Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    442
  • komentarzy
    5
  • odsłon
    723

Entries in this blog

Jarek.P

Dom w Lesie

 

I kolejna moja delegacja w Krakowie minęła...

 

 

W dzisiejszym odcinku będę mocno narzekał na pewien tartak. Generalnie miało być pięknie, bo po znajomości, bo tanio, bo w ramach transakcji wiązanej miała być cena z kwietnia, transport (ponad 100km w jedną stronę) gratis i impregnacja gratis. W trakcie wstępnych uzgodnień była też poruszana kwestia rozładunku, miało nie być problemu, deski szalunkowe przysłane pierwszym transportem po prostu wykipują (tak zrobili, było ok), a więźba przyjedzie samochodem z HDSem.

 

Kiedy już temat więźby stał się bliski, najpierw się okazało,że termin trzeba przełożyc, bo wichury, ludzim dachy pozwalało, mają mnóstwo zamówień "na już" i jak mogę, to niech poczekam. Mogłem, poczekałem. Miało być na poniedziałek, ale okazało się, że samochodu nie ma, bo nie dojechał, a jak dojechał, to nie mógł odjechać, spadło na wtorek. Przy okazji tych rozmów prowadzonych telefonicznie padła taka kwestia mniej więcej:

 

- tam będzie ktoś, żeby pomóc przy rozładunku?

 

- tak, oczywiście, będzie moja ekipa, to pomogą.

 

Nawet mi do głowy nie przyszło wtedy uściślić co oznacza "pomoc przy rozładunku", miał przecież być HDS, więć byłem przekonany że chodzi właśnie o to, żeby taśmy pomóc rozciągnąć, przytrzymac, napchnąć, wiadomo. Tymczasem przyjechało coś takiego:

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SnyWSI04NZI/AAAAAAAABdw/n1vBvxhid6s/s720/6163_Wi%C4%99%C5%BAba%20przyjecha%C5%82a.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SnyWSI04NZI/AAAAAAAABdw/n1vBvxhid6s/s720/6163_Wi%C4%99%C5%BAba%20przyjecha%C5%82a.jpg

 

 

Dodam jeszcze, że zawartość tej naczepy leżała luzem, nawet nie potaśmowana (oprócz taśm mocujących całość do naczepy). Kierowca na pytanie "a jak my to rozładujemy?" z rozbrajającą szczerością odparł: "nie mam pojęcia". Bo on to miał tylko przewieźć, on jest kontraktowy i to nie jego sprawa. Ja za telefon, do tartaku, a tam słysze zdziwione: "no przeciez mówił pan, że ma pan ludzi, co to rozładują". Ja na to, że to miała być pomoc przy rozładunku, a nie ręczny rozładunek 15 ton drewna. Po dość nerwowej rozmowie stanęło na tym, że z ceny za więźbę potrącam kasę, którą moja ekipa sobie za ręczny rozładunek zaśpiewa. Stanęło na 350zł. Rozładowywali pół dnia...

 

Drugi babol wyszedł jeszcze wtedy: dach kopertowy, więźba skomplikowana, każdy element inny, dużo krótkich, umowa była taka, że jak jakieś elementy będą sumować (kilka krótkich w jeden długi), to mają na nich pisać ołówkiem, co wchodzi w skład, a najlepiej, żeby podpisali wszystkie. Nie było podpisane nic...

 

Trzeci babol: częśc elementów miała nie być impregnowana. Chodziło o elementy, które docelowo miały być widoczne, marzył nam się na nich inny troszkę kolor niż szczypiorek. Na zamówieniu było to zaznaczone, niestety ktoś, kto to impregnował był albo nieczytaty, albo nieprzytomny, bo "troszkę" to pomylił. Na szczęście nie wyszło z tym najgorzej, ale cześć murłat musimy doimpregnować teraz ręcznie, a kilka krokwi docelowo zeszlifować.

 

Czwarty babol: impregnacja. Oczywiście ciśnieniowa, oczywiście wysoka jakość, super imregnat, ecie pecie. Efekt działania owej "ciśnieniowej" impregnacji można zobaczyć na przekroju:

 

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SnyWLSxkDxI/AAAAAAAABdk/At_NJx5BVqg/s512/6228_Wi%C4%99%C5%BAba.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SnyWLSxkDxI/AAAAAAAABdk/At_NJx5BVqg/s512/6228_Wi%C4%99%C5%BAba.jpg

 

 

Ten "impregnat" nie wniknął nawet na milimetr, owa impregnacja polegała najprawdopodobniej na zanurzeniu więźby do wanny z roztworem (i to słowo jest chyba bliższe prawny niż "impregnat") na najwyżej kilka sekund.

 

 

I wreszcie czwarty babol: pomyłki w samym zamówieniu. Póki co można sobie z nimi jakoś poradzić, niemniej są. Już jedną długą krokiew mamy sztukowaną, bo w dostawie jej nie było, zobaczymy co dalej. Jak takich braków się uzbiera więcej... oj chyba będziem się kłócić. W każdym razie więźbę cały czas robią, więc temat jest otwarty.

 

 

CDN...

Jarek.P

Dom w Lesie

NIestety, wyszło na to, że jeden z ważniejszych etapów budowy odbywa się w zasadzie bez nadzoru inwestorskiego, z materiałami zamawianymi telefonicznie i wizytami na budowie w zasadzie jedynie w weekendy, ale takie życie... w pracy mnie tak docisnęli, że inaczej się nie da. Ekipa na szczęście sobie radzi, niemniej problemy jakieś z tego wynikają, o tym jednak później.

 

 

Przede wszystkim przez tych kilka ostatnich dni pojawiły się ściany poddasza, ścianki kolankowe oraz wieniec. Wyszalowano też schody oraz mały stropik nad poddaszem (na którym będzie absolutnie nieużytkowy i w żadnym wypadku nie wliczający się do podstawy opodatkowania stryszek), w związku z czym w zeszłym tygodniu mieliśmy ostatnią już (mam nadzieję) wizytę gruchy z pompą:

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SndQyjWBkvI/AAAAAAAABck/gLVUA0tgqnA/s720/6144_Budowa.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SndQyjWBkvI/AAAAAAAABck/gLVUA0tgqnA/s720/6144_Budowa.jpg

 

Strop wylano bezproblemowo, po czym zaczęła się gimnastyka, jak tą słoniową trąbą ponad całym domem, między drzewami, nie zawalając po drodze żadnej ściany sięgnąć do znajdujących się dokładnie z drugiej strony domu schodów (a dojazdu od tyłu niet). Udało się, efekt widać poniżej, ja tylko dodam, że komendy manewrowe dla pompiarza były przekazywane metodą głuchego telefonu przez dwóch kolejnych majstrów, posługujących się przy tym językiem ogólnobudowlanym i pełną siłą głosu. Pompowy wraz z "pilotem" stał tak, żeby widzieć pompę i początek rur, jeden majster pilnował szczytu domu, drugi tyłu, trzeci przekazywał komendy dotyczące samego wylotu. Było to... interesujące

 

Przy okazji na zdjęciu widać wyszalowany drugi balkonik, również czysto ozdobny, dostęp do niego jest z półpiętra schodów.

 

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SndQt_FNBCI/AAAAAAAABcc/nwwD675yf0I/s512/6153_Budowa.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SndQt_FNBCI/AAAAAAAABcc/nwwD675yf0I/s512/6153_Budowa.jpg

 

Stan budowy na dzień dzisiejszy:

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SndQ8b66AII/AAAAAAAABcw/oay25tY5X3Y/s720/5982_Budowa.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SndQ8b66AII/AAAAAAAABcw/oay25tY5X3Y/s720/5982_Budowa.jpg

 

Na zdjęciu widać wybudowane już z przodu przypory w narożnikach budynku, one docelowo mają być ostyropianione i obudowane wraz z cokołem kamieniem elewacyjnym, te cegły to tylko po to, żeby tam 40cm styropianu nie było u dołu. Nad garażem to coś, co wygląda trochę jak zegar z kukułką, to nierozszalowane jeszcze okrągłe okienko do stryszku-garderoby.

 

 

I jeszcze ciekawostka: nasze cudne okna wykuszowe, nad którymi jakieś złe fatum chyba wisi. Dolne już opisywałem, przypomnę, że górę dolnego okna schrzanili o 8cm murarze, dół o całe 20cm my w fazie projektu. Górne okno niestety też wyszło do poprawki, dół był ok, za to górę zrobili o całe 10cm za nisko, ponieważ wymiar zmierzyli od stropu, nie od wysokości docelowej posadzki. Na szczeście poprawienie tego było bezproblemowe, okna te w tej chwili wyglądają tak:

 

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SndQ6Y41nQI/AAAAAAAABcs/7Q5CGBqb4jU/s512/6013_Budowa.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SndQ6Y41nQI/AAAAAAAABcs/7Q5CGBqb4jU/s512/6013_Budowa.jpg

 

Dolne okno cały czas niepoprawione, górne już po korekcie. A te dwa drzewa przed nimi... one są bardzo ładne, rosły tyle lat i tak dalej, ale chyba pójdą pod topór...

Jarek.P

Dom w Lesie

 

NIestety, wyszło na to, że jeden z ważniejszych etapów budowy odbywa się w zasadzie bez nadzoru inwestorskiego, z materiałami zamawianymi telefonicznie i wizytami na budowie w zasadzie jedynie w weekendy, ale takie życie... w pracy mnie tak docisnęli, że inaczej się nie da. Ekipa na szczęście sobie radzi, niemniej problemy jakieś z tego wynikają, o tym jednak później.

 

 

Przede wszystkim przez tych kilka ostatnich dni pojawiły się ściany poddasza, ścianki kolankowe oraz wieniec. Wyszalowano też schody oraz mały stropik nad poddaszem (na którym będzie absolutnie nieużytkowy i w żadnym wypadku nie wliczający się do podstawy opodatkowania stryszek), w związku z czym w zeszłym tygodniu mieliśmy ostatnią już (mam nadzieję) wizytę gruchy z pompą:

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SndQyjWBkvI/AAAAAAAABck/gLVUA0tgqnA/s720/6144_Budowa.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SndQyjWBkvI/AAAAAAAABck/gLVUA0tgqnA/s720/6144_Budowa.jpg

 

 

Strop wylano bezproblemowo, po czym zaczęła się gimnastyka, jak tą słoniową trąbą ponad całym domem, między drzewami, nie zawalając po drodze żadnej ściany sięgnąć do znajdujących się dokładnie z drugiej strony domu schodów (a dojazdu od tyłu niet). Udało się, efekt widać poniżej, ja tylko dodam, że komendy manewrowe dla pompiarza były przekazywane metodą głuchego telefonu przez dwóch kolejnych majstrów, posługujących się przy tym językiem ogólnobudowlanym i pełną siłą głosu. Pompowy wraz z "pilotem" stał tak, żeby widzieć pompę i początek rur, jeden majster pilnował szczytu domu, drugi tyłu, trzeci przekazywał komendy dotyczące samego wylotu. Było to... interesujące

 

Przy okazji na zdjęciu widać wyszalowany drugi balkonik, również czysto ozdobny, dostęp do niego jest z półpiętra schodów.

 

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SndQt_FNBCI/AAAAAAAABcc/nwwD675yf0I/s512/6153_Budowa.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SndQt_FNBCI/AAAAAAAABcc/nwwD675yf0I/s512/6153_Budowa.jpg

 

 

Stan budowy na dzień dzisiejszy:

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SndQ8b66AII/AAAAAAAABcw/oay25tY5X3Y/s720/5982_Budowa.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SndQ8b66AII/AAAAAAAABcw/oay25tY5X3Y/s720/5982_Budowa.jpg

 

 

Na zdjęciu widać wybudowane już z przodu przypory w narożnikach budynku, one docelowo mają być ostyropianione i obudowane wraz z cokołem kamieniem elewacyjnym, te cegły to tylko po to, żeby tam 40cm styropianu nie było u dołu. Nad garażem to coś, co wygląda trochę jak zegar z kukułką, to nierozszalowane jeszcze okrągłe okienko do stryszku-garderoby.

 

 

I jeszcze ciekawostka: nasze cudne okna wykuszowe, nad którymi jakieś złe fatum chyba wisi. Dolne już opisywałem, przypomnę, że górę dolnego okna schrzanili o 8cm murarze, dół o całe 20cm my w fazie projektu. Górne okno niestety też wyszło do poprawki, dół był ok, za to górę zrobili o całe 10cm za nisko, ponieważ wymiar zmierzyli od stropu, nie od wysokości docelowej posadzki. Na szczeście poprawienie tego było bezproblemowe, okna te w tej chwili wyglądają tak:

 

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SndQ6Y41nQI/AAAAAAAABcs/7Q5CGBqb4jU/s512/6013_Budowa.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SndQ6Y41nQI/AAAAAAAABcs/7Q5CGBqb4jU/s512/6013_Budowa.jpg

 

 

Dolne okno cały czas niepoprawione, górne już po korekcie. A te dwa drzewa przed nimi... one są bardzo ładne, rosły tyle lat i tak dalej, ale chyba pójdą pod topór...

Jarek.P

Dom w Lesie

Czy zgłaszałeś zakopanie kabla w Starostwie, czy może geodeta to załatwił, czy może tego nie trzeba zgłaszać? Wiem, że budowę przyłącza trzeba złościć, no chyba że to nie jest przyłącze w rozumieniu Prawa Budowlanego.

 

U mnie jest o tyle prosto, że całe przyłącze mieściło się w drodze prywatnej, gdyby nie to, trzeba byłoby zgłosić, niestety.

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

Czy zgłaszałeś zakopanie kabla w Starostwie, czy może geodeta to załatwił, czy może tego nie trzeba zgłaszać? Wiem, że budowę przyłącza trzeba złościć, no chyba że to nie jest przyłącze w rozumieniu Prawa Budowlanego.

 

U mnie jest o tyle prosto, że całe przyłącze mieściło się w drodze prywatnej, gdyby nie to, trzeba byłoby zgłosić, niestety.

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

Właśnie użytkowych....nie wiem które tworzywo jest bardziej odporne na rózne czynniki....słyszałam też że poza płytami są jeszcze pojedyncze kamienie ktorymi sie obkłada...słyszałes cos na ten temat?

 

Kamienie w sensie sztuczne? Te "nasze", podlinkowane na obrazku wyżej to są pojedyńcze, osobno klejone "kamienie". Z innych wzorów widziałem też kamienie "polne", jest tego tyle, że można znaleźć dowolne chyba wzory.

Można oczywiście też dać prawdziwy piaskowiec cęty w płyty, w kliniec, w cegiełkę, albo dzikówkę, jak kto woli.

A co do odporności na różne czynniki - z tego, co wiem, generalnie chodzi o to, że okładzina nie może nasiąkać wodą. Te "moje" nie nasiąkają, a i tak będę je jeszcze pokrywał impregnatem do kamienia, z piaskowcem z tego, co wiem, bywa różnie, a i tak ludzie kleją to na kominy i twierdzą, że jest dobrze.

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

Właśnie użytkowych....nie wiem które tworzywo jest bardziej odporne na rózne czynniki....słyszałam też że poza płytami są jeszcze pojedyncze kamienie ktorymi sie obkłada...słyszałes cos na ten temat?

 

Kamienie w sensie sztuczne? Te "nasze", podlinkowane na obrazku wyżej to są pojedyńcze, osobno klejone "kamienie". Z innych wzorów widziałem też kamienie "polne", jest tego tyle, że można znaleźć dowolne chyba wzory.

Można oczywiście też dać prawdziwy piaskowiec cęty w płyty, w kliniec, w cegiełkę, albo dzikówkę, jak kto woli.

A co do odporności na różne czynniki - z tego, co wiem, generalnie chodzi o to, że okładzina nie może nasiąkać wodą. Te "moje" nie nasiąkają, a i tak będę je jeszcze pokrywał impregnatem do kamienia, z piaskowcem z tego, co wiem, bywa różnie, a i tak ludzie kleją to na kominy i twierdzą, że jest dobrze.

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

Przerabiam właśnie prąd, u mnie jest tak, że mam sobie postawić szafkę pomiarową przy istniejącym ZK a pózniej 300m drogą prywatną która prowadzi do kilku działek zakopać kabelek. Zastanawiałem się czy nie należy tego zakopania gdzieś zgłościć, aby przyszli kopacze w drodze o tym wiedzieli bo ma być niedługo wykonywany wodociąg. Piszesz,że zgłosiłeś do ZUD możesz napisać coś więcej jak to wyglądało, zakopałeś sam, miałeś jakiś projekt, jak to zgłosiłeś w ZUD?

 

Zgłoś się do jakiegoś lokalnego (albo "swojego") geodety. U nas to wyglądało tak, że nasz geodeta za geodetowe "co łaska" (=700zł) naniósł nam ten kabel na mapę, po czym sam zgłosił to uzgodnienie w ZUD, my dostaliśmy od niego już gotowy ZUDowski protokół od tego czasu na wszelkich mapach pobieranych w składnicy ten nasz (projektowany wtedy dopiero) kabel był już uwidoczniony jako linia przerywana. Z naszej strony kontaktowaliśmy się tylko z geodetą, w ZUD załatwiał uzgodnienie on.

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

Przerabiam właśnie prąd, u mnie jest tak, że mam sobie postawić szafkę pomiarową przy istniejącym ZK a pózniej 300m drogą prywatną która prowadzi do kilku działek zakopać kabelek. Zastanawiałem się czy nie należy tego zakopania gdzieś zgłościć, aby przyszli kopacze w drodze o tym wiedzieli bo ma być niedługo wykonywany wodociąg. Piszesz,że zgłosiłeś do ZUD możesz napisać coś więcej jak to wyglądało, zakopałeś sam, miałeś jakiś projekt, jak to zgłosiłeś w ZUD?

 

Zgłoś się do jakiegoś lokalnego (albo "swojego") geodety. U nas to wyglądało tak, że nasz geodeta za geodetowe "co łaska" (=700zł) naniósł nam ten kabel na mapę, po czym sam zgłosił to uzgodnienie w ZUD, my dostaliśmy od niego już gotowy ZUDowski protokół od tego czasu na wszelkich mapach pobieranych w składnicy ten nasz (projektowany wtedy dopiero) kabel był już uwidoczniony jako linia przerywana. Z naszej strony kontaktowaliśmy się tylko z geodetą, w ZUD załatwiał uzgodnienie on.

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

piękny domek...a jaka elewacja komina??

 

A dziękujemy :D

Elewacja komina planowana jest taka sama jak i cokół oraz jeszcze kilka elementów (przypory na narożnikach, podcień ganku itp.), w okładzinie z płytki elewacyjnej, o takiej:

 

http://www.stegu.pl/kamieniopodobne/view/calabria1.jpg

 

A z ciekawości spytam, dlaczego pytasz akurat o komin?

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

piękny domek...a jaka elewacja komina??

 

A dziękujemy :D

Elewacja komina planowana jest taka sama jak i cokół oraz jeszcze kilka elementów (przypory na narożnikach, podcień ganku itp.), w okładzinie z płytki elewacyjnej, o takiej:

 

http://www.stegu.pl/kamieniopodobne/view/calabria1.jpg

 

A z ciekawości spytam, dlaczego pytasz akurat o komin?

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

I ruszył kolejny etap. Nie chciałbym zapeszyć, ale wbrew nieciekawej opinii naszych (mogę już chyba tak napisać) mareckich stron, przez te trzy tygodnie, w trakcie których budowa leżała odłogiem, nie zginął nawet jeden gwóźdź.

 

 

Ekipa zjechała i do roboty musiała zabrać się sama, ponieważ mnie niestety zaczął strrrasznie gonić do roboty zły kapitalistyczny pracodawca-wyzyskiwacz, a banda wściekłych szkotów i austriaków zagroziła Wojną Polsko-Austriacko-Szkocką, jeśli nie zostanę na delegacji w Krakowie, gdzie byłem zesłany i sobie wrócę do domu. Że ja mam budowę i MUSZĘ jej pilnować? Ich to nie obchodzi.

 

Tak więc na drodze różnych kompromisów stanęło na tym, że cały zeszły tydzień budową dyrygowałem zdalnie, organizując dostawy materiałów przez telefon (z odroczoną płatnością), jednego dnia jedynie musiałem na budowę wysłać żonę, niezmotoryzowana, skazana na komunikację miejską i z dwuipółletnim dzieckiem na karku jechała biedna dwie i pół godziny w jedną stronę (+ około 800 metrów marszu), żeby budowlańcom wyjaśnić niuanse wysokości ścianek kolankowych w różnych miejscach naszego domu.

 

Efekt mojej tygodniowej nieobecności tak naprawdę ujrzałem dopiero wczoraj, a oto i on:

 

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SmxEN4gCU9I/AAAAAAAABag/rTzmQIeyOPg/s640/Budowa_24.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SmxEN4gCU9I/AAAAAAAABag/rTzmQIeyOPg/s640/Budowa_24.jpg

 

 

Z ciekawszych elementów - widać rozszalowane już nadproże bramy garażowej, podcień wejścia do domu w całej już właściwie okazałości oraz zbudowany przez budowlańców żuraw.

 

 

Widok od strony tarasu:

 

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SmyP_QyCoQI/AAAAAAAABbQ/budHbnPypz4/s640/Budowa_09.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SmyP_QyCoQI/AAAAAAAABbQ/budHbnPypz4/s640/Budowa_09.jpg

 

 

Tarasu będzie oczywiście więcej, niż widocznego podcienia, właściwie wszystko to piaszczyste przed oknem salonu będzie tarasem. Zastanawiamy się nad jego zadaszeniem tylko, pierwotnie taras miał być mniejszy, prostokątny i zadaszony do połowy połacią dachu, a od połowy obrośniętą winobluszczem pergolą. Obecnie jednak taras planujemy jako półokrągły i to, czego nie zadaszy połać dachu będzie chyba po prostu odsłonięte. A i samo okno od tarasu chcemy powiększyć przez wywalenie jednego rzędu pustaków.

 

 

I teraz zagwozdka nasza: okno wykuszowe jadalni. Wygląda ono obecnie mniej więcej tak:

 

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SmxEIc5-9vI/AAAAAAAABac/Gd2ZBTW1QQ4/s800/Budowa_08.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SmxEIc5-9vI/AAAAAAAABac/Gd2ZBTW1QQ4/s800/Budowa_08.jpg

 

Niestety, zaszły tu dwie pomyłki. Po pierwsze ekipa zaszalowała górę tego okna o 8cm za nisko, po drugie na etapie projektu nie został dobrze przemyślany dół tego okna, w rezultacie jest za wysoko. Suma sumarum więc okno wyszło malutkie i trudno patrząc na niego zwalczyć pierwsze skojarzenie ze strzelnicą KMu w bunkrze Tak czy tak, z górą się już nic nie zrobi, bo związana z wieńcem jest, natomiast dół... będziemy przerabiać. Dać się da na pewno, pytanie tylko jak związać ze słupami żelbetowymi podtrzymującymi ten wynalazek nową płytę. Kierbud nam generalnie kręci nosem i twierdzi, że to już tak musi zostać, budowlańce też kręcą nosami, ale twierdzą, że coś się wymyśli. Ja wiem jedno: zrobić to trzeba i jakoś się da na pewno, w końcu nie jest to chyba jakieś strasznie wielkie wyzwanie inżynierskie, trzeba tylko wymyślić, jak...

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

 

I ruszył kolejny etap. Nie chciałbym zapeszyć, ale wbrew nieciekawej opinii naszych (mogę już chyba tak napisać) mareckich stron, przez te trzy tygodnie, w trakcie których budowa leżała odłogiem, nie zginął nawet jeden gwóźdź.

 

 

Ekipa zjechała i do roboty musiała zabrać się sama, ponieważ mnie niestety zaczął strrrasznie gonić do roboty zły kapitalistyczny pracodawca-wyzyskiwacz, a banda wściekłych szkotów i austriaków zagroziła Wojną Polsko-Austriacko-Szkocką, jeśli nie zostanę na delegacji w Krakowie, gdzie byłem zesłany i sobie wrócę do domu. Że ja mam budowę i MUSZĘ jej pilnować? Ich to nie obchodzi.

 

Tak więc na drodze różnych kompromisów stanęło na tym, że cały zeszły tydzień budową dyrygowałem zdalnie, organizując dostawy materiałów przez telefon (z odroczoną płatnością), jednego dnia jedynie musiałem na budowę wysłać żonę, niezmotoryzowana, skazana na komunikację miejską i z dwuipółletnim dzieckiem na karku jechała biedna dwie i pół godziny w jedną stronę (+ około 800 metrów marszu), żeby budowlańcom wyjaśnić niuanse wysokości ścianek kolankowych w różnych miejscach naszego domu.

 

Efekt mojej tygodniowej nieobecności tak naprawdę ujrzałem dopiero wczoraj, a oto i on:

 

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SmxEN4gCU9I/AAAAAAAABag/rTzmQIeyOPg/s640/Budowa_24.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SmxEN4gCU9I/AAAAAAAABag/rTzmQIeyOPg/s640/Budowa_24.jpg

 

 

 

Z ciekawszych elementów - widać rozszalowane już nadproże bramy garażowej, podcień wejścia do domu w całej już właściwie okazałości oraz zbudowany przez budowlańców żuraw.

 

 

Widok od strony tarasu:

 

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SmyP_QyCoQI/AAAAAAAABbQ/budHbnPypz4/s640/Budowa_09.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SmyP_QyCoQI/AAAAAAAABbQ/budHbnPypz4/s640/Budowa_09.jpg

 

 

 

Tarasu będzie oczywiście więcej, niż widocznego podcienia, właściwie wszystko to piaszczyste przed oknem salonu będzie tarasem. Zastanawiamy się nad jego zadaszeniem tylko, pierwotnie taras miał być mniejszy, prostokątny i zadaszony do połowy połacią dachu, a od połowy obrośniętą winobluszczem pergolą. Obecnie jednak taras planujemy jako półokrągły i to, czego nie zadaszy połać dachu będzie chyba po prostu odsłonięte. A i samo okno od tarasu chcemy powiększyć przez wywalenie jednego rzędu pustaków.

 

 

I teraz zagwozdka nasza: okno wykuszowe jadalni. Wygląda ono obecnie mniej więcej tak:

 

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SmxEIc5-9vI/AAAAAAAABac/Gd2ZBTW1QQ4/s800/Budowa_08.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SmxEIc5-9vI/AAAAAAAABac/Gd2ZBTW1QQ4/s800/Budowa_08.jpg

 

 

Niestety, zaszły tu dwie pomyłki. Po pierwsze ekipa zaszalowała górę tego okna o 8cm za nisko, po drugie na etapie projektu nie został dobrze przemyślany dół tego okna, w rezultacie jest za wysoko. Suma sumarum więc okno wyszło malutkie i trudno patrząc na niego zwalczyć pierwsze skojarzenie ze strzelnicą KMu w bunkrze Tak czy tak, z górą się już nic nie zrobi, bo związana z wieńcem jest, natomiast dół... będziemy przerabiać. Dać się da na pewno, pytanie tylko jak związać ze słupami żelbetowymi podtrzymującymi ten wynalazek nową płytę. Kierbud nam generalnie kręci nosem i twierdzi, że to już tak musi zostać, budowlańce też kręcą nosami, ale twierdzą, że coś się wymyśli. Ja wiem jedno: zrobić to trzeba i jakoś się da na pewno, w końcu nie jest to chyba jakieś strasznie wielkie wyzwanie inżynierskie, trzeba tylko wymyślić, jak...

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

[quote="krzyk123

 

Mam czerpnię. Problem jest tylko taki, że jest ona trochę długa i kręta

 

 

Ja jeszcze myślałem żeby założyć kranik i wyprowadzić wężyk pod kominek i okresowo manualnie opróżniać garnek ze skroplinami.

 

Pytanie jak tego będzie dużo? Chyba największy problem będzie z wodą deszczową, która może się dostać do komina.

 

 

A co za problem, że kręta? Więcej szlaucha najwyżej w nią wejdzie, jesli tylko wylot jest niżej niż garnek, nie powinno być problemu.

 

A jak tego może być dużo? Myślę, że jedyny problem, to deszczówka, żadna inna woda kominowi kominkowemu nie grozi, przynajmniej dopóki nie zaczniesz w nim gazem palić Tak więc trzebaby znaleźć, jaki jest średni opad deszczu na jednostkę powierzchni, przemnożyć przez powierzchnię otworu komina i będzie wiadomo...

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

 

[quote="krzyk123

 

Mam czerpnię. Problem jest tylko taki, że jest ona trochę długa i kręta

 

 

Ja jeszcze myślałem żeby założyć kranik i wyprowadzić wężyk pod kominek i okresowo manualnie opróżniać garnek ze skroplinami.

 

Pytanie jak tego będzie dużo? Chyba największy problem będzie z wodą deszczową, która może się dostać do komina.

 

 

A co za problem, że kręta? Więcej szlaucha najwyżej w nią wejdzie, jesli tylko wylot jest niżej niż garnek, nie powinno być problemu.

 

A jak tego może być dużo? Myślę, że jedyny problem, to deszczówka, żadna inna woda kominowi kominkowemu nie grozi, przynajmniej dopóki nie zaczniesz w nim gazem palić Tak więc trzebaby znaleźć, jaki jest średni opad deszczu na jednostkę powierzchni, przemnożyć przez powierzchnię otworu komina i będzie wiadomo...

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

Gdzie wyprowadzasz tę rurkę ze skroplinami? Podłączasz to do kanalizacji czy zostawiasz po prostu za kratką wentylacyjną tak jak na poniższym schemacie?

http://www.ibf.pl/kom_universal.htm

 

Ja będę miał komin na środku pokoju i zastanawiam się co zrobić z tym odpływem skroplin? Czy zostawienie tego tak jak na powyższym schemacie nie spowoduje powodzi w domu?

 

Pzdr

Krzych

 

Masz czerpnię powietrza? U mnie na tą rurkę będzie nasunięty zwyczajny szlauch PE albo PVC, co tam akurat tanie będzie i wewnątrz rury czerpni powietrza wyprowadzę to na zewnątrz, a tam zakończę w formie wystającej kilka cm przed elewację rurki. Zostawienie tego luzem, jak na rysunku wydaje mi się niebezpieczne, wygaszony kominek + solidna ulewa równałaby się wtedy powodzi w salonie.Myślałem o tym, żeby ją wprowadzić po prostu do tej czerpni i tam zostawić koniec, żeby ta woda po prostu spływała rurą czerpni (jest ze spadkiem), ale odradziłi mi to moi majstrowie twierdząc, że taka woda z płukania komina często śmierdzi, a czerpnia będzie ten smrodek zasysać.

A osobna sprawa - ta kratka wentylacyjna. W bolesławcu nic takiego nie przewidują. Robić, nie robić?

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

Gdzie wyprowadzasz tę rurkę ze skroplinami? Podłączasz to do kanalizacji czy zostawiasz po prostu za kratką wentylacyjną tak jak na poniższym schemacie?

http://www.ibf.pl/kom_universal.htm

 

Ja będę miał komin na środku pokoju i zastanawiam się co zrobić z tym odpływem skroplin? Czy zostawienie tego tak jak na powyższym schemacie nie spowoduje powodzi w domu?

 

Pzdr

Krzych

 

Masz czerpnię powietrza? U mnie na tą rurkę będzie nasunięty zwyczajny szlauch PE albo PVC, co tam akurat tanie będzie i wewnątrz rury czerpni powietrza wyprowadzę to na zewnątrz, a tam zakończę w formie wystającej kilka cm przed elewację rurki. Zostawienie tego luzem, jak na rysunku wydaje mi się niebezpieczne, wygaszony kominek + solidna ulewa równałaby się wtedy powodzi w salonie.Myślałem o tym, żeby ją wprowadzić po prostu do tej czerpni i tam zostawić koniec, żeby ta woda po prostu spływała rurą czerpni (jest ze spadkiem), ale odradziłi mi to moi majstrowie twierdząc, że taka woda z płukania komina często śmierdzi, a czerpnia będzie ten smrodek zasysać.

A osobna sprawa - ta kratka wentylacyjna. W bolesławcu nic takiego nie przewidują. Robić, nie robić?

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

Ech, żona, ja tu o zalewaniu stropu i przetykaniu pompy, a Tobie na sentymenty się zebrało

 

Warunki naturalne, jak cały czas obiecuję, będziemy odtwarzać po budowie, jak pisałem (i nieraz mówiłem) wcześniej, wynajmę koparkę i taką skarpę Ci tą koparką "temi rencami" zrobię, że ta naturalna niech się schowa, o! A łąka się odbuduje sama w jeden sezon, to klepisko składa się z miejscowej ziemi w końcu. Ze ściółką leśną może być gorzej, ale ona taka raczej trawiasta była, więc też zaufałbym przyrodzie.

 

 

A wracając do dziennika - pierwszy dzień po zalaniu wszystko stoi, nic się nie zawaliło. Strop został uczciwie podlany, tak wygląda obecnie:

 

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkZ_G5MA17I/AAAAAAAABXg/A4NOB04r0Tk/s720/5710_Zalane!.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkZ_G5MA17I/AAAAAAAABXg/A4NOB04r0Tk/s720/5710_Zalane!.jpg

 

Po prawej stronie zdjęcia widać wystający z betonu "języczek". Ten języczek to nie jest wbrew pozorom ciągadełko do otwierania całości, tylko tara... no balkon. No tak. Taki mały. Ma on pełnić rolę czysto ozdobną, ma wyglądać i co najwyżej stanowić podstawę do skrzynek z surfiniami, ani opalać się na nim nikt nie musi, ani mokrych gaci po praniu rozwieszać, tak więc taki balkonik, a właściwie nawet nie balkon a portfenetr nam wystarczy i specjalnie taki mały został zaprojektowany.

 

 

A tak wygląda nasze domiszcze w obecnym stadium od frontu:

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SqlSaokjx0I/AAAAAAAABp4/9bp12at_E_0/s640/5733_Zalane!.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SqlSaokjx0I/AAAAAAAABp4/9bp12at_E_0/s640/5733_Zalane!.jpg

 

Od prawej licząc mamy okno od kuchni, okienko od spiżarni, w podcieniu jest wejście do domu i obok niewidoczne okienko do parterowej miniłazienki (znaczy się ona się nazywa mini, bo jest niemal dwa razy większa od łazienki w bloku moich rodziców, z której "pół życia" korzystałem) i na końcu garaż. Półtorastanowiskowy. Nad podcieniem widać ten języczek będący balkonem w całej okazałości. A na pierwszym planie ukochana beczka naszego Wyjątka

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

 

Ech, żona, ja tu o zalewaniu stropu i przetykaniu pompy, a Tobie na sentymenty się zebrało

 

Warunki naturalne, jak cały czas obiecuję, będziemy odtwarzać po budowie, jak pisałem (i nieraz mówiłem) wcześniej, wynajmę koparkę i taką skarpę Ci tą koparką "temi rencami" zrobię, że ta naturalna niech się schowa, o! A łąka się odbuduje sama w jeden sezon, to klepisko składa się z miejscowej ziemi w końcu. Ze ściółką leśną może być gorzej, ale ona taka raczej trawiasta była, więc też zaufałbym przyrodzie.

 

 

A wracając do dziennika - pierwszy dzień po zalaniu wszystko stoi, nic się nie zawaliło. Strop został uczciwie podlany, tak wygląda obecnie:

 

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkZ_G5MA17I/AAAAAAAABXg/A4NOB04r0Tk/s720/5710_Zalane!.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkZ_G5MA17I/AAAAAAAABXg/A4NOB04r0Tk/s720/5710_Zalane!.jpg

 

 

Po prawej stronie zdjęcia widać wystający z betonu "języczek". Ten języczek to nie jest wbrew pozorom ciągadełko do otwierania całości, tylko tara... no balkon. No tak. Taki mały. Ma on pełnić rolę czysto ozdobną, ma wyglądać i co najwyżej stanowić podstawę do skrzynek z surfiniami, ani opalać się na nim nikt nie musi, ani mokrych gaci po praniu rozwieszać, tak więc taki balkonik, a właściwie nawet nie balkon a portfenetr nam wystarczy i specjalnie taki mały został zaprojektowany.

 

 

A tak wygląda nasze domiszcze w obecnym stadium od frontu:

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SqlSaokjx0I/AAAAAAAABp4/9bp12at_E_0/s640/5733_Zalane!.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SqlSaokjx0I/AAAAAAAABp4/9bp12at_E_0/s640/5733_Zalane!.jpg

 

 

Od prawej licząc mamy okno od kuchni, okienko od spiżarni, w podcieniu jest wejście do domu i obok niewidoczne okienko do parterowej miniłazienki (znaczy się ona się nazywa mini, bo jest niemal dwa razy większa od łazienki w bloku moich rodziców, z której "pół życia" korzystałem) i na końcu garaż. Półtorastanowiskowy. Nad podcieniem widać ten języczek będący balkonem w całej okazałości. A na pierwszym planie ukochana beczka naszego Wyjątka

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

Hamaki były chyba pierwszym zakupem związanym z "zagospodarowaniem" tej dzialki

 

 

I już zalane!

 

Jak przyjechaliśmy na działkę, kończone były ostatnie fragmenty zbrojenia stropu, a ja chodząc po nim miałem okazję się naocznie przekonać, dlaczego ekipa wspominając naszą panią konstruktor wyraża się głównie w sposób niecenzuralny, przy czym pomijając "mięso" sens jest taki, że ta pami chyba w życiu na budowie nogi nie postawiła. Zbrojenie z cienkiego wiotkiego drutu, za to uplecione gęsto i puszczone "górą i dołem" po pierwsze się bardzo długo i mozolnie wiązało, po drugie i najważniejsze nie było po tym jak potem chodzić. A chodzić trzeba, wiadomo, tylko między prętami ciężko, bo stopa się klinuje, po górnych prętach nie bałdzo, bo się uginają i deformują, trzeba było balansować na powstawianych między warstwy przez ekipę na własną rękę żebrach z pręta fi12mm, w trójkątnych strzemionach. O tu stosowna fotka, widac na niej zarówno wspomniane żebra pomocnicze, jak i wykonane z preta normalnie stosowanego w konstrukcjach mostowych i tym podobnych żebro wsporcze filara podpierającego dach.

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUsnZfkC1I/AAAAAAAABW8/C14ETaK7YWY/s720/5606_Zbrojenie%20stropu.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUsnZfkC1I/AAAAAAAABW8/C14ETaK7YWY/s720/5606_Zbrojenie%20stropu.jpg

 

Kolejne zdjęcie z ciekawostką: szybki końkurs: co na obrazku robią wiaderko po dysperbicie oraz bańka po plastyfikatorze do betonu? Szybciutko, nie podglądać, odpowiadać!

 

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUslIX3SRI/AAAAAAAABW4/tvPF3KPEO7Q/s720/5623_Zbrojenie%20stropu.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUslIX3SRI/AAAAAAAABW4/tvPF3KPEO7Q/s720/5623_Zbrojenie%20stropu.jpg

 

Odpowiedź wbrew pozorom nie brzmi wcale "wiaderko jest do noszenia narzędzi, a bańka jest do niczego i tak sobie stoi, jedno i drugie to baaardzo ważne elementy przyszłego stropu, ich położenie jest dokładnie zaplanowane, a z ustawieniem było trochę zachodu. Wiaderko wytworzy nam przepust w stropie na zsyp brudnych ciuchów z głównej łazienki do gospodarczego, bańka natomiast robi za przepust pionu kanalizacyjnego. Że prostokątna a nie okrągła? No to co? Okrągłej bańki stosownej średnicy nie znalazłem, a ta akurat miała właściwy rozmiar. Widoczny na zdjęciu odcinek rurki "setki" to tez przepust, ale już pod mniejszą średnicę i przy wiaderku oraz baniaczku wypada na tyle blado, że nie zasługuje na komentarz.

 

 

No i w końcu przyjechała pompa:

 

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUsrY0-vLI/AAAAAAAABXE/efzLs6gn2yM/s512/5665_Zalewamy!.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUsrY0-vLI/AAAAAAAABXE/efzLs6gn2yM/s512/5665_Zalewamy!.jpg

 

Po czym zaczęło się zalewanie. Tu same początki:

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUsi99CbII/AAAAAAAABW0/fzyDd62xuVI/s720/5653_Zalewamy!.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUsi99CbII/AAAAAAAABW0/fzyDd62xuVI/s720/5653_Zalewamy!.jpg

 

A tu prace ciut bardziej zaawansowane. Reszta ekipy akurat poza kadrem, nie zostali zabetonowani.

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUspJjZS9I/AAAAAAAABXA/O9gIL23tWBs/s720/5667_Zalewamy!.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUspJjZS9I/AAAAAAAABXA/O9gIL23tWBs/s720/5667_Zalewamy!.jpg

 

 

 

Niestety, ładnie szło, ale zdechło. Jedna grucha poszła cała, a przy drugiej zaczęły się kłopoty. Najpierw z betonu lecącego do pompy wyłowiono jakiś kawał blachy oraz wielkiego kamienia, ale potem już szło równo i to widać osłabiło uwagę gruszkowego, bo przestał pilnować na moment, co leci do pompy i niestety, stało się. Pompa zdechła, zatkała się czymś. "Coś" okazało się być polnym kamieniem wielkości i kształtu bułki kajzerki, ale dowiedzieliśmy się tego po jakichś dobrych trzech godzinach mozolnego demontowania pompociągu kawałek po kawałku, przepłukiwania wodą, przepychania kijem i tym podobnych przyjemności. Kamyczek utkwił sobie rzecz jasna zgodnie z wszelkimii prawami Murphy'ego w najbardziej niedostępnym miejscu i w dodatku w kolanku.

 

Niemniej strop jest! Ekipa się póki co wyniosła, naszym zaś zadaniem teraz będzie jego regularne zlewanie woda, w czym najwyraźniej przyroda uparła się nam pomagać ze wszystkich sił...

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

 

Hamaki były chyba pierwszym zakupem związanym z "zagospodarowaniem" tej dzialki

 

 

I już zalane!

 

Jak przyjechaliśmy na działkę, kończone były ostatnie fragmenty zbrojenia stropu, a ja chodząc po nim miałem okazję się naocznie przekonać, dlaczego ekipa wspominając naszą panią konstruktor wyraża się głównie w sposób niecenzuralny, przy czym pomijając "mięso" sens jest taki, że ta pami chyba w życiu na budowie nogi nie postawiła. Zbrojenie z cienkiego wiotkiego drutu, za to uplecione gęsto i puszczone "górą i dołem" po pierwsze się bardzo długo i mozolnie wiązało, po drugie i najważniejsze nie było po tym jak potem chodzić. A chodzić trzeba, wiadomo, tylko między prętami ciężko, bo stopa się klinuje, po górnych prętach nie bałdzo, bo się uginają i deformują, trzeba było balansować na powstawianych między warstwy przez ekipę na własną rękę żebrach z pręta fi12mm, w trójkątnych strzemionach. O tu stosowna fotka, widac na niej zarówno wspomniane żebra pomocnicze, jak i wykonane z preta normalnie stosowanego w konstrukcjach mostowych i tym podobnych żebro wsporcze filara podpierającego dach.

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUsnZfkC1I/AAAAAAAABW8/C14ETaK7YWY/s720/5606_Zbrojenie%20stropu.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUsnZfkC1I/AAAAAAAABW8/C14ETaK7YWY/s720/5606_Zbrojenie%20stropu.jpg

 

 

Kolejne zdjęcie z ciekawostką: szybki końkurs: co na obrazku robią wiaderko po dysperbicie oraz bańka po plastyfikatorze do betonu? Szybciutko, nie podglądać, odpowiadać!

 

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUslIX3SRI/AAAAAAAABW4/tvPF3KPEO7Q/s720/5623_Zbrojenie%20stropu.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUslIX3SRI/AAAAAAAABW4/tvPF3KPEO7Q/s720/5623_Zbrojenie%20stropu.jpg

 

 

Odpowiedź wbrew pozorom nie brzmi wcale "wiaderko jest do noszenia narzędzi, a bańka jest do niczego i tak sobie stoi, jedno i drugie to baaardzo ważne elementy przyszłego stropu, ich położenie jest dokładnie zaplanowane, a z ustawieniem było trochę zachodu. Wiaderko wytworzy nam przepust w stropie na zsyp brudnych ciuchów z głównej łazienki do gospodarczego, bańka natomiast robi za przepust pionu kanalizacyjnego. Że prostokątna a nie okrągła? No to co? Okrągłej bańki stosownej średnicy nie znalazłem, a ta akurat miała właściwy rozmiar. Widoczny na zdjęciu odcinek rurki "setki" to tez przepust, ale już pod mniejszą średnicę i przy wiaderku oraz baniaczku wypada na tyle blado, że nie zasługuje na komentarz.

 

 

No i w końcu przyjechała pompa:

 

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUsrY0-vLI/AAAAAAAABXE/efzLs6gn2yM/s512/5665_Zalewamy!.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUsrY0-vLI/AAAAAAAABXE/efzLs6gn2yM/s512/5665_Zalewamy!.jpg

 

 

Po czym zaczęło się zalewanie. Tu same początki:

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUsi99CbII/AAAAAAAABW0/fzyDd62xuVI/s720/5653_Zalewamy!.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUsi99CbII/AAAAAAAABW0/fzyDd62xuVI/s720/5653_Zalewamy!.jpg

 

 

A tu prace ciut bardziej zaawansowane. Reszta ekipy akurat poza kadrem, nie zostali zabetonowani.

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUspJjZS9I/AAAAAAAABXA/O9gIL23tWBs/s720/5667_Zalewamy!.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SkUspJjZS9I/AAAAAAAABXA/O9gIL23tWBs/s720/5667_Zalewamy!.jpg

 

 

 

 

Niestety, ładnie szło, ale zdechło. Jedna grucha poszła cała, a przy drugiej zaczęły się kłopoty. Najpierw z betonu lecącego do pompy wyłowiono jakiś kawał blachy oraz wielkiego kamienia, ale potem już szło równo i to widać osłabiło uwagę gruszkowego, bo przestał pilnować na moment, co leci do pompy i niestety, stało się. Pompa zdechła, zatkała się czymś. "Coś" okazało się być polnym kamieniem wielkości i kształtu bułki kajzerki, ale dowiedzieliśmy się tego po jakichś dobrych trzech godzinach mozolnego demontowania pompociągu kawałek po kawałku, przepłukiwania wodą, przepychania kijem i tym podobnych przyjemności. Kamyczek utkwił sobie rzecz jasna zgodnie z wszelkimii prawami Murphy'ego w najbardziej niedostępnym miejscu i w dodatku w kolanku.

 

Niemniej strop jest! Ekipa się póki co wyniosła, naszym zaś zadaniem teraz będzie jego regularne zlewanie woda, w czym najwyraźniej przyroda uparła się nam pomagać ze wszystkich sił...

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

Zalewanie jutrzejsze aktualne, a póki co ciekawostkę muszą dopisać.

 

Do szalowania tego stropu były potrzebne rygle. Widać je na pierwszym zdjęciu post wyżej, zrobione są z kantówki, którą trzeba było ekstra domówić, bo na etapie planowania takich rzeczy o nich nie pomyślałem, przekonany byłem, że rygle się z dwóch desek przybitych pionowo u góry stempli zrobi i szlus. Ekipa jednak stwierdziła, że desek nielzja, musi być kantówka.

 

 

No więc zamówiłem. Jakoś w poniedziałek półtora tygodnia temu, w tartaku znalezionym na muratorze, jako tani, pewny i polecany. Tanio jak na okolice wawy było faktycznie, zrobią, nie ma problemu, ale ponieważ 1m3 to dla nich mała ilość, nie wyślą ekstra transportu, tylko pojedzie z jakimś innym. Kiedy? Na piątek (zeszły) będzie! W czwartek do nich dzwonię, przypominam, będzie? Będzie! Piątek minął, ja w delegacji na drugim końcu Polski na koniec dnia dzwonię na budowę, pytam o kantówkę, majstry mówią, że nic nie przyjechało. Do tartaku się dodzwoniłem dopiero w sobotę, usłyszałem, że transport im "wypadł", dowiozą we wtorek. I tyle, żadnego "przepraszam", słowa tłumaczenia, nie ma problemu po prostu, moje "mógł Pan choć zadzwonić, uprzedzić" zostało przemilczane.

 

Ponieważ dla mnie problem owszem był, zacząłem szukać gdzie indziej. I znalazłem, niewiele drożej (800 zamiast 700), ale za to z dowozem już na poniedziałek rano. W poniedziałek kantówka przyjechała, więc dzwonię do tej Płatkownicy (pierwszy tartak) i mówię, że ja im dziekuje, zależało mi na czasie, kupiłem gdzie indziej.

 

 

I tu historia mogłaby się skończyć, we wtorek szalunki właściwie skończyli, kantówka z tego drugiego tartaku już pięknie stemplami podparta wspiera co ma wspierać, a tu mi dziś rano (dziś = w czwartek!) dzwoni telefon: "Dzieńdobry, ja z dostawą z tartaku, kantówkę do pana na budowę przywiozłem"

 

 

Tak więc drodzy forumowicze, na użytek wyszukiwarki i kolejnych szukających opinii o tartaku Płatkownica - tani jak na okolice Wawy są faktycznie, czy dobrzy - nie wiem, nie dane mi było sprawdzić, natomiast z całą pewnością nie są słowni.

 

Co do tej taniości jeszcze - to zamówienie było dla nas nagłą i awaryjną sprawą, więc trzeba było brać co jest w lokalnych tartakach, większe zamówienia jednak dobrze radzę robić przynajmniej ze 100km od wawy.

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

 

Zalewanie jutrzejsze aktualne, a póki co ciekawostkę muszą dopisać.

 

Do szalowania tego stropu były potrzebne rygle. Widać je na pierwszym zdjęciu post wyżej, zrobione są z kantówki, którą trzeba było ekstra domówić, bo na etapie planowania takich rzeczy o nich nie pomyślałem, przekonany byłem, że rygle się z dwóch desek przybitych pionowo u góry stempli zrobi i szlus. Ekipa jednak stwierdziła, że desek nielzja, musi być kantówka.

 

 

No więc zamówiłem. Jakoś w poniedziałek półtora tygodnia temu, w tartaku znalezionym na muratorze, jako tani, pewny i polecany. Tanio jak na okolice wawy było faktycznie, zrobią, nie ma problemu, ale ponieważ 1m3 to dla nich mała ilość, nie wyślą ekstra transportu, tylko pojedzie z jakimś innym. Kiedy? Na piątek (zeszły) będzie! W czwartek do nich dzwonię, przypominam, będzie? Będzie! Piątek minął, ja w delegacji na drugim końcu Polski na koniec dnia dzwonię na budowę, pytam o kantówkę, majstry mówią, że nic nie przyjechało. Do tartaku się dodzwoniłem dopiero w sobotę, usłyszałem, że transport im "wypadł", dowiozą we wtorek. I tyle, żadnego "przepraszam", słowa tłumaczenia, nie ma problemu po prostu, moje "mógł Pan choć zadzwonić, uprzedzić" zostało przemilczane.

 

Ponieważ dla mnie problem owszem był, zacząłem szukać gdzie indziej. I znalazłem, niewiele drożej (800 zamiast 700), ale za to z dowozem już na poniedziałek rano. W poniedziałek kantówka przyjechała, więc dzwonię do tej Płatkownicy (pierwszy tartak) i mówię, że ja im dziekuje, zależało mi na czasie, kupiłem gdzie indziej.

 

 

I tu historia mogłaby się skończyć, we wtorek szalunki właściwie skończyli, kantówka z tego drugiego tartaku już pięknie stemplami podparta wspiera co ma wspierać, a tu mi dziś rano (dziś = w czwartek!) dzwoni telefon: "Dzieńdobry, ja z dostawą z tartaku, kantówkę do pana na budowę przywiozłem"

 

 

Tak więc drodzy forumowicze, na użytek wyszukiwarki i kolejnych szukających opinii o tartaku Płatkownica - tani jak na okolice Wawy są faktycznie, czy dobrzy - nie wiem, nie dane mi było sprawdzić, natomiast z całą pewnością nie są słowni.

 

Co do tej taniości jeszcze - to zamówienie było dla nas nagłą i awaryjną sprawą, więc trzeba było brać co jest w lokalnych tartakach, większe zamówienia jednak dobrze radzę robić przynajmniej ze 100km od wawy.

 

 

J.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...