Jeszcze sprawa tynków, bo to jest gorący temat mój i mojego męża. Nie możemy zdecydować się, jakie tynki wybrać.
Bo oczywiście na początku, cały czas była mowa tylko o cem-wap. i tak miało zostać, ale znajomi i rodzina nam nagadali, ze jak mamy krzywe ściany (dzięki ekipie murarskiej z panem Wickiem na czele) to,żeby wyprostować te ściany trzeba będzie nadłożyć tego tynku bądź ile, a wtedy ściany mogą pękać i że w naszym przypadku lepsze będą tynki gipsowe, droższe ale pewniejsze.
No wystraszyłam się nie na żarty.
Zaczęłam podpytywać ludzi którzy mają tynki gipsowe i co.
Nie jest prawdą, ze po tynkach gipsowych można od razu malować, bo te ściany nie są takie jak lustro, jak to mówią co niektórzy, tak samo jak po cementowych należy ściany najpierw zagruntować, po za tym jeśli się uderzy krzesłem, oczywiście niechcący to ściana pęka. Jeśli są tendencje do wilgoci , to gipsowych nie nakłada się w ogóle.
Ja już wspominałam, ze tereny w mojej okolicy są podmokłe i o wilgoć nie będzie trudno.
Ale żeby przekonać się do reszty, to zaprosiłam panów od tynków gipsowych na budowę, żeby sami zobaczyli i doradzili.
Oczywiście oni jak najbardziej od razu polecają tylko tynki gipsowe (chyba tylko dlatego bo innych nie robią)
Po za tym co do twardości ściany, to oni są pewni ze gipsowe są sto razy twardsze od cementowych.
Co za ściema!!!!!!!!!!
Przecież byłam u koleżanki co ma tynki gipsowe i widziałam dziury, ale dobra niech im będzie.
Zaczęli bezczelnie mnie namawiać, żebym podjęła decyzję już teraz , zrobią to już w marcu, bo w kwietniu maja tyle roboty, ze szok. Powiedziałam, ze w marcu nie chcę, bo jest jeszcze zimno, a on bezczelnie dzwoni na hurtownie i zamawia gips u znajomego bo ma jakiś rabat.
Zaczął mi obliczać, robić wycenę na poczekaniu, maksymalnie to wejdzie tyle a tyle materiału, podliczył, podsumował i wyszło za całośc 13 tys. zł
Powiedziałam, ze dam mu znać jak zadzwonię do męża i wspólnie podejmiemy decyzję.
Mój j mąż trochę sie uśmiał z tego, ale powiedział tak:
Dobra zgadzamy sie na nich, ale podpiszemy umowę z nimi na czas wykonywanej roboty, oraz na ilość obliczonego wcześniej towaru, oraz na wycenę robocizny wcześniej dokonaną. Z tą umową to taka ściema, bo przecież nigdy nie praktykowaliśmy tego, a może to błąd?
Jak gość to usłyszał bo mu to przedstawiłam w rozmowie telefonicznej, to przez chwilę była cisza, chwila do namysłu.
Potem zaczął sie jąkać, a że ja nie jestem duchem świętym, żeby wiedzieć czy pani wejdzie 6 ton gipsu czy 8, ale zaraz, zaraz, na budowie pan był, mówię, i całkiem inaczej pan mówił, na koniec dodałam, ze ja wypłacam 70 % wynagrodzenia, reszta jak przyjedzie mój mąż i dokładnie zobaczy wasze dzieło.
Teraz to już gość zwatpił,.
Chyba zostaną te tynki cementowo- wapienne.
Mam tylko problem z tym wjazdem na działkę ,
Wjazd do garażu jest nie zasypywany ziemią tylko zwirem ale mimo wszystko jest tam grząsko.