A z moim architektem było tak -
Poszłam do niego z prośbą o dom 180 - 200 m2.
Dokładnie określiłam swoje potrzeby i oczekiwania. Prosiłam o wstępną koncepcję na koniec 2008 roku.
Miała być prezentem urodzinowym dla koziorożca.
Nie udało mu się zrobić nic do 02.2009 roku. Moje problemy w życiu osobistym spowodowały, że nie mogłam i nie miałam jak chodzić koło tego projektu.
W lutym zobaczyłam dosyć fajną elewację domu i dalekie od moich wskazań rozwiązania rzutów.
Minęły znowu chyba ze 2 miesiące kiedy dostałam informację, że mogę zapoznać się z drugą ? koncepcją projektu. Dla mnie pierwsza nie była pierwszą , tylko błędną.
Zapoznałam się - ja raczej obojętnie, ale byłam z córką i teraz ona prowadziła rozmowę.
Przede wszystkim bardzo poważnie zmienił jedyną rzecz która podobała nam się w pierwszej koncepcji. Elewację południowo - zachodnią. Ta na ogród. Nie musiał, mógł rozbudować dom od strony zachodniej, zgodnie z naszą sugestią, co go chyba ubodło bo zrobił po swojemu.
Nadal nie było spiżarni, komunikacja w domu 200 m2 zajmowała na parterze 27 m2, wyrzucił kuchnię z jedynego dobrego dla niej miejsca, gdzieś w róg gdzie jej zabudowa zasłoni fantastyczne okna na salon, salon się wydłużył i zwężył, pomieszczenia łazienki i garderoby były źle zaplanowane.
Nic nowego w trakcie projektowania domu nie wymyśliłam - NIC. Żadnych nowych pomieszczeń, odwrotnie - stale z czegoś rezygnowałam.
Zwyczajnie nie mogłam wymusić na nim swoich oczekiwań.
nie było werandy, był za to maleńki kryty taras. Elewacja od strony ogrodu przypominała stodołę.
Architekt się zdenerwował , sugerując przez chwilę i pewnie rozkojarzenie, że na takiej ???? działce wystarczy to, co zostało zaprojektowane.
Myślałam, że moja córka walnie go w tym momencie. Spokojnie zaczęła podnosić się z krzesła i on się zreflektował, że popełnił gafę, szybko zaczął wycofywać się " ja rozumiem państwa przywiązanie do tej ziemi, dzieci się tam wychowały, ja rozumiem - to co zmienimy?"
Zrezygnowałam z werandy, niech będzie ten mały kryty taras, z kuchnią dam sobie jakoś radę, zrobiłyśmy mu małe korekty 2 pomieszczeń i prosiłam o przesunięcie jednego górnego pokoju do tyłu, żeby uciec od tej stodoły.
Na piętrze wobec tego powstał duży- odkryty taras .
Poprawiał to przy nas. Powierzchnia użytkowa domu ustaliła się na 213 m2 - jęknęłam, bo miała nie przekroczyć 200. Trudno - niech będzie.
Poprawione rzuty i elewację przysłał nam na malia.
Przysłał.
Już nie było małego krytego tarasu. Przesunął ten pokój i nie naniósł żadnych poprawek sugerowanych przez nas. Tłumaczył, że nie miał czasu a poprawki są niewielkie, nie mają znaczenia dla konstrukcji domu, to on je naniesie potem. Nie zrobił wizualizacji. Ale projekt ma już gotowy, więc prosi by go odebrać.
Odebrała córka. Nie muszę mówić, że nie bywałam obecna w takich momentach z lenistwa.
Szybko zadzwonił, że prosi o wpłatę " trzeciej raty" bo projekt gotowy.
Miał szczęście bo trafił na mnie.
Po takich zmianach musiałam mieć jednak wizualizację, tylko wtedy można ocenić budynek.
Spotkał się z nami 3 razy. Zrobił błędną pierwszą koncepcję i wizualizację - nie uwzględniając w niej moich potrzeb.
Zrobił drugą i te rysunki przesłane mailem. Tyle o współpracy z architektem.
Prosił, obiecywał, że jak tylko wróci z urlopu to zaraz zrobi, co obiecał.
Spytacie dlaczego zapłaciłam ?
Nie wiem. To był trudny czas dla mnie.
Oczywiście - nic nie zrobił. Nie reagował już potem na moje pytania i prośby, aż w końcu powiedział mi, że chyba powinnam zdawać sobie sprawę z tego, że zrobił dla mnie więcej niż dla innych, bo zwykle robi tylko dwie koncepcje i dwie wizualizacje. A ja dostałam tą trzecią - mailem i ZA DARMO.
Ma bowiem taką zasadę, że wszystko poza "2" płatne jest dodatkowo.
Od tego momentu nie dyskutuję z nim , napisałam jedno pismo, na które odpowiedział mi - proszę ale za dodatkową opłatą, potem drugie a on odsyła mnie do swojego pierwszego.
Chodzi mi po głowie - złożenie zapytania w Polskiej Izbie Architektów.
Bardziej dla zasady. Bo z nim już nic nie ugram.
Projekt jest niedokończony. Już nie wspomnę o tym, że mimo indywidualnego projektu będę musiała latać po budowie i mówić " Panowie ta ścianka nie tu, tylko tu! - i tu też inaczej i tam nie tak".
Nie ma też tej ostatniej wizualizacji.
W moim przekonaniu projekt ma jeszcze inne wady, ale podstawowa - to taka, że jego powierzchnia urosła z 213 do 256 m2.
Nie zwróciłyśmy na to uwagi. Patrzy się na rzuty - nie zmienione i do głowy nie przychodzi taka różnica w powierzchni domu. Rozumiałabym pomyłkę 4 m2 ale 40??????? Zaakceptowana powierzchnia 213 - już była za duża. Te 40 m2 - to duże dwa pokoje. Nie ma ich. To wynik jego błędów.
Na większość rzeczy mam dowody, czy jakieś potwierdzenie swoich racji, na niektóre nie.
Spytać w Izbie - czy tak być powinno. Akceptuję 213 m2 a dostaję 256 ? i architekt na 10 razy zadane pytanie - nie odpowiada!!!
Ale nuda - kiedy się to się czyta. Nie musicie. Bo tak ja mnie , Wam też nasunie się refleksja - że tam jest dużo mojej winy.
Jest ale czy tylko?? :cr
http://img529.imageshack.us/img529/4466/upadek1bigsa.gif" rel="external nofollow">http://img529.imageshack.us/img529/4466/upadek1bigsa.gif