pierwszy w tej roli. Ale chyba jak na razie sobie radzę, bo zbieram pochwały, że materiały zapewnione, wszystko zorganizowane jak trzeba, ja wprawdzie czasem huknę na pracowników, ale od siebie wymagam nie mniej.

 


Wszystko idzie zgodnie z harmonogramem (odpukać).

 

 


Ale dość tego przechwalania. Na dzień dzisiejszy budowa wygląda tak:

 


http://212.244.189.200/jozias/026.jpg

 


Zdecydowaliśmy się na kominy Schiedla, które mój mąż stawiał własnymi łapkami, przeszkolony przez stosowne przedstawicielstwo. To było dobre posunięcie, bo okazało się, że nasi murarze nie stawiali wcześniej takich kominów, a całkiem proste to nie było.

 


http://212.244.189.200/jozias/010.jpghttp://212.244.189.200/jozias/008.jpg

 


Dzisiaj został wylany pierwszy strop (nad garażami). Jeszcze kawałak ściany i wylewamy stropy właściwe nad parterem. Ale to baaaardzo odległa przyszłość, bo za jakieś dwa tygodnie

 


http://212.244.189.200/jozias/019.jpghttp://212.244.189.200/jozias/020.jpg

Józia S.

Dziennik Józi S.

Uff, to kontynuuję. Maksiu, dziękuję pięknie za pomoc. Miałam przedstawić swoich bliskich rodzaju ludzkiego i pokrewnego

 


Przedstawione zdjęcia będą nawiązywać do pierwszego postu, więc nie będą opisane.

 


http://212.244.189.200/jozias/014.jpghttp://212.244.189.200/jozias/015.jpg


http://212.244.189.200/jozias/007.jpg

 


Pomysł budowania zakwitł w mojej głowie w zejszłym roku. Obliczyłam, że wybudujemy, wykończymy i umeblujemy za 120 tys. zł. i zaczęlam pracować nad mężem. Stwierdził, że jestem optymistką, ale w końcu się zgodził. Cały czas w moich dążeniach dzielnie wspierał mnie tato i od niego przejęłam motto:

 


oczy się boją, ale ręce zrobią

 


Namówiłam do budowania moją siostrę (teraz wiem, że podwójny dom - podwójny kłopot, ale trudno) i w konsekwencji stawiamy bliźniaka.

 

 


Od wiosny do jesieni kompletowaliśmy dokumenty. W końcu w listopadzie otrzymaliśmy upragnione pozwolenie na budowę i ...szok.

 


Dom na planie został przesunięty o 7 metrów (wcześniejsze uzgodnienia były inne) w stronę drogi. Nasz genialny inspektor nadzoru i kierownik budowy w jednej osobie wykazał się szaloną pomysłowością. Poza tym zapomniał o istnieniu pompy (naszej własnej) i prawie na niej zaprojektował oczyszczalnię ścieków

 


Co było robić, rozważyliśmy wspólnie wszystkie za i przeciw i zdecydowaliśmy, że może być, nawet tak źle nie wyszło. Tylko oczyszczalnię aneksujemy później.

 

 


Jeszcze w 2003 roku wylaliśmy fundament, zabezpieczyliśmy i .. tu nastąpiło niecierpliwe oczekiwanie na wiosnę.

 


http://212.244.189.200/jozias/024.jpghttp://212.244.189.200/jozias/021.jpg

 


Stan zero zaliczony.

Józia S.

Dziennik Józi S.

W końcu zabrałam się za pisanie dziennika.

 


Zaczęłabym wcześniej, ale trudności techniczne mi to udaremniły.

 


Przedstawię najpierw moją rodzinę: Józio – mąż, wystąpi później,

 

 


Nasze dziewczynki

 

 

 


Pieski ze schroniska - u nas już trzeci rok

 

 

 


Kolejny przedstawiciel naszego inwentarza w swawolnym nastroju



×
×
  • Dodaj nową pozycję...