Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    225
  • komentarzy
    33
  • odsłon
    392

Entries in this blog

tutli_putli

Teraz samo sedno dzisiejszego dnia

 


Mamy wstępny rzut naszego domu

 


Do południa nic nie zapowiadało tylu ciekawych wydarzeń

 


Zaczęło się od tego, że szanowna pani G zaskoczyła nas tempem i wręczyła nam dzisiaj gotowe, kompletne mapki do celów projektowych.

 


Zatkało mnie normalnie bo spodziewałam się najwcześniej w połowie przyszłego tygodnia.

 


Ale to nic, zrobiła - to miłe, żeby nie było za bardzo jednak miło po znajomości podniosła sobie cenę z 2500pln do 3000pln za całość usługi

 


Stwierdziła, że to i tak tanio ponieważ nasza działka miała mnóstwo trudnych punktów (25 kołków czy betonów ) nawbijali i, że nikt by taniej nie zrobił

 


Czy u Was też są takie ceny u geodetów

 


Ja mam coraz częściej wrażenie, że mieszkam w najdroższym mieście Polski - a to większa wieś jest normalnie

 


Trochę mocno się wkurzyliśmy ale mniejsza z tym. Jeszcze z ciepłą mapką pognaliśmy do naszego pana architekta (niech mu będzie pan A)

 


Tam czekała nas niespodzianka nie tylko finansowa

 


Pan A przygotował do uzgodnienia rozkład pomieszczeń naszego domku!

 


Za każdym razem jak do niego się wybieram to zbiera mi się na płacz Boję się okropnie żeby mnie nie rozczarował, albo nie stwierdził, ze nie podejmie się realizacji naszego projektu.

 


Od dzisiaj obiecałam sobie, ze już nie będę się tak zamartwiać - pan A coraz milej nas zaskakuje :)

 


Jest bardzo rzeczowy i w sumie to ja myślę a on jakby czytał mi w myślach i sam proponuje pewne rozwiązania. Bardzo mi się ta współpraca zaczyna podobać. Nie należę do ludzi "łatwych" w tego typu sprawach i zawsze mam spore wymagania, ciężko mnie zadowolić byle czym Z resztą przy pierwszej wizycie pan A został ostrzeżony skutecznie, z kim będzie miał do czynienia, przez mojego małża

 


Dzisiejsza wizyta u niego zaowocowała takim oto rysunkiem, który został przerysowany przez mojego ukochanego, ponieważ pierwowzór pokreśliliśmy z panem A nanosząc korekty

 

 


tadaaaaaaam

 


http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images41.fotosik.pl/137/f0f0f921065980d9med.jpg

 

 

 


W pierwotnej wersji wyszło nam ponad 270 metrów powierzchni z garażem

 


obkroiliśmy (co czyniłam z bólem serca, ale małż się uparł przy tych swoich max 250metrach) do ok 253m

 

 


Jesteśmy umówieni też z naszym architektem za jakieś 2 tyg na odbiór pierwszych projektów elewacji.

 


Na zakończenie owocnej wizyty ustaliliśmy ostateczna kwotę za projekt indywidualny w wysokości 5000pln (miało być 3000pln ale jakoś wydawała mi się od początku podejrzanie niska ta cena)

 


Nasz projekt nie jest, adaptacją, jest autorski i tylko rysowany specjalnie dla nas - nie ma takiego nikt

 


Postanowiliśmy te , że pan A zostaje naszym kierbudem (za co ma skasować 2000pln)

 


Pogadaliśmy jeszcze o dachach - odpadły dach zielony i wysypany żwirem i zdecydowaliśmy się na ściany z Wienerbergera o grubości 30cm + 15 cm wełny mineralnej.

 

 


Wszelkie sugestie i podpowiedzi co do planu pomieszczeń i naszych postanowień będą mile teraz widziane :)

tutli_putli

Zanim napiszę co się dzisiaj wydarzyło - wrócę do dnia wczorajszego!

 


Z okazji otrzymania aktu notarialnego - wsadziliśmy, a raczej wsadził mój małż drzewo1 nie mogę napisać, że pierwsze bo już z 12 lat temu nasadziliśmy drzew na działce, której teraz staliśmy się posiadaczami

 


Jednak jest to warte odnotowania bo to pierwsze drzewo na naszej własnej ziemi :)

 

 


http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images50.fotosik.pl/141/a0e5998b0a397768med.jpg

 


Jest to długowieczny miłorząb (podobno potrafi dożyć do 4000lat ) i mamy nadzieję, że będzie mu u nas dobrze :)

 

 


Obiecywałam sobie, ze nic nie posadzę do momentu jak już będzie wiadomo co i jak z domem. Jak ruszy budowa będzie wiadomo co gdzie ma być, jednak dopadła mnie słabość i już :)

 

 


wczoraj na działce:

 

 


http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images50.fotosik.pl/141/9b5970a8ca001991med.jpg

 

 


http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images39.fotosik.pl/138/7848c604ac5717b5med.jpg

tutli_putli

Tak sobie myślę co ta pani G tak się wyrywa pośpiesznie do tego czwartku - no i eureka!

 


Mam!

 


- w czwartek bedzie Boże Ciało (dzień wolny od pracy!) i wszystko jasne!

 


Pani G ma więc 4 dni w zapasie do poniedziałku

 


Ładnie to sobie wykombinowała

tutli_putli

Czytam sobie dzienniki innych osób i podziwiam, zazdroszcząc jednocześnie zapału w wynajdywaniu różności jakimi będą urządzały nowo budowane domy.

 


Chyba jestem jakaś dziwna - mnie jakoś zapał nie bierze nawet do myślenia na te tematy

 


Może to wina tego, że jeszcze projekt nie jest w pełni zmaterializowany?

 


Może "zmęczenie materiału" po ubiegłorocznym, poważnym remoncie mieszkania?

 


Może przez to, że taki nie ciekawy początek - nieprzychylność wielu osób i problemy z podstawowymi formalnościami?

 


Tylko czy można mówić o kłopotach kiedy na pomysł budowy wpadliśmy w marcu? Dziś mamy zaledwie początek czerwca i jutro składamy podpisy u notariusza na akcie własności ziemi :)

 


Jestem chyba przepracowana albo sama nie wiem już co

 


Sama się sobie dziwię i aż mnie to martwi, że taka oziębła jestem w kwestiach urządzania wnętrz, które zawsze mnie nakręcały i dawały niezłego kopa do działania.

 


Byle by mi tak tylko nie zostało na stałe

tutli_putli

W kwestii budowy i zapomnianej mapki - wczoraj do mojego męża dzwoniła pani G i zakomunikowała, że jeśli dostarczymy akt notarialny we wtorek - mapka do celów projektowych będzie na czwartek. OPR najwyraźniej jak na razie skutkuje

 


Zobaczymy co przyniesie nowy tydzień...

 


Tyle na dziś o budowaniu (a raczej o przygotowaniach do niego) na dziś.

 

 


Teraz aby uciąć wszelkie spekulacje na temat rasy mojego tygrysa (nie jest to też owa tajemnicza puma, która błąka się po Polsce od jakiegoś czasu)

 

 


Przedstawiam Państwu historię Kota Teodora

 


http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images44.fotosik.pl/140/5f38400027d81dc3med.jpg

 

 


Historia zaczyna się w sierpniu 2006 roku.

 


Wybraliśmy się wtedy dość spontanicznie w samochodową podróż na Krym. Wyjeżdżając do głowy by nam nie przyszło, że wrócimy we trójkę

 


Mój ukochany ku mojemu smutkowi był odwiecznym wrogiem kotów. Nie chciał nawet słyszeć o posiadaniu takiego zwierzaka we własnym mieszkaniu.

 


Ze względu na jego alergię musiałam zrozumieć ta całą niechęć i wręcz nienawiść do kociego rodzaju.

 


...aż do owego wyjazdu

 


Już we Lwowie mój małżonek zachęcony opowieściami z moich wyjazdów na Ukrainę, zaczął bliżej przyglądać się lwowskim kociakom.

 


Zaskutkowało to stwierdzeniem, że faktycznie są one jakieś inne i mają coś w sobie takiego...

 


Spodobał nam się szczególnie jeden szylkretowy, którego dokarmiał gospodarz mieszkania, w którym zatrzymaliśmy się na parę dni we Lwowie...

 


Niestety okazało się, że kot ten posiada już swojego pana

 


Pojechaliśmy ze złamanym sercem dalej, w głąb Ukrainy, mając już oczy szeroko otwarte i bacząc uważnie czy czasem nie spotkamy jakiegoś kota, który chciałby objąć nas w posiadanie.

 


Nie wiem czy to klimat tamtej podróży, czy jakiś urok rzucony na mojego męża?

 


Fakt stał się faktem.

 


Mój ukochany został nawrócony. Dostąpił wręcz jakiegoś niezrozumiałego objawienia i zapałał miłością o sile tsunami i chęcią do posiadania kota,.

 


Dla mnie to był szok - tępiciel kotów - pragnący przygarnąć wroga pod swoje skrzydła.

 


Po różnych perypetiach dotarliśmy w końcu do krymskiej miejscowości Teodozja (Fieodosija - jak wymawiają to Ukraińcy)

 


Tam jak się okazało, spacerujących po ulicach kotów różnej maści było dostatek.

 


Co dziwne, tajemnicze i trochę przerażające - wcale nie było tam psów Woleliśmy nie wnikać dla czego

 


Dni sobie mijały - my jak jacyś zahipnotyzowani maniacy, łaziliśmy z oczami wlepionymi w napotykane kociaki.

 


Niestety ku mężowej rozpaczy żaden nie chciał nas sobie oswoić.

 


Spotkaliśmy nawet panią handlującą rasowymi kociakami z rodowodem po 100$, ale jakoś nas nie przekonała do zakupu.

 


Pewnego wieczoru spacerując po deptaku nadmorskiej plaży, trafiliśmy na siedzącą w otoczeniu licznej zwierzyny staruszkę.

 


Obok stała tekturka z informacją, że zbiera ona na mleczko dla swoich podopiecznych.

 


Były tam ( o dziwo) ze 4 pieski, a na kolanach spoczywała bardzo brzydka kocica z trzema małymi kociętami, powiązanymi ze sobą sznurkiem.

 


Kocica była w kolorze bliżej nieokreślonym, popstrzona jakby centkami, we wszystkich możliwych kocich maściach. Była niezgrabna, krótkowłosa i miała zadziwiająco długie łapy. Taka mieszanka kociej urody nie wypadła najlepiej.

 


Naszą uwagę zdołała jednak przykuć - okazało się, że obok niej spoczywają przecudnej urody kociaki - każdy w innym kolorze.

 


Pierwszy był w kolorze swoich ślipek - cały szaroniebieski, drugi taki bury wyróżniał się ciemnymi okręgami wrysowanymi po całej sierści.

 


Trzeci - był dla kontrastu cały pomarańczowy!

 


Zagailiśmy panią czy tylko zbiera na mleczko czy może zechciała by nam, któregoś malucha odstąpić?

 


Bez problemu, ucieszona wyraziła zgodę żądając w zamian równowartości 3$

 


Rozwiała też moje dylematy odnośnie wyboru kotka - pomarańczowy miał na czole wyraźnie wyrysowaną literę M. Nasza staruszka oznajmiła, że to" magicieskije" M i jest to wyjątkowy kot.

 


W obliczu takiej wiadomości nie wahaliśmy się ani minuty - Pomarańczowy został naszym, osobistym kocurkiem! Dogadaliśmy się tylko, ze babcia przytrzyma nam kotka do dnia wyjazdu (szkoda by nam było zamykać maleństwo samo w pokoju, na czas naszych wyjść) Kotek miał jakieś 5 - 6 tygodni. Bardzo się obawialiśmy czy da radę przejechać z nami 1700km.

 


Jednak tak dzielnego kociaka jeszcze nie spotkaliśmy.

 


Podróż do Polski trwała 36 godzin - praktycznie non stop ( mieliśmy raz tylko jakieś 2 godziny na sen) Nie będę tu opisywać jakich cudów dokonaliśmy przewożąc go przez granicę. To temat na kolejne opowiadanie :)

 


 


Mleko dla kotka w upale skwaśniało i nie było gdzie kupić świeżego. Jeść zresztą za bardzo jeszcze też nie chciał. W rozpaczy podsunęliśmy mu kawałek czekoladowego Twixa - o dziwo trafiło i zasmakowało.

 


w podróży pojawił się kolejny problem - nasz Teoś wyprowadzany podczas postojów na spacer nie chciał załatwiać swoich potrzeb. Powiedzieliśmy trudno - czeka nas po powrocie porządne sprzątanie auta.

 

 


podczas jednego z postojów jeszcze na krymskim stepie

 


http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images49.fotosik.pl/139/3597aaf6ca4f710d.jpg

 

 


W czasie jazdy nie chciał też siedzieć ani na moich kolanach, ani w kartonowym pudełku

 


Kiedy wykończeni dotarliśmy do domu - pierwsze co zrobił mój, zasypiający na stojąco mąż ( ku mojej uciesze)poleciał z pudełkiem po butach skonstruować prymitywną kuwetę dla koteczka.

 


Bowiem jak się okazało po rewizji samochodu jak już zaparkowaliśmy pod domem - nasz dzielny kociak wytrzymał trudy naprawdę długiej i ciężkiej podróży bez załatwiania swoich potrzeb.

 


Załatwił się uradowany dopiero do pisaku w kuwecie z pudełka.

 


I tak ma do dziś - tylko kuwetka :)

 


Z 6 tygodniowego mikrusa wyrósł na wielkiego prawie 5kilowego kocura - imię dostał od miejscowości, z której przyjechał - Teodor.

 


Ku naszemu zdziwieniu urosła mu tez przepiękna sierść - kiedy go nabywaliśmy miał tylko ciekawy pomarańczowy kolor - sierść była króciutka jak u zwykłego dachowca.

 


Mój małżonek o dziwo odkąd go mamy zapomniał co to alergia na koty

 


Początkowo postanowiliśmy, że jeśli okaże się iż kot uczula męża zostanie wydany (kot nie mąż oczywiście) - na wyrost jednak było to postanowienie.

 


 


Do tego wszystkiego jego kocie maniery zaskakują każdego kto nas odwiedza. Prawdziwa to kocia arystokracja.

 


Nikogo i niczego się nie boi - jest kotem bardzo terytorialnym - podporządkował sobie wszystkie okoliczne psy i koty.

 


Przyjaciół, którym da się pogłaskać wybiera sobie zdecydowanie sam.

 


Uwielbia się kapać a wodę pije tylko z wanny. Rano czeka zawsze w wannie aż mu trochę naleję, czystej wody do picia Dobra jest jeszcze woda z kałuży, do podlewania storczyków z wiaderka, itp. byle by nie pic jej ze swojej miski.

 


Ku naszej rozpaczy ma paskudny zwyczaj - zakrada się na pobliski parking i harcuje po maskach obcych samochodów. Włazi też do środka, przez uchylone szyby i nie daje się później wyciągnąć. Pogodziliśmy się już z faktem, ze kiedyś może się zdarzyć, iż odjedzie w siną dal...

 


Teodor stał się też wielka miłością mojego męża i w zasadzie to jest jego kot - nie mój

 

 


I to by było na tyle w kwestii Kota Teodora - wszystkim odważnym Czytaczom gratuluje wytrwania do końca tego postu

tutli_putli

Dzisiaj miałam urwanie głowy i sobotę w pracy.

 


Po południu wpadłam na chwilę na działkę - podelektować się świeżym powietrzem i posłuchać jak pięknie śpiewają tam ptaki nad stawem

 


...ehhh kiedy przyjdzie taki dzień, że będę mogła obudzić się wcześnie rano i słuchać, słuchać, słuchać sobie gratis jednego z najpiekniejszych koncertów świata?

 


Obiecywałam sobie, że wszelką rośliność będę sadzić dopiero jak już przynajmniej staną fundamenty...

 


Nie wytrzymałam.

 


Mam słaby charakter jeśli chodzi o obietnice

 


Zakupiłam w tej mojej słabości, na szkolnym festynie, metrowej wyskości, bujnie rozrośnięte - drzewko miłorzębu japońskiego, za całe 12zł i krzew o różowych kwiateczkach i tajemniczej nazwie Kalmia, w cenie 14zł.

 


Musiałam się mocno trzymać, żeby tylko na tych zakupach się skończyło.

 


Zawiozłam roślinki na działkę, jednak posadzone zostaną w przyszłym tygodniu.

 


Muszę w ogóle przemyśleć gdzie to posadzić

tutli_putli

Mojej wściekłości dzień drugi


Jak ostatnio pisałam mamy mapkę dla notariusza.

 


Teraz czas na mapkę najważniejszą - do celów projektowych.

 


W ferworze różnych spraw jakoś zapomniałam mojego "Mężczyzny Od Wszystkiego" zapytać co z tą oto mapką najważniejszą.

 


Sam mi dzisiaj o tym przypomniał - bardziej wściekły chyba niż ja

 


Zadzwonił rano do pani G z pytaniem gdzie rzeczona mapka i co ...?i... zonk!

 


Pani G skasowała już drugi tysiąc i o mapce do celów projektowych zapomniała

 


" bo ona myślała, że my chcemy tylko taką do podziału" cholera jasna!!!! Zdziwiona!

 


Nic to, że mój zabiegany M za każdym razem jej trąbił o mapce do celów projektowych

 


Nic to, że kwota 2500tyś to jest za podział jakieś 1800zł + reszta za mapkę oną, najważniejszą taką

 


I zaczęła sobie ściemniać, bla bla bla, że zanim złoży wniosek w starostwie, że coś tam coś tam ....wrrrrrrrr szlak by to jasny trafił normalnie!

 


Na to mój Mężczyzna wprost stwierdził, że jak nie ma czasu pani G na mapkę to on da komuś innemu zlecenie... Pani G marudziła, marudziła i się zobowiązała mapkę jak najszybciej wykonać - ale chyba wyjdzie na to, że jednak M się zajmie sam tym w poniedziałek i nie G ją zrobi

 


Tak czy siak procedura wykonania ważnej mapki to w starostwie min 2 tyg.

 


Bez mapki dupa blada! Nie mogę nic dalej uzgadniać z architektem i w ogóle mam ochotę kogoś walnąć ..a najlepiej panią G

 


Wspaniały początek weekendu

 


Wszystkim czytaczom mojego dziennika życzę o wiele lepszego weekendu niz mój!

tutli_putli

Ale jestem dzisiaj zła

 


W sumie to chyba nie jestem jakimś odosobnionym przypadkiem - bo czytałam na forum o "znajomych fachowcach", jednak co innego sobie czytać i współczuć, a co innego samemu być w takiej sytuacji

 


Teraz od początku... mianowicie mój mąż ma zaprzyjaźnioną geodetkę. Niezły z niej fachowiec z ogromnym doświadczeniem, zajmujacy się różnymi wielkimi sprawami, poważana wielce w swoim środowisku. Do tego biegła s. i rzeczoznawca w jednym.

 


Ta oto pani nazwijmy ja G(jak geodeta) zajęła się sprawą naszej budowy i podziału działki. Miało być szybko łatwo i bez problemów (bo w końcu dla dobrego znajmego) za 2500zł kompleks

 


Trzeba było wykonać pomiary ziemi, którą chcieliśmy dzielić, wykonać mapki dla notariusza i do projektu, pozałatwiać wszystkie sprawy w UM i Starostwie dotyczące wyżej wymienionej sprawy. Pani G zobowiązała się zrobić wszystko błyskawicznie i sama (nas nic nie miało obchodzić poza płaceniem i ewentualnym dostarczeniem podstawowych dokumentów)

 


Kłopty i jęczenie zaczęły sie już przy wytyczaniu działki - a to brak tajemniczych punktów, brak osonowy (cokolwiek to znaczy) i jakieś inne braki, z brakiem pomocnika na czele

 


Pani G wyliczyła do tego, że normalnie to wbija się 4 punkty jednak u nas (ze wzgledu na pokręconą dzialkę)wyszło jej 25 betonów czy czegoś i stąd te braki podobno?

 


Ponieważ mój M (jak Mąż) jest bardziej narwany niż ja, zaproponował że poprzywozi jej te betony, kołki i inne takie oraz pomoże jakby co w bieganiu po działce itp.

 


Suma sumarum tydzień im zeszło (w między czasie pani G miała inne sprawy na głowie, gdyż jest bardzo zapracowana i rozrywana) Jakoś jednak dobrnęła do końca tyczenia i wzięla się za sporządzanie mapy.

 


Mapa to już miała być dla pani G formalnością i szybciutko mieliśmy ją dostać ze wszelkimi pieczątkami z UM i Starostwa. Tymczasem...

 


Do wczaraj czekaliśmy i d..a!

 


W końcu M zadzwonił do pani G i okazało się, że jest ta mapa ale zejdzie jeszcze z tydzień lub dwa - pani G musi obskoczyć urzedy za pieczątkami, a tam trzeba czekać i nie da się szybciej (mimo jej podobno ogromnych znajomości... kurka wodna)

 


Jak się mój M wściekł zabrał od pani G mapę i dziasiaj do południa sam pozałatwiał wszystkie potrzebne pieczątki na mapie (tej do celów notarialnych + jeszcze złożył to wszystko u notariusza.

 


Notariusz w nagrodę nas powalił za to tempem - chciał nam akt własności wydać już jutro! i jeszcze błyskawicznie księge wieczystą założy

 


Tak na marginesie notariusz kosztować nas będzie jakieś 1700zł

 


Ale ponieważ... - po pierwsze piątek i tak jakoś głupio stać się właściecielem ziemskim od piatku,

 


- po drugie w poniedziałek ja nie mogę( siedzę do późna w pracy i nie mam jak się wyrwać) ...stanęło na wtorku.

 


Ponieważ z moim M widziałam się dziś tylko w przelocie na szybkim objedzie, to już nie pamietam co dzieje się z mapą do celów projektowych?

 


Wniosek na koniec mam taki, że nie ma to jak mieć znajomych fachowców i zlecać im swoje sprawy.

 


Ciekawa jestem tylko czy pani G będzie nadal upierać się przy kwocie 2500 zł ?

tutli_putli

Na dworze zimno i pochmurnie a mnie się marzy rajska wyspa z białym piaskiem, palmą i cieplutką, lazurową wodą.

 


Ewentualnia wyprawa w amazońską dżunglę tez mogła by być. O tym niestety przez czas budowy moge tylko pomarzyć

 


Pocieszam się tylko moimi podopiecznymi

 


W moim wymarzonym domu będzie spora oranżeria. Jakis czas temu zgłupiałam i zaraziłam się choroba storczykową. Potrzebuję więc dla swojej kolekcji miejsca, w którym bedą zapewnione odpowiednie warunki.

 


Poniżej kilka zdjęć wyhodowanych moją ręką orchideii.

 


W obecnym mieszkaniu zaczyna już brakować parapetów

 

 


moja ulubiona cattleya

 


http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images38.fotosik.pl/133/346e6385d168ca13med.jpg

 


średnica kwiatów dochodzi do 18cm

 


http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images41.fotosik.pl/133/b81096186b4706e8med.jpg


http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images46.fotosik.pl/137/5dd369eb45cdcc9bmed.jpg

 


kolejna hybryda cattleya już nieco mniejsza

 


http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images47.fotosik.pl/137/a0df69ae3f1674e8med.jpg

 


i na koniec tak na szybko trochę drobnych "botaników"

 


http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images47.fotosik.pl/137/2c67b4e57be4567dmed.jpg


http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images38.fotosik.pl/132/bdcd53d08c5f7aa7med.jpg

 

 


http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images50.fotosik.pl/136/270a2de0bdef572fmed.jpg


http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images47.fotosik.pl/137/deea7e30946a4fb0med.jpg

 


http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images39.fotosik.pl/133/b8a75f0569876b69med.jpg

 


http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images45.fotosik.pl/137/4516aa33ca3b5daamed.jpg

tutli_putli

Dziasiaj dzwonił architekt ma wstępną wersję projektu i teraz tylko jak tylko dostaniemy gotową mapę w łapę, mamy gnać do niego i uzgadniać detale.

 


Trochę nas przeraził stwierdzeniem, że to ogroooomny dom wyszedł Ciekawe czy się zmieścimy na działce

tutli_putli

Okropne jest to czekanie

 


Geodeci zakończyli już swoją pracę w terenie przy naszej działce - teraz czekamy na urzeczywistnienie mapy do celów podziału notarialnego działki.

 


Swoją drogą fajną mam szkołę cierpliwości - a gdzie tam do końca papierków.

 


Pomału zaczynam wątpić w to, że w tym roku uda się nam choćby fundamenty wylać przy tym tempie

tutli_putli

Jutro będzie tyczona z większej całości nasza działka - wyszło ok 25 punktów koszt 2500tyś. Nie mam pojęcia czy to dużo czy mało, ale liczba tych punktów pod betony nas powaliła. I ma to zająć aż do 3 dni.

 


Podobno standardowo jest ich kilka a nie kilkadziesiąt

tutli_putli

Warunki zabudowy już uprawomocnione :)

 


Geodetka zadzwoniła w sobotę i umówiła się w końcu na tyczenie naszej działki:)

 


Dzisiaj zleciliśmy i zadatkowaliśmy projekt w biurze architektonicznym:)

 


Ustaliliśmy też, że nasz architekt będzie też jednocześnie naszym kierbudem :)

 


Mam tylko nadzieję, że wyjdzie coś z tego sensownego. Po obejrzeniu ogromnej ilości projektów zwątpiłam w swoje możliwości podjęcia konkretnej decyzji i nadal mam mętlik w głowie.

 


Może jak już będą rozrysowane profesjonalne rzuty i elewacje to będę w stanie sobie wyobrazić ten nasz dom.

 


Jak na razie pan architekt jest całkiem sensowny, nie boi się wyzwania w postaci naszego "innego" projektu i potrafi konkretnie decydować i doradzać w różnych kwestiach technicznych. Bardzo mi się takie rzeczowe myślenie podoba i oby to pozytywne wrażenie trwało do końca i miało przełożenie na fakty dokonane :)

tutli_putli

Mąż oświadczył, że jutro mam dzwonić do architekta i umawiać wizytę Rożne takie papierki niech tam się wydają.

 


Projekt - stwierdził juz może się rysować, skoro to też potrwa ponieważ ma to być projekt indywidualny.

 


I teraz to dopiero jestem przerażona!

 


Bo tak to jest ze mna

 


Niby wiem czego chce

 


Niby już rozmawialiśmy z architektem o tym projekcie

 


Niby wszystko wybrałam i wstępnie zadecydowałam:

 


- gdzie kuchnia

 


- gdzie pracownia

 


- gdzie ogród zimowy

 


- i cała reszta

 

 


Ale czy jestem tego pewna ww 100%??? to nie wiem - zawsze mnie trzyma ten 1% niepewności

 


Tego domu jeszcze nie ma na świecie i jaki bedzie okaże się po wybudowaniu

 


Najlepiej dla mnie by było, znaleźć gotowy projekt odpowiadajacy naszym potrzebom. Niestety to utopia po obejrzeniu miliona projektów nic nie znaleźliśmy

 


To usytuowanie domu nie pasowałoby do działki

 


To powierzchnia za mała albo za duża

 


To brak ogrodu zimowego i pracowni z osobnym wejściem

 


To działka na to co nam się podobało za wąska

 


itd. itd.

 


Zwariować można i jeszcze do tego wszystkiego wymyśliliśmy, że będzie to prosta bryła z płaskim dachem mocno przeszklona, otwarta na świat i tylko z parterem, bez żadnych poddaszy itp.

 

 


Oto przykłady tego co brałam pod uwage z gotowych projektów. wybór padł na pracownię Archipelag - mieli tam najwiecej nowoczesnych domów, które odpowiadają naszym gustom:

 


Na pierwszym miejscu projekt, który ogromnie nam się podobał (i juz go prawie kupliśmy 8)Nadawał sie jednak do rozbudowy i paru przeróbek. Po obejrzeniu zdjeć tego domu już w trakcie budowy (w zasadzie wybudowanego) całkowicie jednak odpadł.

 

 


http://www.archipelag.pl/projekty-domow/robert/?TypeCategory=3" rel="external nofollow">http://www.archipelag.pl/projekty-domow/robert/?TypeCategory=3

 

 

 


kolejne wyglądały tak:

 


ten nie pasował stronami na działce i brakiem pracowni

 

 


http://www.archipelag.pl/projekty-domow/luka/?Part=2&TypeCategory=3" rel="external nofollow">http://www.archipelag.pl/projekty-domow/luka/?Part=2&TypeCategory=3

 

 

 

 


ten (też już miał być tym naj)...okazał się jednak za duży tak jak trzy kolejne, które są z piętrem ale jakoś dałoby się to przełknąć, gdyby tylko zechciały się dopasować do naszych oczekiwań w 100%

 


http://www.archipelag.pl/projekty-domow/leon/?Part=4&TypeCategory=3" rel="external nofollow">http://www.archipelag.pl/projekty-domow/leon/?Part=4&TypeCategory=3

 

 

 

 

 


http://www.archipelag.pl/projekty-domow/river/?Part=4&TypeCategory=3" rel="external nofollow">http://www.archipelag.pl/projekty-domow/river/?Part=4&TypeCategory=3

 

 


http://www.archipelag.pl/projekty-domow/steps/?Part=4&TypeCategory=3" rel="external nofollow">http://www.archipelag.pl/projekty-domow/steps/?Part=4&TypeCategory=3

 

 

 


http://www.archipelag.pl/projekty-domow/scroll/?Part=3&TypeCategory=3" rel="external nofollow">http://www.archipelag.pl/projekty-domow/scroll/?Part=3&TypeCategory=3

 

 


hmm może zamiast do architekta zadzwonić jutro do dobrego psychiatry???

tutli_putli

Ponieważ na razie za wiele się nie dzieję to wklęję chociaż parę fotek stawu, jaki znajduje się na naszej działce.

 


Tak wogóle to mam jakiegoś doła i ogaranie mnie jakieś przerażenie i brak wiary we własne możliwości

 


Cały czas martwię się, że papiery bedą ciagły się w nieskończoność, że coś lub ktoś zawali w którymś momencie i wogóle ...szkoda gadać normalnie...chyba to nie jest normalne

 


Do tego wszystkiego nie koniecznie wszyscy jak się okazało, patrzą przychylnym okiem na nasz pomysł wybudowania domu. Na dobitkę to osoby po których najmniej się spodziewaliśmy takiej zawiści...Niestety ja wobec głupoty ludzkiej czuje się zawsze bezsilna i jakoś ciężko mi przychodzi pogodzić się z takim stanem.

 

 

 


Po kliknięciu na zdjęcie - otworzy się ono w durzym rozmiarze!

 

 


widok lewego rogu stawu, ze starą wiatą

 


http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=0e61b37c8a6ae279" rel="external nofollow">http://images44.fotosik.pl/113/0e61b37c8a6ae279m.jpg

 


widok od strony stawu na lewy fragment działki

 


http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=0ed40b38fe507a99" rel="external nofollow">http://images48.fotosik.pl/112/0ed40b38fe507a99m.jpg

 


http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=67f7a5b5f01b48ed" rel="external nofollow">http://images45.fotosik.pl/113/67f7a5b5f01b48edm.jpg

 


za płotem rozciągają się podmokłe ląki

 


http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=54dd6ae5ff634680" rel="external nofollow">http://images40.fotosik.pl/108/54dd6ae5ff634680m.jpg

 


http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=f6e66398bb0082a9" rel="external nofollow">http://images38.fotosik.pl/108/f6e66398bb0082a9m.jpg

 


widok z brzozą, którą posadził mój mąż 12 lat temu

 

 


http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=7d8de01650a1276f" rel="external nofollow">http://images48.fotosik.pl/112/7d8de01650a1276fm.jpg

 


http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=80eb5a9d643214d5" rel="external nofollow">http://images39.fotosik.pl/109/80eb5a9d643214d5m.jpg

tutli_putli

Zaprzyjaźniona geodetka narysowała wstępny zarys naszej działki na mapie. Działka będzie wydzielona z większej całości. To prezent od moich teściów :) Dzisiaj moja druga połowa zawiozła mapę z rysunkiem i wniosek teściów o to wydzielenie do urzędu. Obiecali, że pisemna odpowiedź będzie w tym tygodniu :0 Wtedy będziemy załatwiać dalej u geodety i notariusza

 


Decyzje o warunkach zabudowy już mamy :)

 


Szczerze mówiąc ja dorastałam do tej decyzji wiele lat :) (nadal nie wierzę sama sobie, że mi tak odbiło i się zgodziłam na budowę)

 


Działka jest śliczna. Jest na niej staw, którego inicjatorem u zarania naszego małżeństwa (czyt. 12lat temu) było moje kochanie. Wykopał ten staw zasadził maleńka brzózkę (która dzisiaj nie jest już z taka maleńka) obsadził też wtedy boki działki maciupeńkim świerkami, jak jakiś prorok, który niezłomnie wierzy w powrót do swoich korzeni.

 


Nie chce kłamać ale świerków jest kilkadziesiąt. Systematycznie są poświęcane na Boże Narodzenie ale i tak trzeba będzie trochę wyciąć jak się rozrosną. Kiedy to wszystko było sadzone mieszkaliśmy z teściami i ja nawet słyszeć nie chciałam o jakimkolwiek budowaniu się i w ogóle koniecznie chciałam z powrotem do miasta.

 


Fakt wtedy nie miałam jeszcze prawa jazdy...hmm a nawet jak miałam to tylko armagedon i ucieczka przed nim mogły mnie zapędzić do jazdy samochodem...

 


Bo ja to taka przysłowiowa baba za kierownicą i na dobitkę blondynka... ale przynajmniej się do tego przyznaje i nie rżnę bohaterki za kierownicą

 


Rok jakiś temu zatrzymała mnie straż miejska - wjechałam w zakaz.. w sumie to go widziałam...ale, że ustawiony był tymczasowo z okazji jakiegoś święta pomyślałam, że to na jutro i dziś jeszcze jeździć można... i pojechałam sobie prościutko, ciesząc się, ze w ogóle ruchu nie ma ...

 


dosyć nie chcecie wiedzieć co było dalej :) zresztą chyba odbiegłam od tematu ..o budowaniu i działce miało być

 


Poniekąd dlatego wizja zamieszkania z dala od centrum gdzie wszystko mam pod ręką jest troszkę przerażająca.

 


Możecie sobie myśleć, że wariatka jestem ale ja to typowe miejskie zwierze jestem i basta. Jak stanie dom będę typowe miejskie zwierze wyeksmitowane prawie, że na wieś ...no nic czarnowidztwo to często moje drugie imię :/

 


Oczywiście zalet tej sytuacji jest o wiele więcej ...kiedyś na pewno je tu wymienię. Na razie trwa załatwianie papierków i rozmyślanie nad koncepcją projektu, która w zasadzie się wyklarowała ale potrzebuje dopracowania szczegółów.

 


Zanim pozałatwiamy wszystkie koszmarne, biurokratyczne sprawy pewnie coś tutaj skrobnę na ten temat.

 


Dziś święto - opanowałam wklejanie zdjęć i linków i zaraz będzie skromna prezentacja wyżej opisanej działki

 


 


ta dammmm - w celu powiększenia zdjęcia wystarczy na nie kliknąć (taka to ze mnie mądrala hehe)

 

 

 


http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=06aaf423a161afbd" rel="external nofollow">http://images48.fotosik.pl/109/06aaf423a161afbdm.jpg

 


http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=f116d227a8dd4d59" rel="external nofollow">http://images40.fotosik.pl/105/f116d227a8dd4d59m.jpg

 


Tam przy samym końcu jest staw ,ale go nie widać poniważ jest spadek terenu. Dziś byłam tam późno i było już po zachodzie więc zdjęcia wyszły by dosyć ciemne dlatego darowałam sobie fotki stawu

 


http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=2f6180d1b3bf9f6e" rel="external nofollow">http://images44.fotosik.pl/109/2f6180d1b3bf9f6em.jpg

 


...i jeszcze zbliżenie na świerki

 

 


http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=4a75d656a80205df" rel="external nofollow">http://images43.fotosik.pl/109/4a75d656a80205dfm.jpg

 


http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=9d919a647f6910be" rel="external nofollow">http://images44.fotosik.pl/109/9d919a647f6910bem.jpg

 


więcej zdjęć dzisiaj nie będzie - padam - dobranoc



×
×
  • Dodaj nową pozycję...