
W poniedziałek ...będe znała decyzje czy tak czy nie
Trochę to czekanie napawa mnie lękiem.....ale mam nadzieje, że wszystko będzie ok :) Bo tak bym chciała już działać
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 470 wyświetleń
W poniedziałek ...będe znała decyzje czy tak czy nie
Trochę to czekanie napawa mnie lękiem.....ale mam nadzieje, że wszystko będzie ok :) Bo tak bym chciała już działać
No ..ale długo nie pisałam ....ale już zaczynam odkurzać mój dziennik. Czas otworzyć sezon budowlany :) tara.....
Przez zime praktycznie nic się nie działo...budowa stanęła i czekała...aż się doczekała. W tym momencie jestem na etapie wypełniania i załatwiania tego wszystkiego co potrzeba do kredytu. Niestety tak jak mówiłam..wcześniej samej kredytu mi nie dali, musiałam wziąść razem z moim tatą (uffff.....) :) Mam nadzieje, że wszystko się jakoś ułoży. Jak na razie dopracowujemy szczegóły co w jakiej kolejności. Mamy już upatrzone okna, drzwi itp. Mam nadzieje, że na początku maja ruszymy pełną parą :) Oczywiście będe pstrykać zdjęcia aby udokumentować tą mozolną pracę :)
Trzymajcie kciuki aby się udało
ps już niedługo dalsza część....
W sobotę zaczęliśmy grodzić ja, mój narzeczony i mój tata. Robota szłą do przodu aż się kurzyło. Zdążyliśmy postawić 20 słupków. Nie dało rady więcej bo deszcz zaczął tak siąpić z nieba, ze w końcu poddaliśmy się.
Chociaż tak sporo zrobiliśmy. Teraz to nawet widać gdzie działka się kończy. Przyszła sobota, również zapowiada się pod znakiem grodzenia, byleby tylko nie padało
Yuhhhu akcja pt. załatwianie tańszych słupków zakończyła się powodzeniem. W kocu udało się :) trzeba tylko je lekko oszlifować i pomalować podkładówką i czarną farbą. Słupki będziemy stawiać prawdopodobnie od przyszłego weekendu, a z siatką poczekamy do wiosny.
Wczoraj byłam w klepie meblowym i kafelkowym..spodobała mi się zieloniutka kanapa ze skóry ...........czadowy kolor, a kafelki też namierzyłam takie jak mi się podobały.
Ale na razie mogę tylko popatrzeć.....do przyszłego roku aż będzie kredycik
NIc ciekawego zastój i tyle..z dobrych informacji to mogę powiedzieć tylko tyle, że dziadek darował nam pożyczkę rodzinną...stwierdził"ach tyle wydatków to ja Wam daruję" NIe powiem, że kamień finansowy spadł z serca, bo mamy tyle wydatkó, że nie wiem jak byśmy wyskrobali. A tak to przynajmniej na wodę starczy :)
Ogrodzenie chyba wykonamy w przyszłym roku pogoda coś nie taka..jak trzeba:(
Ostatnio wszystko się kopie - powód BRAK KASY!!!
Wody w tym roku prawdopodbnie nie założymy. Gmina nie chciała nam rozłożyć na raty płatności. całość i koniec kropka. No nic poczekamy do przyszłego roku jak będzie kredycik.
Budowa ogrodzenia też się troszkę przeciąga, z czego również nie jestem uradowana.
Najgrosze jest to, że pieniądze, które muszę zapłacić za studia spokojnie starczyłyby na wodę. Ale niestety za naukę też trzeba płacić
Zamieściłam nowe zdjęcia w swoim albumie. Zapraszam do oglądania
http://www.murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=30652" rel="external nofollow">http://www.murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=30652
Dzisiaj odbyła się wizytacja przyszłej teściowej w naszym domku. Wydarzenie na miare święta, bo nigdy zbytnio nie była zainteresowana tym co robimy. Obejrzała bez komentarza....może tak głęboko ją to poruszyło :)
Coraz bardziej obawiam się o nasz przyszły kredyt, czy wogóle będziemy w stanie go wziąść. Mój chłop ma nieuregulowany stosunek do służby wojskowej (kategoria A) i nie skończył jeszcze 28 lat, co skreśla go z listy potencjalnego kredytobiorcy. Muszę jeszcze się popytać dokładnie w banku . Ale jak mi to koleżnka powiedziała...to podłamałam się trochę, bo chyba sama nie dam rady Ale podobno taka osoba może w jakiś sposób podżyrować....Ach te kredyty..
Trochę zastojem powiało.....
W sobote rozpoczęło się wielkie równanie działki ....i przygotowania pod przyszłe ogrodzenie. Fadroma jeździła 2,5 godziny aż w końcu teren zaczął przypominać działkę.
Nastąpiła również zamiana planów..prawdopodbnie jeszcze w tym roku założymy wodę
Zastój ......aż dziwnie się czuję.
Pod koniec tygodnia równamy działeczkę i stawiamy płot. Cudem udało nam się załatwić słupki ogrodzeniowe po okazałej cenie 300 zł (za 65 sztuk) Tylko muszę poczekać aż przyjedzie mój Jarek i ruszymy z robotą.
Jeszce miesiąc i na urlop
Nie wyrabiam sie z czasem.... halo halo tu ziemia do Giergi
Już po weekendzie, a mi się trudno dostosować do stanu rzeczywistego...zaczął się sierpień. A ja:
po 1 - muszę się wziąść do nauki - wrzesień i kochane poprawki
po 2 - obiecałam sobie ustalać grafik aby lepiej wykorzystywać swój stracony czas
po 3 - nadal leniuchuje
A na budowie....dziś było uroczyste oddanie stanu surowego - czyli pracy moich murarzy frankowatych LUDZIE W KOŃCU KONIEC....wiem to przedwczesna radość bo największa amba dopiero przede mną. Ale jam odważna jakem GIERGA. Coś mi dziś humorek dopisuje ...to dobrze
Ale do rzeczy Gierga do rzeczy.....murarze dostali ostatnią rate kasiory, kominy pięknie zrobili - żółty klinkier + grafitowa fuga (chyba się powtarzam ) wyalli chudziaka w pomieszczeniach i poprawili błędy.....udało się im...wszystko na cacy.
Ale wiecie co jakoś mi tak dziwnie...chyba zwariowałam, bo w jakiś sposób będzie mi brakowało tych codzinnych wizyt i patrzenia jak domek rośnie w oczach, to chyba najpiękniejszy moment budowy (jak bredzę to piszcie).
A teraz zostało mi tylko wspomnienia - kupa gruzu, desek, puszek piwa (!!!!!!!) i nawet Absolwenta znalazłam w trawie (oczywiście wódkę).
Jak mój Jarek wróci z robót przymusowych to zrobimy ogrodzenie, a tak będe czekała do najbliższej ładnej soboty - trzeba szopkę rozebrać i Fadromę zamówić, aby zrównała te moje pobojowisko.
NIedługo dalsze zdjęcia, bo wypstrykałam prawie całą kliszę
Jutro zalewają podłogi + zapłacenie reszty pieniędzy = koniec. Dzisiaj zrobiłam rewizje błędów jakie mają poprawić moi murarze, przy okazji załapałam "raczka" na słońcu oraz znalazłam maślczaki w trawie
Przejechałąm się również do OBI znaleźć coś takiego jak włókninę czy jakąś siatkę na te moje skarpy aby sie nie obsuwały, niestety nic takiego nie znalazłam. Wydaję mi się, że muszę poszukać w takim prawdziwym sklepie ogrodniczym
No w końcu kominy zostały wykończone.,.....dach przygłaskany i zadeskowany......Dzisiaj musiałam wynająć mojego tatę do wożenia zaprawy do klinkieru. No cóż bez samochodu jak bez ręki a ja musiałam oczami świecić. Ale w końcu wszystko już zostało załatwione. Oczywiście było marudzenie....ale można na to przymknąć oko
O dziwo murarze posprzątali ładnie góre (poddasze) byłam w szoku, bo myślałam, że zostawią totalny bajzel. Wszystkie papiery posprzątane, zamiecione........normalnie Ameryka. I o dziwo ani jednego gowżdzia na podłodze (NIE JESTEM PEDANTKĄ). Ale licze dni do naszego rozstania, bo pod koniec zaczynają już kombinować. Ostatnio chcieli za wylewki dodatkowe pieniądze, bo ziemi wywozić z niekótych pomieszczeń nie bedą za darmo (chociaż sami ją tam nasypali, aby taczką było łatwiej jeździć), chcieli by dodatkowe pieniądze za wyciąganie gwoździ z desek na strop, a tak w ogóle to odszkodwanie za pracę w słońcu i za noszenie pustaków, no i za brak kibelka, z którego zrobili pomieszczenie gospodarcze a dziure do sracza sami zadeskowali i zrobili stolik na śniadanko. Ale powiedziałam twardo nie i koniec...bez przesady, moze jeszcze miałam im na budowie mieszać zaprawę i polewać ich wodą w trakcie upałów.....
I mogę tu jeszcze wspomnieć , że lali mi w domu...wyczułam to .....ich obiektem stał się mój mały pokój widać robili to często i gęsto bo któregoś dnia nie dało się wytrzymać ....za co zwróciłam im uwagę i wiechałam na ambicje.....i chyba wstyd im się zrobiło. Wiecie co do czego to podobne, żeby w domu sikać...NIe życzę nikomu takich murarzy.
Zamówiłam już wszystko co trzeba do końca......i mam nadzieje, że to już będzie koniec wydatków, jutro i w poniedziałek poprawki + szlichta (jak to mówią murarze) na podłogach.
Zapomniałam jeszcze dodać jak zakończyła się sprawa z drzewem.....nie zapłaciliśmy facetowi nadwyżki (jak to ujął) stwierdziliśmy, że za jego głupote nie będziemy płacić 400 zł. W sumie to nie mieliśmy innego wyjścia bo nawet nie miliśmy tej kasy. Facet nawet nie dał sobie wytłumaczyć i rzucił słuchawką....buc jeden....jego strata.
Niedługo czas na podsumowanie kosztów
...Ale długo nie pisałam .....ale nadrabiam
Dach już stoi, znaczy się więźba a wiecha dawno zwalona W sumie domek zaczął już przypominać swoim wyglądem mieszkanko. Dach częściowo zadeskowany kominy również wyklinkierowane....no 1 do połowy.
Murarze oznajmili mi dzisiaj, że jeszcze 3 dni i koniec .....nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę...ta budowa już mnie męczyła, oni sami zresztą również. A pod koniec to już takie numery wykręcają , że lepiej nie mówić. Ale nie zapłacę całości dopóki nie zrobią wszystko na cacy i ok.
Na te kominy wyszło sporo, w sumie nie wiem jak myślałam, ale wyszło duuużżżoo klinkieru (według mnie) 400 szt + 17 worków zaprawy grafitowej. Kupiłam piękny żołty klinkier z Gozdnicy (sahara). Prezentuje się nieźle, przynajmniej mi się bardzo podoba. A do grafitowego dachu pasują jak ulał. Byleby tylko były dobrze zrobione...
Jak skończą już budować to w końcu wezmę się za porządkiu na działce ...gruzu ...co nie miara.
A jak na razie załączam w końcu swoje zdjęcia
http://foto.onet.pl/albumy/album.html?id=25018&q=budowa%20giergi&k=2" rel="external nofollow">http://foto.onet.pl/albumy/album.html?id=25018&q=budowa%20giergi&k=2
zdjęcia już są.....ale jestem tak zmęczona , że nic nie wkleje
Jutro ciąg dalszy moich opowiadań z placu budowy i zdjęć ...w końcu
Jutro jadę wbić przysłowiowy gwóźdź aby powiesić wiechę
Murarze wyliczyli mi , że trzeba 400 sztuk klinkieru na kominy - doznałam szoku - to ok tysiąca żłotych
Podobno mają już zadeskowane pół dachu...już nie mogę się doczekać aby jutro pojechać i to wszystko obejrzeć.
Chyba jakieś chlanie muszę im kupić z okazji tej wiechy.....nawet nie wiem jak to się robi Muszę się wyedukowac w tej dziedzinie.
W dzisiejszym dniu...zostałam mile zaskoczona, przyjeżdżam na budowę po pracy a tu więźba stoi. ...chłopaki się postarali...co prawda wiechy nie zobaczyłam (bo jeszcze nie skończyli ), ale tak zupełnie inaczej domek teraz wygląda.
Jutro będą chcieli już deskować i papować...a ja w sumie nawet nie wiem, kiedy to minęło, czasami zaskakują mnie swoim tempem budowy.
W sobotę muszę wybrać się po klinkier, tylko nie wiem gdzie go zapakuje, chciałam do auta, ale coś czuje, że nie obejdzie się bez transportu. A za ten przywóż zawsze chcą tak dłużo.
Zamówiłam również dodatkowe 2 m3 desek na dach - pozostałe z szalowania stropu. Oby tylko starczyło
Ja nie wiem chyba jestem jakąś maniaczką.....martwiącą się na zapas, ciągle się obawiam o kasę, wy też tak macie??? Czasami boję sie , że nie uda mi się dokończyć budowy domu i nie będzie mnie na to stać. Mam nadzieje, że to się tylko tworzy w mojej głowie, bo przecież mam przykład z wszystkich tu ludzi, że jak się chce to wszysto można zdziałać.
Zdjęcia wywołane, jutro w pracy zeskanuje i się Wam pochwalę...jak będzie czym
Kolejny dzień - niewypał. Facet przywiózł więźbe, ale zażyczył sobie więcej 400 zł niż się umawialiśmy
Zaczął mi stękać, że jednak to więcej wyszło, że to i że tamto...ja chyba naprawdę mam jakiegoś pecha. Zapłaciłam mu tyle co miałam, nazwałam złodziejem, i powiedziałam, że resztę będzie miał dopiero wtedy jak Jarek przyjedzie. Załamanie nerwowe na maxa.
To już jest naprawdę przegięcie, po wydarzeniu z moimi murarzami i teraz z tą więźbą nie będe już nikomu wierzyła, żadne na słowo. Jak mi ktoś zażyczy sobie jakąś sumę pieniędzy to najpierw spiszemy umowę, a nie potem takie cyrki się dzieją. A może ja sobie nie radze z tym wszystkim
Dobrze, że chociaż przywiózł porządną więźbe, nie jak ostatnio jakieś kikuty. Prawdopodobnie jutro zaczną stawiać już więźbę i będzie już daszek i pewnie wiecha ....
Dzisiaj zaniosłam kliszę do wywołania, także zapewne na dniach będe już mogła wrzucić swoje fotki
Kurcze jestem wściekła jak nic...dzisiaj miała być więźba na dach i jak zawsze musiało być coś. Facet nawalił, a raczej transport (jak twierdził) i po więźbie zostało tylko wspomnienie
Wkurzyłam się, bo specjalnie się zwolniłam z pracy i czekałam jak głupia, a facet dzwoni 15 minuy przed czasem i mówi, sorry ale dziś mi coś wypadło będe jutro. Dlaczego nikt nie szanuje cudzego czasu.....
No ale nic trudno, mam tylko, że jutro nie nawali z czasem.
Z prac na budowie.....to stanęły już prawie wszystkie nadporoża, zamówić trzeba jedynie 2 palety silikatów, bo zabraknię ;(. No i jacyś gówniarze, znów przy kłódce się bawili.
Ale jestem szczęśliwa, bo dziś otrzymałam dopływ gotówki, ze sprzedaży działki. Nawet nie wiecie jakie to fantastyczne uczucie, że mogę spokojnie spać i nie obawaić się, że nie starczy do końca budowy.
Wiedziałam, że Góra mi zawsze pomoże w kryzysowych sytuacjach
Na czas i w odpowiednim momencie
Dziś był dzień wywożenia śmieci - było tego aż 5 worów 120 litrowych....nazbierało się
Etap budowy góry powoli się kończy....i dobrze na poniedziałek zamówiona więźba.
Jutro przyjeżdża Pani Kierownik skontrolować całą budowę....bo coś mi się nie podoba w niektórych miejscach. Najgorszę jest to, że nie potrafię być ostra dla murarzy Zawsze sobie obiecuje , że za każdy błąd dostaną porządny ochrzan, a w sumie jakoś zawsze ujdzie im na sucho, może dlatego, że zawsze mają na wszystko wytłumaczenie, a to , że deski były krzywe, że deszcz napadał, albo jeszcze coś innego....Ach cieżko być samotną inwestorką
Nie uwierzycie o której dziś wylądowałam na własnej działce o 6:00 rano i przy okazji zdrzemnęłam sie w samochodzie...czekając na swoich murarzy. Musiałam przed pracą im zapłacić za część roboty. Oczywiście byli mili jak baranki ....wiadomo czemu...
Ostatnio zastanwiałam się nad zubożoną wersją mojego dachu , który zrobię w przyszłym roku...mam do wyboru dach z blachodachówki albo z dachówki cementowej. Wolałabym ten drugi wariant, bo jakoś ciągle nie mogę się przekonać do blachodachówki. I tak sobie pomyślałam, że zrobiłabym coś co zawsze mi się nie podobało u innych Minowicie zrobienie dachu z cementowej a boki z blachy Wersja oszczęnościowa czyli pogodzenie jednego z drugim. Elementy boczne (zapomniałam jak to się nazywa) do dachówki cementowej są dosyć drogie i przy większej ilości zbiera się niezła sumka, także będe musiała chyba tak wybrać
Ogrodzenie też będzie w wersji oszczędnościowej z tyłu i z boku zwykła siatka, a z przodu deski - pozostałości po deskowaniu dachu.
Wolę się ogrodzić na zimę, bo po działce biegają mi dzieciaki (sąsiadów) i nie daj Boże komuś coś się stanie i ja będe odpowiadała, dlatego wolę, się przezornie zabezpieczyć na wypadek takiej sytuacji. Zresztą jak jest już ogrodzenie to jakoś tak lepiej, bo będe widzieć wyraźnie ten swój kawałek ziemi. Ale przed tem będe się jeszcze musiała wziąć za skarpy
Poddasze jest już prawie na wykończeniu. Ale przez ostatnie dni wiele się wydarzyło i być może wiele siwych włosów dostałam
Zdarzyło się coś bardzo przykrego i zarazem głupiego i to jak zawsze przez moją głupotę..a sprawa oczywiście dotyczy moich murarzy, którzy na początku ciu ciu ciu słodziutko mówili, śpiewali i wszystko , a tu któregoś dnia wyskakują mi z nowiną, że mam im zapłacić o tysiąc więcej bo jednak przemyśleli sprawę, i to za mało itp.
Moja głupota sięgnęła tak wysoko (tutaj bije się w piersi), że nie spisałam z nimi żadnej umowy.
Myślałam, bardzo płytkim i dennym sposobem, no bo tak...murarze po znajomości, budujący u znajomego...jaki numer mi mogą wywinąć?, zwłaszcza, że tak słodko gadali i na ich pracę nie mogłam narzekać, no może poza niektórymi niedociągnięciami, jednak nigdy nie było aż tak źle, żebym musiała interweniować.
Ale ...jak widać robota się kończy, a oni myślą jak tu najwięcej wyciułać ze mnie.
Przykre to było bardzo dla mnie (bez sentymentów) zwłaszcza, że w jakiś sposób im zaufałam i nigdy bym nie pomyślała, że wywiną mi takie coś. Zdenerwowałam się i do akcji wkroczył mój ojciec, który z nim rozmawiał wcześniej o warunkach, zresztą przed moim ojcem czują chyba większy respekt (bo ona zna tego znajomego) i być może, że się boją aby coś nie szepnął. Spisaliśmy na prędce umowę, jednak kwota przekroczyła umawianą wcześniej
, bo co miałam zrobić...powiesić ich, wygnać ...gdy już praca na wykończeniu, a nie będe się kłóciła z d....mi, bo im tak i tak się nie przetłumaczy, że było tak a nie inaczej.
Wyszło na to, że za chudziaka na podłodze dodatkowo sobie doliczyli 500 zł, mówiąc, że za to się oddzielnie płaci (co jest kompletną bzdurą bo mówili całkiem inaczej)....ale oczywiście nie wspomnieli słowem o błędach, które oni popełnili, no nic moja strata...ale nie wezmę już ich do tynków i do innych prac.
Ach wolałabym i bardzo bym chciała, aby ta budowa jak najszybciej się skończyła (już mam dosyć ). Bo tak mi zaleźli za skórę, że ledwo się powstrzymuję aby im coś nie wypalić. Ale nic nie będe się zniżała do ich poziomu.
Co do postępów w budowie, to pokoje na górze mają już swoje zarysy, zabrakło 1 palety 12 silikatów (trzeba będzie dokupić ).
Więźba będzie dopiero w poniedziałek, także do końca tygodnia koniec prac, no może zaprowadze w końcu prządek na podwórku i będzie się trzeba wziąść za ogrodzenie.
Mój Jarek przyjechał na tydzień i znów wyjechał....do początku września zostałam sama
Z Elektrownią też jeszcze nie załatwiłam, nawet nie mam czasu, bo jak kończe pracę to wszystko pozamykane i nic nie można załatwić. A jutro jeszcze muszę wybrać klinkier na komin, zdecydowałąm sie na żółty, bo dach zamierzam robić w kolorze grafitowym.......trochę śmiechu warte, że najpierw obstawałam przy czerwonym, potem brązowym a stanęło na grafitwoym. Mam tylko nadzieje, że mi nie odbije i nie zdecyduje się na koniec na zielony daszek