Zaczęło się!
Dobrze że wziąłem pół dnia urlopu.
7:30 spotkanie w wykonawcą, omówienie ostatnich szczegółów logistycznych, przekazanie placu budowy, udostępnienie wody, prądu, garażu i kibelka
8:30 przyjeżdża ekipa, wyznacza "swój" poziom zero i zaczyna dziarsko kopać fundamenty
8:35 majster Sławek stwierdza "przecież do tego płotu na pewno jest mniej niż 4m. Mierzymy 3.7m do sąsiada
8:40 zjawia się kierownik. Problem z odległością do siatki sąsiada wydaje się nabierać wagi, kopacze odchodza od łopat. Dzwonię po geodetę
9:00 Telefon do hurtowni z pytaniem gdzie jest ta stal co to miała być do 9:00 oraz na tartak z pytaniem gdzie są deski szalunkowe. Przelew na stal nie doszedł przez 5 dni, więc Pani prosi o przefaxowanie potwierdzenia. Tartakowi zespuł się samochód :)
9:10 Geodeta zjawia się, sprawdzaw poprawność linii granicznej, okazuje się, ze płot stoi 30 cm w mojej granicy, co za ulga
9:30 kopacze kopią dalej
9:35 Dzwonię do Agaty i proszę, żeby zrobiła zrzut z ekranu z przelewem i przesłała to do hurtowni
9:36 Pani z hurtowni dzwoni i mówi ze przelew doszedł jednak i ze wysyła stal
9:37 Dzwonię do Agaty i mówię, zeby sobie darował
10:00 Dzwonię do Pana od tartaku i mówię że jak zaraz nie będzie desek to biorę z innego miejsca
10:10 Deski przyjeżdżają
10:15 Opuszczam z kierownikiem plac budowy
10:30 Dzwoni kierowca od stali, nie może nas znaleźć, po kilku prostych wskazówkach trafia.
11:00 Szybki prysznic i do pracy
Czuję radość, było ciężko i nerwowo i pewnie nie raz jeszcze tak będzie, ale najważniejsze jest to, że się nie zdenerwowałem i sobie poradziłem. Oby tak dalej. Jutro postaram się wkleić zdjęcia.