Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    184
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    566

Entries in this blog

JoShi

Foliowanie na serio

 

Ostatnimi czasy prawie wszystko w naszej rodzinie obracało się wokół ślubu mojej siostry. Szczególnie rodzice byli przy tym mocno zaangażowani. Wobec braku wsparcia Ryś zajmował się pracami, które mógł wykonać samodzielnie. Zafoliował więc konstrukcje z profili zainstalowane pod oknami dachowymi, a następnie przykręcił do czoła płyty kartonowo-gipsowe. Tym sposobem przygotował sobie miejsce pod instalacje kaloryferów, które już zostały kupione już dawno. Tylko płyty pod podwójnymi oknami nie zostały zainstalowane, bo do ich wtaszczenia na górę potrzeba jednak czyjejś pomocy.

 

 

W piątek, tata był już wystarczająco wypoczęty po trudach organizacji a potem uczestnictwa w weselu i przyjechał na pomoc. Zabrali się z Rysiem za foliowanie pokoi dziecinnych. Pogoda ich nie rozpieszczała. Praca z folia w tym upale to żadna przyjemność, ale szło im całkiem nieźle. Zafoliowali oba pokoje. Do przyklejenia zostały tylko małe kawałki w rogach, ale z nimi Ryś poradzi sobie sam. No i w oknach folię trzeba odpowiednio ponacinać i podwinąć.

 

 

Siłą rozpędu panowie przykręcili jeszcze płyty kartonowo-gipsowe na suficie w dziecięcej łazience. Wcześniej wtaszczyli płyty na poddasze, więc Ryś będzie mógł wkrótce przykręcić brakujące płyty pod podwójnymi oknami.

 

 

To był bardzo pracowity weekend. Teraz Ryś ma masę roboty, z którą znów się może zmagać sam w ciągu tygodnia. Za jakiś czas podobną akcję trzeba będzie przeprowadzić w garderobach. Na szczęście to znacznie mniejsze pomieszczenia.

 

 

Jeśli ktoś chce sobie pooglądać zdjęcia z ostatnich prac to http://domiogrod.bexlab.pl/foliowanie-na-serio/778/" rel="external nofollow">http://domiogrod.bexlab.pl/foliowanie-na-serio/778/" rel="external nofollow">zapraszam na bloga.

JoShi

W ogrodzie i na strychu

 

Pogoda nie jest najgorsza, więc pielęgnacja tego co nazywam ogrodem idzie w miarę gładko. Coś się posadzi, coś się posieje, trochę pielenia i koszenia i teren wokół domu powoli ale nieuchronnie zamienia się w ogród. Szczegółowo o zmaganiach ogrodowych można przeczytać http://domiogrod.bexlab.pl/prace-ogrodowe-podsumowanie/752/" rel="external nofollow">http://domiogrod.bexlab.pl/prace-ogrodowe-podsumowanie/752/" rel="external nofollow">na blogu.

 

 

Ryś jest ostatnio bardzo zajęty i zestresowany. Niestety musi szukać nowej pracy, w dotychczasowej wszystko się zaczyna sypać i już na horyzącie można dostrzec koniec współpracy a w budżecie dziura. Ja też szukam jakiegoś zajęcia, które mogłabym wykonywać w domu, ale ma razie jakoś mi nie idzie. To wszystko nie wpływa dobrze na postęp prac wykończeniowych, ale nie poddajemy się.

 

 

Właściwie można uznać, że prace nad ociepleniem dobiegają końca. Najgorsza robota, czyli nadbitka z legarów na stryszku została prawie ukończona. Pozostał do przytwierdzenia jeden legar, ale pechowo zabrakło kątowników. Układanie wełny wokół okien dachowych też właściwie zostało ukończone. Koronkowa robota, szczególnie w wykonaniu mojego mega-dokładnego męża. http://domiogrod.bexlab.pl/welna-na-finiszu-a-w-dachu-dziury/739/" rel="external nofollow">http://domiogrod.bexlab.pl/welna-na-finiszu-a-w-dachu-dziury/739/" rel="external nofollow">Zdjęcia można zobaczyć na blogu

 

 

A przy okazji Ryś znalazł źródło jednego poważnego przecieku w dachu, który spędzał mu sen z powiek. Okazało się, że nasi niewydarzeni dekarze, zakładając stopnie kominiarskie podcięli dachówkę tak, że przy każdym większym deszczu woda musi się wlewać pod dachówkę. No kurcze… Dobrze jednak, że ulewa zastała Rysia na stryszku i miał szansę to zauważyć. Prawdopodobnie wszystkie pozostałe stopnie są zamontowane tak samo nieprawidłowo. To by wyjaśniało wszystkie zaobserwowane przecieki. A jeśli tak, to mamy szanse pocerować dach przed kolejną zimą i uchronić wełnę przed zalewaniem.

JoShi

Ogród w rozkwicie

 

Wróciłam wczoraj do domu po dłuższej nieobecności i nie wiem w co ręce włozyć. Tyle roboty. A dziecko nie pozwala na wiele. A czeka mnie:

 

 

1. Sadzenie zdobytych roślinek. Całkiem sporo tego przywiozłam od mamy:

 

* Narcyze. Zarówno zwykłe pojedyncze (nazwy odmiany jak zwykle nie pamiętam) jak i piękne białe dubeltowe (nazwy będę dociekać w przyszłym roku jak zakwitną)

 

* Malwy. Koło dziesięciu sadzonek, dla których najpierw muszę przygotować miejsce. I to szybko, żeby się nie zmarnowały.

 

* Pierwiosnki. Śliczne kwitnące na żółto, na wyniosłych pędach. Przy okazji muszę podzielić swoje dwie kępki, oraz uratować znalezione własnie dziś w trawie stokrotki

 

* Jakaś kwitnąca na błękitno bylinka ładnie porastająca i lekko płożąca się. Nazwa do ustalenia.

 

* Barwinek. Będę poraz kolejny próbowała go zasiedlić u siebie. Ciekawe, czy tym razem się uda.

 

* Przebiśniegi. Jakimś cudem nie mam ich u siebie prawie wcale. Przy okazji muszę uratować tę kępkę, która walczy o życie na trawniku pod siatką.

 

* Mieczyki. Chyba jeszcze nie jest za późno. Najpierw remont elewacji, a potem zaniedbanie w zeszłym roku pozbawiły mnie sporej ilości cebul. Musze odbudować kolekcję.

 

2. Porządki wśród tulipanów. Za dużo się ich namnożyło i warto by część wykopać, przejrzeć cebulki i wsadzić z powrotem tylko najsilniejsze. Tylko co zrobić z wysianymi pomiędzy nimi astrami? A może sobie w tym roku odpuszczę jak nie dam rady?

 

3. Ręczne strzyżenie trawy w okolicy młodziusieńkich sadzonek cisów. Mam niestety wrażenie, że spora ilość nie przetrwała zimy. Część będzie można dosadzić ze skrzynki, bo z tymi jest znacznie lepiej, ale to może być za mało na uzupełnienie tych które nie przeżyły. Na szczęście krzaczek przydko potraktowany przez pieski, który zaczął się niebezpiecznie zażółcać i podsychać ma całkiem ładne młode przyrosty. Będzie żył.

 

4. Przesiewanie kompostu. Pora najwyższa, bo sporo dobrego materiału mam w kompostowniku a miejsca już prawie wcale. Trzeba się więc za to zabrać, niestety nikt tego za mnie nie zrobi

 

5. Pielenie zagonków. Dobrze, że przed wyjazdem załatwiłam wczesne pielenie. Nie będę miała z tym wiele roboty, ale jednak trzeba pozbyć się wszędobylskiego perzu, ostów i innego badziewia. A obszar działania coraz większy. Dziś pomogłam odżyć malinom, które przerosły już trawą i innym badziewiem. A szykują się smaczne owoce i mam nadzieję, że będzie ich dużo.

 

6. Walka z mszycami. Już się zaczęło. Róża bezlitośnie okupowana, choć jeszcze nie widzę efektów. Jednak jak jej nie pomogę będzie źle. Mniejsza węgierka też niestety już zajęta. Podobnie kalina buldeneż. Na łubinie jeszcze nie widziałam, ale i nie przyglądałam się za bardzo, przytłoczona ilością prac do ogarnięcia. A niech to. A biedronek jak na lekarstwo.

 

 

Pocieszające, że trawnik rzeczywiście odżył bardzo po akcji wertykulacji i już kwalifikuje się do ścięcia. Wprawdzie ominęło mnie kwitnięcie żółtych tulipanów, ale pięknie kwitną lilaki, choć mało kwiatów mają, a w pogotowiu już są lilie i piwonie.

 

 

Pięknie powschodziły topinambury, mieczyki wsadzone wcześniej, zawilce a nawet wsiane warzywa (rzodkiewka, pietruszka, sałata, bazylia) i samosiew nagietków astrów, maczków i aksamitek. Tylko szpinak nie powschodził, bo zrujnowały go koty. Niestety zrobiły sobie w tym miejscu toaletę. Zrujnowały też zasiew dubeltowych malw. Musze zabezpieczyć zagonek patykami, może da się jeszcze coś uratować.

 

 

Agrest póki co wybronił się przed mączniakiem i ma owoce. Sporo owoców też mają porzeczki czarna i czerwona. Kiście nie są pełne. Nie wiem, czy opadły, czy z powodu niskiej temperatury nie zostały zapylone. To nic. I tak rozważałam usunięcie części owoców, żeby nie obciążać młodego krzaczka.

JoShi

Dopieszczanie trawnika

 

Jak już wspomniałam w poprzednim poście dotyczącym ogrodu, trawnik wymaga wertykulacji. Zabieg ten, mający na celu usunięcie filcu i mchu, oraz napowietrzenie i nacięcie korzeni aby pobudzić trawę do rozkrzewiania się, wykonuje się po pierwszym koszeniu. Ryś oddał nóż od kosiarki do naostrzenia i naiwnie uwierzył niekompetentnej pani z obsługi, że będzie go mógł odebrać w sobotę pierwszego maja. Ha ha ha, bardzo śmieszne. Pojechał i pocałował klamkę. A ja miałam w planach cały długi weekend wertykulować trawnik, korzystając z obecności chrześnicy, która mogłaby zająć się moją córeczką. No i na planach się skończyło.

 

 

Nóż od kosiarki dało się odebrać we wtorek. Na szczęście deszcz łaskawie pozwolił na ścięcie trawnika. Za pomocą ręcznego wertykulatora udało mi się oczyścić całkiem spory kawałek, ale nie było szans na zrobienie wszystkiego przed moim wyjazdem. Trudno, gapowe się płaci. Ryś będzie musiał sam skończyć. Ten kawałek, który zrobiłam po mojej interwencji wygląda żałośnie. Mimo wcześniejszego wygrabiania suchej trawy, wertykulator wyciągał jeszcze bardzo dużo suchej trawy i mchu. Pozostaje tylko wiara, że mimo tak drastycznej i brutalnej metody pielęgnacji trawnika, zrobi mu to dobrze.

JoShi

Roboty ciesielskie

 

A może powinnam raczej napisać roboty stolarskie?

 

 

Do zakończenia ocieplania pozostały tylko obróbki wokół okien a właściwie skośne łaty na połączeniu dwóch płaszczyzn, prostopadłej i równoległej do okna. Większość okien już ‘okrawędziowana’ (http://domiogrod.bexlab.pl/roboty-ciesielskie/705/" rel="external nofollow">http://domiogrod.bexlab.pl/roboty-ciesielskie/705/" rel="external nofollow">zdjęcia na blogu).

 

 

Jak już rozwiążemy kwestię montażu kaloryferów a w szczególności unieruchomienie rurek to będzie można zafoliować poddasze i przejść do ostatniego etapu, czyli układania boazerii. Ufff jak to wszystko wolno idzie.

JoShi

W ogrodzie wiosna

 

W ogrodzie wiosna na całego. W okolicach urodzin Emilki, czyli w ostatnim tygodniu marca pięknie kwitły moje krokusy posadzone na trawniku. To stanowisko najwidoczniej bardzo im pasuje, bo mają się lepiej niż w czasach gdy posadzone były na rabatce z innymi cebulami. Póki co posiadam jedynie żółte i fioletowe (nawet nie próbuję oznaczyć odmiany), ale mama już przyszykowała dla mnie kilka białych, które posadzę na trawniku za czas jakiś razem z innymi, które mam nadzieję dokupić.

 

 

Na przełomie marca i kwietnia postanowiłam dopieścić trawnik. Zaniedbałam jesienne nawożenie i wapnowanie a gruba pokrywa śniegu tez zrobiła swoje. Pojawiła się pleśń. Uszkodzenia nie były duże, ale postanowiłam tym razem się wykazać. W kilku podejściach wygrabiłam ręcznie cały trawnik. Nie było łatwo, choćby dlatego, że nie mogąc zostawić córki musiałam ją zainstalować na własnych plecach i taszczyć podczas grabienia. Nie żaby to było strasznie kłopotliwe, ale jednak miałam ćwiczenia z obciążeniem. Po wygrabieniu całych stosów suchej trawy i sporej ilości mchu (niestety) zasiliłam trawnik potasem i fosforem. Już po tygodniu widać było który kawałek trawnika wygrabiony był jako pierwszy. Teraz cały jest już pięknie zazieleniony. Czeka na pierwsze koszenie i wertykulację. Najprawdopodobniej również ręczną.

 

 

Na początku kwietnia, gdy po krokusach zostało już tylko wspomnienie zakwitły żonkile kupione i posadzone zeszłej jesieni. Duże grube i bardzo bardzo żółte. Najpierw sądziłam, że wbrew etykiecie wszystkie są jednakowe. Później dopiero odkryłam, że te, które nie zakwitły są późniejsze i będą wyglądać inaczej. Ponieważ jeszcze nie kwitną, to się nie pochwalę.

 

 

Mniej więcej w tym samym czasie zakwitły hiacynty, szafirki i pierwiosnki a ostatnio nawet wczesne tulipany zaczęły się czerwienić. Głowy zaczęły wystawiać lilie goździki pierzaste i brodate, piwonie, zdobyte w zeszłym roku floksy i chabry a także siewki maczka kalifornijskiego i maciejki. Trzeba więc było przeprowadzić szybką akcję usuwania pierwszych chwastów z rabatek. Walka jak co roku jest nierówna, ale się nie poddaję. W miejscach niezasiedlonych jeszcze (w zeszłym roku http://domiogrod.bexlab.pl/dziwne-manewry-ogrodowe/495/" rel="external nofollow">http://domiogrod.bexlab.pl/dziwne-manewry-ogrodowe/495/" rel="external nofollow">przybyło mi powierzchni rabatkowej wysiałam astry oraz warzywa (rzodkiewka, koper, szpinak) i bazylię.

 

 

Z zasadzonych w zeszłym roku zdobyczy prawie wszystko przetrwało. Krzaczki, które podejrzewam o bycie hortensjami (ale to się okaże) przyjęły się oba, kalina buldeneż również. Jarząb wprawdzie trochę rachityczny, ale będzie żył. Tylko jaśminowiec może wygląda na zupełnie martwy, ale dam mu jeszcze szansę. Z kilkunastu sadzonek tawułki (nieznana jak dotąd odmiana) już wzeszło siedem. Zdobyczne siewki cisów, które mój mąż wysadził wzdłuż zachodniego boku ogrodu mają się świetnie. Gorzej z największym krzaczkiem, który chyba został zasikany przez psy. Raczej to odchoruje, ale staram się jakoś mu pomóc. Przede wszystkim dorobił się osłony z agrowłókniny, która zapobiega dalszemu obsikiwaniu. No i jeszcze nie wiem jak przetrzymały sadzonki bukszpanów tak pracowicie przeze mnie pielęgnowane zeszłego roku.

 

 

Już mieliśmy zakasać rękawy, żeby naszej latorośli wybudować piaskownicę, kiedy sąsiadka zaproponowała, że pożyczy nam na jakiś czas (w domyśle kilka lat) piaskownicę którą kupiła dla wnucząt. Jedno już za duże drugie jeszcze za małe i piaskownica stała nieużywana. Wystarczyło trochę wody, żeby doprowadzić ją do stanu używalności. Taczka pięknego wiślanego piasku od sąsiada i dziecko ma radochę.

 

 

Ech... uwielbiam tę porę roku w ogrodzie.

 

 

http://domiogrod.bexlab.pl/w-ogrodzie-wiosna/685/" rel="external nofollow">http://domiogrod.bexlab.pl/w-ogrodzie-wiosna/685/" rel="external nofollow">Wpis ze zdjęciami

JoShi

Dziennik wykończeń...

Podłoga na stryszku

9 grudnia 2009

 

Ponieważ jętki są trochę poskręcane i nie trzymają poziomu, a ponadto zdecydowaliśmy się dołożyć drugą warstwę wełny powyżej jętek a nie poniżej (nie chcemy tracić wysokości pomieszczeń) podjęliśmy decyzję o zainstalowaniu na jętkach legarów. Miedzy legary położymy wełnę na to folię paroprzepuszczalną a na koniec deski. Prawdopodobnie będzie to zwykła szalówka. Jeśli się rozeschnie i szpary będą nam bardzo przeszkadzać to przykryjemy płytą pilśniową albo najtańszymi panelami. Wyjdzie i tak taniej niż deska podłogowa.

 

Zdecydowaliśmy, że druga warstwa wełny będzie miała grubość 10 cm. Kupiliśmy jednak legary o wymiarach 7×5 (105 mb) trochę w ramach oszczędności. legary o grubości 10 cm były znacznie droższe. A poza tym krzywe jętki i tak nie pozwoliłyby na położenie legarów bezpośrednio na nich. Legary są mocowane do jętek a jednocześnie dystansowane za pomocą odpowiednich kątowników. Jak na stryszek, który ma być w najlepszym przypadku składzikiem przydasiów taka konstrukcja z pewnością się sprawdzi.

 

Ryś pomalował legary dwukrotnie impregnatem, a potem zawezwał na pomoc mojego tatę. Tata malował legaty trzecią warstwą a w tym czasie Ryś poziomował i mocował pierwsze z nich. Marna robota. Przemieszczanie się pod skosami na kolanach albo na brzuchu. Niewygodnie jeśli chodzi o podejście z narzędziami. Trzeba balansować na niewielkiej drewnianej platformie położonej na jętkach i w razie potrzeby przekładać ją. Tak więc po weekendzie bilans nie jest imponujący. Póki co Ryś zainstalował dwaq rzędy legarów. Teraz na szczęście będzie już coraz łatwiej, bo Przynajmniej nie będzie trzeba się czołgać na brzuchu.

 

Zdjęć z samej góry jeszcze nie ma, ale może wkrótce uda mi się namówić męża, żeby zabrał ze sobą aparat.

http://domiogrod.bexlab.pl/podloga-na-stryszku/671/" rel="external nofollow">Na razie tylko zdjęcia z prac piętro niżej

 

==============================================================

http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika

JoShi

Dziennik wykończeń...

Krótkie podsumowanie

9 grudnia 2009

 

Mój dziennik prawie wpadł w otchłań niebytu. Niestety układanie wełny mineralnej na poddaszu, choć postępuje to nie jest zbyt spektakularne. Tymczasem doczekaliśmy się dostawy grzejników i nawet wymieniliśmy grzejnik w wiatrołapie:

http://domiogrod.bexlab.pl/kaloryfery-2/649/" rel="external nofollow">Grzejniki

 

Jeśli chodzi o wełnę mineralną to zostało już tylko wypełnienie wełną przestrzeni między łatami w drugim pokoju dziecinnym. No i jeszcze zapomniałabym o naszej sypialni, gdzie trzeba docieplić kukułkę.

 

Ponieważ zamierzamy położyć boazerię poziomo, to łaty muszą być położone nietypowo, a więc pionowo. Nie leżą one bezpośrednio na krokwiach, tylko wiszą na wieszakach U, a pod nimi również znajduje się wełna mineralna. Mostków nie powinno być.

 

http://domiogrod.bexlab.pl/welna-mineralna/660/" rel="external nofollow">Kilka nowych zdjęć

 

Mamy niestety problem koncepcyjny dotyczący stryszku nad poddaszem. Trzeba tam położyć dodatkową warstwę wełny, około 10 cm, a więc zamontować legary. Pamiętając jak nierówno idą jętki trzeba obmyślić sposób montażu legarów, żeby podłogę wypoziomować. Może jakieś okucia specjalne?

 

Poza tym nie bardzo wiemy co dać na te legary. Płyty OSB sprzedawane są w arkuszach 260x126. Nie bardzo sobie wyobrażam jak je tam włożyć (wiem, trzeba było wcześniej o tym myśleć). Deska podłogowa, wychodzi dużo drożej, przynajmniej tak się wydaje po zasięgnięciu języka tu i ówdzie. Zastanawiamy się nad deską szalunkową, ale to się z pewnością rozeschnie i za kilka miesięcy będzie kiszka, czyli centymetrowe a może nawet dwucentymetrowe szpary.

 

Ech... Znów jest o czym myśleć.

 

 

Ach, zapomniałabym. Tak teraz wyglądamy:

http://fotoforum.gazeta.pl/photo/5/qh/gi/ci7z/Pl5hzHZgxlvBkQ5aqX.jpg" rel="external nofollow">http://fotoforum.gazeta.pl/photo/5/qh/gi/ci7z/Pl5hzHZgxlvBkQ5aqX.jpg

 

==============================================================

http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika

JoShi

Dziennik wykończeń...

Kaloryfery

13 sierpnia 2009

 

Wczoraj Ryś zamówił kaloryfery na poddasze. Wszystkie za wyjątkiem łazienkowych. Tu trzeba się będzie dopasować do innych sprzętów, więc kaloryfery zostawiamy na później. Ponieważ zapragnęłam mieć w wiatrołapie kaloryfer z lustrem (między innymi dlatego, że nie ma innej możliwości umieszczenia tam lustra) kaloryfer, który jest tam teraz zamontowany powędruje na korytarz na poddaszu. Poza tym cudakiem z lustrem Lazur Duo firmy Terma Technologie, zamówiliśmy jeszcze 12 kaloryferów płytowych Purmo i jeden kanałowy pod drzwi balkonowe do naszej sypialni. Wycena bardzo nas ucieszyła 5065 PLN. W budżecie mamy przewidziane prawie dwa razy tyle. Hmmm. Może znajdą się pieniądze na wannę z hydromasażem.

 

 

Przewidywany czas oczekiwania na dostawę 4-5 tygodni. Tak to bywa jak się kupuje nietypowe grzejniki.

 

==============================================================

http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika

JoShi

Dziennik wykończeń...

Pierwsze płyty

4 sierpnia 2009

 

W weekend Ryś zebrał ekipę w osobach mojego taty i mojego brata i zaczęli przykręcać pierwsze płyty KG. Mozolnie im to szło, bo wprawy nie mają a w kilku miejscach trzeba było po parę razy przymierzać i podcinać, żeby nie na robić więcej łączeń niż to potrzebne. Nie bardzo wiem jak to się stało, ale zabrakło płyt. Dwóch białych na korytarz. W łazienkach wystarczyło zaledwie na sufit i zostały ścinki przydatne może później przy obróbkach wokół okien. Trzeba uczciwie policzyć i zamówić materiał.

 

Mój brat po pierwszym dniu pracy uznał, że do tej roboty najlepiej by się nadawała ośmiornica. Niestety takiej bystrej w sprzedaży nie widzieliśmy więc panowie będą musieli się jeszcze trochę pogimnastykować.

 

http://domiogrod.bexlab.pl/pierwsze-pyty/616/" rel="external nofollow">Wpis ze zdjęciami

 

==============================================================

http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika

JoShi

Dziennik wykończeń...

Wełna łaty i hałasy

29 lipca 2009

 

Mój mąż już nie wytrzymał nerwowo i eksmitował mnie na tydzień do mamy. Niestety z powodu rehabilitacji kręgosłupa i zapisanych wcześniej zabiegów mogłam się wyrwać tylko na tydzień, czego bardzo żałowałam, bo nie ma to jak pomoc cierpliwej i jeszcze niezmęczonej babci przy usypianiu dziecka, które wymaga ciągłego wożenia wózkiem.

 

W tym czasie panowie posunęli prace na poddasze znacznie do przodu. Przede wszystkim zamocowali stelaże pod sedes i bidet w zabudowie łazienki na poddaszu. Trochę ten montaż pod skosami nastręczał trudności i trzeba było opracować dodatkowe wzmocnienia. Zarówno spłuczka jak i bidet są nieco oddalone od murowanej ściany kolankowej, a metalowy stelaż pod zabudowę GK wydawał nam się nie dość sztywny.

 

Dlatego Ryś nabył 6 mb. stalowego kątownika 30×30x4 za zawrotną sumę 21 PLN i razem z tatą pospawali uchwyty dzięki którym stelaże są przymocowane dodatkowo do ściany. Bidet wprawdzie nieco bliżej ściany ale też trzeba było wzmocnić.

 

Po uporaniu się ze stelażami panowie zaczęli przysposabiać hol i klatkę schodową do montażu płyt. Migiem zawiesili profile CW pod sufitem. Niestety wypaczone jętki uniemożliwiły szybkie i wygodne zastosowanie profili kapeluszowych. A miało być tak pięknie. No ale trudno. Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.

 

 

 

http://domiogrod.bexlab.pl/klatka-schodowa-hol-i-stelaze-w-lazience/590/" rel="external nofollow">Wpis ze zdjęciami

 

==============================================================

http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika

JoShi

Dziennik wykończeń...

Wełna łaty i hałasy

22 lipca 2009

 

W czasie gdy sprawa montaży stelaży pod bidet i WC w naszej łazience została na razie odłożona z powodu konieczności rozwikłania pewnych trudności technicznych, Ryś wziął się za naszą garderobę. To kolejne pole doświadczalne. Tam będzie się uczył układać boazerię na skosach.

 

Niestety musiał mnie i Emilkę eksmitować do mamy, gdyż maleństwo jest ostatnio dość marudne w dzień i nawet niewielkie hałasy dobiegające z poddasza bardzo jej przeszkadzają w drzemkach. Nastąpi więc tradycyjna wymiana dwóch do niczego nie przydatnych kobiet, na jednego poręcznego mężczyznę (mojego tatę).

 

Tymczasem Ryś zamówił drewniane łaty pod boazerię na całe poddasze. Wydaliśmy 430 PLN, znośnie. Jutro złoży jeszcze zamówienie na wełnę na druga warstwę (grubość 10 cm) i brakujące profile metalowe.

 

Umówiliśmy się tez ze specem od moskitier na obmiar okien. W zależności od tego jaką technikę montażu moskitier ramkowych wybierzemy (mamy okna z ruchomą belką środkową i sprawa nie jest oczywista) zamówimy rozsądną ilość i może wreszcie komary i muchy przestaną nas zjadać. W przyszłości trzeba też będzie pomyśleć o moskitierach rolowanych do okien dachowych na poddaszu.

 

http://domiogrod.bexlab.pl/wena-laty-i-halasy/587/" rel="external nofollow">Wpis ze zdjęciami

 

==============================================================

http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika

JoShi

Dziennik wykończeń...

Łazienki na poddaszu


8 lipca 2009

 

 


Nasza łazienka już cała zafoliowana. Został tylko pod oknami kawałek, który będzie zafoliowany po zamontowaniu stelaża do bidetu. Ryś właśnie dziś przywiózł zamówione stelaże. Dwie spłuczki i stelaż pod bidet do naszej łazienki. Koszt 2 100 PLN W łazience dziecięcej bidet się nie zmieści, a przydałby się naszej dziewczynce jak podrośnie. Trzeba będzie zamontować dodatkowo słuchawkę bidetową przy muszli klozetowej. Trudno. Tak krawiec kraje jak mu materii staje :)

 

 

 


==============================================================

 


http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika

JoShi

Dziennik wykończeń...

Podsumowanie

16 czerwca 2009

 

Przed wypłatą kolejnej transzy bank zażądał dokumentacji wykonania prac, które sfinansował. Ryś chwycił za aparat i napstrykał zdjęć.

http://domiogrod.bexlab.pl/poddasze-podsumowanie/522/" rel="external nofollow">Wpis ze zdjęciami

 

Najzabawniejsze jest to, że na koniec i tak przyjechał pan z banku i niezależnie napstrykał zdjęć

 

 

==============================================================

http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika

JoShi

Dziennik wykończeń...

Gorąca prośba

15 czerwca 2009

 

W Niedzielę moja żona Dorta (na forum Dosia) urodziła syna. Po porodzie wystąpiły poważne komplikacje po których została poddana 10 godzinnej operacji ratującej życie, podano jej 24 jednostki krwi. W tej chwili nieprzytomna w stanie ciężkim czeka na kolejną operację która ma odbyć się we wtorek. Lekarze proszą o zabezpieczenie jak największej ilości krwi. Wszystkie osoby które mają grupę krwi A+ lub dowolną każdą inną (jeśli jest inna podmieniana jest na właściwą z banku krwi) są proszone o oddanie krwi w punkcie krwiodawstwa We Wrocławiu przy ulicy Czerwonego Krzyża 5/9 , na pobranie należy zgłosić się z dowodem osobistym i po posiłku, w rejestracji proszę podać „ krew dla Doroty Pal ”. Telefon do punktu 071 371 58 10 / 071 371 58 12

W imieniu Doroty oraz naszym dziękuję wszystkim za pomoc Grzegorz (Secam)

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

JoShi

Dziennik wykończeń...

Hurtem

3 czerwca 2009

 

Łazienka dziecięca czeka już tylko na płyty gipsowe.

http://domiogrod.bexlab.pl/lazienka-dziecieca/490/" rel="external nofollow">Wpis ze zdjęciami

 

 

Po rozebranym psim kojcu pozostało puste klepisko i 40 betonowych bloczków fundamentowych, które natychmiast znalazły nowe zastosowanie. Posłużyły jako podbudowa obrzeża nowej rabatki kwiatowej. Właśnie Ryś i mój tata zakończyli je układać. Trzeba już tylko wypełnić rabatę ziemią.

http://domiogrod.bexlab.pl/dziwne-manewry-ogrodowe/495/" rel="external nofollow">Wpis ze zdjęciami

 

 

==============================================================

http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika

JoShi

Dziennik wykończeń...

Kojec dla psa

15 maja 2009

 

Wczoraj z naszego ogrodu zniknął kojec dla psa. Saba, która była jedynym jego użytkownikiem odeszła jakiś czas temu, a co do Hobo, to podjęliśmy decyzję (nie wiem czy słuszną), że nie będzie tam zamykany. W końcu to piesek domowy, bez względu na to jak się nam daje w domu we znaki. Tak więc dałam ogłoszenie na forum w klubie ~ BUDUJĄCY W OKOLICACH MIŃSKA MAZOWIECKIEGO ~, że chętnie oddam komuś ten kojec. Szybko znaleźli się chętni i kojec wczoraj zmienił właściciela. Został po nim tylko niezbyt uporządkowany, lekko zagruzowany i nieco rozkopany łysy plac i buda. Jakoś nie mogę się przyzwyczaić.

 

A plac trzeba będzie uporządkować i wyrównać. Przy okazji odzyskam bloczki betonowe, bo już wymyśliłam, że posłużą mi do wydzielenia rabaty koło domu. A jesienią zasiejemy tam trawę. i kiedyś pewnie coś posadzimy.

 

==============================================================

http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika

JoShi

Dziennik wykończeń...

Nasza łazienka na finiszu

12 maja 2009

 

Układanie drugiej warstwy wełny mineralnej w naszej łazience dobiegło końca. Niniejszym wydaje się, że Ryś opanował już wszelkie tricki i zapoznał się z wszystkimi możliwymi problemami. W innych pomieszczeniach to już będzie z górki. W łazience zostało jeszcze tylko dokończenie budowy różnorakich konstrukcji z profili metalowych.

 

Dla porządku trzeba jeszcze dołożyć kawałki wełny po bokach okien. Problematyczny było układanie wełny w narożniku w którym spotykają się dwa skosy, ale i na to zaleźliśmy sposób. Najtrudniejszy był zakamarek za ścianką prysznica. Ryś żałował, że kazał tę ściankę postawić. Łatwiej by było bez niej, a przecież zawsze można ją było zbudować później. No ale to już też jest historia.

 

http://domiogrod.bexlab.pl/nasza-lazienka-na-finiszu/477/" rel="external nofollow">Wpis ze zdjęciami

 

 

==============================================================

http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika

JoShi

Dziennik wykończeń...

Druga warstwa wełny w łazience


04 maja 2009

 

 


Jak już pisałam druga warstwa wełny w łazience robi się powoli, bo znów trzeba się nauczyć nowych technik i trików, a poza tym dość zawiła jest tam zabudowa i trzeba trochę kombinować z profilami. Później, w innych pomieszczeniach, pójdzie jak z płatka, wierze w to. Ryś wybrał się ostatnio na poddasze z aparatem i zrobił kilka zdjęć (http://domiogrod.bexlab.pl/druga-warstwa-w-lazience/452/" rel="external nofollow"> link do wpisu ze zdjęciami).

 

 


Niby niewiele, ale cieszy. Druga ściana, już bez okien i kombinacji pójdzie mu znacznie szybciej. Tyle, że na razie zabrakło mu wieszaków i trzeba dokupić. Na to pomieszczenie poszło prawie pięćdziesiąt, co mnie nieco zaszokowało.

 

 


Musimy jeszcze znaleźć hurtownie, która sprowadzi nam profile V bardzo przydatne na łączeniach płaszczyzn spotykających się pod kątem. Nikt tego nie ma na stanie. Ciekawe, czy będą chcieli sprowadzić jakieś niewielkie ilości.

 

 


Przy okazji odkryliśmy, a właściwie Ryś doznał tego na własnej skórze, że to podwójne okno, skierowane na południe, powoduje silne nagrzewanie się tego pomieszczenia. Zimą to nawet fajnie. Na lato trzeba będzie tam wykombinować rolety. Chcę mieć łazienkę a nie saunę :)

 

 

 


==============================================================

 


http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika

JoShi

Dziennik wykończeń...

Poddasze - druga warstwa wełny

19 kwietnia 2009

 

Nabyliśmy niedawno profile metalowe do płyt kartonowo gipsowych i Ryś wrócił do wykańczania poddasza. Na sufity damy profile kapeluszowe (minimalizują obniżenie sufitu) bo tam druga warstwa wełny będzie dokładana od strony strychu. Zapadła decyzja, żeby na klatce schodowej dać płytę kartonowo gipsową a nie boazerię. Boazeria zmniejsza trochę możliwości jeśli idzie o aranżację klatki schodowej później. Na płytę i na ściany klatki damy prawdopodobnie gładką tapetę z włókna szklanego. Żeby zabezpieczyć się przed pękaniem połączeń płyt i zniwelować nieco nierówności na ścianie. Dodatkowo pozwoli to wyrównać fakturę między płyta a tynkiem cementowo wapiennym, który jest na ścianie. Klatka chodowa musi jednak poczekać na zakup wełny ISOWER 80 na drugą warstwę skosu.

 

Tymczasem Ryś szaleje w naszej łazience. Tam jest położony Rockwool i mamy do kompletu płyty o grubości 80 cm, więc można robić drugą warstwę na skosie. Ta nasza łazienka to jest jakiś poligon doświadczalny. Tam Ryś się uczył układać pierwszą warstwę wełny, wykonywać obróbki wokół okien, a teraz trenuje układanie profili stalowych do drugiej warstwy. Jeszcze nie widziałam jak mu idzie. Wieczorem powierzę mu pieczę nad dzieckiem i pójdę sobie obejrzeć postępy.

 

==============================================================

http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika

JoShi

Dziennik wykończeń...

Wiosna panie sierżancie

19 kwietnia 2009

 

Wiosna na całego. Kwitną żonkile, hiacynty, szafirki i pierwiosnki. Lada moment rozwiną się tulipany. Na lilakach też już widać pąki. Z porzeczek nie przeżyła tylko biała, ale to było do przewidzenia. Za słaby miała korzonek. Czarna i czerwona już pokazują pąki kwiatowe. Agrest również. Bacznie go obserwuję pod kontem mączniaka i chyba muszę Rysia poprosić o profilaktyczny oprysk, bo w zeszłym roku krzaczek mi nieco przychorował.

 

Zimę nieźle zniosły posadzona jesienią morwa czarna i jarząb. Orzech włoski jeszcze nie rusza, ale nie widać, by mu mrozy zaszkodziły. Dzielnie późne jesienne przymrozki zniosły również piwonie. Prawdopodobnie znów tym roku będą kwitły. Niestety chyba nie przeżyła hortensja ogrodowa. W każdym razie wygląda na martwą. Źle się ma również róża ‘Queen Elisabeth’. Bardzo słabo odbija. Na szczęście jeszcze zipie.

 

Pierwsze siewki jednorocznych już zaczęłam hartować. Lada moment zajmę się pikowaniem. Emilka na szczęście ślicznie zasypia w wózku i śpi mocno, więc mogę nie spuszczając z niej oka wypielić rabatki. Nie wiele mi już tego pielenia zostało. Łubiny tak mi się na jednej z rabatek rozpanoszyły, ze gdybym pozwoliła to rosłyby tylko one. Musze pilnować obcinania przekwitłych kwiatostanów, żeby nie załubinować całego ogrodu.

 

==============================================================

http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika

JoShi

Dziennik wykończeń...

Najpiękniejszy dzień w roku

28 marca 2009

 

To był najpiękniejszy dzień w roku a nawet w całym moim dotychczasowym życiu.

1. W ogrodzie zakwitły pięknie krokusy na trawniku.

2. Wieczorem, kiedy wyszłam z domu, poraz pierwszy w tym roku usłyszałam słowiki.

3. Jednak najważniejsze wydarzyło się później. O 21:45 w szpitalu w Mińsku Mazowieckim przyszła na świat nasza córeczka.

 

http://domiogrod.bexlab.pl/najpiekniejszy-dzien-w-roku/433/" rel="external nofollow">Zobacz wpis ze zdjęciami

 

==============================================================

http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika

JoShi

Dziennik wykończeń...

Kącik dla Emilki w nowej odsłonie

27 marca 2009

 

No i Ryś po tym co przeczytał na forum utwierdził się w przekonaniu, że to łóżeczko nie może takie zostać. Tak zafundowaliśmy sobie szybką wyprawę po farby pędzle, wałki i papier ścierny. Potem Ryś przez kilka wieczorów żmudnie i pracowicie szlifował i malował wszystkie listewki i szczebelki. Nie chciał się przyznać, czy by się tego podjął jeszcze raz mając pełną świadomość tego ile to pracy. Ale może efekt wart był zachodu?

 

http://domiogrod.bexlab.pl/kacik-dla-emilki/429/" rel="external nofollow">Zobacz wpis ze zdjęciami

 

==============================================================

http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika

JoShi

Dziennik wykończeń...

Kącik dla córeczki gotowy


15 marca 2009

 

 


Wygląda na to, że wszystko już jest zapięte na ostatni guzik, choć przyjmuję do wiadomości, że może coś jeszcze wyjść "w praniu". Wczoraj Ryś pół dnia pilnował ognia w wędzarni, więc w międzyczasie skończył malować mebelki.

 

 


Przy pierwszym malowaniu efekt nie był oczywiście zadowalający. Drugie malowanie właściwie zaspokoiło nas całkowicie. Oczywiście jesteśmy mądrzejsi o kolejne doświadczenie. Jak się dobrze przyjrzeć to na krawędziach płyt (tam gdzie były one cięte) widać, że przydałoby się jeszcze raz pomalować, gdyż tam farba bardziej wsiąkała. Odpuściliśmy sobie, gdyż najprawdopodobniej zabrakłoby farby na trzecią warstwę. Następnym razem poza kolorowymi farbami kupimy jeszcze białą i najpierw kilka razy będziemy malować krawędzie, potem jako podkład płaskie powierzchnie a dopiero na końcu kolor. Widać też, że pierwsza warstwa powinna być przeszlifowana na gładko bardzo drobnym papierem ściernym. Teraz powierzchnia jest nieco szorstka, ale to detal. Tak czy siak efekt nas w pełni zadowala.

 

 


Dziś od rana Ryś wziął się za instalowanie mebelków. Przy okazji naprawił włącznik znajdujący się nad łóżeczkiem. Wygląda na to, że wszystko już gotowe. Rysia korci, żeby pozostałymi farbami pomalować łóżeczko :)

 

 


http://domiogrod.bexlab.pl/kacik-dla-coreczki-gotowy/343/" rel="external nofollow">Zobacz wpis ze zdjęciami

 

 


==============================================================

 


http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika



×
×
  • Dodaj nową pozycję...