Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    35
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    92

Entries in this blog

magnolka

Skąd woda?

 


Nagle mnie olśniło, że na budowie musi być woda ! Z wielkim bólem wróciłam do czytania warunków podłączenia, które otrzymałam od wodociągów. Oczywiście były koszmarne !!! Wyczytałam z nich, że musimy mieć projekt wykonany przez uprawnionego projektanta, a potem trzeba to jeszcze uzgadniać w dwóch urzędach. Przeszukiwałam internet w celu znalezienia miejscowego projektanta - po prostu bieda (jeszcze wtedy nie wpadłam na pomysł korzystania z forum Muratora ). Wodociągi nic nie chcą powiedzieć.

 

 


Zdesperowana zadzwoniłam po raz kolejny do pani z wodociągów i wyprosiłam, żeby nikogo nie polecała tylko podała kilka firm projektowych od których ja po prostu wezmę oferty :). Jako argument podałam, że w innych zakładach dostaje się listę firm uprawionych do takich działań. Pani się zlitowała. Po rozmowach z kilkoma firmami zdecydowaliśmy się na najkorzystniejszą ofertę. Przemo poszedł na spotkanie w celu uzgodnienia szczegółów współpracy i dostarczył projektantowi niezbędne dokumenty i mapki. W ramach współpracy projektant ma również dokonać wszelkich uzgodnień ze wskazanymi urzędami . Czekamy na projekt... Płatne 1.000zł po zakończeniu działań.

 

 


A potem trzeba będzie zlecić firmie wykonanie przyłącza... kolejne koszty

magnolka

W poszukiwaniu ekipy budowlanej

 


Myślę, że w ponownym podjęciu decyzji o budowaniu miał fakt, że Przema kolega również się buduje :). Przemo stał się odbiorcą szerokich relacji z postępu prac u kolegi i sam uwierzył, że to można zrobić systemem gospodarczym nawet pracując .

 

 


Zaproszeni przez kolegę odwiedziliśmy jego budowę. Spotkanie pozytywnie nastawiło nas do własnej budowy. Poznaliśmy budującą ekipę, która wydała nam się profesjonalna i wstępnie umówiliśmy się na budowanie u nas . Przyjechała również pani kierownik, która potwierdziła kompetencje ekipy.

 

 


Wcześniejsze nasze spotkania z ekipami murarskimi nie nastrajały nas pozytywnie. Jedni nie umieli nam w ogóle nic powiedzieć na temat kosztów robocizny - bo przecież ceny się zmieniają , inni byli za drodzy, jeszcze w ogóle się nie odzywali i nie odbierali od nas telefonów co dla mnie szczytem nieprofesjonalnego podejścia do klienta.

magnolka

Pozwolenie na budowę? JEST!!!

 


Moją kolekcję wymaganych dokumentów z nieukrywaną radością zawiozłam do wydziału budownictwa w Radzyminie . Pani przyjęła ode mnie dokumenty w ogóle ich nie sprawdzając, ale ogólnie była miła.

 

 


Miesiąc później dostaliśmy szybki i niezbyt jasny telefon, że czegoś jeszcze brakuje . Jak to uzupełnię to dostanę pozwolenie na drugi dzień. Pojechałam. Okazało się, że pani w sekretariacie nie dała mi jeszcze jakiegoś papierka do wypełnienia o wyłączeniu z produkcji, a na innym brakowało daty . Do tego papierka potrzebne było jeszcze kolejne ksero mapki - a oni nie kserują . Po uzupełnieniu tych dokumentów dostałam informację, że mam dzwonić na następny dzień.

 

 


Po kilku dniach codziennego dowiadywania się o pozwolenie pani poinformowała mnie, że JEST!!!

magnolka

O mały włos, czyli jak prawie kupiliśmy "coś większego".

 


Szukaliśmy długo. Oglądaliśmy mieszkania z koszmarnymi czynszami o nie do końca odpowiadającej nam powierzchni, piękne domki w odległości 1,5h od pracy , brzydkie segmenty w rozsądnej cenie przy hałaśliwych laskach, segmenty z działkami tak mikroskopijnymi, że na ogródku to zmieszczą się tylko 2 rządki rzodkiewek i nieustawne segmenty bez miejsca na narzędzia, rowery itp.

 


Pewnej niedzieli o 6.00 - bo ja w takich sytuacjach nie mogę spać - pojechałam z tatą porozglądać się po okolicy i poszukać kolejnych lokali.

 

 


Znalazłam niezłe segmenty, nieduże, w rozsądnej cenie spełniające prawie wszystkie nasze wymagania. Bliska zaciszna okolica - las, śpiew ptaków, kawałek działeczki. Zauroczyło mnie to miejsce. Zawiozłam tam Przema - stwierdził, że to jest to.

 


Na drugi dzień umówiliśmy się na spotkanie z inwestorem zastępczym. Spotkanie zrobiło na nas pozytywne wrażenie. Przemo umówił się z doradcą finansowym (niesamowita instytucja - ludzie doradzają za darmo :) i aż się boję myśleć czy faktycznie wybierają najlepsze oferty inwestycyjne) i zaczął starania o kredyt.

 

 


Już mieliśmy znalezionego i umówionego architekta wnętrz. Ale Przemo na szczęście zachował czujność. Wszystko było zbyt piękne aby było prawdziwe... Przemo sprawdził mapy obwodnicy warszawskiej (praktycznie autostrada ) i co się okazało - że inwestycja ma przebiegać tuż za płotem segmentów. Inwestor zastępczy nie puścił pary z ust gdy zachwycaliśmy się laskiem, który wkrótce ma być wycięty... Oczywiście zrezygnowaliśmy... Dzięki Przemo :)

 


Porozglądaliśmy się jeszcze trochę na rynku i stwierdziliśmy, że to nie ma sensu i nic nie będzie tak dobre jak nasz dom.

magnolka

O tym co się działo w tzw. międzyczasie

 


A w tzw. międzyczasie, gdy nasze papierki leżały sobie na stertach z innymi w różnych urzędach, Przemo zaczął się zastanawiać. Im dłużej myślał tym bardziej się bałam Po długim namyśle i sprawdzaniu cen nieruchomości w okolicy Przemo stwierdził, że sprzedamy działkę i za pieniądze ze sprzedaży kupimy "coś większego" od naszego mieszkania.

 

 


Myślałam, że się popłaczę Moja piękna i akuratna działeczka...

 


Po zastanowieniu to zasadzie miał rację:

 


- ceny gruntów poszły przez ten czas tak wysoko w górę, że aż żal nie skorzystać

 


- ceny materiałów w ostatnim roku zaszalały

 


- trudno było znaleźć ekipę - wielu fachowców pracuje za granicą

 


- oboje mamy niewiele czasu aby dopilnować budowę systemem gospodarczym a na budowanie z firmą nas nie stać

 


- nie musielibyśmy sprzedawać mieszkania tylko byśmy je wynajęli

 

 


No cóż przyznałam, że pomysł nie jest tak koszmarny jak wydał mi się początkowo i zaczęłam szukać "czegoś większego" od naszego mieszkania.

magnolka

Papierologia - nauka stosowana?

 


Wreszcie projektowanie domu dobiegło końca i nasz architekt wraz z projektem przysłał nam kolorowe mapki z naniesionym budynkiem. Czyż nie urocza?

 

 


http://lh3.ggpht.com/magnolka1/SIbfpK60CRI/AAAAAAAAAIc/6Xsnvm5Wrrg/s288/mapa1.JPG

 


Żadne z nas nie miało pojęcia co z tym dalej zrobić. Ponieważ Przemo praktycznie nie ma czasu biegać po urzędach, to sama zaczęłam się wdrażać. I co się okazało... Aby mieć wszystkie papiery potrzebne do wniosku o pozwolenie na budowę muszę pojeździć po kilku miastach i tam w odpowiednich urzędach i zakładach złożyć wnioski o wydanie warunków na przyłącza, wniosek o wypis i wyrys z rejestru gruntu, uzgodnienie wjazdu. Budując się w Markach pod Warszawą - gaz załatwia się w Warszawie, prąd w Wołominie, wodę, wypis i wjazd w Markach, a pozwolenie na budowę w Radzyminie . Chyba lekka przesada... Nie sądzicie?

 

 


Więc po kolei:

 


gazownia - pani z gazowni była miła. Pomogła mi wypełnić wnioski, bo we wnioskach do gazowni trzeba wpisywać zapotrzebowanie na gaz i jakieś inne dziwne rzeczy o których zwykły śmiertelnik nie ma pojęcia Żeby było szybciej postanowiłam odebrać warunki osobiście. Płatne 0zl ! Za to później okazało się, że nasz wniosek zaginął i dopiero po wysłaniu przeze mnie faxu z żądaniem natychmiastowego wydania - znalazł się i warunki otrzymaliśmy. Warto wiedzieć, że gazownia ma miesiąc na wydanie warunków - jeśli nie to po piśmie z żądaniem muszą je wydać w przeciągu tygodnia. :) Termin oczekiwania z obsuwą 2 miesiące.

 

 


wodociąg - pani była bardzo miła, a papiery nieskomplikowane. Płatne przy odbiorze osobistym 100zł netto. Nie wzięłam pieniędzy , ale pani była tak uprzejma, że warunki wydała i poprosiła o przelew na konto

 

 


prąd - pan raczej sprawiał wrażenie najmądrzejszego na świecie któremu jacyś głupcy zawracają głowę. Niemniej jednak pomógł mi wypełnić wnioski. Płatne przy składaniu wniosku 120zł netto. Warunki otrzymaliśmy pocztą po 2 miesiącach. Czytamy, a tam napisane, że mamy sobie ciągnąc 80m łączem naziemnym prąd po słupach:o . A w rogach mojej działki skrzynki z wolnymi miejscami na liczniki

 

 


wypis i wyrys - pani była podobna do pana z elektrowni w traktowaniu petentów. Ale składanie wniosku było łatwe. Płatne przy składaniu wniosku 50zł. Odbiór osobisty. Przy odbiorze nawet spotkała mnie miła niespodzianka w obsłudze - pan w 15min wydał mi dodatkowo wyrys bo złożyłam wniosek tylko na wypis i nawet załatwił podpis burmistrza :)

 

 


uzgodnienie wjazdu - proste i szybkie :) Termin 1 tydzień. Płatne 0zł

 

 


Sądziłam, że te papiery będą dla mnie drogą przez mękę. Ale nie było tak źle - dobrze, że czas nas nie gonił. Zobaczymy co dalej... [/img]

magnolka

W poszukiwani projektu idealnego

 


OK działka jest i co dalej. Ja oczywiście jak to ja. Zawalona stosem katalogów z projektami budowlanymi domów jednorodzinnych. Przeglądałam każdy po raz pięćdziesiąty dziewiąty. Nic już nie wiem. Projekty które mi się podobały już się nie podobają, a nad tymi od razu odrzuconymi zaczynam się zastanawiać czemu nie. Czyli wiele szumu i zamieszania. Przemo spokojnie i rozważnie kolejno odrzucał moich faworytów. Twierdził, że ten zbyt fikuśny, ten ma za drogi dach, ten nie taki w stosunku do kierunków świata.

 

 


Jednak dał się na jeden namówić... I co? Już teraz doskonale wiem, że nie ma go co na siłę namawiać bo to są stracone pieniądze. Kolejne moje szybkie i zdecydowane działanie - jednak znowu nie do końca przemyślane. Ale przecież była świąteczna obniżka cen - więc jak ja jako kobieta mogłam jej się oprzeć??? Zamówiłam wymarzony projekt

 

 


Przemo przyzwyczajał się do niego rysując cały dom w 3D. I całkiem nieźle nam szło... dopóki nie poprosiliśmy firmy budowlanej o wycenę Ręce nam opadły jak usłyszeliśmy cenę. A ponieważ Przemo (jak większość napływowych warszawiaków ) cierpi na chroniczny brak czasu - myśleliśmy, że jedyną możliwością na zbudowanie domu to skorzystanie z usług firmy, która nam to zbuduje od A do przynajmniej W Niestety stwierdziliśmy, że dom wg tego projektu byłby położony jednak nie tak jak oczekujemy w stosunku do stron świata

 

 


I znowu Przemo się zastanowił i stwierdził, że to musi być coś prostego i że najlepiej jak to ktoś narysuje Ja oczywiście zdenerwowana, że robi trudności i znowu wszystko wydłuży się w czasie. Nie wyobrażałam sobie zamawiać indywidualnego projektu. Więc jeszcze była szybka przymiarka do kolejnego gotowca, który prawie był super. A potem to już spotkania z architektami. Tu ceny były powalające. Rynek warszawski szaleje! Najtaniej udało nam się znaleźć architekta za 10.000zł. Byliśmy w kropce...

 

 


I co się wydarzyło? Wiadomo :) Przemo znalazł poleconego architekta z Polski który wysłuchał naszych potrzeb i na pierwsze spotkanie przywiózł projekt. Poczyniliśmy w nim tylko kilka poprawek. I wszystko za 4.000zl Prawie tak jak gotowiec z adaptacją Nie było to o prawda tak szybko - bo my jako ludzie rozważni wprowadzaliśmy te poprawki powoli, a nawet po naniesieniu na mapę projektu poprosiliśmy naszego architekta o całościowe zmniejszenie domu - czym doprowadziliśmy go do załamani

 


Ale w końcu projekt powstał... i był dla nas idealny

 


http://lh5.ggpht.com/magnolka1/SIZPDtuUZMI/AAAAAAAAAGk/p3TSkrCQfgI/s288/v402.jpg


http://lh6.ggpht.com/magnolka1/SIZPX81IfHI/AAAAAAAAAHM/DbiDKgRfZ1E/s288/v407.JPG


http://lh5.ggpht.com/magnolka1/SIZPEKL6SdI/AAAAAAAAAHE/epp85P3illk/s288/v406.jpg

magnolka

O tym jak Przemo idealną działkę znalazł

 


Przemo zdecydowanie poparł mój pomysł zwiększenia metrażu mieszkalnego. Jego poparcie objawiało się nie przeszkadzaniem mi w intensywnym przeszukiwaniu ogłoszeń i cierpliwym jeżdżeniu ze mną na oględziny kolejnych działek i mieszkań. Mało włos nie stalibyśmy się właścicielami dwupoziomowego mieszkania w Ząbkach. Jednak nie byliśmy w stanie tak szybko zorganizować gotówki jak życzył sobie jego właściciel i całe szczęście... niedługo tam ma biec warszawska obwodnica - czego wówczas nie byliśmy świadomi :). Moje poszukiwania trwały kilka miesięcy...

 

 


Jednak nawet tak cierpliwemu człowiekowi jak Przemo nerwy puszczają. Więc zabrał się do szukania i za pierwszym razem znalazł dla nas wymarzoną działkę.

 


Od razu wydala mi się idealna. Taka jak trzeba. Niewielki, zgrabny prostokącik, na osiedlu domków jednorodzinnych z mediami w granicy :) Dla nas cudo. Wiedzieliśmy, że musi być nasza.

 


I tu wieeeelkie dzięki dla moich teściów dzięki którym udało się ją kupić. I dużą za cierpliwość w oczekiwaniu na spłatę :)

 


http://lh4.ggpht.com/magnolka1/SIZAes2Pl2I/AAAAAAAAAC4/ZMM_RRpqhyE/s288/IMAG0046.JPG


Dojazd do domu

 

 


http://lh3.ggpht.com/magnolka1/SIZAo1_1emI/AAAAAAAAAEI/p9i2m7onK2M/s288/IMAG0058.JPG


Widok na ogródek

 

 


http://lh3.ggpht.com/magnolka1/SIZAq_Rh8xI/AAAAAAAAAEg/QcZ_iObjfK4/s288/IMAG0061.JPG


Widok na dom

 

 


Zaraz po zakupie działeczki obdzwoniłam kilku miejscowych geodetów i miesiąc później otrzymaliśmy (oczywiście odpłatnie ) kilka egzemplarzy mapy do celów projektowych. Cena 600zł.

 

 


Kilka miesięcy później zostałam poproszona przez przyszłych sąsiadów na podpisanie notarialnie zgody wszystkich sąsiadów na korzystanie z linii kablowej niskiego napięcia. Mimo, że w sumie nie wiedziałam o co chodzi wzięłam też taką zgodę dla siebie. Koszt 100zł. Może się opłaci?

magnolka

Skąd się zrodziła idea cała...

 


Koniec żartów. Trzeba się przyznać wreszcie samej przed sobą, że skończyło się jeżdżenie jedynie po urzędach w celu uzyskania pozwolenia na budowę, ciągłe myślenie: że może jednak kupimy większe mieszkanie lub coś gotowego... lada moment zacznie się już proces nieodwołalny - który zacznie pochłaniać znacznie więcej kasy niż te wszystkie papierki. Zaczynam się bać ale jednocześnie czuję, że moje marzenie ma jednak szansę się spełnić.

 


Ale może od początku...

 


Nasze mieszkanko zaczęło mnie męczyć w 2005r. gdy na świecie pojawił się nasz drugi Piżamowiec - Luśka. Pierwszy Piżamowiec Monka zajął już pokój przeznaczony dla dziecka więc Luśka zamieszkała na dłuższy czas w naszej sypialni. Wtedy zaczęły się nocne koszmary. Bynajmniej na jawie

 


Postanowiłam namówić Przema (my husband) na coś większego. Jakieś mieszkanie, domek, segment - cokolwiek większego niż mamy. Aby Luśka miała swój pokój, komputer nie buczał w sypialni kiedy próbuję spać, goście mieli gdzie się położyć gdy nas odwiedzą, a Monka nie krzyczał pod zamkniętymi drzwiami łazienki: tato siiiikuuuuu!!!!!!!!! i jeszcze żebym miała gdzie schować te wszystkie niezbędne urządzenia kuchenne, aby nie trzeba było skrobać szyb samochodu o 7 rano rozwożąc Piżamowce przed pracą do przedszkoli, aby nie sprawdzać czy rower nadal stoi przypięty do barierki schodów.

 


Marzę o kawłlku ogródka w którym mogłaby pobawić się Luśka, tarasie z huśtawką i możliwości wygrzewania się latem na własnym trawniku.

 


Ale po co się rozpisywać - z pewnością większość z was przez to przechodziła - po prostu zrodziła się we mnie potrzeba większej przestrzeni



×
×
  • Dodaj nową pozycję...