Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    175
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    350

Entries in this blog

Afrodyta

Część prac zrobiliśmy jeszcze jesienią 2002r. Zostały wymurowane ściany i położony strop, "wsuwki" na kątownikach, czy jakos tak. Okno, bo od północy zostało wykute duże 140x180.

 

 

Ale ja byłam cwana i kazałam Dużemu zrobić tymczasowe przejście do pokoju od strony kotłowni. Zimą nie będzie uciekać ciepło i wentylacja większa Tylko powiesiliśmy zasłonę, żeby się nie brudziło z kotłowni.

Afrodyta

No cóż pokój nam się przyda, ale nie można było tak od razu? Pokój byłby od południa a kotłownia od północy.

 

 

Należy jednak dodać, że kotłownia to teren wygospodarowany z szopki, ale nie wymurowany Oj, czepiał się kominiarz.....ale miał rację. Tylko posadzka była wylana.

Afrodyta

Po Świętach i Nowym roku, w czasie których obgadaliśmy resztę zakupów, Duży ze szwagrem pojechali na zakupy......Jak ja się tych zakupów bałam

 

 

Powiedziałam dwie rzeczy:

 

- kuchenka - obojętnie jaka, byle 60-ka, bo mamy szerokie gary z dużymi uchwytami

 

- zlew - obojętnie jaki, byle 3-komorowy, bo nie będę wstawiać naczyń do szafy do góry

 

 

Przyjechali i pod pozorem trzymania drzwi zabronili mi wychodzić z domu.....

 

Wnoszą zapakowaną kuchenkę.....ja rozpakowuję i ....wielgaśna Amica z termoobiegiem, rożnem, samoczyszczącymi płytami w piekarniku i cyfrowym wyświetlaczem

 

W tym czasie Duży przyniósł zlew 3-komorowy Franke

 

 

Duży mówi "to nie wszystko", i w tym momencie wchodzi szwagier z pochłaniaczem .....ja już nie mogę

 

Duży na to " to nie wszystko".....Ja ????Kuchenka jest, zlew też, pochłaniacz, o którym nie było mowy.....co On jeszcze wymyślił?!

 

Poszedł i przyniósł..........magnetofon z odtwarzaczem CD!

 

No padłam

 

 

Ale jaka ja byłam wtedy z Niego dumna.... A jak mi się gębula cieszyła z tej kuchenki i ze zlewu

 

 

Od tego czasu tak wchodzimy do domu

 

http://images49.fotosik.pl/167/f683d1b33dc1364amed.jpg" rel="external nofollow">http://images49.fotosik.pl/167/f683d1b33dc1364amed.jpg

http://images50.fotosik.pl/167/ec8963794f4f0a05med.jpg" rel="external nofollow">http://images50.fotosik.pl/167/ec8963794f4f0a05med.jpg

http://images43.fotosik.pl/167/6591d6bc2ce278d8med.jpg" rel="external nofollow">http://images43.fotosik.pl/167/6591d6bc2ce278d8med.jpg

Duże drzwi, które widać, to łazienka

Afrodyta

Wigilijną wieczerzę zjedliśmy, jak było ustalone, u Teściów . Noc jednak spędziliśmy już u siebie.

 

 

Nie ważne, że nie było kuchenki, zlewu, że tylko czajnik bezprzewodowy, a szklanki trzeba myć w łazience.

 

 

Najważniejsze, że U SIEBIE

Afrodyta
Po wizycie Pana Sylwka biegiem zrobiłam przeprowadzkę naszego podręcznego dobytku /czytaj ciuchy nasze i dziecka/ oraz łóżeczka. Kiedy nasze łoże małżeńskie tzw. wersalka, została oddelegowana do nowego lokum, wiedzieliśmy, że idziemy na swoje
Afrodyta

W komplecie z piecem, kaloryfery dawały średnie ciepło

 

Trzeba było dokupić żeberka i domontować.

 

 

Bozi należy podziękować, bo całość hydrauliki robił bardzo dobry sąsiad i przyszedł we wigilię rano, żebyśmy mogli święta spędzić u siebie Panie Sylwku, dziękuję

 

 

My oczywiście w tą wigilię zasuwaliśmy z samego rańca do miasta po dodatkowe sztuki żeberek kaloryferka.

Afrodyta

Przywieźliśmy pralkę, ledwie się zmieściła żebyśmy nie musieli jej wnosić na miejsce docelowe Normalnie wjechała na centymetry po bokach!

 

 

Zamontowaliśmy przepływowy ogrzewacz wody SIEMENS /z dużą mocą, aby do prysznica starczyło/ i przystąpiliśmy do montażu kaloryferów

 

I w łazience Zachciało mi się dużego żeberkowego kaloryfera na wygodnej wysokości do wieszania prania. I doszłoby do katastrofy. Jakoś mnie tknęło aby sobie otworzyć pralkę otwieraną do góry i .....się nie da, bo dziura od kaloryfera

 

 

Na szczęście prace były ledwo rozpoczęte i po pomiarach,konsultacji i podwyższeniu żeberkowca było OK. Jejciu jaka ulga...

 

 

Oto efekt końcowy. Całkiem fajnie nam wyszła ta "prowizorka"

 

http://images44.fotosik.pl/168/713310987090d80bmed.jpg" rel="external nofollow">http://images44.fotosik.pl/168/713310987090d80bmed.jpg

http://images44.fotosik.pl/168/1154e0a35fe5e9d1med.jpg" rel="external nofollow">http://images44.fotosik.pl/168/1154e0a35fe5e9d1med.jpg

http://images50.fotosik.pl/167/fccb43b16a78440dmed.jpg" rel="external nofollow">http://images50.fotosik.pl/167/fccb43b16a78440dmed.jpg

http://images46.fotosik.pl/167/90cda2aed62eb364med.jpg" rel="external nofollow">http://images46.fotosik.pl/167/90cda2aed62eb364med.jpg

http://images47.fotosik.pl/168/8c71d0e95e04b5cfmed.jpg" rel="external nofollow">http://images47.fotosik.pl/168/8c71d0e95e04b5cfmed.jpg

Od czasu zamontowania wszystkiego, tylko zasłona do prysznica się zmieniała. No i pralka w zeszłym roku...

Afrodyta

Tak dotrwaliśmy do grudnia 2001.

 

 

A w grudniu...

 

 

Duży po konsultacji kolorystycznej przywiózł meble kuchenne. Ciemny orzech, czy jakoś tak. Osobiście montowaliśmy każdą szafeczkę.

 

 

Ja wystarałam się o, kolorystycznie, taki sam blat, ale koniecznie "ma być odporny na wysoką temperaturę". Moja mama ma takie paskudztwo, że gorący czajnik robi jej ślady na blacie Ja mogę sobie kłaść gorące gary prosto z gazu i nic nawet na nim prasuje jak muszę

 

 

Trwało to kilka dni zanim zmontowaliśmy całą kuchnię, bo wszystko "po pracy".

Afrodyta
Gdzieś po drodze powstał komin do kotłowni, bo przecież CO będzie własne. Trafiliśmy też na giełdę, gdzie przyjechali panowie z Pleszewa z piecem CO na "pace". Sprawdziliśmy, pooglądaliśmy, przeliczyliśmy i.......byliśmy pierwszymi klientami na naszym terenie Piec miałowy, ogrzewający 120m2, trochę duży Bydle ciężkieeee jak jasna chol..a
Afrodyta

Malowanie ścian, wrażenie 100% powiększenia pomieszczenia.

 

Pierwsze kolory to niebieski w kuchni i żółty w pokoju.

 

 

Zdecydowaliśmy, że na całości położymy płyty, takie grube kapaki stolarskie, dlatego wcześniej nie dawaliśmy styropianu na posadzki. Rzecz jest o tyle uniwersalna, że pod kapakami są zaizolowane rury od CO i nie ma problemu z dostępem.

 

 

Na to będzie linoleum, jak kto woli wykładzina PCV.

Afrodyta

Ze względu na "baaardzo równe" ściany i sufit, postanowiliśmy pokryć je płytami GK. Do łazienki poszły oczywiście wodoodporne i do kuchni przy zlewie.

 

 

Z prac związanych z powyższym mam już chyba magistra

 

Ustawianie, wkręcanie, nakładanie gipsu, siatki, szlifowanie. Ufff...., ale tego było

 

 

Szkoda tylko, że nikt nam nie wyjaśnił, jaka jest różnica między gipsem a gładzią. Skutek był taki, że chol..nie ciężko jest ręcznie wyszlifować nierówno położony gips w narożnikach. Duży napaćkał twardniejącego gipsu ze słowami "się wyszlifuje". To później szlifował, szlifował, szlifował...

 

 

 

Okna i odnowione, ręcznie robione przez dziadka Dużego drzwi, doczekały się wreszcie montażu.

Afrodyta

Kiedyś w międzyczasie zostało wykute osobiście przez Dużego, okno w pokoju, czyli z tyłu, od północy. Gruby mur, ręcznie robione pustaki. Młotkiem i przecinakiem to był wyczyn Okno zamiast 180cm szerokości ma 120. Trudno.

 

 

Poszukaliśmy po okolicznych hurtowniach okien i trafiliśmy na mojego kolegę.

 

On sie pyta "Czy potrzebne nam idealnie nowe okna? My na to........ On mówi - mam okna nowiutkie, ale stare, sprzed kilku lat, stoją na magazynie. Ssssię udało! Jedno okno drewniane, dwuskrzydłowe, drugie jednoskrzydłowe plastik. Wymiar idealny. Było sporo taniej.

Afrodyta

Łazienka też malutka 170x180.

 

 

Po wymurowaniu ścianek była robiona instalacja wodna i CO. I w łazience wyjścia robiłam "na oko". Kibelek był i umywalka też do próby wymiaru, ale pralki niet. W innym domu stała. :) Wymiary pasowały

Afrodyta
Wymyśliłam też, aby uzyskać nieco miejsca na kurtki i buty, tzw korytarz. Razem z łazienką ma 5m2 Ale "nikt mi nie będzie właził do kuchni w butach" Dodatkowo do łazienki wejście jest z korytarza. Po przedyskutowaniu z Dużym doszliśmy do wniosku, że to dobre rozwiązanie, bo z dworu będziemy wchodzić do łazienki, nie hacząc o resztę domu. Tak więc na powierzchni 160x170 są 2drzwi po 80cm i 1x120cm, każde na innej ścianie. Dodatkowo ma się zmieścić wieszak na ubrania i szafka na buty
Afrodyta

W styczniu 2001r rozpoczęliśmy prace związane z adaptacją.

 

 

Ponieważ garaż był postawiony na ziemi, trzeba było podkopać się pod mur i zrobić fundamenty i izolację od północy. Za wypełnienie fundamentu posłużył rozebrany słup od płotu 2 pozostałe ściany były później murowane i miały już fundament ok 30-40 cm.

 

Trzeba było zamurować "wrota" do przyzwoitej wielkości drzwi i zrobić okno od podwórka, czyli kuchni.

 

Okno niestety nie wyszło tam gdzie chciałam, bo nie było chętnego na kucie słupka 50x50cm. Z resztą podtrzymywał on konstrukcję budynku, więc wolałam odpuścić. Okno zostało wymurowane we wrotach.

Afrodyta

Gdzieś tam kołatała się myśl o własnym kącie. Więc rok po ślubie zdecydowaliśmy się na adaptację garażu "na 4 maluchy" na nasze mieszkanie. Taką "prowizorkę", bo przecież będziemy się budować...

 

 

Na początku miał być tylko pokój z przejściem do kuchni teściów...ale nie pasowała mi wizja 35 metrowego /5x7/ pokoju. Później okazało się, że przejścia nie można zrobić z żadnej strony, bo są rury....

 

 

To był dobry argument przetargowy do własnego oddzielnego mieszkania

 

No bo jak biegać z małym dzieckiem zimą, w nocy, przez dwór? A jak się kąpać? Tak zrodziła się koncepcja łazienki.

 

 

Ale żeby nie biegać z każdą herbatką i jedzonkiem do teściów, to "ja chcę zlew!" W końcu woda i tak będzie podłączona do łazienki... A jak będzie zlew, to czemu nie zrobić całej kuchni? I tak mamy talerze, garnki, sztućce (prezenty ślubne) które trzeba gdzieś trzymać. Wystarczy dokupić meble i kuchenkę...

 

 

Skoro ma być wszystko nasze, to kotłownię też zrobimy swoją, bo skąd brać ciepłą wodę do własnej kuchni i łazienki?

Afrodyta

No i mnie pokusiło, żeby zacząć wspominki naszych zmagań budowlanych.

 

 

Uczciwie jednak przyznaję, że nie będzie to "ekspres", lecz "wieloletni maraton".

 

 

Zaczęło się bardzo dawno temu, gdym jeszcze dziecięciem /no dobra podlotkiem/ była, od kombinacji z ustawianiem mebli we własnym pokoju. Tak kole 18-ki zaczęłam "przerabiać" całe mieszkanie. Oczywiście wszystko na papierku, ale koncepcje pozostały. Natomiast fiołek na punkcie funkcjonalności, ergonomii i wyglądu wnętrz, obecnie zwanego "stylizacją", zadomowił się na stałe. Tak już od 15 lat, co jakiś czas, napada mnie chcica na tworzenie wnętrz, których nie ma.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...