Dom w Lesie
Przez Jarek.P,
I kolejna moja delegacja w Krakowie minęła...
W dzisiejszym odcinku będę mocno narzekał na pewien tartak. Generalnie miało być pięknie, bo po znajomości, bo tanio, bo w ramach transakcji wiązanej miała być cena z kwietnia, transport (ponad 100km w jedną stronę) gratis i impregnacja gratis. W trakcie wstępnych uzgodnień była też poruszana kwestia rozładunku, miało nie być problemu, deski szalunkowe przysłane pierwszym transportem po prostu wykipują (tak zrobili, było ok), a więźba przyjedzie samochodem z HDSem.
Kiedy już temat więźby stał się bliski, najpierw się okazało,że termin trzeba przełożyc, bo wichury, ludzim dachy pozwalało, mają mnóstwo zamówień "na już" i jak mogę, to niech poczekam. Mogłem, poczekałem. Miało być na poniedziałek, ale okazało się, że samochodu nie ma, bo nie dojechał, a jak dojechał, to nie mógł odjechać, spadło na wtorek. Przy okazji tych rozmów prowadzonych telefonicznie padła taka kwestia mniej więcej:
- tam będzie ktoś, żeby pomóc przy rozładunku?
- tak, oczywiście, będzie moja ekipa, to pomogą.
Nawet mi do głowy nie przyszło wtedy uściślić co oznacza "pomoc przy rozładunku", miał przecież być HDS, więć byłem przekonany że chodzi właśnie o to, żeby taśmy pomóc rozciągnąć, przytrzymac, napchnąć, wiadomo. Tymczasem przyjechało coś takiego:
http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SnyWSI04NZI/AAAAAAAABdw/n1vBvxhid6s/s720/6163_Wi%C4%99%C5%BAba%20przyjecha%C5%82a.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SnyWSI04NZI/AAAAAAAABdw/n1vBvxhid6s/s720/6163_Wi%C4%99%C5%BAba%20przyjecha%C5%82a.jpg
Dodam jeszcze, że zawartość tej naczepy leżała luzem, nawet nie potaśmowana (oprócz taśm mocujących całość do naczepy). Kierowca na pytanie "a jak my to rozładujemy?" z rozbrajającą szczerością odparł: "nie mam pojęcia". Bo on to miał tylko przewieźć, on jest kontraktowy i to nie jego sprawa. Ja za telefon, do tartaku, a tam słysze zdziwione: "no przeciez mówił pan, że ma pan ludzi, co to rozładują". Ja na to, że to miała być pomoc przy rozładunku, a nie ręczny rozładunek 15 ton drewna. Po dość nerwowej rozmowie stanęło na tym, że z ceny za więźbę potrącam kasę, którą moja ekipa sobie za ręczny rozładunek zaśpiewa. Stanęło na 350zł. Rozładowywali pół dnia...
Drugi babol wyszedł jeszcze wtedy: dach kopertowy, więźba skomplikowana, każdy element inny, dużo krótkich, umowa była taka, że jak jakieś elementy będą sumować (kilka krótkich w jeden długi), to mają na nich pisać ołówkiem, co wchodzi w skład, a najlepiej, żeby podpisali wszystkie. Nie było podpisane nic...
Trzeci babol: częśc elementów miała nie być impregnowana. Chodziło o elementy, które docelowo miały być widoczne, marzył nam się na nich inny troszkę kolor niż szczypiorek. Na zamówieniu było to zaznaczone, niestety ktoś, kto to impregnował był albo nieczytaty, albo nieprzytomny, bo "troszkę" to pomylił. Na szczęście nie wyszło z tym najgorzej, ale cześć murłat musimy doimpregnować teraz ręcznie, a kilka krokwi docelowo zeszlifować.
Czwarty babol: impregnacja. Oczywiście ciśnieniowa, oczywiście wysoka jakość, super imregnat, ecie pecie. Efekt działania owej "ciśnieniowej" impregnacji można zobaczyć na przekroju:
http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SnyWLSxkDxI/AAAAAAAABdk/At_NJx5BVqg/s512/6228_Wi%C4%99%C5%BAba.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SnyWLSxkDxI/AAAAAAAABdk/At_NJx5BVqg/s512/6228_Wi%C4%99%C5%BAba.jpg
Ten "impregnat" nie wniknął nawet na milimetr, owa impregnacja polegała najprawdopodobniej na zanurzeniu więźby do wanny z roztworem (i to słowo jest chyba bliższe prawny niż "impregnat") na najwyżej kilka sekund.
I wreszcie czwarty babol: pomyłki w samym zamówieniu. Póki co można sobie z nimi jakoś poradzić, niemniej są. Już jedną długą krokiew mamy sztukowaną, bo w dostawie jej nie było, zobaczymy co dalej. Jak takich braków się uzbiera więcej... oj chyba będziem się kłócić. W każdym razie więźbę cały czas robią, więc temat jest otwarty.
CDN...
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 968 wyświetleń