Moda na Sukces, odc. 189
W odcinku:
- Ty ruro! - zakrzyknął don Jaroslavo - ty... ty normalnie k... khem!... krzywa jesteś!
- a co sobie myślisz? Zostawiasz mnie samą w lesie, na mrozie, tu dzikie zwierzęta grasują, a potem nagle się zjawiasz, brutalnie przecinasz na pół, zgrzewasz byle jak i jeszcze masz jakieś wymagania? Sam się lepiej wyprostuj!
- najdroższa, chcę zobaczyć twoje kolanko, chcę je dotknąć, pogłaskać...
- ach... a przetrzesz je acetonem?
- oczywiście, najdroższa, tylko mi je pokaż. Oooo, nyplowe!!! Aaaaachhhh! Niech je tylko nasunę...
- ach, jak Ty mnie rozgrzewasz, rozpływam się, rozpływammmm...
- to juz ostatni raz! Koniec! Koniec z nami!
- don Jaroslavo! Jak możesz??? A... A my?
- jakie "my"?
- myślałam... Że coś dla ciebie znaczę. Że jestem czymś więcej. A ty mnie wykorzystałeś! Posłużyłeś się mną! Byłam dla ciebie tylko narzędziem. A teraz? Zgrzewarka zrobiła swoje, zgrzewarka może odejść? A ty... Ty... Pewnie teraz do tej zdziry pójdziesz, tak? O ja wiem, gdzie twe myśli cały czas krążyły. Tylko ona ci była w głowie! Seniorita Electricita! Och, jak ja jej nienawidzę! Tej zimnej, chudej jak drut małpy bez wyrazu!
- nie mów tak o niej!
- aaa, tu cię boli! Wiedziałam! Zawsze wiedziałam! Trzymałeś mnie za rączkę, ściskałeś między kolanami, a wzrok przy tym taki nieobecny miałeś, bo w duchu o jej puszkach myślałeś! Och, jak ja cię nienawidzę! Idź! Zejdź mi z oczu! A masz!!!!
- aaauuuu, oparzyłaś mnie! Jak mogłaś?!?
Żarty żartami, a na poważnie:
Hydraulikę w zasadzie moge już odfajkować jako zrobioną. Oczywiście nie ma tak dobrze, żebym mógł to powiedzieć z ręką na sercu, zawsze jest coś, co zostanie i bruździ. Dziś zresztą bruździć usiłowały różne rzeczy. Najpierw zabrakło kolanek i to mimo wcześniejszego wielokrotnego wyliczania, że jest ich akurat. Ponieważ to był sam początek dnia, zrobiłem sobie szybką wyprawę do Leroja, kolanka się znalazły. Potem, przy przerabianiu zaworów na recyrkulacji szybciej się posługiwałem obcinakiem niż mózgiem i przeciąłem sobie nie tą rurę, trzeba było dokładać mufkę. Na końcu wreszcie się okazało, że brakło mi kawałka rurki fi20. I niestety, tu już odpuściłem, do tej rurki jest wszystko gotowe, wystarczy kupić i dogrzać, 15 minut na to potrzebuję, więc suma sumarum...
*** Tadaaaaammmm !!!!! Zrobiłem hydraulikę !!!!! ***
Tak wygląda trzecia i ostatnia łazienka w stanie skończonym:
http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SzuX-MY5LkI/AAAAAAAACcE/B1YWnL5XCbE/s720/7847_Koniec%20hydrauliki.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SzuX-MY5LkI/AAAAAAAACcE/B1YWnL5XCbE/s720/7847_Koniec%20hydrauliki.jpg
Na wprost będzie umywalka, a po lewo kibel. Kanalizacja od kibla ukryła się za rogiem, a na zdjęciu widać podejścia zimnej wody do spłuczki oraz zimnej i ciepłej do bidetty. Wprawne oko zauważy zapewne, że zimna z ciepłą są na odwrót. No są. Bo tak. Bo tam i tak zabudowa z GK pójdzie i bidettę będę wężykami (metalowymi!) podłączał, to sobie zrobię na krzyż.
http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SzuX-e5-5II/AAAAAAAACcI/yYbddwjC1Ts/s512/7849_Koniec%20hydrauliki.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SzuX-e5-5II/AAAAAAAACcI/yYbddwjC1Ts/s512/7849_Koniec%20hydrauliki.jpg
A tu będzie natrysk. Rurki elegancko wkute w ścianę, a jak się okazuje zupełnie niepotrzebna robota to była, tu też ma być GK i półeczki, o czym mi się zapomniało. Za to, jak widać u dołu zdjęcia, tutaj zimna z ciepłą już trafiają na swoje miejsca poprawnie :)
http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SzuX-nJGU0I/AAAAAAAACcM/Vt9y94ULSg4/s512/7855_Koniec%20hydrauliki.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SzuX-nJGU0I/AAAAAAAACcM/Vt9y94ULSg4/s512/7855_Koniec%20hydrauliki.jpg
I jeszcze z zaległości: szacht z zaworami w głównej łazience, zawory były już dawno, ale były przypaskowane trytytkami do eleganckiej deseczki. Elegancka deseczka została wywalona i trafi, gdzie jej miejsce (tzn do kozy), a tu już docelowe mocowanie. Przy okazji widać tutaj patent, który sobie dorobiłem na zasadzie "bo przyszło mi do głowy": skrajny lewy zawór to recyrkulacja. Ona na poddaszu się rozchodzi na dwie łazienki. A ponieważ woda jest leniwa, nie lubi się przemęczać, skubana, to często wybiera sobie drogę najmniejszego oporu. I mogłoby się okazać, że ta łazienka ze zdjęcia jest recyrkulowana, a ta druga już nie. Więc w obu szachtach z zaworami na poddaszu dorobiłem kryzowanie. Oczywiście można było obie gałęzie dławić tymi zaworami odcinającymi, ale po każdym ich zamknięciu (tudzież bawieniu się nimi przez naszego wielce ciekawskiego Wyjątka) trzebaby ich ustawienie dobierać od nowa. Wymyśliłem więc, że zawór odcinający będzie zaworem odcinającym, a pod nim znajdzie się szeregowo włączony drugi zaworek. Ze zdjętą wajchą, do jednorazowego ustawienia i ewentualnego korygowania w razie potrzeby za pomocą kombinerek.
A na skrajnej prawej rurze z kolei można zauważyć mufkę, której tam wcześniej nie było. To właśnie wspomniany wcześniej efekt używania obcinaka zamiast mózgu :) Miałem przeciąć rurę recyrkulacji i "trochę" mi się pomyliło :)
Ten szacht ogólnie zresztą jakiś strasznie pechowy się okazał, pisałem już wcześniej o przebojach, jakie z nim miałem, to całe mnóstwo mufek widocznych na zdjęciu to właśnie efekty tamtych bojów.
http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SzuX-_36UlI/AAAAAAAACcQ/9-XMRN41Ktc/s512/7858_Koniec%20hydrauliki.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SzuX-_36UlI/AAAAAAAACcQ/9-XMRN41Ktc/s512/7858_Koniec%20hydrauliki.jpg
I ostatnia robota hydrauliczna: podejście kanalizacji do pralki.
Z robót hydraulicznych zostało mi:
- dogrzanie tego brakującego kawałka rury. Wszystko do niej przygotowane, wystarczy dogrzać.
- podłączenie całości do wodociągu i wykonanie prób ciśnieniowych. Zrobię po zimie, wcześniej wpuszczanie wody w instalację nie ma sensu. I oczywiście mam nadzieję, że próba okaże się tylko formalnością, a nie czymś, po czym się okaże, że połowę instalacji z moimi zgrzewami trzeba zrobić od nowa...
- położenie w pomieszczeniu gospodarczym rurki kanalizacyjnej do kratki w podłodze. Obecnie tej rurki nie ma, bo tylko by przeszkadzała, położę ją tuż przed styropianem podłogowym.
- wykonanie wyjść wody na zewnątrz domu. To będzie osobna instalacja, się zrobi jakoś na wiosnę, choćby i po tynkach. A przez ten czas się z małżonką zastanowimy, jak mają wyglądać krany w elewacji: czy zamykane szafeczki, czy ordynarne zawory czerpalne "ze ściany", czy może sikający (wodą !!!) chłopczyk z żeliwa podparty po bokach delfinkami i z łabądkiem u stóp, całość w żeliwnej absydzie okolonej różyczkami
- hydrofor do wody studziennej. To już wogóle w lato najwcześniej...
- i moze jeszcze porządkowe drobiazgi: pomocowanie podejść do baterii (niektóre pomocowałem, niektóre nie), zapiankowanie przepustów... w wolnej chwili się zrobi, nie pali się z tym.
A póki co, tematach budowlanych na ten rok to by chyba było tyle... Od nowego roku będę się bujał z senioritą electricitą
J.