Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    84
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    134

Entries in this blog

AgaJeżyk

Jeżykowa chatka

Więc zaraz po "pomostowej aferze" poleciałam do banku i zaprzyjaźnionego "budowlańca", który miał zabrać się za nasz wjazd, czyli ładnie nazywając - przepust na rowie. Bo rowy to mamy najokazalsze w całej okolicy. Z przodu działki jest 4-o metrowy "rotwailer" który pochłonął naszego geodetę a z boczku jest taki mniejszy ale też wredny bo zarośnięty jeżynami. Razem tego dobrodziejstwa jest cały ar.

 

Pan Krzysztof (zaprzyjaźniony budowlaniec) przyjechał, rozejrzał się, wyjął kalkulator i po dwóch minutach wiedział już : ile betonu,rur, stali i czasu potrzeba na przeprawę przez tą fosę. Na koniec wyśpiewał 3.000,- a ja nawet nie czknęłam. Robimy !

 

A tak to wyglądało :

http://img263.imageshack.us/img263/3411/dsc2588.jpg" rel="external nofollow">http://img263.imageshack.us/img263/3411/dsc2588.jpg

 

W Wielki czwartek przyczółki były już gotowe a w środeczku był piaseczek.

Nasz własny, wydrapany z końca działki - czyścuitki, bialutki i milutki w dotyku.

I po co ja mam nad morze jeździć jak tu sobie norke wykopie i mam to co widać w środku :

http://img386.imageshack.us/img386/3701/dsc2622.jpg" rel="external nofollow">http://img386.imageshack.us/img386/3701/dsc2622.jpg

AgaJeżyk

Jeżykowa chatka

Nadeszła wczesna wiosna i ... przyniosła zwątpienie...

 

Zwątpienie nosiło imię KRYZYS i było sztucznie napędzonym przez banki tworem

( tu musicie mi uwierzyć - wiem co mówię).

 

Oboje straciliśmy motywację i ten co ma wielkie oczy (czyt. starch) po prostu paraliżował nas na myśl o kredycie.

Robiłam rozeznanie wśród dobrze mi znanych firm zwiazanych z budownictwem i ludzi budujacych się właśnie i ...byłam coraz głupsza...

 

Przełom nastąpił w najmniej spodziewanym momencie - rutynowa wizyta u zaprzyjaźnionego weterynarza. Dyskutowaliśmy sobie czasem o rozmaitościach,a bywam tam co miesiąc po leki i recepty dla mojej "nastolatki" (16-o letniej suni). I tenże "autorytet od budownictwa" na moje zwątpienie zareagował tak żywiołowo, że ... mnie zatkało.

 

"No jak się teraz nie budować ?!

Najlepszy czas to kryzys !

Buduj sie Pani ! Buduj koniecznie !

Materiały nie podrożeją, ludzie kredytów nie dostaja to i ekipę się szybciej znajdzie"

 

No i zasiało sie ziarno ... tym razem nie niepokoju - nadziei...

 

W weekend wybraliśmy sie nad jeziorko - tak tylko żeby sprawdzić czy trzciniaki juz przyleciały - nie przyleciały. Za wcześnie.

Usiedliśmy na pomoście i ludzie złoci jaki ja ryk tam mojemu urządziłam to on biedny do dzisiaj mi wypomina, a jak u powiedziałam, że jednak napiszę dziennik to pierwsze jego słowa :

 

"A nie zapomnij opisać pomostu"

 

I nie tylko dlatego opisuję...

My decyzję o budowie podejmowaliśmy dwa razy ...

ten drugi raz był trudniejszy.

AgaJeżyk

Jeżykowa chatka

... No musiałam to zapisać bo mi internet zgłupiał i jeszcze by mi zeżarł tyle wysiłku.

 

Wracamy do mocy.

Muszę skończyć ten temat to bedę grzeczniejsza...

 

Kuzyn był załamany - jak my.

Widział biedak szaleństwo w moich oczach i najzwyczajniej w świecie chciał też "mieć nas z głowy". Obiecał, że teraz to już październik listopad prąd będzie. No już lepiej. Okna sie wprawi, alarmy założy ...cywilizacją powieje...

 

Czekamy ... nie doczekaliśmy się do dziś.

 

Dom "się postawił" ... agregaty paliły jeden za drugim ...a prądu jak nie było tak nie ma.

 

I tu "wyciszę" na jakiś czas wątek prądu bo mi się chronologia całkiem rozkraczy.

A muszę tego pilnować bo na wstecznym przecież jadę.

 

Jakoś tak lżej mi się zrobiło jak się tak wykrzyczałam.

Pewnie miałam potrzebę.

 

Muszę się opanować z tym rozpisywaniem ...bo przestaniecie czytać...

AgaJeżyk

Jeżykowa chatka

Wróćmy na budowę - czy raczej coś co nią będzie.

 

 


Jesień 2008r.

 


Czas stagnacji, wrednego choróbska (3,5 m-ca na zwolnieniu ... nie bedę opisywać - bo nie chcę nawet pamiętać) i oczywiście oczekiwania na choćby warunki przyłączenia prądu.Nasz Józio (czyt. architekt + kierbud) wyruszył spokojnie i bez stresu "do wód" po zdrówko nie spłodziwszy uprzednio projektu zagospodarowania działki. Może to i moja wina. Sama mu oświadczyłam, że pośpiechu nie ma. Niech kurwacjusz wypoczywa - będzie miał naładowane akumulatory jak wróci ...lepiej mu będzie robota szła.

 

 


A tymczasem mendy z zakładu energetycznego zawezwały mnie celem - uwaga:

 


"uzupełnienia dokumentacji o mapę zagospodarowania działki".

 


O żesz i jeszcze ...mać

 


I tylko dlatego, że nadwyraz szlechetny ze mnie człowiek - nie mam na działce mogiły tego dauna, który przyjmował dokumenty i mape dostał ...ale "gołą".

 


No jad mi się uszami wylał jak se przypomniałam ...sorki.

 


Miesiąc conajmniej w plecy. Bo nie ściągnę przecież Józia "z wód" i nie wyślę mu tych "papiórów" tam. W końcu nie tylko od baby ma odpocząć - od roboty też.

 

 


...Czekamy na powrót Józia...

 

 


Koniec listopada - wraca Józio !

 


Zabrał się - a jakże za projekt działeczki aaaale to potrwa.

 


Bo Józio nasz psze państwa to taki Picasso troszkę.

 


Jak trawka - to zieloną kredeczką. Jak chodniczek - to ołóweczkiem szarym.

 


A jak daszek domku - czerwony musowo.

 


No i to musiało potrwać ...

 

 


Kiedy arcydzieło było gotowe popędziłam oddać daunom co by juz czasu nie marnować.

 


Święta minęły w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku...

 

 


Styczeń ...nareszcie roku obecnego.

 


Zaglądam do skrzyneczki i co widzę ? Pismo z ZE !

 


Dobrze, że go nie porwałam zanim otworzyłam kopertę ...

 


ale, że nie porwałam kiedy przeczytałam - to tylko dlatego, że ja nadwyraz szlachetny człowiek jestem.

 


Sponiewieram się i wam to przepiszę.

 

 


"W nawiązaniu do Państwa wniosku w w/w sprawie uprzejmie informujemy, że ze względu na okres świąteczny a tym samym zmniejszoną ilość dni roboczych w m-cu grudniu ubiegłego roku termin wydania warunków przyłączenia zostanie wydłużony.

 


Z naszej strony dołożymy wszelkich starań, aby okres ten był jak najkrótszy"

 

 


O żesz i mać ze cztery razy !

 

 


I co mnie to obchodzi ?????

 


A może ja muzułmanka jestem ?????

 


To tylko dlatego, że nadwyraz szlachetny ze mnie człowiek nie owinęłam głowy w hidżab i nie dokonałam mordu straszliwego jakiegoś albo zamachu - to by bardziej pasowało do muzułmanki.

 

 


Jad się wylał ...znowu.

 

 


No i czekamy ... do końca lutego.

 


Nie dołożyli starań ani wszelkich ani żadnych...

 


Kiedy przysłali warunki moja granicząca z cudem cierpliwość mogła odpocząć.

 


No wreszcie coś sie ruszyło.

 


Biegiem wpłaciłam hienom kasę - bo to przecież najważniejsze, podpisałam umowę i ...czekamy...

 


W międzyczasie szukamy jakiegoś ratunku. Budowa za pasem a mocy brak.

 


Za to niemoc jaka !

 


Zaczynamy poszukiwać "znajomości".

 


Telefonów setki. Byli tacy co sie dziwili, że żyjemy - bo sie nie widziało ludków całe lata. Ale desperacja była ogromna.

 


Na koniec dzwonimy do wcale nie dalekiego kuzyna małża (też się zdziwił, że żyjemy ...ale wiedział o tym doskonale !) i co sie "wydało" ?

 


Kuzyn ma nasz projekt przyłącza !

 


No radość była niebotyczna - bo jak to? No teraz to już poleeeeci !

 

 


Ale nie poleciało ...

 

 


Kuzyn szybciutko projekt zmalował, do starostwa posłał, prąd na czerwiec obiecał i ...zadzwonił za miesiąc, że mu wszystko wróciło bo brak decyzji o warunkach zabudowy ...

 

 


O żesz (dalej znacie)

AgaJeżyk

Jeżykowa chatka

Jest lipiec 2008r ...

Mamy działkę.

Mamy projekt.

Architekta i kierownika budowy w jednej osobie.

Czynimy wielki ukłon w kierunku miłościwie nam panującej rozdzielni mocy - Energa S.A.

Wszak potrzebne to do PnB ... (Woda to pikuś - Pan Pikuś)

I tak po załatwieniu formalności wszelakich pozwoliliśmy sobie na małe szaleństwo ... Bieszczady...

 

http://img41.imageshack.us/img41/2655/dsc0580z.jpg" rel="external nofollow">http://img41.imageshack.us/img41/2655/dsc0580z.jpg

 

To był nasz ostatni wypad przed budową ...

 

Wrocę tam kiedyś ... bo to najdziksze i najpiekniejsze miejsce naszego kraju.

Myślałam, że studia pod tytułem "Turystyka i rekreacja" zaszczepią we mnie mola podróży zagranicznych ... nic podobnego.

Obudziły we mnie potrzebę poznania "Tej Ziemi" jak mawiał JP II.

Wybaczcie mi , że nie potrafię zachwycać się pięknem Chorwacji czy Egiptu.

Pewnie kiedyś tam pojadę. Ale dziś chcę poznać nasze bogactwo.

By jadąc za granicę móc powiedzieć "Zapraszam Was do nas - mamy tak wiele do pokazania..."

 

 

Wróćmy do Bieszczad. Gdyby ktoś miał ochotę na ODPOCZYNEK w Bieszczadzkiej samotni - dam namiary chętnie i wyślę fotki obrazujące warunki.

 

http://img238.imageshack.us/img238/8022/dsc0385v.jpg" rel="external nofollow">http://img238.imageshack.us/img238/8022/dsc0385v.jpg

 

Wypoczynek w takim miejscu dedykowany jest osobom potrzebującym wyciszenia i kontaktu z przyrodą.

Cisza nocą ...dzwoni w uszach.

A ciemnosć jest tak hebanowa, że nie "spotkasz jej w cywilizowanym świecie"...

 

Na zdjęciu mój małż ... za ogromnym podwórkiem ...samotnia.

Domek stylizowany na leśniczówkę. Kiedy zobaczyłam wnętrza - miałam wrażenie, że gospodarze właśnie wyszli i ...zapomnieli zabrac ; ksiażek, zabawek dla dzieci, rzeźb i inszych bibelotów...których nie ukrywam - nie zostawiłabym obcym ludziom do użytkowania.

 

Jeszcze kilka fotek i ...koniec o Bieszczadach (nie każdy lubi...)

 

Kuchnia:

 

http://img73.imageshack.us/img73/4295/dsc0275.jpg" rel="external nofollow">http://img73.imageshack.us/img73/4295/dsc0275.jpg

 

Salon:

 

http://img24.imageshack.us/img24/9567/dsc0282mp.jpg" rel="external nofollow">http://img24.imageshack.us/img24/9567/dsc0282mp.jpg

 

Widok na domek z podwórka :

 

http://img40.imageshack.us/img40/56/dsc0383j.jpg" rel="external nofollow">http://img40.imageshack.us/img40/56/dsc0383j.jpg

 

Dość o Bieszczadach - jutro "wracam na budowę"...ale kiedyś ...jak bedzie mnie stać - wrócę w Bieszczady ...

AgaJeżyk

Jeżykowa chatka

Działka nasza.

Nastał czas "papierologicznej wojny".

Cierpliwie wygrywałam kolejne bitwy i potyczki.

Na poczcie byłam regularnym gościem ponieważ działka znajduje się w rejonie malowniczego Rezerwatu "Złota Góra".

Na temat budowy czegokolwiek wypowiadali się "wszyscy święci" z powiatu i starostwa. Na szczęście nie było Veto...

Kiedy dostaliśmy wyczekiwaną decyzję o warunkach zabudowy -

"nadejszła wiekopojmna chwila" (Sami swoi - uwielbiam)

aby wybrać projekt.

 

I problem, który przerobili chyba wszyscy.

Nawet nie będę opisywać - bo wszyscy "przelecą" i będą czytać dalej - bo ciekawsze

W akcie desperacji chciałam już "rzucić" się na projekt indywidualny.

Wyrysowałam mojej połowie rzuty - uzgodniliśmy, że są "gramotne" ...

i nagle - bingo!

Zawoja drewniana !

Prawie taką wyrysowałam - no może ciut większą.W kuchni miała być spiżarnia ale coś ją "zeżarło"... no trudno.

Moje rzuty były ociupinkę większe ale dla nas dwojga ...

Bierzemy Zawoję !

 

http://www.domdrewniany-projekt.pl/projekt-domu-253.html" rel="external nofollow">http://www.domdrewniany-projekt.pl/projekt-domu-253.html

 

Dodam, że nasza działka "zafundowała" nam pewne ograniczenia.

Las państwowy. Przyznam, że taki właśnie chciałam. Nie wpadnie mi tu obłąkaniec jakiś z siekierą i nie wyrżnie w jeden dzien tego luksusu - dla mnie luksusu... aaaaale - 12 metrów od lasu - zakaz zabudowy (dot. obiektów trwale związanych z gruntem). No i gimnastykuj sie tu człowieku z projektem.

Mało żem do rowu z domem nie wjechali ! Ale zmieścił się. Na styk.

Adaptacja też była "bujna" - a jakże.

Przeflancowaliśmy taras z elewacji południowej na zachodnią.

Zachody słońca na tarasie - już jestem naćpana !

Taras po stronie południowej ...byłby w rowie

Wywaliliśmy dwa okna dachowe od frontu. Po obydwu stronach - w pokojach zabudowane szafy pod skosami ...a w szafach okna ? Chore.

Dołożyliśmy za to okna w łazience. No przepraszam - nie po to buduję dom, żeby światło w łazience palić za każdym wejściem. Może projektant też ma taras na zachód słońca i ...naćpany był.

Jest jeszcze kilka drobnych zmian - ale ...nudne to będzie dla czytających.

Więc odpuszczam. Grunt, że całe to "projektowe majstrowanie" czyli adaptacja kosztowała mnie ...900,-. Za takie pieniądze można poszaleć. Szczególnie jeśli adatpujący projekt jest też kierownikiem budowy(takie - finansowo korzystne - dwa w jednym).

 

 

 

 

Muszę wyjaśnić coś baaardzo istotnego.

Mianowicie:

dlaczego piszę przeważnie w liczbie pojedyńczej.

 

BO WSZYSTKO ROBIĘ SAMA - przy wsparciu duchowym mojej szlachetniejszej połowy. No jeszcze finansowym - co baaardzo ważne.

Realizuję NASZE marzenie ale "ktoś na to robić musi" -jak powiada mąż.

 

 

Dużo tego ...chyba "wkleję" bo jeszcze mi gdzieś spier....niczy

AgaJeżyk

Jeżykowa chatka

Pogoda się zbiesiła...

Niebo płacze - pewnie za latem.

Też kiedyś płakałam za latem ale walczyłam z tą przypadłością zawzięcie bo jesienne depresje doprowadzały mnie do desperacji.

Nie ma większego nonsensu jak "niegodzenie się z nieuniknionym".

Tak więc - ponieważ niebo płacze - popiszemy sobie troszkę.

 

Maj 2008r - działka "zaklepana".

Teraz zgodnie z nauką forum - trzeba wszystko posprawdzać.

Gmina - decyzja o warunkach zabudowy - bo planu zagospodarowania niet.

Wydz. ksiąg - czy aby służebności jakiej nie ma.

Melioracja - czyje są malownicze (brrr) rowy oplatające działkę jak złe.

Geodezja - czy te rowy to aby rowy - bo obiło nam się o uszy, że jeden z nich to ...droga

(nie wiedziałam jeszcze wtedy jakie z tym będą kłopoty).

 

Wszystko pozornie Ok - spisujemy umowę przedwstępną i ...czekamy.

Miesiąc oczekiwania na odpowiedź Agencji Rynku Rolnego, że zrzekają się prawa pierwokupu.

Też bym się zrzekła na ich miejscu.Gdyby ziemia miała 10 klas - nasza dostałaby 10-ą. Piasek przysypany popiołem.

 

Lipiec 2008r - akt notarialny ! Nareszcie nasza !

Z wdzięczności obsypała nas niebieskim kwieciem.

 

http://img246.imageshack.us/img246/3900/dsc0110x.jpg" rel="external nofollow">http://img246.imageshack.us/img246/3900/dsc0110x.jpg

 

"32 ary niebieskiego szczęścia - MOJA ZIEMIA"

 

Człowiek nie powinien przerabiać "Nocy i dni" czy "Chłopów"

dopóki nie zrozumie co to jest ZIEMIA.

Teraz to ja wiem co czytałam ...

AgaJeżyk

Jeżykowa chatka

Cofnijmy sie do ubiegłego roku.

Etap poszukiwania działki zwieńczony takim oto sukcesem:

http://img405.imageshack.us/img405/5614/dsc0155c.jpg" rel="external nofollow">http://img405.imageshack.us/img405/5614/dsc0155c.jpg

Nie będę się rozpisywać jak wyglądało poszukiwanie takiego miejsca.

Niemniej ludzie mają fantazję!

Różne koszmarki sie oglądało, np. 17-o metrowa działka o pow. ...26 arów.

Dzisiaj śmieję się, że na mojej można parkować pociągi ...ale tam to tylko wąskotorówkę.

Pamiętam natomiast,jak dziś, rozmowę z "panią sprzedającą".

Zadawałam jej lakoniczne i wyuczone niemal pytania typu:

 

"A ta działeczka psze pani - to przylega do lasu?"

 

Po czym ona odpowiadała :

 

"Tak ...będzie sie pani bała?"

 

Ja - "Nieee. A czy do sąsiadów daleko?"

 

Ona - "Będzie z 70 metrów. Będzie sie pani bała?"

 

Ja znowu - "Nieee" ...ale coś mnie już tknęło...

 

Niedowierzając szczęściu (porażek był moc)- umówiłam sie na oględziny za dwa dni tj. w sobotę kiedy to moja szlachetniejsza połowa wróci z robót (czyt.delegacji). I takoż się stało.

Pani Wandzia (tj. sprzedająca) spotkała się z nami w sobotę. Zasugerowała kilka ponetnych ulg finansowych dot. zakupu i ...pojechała sobie do pracy.

A my - jak przystało na doświadczonych kupujących - rozpoczęliśmy "poszukiwania dziury w całym". To kolejny efekt "poszukiwawczych porażek".

Kurcze ... mówię do siebie...coś musi być nie tak. Może chociaż ktoś szambo wylewa za miedzą... Nie wylewał.

Za to dotarliśmy na koniec działki (a to dobrze ponad 100 metrów) i oczom moim ukazał się taki oto "błogostan" :

http://img269.imageshack.us/img269/4500/dsc0175v.jpg" rel="external nofollow">http://img269.imageshack.us/img269/4500/dsc0175v.jpg

 

...i jak przystoi każdej "silnej" kobiecie - się rozbeczałam.

 

Natychmiast przypomniał mi sie dziennik madd :

"Tu jest mi cieplo, tu jest mi dobrze i tu bede sie rozmnazac"

Tylko zamiast "rozmnażać" rzuciłam do mojej już baaardzo zadowolonej połowy "tutaj będę umierać..."

 

Mój cierpliwy anielsko mąż był niebotycznie szczęśliwy. Nie dlatego, że mu się podobało - dlatego, że wreszcie JEST ...

Koszmar poszukiwań miał się zakończyć !

AgaJeżyk

Jeżykowa chatka

Wiedziona potrzebą dzielenia się szczęściem i nieszczęściem budowlanym (oby rzadzej ) – postanowiłam dziennik „spłodzić” i ja.

Nie ukrywam, że palce w tej decyzji „maczały” przeróżne sympatyczne czarownice i dobre wróżki tego forum – potocznie zwane – baby budujące.

Będzie to troszkę „powrót do przeszłości” – bo dom już stoi,

( http://picasaweb.google.com/lh/photo/gt70xlSDN9Hp-UwmT282sQ?feat=directlink" rel="external nofollow">http://picasaweb.google.com/lh/photo/gt70xlSDN9Hp-UwmT282sQ?feat=directlink )

ale że najgorsze przede mną – będzie jeszcze o czym pisać…oj będzie…

Moja obsesja zbudowania drewnianego domu nie wykluła się „wczoraj”.

Partyzantkę w podczytywaniu dzienników uprawiałam już dawno temu.

Przerobiłam ich wiele w poszukiwaniu technologii i firmy, która miała spełnić moje marzenie … dom z bali…

Podglądałam domki z płazów i okrągląków (ocieplenia z wełny jakoś mnie "odrzucały" ). Wreszcie namierzyłam magdalenak...to było to. Wykonałam telefon do wykonawcy i ... pan "wszystko da się zrobić" - podbił moje serce.Czasem jedna taka rozmowa przesądzi o wszystkim ! Zaklepałam termin.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...