Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    77
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    159

Entries in this blog

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Sobota 11 czerwca 2005r.

 

Nie pisałem prawie przez cały tydzień bo ... było sporo przebojów z dekarzami. Niestety same nerwówki i fuszerki.

 

Nie sposób teraz już wrócić i opisać w szczegółach co się działo. Podsumuje tylko cały ten tydzień.

Niestety ekipa dekarzy trafiła mi sie beznadziejna. I nic nie zmieni mojej opini. Fuszerke odwalali straszną.

 

Zamierzam zdjęcia z ich pracy dodać rónież do wątku o fuszerkach.

 

Doszło już do tego, że jechaliśmy na spotkanie "pożegnalne" - ale jakoś jeszcze dekarze obiecali poprawiać wszystko itd. więc postanowiliśmy, że dokończą pracę.

 

Dokończyli ale jestem całkowicie niezadowolony z ich pracy. Jakość obróbek blacharskich i staranność pozostawia wiele do życzenia.

 

Szkoda, może że nie pisałem na bieżąco bo poznalibyście wszystkie szczegóły każdego dnia a tak tylko podsumowująca opinia.

 

W międzyczasie musieli jeszcze wymienić okno Velux'a które nam poobijali.

 

Jednym zdaniem - ekipa do kitu. Nikomu nie życzę na nich trafić.

I choć w ogólnym wyglądzie dach nie jest zły to w detalach jest marnej jakości.

 

Na zakończenie kilka zdjęć:

 

Pierw kilka (nie wszystkie) fuszerek:

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/fuszerki/obrobka_komina.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/fuszerki/obrobka_komina.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/fuszerki/obrobka_rogu_nad_rynna.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/fuszerki/obrobka_rogu_nad_rynna.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/fuszerki/obrobka_rogu.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/fuszerki/obrobka_rogu.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/fuszerki/naroznik_nad_wejsciem.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/fuszerki/naroznik_nad_wejsciem.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/fuszerki/folia_pod_gasiorami_na_garazu.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/fuszerki/folia_pod_gasiorami_na_garazu.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/fuszerki/dachowka_przy_oknie2.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/fuszerki/dachowka_przy_oknie2.jpg

 

A tak się prezentuje obecnie dom z daleka:

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/dekarze_przy_pracy.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/dekarze_przy_pracy.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/caly_dach.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/caly_dach.jpg

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/caly_dach1.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/caly_dach1.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/caly_dach2.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/caly_dach2.jpg

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Piątek 3 czerwca 2005r.

 

 


No i przyniósł ... dzisiejszy dzień stał pod znakiem nerwów i niezadowolenia. Skończyła się moja radość z "dobrej" ekipy dekarzy. Wspólnie z żoną znaleźliśmy wiele niedociągnięć (prawdopodobnie jak to zwykle bywa ze strony inwestora trochę przesadzonych ale jednak). Przygotowałem już listę uwag (znowu - jak dla murarzy), uprzedziłem majstra dekarzy, że w poniedziałek mają przyjechać razem z szefem bo mam zastrzeżenia.

 

 


Aha na dodatek okazało się, że konstrukcja dachu jest też sknocona

 


Jedna połać to nie prostokąt tylko trapez (10cm różnicy między dołem a górą).. Na szczęście szef jest ten sam od cieśli i dekarzy więc nie mam problemu z reklamacją.

 

 


W poniedziałek nie będę nic robił tylko siedział i przyglądał im się na ręcę i zliczał ile obróbek blacharskich zepsują jak będą je rozbierali. Podobnie z podbitką - po korekcie dachu to wszystko już nie będzie pasowało.

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Czwartek 2 czerwca 2005r.

 

 


O 8:00 jestem umówiony z hydraulikami.

 


Przyjechałem na budowę o 7:40. Dekarze już ostro pracują. Majster przygotował mi już listę i wymiary wszystkiego na podbitkę. POnieważ hydraulicy zadzwonili, że spóźnią się o jakieś 30 minut (ostatecznie przyjechali o 8:20) więc jeszcze przed ich przyjazdem skoczyłem do sklepu po drobiazgi do podbitki - wkręty.

 

 


Hydraulicy przyjechali. Ustaliliśmy rozmieszczenie zlewów, sedesów itd. na gorąco znaleźliśmy kilka praktycznych modyfikacji położenia rur, skrzynek na rodzielacze itd. PO wszystkich ustaleniach oni wzięli się do rpacy a ja pojechałem kupić podbitkę. Dostałem w tym składzie który polecali mi dekarze (trochę ładniejszy brązowy niż w Castoramie). Martwiłem się, czy dam radę przewieźć 10 paczek paneli o długości 3m. Ale okazało się, że mam całkiem pojemny samochód. A sprzedawca ze składu nawet obdarzył mnie "komplementem", ze podobno w testach (gdzies tam) mój samochód został uznany za samochód z największą i najpraktyczniejsza przestrzenią bagażową w swojej klasie - na budowę jak znalazł.

 

 


Na czym zakończyły się dzisiejsze prace nie wiem bo pojechałem na służbę na popołudnie. Ale żonka wieczorem "nadzorowała" prace i dała mi znać, że bardzo jej się podobają efekty.

 

 


W ciągu dnia wydarzyły się dwie rzeczy - obydwie dotyczą stolarki.

 

 


Wczoraj jak bylismy oglądać na budynkach budowanych przez ekipy "naszej" firmy popdbitkę to przy okazji żona zwróciła uwagę na łądne okna. Dostałęm polecenie służbowe, dowiedzieć się od szefa (pana Bogdana) co to za okna i gdzie je kupuje.

 


Rano wypełniłem polecenie. Okazuje, że to okna na profilach Veka. A człowiek je sprzedający ma salon bardzo blisko naszej budowy.

 


Telefon, rozmowa, jego wizyta na budowie potem moja u niego, wycena i ... mam problem. Już byłem prawie zdecydowany na usługi Jareko a tu taka konkurencyjna oferta. Hmmm bedzie trzeba podjąć decyzję.

 

 


Poźniej jeszcze w ciągu dnia zadzwonił do mnie człowiek, który pojawił się na budowie. Majster dał mu mój numer telefonu i on chciałby dostać pozwolenie na wymierzenie otworów i rpzestawienie nam oferty na okna i drzwi drewniane. Poinformowałem go, ze raczej, skąłdniamy się do PCW ale jeśli chce to może taką ofertę zrobić.

 

 


Chwilę później żonka dojechała na budowę i wzięła od niego ofertę ... jeszcze jej nie widziałem

 

 


Ciekawe co przyniesie jutrzejszy dzień?

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Środa 1 czerwca 2005r.

 

 


Niestety musiałem dzisiaj iść do pracy

 

 


Pojechałem na budowę dopiero po południu. W ciągu dnia były przelotne opady więc spodziewałem się, że za wiele to dzisiaj nie zrobili.

 

 


Gdy przyjechałem byłem mile zaskoczony. Na połąci od strony ogrody juz jeden velux zamontowany. Połowa połaci (prawie) pokryta dachówkami. Dużo innych prac też zrobionych.

 

 


Murarz skończył filarki, obtynkował dodatkowe warstwy cegieł na ścianie fundamentowej, powbijał kliny między jętki a ścianki działowe na poddaszu. Teraz tylko jeszcze wrócą na jeden dzień zalać taras i schody z tarasu gdy będę gotowy i ich robota skończona.

 

 


Ale mi się mordka ucieszyła na wszystkie postępy.

 

 


Do wieczora zamontowali jeszcze jedno okno a z dachówkami "przeszli" znacznie poza połowę połaci.

 

 

 


Jednocześnie uświadomiłem sobie jeden poważny problem. Po ułożeniu dachówek na garażu, nie sposób będzie wymurować elewacji na ścianie szczytowej nad garażem i zrobić podbitki na tym końcu dachu bez rozbierania dachówek na garażu.

 

 


Postanowilismy szybko rozwiązać problem podbitki (elewacja niestety będzie nadal kłopotem). Ustalilismy co i za ile i zgodzili się, że zrobią mi podbitkę, przynajmniej na tym końcu dachu. Oczywiście za dopłatą

 

 


Aby mieć pewność, że dostanę podbitkę na jutro pojechałem do Castoramy (20:00). Okazało się, ze mają taki brązowy siding na podbitkę za ceną bardzo podobną do tej którą sygnalizował mi szef dekarzy. Czyli, jesli jutro w tym składzie co niby mają na 100% nie mieliby to mam ratunek w Castoramie.

 

 


W ciągu dnia jeszcze ustaliłem z hydraulikami, że ponieważ nie mogą wejśc z pracami w przyszłym tygodniu to wejdą jutro

 

 


Tak więc jutro będzie znowu zwariowany dzień. Ale ja lubię takie wariactwo.

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Wtorek 31 maja 2005 r.

 

 


No dzisiaj się sporo działo. Prawie wszystko dotyczyło pokrycia dachu ale jednak dużo.

 

 


Umówiony byłem z ekipą dekarzy na ósmą rano.

 

 


Ja na budowie byłem już o 7:20 bo na 7:30 mieli mi przywieźć blachę i wszystkie inne dodatki do pokrycia dachu. Oczywiście gdy zajechałem na 7:20 to samochód już stał przed bramą i czekał. Rozpakowaliśmy wszystko ale blachę tylko zdjęlismy z samochodu i została na palecie przed bramą - 26 akruszy waży około 250 kg a mi do Pudzianowskiego daleko, zaś samemu nosić po jednym arkuszu to robota głupiego zwłaszcza, że za chwilę mieli przyjechać dekarze w sile 6 osób.

 

 


Przyjechali po chwili (nawet nie zdazyłem się przebrać ) - szef wszystkich ekip które do tej pory u mnie robiły - Pan Bogdan oraz ... 7 dekarzy. No .... liczna ekipa - tylko czy to się przełoży na jakość pracy ??

 

 


Po wstępnych formalnościach wzięli się do roboty. Rozpakowali machinę piekielną - takie wielkie coś do gięcia i cięcia blachy.

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/maszyna_do_giecia.jpg


Taki sprzęt pozwolił mi uwierzyć, że może będę miał dobrych dekarzy.

 

 


Pierwszy podział zadań i prace dopełniły mojej wiary.

 


Nawet mnie spytali, gdzie mają składować wszystkie ścinki łat i kontrłat które powstaną.

 

 


Majster dekarzy nawet jak go zagadywałem - jak to zwykle ja - aby ustalić zasady współpracy poprosił o chiwlę, aby podzielić zadania i rozruszać prace a potem będzie czas na omówienie innych spraw.

 

 


Dzień wcześniej Pan Bogdan prosił mnie o przywiezienie kilku dachówek aby mogli sobie rozmierzać łaty, kontrłaty itd.

 


Tak też zrobiłem ale majster dekarzy powiedział, że dobrze by było aby przywieźć więcej dachówek (a nie te 8 sztuk któe ja przywiozłem) bo wtedy moga rozłaozyć na całej długości dachu i nie powstaja drobne pomyłki przy przekładaniu dachówek, które po zsumowaniu na całej długości mogą dać kilka centymetrów.

 


Ustaliliśmy zatem , że za chwilę pojedziemy ich "Żukiem" i przywieziemy ile "Żuk" może udźwignąć. Przywieźliśmy 28 paczek po 4 sztuki.

 

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/dachowki.jpg

 


Potem dostałem listę dodatkowych zakupów:

 


- zszywki tapicerskie;

 


- silikon brązowy;

 


- drut miedziany;

 

 


Wzięli się do pracy na całego. Podział zadań widać, że dobrze opracowany.

 


Aż miło było patrzeć jak każdy wie co ma robić.

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/praca_wrze.jpg

 


Poprosili też, że dobrze by było gdyby sie udało zwieźć wszystko co mam do dachu kupione jeszcze dzisiaj albo jutro.

 


Zdeklarowali, że jeśli pogoda im planów nie pokrzyzuje to w tym tygodniu skończą ( w tej chwili robią w siedmiu a jak będa kłaść dachówki to pracują w dziesięciu a dachówki są transportowane taśmowo, w łańcuszku jak gaszenie pożaru wiadrami .

 

 


No i co ja mam zrobić z tym transpotrem.

 

 


Hmmm - kolejny raz byłem zadowolony, że współpracuję ze składem "Mańk". Porozmawiałem a oni nie zapewnili ale obieceli, że postarają się zrobić co w ich mocy.

 


No i zrobili - po południu "zjechał" do mnie cały dach - łącznie z Veluxami. Dwa transporty. Porozstawiali dachówki zgodnie z życzeniem dekarzy.

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/rozladunek_dachowek.jpg

 


Ja robiłem swoje prace. Majster murarzy kończył murować filarki a dekarze pracowali.

 

 


Dzień byłby całkiem fajny, gdyby nie ....

 

 


majstrowi troszkę się "pochylił" jeden filarek ... ale sprawne oko inwestora szybko wychwyciło ten błąd i majster wieczorem przyjeżdżał i poprawiał. Na dodatek w drugim filarku, jak tylko przestałem samemu wybierać cegły i podawać majstrowi to zaraz znalazło się tam kilka obitych albo z brakami w kolorze. Jutro będzie je wymieniał. Ja to jestem upierdliwiec

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/filarek.jpg

 


A dach to mi się zaczyna podobać, nawet samo przybicie do desek czołowych pasa podrynnowego, nadrynnowego i rynien zmieniło jego wygląd.

 

 


A oto kilka zdjęć z dzisiaj.

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/folia_na_garazu.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/falia_ogrod.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/falia_front.jpg

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Poniedziałek 30 maja 2005r.

 

Ostatnio odwiedzili nas rodzice żony. Teściowi chyba się budowa podoba bo z własnej inicjatywy zabierał się za pomoc w drobnych pracach (co widać na jednym ze zdjęć).

 

Od jutra ruszają z pracami dekarze.

 

Majster jeszcze ma też przyjść wymurować filarki przed wejściem. Potem będzie pora na ostateczne rozliczenie.

 

Dzisiaj przywiozłem 8 dachówek podstawowych, po dwie brzegowe prawe i lewe, membranę dachową Tyvek.

Musiałem ponownie wybierać kolor blachy na obróki bo się okazało, że tej kasztanowej co chcieliśmy to jednak nie będzie.

 

Efekty ostatnich prac pokazują zdjęcia.

 

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/dziewczynki_porzadkuja.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/dziewczynki_porzadkuja.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/rodzinne_ukladanie_cegiel.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/rodzinne_ukladanie_cegiel.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/dwie_cegly.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/dwie_cegly.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/schody_zewnetrzne.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/schody_zewnetrzne.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/taras.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/taras.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/komin_sahara_ton.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/komin_sahara_ton.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/schody_tarasu.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/schody_tarasu.jpg

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Niedziela 22 maja 2005r.

 

 


Wczoraj i dzisiaj robiliśmy porządki na budowie. Takie swoje porządki - wiecie jak to jest gdy inwestor rwie się do pracy. Choćbym miał dzisięć razy przekładać deski czy niewykorzystane cegły z jednego końca działki na drugi to będę to robił dopóki nie znajdzie się inne zajęcie.

 


No i właśnie tak upłynęła mi sobota.

 

 


W niedzielę natomiast uważnie oglądałem wszystko i notowałem. Nazbierała się cała kartka A4 z moimi uwagami dla murarzy co jeszcze przed zakończeniem jest do zrobienia. Oczywiście większość z tych rzeczy jest oczywista a niektóre już nawet wcześniej omawialiśmy ale wolałem, aby były spisane i żeby murarze wiedzieli, że moja czujność nie osłabła.

 


Nawet sobie w poniedziałek żarty robili z mojej kartki.

 

 


Jadnak skutek pozytywny. Od poniedziałku wszystkie poprawki zaczęli realizować. Choć w pierwszej chwili jak się pojawiłem na budowie to majster miał obiekcje do kilku drobiazgów - niestety uzasadnione, bo np zażyczyłem sobie poprawek które nie wynikały z jego winy (np po cieślach czy hydraulikach).

 


Ja oczywiście wyjaśniłem mu, że tych rzeczy nie żądam tylko go proszę, i jeśli powie, że nie to jego prawo a ja sobie jakoś poradzę.

 

 


Jednak w trakcie dyskutowania kolejnych pozycji z listy .... koniec końców doszliśmy do porozumienia i zdeklarował, że niejako na odkupienie swoich win zrobi te dodatkowe rzeczy.

 

 


Uważam, że zachował się OK. Kilka przykładów prac o które prosiłem a których wykonania mógłby odmówić:

 


- wymurowania kawałka warstwy elewacyjnej nad garażem do wysokości więźby dachowej nad garażem;

 


- obniżenie wyczystki kominka (zmieniłem zdanie i jeden pomocnik kuł komin przez 3 godziny aby zrobić wyczystkę w nowym miejscu;

 


- ponowne obmurowanie rury kanalizacyjnej, które to ja w sobotę rozebrałem bo nie podobało mi się jej uszczelnienie itd.

 


- zmieniłem zdanie i postanowiłem podnieść ścianę fundamentową (cokół) o dodatkowe dwie warstwy cegieł.

 

 


Kurcze jak fajnie jak już widać wszystkie pokoje dokładnie. Córki nawet już podzieliły się pokojami.

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Czwartek 19 maja 2005 r.

 

Cieśle swoją pracę już zakończyli.

 

Lukarny poprawione. Wszystko "cycuś glancyś". Pieniążki zapłacone. Czas na kolejny etap.

 

Teraz murarze mają wrócić aby domurować ściany działowe na poddaszu i zrobić wszystkie inne sprawy, zbliżające ich do zakończenia pracy na dobre.

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Środa 18 maja 2005r.

 

Murarze zadzwonili do mnie, że nie mogą znaleźć kotew a chcą dokończyć szczyty. No pewnie, że nie mogą znaleźć bo ja dureń mam je w bagażniku samochodu - zapomniałem zostawić na budowie.

Na szczęście mają jeszcze inne rzeczy do zrobienia więc sobie poradzą.

 

W trakcie dnia zadzwonił do mnie główny szef ekip i wyjaśnił, że cieśle dzisiaj skończą więc trzeba się z nimi rozliczyć. W pierwszej chwili powiedziałem, że dzisiaj nie mam pieniędzy – zadeklarował, ze on im zapłaci a ja mu potem oddam. Po chwili jednak skojarzyłem, że Kasia – żonka wypłaciła dzisiaj trochę gotówki więc jednak jestem w stanie i dzisiaj rozliczymy się z cieślami.

 

Przy okazji oznajmił mi też, że od 30 maja planuje aby jego dekarze weszli do nas na budowę i zrobili pokrycie dachowe. Ucieszyliśmy się z tego powodu a jednocześnie znowu będzie gorączka poszukiwania pozostałych materiałów do wykończenia dachu – mamy tylko dachówki i okna dachowe.

 

Tu dzień wcześniejhttp://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/wiezba_z_daleka.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/wiezba_z_daleka.jpg

 

A oto stan aktualny:

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/szczyt.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/szczyt.jpg

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Wtorek 17 maja 2005r.

 

 


Rano jeszcze raz spróbowałem … zadzwoniłem do cieśli i spytałem czy tych lukarn nie da się obniżyć. oczywiście nagadał się, jak to musiałby wszystko w nich przerabiać, ile to materiału by zniszczył itd. itp.

 

 


W ciągu dnia poinformowałem cieślę, że o 17:00 przyjadę z kierownikiem budowy i będziemy analizować to usytuowanie lukarn. Tylko tyle mu powiedziałem.

 

 


Przyjeżdżamy na budowę około 16:30. Żonkę tez wziąłem, bo może ja jakieś fanaberie wymyślam i ona oceni, że wcale nie jest tak źle.

 


Deszcze był bardzo deszczowy więc cieśle nie pracowali i w ogóle nie było ich na budowie.

 

 


Ale za to murarze wrócili i murowali ścianki działowe na dole. Kurcze już są wszystkie pokoje. Jakoś ciasno się zrobiło . A sypialnia jaka mała. Kuchnia chyba OK choć żona za każdym razem mówi, że za mała. A przy okazji się okazało, że nie można poszerzyć wiatrołapu tak jak chcieliśmy bo wtedy by się drzwi nie zmieściły do pomieszczenia gospodarczego

 

 


Około 16:45 przyjechał cieśla.

 


Wysiada z samochodu i od razu mówi, że wie jak te lukarny można poprawić łatwo, szybko i przyjemnie. Tylko dobrze by było aby kierownik taką „zmianę” zaakceptował.

 


Chodziło tylko o „zsunięcie” całej konstrukcji lukarny nieco w dół i oparciu jej o murłatę. Mówi, ze często tak robią ale tu w projekcie było inaczej i on nie chciał zmieniać bo skąd on wie czy ja przypadkiem nie chciałem tak wysoko mieć okien, bo inwestorzy to dziwni ludzie i jedni chcą wysoko a inni nisko … dobre sobie.

 

 


Kierownik przyjechał około 17:10. Cieśla powiedział jak zamierza to zmienić a kierownik jednym słowem skwitował, że tak będzie dobrze i po sprawie.

 


I choć wydałem przez to dodatkowe 100zł za wizytę kierownika, który de facto niewiele wniósł do samej sprawy to jednak jestem cały w skowronkach, że problem przestanie istnieć.

 

 


A swoją drogą to odniosłem wrażenie, że „zagranie” z kierownikiem było dobrym posunięciem, bo słowo „kierownik budowy” zadziałało na cieślę jak wstrząs elektryczny.

 

 


To by było na tyle wrażeń z dzisiejszego dnia.

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Poniedziałek 16 maja 2005r.

 

 


Pojechałem po pracy obejrzeć postępy prac cieśli. Bardzo miły widok okazał się moim oczom. Dach ma już wygląd dachu. Podobało mi się to co zobaczyłem ale oczywiście nie obeszło się bez wątpliwości.

 


Po pierwsze, nadeszła pora na wykonanie wymianów do okien dachowych. Musiałem podjąć decyzję na jakich wysokościach. Wiecie jak to jest gdy ma się kilka minut na podjecie takiej decyzji. Chciałoby się tak, cieśla radzi inaczej, projekt pokazuje jeszcze inaczej a w głębi serca obawa czy decyzja któ®a podejmę będzie słuszna.

 


Jak okno zacznie się za wysoko, to dzieciom i niższym osobom ciężej będzie sięgać do uchwytu otwierającego. Na dodatek może się okazać, że w pozycji siedzącej nie będzie się nic widziało przez okno. Gdy zaś okno będzie zbyt nisko to stojąc trzeba będzie się schylać aby popatrzeć za okno.

 


No i co tu zrobić.

 


Dzień wcześniej zostawiłem cieślom na budowie rysunki ze strony WWW Veluxa odnośnie optymalnego osadzenia okna. No ale oczywiście na rysunkach te wszystkie wymiary wyglądają fajnie tylko, że w praktyce niewielki z nich pożytek, ale chociaż miałem pogląd co mówi teoria.

 


Tak oto targany rozterkami podjąłem ostateczne decyzje. Oczywiście cieśle zrobili tak, że pozostało 10cm manewru dla montujących okna aby jeszcze można było ostatecznie dopasować tą wyskość później.

 

 


Pojawił się natomiast kolejny problem. W dwóch pokojach te okna dachowe są w projekcie rozmieszczone bardzo niesymetrycznie na ścianie. Próbowałem sobie przypomnieć, czy mieliśmy jakiś konkretny powód takiego ich rozmieszczania, czy była to może kolejna wpadka architekta.

 


Za nic nie mogłem skojarzyć powodu. No i teraz cieśle stoją i czekają na decyzję a ja nie wiem co zrobić. Wystarczy, że przesuniemy wymian o jedną krokiew i już okno będzie idealnie na środku ściany w pokoju. Ale mam obawy, czy nie było jakiegoś powodu, czy nie zmieni to niekorzystnie ogólnego wyglądu połaci dachowej z zewnątrz oraz czy w Urzędzie nie uznają tego za zmianę wyglądu elewacji z różnymi tego konsekwencjami.

 


A najgorsze w tym wszystkim jest to, że cieśle stoją, patrzą na mnie i czekają na jakąś decyzję bo chcieliby dalej pracować.

 


Ostatecznie zadecydowałem, że zostawiamy tak jak jest w projekcie – czyli niestety niesymetrycznie w stosunku do ściany w pokoju.

 

 


Na koniec został jeszcze jeden i to największy problem. Oni tną i montują te wymiany, ja sobie oglądam inne miejsca i nagle dociera do mnie ……. lukarny są tak zrobione, że okno będzie się zaczynało (już na gotowo – po wykonaniu posadzek) od 120 cm. No nie …. tak być nie może przeraziło mnie to. Moje córki musiałyby jeszcze ze dwa lata poczekać zanim w ogóle wyjrzą przez to okno. Żona miałaby małe szanse aby swobodnie sięgnąć do góry okna. A w ogóle to co to za okno co zaczyna się na wysokości klatki piersiowej a kończy na 220cm. Zdenerwowałem się. Wołam cieślę-majstra i mówię, ze tak być nie może. A on mi na to, że jest zgodnie z projektem. W pierwszej chwili miałem ochotę udusić architekta. Ale wziąłem projekt i oglądam, analizuję. Tak naprawdę to nigdzie na tym projekcie nie bezpośrednio podanego wymiaru dołu lukarny. Co gorsza na różnych rysunkach (rzut dachu … przekrój poprzeczny …. i rzut więźby) te lukarny są różnie usytuowane … no teraz to już miałem ochotę podpiec architekta prądem .

 


Jak się ogląda projekt tak ogólnie to takie rzeczy (szczegóły) trudno jest zauważyć. Dopiero teraz w trakcie wykonywania, kiedy rozpatruje się każdy najmniejszy drobiazg na rysunku to widać.

 


Dobiło mnie jak cieśla się przyznał, że wydawało im się, że to jest za wysoko ale mnie tam nie było to zrobili zgodnie z projektem. Jak spytałem czy nie umie obsługiwać telefonu, który cały czas nosi przy sobie to nie bardzo umiał się wytłumaczyć.

 


Zacząłem mu tłumaczyć, że trzeba to jakoś zmienić – poprawić. On się upierał, że to się nie da, bo już jest za dużo zrobione itd. itp.

 


Nie upierałem się za bardzo bo brakowało mi wiedzy jak to można zrobić. Koniec końców tak zostało ale ja nie mogłem tego przeżyć. Zrobili wszystkie wymiany i pojechali – koniec pracy na dziś.

 


A ja miałem mętlik głowie. Czy się da to poprawić czy będziemy musieli całe życie na to patrzeć. A najgorsza by była dla mnie świadomość, ze wynika to z mojego „niedopilnowania”.

 


Aha jeszcze nie.

 


Wcześniej o tym rozmawialiśmy ale nie byłem do końca przekonany. Ostatecznie jednak postanowiłem, że zastosujemy na łączeniach krokwi i jętek specjalne łączniki z blachy dla ich wzmocnienia.

 


Pojechałem do Castoramy – jedyny sklep otwarty o tej porze dający duże szanse na znalezienie szukanego towaru.

 


Kupiłem i zawiozłem jeszcze na budowę aby jutro cieśle mieli co robić

 

 


Wróciłem do domu i po swojemu analizowałem projekt. Bardzo chciałem znaleźć jakiś argument (fragment rysunku czy coś), żeby jednak wymóc na cieślach poprawienie tego. Sam nic nie wymyśliłem. Faktycznie zrobili zgodnie z projektem. Pogodziłem się nawet z myślą, że ewentualnie zaproponuję im jakiś dodatek do wynagrodzenia, żeby tylko poprawili nie zawiniony przez nich błąd.

 


Wcześniej jednak postanowiłem poszukać jeszcze pomocy kierownika budowy. Może on się temu przyjrzy i coś wymyśli. Wyjaśniłem mu na czym problem polega. Umówiliśmy się na spotkanie na budowie na drugi dzień – razem z cieślą. W kierowniku cała nadzieja.

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Sobota - 14 maja 2005r.

 

Spotkanie kierownik budowy-cieśla-ja + telefon do architekta się odbyło.

Kierownik i cieśla-majster byli zgodni co do określonych rozwiązań więc wszystkie ustalenia przebiegły szybko i sprawnie.

 

Na szczęścia okazało się, że błąd w projekcie nie jest taki straszny bo cieśla mierzył wszystkie krokwie, płatwie, murłaty itd według rysunku a nie opisanych wymiarów.

Wprawdzie kierownik ma wyjasnić jak ostatecznie załątwimy zmianę tego wymiaru na rysunkach w zatwierdzonym projekcie ale nie będzie to miało wpływu na termin prac czy moje koszty.

 

A cieśle - jak cieśle. Silne chłopy, rzemiosło swoje znają. Szef szybko wychwycił kilka pomniejszych błędów architekta - jego uwagi sa bardzo trafne i widać, że wynikają z praktyki, która niestety bierze górę nad wyuczoną teorią (np brak drugiej krokwi poza obrysem budynku przy ścianie szczytowej - niby nie ma to żadnego wpływu na kontrukcję ale jak potem przybić deski podbitki tylko jedną stroną??)

Oczywiście jest zdziwiony, że mam tak "przewymiarowaną" więźbę ale robi według projektu.

 

A o ich pracy nie będę pisał ale pokażę zdjęcia, które zobrazują efekt jednego niepełnego dnia pracy.

http://republika.pl/highelv/fotos/budowa/ciesle1.jpg" rel="external nofollow">http://republika.pl/highelv/fotos/budowa/ciesle1.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle3.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle3.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle4.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle4.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle5.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle5.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle6.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle6.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle7.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle7.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle8.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle8.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle9.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle9.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle10.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle10.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle11.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle11.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle12.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ciesle12.jpg

 

 

Deklarują, że jak pogoda albo jakieś inne nieprzewidziane okoliczności im nie przeszkodzi to w środę powinni skończyć.

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Piątek 13 maja 2005r.

 

 


Jednak ten 13 piątek coś w sobie ma.

 

 


Ekipa murowała dzisiaj szczyty, jak padał deszcz to schodzili na dół i murowali ścianki działowe.

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/szczyty.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/scianka_w_kuchni.jpg


Ale wracając do tego 13 w piątek....

 

 


Pod koniec dnia jak szyty były podciągnięte powyżej okien to sobie trochę dla przekory spytałem majstra a co będzie jak źle wyliczyli kąt nachylenia i np. wymurowali za wysoko i dach się nie zmieści.

 


Oni oczywiście - też w żartach - że nie ma prawa, wszystko jest ok. I na dowód biorą się za mierzenie. Rozciągamy sznurki, jeden murarz "bryka" na górę ściany szczytowej (nad oknem) i zdziwienie. Za wysoko wymurowane. Ale to jeszcze nie problem, bo można świeżo postawione pustaki zdjąć ale .... no i tu się zaczęło moje zmartwienie ... okazuje się, że krowkie wejdą prawie w okno. Coś jest źle.

 


Zaczynamy mierzyć kombinować i .... okazuje się, że projekt jest spaprany. Zwymiarowania pokazują, że wysokość w kalenicy jest 7m. Tymczasem przy takim wymiarze, krokwie ewidentnie wchodzą w okna szczytowe na poddaszu.

 


Wziąłem się za linijkę i mierzę ... okazało się, że mierząc rysunek wysokość w kalenicy wychodzi 8m - dlatego na widoku elewacji bocznych wszystko jest OK.

 


No to się przestraszyłem. Jeżeli cieśla zrobił mi specyfikację więźby na podstawie podanych wymiarów na rysunkach to większość będzie za krótka.

 


Zadzwoniłem do architekta z pretensjami - stwierdził, że nie mógł się pomylić bo robił model przestrzenny i wszystko było ok.

 


Dałem mu czas do jutra do 10:00 rano na sprawdzenie, zastanowienie się i znalezienie rozwiązania.

 

 


Jutro rano spotykam się z cieślą i kierownikiem budowy. Spotkanie to było planowane ale teraz dojdzie dodatkowy element do dyskusji.

 

 


Cała nadzieja w tym, że cieśla robiąc specyfikację posługiwał się linijką i rysunkami a nie wymiarami naniesionymi na rzuty i przekroje.

 


Przyznam, że sprawdzaliśmy z murarzem i wygląda na to, że krokwie są odpowiednich długości ... oby tak było.

 

 


Jutro rano się okaże.

 

 


Ale spał będę niespokojnie - z wizjami ciągania architekta po sądach w celu wymuszenia zakupu nowej więźby. A jakie miałbym opóźnienie w budowie.

 

 


Oby to było niekonieczne.

 

 

 


Inna sprawa, to dzisiaj tak niby dla żartu, jeden z murarzy zaproponował mi zmienę układu ścianek działowych. W pierwszej chwili przyjąłem to jako wolne żarty, ale potem zaczęło mi chodzić po głowie i nawet chwilami wydawało się rozsądnym posunięciem. Do tego stopnia to mnie intrygowało, że kiedy wieczorem żonka po mnie przyjechała to postanowiłem ustawić znaczną część tych ścianek, które miałyby być zmienione (po 3 wartwy K-3) aby jakoś łatwiej było nam wyczuć przestrzenie.

 


Po kilku próbach i kilku zwątpieniach jednak ostatecznie uznaliśmy, że układ, który jest w projekcie jest dobry - wielekrotne analizowanie tego na etapie projektowania dało jednak pozytywne rezultaty.

 

 


Aha - mieliśmy już lokatora w naszym domu ... w jednej z pozostawionych małych wnęk w ścianie ptaszki założyły gniazdo i złożyły 5 jajek.

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/gniazdko.jpg


Niestety powrót ekipy na plac budowy wypłoszył rodziców a jajka przy ostatnich chłodach nie dają już szansy na wyklucie się młodych

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Czwartek - 12 maja 2005 r.

 

 


Dzisiaj przywieźli nam więźbę. Rozładowywałem ja razem z trzema robotnikami - oj cieżko było. Nie wiedziałem, że drzewo tyle waży

 

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/drewno_na_wiezbe.jpg

 


Na ponad 110 sztuk (murłaty i krokwie) - 3 sztuki były krzywe w kierunku kantowym - nie do naprawienia. Ponadto pięć było wygiętych w kierunku szerszego boku ale podobno da się naprostować.

 

 


Te trzy "nienaprawialne" bez zastrzeżeń wymienią jutro albo w poniedziałek.

 


Impregnacja jaką zrobili na placu to tylko mydlenie oczu - jak można dobrze zaimpregnować pond 110 sztuk w jeden dzień w jednej wannie do kąpieli w impregnacie ?? No ale chociaż widać, że jest lekko zielone

 

 


Murarze wymurowali ściankę kolankową i zalali wieniec nad nią.

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/scianka_kolankowa.jpg

 


Zakupiłem też cały zestaw rury kwasoodpornej - fi 130 - 7x1m + 0,5 m + trójnik + wyczystka + odprowadzenie skroplin + daszek nad komin = 650 zł. Do tego wełna - 170 zł za 12 m2.

 

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/kwasowka.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/kwasowka_zamontowana.jpg

 


Trójnik, wyczystka i odprowadzenie skroplin już zamontowane

 

 

 


Jutro będą murowali dalej szczyty i niektóre ścianki działowe.

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Wtorek - 10 maja 2005r.

 

 


Otrzymałem dzisiaj od "głównego" szefa budującego mój dom propozycję zmiany harmonogramu.

 


Spytał, czy jestem w stanie mieć drewno na więźbę na najbliższą sobotę bo chciałby aby cieśla zaczął od poniedziałku stawiać nasz dach. Ponieważ, więźba jest już na placu na składzie więc dzisiaj zabrałem "mojego" cieślę aby ją obejrzał. Wyraził pozytywna ocenę. Więźba zapłacona - w czwartek znajdzie się u nas na działce.

 

 


Ale nam się podobają rozmowy z góralem . Fajny ten nasz cieśla. Jak skończy robić dach to już chyba będziemy znali język góralski na dobre

 

 


Oby tylko okazał się równie dobrym fachowcem.

 

 


W ten oto sposób przyspieszy nam się termin zakończenia stanu surowego, co oczywiście nas cieszy.

SylwekW

Dzisiaj zadzwonili do mnie, że zamówiona więźba jest już na składzie do odbioru.

 

 


Poprosili też o rozliczenie się. Uprzedziłem, że pierw przyjadę z cieślą aby obejrzał więźbę. Zapewnili, że sami przeglądają i nie ma prawa być jakichś wad ale oczywiście mogę z cieślą przyjechać.

 

 


Wykonałem kilka telefonów - szef wszystkich ekip, cieśla itd i jestem umówiony na jutro, że zawiozę cieślę na skład. Przynajmniej miałem okazję go poznać.

 

 


Zobaczymy jaka będzie jego ocena drewna.

 

 


Tylko muszę teraz pomyśleć o dobrym zeskładowaniu tej więźby na okres 2-3 tygodni - bo wtedy dopiero budynek będzie (ma być) gotowy na wejście cieśli.

SylwekW

Niedziela - 8 maja 2005 r

 

 


Wczoraj i dzisiaj poświęciłem trochę czasu na prace na budowie oraz kontrolę ostatnich poczynań naszej ekipy.

 

 


Pierw moje prace.

 


No cóż zbyt wiele na tym etapie to ja nie mogę jeszcze robić ale sukcesywnie rozwożę ziemię, której hałda uzbierała się podczas robienia wykopu pod fundament. Ziemia "żółta" - lepsza - poszła do zasypania fundamentu a wierzchnią warstę teraz powoli taczkami rozwożę na całej działce.

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ja_taczka.jpg

 


Dokończyłem też stoliczek i ławeczkę.

 


Z innych zajęć to wczoraj ułożyłem (tylko ułożyłem - nie murowałem) cokół na ścianie szczytowej. Zrobiłem to aby jakoś wzrokowo ocenić jego wysokość.

 


Wczoraj zrobiłem to z samych cegieł (wyszło 6 warstw) a dzisiaj ułożyłem to samo ale z jednego bloczka betonowego i 3 warstw cegieł.

 


No i teraz mamy "orzech do zgryzienia".

 

 


Z sześciu warstw cegły wygląda fajnie ale porównując poziomy otoczenia (zwłaszcza drogi) to wychodzi, że ze dwie warstwy cegieł musielibyśmy zasypać. No i teraz murować z klinkieru po to, żeby go potem zasypywać to trochę marnowanie pieniędzy.

 

 


Warstwa bloczków i 3 warstwy klinkieru to trochę marny ten cokolik. Zaś zostawić widoczny kawałek bloczków to będzie takie jakby "oszpecenie klinkieru".

 

 


Jest jeszcze inne rozwiązanie - położyć dwie warstwy zwykłej cegły i potem 4 warstwy klinkieru. To byłoby najlepsze rozwiązanie pod względem estetycznym ale - cegły musiałbym dokupić a bloczki mam - zostały, bo na początku planowaliśmy cały cokół z bloczków.

 


Ponadto nie wiem, czy majster nie krzywiłby się, gdybym mu teraz kazał domurowywać warstwy cegieł na ścianie fundamentowej, jak on ma już poddasze murować. Choć z drugiej strony to od początku wiedział, że wymurowanie całego cokołu należy do niego a to, że postanowiliśmy zrobić go z klinkieru tylko zmniejszyło jego nakład pracy na etapie fundamentów.

 

 


No i tak to właśnie sobie ustawiałem i przypatrywaliśmy się z żonką.

 

 


Jeśli zaś chodzi i kontrolowanie ekipy.

 


Pomierzyłem wszystkie do tej pory wykonane otwory okienne i drzwiowe. No powiem, że jestem zadowlony - wszystko co do centymetra.

 

 


No ale oczywiście nie obejdzie się - jak to u mnie - bez zastrzeżeń. A zastrzeżenia mam do schodów, a właściwie do gruzu w miejscu przyszłych schodów.

 


Jak już we wcześniejszych relacjach pisałem majster zaproponował mi, że gruz oraz beton który będzie zostawał z zalewania chudziaka czy stropu możemy wsypywać/wlewać pod przyszłe schody (wejście do domu, wyjście na tars, wejście do pomieszczenia ogrodniczego) i podjazd do garażu. Uznałem ten pomysł za rozsądny i tak to kontynuowaliśmy - nawet jak im zaprawy zostawało na końcu dnia to mieli tam wlewać. Dziś postanowiłem się temu bliżej przyjrzeć. No i mnie skręciło. Po pierwsze takie chaotyczne wrzucanie gruzu spowodowało, że ta "podmurówka" pod przyszłe schody była słaba jak szelki. Puknięcie breszką powodowało, że wszystko się rozpadało. Mnóstwo pustych przestrzeni - beton "wiszący w powietrzu" itp. Ale to jeszcze nie najgorsze. Ponieważ zacząłem to lekko rozkruszać (trudno tu mówić o rozkuwaniu) więc miałem okazję się przekonać co tam jest jeszcze oprócz gruzu i oto co znalazłem:

 


- plastikowe butelki po napojach;

 


- stare rękawiczki robocze;

 


- saszetki herbaty;

 


- paczki papierosów;

 


- worki papierowe po cemencie;

 


- folie z rozpakowanych palet z towarem;

 


- dwa całe U-220;

 


- gumowe uszczelki od Z-etek - (widziałem że jak je montowali to uszczelki wyciągneli, zwróciłem na to uwagę majstrowi no to uszczelki jak widzę znalazły swoje miejsce);

 


- pół kilogramowej paczki gwoździ (łącznie z woreczkiem) a potem będą narzekać, ze się im gwoździe skończyły ;

 

 


Rozkruszyłem ostatecznie wszystko, prawdziwy gruz usypałem z tyłu na jedną kupę a majster się nasłucha w poniedziałek. I od tej chwili nie będzie już sypania żadnego "gruzu" pod przyszłe schody. Użyjemy go i owszem ale dopiero jak będą te schody robili i pod moim okiem , żebym widział czy faktycznie gruz sypią a nie śmieci.

 

 

 


Podczas tych prac jeszcze dopatrzyłem się, że łacznie 6 bloczków w fundamencie jest bardzo naruszonych ale to nie winy ekipy murujących. Widocznie facet przy zasypywaniu najechał koparką i je naruszył a ja wcześniej tego nie zauważyłem. Będę musiał poprosić murarzy aby to poprawili.

 

 


To tyle wrażeń.

 

 


Więc jak to zwykle bywa trochę miłych trochę nerwowych wrażeń ale weekend uważam za udany.

SylwekW

Na sugestie z komentarzy do dziennika dodaje tutaj zeskanowane rzuty elewacji:

 

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/elewacja_frontowa.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/elewacja_frontowa.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/elewacja_ogrodowa.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/elewacja_ogrodowa.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/elewacja_boczna.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/elewacja_boczna.jpghttp://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/elewacja_boczna1.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/elewacja_boczna1.jpg

SylwekW

Sobota 30 kwietnia 2005r

 

 


Teraz będzie czas pielęgnacji betonu na stropie.

 


W czwartek nie trzeba było nic robić bo prawie cały dzień padał deszcz, aż nawet tam gdzie kapało z szalunków na schody to trochę wypłukało beton ale generalnie jest OK.

 

 


W piątek nie mogłem bo byłem na dyżurze ale dzisiaj w sobotę już trzeba jechać polać beton. Dzień bardzo ciepły i słoneczny.

 


Zatem pielęgnację betonu ...

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/pielegnacja_stropu.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/pielegnacja_stropu_ja.jpg

 


połączylismy z miłym relaksem na działce - ognisko, drobne prace (zrobiłem ławeczkę i początek stolika, żeby było łatwiej urządzać pikniki - dokończę stolik i zrobię drugą łąweczkę jak będzie ekipa, żeby ciąć deski ich piłą łańcuchową .

 

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/laweczka_stolik.jpg

 

 


Choć są pewne rysy w niektórych miejscach wzdłuż wieńców oraz dookoła klatki schodowej, która jest jakby małym fragmentem monolitycznego stropu - widocznie inaczej działają tam naprężenia niż w przypadku belek i pustaków stropowych. Na dodatek w dwóch miejscach jak polewamy strop to bardzo szybko (prawie natychmiast) woda przecieka na dół (blisko wienców).

 


Trochę mnie te fakty zaniepokoiły. Zadzwoniłem pierw do majstra ale on oczywiście, "...że tak się zawsze robi, że to nie jego wina i że nic złego się nie stanie...". Nie uspokoiło mnie to. Zadzwoniłem do kierownika i opisałem swój niepokój. Trochę mnie uspokoił, twierdząc, że to nie wpłynie znacząco na wytrzymałość stropu ale poradził, mi na ile to możliwe obficie polać strop i przykryć folią budowlaną aby woda nie odparowywała zbyt szybko. Odnośnie rys to powiedział, że sobie później z tym poradzimy.

SylwekW

Środa - 27 kwietnia 2005r.

 

 


Dzień zalewania stropu.

 


Dokładnie cztery tygodnie od chwili pierwszego wbicia "łychy" koparki przy kopaniu fundamentów.

 

 


Chodziłem i powiem szczerze trochę upierdliwie upominałem się o wszystkie detale zbrojenia zalecone wczoraj przez kierownika budowy. Oczywiście majster cały czas gderał, że to niby wina pracowników bo jak sam nie dopilnuje to oni ciągle czegoś nie dorobią

 

 


Zamówiony beton B-20, wibrator przygotowany. Majster chyba myślał, że może mnie przeczeka albo ja nie pamiętam o wibratorze. Beton miał już za godzinę przyjechać a ja go pytam czy mam wibrator. Zaskoczony ale starał się stworzyć pozory i stwierdził, że właśnie za chwilę miał jechać. No i pojechał

 

 


Potem przyjechał beton, zalewanie szło sprawnie

 

 


Oczywiście nasłuchałem się, że majster już osiem lat buduje i nigdy jeszcze stropu nie wibrowali itd, itp. A ja mu z uśmiechem na twarzy : "że kiedyś musi być ten pierwszy raz..."

 

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/wibrowanie.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/zalewanie_stropu.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/zalewanie_schodow.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/wieniec_garazu.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/koncowka_stropu.jpg

 


Zużyliśmy 16,8 m3 betonu. Pewnie się zdziwicie skąd taki dokładny pomiar. No jasne, że te 2,8 m3 (dwie pełne gruszki dające 14m3) to trudno ocenić. Zgodziłem, się żeby na poczatku dowieźli to co im zostało na "sąsiedniej" budowie. Operator pompy ocenił, że były 3 m3 ale ja miałem wątpliwości i się targowałem. Ostatecznie zapisali w papierach 2,8m3 hehe.

 


I jeszcze jedno. Jak pojechałem się rozliczać za ten beton to chcieli mnie trochę naciągnąć. Zwykle jak dowożą dolewkę (niepełną gruszkę) to doliczają do ceny 60zł. I teraz też chcieli mi doliczyc ale nie odpuściłem. Przecież te 2,8 przyjechało do mnie z innej budowy w drodze powrotnej do bazy więc nie jechało specjalnie do mnie. "Miła" pani nie mogła sobie przypomniec jak to było, kazałem jej się skontaktowac z operatorem pompy a ten potwierdził moją wersję. Niby 60zł nie jest dużo ale bardziej chodzi o zasadę. I tak pewnie dwa razy wzięli forsę za te 2,8m3.

 

 


Na koniec jeden z pracowników zrobił "niby-wiechę" i tak oto strop zalany.

 

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/wiecha.jpg

 


Teraz trochę przerwy. Ekipa ma wrócić 9 maja do budowania poddasza - ścianki plus szczyty.

SylwekW

Wtorek 26 kwietnia 2005 roku.

 

 


To był dzień układania stropu: belek i pustaków stropowych.

 

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ukladanie_belek.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ukladanie_pustakow.jpg

 


Układano również zbrojenie wieńców - generalnie ostra praca nad przygotowaniem stropu do zalania (no i oczywiście schodów na poddasze).

 

 


Aha no i najważniejsze - postanowiłem mieć jakiś swój wkład w strop i zadecydowałem, że mają mi pozwolić układać razem z nimi pustaki stropowe. Tak też się stało. Dzowniłem do żonki żeby szybciej przyjechała na budowę niż planowała, to mnie nagra jak układam pustaki

 

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ja_strop.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ja_strop1.jpg

 


Umówiłem kierownika budowy na kontrolę zbrojenia około 14:00.

 


W trakcie prac okazało się, że mało jeszcze jest gotowe i zadzwoniłem aby przyjechał później - około 17:00. Ostatecznie przyjechał o 18:30.

 


Obejrzał zbrojenia, wyraził swoje uwagi podkreślił co ma być jeszcze zrobione przez zalewaniem (wiązania na "zakrętach"). Stałem i wsłuchiwałem się we wszystkie uwagi jakie przekazywał majstrowi abym jutro mógł ich dopilnować i wszystkiego zanim zaczną zalewać.

 

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/kierownik_strop.jpg

 

 


Najważniejsze - kierownik upomniał się o wibrator. Ja szczerze powiedziawszy mimo lektury tego tematu na forum jakoś zapomniałem.

 


Ale jak kierownik wspomniał to zaraz stanowczo stwierdziłem, że ma być. Oczywiście majster kręcił nosem bo w umowie jest, że wszystkie urządzenia i maszyny zapewnia wykonawca więc będzie musiał zapłacić za wynajęcie ale jak to ma w zwyczaju (zresztą chlubnym jak do tej pory) stwierdził, że jak ma być to będzie i już.

 

 


Na jutro zostały tylko drobne zbrojenia do dokończenia: wiązania żeber rozdzielczych, dołożenie "zakrętów" i takie tam drobiazgi

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Poniedziałek 25 kwietnia 2005r.

 

 


W ciągu dnia majster kontaktował się ze mną bo brakło mu cementu. Przekazałem do "mojego" składu i wydali mu 16 worków.

 

 


Budowę wizytowaliśmy po południu, po pracy.

 

 


Uwagi przekazane majstrowi na kartce najwyraźniej dotarły do niego.

 


Styropian leżał tam gdzie leżeć powinien .

 

 


Prace posuwały się sprawnie i zakładany plan zalewania stropu w środę wydawał się niezagrożony.

 


Belki stropowe i pustaki stropowe - keramzytowe - już zwiezione na plac.

 

 


Materiał na strop - na drugim zdjeciu szalunek schodow na poddasze.

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/material_na_strop.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/szalunek_schodow.jpg


W salonie pustaki stropowe poukładane do zadeklowania.

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/deklowanie_pustakow.jpg

 

 

 


Prognozy pogody przewidywały na wtorek i środę opady deszczu - miejmy nadzieję, że się nie sprawdzą.

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Sobota - 23 kwietnia 2005.r

 

 


Odpowiadając na sugestie umieściłem we wcześniejszych - zaległych - postach szkice projektu.

 

 


Fajnie, już można zobaczyć większość pomieszczeń na parterze.

 

 


Mam też pewne zastrzeżenia do mojego majstra:

 


1. kiepsko wmurowali kotwy do mocowania werstwy elewacyjnej - wiele się rusza,

 


2. używali sobie paczek styropianu jako rusztowania.

 

 


Było też kilka innych drobiazgów. Wyliczyłem uwagi na kartce, którą zostawiłem majstrowi na budowie, dobitnie podkreślając istotne elementy.

 

 


A oto zdjęcia z ostatniej chwili (ciągle z kamery, więc nie oceniajcie ich jakości

 

 


To z czwartku:

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/23_kwietnia.jpg

 


A te dwa z piątku - na drugim widać moją żonkę odkurzającą samochód hehe

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/23_kwietnia_1.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/23_kwietnia_2.jpg

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Środa 20 kwietnia 2005r.

 

Wreszcie widać, że dom zaczyna się budować.

Wczoraj i dzisiaj nic specjalnie się nie wydarzyło.

Zajechaliśmy tylko wieczorem akurat na koniec pracy ekipy zobaczyć efekty i wymienić swoje uwagi z majstrem.

 

Po wczorajszym - pierwszym - dniu murowania ścian wyglądało to tak:

 

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/sciany1.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/sciany1.jpg

 

Po dzisiejszym dniu:

Ściana szczytowa - dwa okna od salonu

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/sciany2.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/sciany2.jpg

 

Na pierwszym planie : wyjście na taras z salonu, dalej okno od kuchni i od naszej sypialni

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/sciany3.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/sciany3.jpg

 

Wreszcie widać początki domu. Materiał wyrobili prawie wszystek - zaskoczyli mnie tempem i nie zdążyłem umówić na jutro rano nowego transportu - będzie trochę później niż z samego rana ale na szczęście majster powiedział, że w takim razie od rana będą robili nadproża.

 

Miałem już kilka sytuacji, które przekonały mnie, że fakt iż mam już większość materiałów kupione (a co za tym idzie dostępne na telefon - najpóźniej na drugi dzień) oraz większość decyzji (choć nie wszystkie) podjęte i niezmienne - jest bardzo pomocny.

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Niedziela 17 kwietnia 2005r.

 

 


Dzisiaj pojechaliśmy sobie odpocząć na działce.

 

 


Obejrzeliśmy jak się ma nasz chudziak dwa dni po wylaniu. Hmmm jakiś taki dziwnie jasny jest - mam nadzieję, że to nic złego.

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/bialy_chudziak.jpg

 


Oczywiście dokonaliśmy uroczystego wejścia po naszych pseudo schodach

 

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/pseudo_schody1.jpg

 


Potem było ognisko, kiełbaski a na koniec ustawiłem sobie kawałek narożnika z U-220, które stoją na paletach i czekają już na murowanie ścian - widać w tle.

 

 


http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ceglany_naroznik.jpg



×
×
  • Dodaj nową pozycję...