No, i chyba jestem Kasandra, bo wywróżyłam, ze właśnie przy tym punkcie zaczną się jakieś - nom-omen – schody :) Co wystawiło na pierwszą poważną próbę nas i naszego wykonawcę. A przy okazji znerwicowało co poniektórych
Ale od początku.
Tak jak zapowiadałam chłopaki zaczęli we WTOREK szalować. Po uprzątnięciu już wszystko wyglądało całkiem fajnie i już cos zaczynało mieć jakiś zarys.
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/63b0858ed34e6e3e.html" rel="external nofollow">http://images29.fotosik.pl/270/63b0858ed34e6e3em.jpg
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/c00f703a7d0acf3a.html" rel="external nofollow">http://images32.fotosik.pl/352/c00f703a7d0acf3am.jpg
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/10a44c8ab83a015c.html" rel="external nofollow">http://images41.fotosik.pl/6/10a44c8ab83a015cm.jpg
Sznureczki układały się w piękne linie, a wokół pachniało drewnem od świeżych równiutkich szalunków. Na miejscu był juz tez Pan Wiesio, który wydawał się zadowolony z przebiegu prac, wiec byliśmy spokojni o front robót.
Az tu nagle, gdy chłopaki wieczorem odjeżdżają spod bramy dzwoni Pan Mirek do szefa robót, ze szalunek jest za wysoki i ze muszą go o połowę obciąć.
Chłopaki zmieszani, bo przecież robią zgodnie z wytycznymi geodezyjnymi i projektem, no i narobili się, a tu teraz okazuje się, ze wszystko od początku.
Trochę zgłupieliśmy, wiec telefon przejął mąż, i spróbował dowiedzieć, w czym jest problem.
No wiec chodzi o to, ze w umowie stoi, że fundament po wyjściu z ziemi ma być na wysokość maks. 30 cm. (Przyszedł tez mej, bo wcześniej wysyłałam kierownikowi zdjęcia z dotychczasowej pracy ekipy) - podobnej treści. No, a tu u nas szalunek jest wyżej.
Dziwne było to dla nas, bo odbierając prace geodetów - a na punkt zero zwracał szczególną uwagę, i nakazał im to bezwzględnie zrobić - nie stanowił on żadnego problemu. Punkt zero i różnica w poziomie była oczywista, i widoczna. Wtedy nikt nie zarządził, żeby cos zmieniać, wiec prace ruszyły. Dla nas to prawie płasko, ale jak widać prawie robi wielką różnicę. :)
I tu nagle, po tygodniu okazuje się, ze jest za wysoko, bo zgodnie z umową w standardzie może być maksymalnie 30 cm, a jak chcemy więcej to trzeba będzie dopłacić.
No więc mąż tłumaczy, ze zakres robót maja od początku, ze to nie my powinniśmy tego pilnować, nie my powinniśmy o tym poinformować i pilnować ekipę, która teraz miałaby robić wszystko od nowa, i ze to są dodatkowe koszty, porównywalne z dosypaniem tam , gdzie jest spadek. No i co będzie jak zrobimy tak, ze w maksymalnym punkcie będzie 30 cm to w minimalnym będzie 10 cm? I tez będzie niezgodnie z umową, no a czy odbiór techniczny odbierze dom posadowiony prawie na ziemi?
Stanęło wiec na tym, ze Pan Mirek wpadnie w środę sprawdzić jak to rzeczywiście wygląda, bo może nie Az tak źle. (w tym czasie ja nie śpię, a kilka innych osób które śledzą meblowo nasze postępy - obgryza paznokcie). Ekipa wkurzona, bo się narobili, a teraz nie dość, że ma być rozebrane, dzień w plecy, to w sumie niezgodnie z poziomem zero. No, ale ostatecznie kierownik decyduje, ze maja robić dalej, a w środę będziemy rozmawiać.
Żeby nie było, ze chcemy naciągnąć firmę, to muszę nadmienić, ze według tej samej umowy firma miała zrobić zbrojenie „wg. projektu”. Przy okazji spotkania z wykonawcami fundamentu w pierwszy dzień okazało się, ze nasz projekt zakłada mocne podwójne zbrojenie, (projekt kupiony z pracowni, która jest partnerem firmy i jest polecana przez firmę na jej stronie).
Chcąc zrobić firmie „na rękę” rozważyliśmy więc możliwość zrezygnowania z podwójnego zbrojenia, na rzecz pojedynczego. Szybciej (a tym samym maja większość możliwość wyrobienia się w czasie, większy zapas), mniej roboty, taniej dla firmy. Więc w sytuacji, kiedy my idziemy na ustępstwo z takiej strony, wydawało nam się, ze jest lekką przesadą żądać od nas dopłaty, gdy wyszło, że jest nierówność w terenie (o której po pomiarach przecież było wiadomo, ale rozpoczęto prace) i musi pójść tam trochę więcej piachu i pewnie i może ze 3 m3 betonu więcej.
W środę rano jeszcze skontaktowaliśmy się z Bielskiem, i usłyszeliśmy żeby się nie martwic, bo sprawa jest rozwiązywalna i będzie dobrze, wiec koło 16 zjechaliśmy się na budowę prawie wszyscy: ekipa szalowała, Pan Mirek mierzył, Pan Wiesio wyskoczył cos zjeść i za chwilę miał wrócić, no i my.
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/0f0fc29d3235f362.html" rel="external nofollow">http://images41.fotosik.pl/6/0f0fc29d3235f362m.jpg
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/22653970aaaf73dc.html" rel="external nofollow">http://images30.fotosik.pl/270/22653970aaaf73dcm.jpg
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/abb0763a18ddd617.html" rel="external nofollow">http://images41.fotosik.pl/6/abb0763a18ddd617m.jpg
Dokładny kierownik pomierzył wszystkie możliwe długości, wysokości, kąty i wyglądało na to, ze jest ok.
Po czy przeszliśmy do kwestii protokołu odbioru pierwszej części prac, i no rozmowy o ewentualnych uwagach.
Widać było, ze niezręcznie mu jakoś zacząć, wiec zaczęliśmy my, o tym wszystkim, co napisałam powyżej: że to trochę nie nasz problem, ze ktoś odebrał ten pomiar i nie miał uwag, ze nikt nie uprzedził ekipy, ze maja robić inaczej, no i ze uważamy, ze żądanie dopłaty w momencie kiedy my pomogliśmy zaoszczędzić firmie czas, kasę dla ekipy i stal, jest nieco nie na miejscu, bo koszt tej różnicy jest w sumie bardzo podobny, a doliczając czas rozbiórki części szalunku, może i większy. No i ostatni argument, ze w momencie, jeżeli firma chce się trzymać umowy, to my tez się jej trzymamy, czyli zgadzamy się na 25-30 cm, ale robimy drugie zbrojenie.
Pan Mirek – widać zmieszany, i że trudno mu w tej roli wyglądał na takiego, ze rzeczywiście o tym zapomniał, i powiedział, ze oczywiście, w takiej sytuacji, nie ma w ogóle sprawy, bo jest to oczywiste i zgadza się z nami!
Temat został wiec definitywnie zamknięty, protokół bez uwag. Odetchnęliśmy my, ekipa, i Pan Mirek wyraźnie też.
Domyślam się, ze problem powstał w momencie jak się okazało, ze w ziemie poszło trochę więcej betonu, niż było to przewidziane, myślę, ze więcej niż przypuszczali, ale z drugiej strony, czy to nasza wina, ze koparkowy poszalał? Z drugiej strony mąż tłumaczył, ze cześć materiałów budowlanych typu wełna staniały od wiosny, więc i tak zarobią na nas więcej niż zakładali, wiec mogliby sobie odpuścić cos, co kosztuje więcej, w dodatku wcale nie z naszej winy.
Jeżeli środa była dniem trudnym, o tyle czwartek był baaardzo miły dla oka inwestora :)
W czwartek rano chłopaki stawili się o 6 rano, zaraz po tym przyjechał Pan Wiesław, i nie tylko nadzorował i mierzyl, ale i sam tyrał i zbijał pomagając chłopakom.
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/ff4a445a4fd52c2b.html" rel="external nofollow">http://images33.fotosik.pl/357/ff4a445a4fd52c2bm.jpg
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/12c5bf6a2e7b9f5f.html" rel="external nofollow">http://images34.fotosik.pl/352/12c5bf6a2e7b9f5fm.jpg
Beton miał być o 11, wiec musieli się sprężać. Ostatnie dobitki, miary i pomiary, i można było lać.
Ja latałam od sądu (wpis do hipoteki i parę stówek znowu w plecy) do banku, ale w międzyczasie okazało się, ze mamy na budowie niezapowiedzianą wizytę kontrolną z biura w Bielsku.
Nie wiedzieli, ze mam urlop, wiec się na mnie natknęli. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę o paru szczegółach, pośmialiśmy się z mojego wścibstwa i wszędobylskiego sprawdzania i kontrolowania ich firmy i tego, ze chyba do końca nie wierzę, ze ten dom stanie, aż on naprawdę powstanie, ale ogólnie byli chyba zadowoleni z postępu prac i ekipy. Ja też, bo do tej pory nie narzekaliśmy na kontakty z firmą, wręcz były – sielskie jak na kontakty inwestor-wykonawca, a wszelkie sprawy przed budową rozwiązywane były pozytywnie dla nas, my też staramy się nie utrudniać pracy firmy (no może poza seriami moich telefonów z zapytaniem, czy firma jeszcze istnieje i nie ingerować dopóki sprawa nie wydaje się wątpliwa, więc chciałabym, żeby tak pozostało do końca. Chociaż to wbrew mojej nerwowej, ale i wesołej naturze, postępuję ze złotą zasadą Pana Wiesława, że każdemu trzeba dać drugą szansę, pod warunkiem, ze jest oczywiście szansa na to żeby cos jeszcze zmienić :) No i okazało się na zywo, ze sprawy nie ma, wiec jesteśmy zadowoleni.
To co nas mocno zaniepokoiło, to fakt, ze w środę chłopaki z ekipy stwierdzili, że oni robią jeszcze tylko ściany fundamentowe. Okazało się, ze Nordhome obiecał im, że będa stawiać tez resztę domu! Jak to usłyszelismy to natychmiast interweniowalismy w firmie i ukręcilismy sprawie łeb.
A oni, myślę, ze trochę się obrazili na firmę, bo mieli chetkę, aby robić resztę rzeczy w domu, iokazało się, ze tego robić nie będą. Wiec chyba nie chcieli tez zasypywać, zagęszczać, wpuszczać rur i wylewać płyty. Ale już wczoraj potwierdzili ze to oni będą robić dalej az do płyty, i ze zobaczymy się za tydzień znowu, jak skończą ściany fundamentowe na innej budowie.
Wiem, ze ekipa tez zadowolona z firmy, bo trochę sami mówili, a trochę podpytałam ich tez na okoliczność rozliczeń z firmą (oczywiście nie kwot, tylko ogólnie), i wygląda na to ze są bardzo zadowoleni, i z umowy, i warunków początkowych i rozliczeń potem na bieżąco w trakcie budowy. To mnie cieszy, bo płatności prowadzone dobrze dalej podwykonawcom to istotna informacja o kondycji firmy. No i zadowolona ekipa dzisiaj pojechała na kolejną budowę, to tez o czymś świadczy.
Na fali paniki w środę dołożył się Pan z biura geodezyjnego, który załatwiła firma, ze nadal nie mają wpłaty za pomiar. A dopóki nie ma wpłaty - nie ma wpisu, a dopóki nie ma wpisu - nie ma dalszych wpisów, wiec tez byłam wściekła. Ale w czwartek rano okazało się, ze było zamieszanie z fakturami, ze wysyłali ja na adres firmy pisany przez T, i ciągle im wracało, a firma czekała na fakturę. W czwartek przy mnie geodeta dzwonił do pana Tadeusza z przeprosinami, ze już się skapnęli w czym błąd, a dzisiaj zadzwonili do mnie, ze można przyjechać po wpis
W każdym razie wczoraj tj. w czwartek przyjechał gruchy z betonem i zaczęło się lanie do szalunków. Na koniec dnia wszystko wyglądało już tak.
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/176f2542a04971a5.html" rel="external nofollow">http://images48.fotosik.pl/6/176f2542a04971a5m.jpg
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/41b17f8454d1cf81.html" rel="external nofollow">http://images33.fotosik.pl/357/41b17f8454d1cf81m.jpg
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/d2f4b968c290dca0.html" rel="external nofollow">http://images29.fotosik.pl/270/d2f4b968c290dca0m.jpg
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/e1153b9d43ee416f.html" rel="external nofollow">http://images39.fotosik.pl/6/e1153b9d43ee416fm.jpg
Teraz sobie poschnie tydzień i poczeka, aż ekipa wróci z innej budowy, żeby zacząć robić resztę aż do płyty.
To co mnie wkurzyło, to to, ze facet z firmy N, która dowoziła beton z Łodzi, wyczyścił sobie gruchę tuz na naszej działce, na drodze tuż pod bramą, wylewając tam pokaźną resztkę betonu i całego syfu. Ekipa odgarnęła to trochę, i przysypała jak się dało. Ale dziadostwo nie zaschło do teraz. Mamy więc betonowe błoto po kostki na drodze, psy całe w betonie, buty tez, bo innej drogi nie ma, no i samochodami wjechać się za bardzo nie ma jak ani wyjechać. Stanowczo nie polecam. Poprzednia firma - z Poddębic, zrobiła to przed bramką z boku, co uprzątnęliśmy, no ale tez nie było tego takiej ilości.
Także my mamy kilka dni odpoczynku, po pełnym wrażeń tygodniu. Pierwszy etap – najbardziej brudny – już za nami
Aha, no i mamy już załatwiony kredyt. Teraz tylko orać na jego spłacanie…
tak sobie radzą budowlańcy: pulpit na plan :) - styropian, gwoździe, podpórka i jest!
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/1f40612f5fb898fd.html" rel="external nofollow">http://images31.fotosik.pl/352/1f40612f5fb898fdm.jpg
no i pamiętna data:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/ffb47c7432399027.html" rel="external nofollow">http://images32.fotosik.pl/352/ffb47c7432399027m.jpg
:)