Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    442
  • komentarzy
    5
  • odsłon
    738

Entries in this blog

Jarek.P

Dom w Lesie

Co do kuny jeszcze - małpa ewidentnie usiłuje nam dać do zrozumienia, znowu były w domu porozmieszczane tu i ówdzie o takie pamiątki:

 

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SyKVTo3xt0I/AAAAAAAACVE/gtmUF33MpEY/s288/7690_Kunia%20pami%C4%85tka.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SyKVTo3xt0I/AAAAAAAACVE/gtmUF33MpEY/s288/7690_Kunia%20pami%C4%85tka.jpg

 

Zdjęcie małe celowo, w końcu tu akurat widok wyrazisty i szczegółowy jest zbędny

 

Co ciekawsze, były one porozkładane w takich miejscach, gdzie wcześniej np. robiąc coś leżałem jakiś czas na wylewce. I pewnie bydlątku "obco" pachniało. I co ja mam zrobić? To, co mi moja atawistyczna część instynktu podpowiada i siknąć na każde takie miejsce moczem?

 

czy może zadzwonić do zoo i pogadać z nimi, czy by nie odstąpili mi odrobiny gnoju z czyszczenia klatki borsuków? Generator wydający odgłosy Niemk... TFU!!! borsuka broniącego terytorium będzie, ale zanim go zrobię trochę minie, a przez ten czas wolałbym, żeby bydlątko się za bardzo nie przywiązywało do miejsca.

 

 

Co do prac - wizualnie dziś zrobiłem niewiele, ale sam się pocieszam, że była to najgorsza część i że licząc nakład pracy jest to spokojnie połowa górnej głównej łazienki.

 

Ano, po odkuciu z podłogi wszystkich licznych nadlewek z zaprawy i ogólnym jej uprzątnięciu zrobiłem w zasadzie tylko (i aż) tyle:

 

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SyKVUIBunHI/AAAAAAAACVI/qvjEwEtH_kU/s720/7695_G%C5%82%C3%B3wna%20%C5%82azienka.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SyKVUIBunHI/AAAAAAAACVI/qvjEwEtH_kU/s720/7695_G%C5%82%C3%B3wna%20%C5%82azienka.jpg

 

To będzie szacht odcinający tej łazienki. Całość za zabudową z GK, oczywiście za stosownymi drzwiczkami. Rurki podobnie jak na dole prowizorycznie i przejściowo mocowane do tymczasowej deski, ale teraz to jest zrobione profesjonalnie, trytytkami :)

 

 

Dla niezorientowanych od razu info: trytytki, to plastikowe paski montażowe, nazwa pochodzi od dźwięku wydawanego przez nie przy ich zaciąganiu. Spotkałem się kiedyś z komentarzem, że trytytki to chyba przy robotach z publicznych zamówień są wykorzystywane, bo jak to jest w normalnym tempie zaciągane, to nie robi trytytytytyt tylko dzzzzzzt U mnie tam robiły trytytytyt a czasem nawet tryt....tryt... bo trzeba było dobrze porozmieszczać, a nie zaciągać na wyścigi.

 

 

I tak zresztą po ostatnich popadaniach w samozachwyt, jaki to ja już świetny hydraulik jestem, zostałem samoistnie przeczołgany po własnych błędach. Pomyliła mi się kolejność rurek w tym szachcie i w rezultacie musiałem go robić od nowa, bo pierwotny sie nie kwalifikował do pokazywania. Może nie przypominał tego:

 

 

http://img23.imageshack.us/img23/6700/hydrapt.jpg" rel="external nofollow">http://img23.imageshack.us/img23/6700/hydrapt.jpg

 

Ale i wiele mu nie brakowało. Po błędach i wypaczeniach zostało mi tyle:

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SyKVU7-NnlI/AAAAAAAACVM/9PiTP74ctVk/s720/7696_Pozosta%C5%82o%C5%9Bci.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SyKVU7-NnlI/AAAAAAAACVM/9PiTP74ctVk/s720/7696_Pozosta%C5%82o%C5%9Bci.jpg

 

Ale i to się pewnie gdzieś wykorzysta, a nawet jeśli coś zostanie, to żaden koszt w końcu, kolanko 40gr kosztuje.

 

Ciąg dalszy jutro i ciekaw jestem, czy zdołam tą łazienkę skończyć, tak jak sobie planuję. Bo już i tak widzę, że te trzy dni, o których wspominałem to mało będzie. Gdybym tą łazienkę skończył jutro, to na ostatnią dawałoby to też dwa dni i wtedy skończenie hydrauliki w tym roku (w łazienkach, bez przyłączania całości do wodociągu) byłoby realne.

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

 

Co do kuny jeszcze - małpa ewidentnie usiłuje nam dać do zrozumienia, znowu były w domu porozmieszczane tu i ówdzie o takie pamiątki:

 

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SyKVTo3xt0I/AAAAAAAACVE/gtmUF33MpEY/s288/7690_Kunia%20pami%C4%85tka.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SyKVTo3xt0I/AAAAAAAACVE/gtmUF33MpEY/s288/7690_Kunia%20pami%C4%85tka.jpg

 

 

Zdjęcie małe celowo, w końcu tu akurat widok wyrazisty i szczegółowy jest zbędny

 

Co ciekawsze, były one porozkładane w takich miejscach, gdzie wcześniej np. robiąc coś leżałem jakiś czas na wylewce. I pewnie bydlątku "obco" pachniało. I co ja mam zrobić? To, co mi moja atawistyczna część instynktu podpowiada i siknąć na każde takie miejsce moczem?

 

czy może zadzwonić do zoo i pogadać z nimi, czy by nie odstąpili mi odrobiny gnoju z czyszczenia klatki borsuków? Generator wydający odgłosy Niemk... TFU!!! borsuka broniącego terytorium będzie, ale zanim go zrobię trochę minie, a przez ten czas wolałbym, żeby bydlątko się za bardzo nie przywiązywało do miejsca.

 

 

Co do prac - wizualnie dziś zrobiłem niewiele, ale sam się pocieszam, że była to najgorsza część i że licząc nakład pracy jest to spokojnie połowa górnej głównej łazienki.

 

Ano, po odkuciu z podłogi wszystkich licznych nadlewek z zaprawy i ogólnym jej uprzątnięciu zrobiłem w zasadzie tylko (i aż) tyle:

 

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SyKVUIBunHI/AAAAAAAACVI/qvjEwEtH_kU/s720/7695_G%C5%82%C3%B3wna%20%C5%82azienka.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SyKVUIBunHI/AAAAAAAACVI/qvjEwEtH_kU/s720/7695_G%C5%82%C3%B3wna%20%C5%82azienka.jpg

 

 

To będzie szacht odcinający tej łazienki. Całość za zabudową z GK, oczywiście za stosownymi drzwiczkami. Rurki podobnie jak na dole prowizorycznie i przejściowo mocowane do tymczasowej deski, ale teraz to jest zrobione profesjonalnie, trytytkami :)

 

 

Dla niezorientowanych od razu info: trytytki, to plastikowe paski montażowe, nazwa pochodzi od dźwięku wydawanego przez nie przy ich zaciąganiu. Spotkałem się kiedyś z komentarzem, że trytytki to chyba przy robotach z publicznych zamówień są wykorzystywane, bo jak to jest w normalnym tempie zaciągane, to nie robi trytytytytyt tylko dzzzzzzt U mnie tam robiły trytytytyt a czasem nawet tryt....tryt... bo trzeba było dobrze porozmieszczać, a nie zaciągać na wyścigi.

 

 

I tak zresztą po ostatnich popadaniach w samozachwyt, jaki to ja już świetny hydraulik jestem, zostałem samoistnie przeczołgany po własnych błędach. Pomyliła mi się kolejność rurek w tym szachcie i w rezultacie musiałem go robić od nowa, bo pierwotny sie nie kwalifikował do pokazywania. Może nie przypominał tego:

 

 

http://img23.imageshack.us/img23/6700/hydrapt.jpg" rel="external nofollow">http://img23.imageshack.us/img23/6700/hydrapt.jpg

 

 

Ale i wiele mu nie brakowało. Po błędach i wypaczeniach zostało mi tyle:

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SyKVU7-NnlI/AAAAAAAACVM/9PiTP74ctVk/s720/7696_Pozosta%C5%82o%C5%9Bci.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SyKVU7-NnlI/AAAAAAAACVM/9PiTP74ctVk/s720/7696_Pozosta%C5%82o%C5%9Bci.jpg

 

 

Ale i to się pewnie gdzieś wykorzysta, a nawet jeśli coś zostanie, to żaden koszt w końcu, kolanko 40gr kosztuje.

 

Ciąg dalszy jutro i ciekaw jestem, czy zdołam tą łazienkę skończyć, tak jak sobie planuję. Bo już i tak widzę, że te trzy dni, o których wspominałem to mało będzie. Gdybym tą łazienkę skończył jutro, to na ostatnią dawałoby to też dwa dni i wtedy skończenie hydrauliki w tym roku (w łazienkach, bez przyłączania całości do wodociągu) byłoby realne.

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

A Ty napewno chcesz tylko kunę pogonić ? :o

 

No wiesz... jakby się sprawdziło, to może i na kosztach alarmu i monitoringu bym zaoszczędził ;)

 

J. (z godną Kononowicza wizją "Totalnego Odstraszacza Wszystkiego")

Jarek.P

Dom w Lesie

A Ty napewno chcesz tylko kunę pogonić ? :o

 

No wiesz... jakby się sprawdziło, to może i na kosztach alarmu i monitoringu bym zaoszczędził ;)

 

J. (z godną Kononowicza wizją "Totalnego Odstraszacza Wszystkiego")

Jarek.P

Dom w Lesie

Co do odgłosów to zarówno borsuki jak i kobiety z kraju niemieckiego z pewnością w trakcie przedłużania gatunku wydają odgłosy zupełnie inne od codziennych.

Szczególnie odgłosy borsuków broniących swojego terytorium są zdecydowanie inne (Niemek zresztą też).

 

 

W takim razie pozostaje się tylko zastanowić, czy od borsuczych odgłosów nie byłoby lepsze nagranie Niemki broniącej terytorium :D

 

Albo... stare RFNowskie filmy "dla dorosłych" chyba jeszcze są dostępne? Nawet nie trzebaby kombinować z zapewnieniem zmienności dźwięku, po prostu by się żywcem ścieżkę dźwiękową filmu puściło :lol:

 

J. (z wizją "ja , ja, ich kome, ich kome" straszącego wszystko, co żyje w okolicy)

Jarek.P

Dom w Lesie

Co do odgłosów to zarówno borsuki jak i kobiety z kraju niemieckiego z pewnością w trakcie przedłużania gatunku wydają odgłosy zupełnie inne od codziennych.

Szczególnie odgłosy borsuków broniących swojego terytorium są zdecydowanie inne (Niemek zresztą też).

 

 

W takim razie pozostaje się tylko zastanowić, czy od borsuczych odgłosów nie byłoby lepsze nagranie Niemki broniącej terytorium :D

 

Albo... stare RFNowskie filmy "dla dorosłych" chyba jeszcze są dostępne? Nawet nie trzebaby kombinować z zapewnieniem zmienności dźwięku, po prostu by się żywcem ścieżkę dźwiękową filmu puściło :lol:

 

J. (z wizją "ja , ja, ich kome, ich kome" straszącego wszystko, co żyje w okolicy)

Jarek.P

Dom w Lesie

No i teraz będę miał zajęcie na nadchodzące wieczory...

 

 

Pierwsze, co znalazłem szukając w necie odgłosów wydawanych przez borsuki:

 

 

"Para odbywających gody borsuków stała się przyczyną policyjnej obławy, ponieważ wydawane przez oba zwierzaki namiętne odgłosy zostały uznane przez przechodniów za krzyk napastowanej kobiety.

 

Zorganizowana w zachodnich Niemczech akcja ratunkowa zakończyła się na leśnej polance, na której dwa borsuki z zapałem zajmowały się przedłużaniem gatunku." (niestety, źródła brak, ktoś to podawał na jakimś forum jako ciekawostkę)

 

 

W każdym razie po przeczytaniu tej notki i uświadomieniu sobie, że odgłosy borsucze to jednak nie ultradźwięki, tylko coś wyraźnie słyszalnego i przypominającego... powiedzmy, że kobiece krzyki, i że ja to chcę ze sporą mocą na pustej działce zacząć dzień i noc emitować, zacząłem się zastanawiać....

 

...

 

...

 

...

 

"kurczę, zamiast wyjca piezo od alarmu trzeba będzie normalną kolumnę głośnikową dać"

 

 

 

Potem jednak znalazłem tą stronę:

 

http://www.entertonement.com/collections/41243/Badger" rel="external nofollow">http://www.entertonement.com/collections/41243/Badger" rel="external nofollow">http://www.entertonement.com/collections/41243/Badger" rel="external nofollow">http://www.entertonement.com/collections/41243/Badger

 

 

I teraz się zastanawiam, czy tamta notka to bzdura wyssana z palca, czy niemieckie kobiety jednak jakieś naprawdę inne są? Niby język niemiecki jest twardy i mało dźwięczny, ale bez przesady u licha...

 

 

J. (z kształtującą się już wizją "elektronicznego borsuka")

Jarek.P

Dom w Lesie

 

No i teraz będę miał zajęcie na nadchodzące wieczory...

 

 

Pierwsze, co znalazłem szukając w necie odgłosów wydawanych przez borsuki:

 

 

"Para odbywających gody borsuków stała się przyczyną policyjnej obławy, ponieważ wydawane przez oba zwierzaki namiętne odgłosy zostały uznane przez przechodniów za krzyk napastowanej kobiety.

 

Zorganizowana w zachodnich Niemczech akcja ratunkowa zakończyła się na leśnej polance, na której dwa borsuki z zapałem zajmowały się przedłużaniem gatunku." (niestety, źródła brak, ktoś to podawał na jakimś forum jako ciekawostkę)

 

 

W każdym razie po przeczytaniu tej notki i uświadomieniu sobie, że odgłosy borsucze to jednak nie ultradźwięki, tylko coś wyraźnie słyszalnego i przypominającego... powiedzmy, że kobiece krzyki, i że ja to chcę ze sporą mocą na pustej działce zacząć dzień i noc emitować, zacząłem się zastanawiać....

 

...

 

...

 

...

 

"kurczę, zamiast wyjca piezo od alarmu trzeba będzie normalną kolumnę głośnikową dać"

 

 

 

Potem jednak znalazłem tą stronę:

 

http://www.entertonement.com/collections/41243/Badger" rel="external nofollow">http://www.entertonement.com/collections/41243/Badger" rel="external nofollow">http://www.entertonement.com/collections/41243/Badger" rel="external nofollow">http://www.entertonement.com/collections/41243/Badger

 

 

I teraz się zastanawiam, czy tamta notka to bzdura wyssana z palca, czy niemieckie kobiety jednak jakieś naprawdę inne są? Niby język niemiecki jest twardy i mało dźwięczny, ale bez przesady u licha...

 

 

J. (z kształtującą się już wizją "elektronicznego borsuka")

Jarek.P

Dom w Lesie

Oj dzięki wielkie za ten artykuł !!! (za miłe słowa oczywiście też :) )

 

 

Ta kuna póki co mi specjalnie nie przeszkadza, bo szkód jeszcze specjalnie nie ma w czym robić, ale to się w końcu zmieni i nie ukrywam, że na temat metod pozbycia się bydlaka z domu zastanawiam się już od pewnego czasu.

 

 

Rozpatruję zarówno trucizny (i tu szczerze mówiąc nie do końca wierzę wywiadowanemu w tym artykule człowiekowi, że kunę tak trudno jest otruć, bo "przyswajają" trucizny zasymilowane przez upolowane przez nie szczury, trochę ta teoria w moim odczuciu się kupy nie trzyma), jak i kupno porządnej żywołapki na kuny ale jak najbardziej myślałem i o zrobieniu solidnego generatora ultradźwięków.

 

Nawet mam z czego, ze dwa lata temu kupiłem na wyprzedaży za 10PLN dość dużego wyjca od alarmu, do niczego mi nie był potrzebny, kupiłem go "bo tak" a teraz się zastanawiam nad wywaleniem z niego oryginalnego generatora a zabudowaniem innego.

 

Myślałem co prawda o prostym generowaniu ultradźwięków, najwyżej nie w monotonny sposób, a z modulowaną częstotliwością, może też amplitudą... nie wiem, kombinowałbym. W końcu co mam do stracenia, najwyżej kuna się nie wyniesie i najwyżej sąsiad będzie się zastanawiał, dlaczego jego piec [*] noc w noc wyje do księżyca

 

Ten wywiad jednak podsunął świetny pomysł z tymi nagraniami odgłosów borsuków, ciekawe czy takie coś da się wygóglać

 

 

Tak więc ta Twoja wizja stada elektronicznych borsuków jest całkiem realna, ja myślę...

 

 

[*] - tam miał być oczywiście pies, ale wizja pieca wyjącego w nocy do księżyca wydała mi się tak piękna, że nie poprawiam, jedynie przypisem opatrując

 

 

 

A jak już robię wpis do dziennika, to przy okazji...

 

 

Siedzę w tej chwili na delegacji w Olsztynie, zesłany przez Złego Kapitalistycznego Wyzyskiwacza. Myślami, kiedy tylko nie jestem pochłonięty niuansami związanymi z równoczesnym reinstalowaniem ośmiu serwerów naraz (swoją drogą ciekawie się taką symultankę robi ), jestem oczywiście na budowie i zacząłem się mocno zastanawiać nad przebudowaniem przyłącza wodociągowego wykonanego nam przez STD Nasiłowski. To, co zrobili, wygląda tak:

 

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Sr0Y1CZEfHI/AAAAAAAAByM/6TOtqNZrdHo/s640/6935_Woda%20i%20gaz.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Sr0Y1CZEfHI/AAAAAAAAByM/6TOtqNZrdHo/s640/6935_Woda%20i%20gaz.jpg

 

Jak nietrudno zauważyć, dołożenie na końcu kolanka celem zakręcenia całym interesem w dół powoduje, że rura schodzi niemal w świetle drzwi. Niby nie ma problemu, bo tam będzie jeszcze i tynk i futryna drzwiowa, ale gryzie mnie to.

 

I zacząłem kombinować nad zaworem antyskażeniowym zamontowanym zaraz za licznikiem zamiast na końcu (jak jest obecnie), a odcinającego już za kolankiem (mniejsza o szczegóły, to co wymyśliłem, byłoby ciut bardziej skomplikowane, generalnie chodzi mi o danie antyskażeniowca zaraz za licznikiem, co o dobre 10cm pozwoli skrócić długość tej sztangi). Formalny wymóg prostego odcinka za wodomierzem o długości minimum trzech średnic będzie spełniony, ale dochodzą jeszcze wymogi mniej formalne, niestety. Pytany o to STD Nasiłowski powiedział, że inspektor wodociągów może nie odebrać, bo wg wymogów "Wodociągu Mareckiego" za licznikiem musi być podobno najpierw zawór odcinający. Cóż, trzeba spytać inspektora...

 

Jutro!

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

 

Oj dzięki wielkie za ten artykuł !!! (za miłe słowa oczywiście też :) )

 

 

Ta kuna póki co mi specjalnie nie przeszkadza, bo szkód jeszcze specjalnie nie ma w czym robić, ale to się w końcu zmieni i nie ukrywam, że na temat metod pozbycia się bydlaka z domu zastanawiam się już od pewnego czasu.

 

 

Rozpatruję zarówno trucizny (i tu szczerze mówiąc nie do końca wierzę wywiadowanemu w tym artykule człowiekowi, że kunę tak trudno jest otruć, bo "przyswajają" trucizny zasymilowane przez upolowane przez nie szczury, trochę ta teoria w moim odczuciu się kupy nie trzyma), jak i kupno porządnej żywołapki na kuny ale jak najbardziej myślałem i o zrobieniu solidnego generatora ultradźwięków.

 

Nawet mam z czego, ze dwa lata temu kupiłem na wyprzedaży za 10PLN dość dużego wyjca od alarmu, do niczego mi nie był potrzebny, kupiłem go "bo tak" a teraz się zastanawiam nad wywaleniem z niego oryginalnego generatora a zabudowaniem innego.

 

Myślałem co prawda o prostym generowaniu ultradźwięków, najwyżej nie w monotonny sposób, a z modulowaną częstotliwością, może też amplitudą... nie wiem, kombinowałbym. W końcu co mam do stracenia, najwyżej kuna się nie wyniesie i najwyżej sąsiad będzie się zastanawiał, dlaczego jego piec [*] noc w noc wyje do księżyca

 

Ten wywiad jednak podsunął świetny pomysł z tymi nagraniami odgłosów borsuków, ciekawe czy takie coś da się wygóglać

 

 

Tak więc ta Twoja wizja stada elektronicznych borsuków jest całkiem realna, ja myślę...

 

 

[*] - tam miał być oczywiście pies, ale wizja pieca wyjącego w nocy do księżyca wydała mi się tak piękna, że nie poprawiam, jedynie przypisem opatrując

 

 

 

A jak już robię wpis do dziennika, to przy okazji...

 

 

Siedzę w tej chwili na delegacji w Olsztynie, zesłany przez Złego Kapitalistycznego Wyzyskiwacza. Myślami, kiedy tylko nie jestem pochłonięty niuansami związanymi z równoczesnym reinstalowaniem ośmiu serwerów naraz (swoją drogą ciekawie się taką symultankę robi ), jestem oczywiście na budowie i zacząłem się mocno zastanawiać nad przebudowaniem przyłącza wodociągowego wykonanego nam przez STD Nasiłowski. To, co zrobili, wygląda tak:

 

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Sr0Y1CZEfHI/AAAAAAAAByM/6TOtqNZrdHo/s640/6935_Woda%20i%20gaz.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Sr0Y1CZEfHI/AAAAAAAAByM/6TOtqNZrdHo/s640/6935_Woda%20i%20gaz.jpg

 

 

Jak nietrudno zauważyć, dołożenie na końcu kolanka celem zakręcenia całym interesem w dół powoduje, że rura schodzi niemal w świetle drzwi. Niby nie ma problemu, bo tam będzie jeszcze i tynk i futryna drzwiowa, ale gryzie mnie to.

 

I zacząłem kombinować nad zaworem antyskażeniowym zamontowanym zaraz za licznikiem zamiast na końcu (jak jest obecnie), a odcinającego już za kolankiem (mniejsza o szczegóły, to co wymyśliłem, byłoby ciut bardziej skomplikowane, generalnie chodzi mi o danie antyskażeniowca zaraz za licznikiem, co o dobre 10cm pozwoli skrócić długość tej sztangi). Formalny wymóg prostego odcinka za wodomierzem o długości minimum trzech średnic będzie spełniony, ale dochodzą jeszcze wymogi mniej formalne, niestety. Pytany o to STD Nasiłowski powiedział, że inspektor wodociągów może nie odebrać, bo wg wymogów "Wodociągu Mareckiego" za licznikiem musi być podobno najpierw zawór odcinający. Cóż, trzeba spytać inspektora...

 

Jutro!

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

Wczoraj zakończyłem hydraulikę na parterze.

 

Łącznie z (prawie) wszystkimi poprawkami, o których wspominałem tydzień temu, a "prawie" ponieważ cały czas nie jest wykonane podłączenie tej instalacji do wodociągu, chcę to zostawić sobie na koniec. Dlaczego? Ano dlatego, że jak już podłączę, to będzie strasznie kusiło, żeby choć na momencik wodę w instalację puścić. Po zrobieniu kolejnego fragmentu - znów. A niestety, zima jest. I potem będzie problem z dokładnym jej spuszczeniem, żeby zaworów kulowych nie porozsadzało. Więc po co? Się zrobi całość, się dopiero podłączy, sprawdzi, przetestuje, na koniec spuści wodę i tyle. Cała akcja będzie jednorazowo wykonana, a nie po zakończeniu każdej gałązki.

 

 

Z ciekawostek: nasz sublokator futrzany, kuna znaczy się, która się do nas wprowadziła, chyba nam zaczyna dawać do zrozumienia. No rewir znaczyć bydlę jedno zaczęło. Że niby tu jest jego i mamy stąd spadać, bo przeszkadzamy. Wczoraj na powitanie miałem uwitą kupkę na środku salonu, dziś (byliśmy na moment całą rodziną) kupka z kolei była w pokoju naszego Wyjątka.

 

I co ja mam, kurczę, robić? Zachować się jak na prawdziwego samca przystało, podjąć wyzwanie i też oznaczyć teren, pokazując przy okazji kunie, że z taką kupką jak ona robi, to ona sobie może... no, że Cienki Bolek w te klocki w każdym razie jest?

 

Dobra, nie ma sprawy, ale my tam w końcu kiedyś mieszkać chcemy. A ten rodzaj walki zakończyłby się chyba mniej więcej tak, jak przewidywany koniec konfliktu nuklearnego. Skala może byłaby odrobinkę inna, ale skutki podobne...

 

 

Z konkretów:

 

Dolna łazienka. Zwracam uwagę na podniesione wypusty do umywalki oraz na wyrównane zaworki odcinające (deska za nimi pełniła funkcję pomocniczą w trakcie zgrzewania i oczywiście zniknie, sam tam siedziałem, nie miał kto przytrzymać na równo i musiałem sobie jakoś radzić):

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIfiyo46I/AAAAAAAACJg/ATGBR7Ct7MU/s720/7680_%C5%81azienka%20dolna.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIfiyo46I/AAAAAAAACJg/ATGBR7Ct7MU/s720/7680_%C5%81azienka%20dolna.jpg

 

Pomieszczenie gospodarcze, okresowo nazywane kotłownią, choć z oporami pewnymi, bo kotłownia jakoś tak odruchowo kojarzy się z brudnym piecem węglowym, usmolonymi węglowym pyłem ścianami i plątaniną rur i zaworów, a nasza kotłownia ma mieć pytki na ścianach i być również pralnią i suszarnią. M.in. białych rzeczy. No i piec będzie gazowy, nie węglowy (węglowego w naszym rejonie nielzja zresztą). A w pomieszczeniu miejsce na zlew gospodarczy i pralkę obok. Zlew gospodarczy ma dubeltowe podejścia baterii: standard obecny do baterii sztorcowej (czyli króćce pod blatem) oraz klasyczna klasyka: króćce nad zlewem, do klasycznej baterii ściennej - przewidziałem taką możliwość, bo cały czas się zastanawiam, czy taka wyżej zamontowana bateria nad zlewem gospodarczym, to nie będzie jednak lepsze rozwiązanie.

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIb1U3z8I/AAAAAAAACJc/TGHCCU9Wmfg/s512/7677_Kot%C5%82ownia.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIb1U3z8I/AAAAAAAACJc/TGHCCU9Wmfg/s512/7677_Kot%C5%82ownia.jpg

 

Tak, wiem, że krzywo, się pomocuje, będzie prosto, na razie to wszystko luźne jest i ułożenie rurek jest zwykle jakąśtam średnią grawitacji i ostatnich kilku potknięć o rury na podłodze.

 

Flaszka stojąca obok, to aceton jest - tak dla jasności

 

Tu mam jeszcze małą zagwozdkę: robić osobne doprowadzenie kanalizy dla pralki (zostawiony zaślepiony wlot trójnika jest właśnie do jej wyprowadzenia, oczywiście przez redukcję), czy podłączać pralkę do syfonu zlewu? Pierwszy sposób porządniejszy, pralka wyrzucając wodę przynajmniej by nie bulgotała zlewem, więc pewnie jeszcze dorobię ten kawałek rurki, tylko małe "niechcemisię" się włączyło i bruździ :)

 

A ta cała kanalizacyjna rozgwiazda po lewo - wygląda groźnie, ale zabudowana ma być. Wystają z niej jeszcze końce:

 

- do kratki w podłodze (u dołu, przy styropianie)

 

- rewizja

 

- odprowadzenie do kondensatu z pieca.

 

 

Pisałem kiedyś, że dla zachowania logicznego układu hydrauliki podejście do zlewu w kotłowni poprowadzę przez garaż. I proszę:

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIq7LX0pI/AAAAAAAACJo/DUAhHmfCiCM/s720/7684_Gara%C5%BC.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIq7LX0pI/AAAAAAAACJo/DUAhHmfCiCM/s720/7684_Gara%C5%BC.jpg

 

Rurki się musiały skrzyżować, bo planując wyprowadzenia do nich z łazienki (zza zaworów odcinających) niestety nie przemyślałem do końca ich rozmieszczenia, gdzie ciepła a gdzie zimna. Nie jest to problem, po prostu łuczek dołożyłem, ale jako jakieśtam potknięcie odnotowywuję.

 

 

Tak w ogóle, po tej robocie "temi rencami" zrobionej zaczynam rozumieć, dlaczego fachowcy hydraulicy pracę swoją liczą "za punkt" a nie np. za metr bieżący wykonanej instalacji. Prawda po prostu jest taka, że same rury, choćby i z milionem zakrętów, się kładzie piorunem, szybko, miło i bezproblemowo. A właśnie z punktami końcowymi jest problem, bo to trzeba rozmierzyć, rozplanować, rozkuć, przemyśleć, jak do nich podejść rurkami, żeby instalacja była potem przejrzysta a nie przypominała czegoś w stylu kłębka drutu.

 

A właśnie, całkiem niedawno przeglądając konkurencyjne dzienniki budowy oglądałem taką instalację. Była robiona przez profesjonalistę i z dalszej części dziennika wynikało, że działała, budujący nie miał zastrzeżeń, ale Jeeeezuuuu, jak to wyglądało... Facet chyba 10 sekund nawet się nie zastanawiał nad kolejnością kładzionych rurek, po prostu jechał jak leci, najwyżej dokładając stosowną ilość łuczków i kolanek, żeby kolejną rurką poomijać położone wcześniej. Skromnie i absolutnie niesamochwalczo muszę sobie napisać, że jako amator w porównaniu z tym profesjonalistą wychodzę chyba lepiej

 

 

Kontrola jakości w wykonaniu Wyjątka. Na pierwszym planie robocze buty niżej podpisanego, kiedyś bardzo dobre Salomony, obecnie coś, co dziecię nasze określa mianem "te obrzydłe adidasy"

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIzYR8OJI/AAAAAAAACJw/FZD9magszS4/s720/7687_Kontrola%20jako%C5%9Bci.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIzYR8OJI/AAAAAAAACJw/FZD9magszS4/s720/7687_Kontrola%20jako%C5%9Bci.jpg

 

"Szefie, te rurkie, to chyba wyprostować trza!"

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwI6P9XsZI/AAAAAAAACJ0/0ctBAvO22jQ/s512/7689_Kontrola%20jako%C5%9Bci.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwI6P9XsZI/AAAAAAAACJ0/0ctBAvO22jQ/s512/7689_Kontrola%20jako%C5%9Bci.jpg

 

I jeszcze na koniec, żeby odejść odrobinkę od dominującej ostatnio w tym dzienniku hydrauliki: nasz ukochany i wymarzony lasek sosnowy wokół domu, w całej swej obecnej krasie, piękny, zdrowy, pomiędzy drzewami to chronione ze wszystkich sił przez małżonkę leśne poszycie...

 

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwImgUWJ7I/AAAAAAAACJk/0JRBZomE2sU/s720/7681_Nasz%20las.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwImgUWJ7I/AAAAAAAACJk/0JRBZomE2sU/s720/7681_Nasz%20las.jpg

 

I widok na Nasz Piękny Las z tarasu:

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIvRAQzOI/AAAAAAAACJs/gEm7u5RRBEY/s720/7686_Nasz%20las.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIvRAQzOI/AAAAAAAACJs/gEm7u5RRBEY/s720/7686_Nasz%20las.jpg

 

Drewno powoli znika, koza zżera je w straszliwym tempie, ale żeby owo tempo miało jakieś wyraźne odbicie w rozmiarze tych hałd naokoło domu po zimie, musiałbym tam palić całą zimę dzień w dzień, a niestety, seneda. Różne względy, od rodziny począwszy, na pracodawcy - kapitalistycznym wyzyskiwaczu skończywszy nie pozwalają, niestety. Zostają soboty i okazjonalnie wygospodarowane dni na robotę. Musze zresztą za takimi dniami się rozejrzeć, ponieważ mam twardy zamiar skończyć CAŁĄ hydraulikę jeszcze w tym roku, najchętniej przed świętami, a zostały obie łazienki na piętrze. W dwie soboty nie dam rady, jeszcze przynajmniej z jeden dzień ekstra będzie potrzebny.

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

 

Wczoraj zakończyłem hydraulikę na parterze.

 

Łącznie z (prawie) wszystkimi poprawkami, o których wspominałem tydzień temu, a "prawie" ponieważ cały czas nie jest wykonane podłączenie tej instalacji do wodociągu, chcę to zostawić sobie na koniec. Dlaczego? Ano dlatego, że jak już podłączę, to będzie strasznie kusiło, żeby choć na momencik wodę w instalację puścić. Po zrobieniu kolejnego fragmentu - znów. A niestety, zima jest. I potem będzie problem z dokładnym jej spuszczeniem, żeby zaworów kulowych nie porozsadzało. Więc po co? Się zrobi całość, się dopiero podłączy, sprawdzi, przetestuje, na koniec spuści wodę i tyle. Cała akcja będzie jednorazowo wykonana, a nie po zakończeniu każdej gałązki.

 

 

Z ciekawostek: nasz sublokator futrzany, kuna znaczy się, która się do nas wprowadziła, chyba nam zaczyna dawać do zrozumienia. No rewir znaczyć bydlę jedno zaczęło. Że niby tu jest jego i mamy stąd spadać, bo przeszkadzamy. Wczoraj na powitanie miałem uwitą kupkę na środku salonu, dziś (byliśmy na moment całą rodziną) kupka z kolei była w pokoju naszego Wyjątka.

 

I co ja mam, kurczę, robić? Zachować się jak na prawdziwego samca przystało, podjąć wyzwanie i też oznaczyć teren, pokazując przy okazji kunie, że z taką kupką jak ona robi, to ona sobie może... no, że Cienki Bolek w te klocki w każdym razie jest?

 

Dobra, nie ma sprawy, ale my tam w końcu kiedyś mieszkać chcemy. A ten rodzaj walki zakończyłby się chyba mniej więcej tak, jak przewidywany koniec konfliktu nuklearnego. Skala może byłaby odrobinkę inna, ale skutki podobne...

 

 

Z konkretów:

 

Dolna łazienka. Zwracam uwagę na podniesione wypusty do umywalki oraz na wyrównane zaworki odcinające (deska za nimi pełniła funkcję pomocniczą w trakcie zgrzewania i oczywiście zniknie, sam tam siedziałem, nie miał kto przytrzymać na równo i musiałem sobie jakoś radzić):

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIfiyo46I/AAAAAAAACJg/ATGBR7Ct7MU/s720/7680_%C5%81azienka%20dolna.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIfiyo46I/AAAAAAAACJg/ATGBR7Ct7MU/s720/7680_%C5%81azienka%20dolna.jpg

 

 

Pomieszczenie gospodarcze, okresowo nazywane kotłownią, choć z oporami pewnymi, bo kotłownia jakoś tak odruchowo kojarzy się z brudnym piecem węglowym, usmolonymi węglowym pyłem ścianami i plątaniną rur i zaworów, a nasza kotłownia ma mieć pytki na ścianach i być również pralnią i suszarnią. M.in. białych rzeczy. No i piec będzie gazowy, nie węglowy (węglowego w naszym rejonie nielzja zresztą). A w pomieszczeniu miejsce na zlew gospodarczy i pralkę obok. Zlew gospodarczy ma dubeltowe podejścia baterii: standard obecny do baterii sztorcowej (czyli króćce pod blatem) oraz klasyczna klasyka: króćce nad zlewem, do klasycznej baterii ściennej - przewidziałem taką możliwość, bo cały czas się zastanawiam, czy taka wyżej zamontowana bateria nad zlewem gospodarczym, to nie będzie jednak lepsze rozwiązanie.

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIb1U3z8I/AAAAAAAACJc/TGHCCU9Wmfg/s512/7677_Kot%C5%82ownia.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIb1U3z8I/AAAAAAAACJc/TGHCCU9Wmfg/s512/7677_Kot%C5%82ownia.jpg

 

 

Tak, wiem, że krzywo, się pomocuje, będzie prosto, na razie to wszystko luźne jest i ułożenie rurek jest zwykle jakąśtam średnią grawitacji i ostatnich kilku potknięć o rury na podłodze.

 

Flaszka stojąca obok, to aceton jest - tak dla jasności

 

Tu mam jeszcze małą zagwozdkę: robić osobne doprowadzenie kanalizy dla pralki (zostawiony zaślepiony wlot trójnika jest właśnie do jej wyprowadzenia, oczywiście przez redukcję), czy podłączać pralkę do syfonu zlewu? Pierwszy sposób porządniejszy, pralka wyrzucając wodę przynajmniej by nie bulgotała zlewem, więc pewnie jeszcze dorobię ten kawałek rurki, tylko małe "niechcemisię" się włączyło i bruździ :)

 

A ta cała kanalizacyjna rozgwiazda po lewo - wygląda groźnie, ale zabudowana ma być. Wystają z niej jeszcze końce:

 

- do kratki w podłodze (u dołu, przy styropianie)

 

- rewizja

 

- odprowadzenie do kondensatu z pieca.

 

 

Pisałem kiedyś, że dla zachowania logicznego układu hydrauliki podejście do zlewu w kotłowni poprowadzę przez garaż. I proszę:

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIq7LX0pI/AAAAAAAACJo/DUAhHmfCiCM/s720/7684_Gara%C5%BC.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIq7LX0pI/AAAAAAAACJo/DUAhHmfCiCM/s720/7684_Gara%C5%BC.jpg

 

 

Rurki się musiały skrzyżować, bo planując wyprowadzenia do nich z łazienki (zza zaworów odcinających) niestety nie przemyślałem do końca ich rozmieszczenia, gdzie ciepła a gdzie zimna. Nie jest to problem, po prostu łuczek dołożyłem, ale jako jakieśtam potknięcie odnotowywuję.

 

 

Tak w ogóle, po tej robocie "temi rencami" zrobionej zaczynam rozumieć, dlaczego fachowcy hydraulicy pracę swoją liczą "za punkt" a nie np. za metr bieżący wykonanej instalacji. Prawda po prostu jest taka, że same rury, choćby i z milionem zakrętów, się kładzie piorunem, szybko, miło i bezproblemowo. A właśnie z punktami końcowymi jest problem, bo to trzeba rozmierzyć, rozplanować, rozkuć, przemyśleć, jak do nich podejść rurkami, żeby instalacja była potem przejrzysta a nie przypominała czegoś w stylu kłębka drutu.

 

A właśnie, całkiem niedawno przeglądając konkurencyjne dzienniki budowy oglądałem taką instalację. Była robiona przez profesjonalistę i z dalszej części dziennika wynikało, że działała, budujący nie miał zastrzeżeń, ale Jeeeezuuuu, jak to wyglądało... Facet chyba 10 sekund nawet się nie zastanawiał nad kolejnością kładzionych rurek, po prostu jechał jak leci, najwyżej dokładając stosowną ilość łuczków i kolanek, żeby kolejną rurką poomijać położone wcześniej. Skromnie i absolutnie niesamochwalczo muszę sobie napisać, że jako amator w porównaniu z tym profesjonalistą wychodzę chyba lepiej

 

 

Kontrola jakości w wykonaniu Wyjątka. Na pierwszym planie robocze buty niżej podpisanego, kiedyś bardzo dobre Salomony, obecnie coś, co dziecię nasze określa mianem "te obrzydłe adidasy"

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIzYR8OJI/AAAAAAAACJw/FZD9magszS4/s720/7687_Kontrola%20jako%C5%9Bci.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIzYR8OJI/AAAAAAAACJw/FZD9magszS4/s720/7687_Kontrola%20jako%C5%9Bci.jpg

 

 

"Szefie, te rurkie, to chyba wyprostować trza!"

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwI6P9XsZI/AAAAAAAACJ0/0ctBAvO22jQ/s512/7689_Kontrola%20jako%C5%9Bci.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwI6P9XsZI/AAAAAAAACJ0/0ctBAvO22jQ/s512/7689_Kontrola%20jako%C5%9Bci.jpg

 

 

I jeszcze na koniec, żeby odejść odrobinkę od dominującej ostatnio w tym dzienniku hydrauliki: nasz ukochany i wymarzony lasek sosnowy wokół domu, w całej swej obecnej krasie, piękny, zdrowy, pomiędzy drzewami to chronione ze wszystkich sił przez małżonkę leśne poszycie...

 

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwImgUWJ7I/AAAAAAAACJk/0JRBZomE2sU/s720/7681_Nasz%20las.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwImgUWJ7I/AAAAAAAACJk/0JRBZomE2sU/s720/7681_Nasz%20las.jpg

 

 

I widok na Nasz Piękny Las z tarasu:

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIvRAQzOI/AAAAAAAACJs/gEm7u5RRBEY/s720/7686_Nasz%20las.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxwIvRAQzOI/AAAAAAAACJs/gEm7u5RRBEY/s720/7686_Nasz%20las.jpg

 

 

Drewno powoli znika, koza zżera je w straszliwym tempie, ale żeby owo tempo miało jakieś wyraźne odbicie w rozmiarze tych hałd naokoło domu po zimie, musiałbym tam palić całą zimę dzień w dzień, a niestety, seneda. Różne względy, od rodziny począwszy, na pracodawcy - kapitalistycznym wyzyskiwaczu skończywszy nie pozwalają, niestety. Zostają soboty i okazjonalnie wygospodarowane dni na robotę. Musze zresztą za takimi dniami się rozejrzeć, ponieważ mam twardy zamiar skończyć CAŁĄ hydraulikę jeszcze w tym roku, najchętniej przed świętami, a zostały obie łazienki na piętrze. W dwie soboty nie dam rady, jeszcze przynajmniej z jeden dzień ekstra będzie potrzebny.

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

Tak też planuję zrobić. Tylko tego fachowca jeszcze nie mam, ale kilka namiarów jest, obdzwonię, popytam, wyciągnę średnią ważoną, dostosuję się.

 

 

A co do racków - mój, to używaniec własną piersią wybroniony od wywiezienia na złom

 

Stara, porządna ZPASowska konstrukcja, ale sama rama bez boczków i pleców, tylko z postumentem i dachem, a do tego eleganckie drzwi, z pełnej płyty z dymionego szkła hartowanego, jeszcze z klejonym srebrnym "szprosem"

 

Boki i plecy mi niepotrzebne, szafa trafi do specjalnie nań projektowanej wnęki, ale te drzwi (i widoczne zzań migające rzędy światełek)... to będzie pokazowy element wystroju holu na poddaszu Najwyżej ten szpros będę musiał zreanimować, bo trochę przytarty jest u dołu.

 

 

15-20U niestety nie mam na zbyciu, ani na oku. Ale pilnuj allegro, tam czasem się zdarzają używane po rozsądnych cenach.

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

 

Tak też planuję zrobić. Tylko tego fachowca jeszcze nie mam, ale kilka namiarów jest, obdzwonię, popytam, wyciągnę średnią ważoną, dostosuję się.

 

 

A co do racków - mój, to używaniec własną piersią wybroniony od wywiezienia na złom

 

Stara, porządna ZPASowska konstrukcja, ale sama rama bez boczków i pleców, tylko z postumentem i dachem, a do tego eleganckie drzwi, z pełnej płyty z dymionego szkła hartowanego, jeszcze z klejonym srebrnym "szprosem"

 

Boki i plecy mi niepotrzebne, szafa trafi do specjalnie nań projektowanej wnęki, ale te drzwi (i widoczne zzań migające rzędy światełek)... to będzie pokazowy element wystroju holu na poddaszu Najwyżej ten szpros będę musiał zreanimować, bo trochę przytarty jest u dołu.

 

 

15-20U niestety nie mam na zbyciu, ani na oku. Ale pilnuj allegro, tam czasem się zdarzają używane po rozsądnych cenach.

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

Ale u mnie balustrada ma być mocowana do czoła balkonu, ne od wierzchu płyty.

 

 

Za namiary dzięki, jak u Ciebie się sprawdzi, będziemy mieli typa do balustrady na schody wewnątrz, ale na balkonach my chcemy zupełnie inny dizajn bardziej w stronę kutych balustrad niż nierdzewnych.

 

Dla pełnej jasności: przez "kute balustrady" absolutnie nie chcę powiedzieć, że marzą nam się balustrady z kręconego w spiralki pręta, z wykutymi z jednego kawałka metalu różami, peoniami, lelijami wodnymi, orłem zrywającym się do lotu na każdej stronie balustrady i herbem rodowym (coś by się wymyśliło) na środku. Ot po prostu kwadratowe pionowe pręty wygięte w rozciągnięte znaki zapytania, pochwyt z rury, u dołu jakieś mocowanie i tyle.

 

Małżonka moja szkicując tą balustradę co prawda powrysowywała w nią wzmocnienia powodujące, że gdyby kiedyś w łąkach okolicznych (byłych bagnach) odkryto utopiony poniemiecki pociąg pancerny (np. ten z bursztynową komnatą w wagonach) i szukano w pobliżu czegoś solidnego do zaczepienia wyciągarki, ta nasza balustrada (gdyby ją zrobić w tej formie) byłaby idealna, ale żona już tak ma, że woli przezbroić niż niedozbroić, ja natomiast myślę, że same te pionowe pręty, zwłaszcza przy tak krótkiej i mocowanej bokami do ściany balustradzie wystarczą.

 

 

Akurat nie mogę znaleźć nic w "naszym" typie góglem, żeby pokazać, ale generalna zasada ma być taka, że balustrada ma być "brzuchata" i być mocowana do brzegu płyty balkonowej, nie od wierzchu. A że brzeg ma być również ocieplony (cienko, ale jednak), to jakby nie patrzeć, przez styropian mocowanie będzie. Balkony nasze widać na wcześniejszych zdjęciach, to krótkie języczki stanowiące jakiśtam wycinek koła, raczej krótki, więc mocowanie do ściany będzie niezbędne.

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

 

Ale u mnie balustrada ma być mocowana do czoła balkonu, ne od wierzchu płyty.

 

 

Za namiary dzięki, jak u Ciebie się sprawdzi, będziemy mieli typa do balustrady na schody wewnątrz, ale na balkonach my chcemy zupełnie inny dizajn bardziej w stronę kutych balustrad niż nierdzewnych.

 

Dla pełnej jasności: przez "kute balustrady" absolutnie nie chcę powiedzieć, że marzą nam się balustrady z kręconego w spiralki pręta, z wykutymi z jednego kawałka metalu różami, peoniami, lelijami wodnymi, orłem zrywającym się do lotu na każdej stronie balustrady i herbem rodowym (coś by się wymyśliło) na środku. Ot po prostu kwadratowe pionowe pręty wygięte w rozciągnięte znaki zapytania, pochwyt z rury, u dołu jakieś mocowanie i tyle.

 

Małżonka moja szkicując tą balustradę co prawda powrysowywała w nią wzmocnienia powodujące, że gdyby kiedyś w łąkach okolicznych (byłych bagnach) odkryto utopiony poniemiecki pociąg pancerny (np. ten z bursztynową komnatą w wagonach) i szukano w pobliżu czegoś solidnego do zaczepienia wyciągarki, ta nasza balustrada (gdyby ją zrobić w tej formie) byłaby idealna, ale żona już tak ma, że woli przezbroić niż niedozbroić, ja natomiast myślę, że same te pionowe pręty, zwłaszcza przy tak krótkiej i mocowanej bokami do ściany balustradzie wystarczą.

 

 

Akurat nie mogę znaleźć nic w "naszym" typie góglem, żeby pokazać, ale generalna zasada ma być taka, że balustrada ma być "brzuchata" i być mocowana do brzegu płyty balkonowej, nie od wierzchu. A że brzeg ma być również ocieplony (cienko, ale jednak), to jakby nie patrzeć, przez styropian mocowanie będzie. Balkony nasze widać na wcześniejszych zdjęciach, to krótkie języczki stanowiące jakiśtam wycinek koła, raczej krótki, więc mocowanie do ściany będzie niezbędne.

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

No to zgłupłem w tym momencie. Odłożenie tego na potem to dla mnie sama radość ("eee, to się póóóóźniej zrobi..." i tak ze cztery lata ), ale z drugiej strony, tak na chłopski rozum - mocowanie przez styropian wymagałoby zakończenia rury jakąś stopą z każdej strony, brzydkie to będzie.

 

 

A ten Twój balustradziarz to ktoś polecany? Mogę prosić o podrzucenie na priv namiarów?

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

 

No to zgłupłem w tym momencie. Odłożenie tego na potem to dla mnie sama radość ("eee, to się póóóóźniej zrobi..." i tak ze cztery lata ), ale z drugiej strony, tak na chłopski rozum - mocowanie przez styropian wymagałoby zakończenia rury jakąś stopą z każdej strony, brzydkie to będzie.

 

 

A ten Twój balustradziarz to ktoś polecany? Mogę prosić o podrzucenie na priv namiarów?

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

Hydraulika na parterze jest "prawie" zakończona

 

 

Słowo "prawie" rozwinę za chwile, póki co raport fotograficzny:

 

 

Kuchnia w trakcie prac:

 

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxFYS36n5II/AAAAAAAACHk/7Z0okD6tukA/s720/7661_Kuchnia.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxFYS36n5II/AAAAAAAACHk/7Z0okD6tukA/s720/7661_Kuchnia.jpg

 

I zrobiona:

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxFYTZRhUOI/AAAAAAAACHo/T-YBATFzxi0/s720/7663_Kuchnia.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxFYTZRhUOI/AAAAAAAACHo/T-YBATFzxi0/s720/7663_Kuchnia.jpg

 

Zbliżenie na najdalszy punkt całej parterowej odnogi wraz z odejściem recyrkulacji:

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxFYT1UI00I/AAAAAAAACHs/75pcDMXc4pQ/s512/7668_Kuchnia.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxFYT1UI00I/AAAAAAAACHs/75pcDMXc4pQ/s512/7668_Kuchnia.jpg

 

Na tym zbliżeniu widać ślady po wcześniejszych, za wysoko wykutych bruzdach, pisałem o tym dwa wpisy do dziennika temu. Podejścia kanalizacji już poprawione, wykucia zostały.

 

 

A o co chodzi z tym "prawie"? Ano o cztery drobiazgi. które trzeba zrobić na parterze, żeby już z czystym sumieniem napisać: "parter zrobiony!":

 

- poprawić podejścia do umywalki w łazience na parterze. Mierząc szczegółowo jak to jest zrobione w naszym obecnym mieszkaniu doszedłem do wniosku, że punkty przyłączeniowe poniżej wlotu kanalizacji mogą być jednak za nisko, a ponieważ obecnie ich przesunięcie mnie kosztuje chwilę czasu i dwie mufki, przesunę.

 

- poprawić szacht w tejże łazience. Dziś zamocowałem wreszcie w tym szachcie na porządnie rury i okazało się, że jeden zawór mi o 3cm wystaje z linii. Niby nie jest to istotne, bo i tak będzie zamknięte w szafce i nie będzie widać, ale mnie drażni. Poprawię. Koszt to też jedna mufka więcej (bo muszę rozciąć rurę i ją zgrzać na nowo po wycięciu tych 3cm) i konieczność zgrzewania rur wewnątrz szachtu, a więc w bardzo niewygodnym miejscu (posturę mam informatyczną, a mieszczę się tam ledwo ledwo).

 

- wykonać podejścia do zlewu "gospodarczego" w kotłowni

 

- i ostatnie "prawie", najważniejsze: podłączyć całe to cholerstwo do wodociągu. Obecnie miejsce podłączenia wygląda tak:

 

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Sux-BtSCymI/AAAAAAAACAo/C-pSMb3_-Iw/s512/7505_Hydraulika.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Sux-BtSCymI/AAAAAAAACAo/C-pSMb3_-Iw/s512/7505_Hydraulika.jpg

 

A ma wyglądać... no odrobinkę inaczej Przez chwile miałem tutaj pomysł wyedytowania tego zdjęcia i dorysowania na nim kreskami, co tam będzie, ale to była tylko chwilka, zaraz mi przeszło.Tak więc mogę póki co napisać, że tam będzie rozdział na wodę domową i gospodarczą, dwa zawory, filtr siatkowy (i gdyby była potrzeba - miejsce na normalny filtr w baniaku 10"). Zawór czerpalny będzie nadal, tylko odrobinkę inaczej zainstalowany.

 

 

Jeszcze jedno zdjęcie, z przyczyną rozjechania się zaworów w szachcie w łazience:

 

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxFYUoS8oFI/AAAAAAAACHw/TWb54K93A48/s720/7670_Szacht.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxFYUoS8oFI/AAAAAAAACHw/TWb54K93A48/s720/7670_Szacht.jpg

 

I na koniec ciekawostka:

 

Małżonkę moją koszmary ostatnio straszne męczą, w koszmarach tych cała rodzina kolejno wypada przez niezabezpieczone niczym balkony. I tak przynajmniej ze dwa razy (bo balkonów jest dwa). I stanowczo zażądała (żona, nie rodzina) "cośztymzrobienia", dla niepoznaki jedynie zasłaniając się wyższą koniecznością zrobienia tego jeszcze przed ociepleniem domu styropianem, ponieważ po styropianie będzie trudniej.

 

 

No i co zrobić? Trzeba się za balustradami rozglądać. Bo żarty żartami, ale chyba faktycznie przed styropianami te balustrady prościej będzie instalować.

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

 

Hydraulika na parterze jest "prawie" zakończona

 

 

Słowo "prawie" rozwinę za chwile, póki co raport fotograficzny:

 

 

Kuchnia w trakcie prac:

 

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxFYS36n5II/AAAAAAAACHk/7Z0okD6tukA/s720/7661_Kuchnia.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxFYS36n5II/AAAAAAAACHk/7Z0okD6tukA/s720/7661_Kuchnia.jpg

 

 

I zrobiona:

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxFYTZRhUOI/AAAAAAAACHo/T-YBATFzxi0/s720/7663_Kuchnia.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxFYTZRhUOI/AAAAAAAACHo/T-YBATFzxi0/s720/7663_Kuchnia.jpg

 

 

Zbliżenie na najdalszy punkt całej parterowej odnogi wraz z odejściem recyrkulacji:

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxFYT1UI00I/AAAAAAAACHs/75pcDMXc4pQ/s512/7668_Kuchnia.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxFYT1UI00I/AAAAAAAACHs/75pcDMXc4pQ/s512/7668_Kuchnia.jpg

 

 

Na tym zbliżeniu widać ślady po wcześniejszych, za wysoko wykutych bruzdach, pisałem o tym dwa wpisy do dziennika temu. Podejścia kanalizacji już poprawione, wykucia zostały.

 

 

A o co chodzi z tym "prawie"? Ano o cztery drobiazgi. które trzeba zrobić na parterze, żeby już z czystym sumieniem napisać: "parter zrobiony!":

 

- poprawić podejścia do umywalki w łazience na parterze. Mierząc szczegółowo jak to jest zrobione w naszym obecnym mieszkaniu doszedłem do wniosku, że punkty przyłączeniowe poniżej wlotu kanalizacji mogą być jednak za nisko, a ponieważ obecnie ich przesunięcie mnie kosztuje chwilę czasu i dwie mufki, przesunę.

 

- poprawić szacht w tejże łazience. Dziś zamocowałem wreszcie w tym szachcie na porządnie rury i okazało się, że jeden zawór mi o 3cm wystaje z linii. Niby nie jest to istotne, bo i tak będzie zamknięte w szafce i nie będzie widać, ale mnie drażni. Poprawię. Koszt to też jedna mufka więcej (bo muszę rozciąć rurę i ją zgrzać na nowo po wycięciu tych 3cm) i konieczność zgrzewania rur wewnątrz szachtu, a więc w bardzo niewygodnym miejscu (posturę mam informatyczną, a mieszczę się tam ledwo ledwo).

 

- wykonać podejścia do zlewu "gospodarczego" w kotłowni

 

- i ostatnie "prawie", najważniejsze: podłączyć całe to cholerstwo do wodociągu. Obecnie miejsce podłączenia wygląda tak:

 

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Sux-BtSCymI/AAAAAAAACAo/C-pSMb3_-Iw/s512/7505_Hydraulika.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Sux-BtSCymI/AAAAAAAACAo/C-pSMb3_-Iw/s512/7505_Hydraulika.jpg

 

 

A ma wyglądać... no odrobinkę inaczej Przez chwile miałem tutaj pomysł wyedytowania tego zdjęcia i dorysowania na nim kreskami, co tam będzie, ale to była tylko chwilka, zaraz mi przeszło.Tak więc mogę póki co napisać, że tam będzie rozdział na wodę domową i gospodarczą, dwa zawory, filtr siatkowy (i gdyby była potrzeba - miejsce na normalny filtr w baniaku 10"). Zawór czerpalny będzie nadal, tylko odrobinkę inaczej zainstalowany.

 

 

Jeszcze jedno zdjęcie, z przyczyną rozjechania się zaworów w szachcie w łazience:

 

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxFYUoS8oFI/AAAAAAAACHw/TWb54K93A48/s720/7670_Szacht.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SxFYUoS8oFI/AAAAAAAACHw/TWb54K93A48/s720/7670_Szacht.jpg

 

 

I na koniec ciekawostka:

 

Małżonkę moją koszmary ostatnio straszne męczą, w koszmarach tych cała rodzina kolejno wypada przez niezabezpieczone niczym balkony. I tak przynajmniej ze dwa razy (bo balkonów jest dwa). I stanowczo zażądała (żona, nie rodzina) "cośztymzrobienia", dla niepoznaki jedynie zasłaniając się wyższą koniecznością zrobienia tego jeszcze przed ociepleniem domu styropianem, ponieważ po styropianie będzie trudniej.

 

 

No i co zrobić? Trzeba się za balustradami rozglądać. Bo żarty żartami, ale chyba faktycznie przed styropianami te balustrady prościej będzie instalować.

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

Postępów brak, bo i czasu na robotę brak, ale jedna ważna sprawa wymaga odnotowania.

 

 

Otóż począwszy od północy dnia dzisiejszego możemy spać już spokojnie. I niczego się nie obawiać. No wypisz wymaluj jak to typowe, szczęśliwe małżeństwo z reklam towarzystw ubezpieczeniowych.

 

 

Albowiem dołączyliśmy właśnie do grona takich szczęśliwych małżeństw. I to nie ważne, że przez najbliższych ileś lat nie będzie nas stać na wakacje na Teneryfie, a z podróży, to najwyżej za te cudne emerytury z drugiego filaru OFE popłyniemy sobie w rejs balią po przedpokoju, bo i tak możemy być szczęśliwi, ponieważ:

 

- gdyby terroryści porwali samolot. I w tym samolocie doszło do zamachu przestępczego. W wyniku czego nastąpiłaby eksplozja. A zaraz potem implozja. I ów statek powietrzny by upadł. A w wyniku wiania silnego wiatru nie tylko upadł ale i uderzył. W nasz DOM. A i jeszcze bardzo ważne: po drodze musiałby w niego walnąć piorun, zapomniałbym...

 

Ale do rzeczy: jak już by ten statek powietrzny z terrorystami na pokładzie, po zamachu, eksplozji, implozji i uderzeniu pioruna, zniesiony silnym wiatrem upadł na nasz dom i wskutek tego upadku powstałby pożar, to choćby na ten pożar spadł potem grad jak kurze jaja i wszystko zrównałby z ziemią, to... to nasze towarzystwo ubezpieczeniowe i tak będzie musiało nam oddać... samolot? Nieee, chyba furmankę? No kurcze, chyba czegoś nie zrozumiałem z tego ubezpieczenia...

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

 

Postępów brak, bo i czasu na robotę brak, ale jedna ważna sprawa wymaga odnotowania.

 

 

Otóż począwszy od północy dnia dzisiejszego możemy spać już spokojnie. I niczego się nie obawiać. No wypisz wymaluj jak to typowe, szczęśliwe małżeństwo z reklam towarzystw ubezpieczeniowych.

 

 

Albowiem dołączyliśmy właśnie do grona takich szczęśliwych małżeństw. I to nie ważne, że przez najbliższych ileś lat nie będzie nas stać na wakacje na Teneryfie, a z podróży, to najwyżej za te cudne emerytury z drugiego filaru OFE popłyniemy sobie w rejs balią po przedpokoju, bo i tak możemy być szczęśliwi, ponieważ:

 

- gdyby terroryści porwali samolot. I w tym samolocie doszło do zamachu przestępczego. W wyniku czego nastąpiłaby eksplozja. A zaraz potem implozja. I ów statek powietrzny by upadł. A w wyniku wiania silnego wiatru nie tylko upadł ale i uderzył. W nasz DOM. A i jeszcze bardzo ważne: po drodze musiałby w niego walnąć piorun, zapomniałbym...

 

Ale do rzeczy: jak już by ten statek powietrzny z terrorystami na pokładzie, po zamachu, eksplozji, implozji i uderzeniu pioruna, zniesiony silnym wiatrem upadł na nasz dom i wskutek tego upadku powstałby pożar, to choćby na ten pożar spadł potem grad jak kurze jaja i wszystko zrównałby z ziemią, to... to nasze towarzystwo ubezpieczeniowe i tak będzie musiało nam oddać... samolot? Nieee, chyba furmankę? No kurcze, chyba czegoś nie zrozumiałem z tego ubezpieczenia...

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

Piękny dziś dzień był i planowałem sobie, że posiedzę na budowie do oporu, popychając do przodu zaległości. Niestety z różnych przyczyn nie było mi dane, trzeba się było z budowy zabierać już o 15-tej.

 

Niemniej cośtam zrobiłem. Np kolejne okna, nowe modele, w całości wpuszczone w glify, nieprzeszkadzające tynkarzom.

 

 

Model klasyczny:

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Swg1sK3TJoI/AAAAAAAACGU/hC1luedaaoE/s512/7657_Budowa.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Swg1sK3TJoI/AAAAAAAACGU/hC1luedaaoE/s512/7657_Budowa.jpg

 

I model specjalny do większego okna wystawionego wprost na wichry i zawieje, ze szprosami. Bałagan na podłodze to pozostałości po moim okładaniu styropianem okolic okien wykuszowych, tak jakoś nie było kiedy tego sprzątnąć...

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Swg1ssw90HI/AAAAAAAACGY/11V6S-1bNeA/s720/7658_Budowa.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Swg1ssw90HI/AAAAAAAACGY/11V6S-1bNeA/s720/7658_Budowa.jpg

 

I dalej miałem nadzieję zrobić kompletny wodkan w kuchni, zdążyłem tylko kan:

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Swg1rnmUPAI/AAAAAAAACGQ/p-WXJCqH4hc/s720/7653_Budowa.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Swg1rnmUPAI/AAAAAAAACGQ/p-WXJCqH4hc/s720/7653_Budowa.jpg

 

Jedno z tych podejść to będzie zlew a drugie - zmywarka. Które będzie które - sami jeszcze nie wiemy. W jednej koncepcji zlew jest dokładnie w świetle okna, a zmywarka na ścianie po lewo (i wtedy szlauch spustowy za szafką pójdzie do lewego podejścia), druga koncepcja przewiduje zlew narożny, a zmywarkę w ciągu szafek pod oknem. Obecnie w rankingu prowadzi koncepcja druga, przewagę ma na tyle znaczną, że pewnie wygra, niemniej na wszelki wypadek przyłącza zrobię uniwersalne: oba w pełnej średnicy i przy obu będzie i ciepła woda i zimna.

 

Kwestią sporną okazała się ich wysokość. Podejścia pod umywalki robiłem na wysokości pół metra, bo tak sobie wymierzyłem w obecnym mieszkaniu, że tak jest optymalnie. I tą kuchnię z rozpędu machnąłem tak samo. Kiedy to kułem, małżonka, generalnie na każdą wykutą w ścianie bruzdę patrząca się krzywo i z przeświadczeniem, że za chwilę dom się zawali, bo jego konstrukcja się osłabia, cały czas powtarzała, że po co tak wysoko, po co tak głęboko, skoro to za szafki ma iść. I co? Głębokości nie popuszczę, ale z wysokością wykrakała. Zmierzyłem zlew w obecnej kuchni i jego syfon i wyszło mi, że te 50cm od docelowej posadzki, to o jakieś 20 za wysoko jest. Trzeba będzie poprawić...

 

 

Śladów kuny, przynajmniej takich widocznych gołym okiem bez podnoszenia dachówek brak. Po lekturze licznych muratorowych wątków o kunach jestem delikatnie podłamany, ciesząc się jednocześnie bardzo z decyzji zrobienia dachu z pełnym deskowaniem, dach bez deskowania kuna potrafi zmasakrować, straszne szkody przy tym robiąc (ocieplenie, folia...). Niemniej trzeba będzie przy robieniu poddasza BARDZO pilnować, żeby absolutnie wszelkie dziury umożliwiające kunie dostanie się pod deski zostały zatkane. Wentylacja międzydeskowa to odstępy po centymetrze, przez to się chyba bydlak nie przeciśnie?

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

 

Piękny dziś dzień był i planowałem sobie, że posiedzę na budowie do oporu, popychając do przodu zaległości. Niestety z różnych przyczyn nie było mi dane, trzeba się było z budowy zabierać już o 15-tej.

 

Niemniej cośtam zrobiłem. Np kolejne okna, nowe modele, w całości wpuszczone w glify, nieprzeszkadzające tynkarzom.

 

 

Model klasyczny:

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Swg1sK3TJoI/AAAAAAAACGU/hC1luedaaoE/s512/7657_Budowa.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Swg1sK3TJoI/AAAAAAAACGU/hC1luedaaoE/s512/7657_Budowa.jpg

 

 

I model specjalny do większego okna wystawionego wprost na wichry i zawieje, ze szprosami. Bałagan na podłodze to pozostałości po moim okładaniu styropianem okolic okien wykuszowych, tak jakoś nie było kiedy tego sprzątnąć...

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Swg1ssw90HI/AAAAAAAACGY/11V6S-1bNeA/s720/7658_Budowa.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Swg1ssw90HI/AAAAAAAACGY/11V6S-1bNeA/s720/7658_Budowa.jpg

 

 

I dalej miałem nadzieję zrobić kompletny wodkan w kuchni, zdążyłem tylko kan:

 

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Swg1rnmUPAI/AAAAAAAACGQ/p-WXJCqH4hc/s720/7653_Budowa.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Swg1rnmUPAI/AAAAAAAACGQ/p-WXJCqH4hc/s720/7653_Budowa.jpg

 

 

Jedno z tych podejść to będzie zlew a drugie - zmywarka. Które będzie które - sami jeszcze nie wiemy. W jednej koncepcji zlew jest dokładnie w świetle okna, a zmywarka na ścianie po lewo (i wtedy szlauch spustowy za szafką pójdzie do lewego podejścia), druga koncepcja przewiduje zlew narożny, a zmywarkę w ciągu szafek pod oknem. Obecnie w rankingu prowadzi koncepcja druga, przewagę ma na tyle znaczną, że pewnie wygra, niemniej na wszelki wypadek przyłącza zrobię uniwersalne: oba w pełnej średnicy i przy obu będzie i ciepła woda i zimna.

 

Kwestią sporną okazała się ich wysokość. Podejścia pod umywalki robiłem na wysokości pół metra, bo tak sobie wymierzyłem w obecnym mieszkaniu, że tak jest optymalnie. I tą kuchnię z rozpędu machnąłem tak samo. Kiedy to kułem, małżonka, generalnie na każdą wykutą w ścianie bruzdę patrząca się krzywo i z przeświadczeniem, że za chwilę dom się zawali, bo jego konstrukcja się osłabia, cały czas powtarzała, że po co tak wysoko, po co tak głęboko, skoro to za szafki ma iść. I co? Głębokości nie popuszczę, ale z wysokością wykrakała. Zmierzyłem zlew w obecnej kuchni i jego syfon i wyszło mi, że te 50cm od docelowej posadzki, to o jakieś 20 za wysoko jest. Trzeba będzie poprawić...

 

 

Śladów kuny, przynajmniej takich widocznych gołym okiem bez podnoszenia dachówek brak. Po lekturze licznych muratorowych wątków o kunach jestem delikatnie podłamany, ciesząc się jednocześnie bardzo z decyzji zrobienia dachu z pełnym deskowaniem, dach bez deskowania kuna potrafi zmasakrować, straszne szkody przy tym robiąc (ocieplenie, folia...). Niemniej trzeba będzie przy robieniu poddasza BARDZO pilnować, żeby absolutnie wszelkie dziury umożliwiające kunie dostanie się pod deski zostały zatkane. Wentylacja międzydeskowa to odstępy po centymetrze, przez to się chyba bydlak nie przeciśnie?

 

 

J.

Jarek.P

Dom w Lesie

Krótka notka dziś, tak tylko, żeby nasz dziennik gdzieśtam z forumowych czeluści spowrotem na pierwszą stronę wypchnąć.

 

 

Był dziś dekarz poprawić cieknące obróbki przy kominach. Był, poprawił, podobno powinno być już dobrze, ale przy okazji radosną nowinę nam objawił. Zwierzątko domowe mamy. Takie milusie, futrzaste, z modrymi oczkami...

 

 

Kunę, jego mać!

 

 

Zamieszkała sobie w dachu, póki co jedynie wystające brzegi uszczelnień zjadła. Dekarz mówi, że folii położonej na pełnym deskowaniu zeżreć nie powinna, że ona tam na wróble i tym podobne zwierzątka usiłujące się w dachu chować poluje, ale ja tam wolę prewencyjne działania. Liczne na forum wątki antykunowe przeczytałem, będzie wojna!

 

 

J.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...