Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    105
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    168

Entries in this blog

Gierga

Na szczęście pogoda dopisuje i szczęście chyba też. Mogę w końcu powiedzieć, że kamień spadł mi z serca. Udało nam się sprzedać działkę w Gołubiu. Żywy dopływ gotówki i błyskawiczna zmiana planów. Co prawda na wydatki budownicze, to nie jest wysoka kasa, ale każda kwota się przyda.

 


Ale tak..nie było pieniędzy to źle, a jak są to mamy problem ze zdecydowaniem, na co to ma pójść. A to potrzebne na ocieplenie, na wodę, tynki, okna itp...

 


Ale raczej wybierzemy opcje zrobienia dachu dachówką cementową Euronitu. Jak byłam dziś w Matelbudzie to myślałam, że dostanę kręćka od tych rodzjów dachówek...podwójna S, Extra, celtycka, bla bla bla.. cena goni cenę. A ja mam łeb przeładowany informacjami.

 


A na zdecydowanie coraz mniej czasu. Jutro jeszcze pojedziemy po hurtowanich i może wtedy konkretnie zdecydujemy się na to z czego robić dach i jaki kolor..bo jak na razie to chyba sami nie wiemy czego chcemy.

 

 


Jeszcze jedno....wkurzyłam się jak nic

 


Kilka dni temu przyszedł nam rachunek za prąd (pierwszy!!!). Piękna kwota na 3 blankietach po 120,00.

 


 


Postanowiliśmy zadzwonić i poprosić Zakład Energetyczny, aby nam obniżył prognozy, bo raczej nie zużyjemy takiej ilości przez czas budowy. A tu się okazało, że dopóki nie zgłosimy odbioru budynku, to musimy płacić 90 zł/ za 2 miesiące opłaty stałej. Szkoda tylko, że w Zakładzie Energetycznym, nikt nas o takim przypadku nie poinformował (głupie zołzy)przed zakładaniem prądu. Wręcz przeciwnie namawiali ...pani weź 10Kw po co potem dopłacać za dodatkowe kW.

 


I Co teraz zrobić zmniejszyć ilość mocy kW bezsensu, bo to strata kasy, którą już zapłaciłam.

 


Kolejny przykład mojej niewiedzy i wpakowania się w jakieś bagno. No nic jakoś trzeba będzie to płacić, bo nie widzę sensu w rezygnacji z prądu z powodu tej opłaty.

 


Szkoda tylko, że to wszystko wyszło po fakcie

Gierga

W dniu dzisiejszym pragnę zakomunikować, że strop został wylany.

 


Co prawda nie byłam przy tej podniosłej chwili, ale duchem byłam na budowie. Wszystko poszło sprawnie, bez żadnych opóźnień ani nie dociągnieć. Murarze spisali się na 5, szybko się uwijali i wszystko załatwili

 


Teraz tylko żeby deszcz padał ...padał i padał

 

 


Chyba nawet nie przejmuje się tym, że z egzaminu, którego dziś pisałam podwinęła mi się noga.....no cóż nie pierwszy termin, to będzie drugi

Gierga

Kolejne starcia na polu budowy.

 

 


Wczoraj miałam małe napomnienie do moich murarzy. W sumie nie wiem, czy do nich nie czepiam się dla zasady, bo wszystko jest prosto, tylko zauważyłam, że czasem nie dbają o oprawę estetyczną, poza tym wkurzyłam się, bo jak przyjechałam na plac budowy...to wszędzie było porozrzucanych pełno gwoździ. Nie podoba mi sie cos takiego zwłaszcza, że nie trawię tego jak sie cudzej własności nie szanuje. Dlatego zrobiłam murarzom lekcje pt"napomnienia" Przeprosili i obiecali poprawę

 

 


A dziś musiałam się bawić w przewoziciela stempli swoim samochodem (biedny ale go dobiłam tą jazdą). Stemple trzeba było odebrać w środku dnia, więc musiałam sie urwać w połowie pracy (grrr), potem godzinne stanie w korkach naszego ukochanego Gdańska (o 10 ??). A potem 2 kursy po 40 brakujących stempli. Murarze, po wczorajszych napomnieniach byli mili jak baranki i z wszystkiego się tłumaczyli, wyjaśniali i przepraszali.

 


NIe lubię nigdy nikogo napominać , bo mam chyba za miękkie serce. Zresztą nie jest tak źle ... I sprawa była zakończona.

 


Jutro już termin zaklepany lejemy strop. Jeszcze tylko wizytacja nadzoru budowlanego i można zaczynać. Teraz tylko muszę odprawiać modły aby spadł deszcz.

 


Przepraszam wszystkich tych, którzy będą odpoczywali nad morzem....Wybaczcie

Gierga

Piątek był dniem z wariackim tempem.

 

 


Gdy spokojnie sobie wstawałam do pracy, moja komórka jak szalona oznajmiła mi sygnał od moich murarzy. Okazało się, że facet, który w czwartek wieczorem miał przywieźć piękne deski na strop, wykorzystane później na deskowanie, przywiózł mi obrzynki. Moi murarze się zdenerwowali, bo nie mieli czym deskować strop (wszystko powykrzywiane) a ja się wkurzyłam, bo w pracy akurat miałam urwanie głowy i sytuację stresogenne .A tu jeszcze taki klops. W jednym momencie chciałam udusić tego z tartaku i przy okazji uciec gdzie pieprz rośnie.

 


Ale musiałam się wziąść w garść i jakoś sprawę załatwić.

 


Kazałam moim murarzom aby powybierali deski co lepsze, a reszte zostawili. Dzwoniłam do facet a z tartaku....ledwo się powstrzymywałam od zmieszania go z błotem, facet oczywiście wszystkiego się wyparł i z jego gadki wyczułam, że uważa mnie za wariatkę, albo taką co ma omany. Ok pomyślałam sobie , załatwię Cię innym sposobem..jak przywieziesz więźbe to Ci dam mniej.., aż strach pomyśleć, jak będzie wyglądała więźba , jak on mi co innego pokazuje na podwórku u siebie i co innego mi przywozi....frajer jeden.

 


Także więźba zamówiona i jak przyjedzie na działkę to facet dostanie 500 zł mniej, albo niech spiernicza z tym drzewem na bambus. Przez to w tartaku musiałam dokupić 1,5 m3 porządnych desek, bo chcę mieć strop prosty a nie w kształcie banana. Także piątek w pracy nie mogłam wysiedzieć i pojechałam co sił w nogach zobaczyć te deski razem z moim kierownikiem budowy. Myślałam, że się przeżegnam jak zobaczyłam to coś. Ale nic w sobote pojechałam i zakupiłam nowe deski. Gdyby mój luby nie zostawił mi samochodu...to znając życie nie zrobiłam bym tego w tak sprinterowym czasie.

 


Ale niespodziewany wydatek 600 zł zdenerwował mnie...

 


Zwłaszcza , że z kasą robi się coraz cieniej. O kredycie na razie nie mam co marzyć, dopiero w przyszłym roku. A jak na razie, starczyć mi ma to co mam (niewiele). Liczę na jakiś łut szczęścia

 

 


Acha w poniedziałek będzie już strop, to sobie odpocznę z 1,5 tygodnia od szaleństw budowalnych.

Gierga

Kolejna wizytacja zakończona, wszystkie 4 ściany zewnętrzne wyciągnięte do góry (pod strop). Z moich wyliczęń wynika, ze zabraknie 1 palety z silikatami 12. co nie napawa mnie radością. Ale ktoś to mi już kiedyś powiedziałm że do tego co się wylicz trzeba jeszcze dodać połowę kosztów.

 

 


Sprawy się trochę komplikują, bo krucho z pracą za granicą u mojego chłopaka. Niestety nie po naszej myśli, nie chcę na razie myśleć o najgorszym, bo jestem (albo staram) się być optymistką. Szkoda tylko, że radość z budowy domu przesłaniają mi problemy finansowe. Ale to ja podjęłam taką decyzję....także mam nadzieje, ze jakoś wytrwam

Gierga

W dniu dzisiejszym zaliczona kolejna wizytacja. Połowa domu sięgnęła sufitu, a na niektórych oknach pojawiły się nadporoża Trochę się przestarszyłam wielkością okien. Czy aby nie przesadziłam. Ale to zawsze tak się zdaję na początku a potem jak przychodzą ramy okienne, to od razu wszystko się zmniejsza. Szkoda tylko , że czasem pogodą nie dopisuje i ciągle siąpie z tego nieba i siąpie.

 

 


A tak poza tym to nic ciekawego i wszystko jakoś powoli się toczy..oby tak dalej

Gierga

Zarysy okien już widać....a ściany pną sie do góry aż do samej samej góry. Komin również już stanął na razie do wysokości poddasza. Myślę, w przyszłym tygodniu będzie już strop i w końcu będzie to przypominało jakiś dom.

 

 


W piątek pożegnałam moją połówkę. Od wczoraj zostałam samotną inwestorką na dobre i na złe. No cóż, takie jest życie. Dziś musiałam pojechać do miejscowej hurtowni zakupić 10 worów kleju, bo powli zaczyna go brakować. Zastanawiam sie tylko, czy te zużycie nie jest za duże jak na razie poszło 20 worków. Myślę, że to chyba nie jest najgorszy wynik. Najważniejsze aby ściany były równe i żeby pieniędzy nie brakło.

Gierga

Oświadczam, że w dniu dzisiejszym stanęły wszystkie (no prawie wszystkie)ścianki działowe w śordku. Już się bałam , że moi murarze nie przyjadą, bo wczoraj lało jak z sikawy i dziś rano też pogoda była nieciekawa. Ale jakie było moje zdziwienie, gdy widziałam postępy. Przynajmniej mogę już zauważyć jakie będą pokoje, kibelek . Chodzi oczywiście o wielkość .

 


Wkurzyła mnie jedna rzecz...zauważyłam, że coś czasami nie bardzo oszczędzają kleju, dlatego dziś muszę ich trochę wyprostować, bo jak tak dalej pójdzie, to puszczą mnmie z torbami. Narzekać na nich nie mogę, bo robią prosto, ale od czasu do czasu niestety trzeba im pewne rzeczy przypominać. Albo może to ja jestem taka upierdliwa i się wszystkiego czepiam. Komin jeszczę nie stanął ....ale zaczątki już widać

 

 


Moja kierownik budowy również dziś złożyła wizytę.....trochę pokrzyczała po wytykała i pojechałą... (no to mi się podoba). W trakcie budowy doszłam do wniosku, aby jedno okno pomniejszyć. Mam w salonie duży wykusz i drzwi na taras no i jeszcze jedno okno więc zrezygnowałam ze 150 na rzecz 120. NIe mogę zbytnio przesadzać

 


Ahca jeszcze jedna rzecz...tara...założyli mi prąd, w końcu!!! Widziałm na własne oczy, piękny świecący licznik i 2 wtyczki...ufff kamień spadł mi z serca. A dziś byłam w takim nastroju bojowym, że obiecałam, sobie, że jak tego prądu nie będzie to zrobię taką awanturę, że nic. Szczęście tego faceta, chociaż tak i tak postąpił nie fair.

Gierga

No ładnie budowa mi rośnie, a ja daleko w polu z moim dziennikiem. Ale już nadrabiam zaległości

 

 


Budowę kontroluję codziennie. Ostatnio nawet miałam obawy, że Ci moi murarze coś nie tak budują, jednak dziś zmieniam swoje zdanie budują dobrze....aby nie chwalić dnia przed zachodem słońca. Po drodze wyszło wiele nieprzewidzianych wydatków - większy zakup cementu, dodatkowy piach, papa izolacyjna na fundament, którą zażyczył sobie mój kierownik budowy na fundament i takie tam duperele. W międzyczasie aby mieć spokojne sumienie i nie patrzeć tak kryrtycznie na swoją budowę porównałam inne budowy z silikatów i muszę pochwalić moich bobów budowalnych, że spisują się na medal

 

 


Jak na razie wszystko się jakoś układa oprócz tego,że w zeszłym doła załapaliśmy dolca z moją połówką bo okazało się, że gdzieś po drodzę nie starczy paru groszy. Jednak z opresji wyratował nas dziadek, który użyczy nam kaskę na czas budowy.

 

 


Dziś znów wpadłam zobaczyć postępy na budowie - stoją już wszystkie 4 ściany i okna do połowy wysokości Super to wygląda naprawdę...oby tak szło dalej, to będe happy;)

 

 


Wpadłam również w szał przeglądania drzwi wejściowych, kafalek, wanien itp. Zwariowałam...nie mam jeszcze ścian a już mi odbija z umeblowaniem wnętrza.

 

 


Acha jeszcze jedno dostałam za darmo nadporoża (2 sztuki).

 

 


Prądu dalej nie mam, pan któremu dałam w łapę 250, ciągle się ociąga i ciągle coś mu wypada, jak nie to, to jeszcze coś innego. Wkurza mnie to, poczekam do tej środy co mówił. Jak nie to sama pojadę tam i stłukę na kwaśne jabłko

Gierga

Z tym prądem to trochę się pospieszyłam. Dupa blada nic ni ma. A pan mówił mi, że już zakłada....kłamczuch

 


Dziś wzięłam urlop i mogłam od rana skontrolować moich murarzy z moim kierownikiem budowy. Wyszło trochę niejasności (wykusz okazał się większy o 8 cm ). W międzyczasie robiłam za przewoźnika materiałów pomiędzy hurtownią i działką :)

 

 


Acha jeszcze jedna nowina stanął kawałek ściany - narożnik.

 


Moja połówka wyjeżdża za tydzień a ja zostane z budową i egzaminami w szkole...nieciekawa perspektywa.

 

 


Co do kasy to mam nadzieje, że starczy - wszystko srupulatnie obliczam i jak na razie jest dobrze...oby oby nie zapeszać

Gierga

Sobota minęła pod znakiem zakopywania fundamentu. Czyli cała rodzinka łopaty w ruch Udało nam się wsypać piach do salonu, kuchni i małego pokoju. Tak i tak dobrze. W poniedziałek była powtórka z leckji. A w środę będe kładła rury.

 

 


Jakieś dzieciaki pomalowały mi szopkę kredą

Gierga

Kolejny dzień budowy. Fundament na wykończeniu. Jestem w szoku szybkością budowy moich murarzy. Jutro przyjadę z calówką i zmierze przekątne budynku czy się zgadza. W każdym bądź razie fundmant skończony. Jutro mają jeszcze tylko dokończyć wykusz

 

 


Bloczków niestety zabrakło i musiałam dokupić 120 szt i wiele innych rzeczy, które skutecznie uczupliły kieszeń i przyszłą wypłatę. Zdjęcia pstrykam także niedługo będzie już album.

 

 


Przyjechał również Pan od prądu i prąd będziemy mieli w 1 dzień SZOK

 

 


Teraz 2 tygodnie przerwy aby wszystko przesłchło. W poniedziałek jedziemy z rodzinką wsypywać piach do fundamentów;)

Gierga

Kolejny dzień budowy. Dzień stawiania bloczków fundamentowych, które przyjechały z 2 godzinnym opóźnieniem jak również Pan z hurtowni, który przyjechał za wcześnie - nikgo nie było i czmychnął musiałam za nim dzwonić drugi raz

 


Ale nic wszystko było na czas ok godz 11. Połowa roboty zrobiona. Przy okazji przyjechał mój tata i obił deski na szopie papą izolacyjną

 

 


Jutro ma przyjść "zaprzyjaźniony Pan z prądu", który być może założy nam w szybszym terminie prąd Tylko go wyczekiwać.

Gierga

Wczoraj zadzwonił do mnie Pan od bloczków i powiedział, że te co zamawiałam nie będą na czas

 


Ale, że byłam tak wkurzona i na niego fukałam, to złagodniał jak baranek i powiedział, że w zamian da dłuższe za tą samą cene.

 

 


I pomyśleć, że podobno te bloczki przechowywali mi przez 3 tygodnie, a jak potrzebowałam to nagle się rozpłynęły.

Gierga

O rety ...ale mam do opisywania

 


Przez awarie z komputerem byłam odłączona od wirtualności, przez prawie tydzień.

 


W międzyczasie odkryłam uzależnienie od forum. Bo bardzo mi go brakowało

 

 


Ale zaczynam dnia 18 maja (wtorek) zaczęła się budowa.

 


Nie powiem, że przed...było wiele kłopotów. Najpierw sprawa z prądem, którego jeszcze nie mamy , bo Elektrownia się opóźnia i w związku z tym prośba do sąsiadów. Jednak tu nie było tak łatwo. Nikt nie chciał nam użyczyć, na czas budowy. Sąsiad po prawej kręcił nosem, a żona jakaś obrażona była (pewnie za usytuowanie budynku), sąsiadka u góry te ż nie , bo jej prognozy zburzę. W końcu zlitował się sąsiad z naprzeciwka (i chwała mu za to Także problem jeden mieliśmy z głowy.

 

 


Murarze przyjechali o 8:30 rano we wtorek. Nie powiem, że mój luby zaspał z wrażenia i wożąc ostatnie deski do szopki i drzwi, przybył o 5 minut za późno. Ale nic szopa stanęła (z pomocą taty). A murarze jak tęgie chłopy skręcali zbrojenie. Było ich tylu i tak się uwijali z robotą, że pod wieczór przyjechały 2 gtuchy i zalali ławy;))) Potężne ławy 70 cm stado słoni nie rozwali.

 

 


I tak skończył się dzień pierwszy. Nie omieszkam w tym momencie zaznaczyć, że była mała nerwówka. I trzeba było kursować po kasę za gruchy do domu.

 


Jak na razie wszystko dobrze poszło. Na drugi dzień była zadymka piaskowa, także jestem urodzona w czepku, że wylali we wtorek, bo w środę to nie byłoby żadnych ław.

 


Poczułam już tą budowę po rachunku za komórkę jeździe na oparach w samochodzie i stresie

 


W poniedziałek mają kłaść bloczki fundamentowe. Jutro jadę do hurtowni zakupić cement, wapno w płynie i zamówić piach.

 

 


A pieniądze maleją i maleją w czeluściach mojej szuflady, czy aby starczy ?

Gierga

Złożony wniosek o pozwolenie na budowę. Teraz przyjdzie czekać. Mam nadzieje, że nie długo.

 


W międzyczasie okazało się, że w hurtowni zamówlili mi zły klej (ku...a). W tym całym chaosie, ledwo co nie dostałam makrozawału. Podwójnego w dodatku spowodowanymi wyczynami mojego psa i nagła jego chorobą. Poza tym zbliża się sesja na studiach....a ja nie wiem czy wszystko wytrzymię. Ale mam już dosyć gniecenia się na 48 m z rodzinką + brat w jednym pokoju - można przecież oszaleć.

 


W przyszłym tygodniu będe miała trochę latania muszę załatwić Ol-Trans, i wszystko co potrzebne do fundamentu.

 

 


Poradzę sobie??? Będzie git...ktoś to już mi chyba mówił

 

 


Ale już czuje ten dreszczyk, że budowa tuż tuż... Trzymajcie kciuki

Gierga

Yuuuhhuu zaczyna sie coś dziać ..dziś kupiłam silikaty i klej....zdążyłam przed tym głupim podatkiem i mam za sobą najgorszą sprawę (a ile nie przespałam nocy.....ale to za mną).

 

 


Zmiany w projekcie już zrobione, wniosek jutro również powędruje do Wejherowa. Za tydzień zbijam szopę

 


I tylko patrzeć jak za tydzień będzie ślad fundamentów

Gierga

Jutro jadę do architekta, zrobić zmianki i za 2 tygodnie pozwolenie. Jednak teraz dopiero widzę, że budowa się zaczęła.

 


Poza tym wszystko będe musiałą przesunąć do tyłu. Myśłałam, że z budową ruszę w lipcu - sierpniu, a tu okazuje się, że maj i czerwiec mi się kłania. Prawdopodobny wyjazd mojej połówki na roboty przymusowe na Zachód, wszystko psują...ale cóż kasa musi być.

 


Poza tym zaczęły się pojawiać u mnie pierwsze objawy, czy aby podołam Studia, praca magisterska

 


Wczoraj zrobiłam wstępny kosztorys i nie powiem, że zabrakło mi 5 tys zł ...ale damy radę.

 

 


Mam nadzieje, że pod koniec maja będe mogła tu napisać....fundament został wylany

 

 


Ach ...podołać ...temu wszystkiemu .....

Gierga

Jeszcze nie buduję Ale już powoli zaczyna się coś dziać. Kierownika nadzoru już znalazłam . Wczoraj dostałam z gminy techniczne warunki zabudowy, teraz czekać tylko na pozwolenie

 

 


Prawdopodobnie budowa się przesunie i zamiast w lipcu będe budować pod koniec czerwca.

 

 


Zapomniałam dodać, że działeczka jest już zrównana i teraz wygląda jak duża piaskownica. Ciągle nie mogę się oswoić z myślą, że mam swój własny kawałek ziemi i często po pracy jadę ...tak poprostu popatrzeć



×
×
  • Dodaj nową pozycję...