Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    18
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    43

Entries in this blog

100krotki

Zaczęłam pisać o "klątwie", która ciąży na dworku - tym, co w nim doraźnie mieszkamy:) Ale ponieważ po pierwsze - nie wierzę w klątwy, po drugie - klątwa nas nie dotyczy, to sobie odpuszczę:)

 


Mimo wszystko chciałabym być już u siebie.

 


Codziennie z mężem przemierzamy te 17 km do naszego domu. On pierwszy skoro świt, a ja z dziećmi nieco później.

 


Malujemy, kosimy, grabimy, utyskujemy na rozjeżdżoną przez sąsiadujących budowlańców drogę, ale coraz bardziej czujemy się tam jak w domu.

 


Przewiozłam już wszystkie kwiaty - bo w dworku więdły. Ogołociłam dworkowe parapety:)

 


Jutro zacznę przewozić inne drobiazgi i mam nadzieję, że wkrótce okaże się, że nasz dom składa sie nie tylko z bezgustownych boazerii, tanich kafli i marnych posadzek ( to wszystko do zrobienia), ale z nas i naszych bibelotów.

 


Jakoś przetrwamy. Najważniejsze, ze u siebie.

100krotki

Tymczasem my też nie próżnowaliśmy i trochę przewrotnie przymierzaliśmy sobie galerię do wymarzonych wnętrz - no i wnętrza do galerii:)

Gdyby nam się udało w dwóch dużych pomieszczeniach zrobić taki szaro- dystyngowany nastrój, byłoby fajnie:)

Na razie uzyskaliśmy taki efekt:

 

http://mebleantyczne.pl/sceneria/wq1.jpg" rel="external nofollow">http://mebleantyczne.pl/sceneria/wq1.jpg

 

Jeszcze prowizorka, a kiedyś, kiedyś....Zrobi się fajnie:)

Ale w innych pomieszczeniach będzie bardziej hacjendowo.

 

Nadal jeszcze tkwimy w dworku, choć myślę, że to ostatnie dwa tygodnie.

100krotki

Mielibyśmy już w środę - ale przez nasze zapominalstwo mamy dopiero teraz:))))

 

 


Pierwsze i....ostatnie ( bo taki właśnie dom chcemy) koncepcje przebudowy.

 


Nie wiem czy innym, którzy zobaczyli pierwsze plany swoich domów, ale mi buzia się roześmiała na ten widok, ogarnęło mnie wzruszenie i dostałam energetycznego kopa - to musi się ziścić:) Marcin - moj mąż też jest pod ogromnym wrażeniem.

 


Dumny, że to on odnalazł naszą panią architekt. Trafił w dziesiątkę.

 


Jest to osoba niezwykle uczciwa, rzetelna, sumienna i obdarzona niezwykłym wyczuciem klimatu. A przy tym słucha. Potrafi słuchać i ubierać w kreskę marzenia...

 


Pierwsze koncepcje nie zawierają jeszcze kolorów, ani planów kamiennych elewacji, baniowań i takich tam, ale ja już wiem, że dom będzie TAAAKI CUDNY, TAAAKI NASZ i TAAKI INNY....I wcale nie będzie raził śródziemnomorskimi klimatami.

 

 


To jest elewacja wschodnia, czyli ta, przy której są wjazdy, wejście do prywatnej części domu i droga:

 

 


http://mebleantyczne.pl/dom/strona%20wschodnia.jpg

 


To jest elewacja północna, gdzie nad garażem będzie nasza sypialnia:

 

 


http://mebleantyczne.pl/dom/strona%20polnocna.jpg

 


To strona zachodnia, gdzie znajdzie się kameralne patio i gdzie będziemy mogli schodzić z tarasu do ogrodu. Będzie tam nawet kominek, taki dwustronny - jedna część w galerii, druga na zewnątrz.

 

 


http://mebleantyczne.pl/dom/strona%20zachodnia.jpg

 


A to strona południowa, ze ślicznym wejściem do galerii...

 

 


http://mebleantyczne.pl/dom/strona%20poludniowa.jpg

100krotki

Ciąg dalszy fascynacji - inspiracji:)

Staram się czerpać je z domów i wnętrz, gdzie ludzie mieszkają na co dzień.

 

Kuchenno - jadalniane fascynacje:

 

http://img188.imageshack.us/img188/8175/casa2.jpg" rel="external nofollow">http://img188.imageshack.us/img188/8175/casa2.jpg

 

http://img523.imageshack.us/img523/1897/cucina1.jpg" rel="external nofollow">http://img523.imageshack.us/img523/1897/cucina1.jpg

 

http://img195.imageshack.us/img195/7664/casa1t.jpg" rel="external nofollow">http://img195.imageshack.us/img195/7664/casa1t.jpg

 

http://img193.imageshack.us/img193/5665/kuchnia1f.jpg" rel="external nofollow">http://img193.imageshack.us/img193/5665/kuchnia1f.jpg

 

Salonowo - galeryjne:

 

http://img193.imageshack.us/img193/2919/salotto1.jpg" rel="external nofollow">http://img193.imageshack.us/img193/2919/salotto1.jpg

 

http://img8.imageshack.us/img8/4851/salotto2.jpg" rel="external nofollow">http://img8.imageshack.us/img8/4851/salotto2.jpg

 

Wiem od dawna, że w galerii chcemy mieć taką podłogę. Przynajmniej w jednym pomieszczeniu.

Nie wiedziałam jednak, że tak wytwornie wyglądają przy niej szare ściany.

Już same w sobie wyglądają nieprzeciętnie, nawet bez podłogi:)

Do domu może nie - bo zbyt wystawny to styl i zbyt pałacowy.

Ale jeden taki pokój zamawiam do galerii:)

 

W domu, w salonie lub sypialni chciałabym mieć takie ściany. Sama będę robić przecierki i malować wzorki:)

http://img44.imageshack.us/img44/4213/sciany1.jpg" rel="external nofollow">http://img44.imageshack.us/img44/4213/sciany1.jpg

100krotki

Dziwna, w ogóle, baba ze mnie.

Bardziej wiem - czego bym nie chciała, niż co bym chciała w naszym domu i jego otoczeniu.

Nie chciałabym w ogrodzie fontann wersalskich, ale taką przyścienną, z rzygaczem, to już tak.

Nie chciałabym tui w ogrodzie, ale też nie chciałabym krzewów fabrykujących w nadmiarze opadające liście.

Nie chciałabym krasnali, skrzatów, młynów, wiatraków, sarenek, ślimaków, cherubinów, lwów, mini-wodospadów - ale to chyba normalne:)

Acha - i całego kramu w stylu bonsai.

Nie to, żebym miała coś przeciw bawarskim, albo japońskim ogródkom, ale ja osobiście wolę nie:)

Nie chciałabym w moim domu mieć okien dachowych, bo nie lubię widzieć samego nieba. Nie wiem tylko, czy w jednym z planowanych pokoi na górze da się nie zrobić takiego okna.

Nie chciałabym kuchni w nowoczesnym stylu, nie chciałabym współczesnych łazienek, ani salonu.

To tylko moja prywatna opinia, że...

Za komuny można było się pomylić, wchodząc do mieszkania sąsiada i biorąc je ( dzięki jednakowemu wystrojowi) za swoje.

I teraz jest podobnie. Mylę się autentycznie, przeglądając wnętrzowe inspiracje i oglądając zdjęcia nowo urządzanych domów.

Jednakowe kuchnie, jednakowe kibelki ( nawet te same płytki ), jednakowe salony z prawie jednakowymi kominkami, taką samą podłogą, taką samą sofą i identyczną plazmą na ścianie.

Ogromnie podziwiam ludzi, którzy nie gonią za przemijającą już modą i poświęcają wnętrzom trochę więcej serca ( niekoniecznie więcej pieniędzy - czasem nawet mniej ), żeby stworzyć coś naprawdę innego i wyjątkowego na wiele lat.

Wiele osób przyznaje mi rację. Wnętrza, choć schludne, przestronne i komfortowe, są niemal jednakowe:)

Nie chciałabym tak. Ale też nie zagracę całego domu antykami:)

Bo nimi również można wszystko przytłoczyć i zepsuć.

100krotki

W oczekiwaniu na projekt przebudowy.

 


W oczekiwaniu na projekt, gdy mam małą chwilkę, wertuję net w poszukiwaniu inspiracji.

 


Na razie zaprząta mnie elewacja. W formę też trochę będziemy ingerować, ale tak naprawdę to dom stanowi już jakiś szkielet, którego będziemy się trzymać:)

 


Jestem na etapie poszukiwań pomysłów na elewację.

 


Wiem, że będzie sporo kamienia, ale nie wszystko z kamienia.

 


Chociaż ten dom bardzo przypomina nasz i świetnie wygląda cały w kamieniu, to jednak pełen kamień raziłby w naszych okolicach i dom wyglądałby albo jak twierdza, albo jak żywcem przeniesiona z Majorki, zabytkowa finca:

 

 


http://img192.imageshack.us/img192/5820/foto189619.jpg


I jeszcze dla porównania nasz:

 

 


http://img9.imageshack.us/img9/4971/9b99dd798d84fe219d68e76.jpg

 

 


Potem znalazłam coś takiego. Takie baniowania na opak:)

 

 


http://img198.imageshack.us/img198/4681/milesilucamarconi2.jpg

 


I kolejną, ciekawie zaprojektowaną elewację:

 

 


http://img198.imageshack.us/img198/5166/topimgaw.jpg

 


Nie wiem dlaczego myślę już o kolorze. Ale myślę:)

 


Kolor domu z antybaniowaniem (prawie bordowy) wcale mnie nie pociąga, tzn nie pociąga w odniesieniu do naszego domu, bo nasz wyglądałby kiepsko.

 


Zastanawiam się nad wkomponowaniem szarości i beżu kamieni w jakąś delikatną, ciepłą barwę. I nad okiennicami, które mogą być zielone, mogą być nawet wrzosowe, jasnoniebieskie, ale nie brązowe:)

100krotki

Eh:) Kiedyś pójdę może o normalnej porze spać, ale chyba wiele wody do tego czasu upłynie.

 


Zaliczam się (i z wiekiem coraz bardziej się do tego przekonuję) do Ludzi-Sów, którzy kochają noc - jej spokój, łagodność i upojne odprężenie.

 


Nie byłabym sową, gdyby nie mój mąż - Poranny Skowronek, który wstaje o świcie i pierwszy nakręca nasz dzień na jego normalne obroty, Zawozi dzieci do szkół, wcześniej je budzi, karmi, ubiera i przynosi mi kawę kiedy uznaje, że wyspałam się po trudach wieczornej pracy.

 


Za to ja wieczorami nie próżnuję. Gdy on o 21.00 odpada, ja mam przypływ pracowitej weny:)

 


Czasem jednak muszę wstać o siódmej i wtedy nawet nieźle sobie z tym radzę.Ogólnie dobrze się uzupełniamy w tym naszym spanio - czuwaniu. Katastrofą byłyby dwie sowy w związku, z przychówkiem w wieku szkolnym, który trzeba na czas położyć i na czas zerwać z łóżek, a do tego samemu wstać rano do pracy...

 


DOM:

 


W domu był przedwczoraj konstruktor współpracujący z panią architekt, żeby sprawdzić wszystkie techniczne aspekty rozbudowy. Spędził na działce całe deszczowe przedpołudnie.

 


Ocenił dom, fundamenty i więźbę bardzo dobrze. Będziemy mogli rozbudowywać dom nad garażem - i super, bo wymyśliliśmy, że tam, od strony północnej, pod ogromną brzozą, powstanie pokój kąpielowy w sąsiedztwie naszej sypialni. I jakaś niewielka garderoba.

 


Będziemy też mogli wykorzystać posiadaną więźbę do planowanej rozbudowy dachu - tak świetnie jest zachowana.

 


W domu z architektką i konstruktorem spędziliśmy chwilkę, bo pognały nas dalej sprawy zawodowe.

 


Za parę dni zjawi się u nas wyczekiwany pan z łupkiem granitowym i kostką w kolorze żółto-czarnym.

 


Głupio tak zaczynać dom od kostki na podjazdy, ale widząc zdjęcia oferowanego łupka w necie, strasznie się podekscytowałam i zdecydowałam, że elewację może nawet zrobimy i czarną, jeśli ma pasować do tych łupków złocistych przetykanych czernią:)

 


PRACA:

 


Wielkie to szczęście w życiu móc połączyć hobby z pracą, a ja chyba zaliczam się do szczęściarzy, którym to się udało.

 


Efektem mojej fascynacji pracą jest artykuł o jednym z moich ukochanych nurtów w sztuce:

 


http://www.nobleconcierge.pl/news-art-and-design/4963/secesja" rel="external nofollow">http://www.nobleconcierge.pl/news-art-and-design/4963/secesja

 

 


Poza tym nic się nie dzieje:)

 


Tak wygląda nocą zabytkowy dworek który uwielbiam, ale z którego chciałabym już się ewakuować do naszego, własnego domu:

 


http://mebleantyczne.pl/zapraszamy.gif

100krotki

Nie wiem jak pomieszczę w naszym domu gości:)

 


Dopiero przed chwilą odjechało całe grono. Rodzina po Polsce rozwiana, od Szczecina po Kotlinę Kłodzką, a każdy chce czasem odwiedzić Warszawę no i nas. Dworek był (i jest na razie) znakomitą bazą wypadową do Wawy. W minionym roku gościliśmy około 30 osób na raz i nikt nie narzekał na ciasnotę.

 


Nasz dom jest wprawdzie jeszcze bliżej Wawy i na trasie WKD, tylko miejsca w nim brak. Na razie czynne będą tylko 3 pokoje, a nas jest pięcioro:)

 


Moja babcia - gdy była jeszcze młoda i sprawna - potrafiła ugościć tabun ludzi w swoim jednym pokoju. Wszyscy byli szczęśliwi i często wracali - ku radości babci.

 


Może i ja jestem trochę jak ona i dam sobie ze wszystkim radę (jesteś nieznośna jak twoja babcia - powtarzała mi mama, bo babcia była jej teściową). Moja babcia wybudowała trzy domy (zaczęła w wieku 50 lat).

 


Przypomniała mi się maksyma życiowa mojego niemieckiego sąsiada z Polski: "Boże pozwól, abym stał się takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies."

 


Warte odnotowania i zapamiętania, ale czy realne?:)))

100krotki

Koniec maja zawsze był moim wyczekiwanym, ulubionym czasem.

 


Dni wypełnione słońcem i rozbuchaną zielonością. Zapachem przekwitających bzów i zapowiedzią czegoś szczególnego. Wieczorami mogły nawet pojawiać się krótkie i intensywne burze ( miałam to uwzględnione w swoim wiosennym, romantycznym scenariuszu, który już od jesieni tęsknie telepał się z tyłu głowy). Mogły być nawet i burze, żeby zrobić miejsce zapierającej dech parności, ciepłym wieczorom i księżycowi bez otoczki, który zwiastuje śliczny poranek.

 


Tymczasem teraz.... słota bez końca i bez początku. Deszcz, burze od rana, szaruga, zimno i pies tęsknie spoglądający na drzwi do domu.

 


Ani wyjść pokosić trawę wokół dworku, ani pojechać z kosiarką do domu.

 


Dlatego dziś siedzę tak długo, bo niedzielny poranek przespałam z głową nakrytą poduszką, tłumiącą deszczowe dzwonienie w parapet.

 


Projekt domu się rysuje, rysuje... Geodeta mapkę robi... Długo.

 


Nic wielkiego się nie dzieje. Pani architekt przygotowuje nam projekt pod pozwolenie na budowę, bo zgłoszenie zwykłego remontu nie przejdzie.

 


Domyślam się, że przede mną pewnego rodzaju katorga urzędowa, ale dzięki tej pogodzie, jakoś to po mnie spływa:) Podobnie to, z czego i za co będziemy rozbudowywać:)

 


Miniony tydzień przyniósł nam zmiany tylko w branży zawodowej.

 


A właściwie - dopiero zapowiedzi zmian poparte kilkoma ważnymi spotkaniami i jednym, zbytkownym wernisażem z ostrygami które zjadłam po raz pierwszy.

 


Myślę już o tym, żeby jak najszybciej wyprowadzić się z dworku ( nie nasz - dzierżawiony), a dworek jest rzeczywiście w pewnym stopniu luksusowy, a nasz dom - niestety nie:) Przyzwyczaił się człowiek do swojej, osobistej łazienki ( w dworku jest ich aż sześć, a nas jest pięcioro), do salonów, pokoi gościnnych, amfilad, krużganków i całej tajemniczej, XIX wiecznej otoczki.

 


Do pralni w drugim budynku (gdzie są tylko trzy łazienki i żywa dusza z nich nie korzysta) i trzech hektarów lasu ( ale do tego bardziej przyzwyczaiły się psy, bo ja w te zakleszczone chaszcze się nie kwapię - zadowalam się parkiem i polaną). Czas uciekać z tych wielkopańskich włości do siebie. Psy zdecydowanie nie będą zadowolone. Koty to nie wiem, bo i tak siedzą w domu. Nie będzie zadowolona moja nastoletnia Ni (córka), bo zostawi tu znajomych i jest w tym durnym wieku, że nie rozumie radości z przebywania pod własnym skrawkiem nieba. Młodsi chłopcy za to cieszą się razem z nami. A my z Marcinem nie możemy się doczekać.

100krotki

13 maja 2009.

 

 


Data warta adnotacji w dzienniku:)

 


Od rana przejmowaliśmy nasz - chwilkę już temu kupiony dom.

 


Nie obyło się bez lekkich, leciuteńkich rozczarowań, które dziwnym trafem wcześniej przewidziałam. Poprzedni właściciel wykazał w operacie szacunkowym stałą zabudowę w kuchni, co trochę podwyższyło wartość domu.

 


Przy nas był robiony operat i właściciel zapewniał, że zabudowa zostaje. Dziś zastaliśmy tam stare rozklekotane szafki wstawione naprędce w miejsce zabudowy.

 


No cóż - i jedna i druga wersja kuchni jest dla nas nie do przyjęcia.

 


Teraz mamy stare zakopiańskie meblościanki, a mielibyśmy nowe, białe plastiki.

 


Nie jest najgorzej - czytaliśmy o domach, z których poprzedni właściciele wymontowywali armaturę, framugi, posadzki - u nas co prawda jest to jeden wielki szrot, ale go nam łaskawie ostawiono:)

 


Potem zapoznawcze spotkanie z nowymi sąsiadami, wyjazd do zakładu energetycznego w Pruszkowie i przepisanie umowy.

 


Poszło sympatycznie i bezproblemowo. Tak samo, a może jeszcze milej, było z gazownią w Grodzisku.

 


Powrót do domu na małą - obiadową chwilkę i zaraz wyjazd z najmłodszym synem na nowe włości.

 


Po drodze zakupiliśmy trochę ziemi, szpadel i grabie w wersji mini dla Felka. Nasionka i sadzonki zbieraliśmy już od miesiąca.

 


Pierwszy wjazd do naszego domu - Marcin z przytupem zaparkował auto wewnątrz posesji ( nie jak dotąd skromnie za płotem).

 


Ja z Felkiem pobiegliśmy na koniec ogrodu, żeby wyznaczyć mu parę rabatek.

 


Posialiśmy przy płocie powoje, maciejkę i pachnące groszki.

 


Odkryliśmy cudne drzewo - stary orzech cały porośnięty winną latoroślą.

 


Na drzewie jest dach z winorośli, a pnącza zwisają z niego jak liana.

 


Winorośl rozrasta się aż na płot i daje owoce, bo mnóstwo było ususzonych gałązek.

 


I tak siedzimy przycupnięci pod tą winoroślą, siejąc, grabiąc i sadząc, gdy otwierają się drzwi od strony naszej przyszłej galerii i wychodzi mój mąż - po pierwszym, gospodarskim obejściu domostwa.

 


Wtedy, widząc go wychodzącego, po raz pierwszy poczułam, że jesteśmy u siebie w domu i aż mi się buzia roześmiała do niego:)

 


Potem jeszcze spędziliśmy kilka chwil w domu - planując jego przyszłą rozbudowę, pokoje dla dzieci, kuchnię i wyjście z salonu na taras.

 


Na koniec zdecydowaliśmy, że przejmujemy także stary numer telefonu oprócz przeniesienia naszej obecnej linii telefonicznej.

 


No i tak wyglądał nasz 13.05.2009... Jak dla nas dzień pełen niezwykłych wrażeń:)

100krotki

Jeden z autorskich projektów rozbudowy naszej pani architekt.

Zachwycił nas. Wierzę, że równie wspaniale potraktuje nasz dom:)

 

http://img49.imageshack.us/img49/7483/projektybudynkowmieszka.jpg" rel="external nofollow">http://img49.imageshack.us/img49/7483/projektybudynkowmieszka.jpg

 

http://img5.imageshack.us/img5/7483/projektybudynkowmieszka.jpg" rel="external nofollow">http://img5.imageshack.us/img5/7483/projektybudynkowmieszka.jpg

 

http://img5.imageshack.us/img5/5325/projektybudynkowmieszkar.jpg" rel="external nofollow">http://img5.imageshack.us/img5/5325/projektybudynkowmieszkar.jpg

100krotki

Projekt będzie gotowy za około 8 tygodni.

 


Dostaniemy trzy koncepcje do wyboru:) Podarowałam pani architekt cedejkę* z naszymi inspiracjami, obejrzała je i mówi, że pasują do naszego domu.

 


Obok nas, po drugiej stronie drogi sąsiad buduje duży dom według indywidualnego projektu. Pomyśleliśmy, że dobrze będzie zerknąć na jego plany, by nie odbiegać zbytnio wyglądem od otoczenia i żeby na ulicy utrzymać jakiś stylistyczny ład.

 


Cały czas mam świadomość, że nie przeniesiemy Prowansji, Sycylii, Malagi pod Pruszków, bo to w złym guście, ale chciałabym przenieść delikatne akcenty stamtąd do mojego domu.

 


Mam sentyment.

 


To część mnie, mojego życia - na przykład dom na Sycylii, w którym spędziłam pierwsze, dorosłe, pracujące lato. U mamy leżą gdzieś moje, stare fotki z tych pięknych tarasów na urwisku.

 

 


http://www.villeinitalia.com/foto/SiciliaFOTO/CostadeiRicciFOTO/CostadeiRicciP.jpg

 


http://www.villeinitalia.com/foto/SiciliaFOTO/CostadeiRicciFOTO/CostadeiRicciD.jpg

 


http://www.villeinitalia.com/foto/SiciliaFOTO/CostadeiRicciFOTO/CostadeiRicciI.jpg

 


http://www.villeinitalia.com/foto/SiciliaFOTO/CostadeiRicciFOTO/CostadeiRicciF.jpg

 

 


Zostaną we mnie na zawsze ulice i domy miasta, w którym przyszła na świat moja córka, w którym usłyszałam pierwszy krzyk mojego pierwszego dziecka.

 


Część ważnych wspomnień chciałabym zatrzymać...Zostawić w domu, jak pamiątkę przywiezioną z nad morza:)

 

 

 


http://www.mondodelgusto.it/wp-content/uploads/2007/10/strada_di_li_incantisimi_canicatti.JPG


http://www.lasiciliainrete.it/AGRIGENTO/COMUNI/canicatti/CANICATTI.JPG

 


I Prowansja, której nie znam jeszcze osobiście, ale już od dawna kocham. Miłością ogromną.

 

 


http://www.podroze.pl/m/gallery/1/42621/42621.jpg

 


http://krzysztofrozmus.net/szwajcaria/zdjecia/0005/Miasteczko-Santurnin-les-Apt-Prowansja-Francja.jpg

 


http://imagecache.allposters.com/images/pic/HAD/5825~Afternoon-in-Provence-Posters.jpg

 


Architektura Aschaffenburga - niemieckiego miasta, w którym urodzili się nasi synowie jest mi też bardzo bliska - urzekająca w swej szlachetnej prostocie. Miasto nazywane jest Niceą Bawarii. Piękne.

 

 


http://www.info-aschaffenburg.de/media/cms/%7B9307525C-2AD3-4BB3-8166-D5AA21B94110%7D.jpg

 


http://farm2.static.flickr.com/1034/1061704640_6d2333db18.jpg

 


Ach, żeby tak można było uchwycić i stąd i stąd troszeczkę, i żeby nic przy tym nie raziło w podwarszawskich klimatach - chociaż te klimaty nie bardzo mi się podobają.

 


Kręcę nosem na współczesne dworki na siedmiu arach działki, z automatycznymi bramami i oknami Veluxa w dachach:)

 


Może dlatego, że teraz mieszkamy w starym, oryginalnym dworku, a może dlatego, że jesteśmy wyczulonymi na ściemę antykwariuszami...:)

100krotki

Południowe - śródziemnomorskie i meksykańskie inspiracje patio'we:)

 

Pnącza nie urosną tak okazale, ale nawet ze skromniejszą roślinnością uda się stworzyć fajny klimat.

 

http://www.luxuriousmexico.com/wwwluxuriousmexico/Luxurious%20Mexico/PicsChiapas/Chiapas,%20San%20Cristobal%20de%20las%20Casas,%20Hotel%20Casa%20Felipe%20Flores,%20Front%20Patio%20-%20Photo%20by%20www.Luxuriousmexico.com%200507.jpg" rel="external nofollow">http://www.luxuriousmexico.com/wwwluxuriousmexico/Luxurious%20Mexico/PicsChiapas/Chiapas,%20San%20Cristobal%20de%20las%20Casas,%20Hotel%20Casa%20Felipe%20Flores,%20Front%20Patio%20-%20Photo%20by%20www.Luxuriousmexico.com%200507.jpg

 

http://inlinethumb09.webshots.com/43400/1112673280012449839S500x500Q85.jpg" rel="external nofollow">http://inlinethumb09.webshots.com/43400/1112673280012449839S500x500Q85.jpg

http://www.tunja.gov.co/recursos_user/imagenes//galeria/jv_patio1.jpg" rel="external nofollow">http://www.tunja.gov.co/recursos_user/imagenes//galeria/jv_patio1.jpg

http://www.sevilla5.com/hotels/hotel-la-casa-maestro-patio.jpg" rel="external nofollow">http://www.sevilla5.com/hotels/hotel-la-casa-maestro-patio.jpg

 

Fajnie, ale zdecydowanie bez rycerza..

http://www.casonacantabria.com/img/finca/finca03.jpg" rel="external nofollow">http://www.casonacantabria.com/img/finca/finca03.jpg

 

http://www.casonacantabria.com/img/finca/finca09.jpg" rel="external nofollow">http://www.casonacantabria.com/img/finca/finca09.jpg

 

http://www.tuscany-inside-out.com/img/upload/1237804670casolare%20di%20sera.jpg" rel="external nofollow">http://www.tuscany-inside-out.com/img/upload/1237804670casolare%20di%20sera.jpg

100krotki

Dzisiejszy sukces:)

 


Otrzymaliśmy bardzo, bardzo korzystną ofertę od pani architekt, która urzekła nas autorskimi projektami.

 


Nie spodziewaliśmy się, że będzie tak konkurencyjna cenowo w stosunku do pana architekta bez portfolio, odpowiadającego na nasz anons w sieci, bo to my sami ją zaczepiliśmy z nieśmiałą prośbą:)

 


Tymczasem jest szalenie konkurencyjna, uczciwa i czuje styl w jakim chcemy mieć dom - już się cieszy na swoją pracę:)

100krotki

Tak wygląda teraz nasz dom:

 

http://img9.imageshack.us/img9/4971/9b99dd798d84fe219d68e76.jpg" rel="external nofollow">http://img9.imageshack.us/img9/4971/9b99dd798d84fe219d68e76.jpg

 

Ociupinkę źle, ale też nie tak najgorzej - wypadałoby jednak, i da się niezbyt wygórowanym kosztem, zrobić z niego śliczną, klasyczną, świetnie skomponowaną architektonicznie budowlę z przestronnym tarasem, pięknymi oknami, niszami, zakamarkami, ciekawymi dachami w południowym stylu - mamy nadzieję, że stworzymy z tego domu niezwykłą hacjendę w otoczeniu osobliwego ogrodu, gdzie każdy poczuje się wyjątkowo:)

 

http://img16.imageshack.us/img16/1866/ca65cd47ab1f1866fabbed3.jpg" rel="external nofollow">http://img16.imageshack.us/img16/1866/ca65cd47ab1f1866fabbed3.jpg

 

Mamy już plan zagospodarowania - bardzo dla nas korzystny. I przemiłych sąsiadów.

Zaczynamy więc:)

100krotki

Będzie o tym jak weszliśmy w posiadanie naszego domu:)

 


Kupiliśmy go niechcący:)

 


Znaczy chcący, ale zupełnie się nie rozglądając i nie licząc na cud.

 


Podwarszawskie, pruszkowsko-grodziskie ceny skutecznie nas odstraszyły od rozglądania się za gotowym do zamieszkania domem, a dodatkowo, pogarszająca się sytuacja na rynku kredytowym nie dawała szans na zakup osobom, które prowadzą własną firmę.

 


Poszukiwania zakończyliśmy przed rokiem, kiedy to prawie staliśmy się właścicielami domu i dużej działki w Brwinowie, jednak właściciele postanowili wstrzymać sprzedaż. Wcześniej trafiło się nam zamroczone potencjalnym zyskiem, starsze rodzeństwo z Milanówka, które wyceniło zawalającą się, postkomunistyczną ruinę na ponad milionową kwotę ( operat na sto tys) i za nic nie chcieli negocjować ceny, choćby o kilka złotych - dla przyzwoitości i fajnego przebiegu transakcji.

 


Zniechęciliśmy się. Postanowiliśmy wynająć dom z ewentualną - późniejszą możliwością wykupu i czekać na lepsze czasy.

 


W międzyczasie sympatyczny poniekąd właściciel domu, który wynajęliśmy, wszystko przeliczył i radośnie, aczkolwiek nieśmiało, ale z błyskiem w oku szepnął:

 


- Ziemia rolna wokół domu: 6 milionów.

 


- Dom na tej samej ziemi: Nie mniej niż 3 miliony.

 


- Budynek gospodarczy na tej samej ziemi: 1 milion.

 

 


Od nas dodam, że budynek gospodarczy to fatalna rudera, nieustawna, niefunkcjonalna i w tragicznym, wymagającym gruntownego remontu stanie.

 


Nie ma mowy, żeby tam pracować, a o mieszkaniu nie powinno się nawet myśleć.

 


Cenić taki budynek na milion złotych, w dodatku nie wliczając w cenę powierzchni terenu, to tak, jakby wycenić jabłko ze straganu na 100 tysięcy $.

 


Udało się to raz - Yoko Ono i do tego trafił się szczęśliwy nabywca - Lennon, ale nasz właściciel ani w 0, 0001 % nie przypomina Yoko ( zbliżony jedynie wiekiem, chociaż chyba starszy), ani my - potencjalni nabywcy, nie mamy fantazji Lennona:)

 

 


Wszystko się znajduje na grodziskiej prowincji, za Grodziskiem Maz, trochę w stronę Osowca.

 

 


Wszystko razem kosztuje 10 milionów według szacunków pana właściciela, które mają się nijak nawet do lokalnych, wygórowanych cen agencji nieruchomości i każdy je kwituje śmiechem:)

 


I tak skwitowaliśmy to również my, choć nie było nam do śmiechu, bo mieszkać w czymś, czego nigdy nie będziemy mogli kupić, jest zupełnie nie do śmiechu, a mieć do czynienia z człowiekiem, który w życiu na nic nie zapracował i wszystko co ma, zawdzięcza przedsiębiorczości rodziców, nie mając realnego pojęcia o cenach i wartości ludzkiej pracy - to jeszcze bardziej nie do śmiechu...

 


Dlatego postanowiliśmy szukać czegoś innego, lub ewentualnie przystosować dom rodzinny w Kotlinie Kłodzkiej i zamieszkać tam wraz z mamą - na co mój Małż średnio się cieszył:)

 


Nastał początek stycznia 2009. Banki zaostrzyły bardzo politykę kredytową i niemal nie było szans na uzyskanie kredytu w naszej sytuacji.

 


Niewiele się tym przejmowaliśmy, ponieważ bardziej szukaliśmy domu do wynajmu niż zakupu - na pewno nie liczyliśmy na zakup w tym regionie.

 


I już prawie że wynajmowaliśmy śliczny dom na obrzeżach Wawy, gdy zadzwonił nasz Przyjaciel.Z wymówkami.

 


Po pierwsze - że za daleko od niego.

 


Po drugie - czemu nie próbujemy kupić.

 


Po trzecie - jesteśmy głupki, bo on znalazł dla nas dom w przyzwoitej ( jak na ten region) cenie.

 


Spodziewaliśmy się absolutnej beznadziei, domku i warsztatu z pustaków w stylu lat siedemdziesiątych.

 


Ale nie:)

 


Nie było tak źle. Dom bardzo, bardzo solidny, z wielkim potencjałem...

 


I za chwilę wszystko potoczyło się samo. No - nie do końca samo...

 


Kosztowało nas, oczywiście, sporą papirologię, miliony zaświadczeń, godziny, dni i tygodnie nerwów w oczekiwaniu na decyzje kredytowe.

 


27 marca zasiedliśmy u notariusza i była to wielka chwila:)

 


Wyszliśmy z aktem własności naszego domu, powiadamiając - dopiero po fakcie całą naszą rodzinę:)

100krotki

http://img44.imageshack.us/img44/170/casasp.jpg

 

 


Od wielu miesięcy czytam dzienniki. Znalazłam tylko kilka dotyczących przebudowy - rozbudowy istniejących domów.

 


Rozpoczynam więc kronikę przebudowy naszego domu.

 


Naszego - jeszcze nie mogę w to uwierzyć:)

 


Własny dom, na własnym kawałku ziemi, pod skrawkiem własnego nieba, był zawsze moim wielkim, wytęsknionym marzeniem.

 


Chwilami nie miała dla mnie znaczenia nawet lokalizacja ( najchętniej zaszyłabym się nad jeziorem w leśnej głuszy), jednak mąż twardo stał na ziemi i pozostawał nieugięty - dom musi na siebie zarabiać - posiadać część usługową, a nasze dzieci powinny korzystać z dobrodziejstw cywilizacji, które oferuje pobliskie miasto.

 


I trzeba było rozejrzeć się za domem w niedalekich okolicach Warszawy, po lewej stronie Wisły, z prostym dojazdem do posesji.

 


Kto się rozglądał, ten wie jak trudno coś takiego znaleźć w niewywindowanej nieprzyzwoicie cenie.

 


Cena 300 m domu na 1200 metrowej działce, który kupiliśmy, niewiele odbiega od ceny sąsiedniej działki o takim samym metrażu.

 


Dom już stoi, gotowy do zamieszkania - co jest dla nas ogromnym ułatwieniem i wielką oszczędnością, więc będziemy w nim mieszkać i pracować, oraz powoli wykorzystywać jego znakomity potencjał, żeby stworzyć dzieło naszego życia:)

 


Jest ciekawy architektonicznie. Składa się z dwóch, a właściwie trzech złączonych z sobą budynków o różnej wysokości.

 


Mamy nadzieję, że stworzymy coś zahaczającego stylem o śródziemnomorskie i meksykańskie klimaty - z okiennicami, tarasami, patio, pięknymi dachami.

 


Dom z galerią sztuki w części parterowej.

 


Na to z pewnością będziemy potrzebować wiele czasu i środków, jednak...droga jest celem.

 

 


Za nami pierwsze rozmowy z architektami. Jeden z nich oszalał wyceniając projekt przebudowy dachu i lekkiej modernizacji części usługowej na bajońską sumę kilkudziesięciu tysięcy plus VAT, no ale jako bonus dołożył konsultacje z sanepidem, aranżerem zieleni i nasadzeń, o które nikt go nie prosił:)

 


Czekamy na propozycję drugiej pani architekt, która też odkryła ogromny potencjał domu - mamy nadzieję, że nie pomyliła się - jak pierwszy architekt - w ocenie potencjału naszej kieszeni i sprawności umysłowej:)



×
×
  • Dodaj nową pozycję...