Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    223
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    591

Entries in this blog

Wwiola

Nie było mnie tu bardzo długo.

 


I tak niepostrzeżenie mamy rok 2007. Życzenia świateczne w naszym nowym domu były mocno podobne : aby nadchodzący rok nie był gorszy. Oby.

 

 


Bo poprzedni był niezły, chwilami dobry i bardzo dobry.

 

 


Tego więc sobie i Wam życzę !

 

 

 


Nie ważne, ze dopiero 10 stycznia

Wwiola

I jeszcze coś bardzo osobistego...

 


Zanim podjęlismy decyzje o budowie różnie się działo w naszym małżeństwie, zresztą jak w każdym po iluśtam latach razem. Mówią, że budowa to taki "papierek lakmusowy" dla związku. Nam się udało. Udało się na tyle, że ... no aby nie zapeszyć ... no fajnie jest byc razem.

 

 


Tak więc budujcie się kochani !!!

Wwiola

Nie mamy ciepłej wody !!!

 

 


Znowu.

 

 


Piec "padł był" i niestety. Na zimno nie narzekamy, bo i tak grzejemy się narazie tylko kominkiem, ale woda

 


Do tego powiedziano nam,że jesli się zgłasza usterkę gwarancyjną, to trzeba byc pewnym, że jest to wina pieca, bo w innym przypadku płaci się jakieś kary. Chore to wszystko.

 

 


Mąż wczoraj sprawdził, że prawdopodobnie padła pompa w kotle, bo po włączeniu woda szybciutko osiąga zadaną temperaturę (kwestia sekund) i się piec wyłącza. Nie ma obiegu i stąd problem. Być może tak jest, tylko dlaczego pompa padła po 2 miesiącach użytkowania ???? Mam nadzieję, że sprawa szybciutko się wyjaśni.

 

 


Jesli chodzi o inne kwestie to jest śliczniusio. Niedługo powinna byćkasa za zwrot Vatu, juz jesteśmy po weryfikacji (skreslili nam ok. 500zł ) i czekamy na decyzję.

 


Planów, jak wydać kasę jest duzo, ale stanie chyba na wykończeniu górnej łazienki, a może schody ? No w każdym razie na pewno ogrodzenie, bo to priorytet.

 

 


Zaczął sie sezon grzewczy. C.o. chodziło przez moment, ale było za gorąco więc przestawilismy się na grzanie samym kominkiem. Takie rozwiązanie sprawdza się doskonale pomimo mokrego drewna. Kominek jest wygaszany raz na 2 -3 dni, by usunąć popiół, resztę czasu grzeje non stop. Wystarczy wieczorem włożyć drewno ok 21, by rano tylko rozgarnąć i dołożyć. Duzy wkład to był strzał w "10". Sąsiedzi maja mniejszego jotula chyba i niestety częściej muszą dokładać. Sądzę, że i przygorszej pogodzie swobodnie da się wytrzymać na samym kominku. Niezdecydwanym polecam bardzo. No w żaden sposób nie jest uciążliwa ta "kotłownia" w salonie. Spokojnie odkurzacz i mop sobie radzi. A dokładanie do ognia jest nawet przyjemnością.

Wwiola

"Dzisiaj są moje urodziny, które obchodzę bez rodziny"

 

To cytat, ja swoje urodziny obchodzę w nowym domu. Rewelacyjne uczucie. 10 lat temu po raz pierwszy pomyślałam o tym, by go mieć. Własny Dom, nie mieszkanie a dom właśnie.

10 lat trwało urzeczywistnianie marzeń. Najpierw na papierze (mój dm miał chyba z 20 wersji), a od ponad 2 lat w realu.

 

Początkowo dom miał być parterowy, żadnych schodów na starość !!! Zawsze z zadaszonym tarasem, zawsze z wykuszem i zawsze z dzisiejszym układem części dziennej. I w zasadzie wszystko się spełniło tylko sypialnie, które miały być za pokojem rodziców wywędrowały na poddasze, bo tego żądały warunki zabudowy.

 

dzisiaj są moje urodziny...

 

Pierwsze urodziny z reszty naszego zycia...

 

W Nowym Domu.

Wwiola

Chyba mam pecha do ociepleniowców, albo... albo oni się mnie boją. Jak pisałam jednak w tej chwili mam to wszystko w... głębokim powazaniu i się tym wcale nie przejmuje. Ostatni fachman po zrobieniu kilku metrów kwadratowych rzucił taką cene, ze padłam ze śmiechu. Przygotowałam mu więc piękny fachowy kosztorys na podstawie ustolonych z nim wcześniej stawek i danych wyjściowych. No i facet sie więcej nie pojawił, a na stronie mojemu mężowi pięknie wyłozył, że za takie pieniądze to on robił nie będzie. Dobija mnie takia polityka wykonawców, bo to było w pełni świadome działanie. Umawiam się na niską cene a i tak go (czytaj inwestora) skoszę na robotach dodatkowych. A chała !!!

 


To znaczy ja nawet bez problemu zaakceptowałabym wyzczą cene, ale za dobrze i terminowo wykonywaną robotę.

 

 


Facet zwiał, ale ja niestety msciwa jestem. Qrdę no jestem również pamiętliwa i jeszcze kiedyś człowiek ten się nauczy, ze słowo to słowo i trzeba się raz danego słowa trzymać.

 

 


Tak sobie pomarudziłam...

 

 


Oczywiście znalazła się następna ekipa, która chętnie mi to docieplenie skończy (już 4 ) , bo zima idzie, roboty ni ma ( a jednak) i cenę rzucili jeszcze niższą. Jak robia widziałam, więc o jakośc się raczej nie martwię. Obawiam się jednak, że sprawa się przedłuzy do wiosny ze względu na pogodę (jednak) i ich pijaństwo. Dowodzenie radośnie przekazałam męzowi na co on się zgodził , ja mam tylko dopilnować jakości.

 


Robota jest juz na takim etapie, ze spokojnie nic jej się nie stanie nawet gdy nie będzie kontynuowana więc śpię spokojnie. Czego zyczę wszystkim budujacym !

 

 


I tym optymistycznym akcentem...

 


Do następnego

 

 


Ps. Pozdrawiam czytających i dziękuję, ze jeszcze Wam się chce.

Wwiola

Dawno nie pisałam, bo od 2 tygodni siedzę w domu, a w domu internet mamy... teoretycznie. Praktycznie chodzi toto jak chce, a precyzyjnie byłoby napisać : nie chodzi .

 


Byłam chora, niestety. Dziś już jest o niebo lepiej (2 tyg. na antybiotykach różnego rodzaju zrobiy swoje), ale jeszcze kilka dni temu miałam chore oczy i zatoki. Straaaaaaszne. Zapalenie spojówej takie, ze budziłam się z czerwonymi szparkami zamiast oczu. Bolącymi i łzawiącymi w dodatku. Zapalenie zatok na dodatek to juz pestka. Brrrrrrr - nikomu nie zyczę.

 

 


I w takim, hmm "towarzystwie" odbyła się pierwsza parapetówka w naszym domu. Na 20 osób .

 


Impreza przednia, wszyscy bawili się swietnie, a najlepszy komplement na temat domu powiedział mój siostrzeniec (do swojego brata mysląc, ze nikt go nie słyszy).

 

 


"Ty Piotrek, ale chata full wypas"

 

 


Miło. Miło, nie powiem :) .

 

 


Ze spraw budowlanych to powiem tyle, ze dociepleniowcy okleili (prawie) cały dom styropianem i... znikneli. Chyba pogoda ich wygoniła.

 


Mówiąc szczerze specjalnie mnie to nawet nie złosci, bo podstawowa sprawa została załatwiona (ciepełko zostaje w domku, zamiast uciekać), co do fachowosci tez nie mam zastrzeżeń ( w końcu !!!), te poslizgi będą miały znaczący wpływ na zapłatę, a kasa pusta i jakoś nijak nie chce być inaczej :) :) :)

 

 


No i mamy nareszcie kamień na kominku (marmur forest braun czy jakos tak) w prezencie dostalismy przybornik (pogrzebacz, szufelka i różne takie) do kominka i kosz na drewno, a nawet świecznik. Takim sposobem kominek wykończony w 100% i jest dokładnie taki jaki miał być. Podoba nam się bardzo.

 

 


W kuchni pojawiły się (w końcu !!! po raz drugi ) nowe blaty, ale do wykończenia kuchni jeszcze trochę zostało, bo trzeba zamówić brakujące fronty. Niestety firma, od której (5 lat temu) kupowalismy meble jest w braniewie, a tam nam jakoś nie po drodze . Mimo to kuchnia ze starymi meblami też wygląda nienajgorzej i spokojnie wytrzyma nastepne kilka lat.

Wwiola

Tak się zastanawiam, czy ktoś to jeszcze czyta...

 

 


Pewnie nie, ale co tam, mi sprawia przyjemność pisanie, więc będę sobie pisać. A co.

 

 


Najpierw sprawy budowlane. Jedni dociepleniowcy zostali pogonieni (jednak nie wytrzymałam - niech się uczą, ja im nie bronię, ale niekoniecznie na mojej elewacji ) a drudzy mieli wejść dzisiaj... Obawiam się, że jednak nie weszli , bo się nie odzywają. Dom z zewnątrz wygląda tak, że płakać się chce. Oklejony styropianem, ale jak !!! Mam nadzieję, ze ten wygląd w ciągu najblizszego tygodnia jednak trochę się zmieni, bo za tydzień uroczysta rodzinna parapetówa i wolałabm nie spalic się ze wstydu .

 

 


Wewnątrz za to się trochę zmieniło. Mamy w końcu stół z krzesłami (z feng shui mi wyszło, ze na tym stole powinnismy robic dzieci hmmm ) i karnisze, a nawet na niektórych karniszach firanki . I jakos się od razu tak domowo zrobiło, jak te firanki zawisły....

Wwiola

Docieplenie trwa...

 


To znaczy "fachowcy" przyklejają styropian do ścian. Innymi słowy tragedia w odcinkach. Wszystkie możliwe błędy jakie mozna popełnic przy tej robocie zostały u mnie popełnione . Brak przewiązania na nawet na płaskiej ścianie nie wspominając o naroznikach, szczeliny kilkucentymetrowe (a styropian z frezem jest!!!), spadki pod oknami oczywiście DO ściany, z dwojga rodzajów kleju (do styropianu i do siatki) oczywiście uzywają tego do siatki. Itd... itp.

 

 


I wiecie co ????

 

 


Podchodzę do tego nadzwyczj spokojnie, nawet nie uzywam "budowlanego" języka o dziwo. Czasem tylko głos mi drży jak każę poprawiac to i owo.

 

 


Zwyczajnie nastąpiło zmęczenie materiału i mam szczerze dość tego budowania, tych "fachowców z Bożej łaski" i całego tego zgiełku. Jest mi dokładnie wszystko jedno ile popełnią przy tej robocie błędów. Pilnuję tylko do usranego uśmiechu i konsekwentnie szczelności, a całą resztę "mam w głębokim poważaniu".

 

 


Wychodzę z założenia, ze ze ściany toto nie odpadnie - za słabe obciążenia, raptem kilka warstw w dodatku przymocowanych także kołkami, a reszta niech idzie się rąbać. Na wiosnę znajdę kogoś porządnego kto mi to dobrze i porządnie wykończy.

 

 


I dlatego pomimo takiej przeprawy z dociepleniem humor mi dopisuje. Dom pięknieje, pomieszczenia ubierają się w coraz to nowe drobiazgi :a to obrazek powieszony a to kwiatek ktos przyniósł.

 

 


Pięknie jest.

 

 


Mieszka się bardzo wygodnie i nawet sprzątanie tych wszystkich metrów sprawia mi przyjemność. Inna sprawa, ze i o porządek łatwiej, bo wszystkie rzeczy znalazły swoje miejsce.

 

 


Oczywiście do zrobienia zostało mnóstwo, na lodówce wisi długa lista, z której powoli są wykreślane jedne rzeczy a dopisywane inne.

 

 


Z napoważniejszych spraw pozostały 3 :

 

 


1.Blaty i reszta frontów w kuchni (jutra przyjadą wymierzyć, bo dopiero teraz udało mi się znaleźć firmę, która zrobinowe blaty i 2 fronty do starych mebli)

 

 


2. Kamień na kominku.

 


Kamieniarz obiecał założyć go do końca tygodnia tylkojakoś nie określił KTÓREGO tygodnia i takim sposobem minęły juz 3 czy 4

 

 


3. Podłoga w salonie

 


Kiedyś wspominałam, ze zrobił się bąbel w parkiecie. Bąbel został juz dawno rozebrany, ale materiał na wymianę dotarł dopiero wczoraj (jakoś nam było nie po drodze, mimo, ze parkiet już dawno na nas czekał). Parkieciarz obiecał, ze postara się załątwić tomozliwie szybko w końcu to raptem 2 godziny roboty.

 

 


Cała reszta ( a pozycji na lodówkowej liście jest z dwadzieścia) to bzdety typu powiesić wieszaczek w łazience tudzież obrazek w pokoju Weroniki.

 

 


Są jeszcze rzeczy odłożone na czas przyszłybardziejlub mniej okreslony.

 


Np.

 

 


1. Schody -narazie rolę pochłaniacza pyłow, (bo strasznie się z nich pyliło) pełni wykładzina dywanowa

 


2. Taras - ooooooo to może w przyszłym roku. Może. Mimo, ze też się pyli, ale zimą mam nadzieję na taras się raczej nie wychodzi

 


3. Górna łazienka - tutaj jak tylko US wypluje nasz zwrotny Vat powinniśmy się z nią rozprawić. Zwłąszcza, ze cały osprzęt jest trzeba tylkokupic i ułozyć płytki

 


4. Podjazd.

 


Chodniczek do domu został ułozony z bloczków betonowych, które nam się ostały z budowy. A podjazd w części z trelinki z odzyskua w części czekana lepsze czasy

 


5. Ogród ... Będzie powstawał pewnie najbliższe 40 lat

 


6..... Nie pamiętam - drobiazgami nie zawracam sobie głowy

 

 


Tak więc z dziennika nie rezygnuję ani go nie kończę

Wwiola

Mamy do zrobienia jeszcze docieplenie.

 


Jedni fachowcy mnie olali, na tych, co robią u sąsiada (juz ponad 3 tygodnie ) nie mogę się doczekać, bo końca tam nie widać.

 

 


W końcu zdecydowałam się na ludzi " z ulicy" - trudno znów sama będę musiała wszystkiego dopilnować. Na firmę z prawdziwego zdarzenia nie ma szans, wszyscy mają terminy pozajmowane do przyszłego roku.

 


Zima za pasem = siła zdecydowanie wyższa.

 

 


Dziś zaczęli. Na dzień dobry milion uwag i robią...

 


Fachowcami trudno ich nazwać choć chwalą się, ze przy dociepleniach pracowali, no ale nie jest to robota jakoś specjalnie skomplikowana. Ważne, by nie narobili mostków, reszta "jakoś" wyjdzie. Najwyżej na strukturę juz wezmę kogo innego w przyszłym roku.

 

 


Aż sama jestem ciekawa co mi wyjdzie z tej manufaktury...

 

 

 


A tak bardzo chciałam mieć juz wszystko z głowy i zatrudnić firmę... Heh.

Wwiola

Teraz fragment kuchni:

 

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img179.imageshack.us/img179/4223/img1132kb6.jpg

 


Ze starymi meblami i sprzętami. W przyszłej 10 - cio latce pomyślę o czymś nowym.

 

 


A teraz moja duma i super pomysł: spiżarnia - piwnica pod schodami:

 

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img179.imageshack.us/img179/7010/img1129vj5.jpg

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img516.imageshack.us/img516/7958/img1131ss0.jpg

Wwiola

Do trzech razy sztuka...

 

 


Dwie poprzednie próby napisania czegokolwiek z domowego modemu się nie powiodły.

 

 


Spróbuje raz jeszcze choc jestem bliska wyrzucenia sprzęu przez okno .

 

 


Dziadostwo działa jak chce, a raczej precyzyjniej byłoby powiedzieć, ze nie dizała !!!!!!!!

Wwiola

I jeszcze parę słów o budowaniu...

 

 


Na moim osiedlu trwają dwie budowy : u jednego ludka buduje firma, udrugiego zbieranina pod przywództwem p. Albina, który "już 6 domów dla rodziny wybudował". Ciekawe doświadczenie : obserwować codzienne postępy, bo obie budowy są doskonale widoczne z moich okien.

 

 


Budowa nr 1- ta co firma...

 


Codziennie ok 7 przyjeżdza ekipa, pracują do 16, dom rośnie powoli, jednostajnym rytmem. Dziś są na etapie ścianki kolankowej, a dom podpiwniczony. Zaczęli w lipcu.

 

 


Budowa nr 2 - p. Albin

 

 


Nigdy nie wiadomo co się wydarzy . Raz pracują od rana do świtu innym razem 3 dni nikogo nie ma . Nawet inwestor "nie zna dnia ni godziny", dziś od 7 czekał na fachowców, jak wyjeżdżałam do pracy jeszcze ich nie było. I wbrew temu budowa jakoś postępuje. Są na etapie nadproży a zaczęli 2 tyg. temu. I mam wrażenie, że szybko dogonią i nawet przegonią budowę 1. Pod warunkiem, że przynajmniej 3 z 6 dni tygodnia (niedzielinie liczę) będą pracować . Ciekawe....

Wwiola

Nareszcie nadszedł czas, że mi się żadni fachowcy nie plączą pod nogami !!!! W końcu można czuć się swobodnie we własnym domu !!!!

 

 


Podliczyliśmy koszty...

 

 


Wyszło ok 1800zł/m2 - nieźle, biorąc pod uwagę, że cena zawiera część mebli i cały zbiornik gazu.

Wwiola
I, poza wszystkiem, świat nie może być taki zły !!!

 

Prawda ???

 

Jak to dobrze, że już kończymy tę budowę, bo okazuje się jednak, że świad jest zły, a raczej ludzie w nim mieszkający. Dziś opowiem coś z budowlanego podwórka.

 

Mamy do zrobienia ocieplenie z elewacją. Fochowca (polecanego !!!) znaleźliśmy już w lipcu i od początku umawialiśmy się na wrzesień, początek września. Gdy udało się skompletować wszystkie materiały zaczęłam człowieka bombardować telefonami kiedy może zacząć. "za tydzień", za dwa dni", "już kończę robotę gdzie indziej i idę do pani". Czekałam coraz mniej cierpliwie, bo ileż można. W końcu we wtorek dobra wiadomość : w środę rano wchodzimy. Faktycznie, dziesięć po siódmej (oj nie ważne, że umawialismy się przed siódmą, bo ja muszę do pracy :-? ) silna brygada w lości dwóch (!!! :o ) chłopa zjawia się pod domem. "Dziś jest nas dwóch, ale jutro będzie czterech" bo cośtam. No dobra, pokazuję co i jak, zostawiam klucze do garażu (przejście do pozostałej części domu zamknięte - na szczęście) i jadę spóźniona do pracy.

O 9 melduję się z powrotem w domu, bo byłam umówiona z kominiarzem na odbiór (który zjawił się o 14.30 :o :o :o - ale to temat na inną opowieść), moich fachowców ani śladu, klucz u sąsiadów. "Twoi fachowcy pojechali jakieś 10min po was, oddali klucz mówiąc, że będziecie po 16 " :o :o :o. Do wieczora cisza, moich telefonów facet oczywiście nie odbiera. W końcu mężowi udało się dodzwonić ....

 

"Nię będę u pana robił tego docieplenia, bo dostałem lepszą oferte, bardzomi przykro " :o :o :o

 

Mówiąc szczerze własną szczękę musiałam zbierać z podłogi i jestem w szoku do dziś. :evil: :evil: :evil: :x :x :x

Wwiola

Spatkałam się wczoraj z opinią -pytaniem: "czy nie boje się tak wszystkiego opisywać na publicznym, jakby nie było, forum".

 

 


I tak siedzi we mnie to pytanie i zastanawiam się od wczoraj.

 


Fakt, opisuję, nawet dość łatwo mnie zidentyfikować...chyba zbyt łatwo?

 

 


Pozmieniałam conieco w profilu i w dzienniku, ale bez przekonania, by ukryć się zupełnie. Co mi kto może zrobić ??? Jeśli ktoś mnie będzie chciał okraść to z pomocą forum, czy bez to zrobi. Forum za wiele mu nie pomoże, bo samego domu z działki nie wyniesie , a wyposażenie... Póki co naprawdę nie mam nic cennego . Ostatnio nawet złapałam się na mysli, co też miałabym ratować, gdyby , nie daj Boże, zaczęło się palić (tfu tfu). I pomyślałam, że najcenniejsze są właśnie mury, okna, dach, wykończenie. Cała reszta nie warta uwagi. 15 letnie sprzęty, telewizor, pralka czy lodówka wołają wielkim głosem o wymianę. To wszystko ma wielką wartość... dla mnie, nas ... li i jedynie sentymentalną.

 

 


Jestem szczerą osobą. Dziennik piszę, by samej mieć pamiątkę z budowy i, może, ktoś się czegoś nauczy czytając o moich - naszych doświadczeniach.

 

 


I, poza wszystkiem, świat nie może być taki zły !!!

 

 


Prawda ???

Wwiola

Mamy ciepłą wodę !!! Urrrra !!!

 

 


Od wczoraj. Ciepła, cieplutka, gorąca. Ufffffff.

 

 


Mamy też skończoną piwniczko - spiżarnię pod schodami i zafugowane (prawie) wszystkie podłogi i prawie skończoną dolną łazienkę. I własny śmietnik mamy (tylko podjazdunie ma ). I nawet mamy internet . Co prawda chodzi toto lekko beznadziejnie,ale co tam. Lepszy taki niz żaden. Czas więc psoprzątać domostwo i pokazać trochę zdjęć. Mam nadzieję zabrać się za to jutro.

 

 


Ach i chciałam napisać, że dziś w nocy odwiedził nas gość . "Gość" był zielony, piękny... Miał ze 4 cm długości.

 

 

 


Konik polny - taki Filip z "Pszczółki Mai" pamiętacie ???

 


Szkoda, że nie mialam pod ręką aparatu.

Wwiola

To, że od jakiegoś czasu mieszkamy w nowym domunie znaczy,ze budowa została skończona. Co to, to nie . Jeszcze czas jakiś "mieszkać" ( no dobra tylko kilka godzin dziennie, ale jednak) z nami będzie glazurnik, a potem dociepleniowcy. Tylko, że teraz na ich prace patrzy się z jakimś, hmm, spokojem. W końcu aż tak bardzo spieszyć się nie musimy. niektóre sparwy są wkurzające i to bardzo !!!!

 

 


Np. to, że nadal nie mamy ciepłej wody . Cała sprawa rozbija się o bark słowności ludzkiej, i brak sprzętu do tzw "lutu twardego" cokolwiek to znaczy. Przez to wszystko gaz w zbiorniku i piec na ścianie czekająod tygodnia na hydraulika, który by się zlitował i zrobił instalację gazową. Raptem jedna rurka dł ok 4 m z trójnikiem "po drodze" do kuchenki gazowej. Wszystko w jednym pomieszczeniu. Już człowiek obiecał zrobić (szwagier koleżanki - wydawał się wiarygodny), ugadaliśmy się co do ceny i terminu, miał wczoraj to zrobić a dziś fachowcy mieli przyjechać do uruchomienia pieca. Wczoraj hydraulik się nie pojawił, akcja poszukiwawcza trwała całe popołudnie (nawet jego własna żona go szukała), by dziś się okazało, ze nie zrobi, bo nie ma sprzętu. To co zgubił ten sprzęt przez dwa dni, bo od początku jasno mówiłam, ze chodzi o instalację "z miedzi na lut twardy" ?????? Wymiękam .

 

 


Następna przykra sprawa to pakiet w salonie. Jest tam inny niż w reszcie domu, przede wszystkim cieńszy, bo gr 11mm, ze względu na podłogówkę. Wygląda pięknie, tylko fachowcy przy układaniu juz zwracali uwagę, że niektóre klepki się rozwarstwiają (pakiet jest warstwowy i odklejała się część ozdobna od podbudowy). Oni oczywiście wybierali tylko dobre klepki, ale gwarancji nie dali, ze coś złego może się dziać. No i sie dzieje . W jednym miejscu (akurat pod stołem w aneksie) zrobił się bąbel, ewidentnie "puściła" jedna klepka. Tyle tylko, że pod naporem tej jednej puściły i natępne i takiem sposobem bąbel ma ok 50x30cm . Oczywiście materiał reklamujemy ( to znaczy chcemy go wymienić, a nie polecać ), ale część jadalną salonu z tego powodu tzreba będzie zerwać i ułozyć na nowo . Heh.

 

 


Poza tym mieszka się świetnie

Wwiola

Jestem niezadowolna z:

 


1. W kuchni jest czasem (dziś rano był odczuwalny) niełądny zapaszek z kanalizy. Powody mogą być 2. Po pierwsze rura ze zmywarki jest wstawiona wprost do odpływu i nie jest niczym uszczelniona - to łątwo da się naprawić. Drugi powód jest poważneijszy. Pod zlewem znajduje się napowietrzacz kanalizy i boję się, że to on może tak "pięknie' pracować. Możliwe to ?

 


2. Brak podjazdu

 


W związku z deszczaminie udało się jeszcze utwardzić dojścia do budynku i podjazdu i narazie "kąpiemy" się w błocie . Mam nadzieję, że niedługo da się to naprawić.

 


3.... być może są kolejne powody nizadowolenia, ale są one na tyle nieistotne, ze o nich zwyczajnienie pamiętam



×
×
  • Dodaj nową pozycję...