Wczoraj już nie miałam siły pisać, ale teraz oglądamy F1 i mogę sobie popisać chwilkę :) ( ciekawe, czy Naleśnik też ogląda )
Wczoraj mieliśmy zamiar odpocząć, ale musieliśmy pojechać na budowę ( na godzinkę) . Z godzinki zrobiło się 6 godzin . Czekaliśmy, gdyż Pasiki kończyły dach, ale nie bezproduktywnie, nie nie. Sprzątaliśmy, poznosiliśmy kawałki drewna na stertę, pozbieraliśmy kartoniki, paseczki plastikowe i przekładki z dachówek. A na koniec koło 18 -tej Pasiki skończyli dach
Wyszedł ładnie i równiutko . Uważamy, że ekipa jest bardzo dobra ( mimo samowolki, na którą się zgodziliśmy . Dach jest naprawdę porządnie zrobiony i śmialiśmy się, że jak jakiś kataklizm, to mury runą, a dach będzie nadal stał
Przy okazji Pasiki opowiedzieli nam, że jacyś ludzie chcą, żeby im robili dach. Problem w tym, że konstruktorzy ( już dwóch) rysują dach, inwestorom się nie podoba. W związku z tym inwestor razem z konstruktorem zdecydowali, że Pasiki wybudują dach, a konstruktor go narysuje i przystawi pieczątkę
Jednak po tym, co się u nas wydarzyło z kierowniczką budowy ( bo to pierwsza ich budowa, gdzie w ogóle pojawiła się KB) , to oni teraz już bez papieru nic nie zrobią. Widać, że różne są budowy, różni inwestorzy i różni kierownicy budów, samo życie. Ogólnie nasz konstruktor powiedział, że dach jest solidny ( myślę, że solidniejszy, niż był zaprojektowany przedtem) :)
Na dodatek zachowali się bardzo w porządku, gdyż w rezultacie uwzględnili przy rozliczeniu nasze dodatkowe wydatki związane, z wymogami KB. Również posprzątali po sobie wszystko i zostawili czyściutkie poddasze:)
Reasumując - wszystko co się wydarzyło z dachem, to na dzień dzisiejszy gdybym miała wziąć ekipę do zrobienia dachu, to wybrałabym również Pasików. W związku z tym na koniec, otrzymali od nas po własnoręcznie robionej cytrynówce
Zdjęć nie mamy , ponieważ włączył się aparat w pokrowcu i rozładował się bateria . Będą w poniedziałek :)