Bobby ... w skrócie Bobi .... to owczarek staro-angielski, którego głównym celem jest utrzymanie stada w całości ....
... i stąd chyba jego problem ...
Jak wyjeżdża do Gwoździkowej ....i nie ma wszystkich domowników na siedlisku to miejsca sobie nie może znaleźć ....
Tutaj mu się nie dziwię ... bo miejsce jeszcze nieokreślone ... ale bez przesady ...
Popiskuje, cały czas pilnuje samochodu (boi się chyba, żeby nie odjechał bez niego )...
Na domiar złego, sąsiad zaorał jego dotychczasowe miejsce „toaletowe” i jakoś miejsca nie może znaleźć ( w sumie mu się nie dziwię, bo jakby mi kibelek postawili ukośnie, to też bym unikał )...
Mądry to pies..... i po jednym czy dwóch reprymendach nie załatwia się na „terenach uznanych za roślinne” .... teraz biedak lata „za drogę”
(naszą drogę zresztą ... ale już mu tego nie mówiłem, bo by się załamał)
http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/02%20styczen%2009/0028-1.jpg" rel="external nofollow">http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/02%20styczen%2009/0028-1.jpg
Podczas prac wewnątrz Gwoździkowej, Bobi zawsze pilnuje samochodu ...
Dzisiaj od razu zaprosiłem go do środka, co by na śniegu nie leżał .... przyszedł obrażony ... kazałem mu się położyć na ciepłym dywanie (jedynym zresztą rozwiniętym w fabryce) ...
Rozpocząłem "badanie" ....
...”Bobi, czemu jesteś smutny ? Może o tym porozmawiamy?” – mówię
...westchnął tylko ...
...” Co, brakuje Ci Pani Gwoździkowej i Juniora ?” – pytam,
... coś mruknął ...
...”Bobi, nie lubisz Gwoździkowej ?”
... zamachał ogonem, którego nie ma ...
Myślę , MAM CIĘ!!!
...”Bobi – no otwórz się ...pogadamy” – idę na całego ...
... no i się otworzył ....
... puścił takiego bąka, że trzeba było wietrzyć 15 minut...
Nie wiem o co mu chodzi ... ale się dowiem .... nawet jakby się miał otwierać przede mną co minutę ...