Postanowiliśmy się budować, zrealizować marzenia o własnym domu. Już przed ślubem rozmawiając o planach na przyszłość to był nasz nr 1. Jak zwykle zaczęło się od kłopotów- z działką, wąską i długą. Trudno było znaleźć odpowiedni projekt ale się udało. Kupiony ale znów zmiana. Okazało się, że możemy mieć sąsiednią działkę i dzięki temu poszerzyliśmy naszą o połowę- to już coś!! Załatwianie tego w urzędach trwało prawie rok ale się udało i mieliśmy już odpowiednią działkę z drogą, prądem ale bez wody! Przyjechał różdżkarz i znalazł źródełko - studnia wykopana na prawie 10 m - wody w bród! Wcześniej zatrudniony majster miał przyjść w październiku 2009 i zrobić stan zero ale- pogoda... czekamy do wiosny! Przeleciał kwiecień, ulewny maj i wreszcie w czerwcu się zaczęło! Geodeta, niwelacje terenu, wykop pod fundament i wreszcie zalali fundament. Rozmawiając z kierownikiem budowy i majstrem okazało się, że nasz dom ma podstawy jak dla domów budowanych na śląsku po szkodach górniczych. To niepotrzebne wrzucanie pieniędzy w błoto ale cóż- nikt nam niestety nie powiedział, że tak jest i na tym etapie nic nie dało się już zrobić. Po zagęszczeniu pospółki i wylaniu podłogi na gruncie znów oczekiwanie na dobry czas i murarzy. Gdy wreszcie przyszli to mury pięły się aż miło!! Potem płyta- tradycyjnie zbrojona a nie z Terivy. Znów jakieś kosmiczne ilości stali- na niepotrzebne podciągi itp. zalali płytę- i tu deszcz akurat pomógł bo nie trzeba było jej polewać wodą! W międzyczasie został wylany fundament pod wolno stojący garaż i majster z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem wybudował nam ściany w cztery dni!! REWELACJA Garaż doczekał się na dach- też zrobiony szybko przez znajomego cieśle. Potem mury pod wieniec- podwyższyliśmy ściankę kolankową o dwa pustaki i wylali wieniec. Teraz czekamy na cieśle- miał przyjść koło 15 września ale się rozchorował i nie wiem co dalej. Znów czekamy!
Podsumowując - raz pod wozem a raz na wozie- tylko dlaczego częściej jest się POD??
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 946 wyświetleń