Najpierw cofnę się trochę wstecz w czasoprzestrzeni J
Wszystko zaczęło się od............................wizyty.
Któregoś wrześniowego dnia pojechaliśmy do mojej koleżanki Eli i jej męża Andrzeja do Strzelina ( znajomość z Elą ma już trochę latek - 1971 podstawówka - oj wiem, że jestem stara, ale nie o mnie miałam pisać ). Okazało się, że wybudowali dom, który bardzo nam się spodobał „Gustowny- C84). Kiedy zaczęliśmy się wypytywać o różne rzeczy dotyczące budowy, kosztów itp., zaczęliśmy się poważnie zastanawiać – budujemy, czy nie?
No i zdecydowaliśmy, próbujemy budować J ( ciekawe, jak długo ten uśmiech będę miała na buzi i kiedy pojawi się znowu hehehe). Jak opowiadam, co już przeszłam w urzędach, to inni mówią, że to dopiero początek, a jak Michał czyta mi czasem dzienniki budów innych budujących, to jestem przerażona bryyyyy.
Oczywiście zaczęliśmy od projektu hahahaha szukaliśmy, szukaliśmy i zostaliśmy przy Gustownym - C84 z małymi przeróbkami ( to tylko nam się pewnie wydaje, że są one małe J).
Niestety wszystko od samego początku idzie nam pod górkę :
Znaleźliśmy działkę, bardzo nam się spodobała. Wszystko super, już drzewka posadzone ( działka, którą chcemy kupić, to tył domu sprzedającego – ogród), zieleń, cisza, blisko do PKS 1 min., po drugiej stronie drogi pola no i cena w miarę przystępna, żeby wziąć kredyt ( za nim sprzedamy mieszkanie). Rewelacja J, daliśmy nawet „przedpłatę” 10 tyś., tacy napaleńcy z nas.
Zaczęliśmy załatwiać kredyt GM Money. Dużo papierków i wizyt ( u sympatycznego Pana Artura – bez żartów bardzo kompetentna osoba, jednostka banku na ulicy Ruskiej), ale przebrnęliśmy – podpisaliśmy umowę huraaaaa.
Jeśli chodzi o działkę, to koleżanka z pracy słysząc, ze chcemy kupić działkę zaproponowała, abyśmy przyjechali do nich z tymi dokumentami od działki, jej mąż zajmuje się udzielaniem kredytów w banku, więc pojechaliśmy i dopiero się zaczęło..............
Okazało się, że działka jak działka ( i po co było tak się spieszyć ).
Woda daleko i przeciągnąć trzeba przez działkę Pana, umówmy się „Józka”.
Prąd również przez działkę trzeba ciągnąć ( chociaż nie wiadomo, jak pociągną górą i słup na naszej działce, czy dołem w ziemi ( w Akcie Notarialnym musi być napisane, że SŁUŻEBNOŚĆ działki pod media). W przeciwnym wypadku o ile wodę można doprowadzić, to energetyka nie założy elektryczności, bez takiego zapisu).
To jeszcze nic, bo do przeżycia, ale DROGA prowadząca do działki, to już wyższa szkoła jazdy. Zaraz opiszę ( z pomocą mojego Michała), a więc tak:
http://www.systemc.pl/domek/dzialka_sch.jpg" rel="external nofollow">http://www.systemc.pl/domek/dzialka_sch.jpg
- droga wydzielona po lewej stronie ma 5 m i druga strona 5 m, to jest wymagane 10 metrów, aby się budować. Sąsiad Józka sprzedał już „iksiastą” działkę ( tam też mają po 1/3 drogi). Żeby urzędnicy wydali pozwolenie na budowę, to wychodzi na to, że powinni sprzedający zrobić służebność dróg i dopiero sprzedawać działki
- pierwsze działki od drogi Józka nie sprzedane i jak tu się dogadać na utwardzenie ( nie mówiąc o zrobieniu ( 80 m, tylko z naszego pasa ), a jak właściciele pierwszych działek zrobią sobie wjazd od polnej drogi, to nie będą chcieli wyrzucić pieniędzy dosłownie i w przenośni w błoto i dołożyć kasę na wykończenie drogi. Masakra.
- Droga polna ma 600m , w zimie nie odśnieżana. Okazało się, że Gmina zrobi ją ......... kiedyś. Tak więc samochodami po dziurach hyyyyyy.
Tak nas uświadomił koleżanki mąż . Po wyjściu nie mieliśmy fajnych min L, ale dalej byliśmy na tak, że kupujemy – przecież ludzie budują się w szczerym polu, to dlaczego my nie możemy.
Kilka razy po tej rozmowie jeździliśmy do Józka i prosiliśmy, żeby zrobił z sąsiadem i panem od działki XXX służebność, wówczas zdecydujemy się na kupno.
Niestety Józek nic nie zrobił w tej sprawie, z sąsiadem się nie dogadał. Kredyt przydzielony, zaliczka dana i co teraz?
Dzień przed kupnem, Michał zadzwonił z informacją do Józka, że zrezygnujemy z zakupu działki, gdyż nic z drogą nie zrobił. Szkoda było nam tej działki i zaliczki L.
Podczas rozmowy Józek sam zaproponował, że zwróci nam zaliczkę. Plus był taki, że nieświadomie pisząc oświadczenie otrzymania przez Józka kasy, napisaliśmy słowo „ZALICZKA” i to uratowało nam pieniądze. Gdyby było słowo „ZADATEK”, nie musiałby zwracać pieniędzy. Minusem tej sprawy było to, że chciał nam oddać, ale oświadczył, że musimy poczekać na pieniądze, gdyż ....................... wyremontował sobie dach przed zimą . Szczęki nam opadły. Pomyśleliśmy, że pewnie długo się jej nie doczekamy, ale po 2 tygodniach zadzwonił i umówił się na oddanie i oddał ufffff .