Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    81
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    145

Entries in this blog

malka

Ziewnik malkowej niebudowy

Aż ciśnie mi się na usta- "a nie mówiłam". Godzine temu państwo J. wraz ze wszystkimi swoimi betami nadal zajmowali NASZ dom. I wiem, że do teraz nic sie nie zmieniło.

 


Odbyłam właśnie "wojenną" naradę z mężęm i za 2- 3 godziny wybieramy sie razem na "pole bitwy", uzbrojeni w pracowników agencji nieruchomośći (przez która kupiliśmy dom) i z policją pod telefonem (znajom policjanci z posterunku w naszym mieście).

 

 


Boszeeeee, w jakie my gówno wdepnęliśmy...

malka

Ziewnik malkowej niebudowy

Wiecie co.... stracha mam przed jutrzejszym dniem.

Idziemy spisać protokoły i wysiedlić poprzednich właścicieli - bo przypuszczam (a te przypuszczenia ocieraja się o pewność), że dobrowolnie to oni lokalu nie opuszczą.

Choć kilka dni temu mój ślubny, przeprowadził z państwem J. rzeczową dyskusję raczej złudzeń nie pozostawiającą, że 7 października to OSTATECZNY termin ich wyprowadzki - wrażenie mam jednak,że nie dotarło.

I co tu z takimi zrobić?? Policję wzywać, czy za mordę i na bruk??

 

Jeszcze jestem nastawiona pokojowo, jeszcze ...ale co przyniesie dzień jutrzejszy ?

malka

Ziewnik malkowej niebudowy

Wszystkie kataklizmy swiata potrafię przewidzieć, ale ni cholery wygranych numerków w totka.

 

 


Ja wiedziałam, że tak będzie-( jak mawiał wieszcz.)

 

 


Wczoraj, godziny popołudniowe - dzwoni telefon, po drugiej stronie poprzedni właściciel nadszej chałupy i litościwie prosi, by przedłużyć im jeszcze czas na wyprowadzkę - o miesiąc

 


No nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać. Dzwoni taki jeden dwa dni przed ostatecznym terminem i labidzi,że nie ma gdzie mieszkać - a my to pewnie mamy ??

 


Jasne trzy apartamenty , dwie wille i domek letniskowy posiadamy - dlatego też kupiliśmy tę chałupę

 


No to dziś ślubny pojechał do chałupy pogadać z tymi ludźmi, tak po człowieczemu, a oni mu, że bezlitosny jest, że starszych ludzi tak na bruk, że nie zdązyli się wybudować i ble ble ble ble...

 


No i ślubnego nieco poniosło, bez szczegółów - ale dość ostro było.

 


Stanęło na wtorku - graty mają zabrać, a my ze ślusarzem będziemy co by zamki powymieniał.

 


No mówię Wam masakra jakaś, na barbarzyńców wyszliśmy, bo dbamy o siebie. My budować będziemy gdy mrozy nastaną, a szanowni państwo wejdą do swojej new chatki, obrazek powieszą w kominku napalą i luzik.

 


No wkurwu dostałam jak nigdy.

 

 


A z dobrych wiadomości - mam kilka wariantów adaptacji poddasza - rzućta okiem, oceńta, ja mam swojego faworyta, ale może Wasze uwagi rzuca nowe swiatło na projekty.

 

 


Tu specjalne podziękowania dla marekmarian-a, dzięki niemu mogłam wkleić linki buk Ci zapłać

 

 


http://www.scribd.com/doc/6367299/Wariant3-Ze-Sciankami" rel="external nofollow">http://www.scribd.com/doc/6367299/Wariant3-Ze-Sciankami

 

 


http://www.scribd.com/doc/6367424/wariant1" rel="external nofollow">http://www.scribd.com/doc/6367424/wariant1

 

 


http://www.scribd.com/doc/6367440/wariant2" rel="external nofollow">http://www.scribd.com/doc/6367440/wariant2

 

 


http://www.scribd.com/doc/6367442/WARIANT4" rel="external nofollow">http://www.scribd.com/doc/6367442/WARIANT4

 

 


http://www.scribd.com/doc/6367478/PRZEKROJ-PRZEZ-DOBUDOWK" rel="external nofollow">http://www.scribd.com/doc/6367478/PRZEKROJ-PRZEZ-DOBUDOWK

 

 


http://www.scribd.com/doc/6367466/PRZEKROJ-PRZEZ-ANTRESOL" rel="external nofollow">http://www.scribd.com/doc/6367466/PRZEKROJ-PRZEZ-ANTRESOL

malka

Ziewnik malkowej niebudowy

W niedzielę kolejne spotkanie z konstruktorem i architektką, ostatnie pomiary i ustalenia - mam nadzieję, że wizja niemożliwych rzeczy stanie sie realna choc na papierze.

 

 


A dziś kilka fotek mojego poddasza, które będzie (czas przyszły bliżej nieokreślony) zamieszkane :

 


http://pl.fotoalbum.eu/images1/200807/43041/116194/00000007.JPG

 


wątpliwej urody krokwie

 

 


http://pl.fotoalbum.eu/images1/200807/43041/116194/00000008.JPG

 


To chyba miał byc komin - ale trochę nie wyszło

 

 


http://pl.fotoalbum.eu/images1/200807/43041/116194/00000009.JPG

 


deskowania ciąg dalszy

 

 


http://pl.fotoalbum.eu/images1/200807/43041/116194/00000010.JPG

 


to białe to ...tam miało byc okno - jakieś 30 lat temu miało być

 

 


http://pl.fotoalbum.eu/images1/200807/43041/116194/00000011.JPG

 


Po tym stropie strach chodzic - juz wiem skąd określenie "pływająca podłoga"

 

 


http://pl.fotoalbum.eu/images1/200807/43041/116194/00000012.JPG


Tak, tak, tu też kiedys był strop - ale w tym miejscu jest "spadająca podłoga" - dosłownie

 

 


http://pl.fotoalbum.eu/images1/200807/43041/116194/00000013.JPG

 


Na dzis wystarczy - oszczędzę Wam ponurych widoków o północy

malka

Ziewnik malkowej niebudowy

Doła dzis załapałam - po podliczeniu kosztów papierologii : 22310,64 zl -a to jeszcze nie koniec - jeszcze projekt adaptacji i kierbud i pewnie jeszcze cos po drodze wyjdzie.

 


Kurna jaką ładną kuchnie mogłabym mieć za te kasę, a ile fajnych roślinek do ogrodu...

 


Smutno mi...ide sobie zrobić budyń.

malka

Ziewnik malkowej niebudowy

Jak juz wiecie mam architakta, pania architekt sie znaczy.

 


Przyjechała obejrzeć chałupę razem z komstruktorem, który bedzie u nas kierbudem. Co za człowiek - gdzie sie tacy uchowali ?? ponoć dach mieliśmy zrzucać bo krokwie "skorodowane" - a tu nie trza - są sposoby by je uratować , bo wcale nie są w tak opłakanym stanie jak nam wcześniej mówił chłopak od inwentaryzacji i ściana, która była "nie do ruszenia" stała się "jak najbardziej do ruszenia" i da sie okno tarasowe nawet 4 m wstawić i generalnie to fajna chate mamy i "nie takie rzezczy da się zrobić" - miód na moje serce.

 


tak wygladają rzuty naszej chałupy uczynione ręką niewprawnego inwentararyzatora

 

 


http://pl.fotoalbum.eu/images1/200807/43041/116194/00000004.JPG

 


Toć my chcemy nieco poszaleć ze ścianami - ale co by nie było za pieknie - szkice "po" bedziemy mieć za jakieś 3 tygodnie czyli"po zasłużonym urlopie"pani architekt.

 

 


Dzwoniła pani Krystyna ( z banku - nie z gazowni ), by uruchomić na czas (4 październik) II transzę kredytu - trzeba dostarczyc im księge z wpisami hipoteki na bank.

 


Owszem zawiadomienie o owym wpisie dostalam juz na początku lipca , ale "jakoś nie załapalam",ze dla banku - takie zawiadomienie to warte tyle co papier toaletowy - ksiegi pragną.

 


Więc znów tup tup do urzędu tym razem z wnioskiem o wypis z ksiegi.

 


No to ja bach pani wniosek na blat - pani "momencik opłate muszę sprawdzić" - i pani dziwnie blednie, kolejny rzyt okiem na wniosek - pani coraz bardziej blada-"ale my takiej księgi nie mamy"

 


- no jakżesz to, przecież zawiadomienie dostalam, ze wpis jest ...że niby wpis w nieistniejącą księge zrobili ??

 


No to pani za telefon - z Halinką gada ...minuta , dwie , dziesięć, ja juz ciśnienie 300 na 600, pani do mnie, że muszę chwilę zaczekać - no to wychodzę z pokoju, siadam na ławeczce i czekam, czekam, czekam.

 


Uśmiechnięta pani po 20 minutach wychyla się z za drzwi i skinieniem zaprasza nmie do środka - szeptem mówi " ja coś w systemie nakopałam i kilkadziesiąt ksiąg wcięło, ale juz jest dobrze :) - 12 złotych pani zaplaci i na dziennik zanieść podanie - ja sobie tylko nr księgi spiszę i zrobie ją jeszcze dziś, bo wie pani , one do podpisu to i z dwa tygodnie czekają, więc tak w ramach rekompensaty za nerwy, to ją pani wczesniej dostanie."

 


Kurde gdzie ja jestem - urzędnik do błędu się przyznaje i jeszcze na rękę idzie - czy to naprawdę się dzieje??

 

 


No to czekam na te ksiegi i odliczam czas do końca urlopu pani architekt - by popchnąć sprawyw banku i wiedzieć co mozemy w chałupie robić.

 

 


Byle do 4 października - starzy właściciele wtedy mają opuścić dom. - bo wiecie , my tacy "samarytanie" jesteśmy i zgodzilismy się by mieszkali tam do czasu zakończenia budowy nowego lokum (ale głupcami chyba nie jesteśmy bo zgodziliśmy się na taki układ pod warunkiem ,że mieszkać będą tam max do 4.X i za "niewielkim" upustem z ceny wyjściowej )

malka

Ziewnik malkowej niebudowy

Dumna z posiadania pieknego aktu notarialnego i biedniejsza o 11k (notariusz, podatki) udałam się do sądu, by w księgach wieczystych jako właściciela wpisać...bank

 


Cóź to on właścicielem chałupy będzie...przeżyjemy tę "zniewagę"

 

 


W tak zwanym międzyczasie załatwiłam operat szacunkowy - oj pieknie nam pani rzeczoznawca włości wyceniła, pięknie i zaczęlam rozglądać sie za jakąś mądrą architektoniczną głową. Rozpoczęłam casting.

 


Pan A- który plany chciał robić przez e mail - nawet chaty nie oglądał - ale "wszystko da się zrobić - podziekowałam mu uprzejmie , zaocznie to se studiować można, a nie dom przebudowywać.

 


Pan B- wersja optymistyczna - wyburzyć 3/4 chałupy do fundamentu i budować od nowa, wersja pesymistyczna :wyburzyć , zaorać i marchewkę posiać.

 


Pan C -chyba z jednej klasy z Panem B - połowę wyburzyć - resztę zbudować wg wizji architekta - bo przecież inwestor sie na niczym nie zna, nie wie co będzie dla niego dobre - inwestor synonimem przeszkadzacza.

 


Pan D- niby fajnie, ale 16 000 zł netto za projekt - chyba pana poniosło

 


Pani E - strzał w dziesiątkę (kto szuka ten znajdzie ), lacz nie chwalmy dnia przed zachodem słońca

 


Wszyscy architekci oczekiwali inwentaryzacji budynku - trza szukać inzyniera, który to wszystko pomierzy, opisze i narysuje. No i znalazłam , młody chłopak - chyba robił to pierwszy raz w zyciu (bo nieco skopał sprawę , ale do wyprostowania - chwała Pani E !!!)

 


To mam inwentaryzację, jeszcze wypisy i wyrysy z miejscowego planu zagospodarowania - no tak urzedy.

 


Wrzuciłam relanium , wziełam wniosek i tup tup do wydziału architektury.

 


Ludzie jaki ja szok przeżyłam... promyk nadziei (mlody i przystojny ) wyciągnął swą smukłą dłoń po kartkę, którą dzierżyłam w dłoni, przeczytał z namaszczeniem jakby wyznanie miłości i zapytał

 


On- pilne?

 


Ja - trochę

 


On- dwa tygodnie?

 


Ja - trochę długo

 


On- tydzień?

 


Ja- ok

 


I tu jeszcze większy szok - papiery po tygodniu były gotowe.

 


No to trzymam te wielkiej urody wypisy i wyrysy, nerwowo kartki przerzucam, coraz bardziej nerwowo....

 


Chałupa stoi w granicach strefy objętej nadzorem konserwatorskim i iochrony ekspozycji zespołów zabytkowych , mało tego w granicach Zespołu Przyrodniczo- Krajobrazowego

 

 


Szukam nerwowo chałupy na mapie - nie, nie ma niebieskich trójkątów - Alleluja -chałupa nie jest zabytkiem

malka

Ziewnik malkowej niebudowy

Gdyż sytuacja wymknęła się spod kontroli i czytanie tego dziennika może grozić kalectwem umysłowym, bezsennością , koszmarami i omamami, które moga prowadzić do niezliczonych chorób psychicznych, zmuszona jestem Was ostrzedz:

TEN DZIENNIK CZYTASZ NA WŁASNE RYZYKO I WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. *

 

 

*notka dodana za sugestią Brazy

 

 

 

 

 

Tak jakoś wyszło -efekt chłopięcej spontaniczności ślubnego - że stalismy się właścicielami ziemskimi z bonusem w postaci domu z lat 30 ubiegłego wieku.

 

Toć baba sobie wymysliła miejsce do życia i jedynie słusznym ono było, to co się zastanawiać jak inni zainteresowani po chałpie sie szwendają - minuta dwie i umowa przedwstępna podpisana - zaliczka wpłacona.

To było 23 lutego 2008r.

Już rozwijały się marzenia o cudownej odmianie chałupy na mały funkcjonalny domek gdy na łeb nam spadły weksle kaucyjne na hipotece domu.

Tak to juz jest gdy sie czlowiek bierze za zakup bez sprawdzenia nieruchomości pod prawnym względem

I cóż zagwozdka - stracic 20 k i wiać , czy szukać rozwiązania.

Znaleźlim rozwiązanie , ale nie mieliśmy "drobnych" 50 k na spłacenie weksli, właściciel też nie.

Wymyslilim więc, że weksle spłacimy z kredytu, a tu a kuku , bank nie udzieli kredytu jak weksle na chałpie wiszą w jakiejś firmie kogucik i to na okaziciela.

Żaden bank nie chciał ryzykowac - mało tego nigdy nie mieli takiej sytuacji jak nasza.

To kombinowalim dalej.Doradca finansowy osiwiał szukając wyjścia z impasu , no i jakoś szalenie odkrywczy nie był - sprzedać akcje- spłacić weksle , wcześniej spisać umowę notarialną.

Jak uradzilim tak zrobilim -studiami dziedzica spłaciliśmy wksle i dnia 18 maja staliśmy sie prawie prawnymi właścicielami, ale ,że prawie robi dużą różnicę to trza było doprowadzić do podpisania właściwej umowy kupna.

Oczywiście lekko nie było, bo wpisy w księgach na firmę kogucik, a tu w naszym kraju nawet przecinek uprawomacnia się miesiąc.

Mijał czas...sądy pracowały , a w tym czasie bank pracował nad naszym kredytem. Alleluja pracował dobrze, bo wypracował go na dzień uprawomocnienia się "wykresleń" kogutka z ksiąg.

DNIA 23 CZERWCA 2008 R. PODPISALIŚMY AKT NOTARIALNY -stałam się panią na włościach.....i dopiero teraz zaczęły sie schody...



×
×
  • Dodaj nową pozycję...