Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    77
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    153

Entries in this blog

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Przygotowania teoretyczne

 

 


Zdawałem sobie sprawę, że budowa własnego domu to poważne i skomplikowane przedsięwzięcie więc trzeba się do niego przygotwać. Moja wiedza budowlana ograniczała się do wspomnień z czasów młodzieńczych, kiedy to na wakacje zarabiałem sobie jako pomocnik murarza, przy wyrobie pustaków czy w cegielni oraz pewnego co prawda technicznego ale w zupełnie innej dziedzinie wykształcenia. Wszyscy wiemy, że to za mało nawet chociażby do tego aby wykonawcy czy sprzedawcy nie wciskali mi największego „kitu”. Postanowiłem zatem nadchodzący rok wykorzystać na „zgłębianie” wiedzy budowlanej. Żródłem najlepiej dostępnym w tym czasie był dla mnie Internet. Żona nie raz psioczyła, że za dużo czasu spędzam przy komputerze. A ja chłonąłem wiedzę jak gębka wodę, mam nadzieję, że nie uszła ze mnie równie szybko – ciągle ripostując żonie, że kiedyś to się przyda. Muszę nieskromnie przyznać, że już teraz na samym początku budowy żona zaczęła doceniać i ufać temu czego się nauczyłem ogólnie mówiąc o budowaniu. Mam nadzieję, że wiedza jaką zdobyłem przynajmniej w pewnym stopniu uchroni mnie od niektórych niepowodzeń lub rozczarowań. I tak po wielu innych stronach trafiłem na strone Muratora a z niej to właśnie Forum. To było chyba najlpesze „znalezisko” jakie mogło mi się przytrafić. Do tej pory jest to dla mnie najlpesze żródło wiedzy budowlanej wszelakiej maści. Nie pisałem za wiele bo niewiele jeszcze miałem doświadczeń ale czytałem bardzo dużo i często. Tak oto poszerzywszy (znacznie) swoją wiedzę o tym czym w ogóle jest budowanie oraz drążąc coraz to bardziej szczegółowe informacje z różnych dziedzin sztuki budowlanej postanowiłem przejść do kolejnej fazy „realizacji” naszego wymarzonego domu. Jako, że czas przy „studiowaniu” szybko mija więc termin naszego powrotu do kraju zbliżył się wymiernie a i miejsce powrotu sprecyzowało - poszukiwania działki czas zatem nadszedł.

SylwekW

Dziennik Sylwka i Kasi

Pomysł budowania.

 

Pomysł na budowanie domu rozwijał się u nas stopniowo pod wpływem kilku czynników zewnętrznych. Dwa jednak miały decydujące znaczenie: mieszkaliśmy w bloku gdzie młodzież była bardzo uciążliwa, wieczne schadzki pod naszym oknem – mieszkaliśmy na parterze i tuż przy wejściu do klatki – okraszane piwkami i wulgaryzmami, poniszczona klatka schodowa, sprośne pseudo-grafiki na drzwiach itp. itd. Pewnie część z Was to zna. Drugi to sąsiedzi – znajomi w podobnym wieku i dziećmi w tym samym wieku, co nasze. Wybrali tą podobną drogę migracji i się im powiodło, chociaż oni zadowolili się kupnem mieszkania w innej dzielnicy.

Zaświtała myśl – jeśli nic nie zrobimy to będziemy się tak męczyć przez długie lata.

 

Jestem żołnierzem zawodowym, teoretycznie przysługuje mi prawo do mieszkania służbowego – jego rozmiary i czas oczekiwania to oddzielna historia, ale prawo mam – a właściwie powinienem powiedzieć miałem (bo się go zrzekłem ale o tym za chwilkę). Ponieważ jednak w pewnym okresie pojawiły się ustawiczne kłopoty z możliwością zapewnienia mieszkań służbowych żołnierzom Wojskowa Agencja Mieszkaniowa wprowadziła nowa zasadę wywiązywania się z tego obowiązku: „… Zrezygnuj z prawa do mieszkania służbowego a my Ci wypłacimy pewien ekwiwalent pieniężny, …” za który sam możesz sobie zapewnić zakwaterowanie. Postanowiliśmy z tego skorzystać. Na dodatek udało mi się załapać na trzyletni kontrakt za granicami Polski. W wierze, że coś tam zaoszczędzimy a na dodatek możemy spokojnie zrezygnować z kwatery dotychczas zajmowanej – bo i tak będziemy zagranicą a jak wrócimy to nie wiadomo w który koniec Polski zostanę skierowany – podjęliśmy ostateczną decyzję – rezygnujemy ….. I stało się. Decyzję podjęliśmy chyba w roku 1999 albo 2000. W 2001 roku, jesienią wyjechaliśmy za granicę. Rzeczone pieniądze za rezygnację z kwatery otrzymaliśmy w maju 2003 roku. Musieliśmy wtedy przyjechać do Warszawy, w ekspresowym tempie rozliczyć się i zdać dotychczasową kwaterę i … otrzymaliśmy pieniążki. Jacy byliśmy szczęśliwi to chyba nie muszę wspominać. Wtedy to nawet wydawało nam się, że niewiele dokładając będziemy w stanie wybudować swój wymarzony dom. Teraz już wiemy, że to były mrzonki – ale marzenia dobra rzecz.

Tak czy inaczej spełnił się pierwszy krok na naszej drodze do własnego domu – czyli pewna kwota gotówki do rozpoczęcia inwestycji. Do końca pobytu za granicą został jeszcze rok i ciągle nie wiedzieliśmy w który koniec Polski wrócimy. Dlatego nie mogliśmy jeszcze zbyt konkretnie urzeczywistniać naszych planów. Postanowiłem zatem przygotowywać się teoretycznie.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...